Na 40 urodziny dostałam lot ze spadochronem. Prezent mega. Ale ja jestem osobą, która totalnie nie kolekcjonuje przedmioty, a wspomnienia. Później dostałam bilet na moje ukochane Imagine Dragons na który poszłam sama. I się poryczałam ze wzruszania jakieś 600 razy. Kolejnym razem mąż mi kupił wypad (jak to mówi moja przyjaciółka - luksusowej agroturystyce) dla mnie i moich dwóch przyjaciółek na weekend. Dużo tego - na przykład na imieniny kupił mi bilet na koncert Adrea Bocelli, gdzie pojechałam z jego mamą i z bratem jego mamy.