Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    wicca: on od początku twierdzi, że jak wszyscy faceci, oddziela seks od miłości, tylko, w odróżnieniu od większości z nich, uczciwie o tym mówi

    O mamo, absolutnie nie mój typ. Byłam kiedyś z takim, otrząsnął się dopiero przy rozstaniu. Współczuję i mam nadzieję, że to nastawienie mu się zmieni.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 8th 2011
     permalink
    Mi też jest to ciężko zrozumieć. Gdyby mój M powiedział mi tak na początkuu znajomości to...hmmm...podeszłabym do tego związku z większym dystansem, a już na 100% nie wychodziłabym za mąż za niego;) Mój wręcz przeciwnie od razu powtarzał, że nie ma jakiś tam spotkań "poza związkiem";) No, ale jak widać ludzie są różni. Nie chcę tego oceniać, tylko próbuję zrozumieć co mu może w głowie siedzi. I myślę, że jeśli jest tak jak piszesz Wicca to nie masz co sobie wyrzucać, możesz spróbować być dla niego bardziej atrakcyjna, tajemnicza, ale "na głowie nie staniesz";) Obserwuj jego reakcję, ale "głową muru nie przebijesz". Najważniejsze jest to, żebyś nie miała sobie nic do zarzucenia. Wówczas z każdej sytuacji wyjdziesz z klasą. Tak mi się wydaje. Na postępowanie innych mamy jednak ograniczony wpływ.
    Co do oddzielania sexu od miłości to różnie chyba bywa;) Oddzielają go mężczyźni, ale i kobiety. Choć chyba zdecydowanie częściej mężczyźni. Ale czy Twój M powiedział, że akceputuje Twoją niewierność także teraz? W sensie kiedy chciałaś z nim sex uprawiać (po porodzie), a on nie mógł sprostać? Bo tak na chłopski rozum to właśnie w takiej sytuacji powinien się przejąć. No chyba, że ma jakieś problemy natury seksualnej, to może chciał je ukryć przed Tobą, nie martwić Cię?
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    Seksuolodzy radzą tworzyć podniecające scenariusze i planować zbliżenia, jak najbardziej.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    Jasne, ale chodzi o to, czy jest to zabieg niezbędny za każdym razem. Jeśli ktoś ma na tyle kreatywności i kasy, to ok, ale na co dzień?
    --
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 9th 2011 zmieniony
     permalink
    Wiesz Hanny, to faktycznie nie brzmi fajnie, ale tak jakoś instynktownie czuję, że w tym całym jego gadaniu jest dużo pozerstwa. On bardzo długo był singlem i ma kolegów singli, stałe związki nie są u nich na topie. Myślę, że to jest trochę takie droczenie się, żeby pokazać, że mu mniej zależy. Żebym sobie nie pomyślała, że mam go w garści i on zrobi co zechcę. I tak zrobi, my kobiety mamy na to inne metody, nie:-) Faceci lubią takie gadanie z przymrużeniem oka, jacy to oni są zniewoleni od kiedy są w związku. No, nie jest to miłe, ale ponieważ na gadaniu się kończy, ignoruję to. Nie wiążę tego z naszym problemem. Myślę sobie teraz, że więcej szkód wyrządziło być może to jego długie bycie singlem, przyzwyczajenie do przelotnych kontaktów, wciąż nowych znajomości.Teraz jesteśmy razem i poza tym co napisałam jest nam dobrze razem, jesteśmy przyjaciółmi, on jest świetnym tatą, bardzo dobrym, życzliwym człowiekiem, mogę na nim polegać zawsze. Ale boję się, że te stare przyzwyczajenia ukształtowały go i codzienność go po prostu nie kręci, choć jak widzę potrzebuje tego ciepełka i stabilizacji jak każdy.
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    wicca: codzienność go po prostu nie kręci, choć jak widzę potrzebuje tego ciepełka i stabilizacji jak każdy

    Jednym słowem, zagubił się w rzeczywistości :wink:. A tak na poważnie to myślę, że narodziny dziecka to kolejna wielka zmiana w jego życiu i naprawdę potrzebuje czasu. Myślę, że trzeba by mu dość często powtarzać coś typu "kochanie, zaczekam", w końcu się wkurzy i zapragnie żony znów :bigsmile:.
    --
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    a mnie sie troszke wydaje (oczywiscie moge sie mylic), ze tym ciaglym gadaniem o oddzielaniu seksu od milosci dawaniu Ci przyzwolenia na spotkania z innymi mezczyznami, daje sobie ciche pozwolenie na czysto fizyczny skok w bok. Wyglada to tak jakby dzielil kobiety na matki i te do seksu - gwiazdy w lozku. A juz jedno z drugim dla niego nie idzie w parze. Oczywiscie go nie znam, ale z tego co opisujesz to takie odnosze wrazenie. Wiesz, w razie czego zawsze moze Ci przeciez powiedziec, ze od poczatku Ci dawal do zrozumienia, ze takie ma podejscie. Oby tak nie bylo oczywiscie
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 9th 2011 zmieniony
     permalink
    To i ja jeszcze nawiążę do tego seks-miłość. Jak dla mnie w małżeństwie, czy w w ogóle w związku, jeśli decydujemy się być razem, nie ma czegoś takiego jak oddzielenie miłości o seksu. Jeśli tak jest, dla mnie oznaczałoby, że on nie kocha mnie, nie traktuje nas poważnie.
    I tak samo, nie wyobrażam sobie ukochanej osobie "dać wolność" :), jest mój i tylko mój. I żadne gadanie, że tolerancyjny, że proszę bardzo, masz furtkę - nie. Bo w każdym gadaniu jest odrobina prawdy.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    Ja powiem tyle, że jeśli Wicca instynktownie czuje, że nic złego się nie dzieje, nigdy nie działo i nie ma podstaw, by sądzić, że facet coś kręci, to nie doszukiwałabym się w tym zdrady;) Przecież my tu wszystkie tylko gdybać możemy co jemu faktycznie siedzi w głowie;) Jeśli jest przyjacielem, świetnym tatą i wspaniały człowiekiem to trzymałabym się tego. Nie podoba mi się to, że on robi sobie furtkę, ale Wicca pokochała go takiego i wiedziała jaki jest. Być może faktycznie jeszcze mentalnie nie dorósł ( a jak wiemy faceci dojrzewają z reguły później;) i dlatego potrzebuje "uznania w oczach kolegów" (dających mu taki, nie inny przykład);) I powiem szczerze, im bardziej go "poznaje (z opowiadań oczywiście)" tym bardziej skłaniam się ku temu co napisałam na początku..."Szczuć go na siebie, ale nie dopuszczać";) I uparcie będę twierdzić, że to MY kobiety potrzebujemy rozmów, omówienia tematu, a faceci "są z Marsa";) i mogą się zgodzić na taką rozmowę, ale dla nich to może nie rozwiązywać sprawy. Rozumiem rozmawiać o opłatach za mieszkanie, ale jeśli chodzi o sprawy, które on chce "czuć instynktownie" to chyba zbyt częste powtarzanie, że Cię to boli, sprawia przykrość może tylko w przeciwną zadziałać. No bo nawet...a co...po takim "biadoleniu" owszem, jak porządny mąż pójdzie do łóżka z żoną;) No właśnie, ale grzecznie pójdzie do łóżka, a nie z pożądaniem "rzuci się" na swoją kobietę;) Ale obserwowała bym! Oj tak!Bo jeśli to wspomniana wyżej furtka to może być niedobrze. I koniecznie "większy angaż" w wychowaniu dziecka;) Jemu "korona z głowy nie spadnie", a Ty będziesz miała więcej czasu dla siebie:)
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    Tamara74 tak!:) Zgadzam się z Tobą w 100%:) Dla mnie też jest tylko tak, ale trzeba przyznać, że ludzie są różni i na różnych "zasadach" opierają się ich związki, dlatego po prostu próbuję zrozumieć:)
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    tak tak Hanny, wiem i też tak po prostu głośno myślę i czytam co piszecie. :)
    •  
      CommentAuthorAssegai
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    <strong>Wicca, </strong>ja co prawda jestem tę stroną w związku która ma mniejsze libido i nie mialam nigdy tego problemu, ale mogę tylko Ci powiedzieć, a raczej poteoretyzować co ja bym zrobiła. Po pierwsze już wiesz co myśli mąż, więc tu nie rozmowa moim zdaniem potrzebna tylko działanie. Wiec tak moze z lekkim przymróżeniem oka, ale ja osobiscie zrobiłąbym tak:
    Po pierwsze poszłabym sobie do fryzjera i diametralnie zmieniła fryzurę - coś mega seksownego i kobiecego, do kosmetyczki na odstresowanie, moze jakiś masaż- wiadomo jeśli kobieta czuje sie zelaksowana i piękna to tak też widzi ją otoczenie. Kupiłabym sobie jakieś mazidła do makijażu, pokombinowałąbym z malowaniem buzi (jeżeli tego nie robisz)... Może mąż potrzebuje jakiejś zmiany w tobie która nie będzie mu sie kojarzyć z "byciem mamą", ale pokarze mu ze jesteś seksowną pełną wdzięku kobietą. Jakaś wieksza zmiana wizerunku z korzyścią dla dwojga ;-) Wiesz facet wzrokowiec, nic nie poradzimy. Wiem wiem- to ze on mówi że mu się podobasz to wcale nie znaczy że nie możesz mu się podobać bardziej ;-)
    Po drugie poszłabym sobie na jakieś zakupki i wiedząc co lubi pokupowałabym kilka seksownych ciuchów (nie bieliznę) tym bardziej ze zbliża się lato, można odkryć to i tamto ;-)
    Jakbym skończyła ze sobą, przyszłaby pora na męża- zaczęłabym go kusić- ukratkowe spojrzenia, jakis tajemniczy uśmieszek, delikatne musnięcie dłonią- przypomnij sobie jak to bylo jak zaczynaliscie (moze do doskonały czas zeby wszystko rozbudzić na nowo?), ale ani słowa o seksie, zero napastliwości, tylko kuszenie kuszenie i jeszcze raz kuszenie. Nie pokazywałabym mu się też nago. Ubierałabym się w toalecie, żeby na chwile "zapomniał" jak wyglądam i zaczął sobie mnie wyobrażać i rozbierać w myślach ;-)Myyy kobiety wiemy jak kusić ;-) Wiesz o czym mówie ;-) Tym bardziej ze mąż się nie zresetował totalnie- skoro mówisz że odwiedza sobie strony seksowe.
    Komplementowałabym go, ale tez delikatnie, nie napastliwie. Starałabym się aby poczuł się znowu mężczyzną, pewnym siebie, aby poczuł się doceniony, niezastąpiony, przystojny i seksowny i przy okazji zobaczył we mnie kobietę.
    Wiesz, moze podświadomie kobieta po urodzeniu sie dziecka ma większe poczucie odpowiedzialności, inaczej traktuje pewne sprawy i być może mąż wyczuwa tę zmianę w zachowaniu. Ja, jeszcze nie mama, z doświadczenia koleżanek widze ze każda po porodzie staje się monotematyczna- tylko dziecko, kupki, zupki, pieluszki, ciuszki, i pewnie sama taka będę, ale moze facetowi to przeszkadza? Drażni?
    A niestety facet to wzrokowiec do tego próżny wzrokowiec i podświadomie każdy z nich lubi być traktowany przez kobietę jak bóg ;-)
    Niestety tylko teoretyzuje, no ale przecież co Ci szkodzi spróbować, moze akurat zadziała?
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    Już prawie miałam Assegai ooo, czy ach przyznać;) Wszystko mnie się podoba...tylko ja bym się nie skupiała na komplementowaniu jego;) To Wicca ma być boginią;) On najwyraźniej poczuł się zbyt pewny siebie;) Właśnie wykluczyłabym te uśmieszki i delikatne muśnięcia dłonią, bo "załapie", że chodzi Wicce o sex;) To on ma ją zdobywać! Ona jedynie sprawić, by mu się chciało;) Czy tak właśnie nie było na początku związku;)?
    --
    •  
      CommentAuthorGatta
    • CommentTimeMay 9th 2011
     permalink
    Jedna rzecz, ktorej absolutnie nie jestem w stanie w tym przeskoczyc to te teksty o oddzielaniu seksu od milosci.
    Bo niby wszystko rozumiem, facetom, i kobietom rowniez w koncu, zdarzaja sie w zyciu rozne sytuacje i wiadomo, ze seks bez milosci to zadne halo dopoki jestesmy wolni, ogladanie stron porno (moim skromnym) rowniez. Kwestia podejscia. Ale mowinie czegos takiego swojej zonie? Czy tam partnerce, to juz inna sprawa.
    No bo, ze co? On cie bedzie kochal jak wariat, ale bzyknie sobie na boku to i owo, przy czym nie ma to niby wplywu na jego milosc do ciebie?
    I moze mu jeszcze podziekowac, bo w koncu szczery jest i od poczatku sie okreslil jasno?
    Jakos to do mnie nie trafia.
    I nie mam w sobie ani grama tolerancji dla takiego podejscia.
    Kolejna kwestia, za duzo czasu poswieca sie tu na szukaniu ukrytego sensu w wypowiedzi faceta, ze mowi jedno, ale na mysli ma cos innego.
    Wiem jedno, jak facet mowi biale to ma mysli biale jak cholera, a nie ewentualnie bezowe czy kosc sloniowa.
    Zwolennikiem dlugich rozmow i rozkladania na czynniki pierwsze nie jestem, ale w rozmowie warto okreslic jasne zasady, bez niedomowien, zebys sie nie zdziwila jak sie ktoregos dnia okaze, ze masz bujne poroze i w sumie nawet nie powinnas sie dziwic bo ci przeciez mowil.
    Kwestia waszego wspolzycia to juz inna sprawa moim zdaniem. Moze sie naprawic samo, a mozesz i stanac na glowie i nic nie naprawisz.
    Ja obstaje zdecydowanie za zajeciem sie soba i nie dopraszaniu sie o seks. Raczej bym mu dala do zrozumienia, ze moje zycie seksualne istnieje i bez jego pomocy. Przy czym nie mam tu na mysli innego faceta. Jak sie bedzie chcial kochac, to sorry misiu ale ja juz na dzis skonczylam.


    :wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAssegai
    • CommentTimeMay 9th 2011 zmieniony
     permalink
    Hanny - hehe no dokładnie, z tym ze mi w tym całym komplementowaniu chodziło o takie tradycyjne podrywanie go- właśnie nie takie nachalne, zeby nie pomyślal ze chodzi nam tylko o jedno ;-) tylko takie baaaardzo dyskretne, delikatne ;-) A jeżeli chodzi o bycie bogiem/ boginią- no właśnie moim zdaniem facet powinien się tak poczuć - bo tak z tego co pisze Wicca chyba za bardzo wczuł się w tatową rolę. Właśnie ja osobiście odnoszę wrażenie ze wleciał w koleiny rodzinnego życia, tak mu jest dobrze, przyzwyczaił się, wykreował swoją rutynę i jest mu ok. Teraz trzeba go jakoś rozbudzić, wskrzesić, potrząśnąć, wykoleić ;-) A niech się raz w życiu dowartościuje chłopak, co mu tam, niech się poczuje jak bóg ;-) A ona i tak pewnie bedzie czuć się jak boginia- po fryzjerze masażu, w nowych ciuszkach- nie tylko mam ale taka meeeega seksi mama dla siebie a dla niego mega seksi babka. Ot ;-)
    Hanny- to mi się podoba: "Ona jedynie sprawić, by mu się chciało;) " hehe dooobre ;-)

    moim zdaniem wzbudzanie zazdrości nic nie da. Zaczną się tylko w końcu wzajemne oskarżenia i kłótnie. Tu trza działać. Ja widze tylko jedno- on musi znów oszaleć na twym punkcie. Obudzić się i oszaleć.
  1.  permalink
    Wicca, a czy Ty dobrze czułabyś się, gdybyś za wszelką cenę próbowała zachęcić męża do współżycia? Jeżeli mam być szczera, to dla mnie zaczyna sie uprzedmiotowywanie kobiety. To Ty masz go zachęcić, sprowokować do działania... a on co? Ma zadziałać i czekać ponownie na to co Ty wymyślisz tym razem, żeby miał chęć się z Tobą kochać? Tu nie chodzi nawet o to, żeby zrobic mu teraz na złość i pokazać, wcale tego nie potrzebuję. Tylko poczekać.... jeżeli przez kolejny długi czas nie będzie wykazywał zainteresowania sferą intymną , spróbuj poruszyć temat. Bez strzępienia języka. Tylko proste pytania. A jezeli nic juz nie pomoże to myslę, że powinnas się udać do psychologa na rozmowę.
    A w tej chwili spróbuj sobie znależć właśnie coś co pochłonie Twoje myśli i będą one dalekie od seksu. Pomyśl, co możecie wspólnie porobić gdy dzieci śpią? Może scrablle, może jakieś typowe gry dla dwóch osób? Może , mąż stwierdzi, że tak wspaniale się znowu razem bawicie i samo się " cos stanie"?. Róbcie coś tylko we dwoje. Wiem, że gdy dzieci są małe ciężko z tym, ale tą godzinę wieczorkiem można na takie wspolne bycie znalezc, nawet gdy człowiek jest zmęczony codziennością.
    Ja Ci mocno kibicuję i trzymam kciuki za to, żeby wszystko wskoczyło na odpowiednie tory... ale , żeby nie odbywało się to Twoim kosztem. Bo może się zdarzyć tak, że gdy już wszystkie kobiece sztuczki zostaną wyczerpane, gdy mąż ulegnie to Ty będziesz tym wszystkim tak zmęczona, że to zbliżenie nie sprawi Ci tyle radości co powinno. Tak myślę:bigsmile:
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Dziewczyny, tylko że mi nie chodzi o ocenę postępowania, czy też podejścia do związku. Ja też wcześniej napisałam już, że gdyby mój aM tak mi powiedział to bym go pogoniła w cholerę;) Bardzo różne są związki i to będę podkreślać! Skoro Wicce nie przeszkadzały takie słowa na początku znajomości, pokochała go, urodziła mu dziecko i nadal (pomimo "głupich" słów męża) kocha go, to po prostu nie ma co tu pisać "umoralniaczy";) Teraz mi wpadła taka głupia myśl do głowy, że może (tfu!), że może jego po prostu "kręci" jak widzi Wicce z innym. Moja koleżanka była kiedyś w takim związku. Co prawda to było za czasów studiów potem oboje "wydorośleli" już bez siebie;) Ale facet ewidentnie lubił patrzeć, jak do niej "kleją" się inni faceci. Cały wieczór bawiła się z nimi, a potem wracali już razem i z tego co mówiła było gorąco;) No, ale to było dawno temu;) Młodzi byli;)Mam nadzieję, że to Wicca nie dotyczy;) Bo to raczej słabe podstawy do udanego związku. Niemniej jednak i tak się zdarza. Zdarza się przecież, że faceci biją swoje kobiety (ja to bym im dopiero oddała;), a kobiety "zakochane" trwają w tym związku, bo twierdzą, że potrzebują "takiego drania". Są związku wieloletnich przyjaciół, a seks dopiero po ślubie. I staram się nie oceniać, choć w przypadku bicia kobiety to nie mam tolerancji;) Chodzi mi tylko o to, że jeśli Wicca i jej partner wybrali taki, a nie inny sposób na związek, to ciężko będzie to teraz zmienić i nie wydaje mi się, żeby rozmowy "Ty mnie pragnij" coś pomogły. Oczywiście, że najpierw starałabym się wyjaśnić dlaczego tak się dzieje, ale myślałam cały czas, że ten etap ma już Wicca za sobą i wie na czym stoi. Jest pewna jego wierności (jakkolwiek nie pojętej). Być może Wicce nie będzie przeszkadzać "przebieranie się" do sexu do końca życia. Mi by przeszkadzało (gdybym musiała tak za każdym razem), ale może ona tak lubi i szczerze nie widzę tu uprzedmiotowienia kobiety, jeśli oboje się na to godzą i żadne nie robi nic wbrew sobie.
    --
  2.  permalink
    Ale nie chodziło mi o uprzedmiotowienie kobiety poprzez przebieranki, bo również wychodzę z założenia, że jeżeli komus to odpowiada, to czemu nie?
    Bardziej mi chodziło o to, że Wicca ma się stać "wabikiem" na męża. Że swoim zachowaniem ma sprawić, aby mąż jej pożadał. Problemy w małżeństwie powinno się rozwiązywać wspólnie. Więc jeżeli istnieje problem, to powinni razem znalezc jakieś rozwiązanie tego. I też nie chce umoralniać , tylko przedstawiam swój punkt widzenia.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Agnieszka25 wiem o co Ci chodzi:) Tylko właśnie JAK rozwiązać tak problem? Pewnie, że razem rozwiązuje się problemy i facet też powinien się postarać...tyle tylko, że właśnie nie ma JAK go do tego zmusić:( Bo przecież to, że mu powie "Houston, mamy problem;P" i tak nic nie zmieni, a może zadziałać w przeciwną. Ja tylko piszę co Wicca może zrobić, bo to ona próbuje jakoś temu zaradzić, na jej partnera niestety nie mamy wpływu;) I mam nadzieję, że jeśli uda się jej już rozbudzić tą więź to może i on się ocknie i zacznie się starać. Czego życzę z całego serca:)
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Wydaje mi się, że tutaj nie ma łatwego rozwiązania. Potrzebna jest uczciwe postawienie sprawy, bo wydaje z podstawami zaufania i strategiami przetrwania kryzysu jest u *Wicców* obecnie trudno. Trzeba zjednoczyć się w walce o lepsze dni w imię wspólnego dobra.
    Nie wydaje mi się, by rozwiązaniem było zakupienie przez *Wiccę* kolejnego wdzianka. Jeśli fryzjer itp, to dla siebie bardziej.
    Natomiast skupienie uwagi na czymś innym, jakiejś nowej pasji lub celu jak najbardziej.
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Trochę teorii o kłopotach w związkach, po narodzinach dziecka.
    Mały intruz burzy związek
    •  
      CommentAuthormala_zonka
    • CommentTimeMay 10th 2011 zmieniony
     permalink
    Czytam od poczatku i myślę... Troche mi to wygląda na uzależnienie od silnych emocji (zgoda na innych facetów, częste przebieranki, odwiedzanie stron porno) ale żaden ze mnie psycholog więc proszę za mocno sie nie sugerować moją wypowiedzią. :wink: a jesli problem jest na tyle złożony na ile mnie sie wydaje, to różne gierki i zaloty na niewiele sie zdadzą. Ja bym szukała pomocy z zewnątrz. No chyba, że jesteś Wicco aniołem, tudzież istotą aseksualną... albo że bedziesz w stanie dla innych zalet swego małżonka zrezygnować z seksu. Istnieje też możliwość, że facet ma naprawdę problem od strony fizycznej... Moja znajoma wyjechała w góry ze swoim nowym facetem miał to być super gorący weekend, pierwsze wspólne seksowanie i sie okazało że miał ogrome problemy z erekcją. Przez dwa tygodnie nie kochali sie w ogóle. Jak próbowała o tym porozmawiać to stwierdził, że ona go nie kręci. (Tak jej powiedział) więc różnie bywa z tym co mówią faceci. :wink:
    --
  3.  permalink
    Po przeczytaniu tego artykulu mam wrazenie ze to wlasnie malzenstwa lub pary,ktore nie sa gotowe jeszcze na potomstwo po urodzeniu dziecka sie rozstaja,poniewaz liczba obowiazkow ich przerasta.Odniose sie do tej wypowiedzi:
    ''35-letnia Catherine Wilson z Leeds, matka dwojga dzieci, twierdzi, że jej małżeństwo było bardzo udane, dopóki nie pojawiło się potomstwo. – Starszy synek miał zaledwie 4 miesiące, kiedy znowu zaszłam w ciążę. Musiałam się zajmować niemowlęciem i noworodkiem, nie miałam ani chwili czasu dla siebie, a co dopiero dla mojego męża – wspomina. – Bardzo kocham moje dzieci, ale nigdy nie myślałam, że ich przyjście na świat doprowadzi do tak głębokiego rozłamu między mną a moim mężem i w efekcie zniszczy nasze wcześniej bardzo szczęśliwe małżeństwo.''

    Skoro uwaza ze gdyby nie dzieci jej maleznstwo byloby udane to po co zachodzila tak szybko w druga ciaze?Jak nie dawala sobie rady z pierwszym to mogla sie zabezpieczac juz nie wieze ze nie miala czasu na to zeby lyknac tabletke a jesli nawet tak bylo to maz mogl sie zabezpieczac.To raczej jej lekko myslnosc rozwalila bardziej malzenstwo niz dzieci bo one sie na swiat nie prosili a takie usprawiedliwianie swidczy wlasnie o niedojrzalosci do macierzynstwa.

    Znam przypadki kiedy to po urodzneiu dziecka rozpadly swie malzenstwa,ale to wlasnie dlatego ze ich decyzja o mdziecku nie bylo w ogole przemyslana a silnie sie o nie starali.Fakt ze po urodzneiu dziecka nie ma juz takiej sielanki,ale nie robilabym z tego jakiegos wielkiego halo.W dzisiejszych czasach jest troche inaczej,ale kiedys kobiety rodzily po 4-5 dzieci,pracowaly w polu i gospodarstwo mialy na glowie i nikt nie myslal o jakis kryzysach bo nie bylo na to czasu a teraz wszystko usprawiedliwiaja ''kryzysem'' bo nie radza sobie z wychowaniem dzieci .Wiem ze to troche stereotypowy przyklad,ktory podalam,ale tak teraz jest.Takie jest moje zdanie na ten temat.Jak sa dzieci to sie nienarzeka,ze wczesniej bylo lepiej tylko stara sie jakos odnalesc w nowej sytuacji a wiadomo,ze dla zadnego malzenstwa czy pary na poczatku nie jest latwo.
    --
    •  
      CommentAuthormala_zonka
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Poszukać pomocy z zewnątrz- mam na myśli psychologa, nie kochanka :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Roxy, przecież mogła być "zabezpieczona" po zęby i zajść w ciążę. Równie dobrze mogli się znów starać.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeMay 10th 2011
     permalink
    Czytam i wzdycham - u mnie teraz też trudno.
    Po pierwsze - mam wrażenie, że nie jestem dla męża atrakcyjna jako żona, że dziecko sporo tu zmieniło (a pomijając oczywiste zmiany fizyczne raczej nie wyglądam tragicznie -chyba nawet lepiej niż przed ciążą). Po drugie - a właściwie to chyba trudniejsze - strach przed ciążą. Mam pewne - dość poważne i niezbyt dobrze rokujące - problemy zdrowotne, i raczej na drugą ciążę się nie zdecydujemy - myślimy raczej o adopcji. Męża paraliżuje strach, że zajdę w ciążę. Z przyczyn religijnych nie chcę antykoncepcji, kochamy się tylko w trzeciej fazie, która przy karmieniu jest delikatnie mówiąc "dość" krótka, ale przecież nie zawsze się chce, zmęczenie itd - zazwyczaj więc wychodzi na jakiś raz na cykl. Teraz wróciliśmy z kilkudniowego wyjazdu - znakomita okazja by nacieszyć się sobą - a tu nic, bo właśnie skończyłam miesiączkę. Gdy przepomnę sobie, jak to wyglądało, gdy staraliśmy się o dziecko, to się płakać chce...
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMay 11th 2011 zmieniony
     permalink
    Lutealna się wydłuży, a za jakiś czas będziesz mieć też względną. Każdy na nią czekał. Będzie lepiej.
    Obserwujesz się po to, aby nie bać się ciąży, prawda?
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeMay 11th 2011
     permalink
    ale niestety względna ma to do siebie, że jest "względna"...
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMay 11th 2011
     permalink
    Wiem o tym dobrze. Zawsze możesz ją skrócić.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 13th 2011 zmieniony
     permalink
    ["mala_zonka] "Troche mi to wygląda na uzależnienie od silnych emocji (zgoda na innych facetów, częste przebieranki, odwiedzanie stron porno)" - dochodzę do wniosku, że chyba masz rację po części. Nie mam już siły teraz tego szczegółowo analizować, ale z tych jego gadek taki się wyłania obraz. Próbowałam ostatnio wrócić delikatnie do tematu i usłyszałam "nie dam rady". Spytałam, czy zmierza do tego żebyśmy tworzyli jakąś fikcję i każde z nas miało oddzielne życie seksualne, skoro inne go kręcą, a ja nie. Usłyszałam, że zapewne ja tak postąpię, on zaś skupi się na dzieciach i to, że zajmuję się tym tematem oznacza, że jestem egoistką, bo najważniejsze są dzieci, a nie my. Super, nie? Tak jakby mówiła to jakaś babcia, a nie 33-letni facet. JAkby nie było oczywistością, że związek bez wiezi fizycznej nie przetrwa, a wtedy nijak mówić o dobru dzieci, prawda?
    Jest też przecież opisany "kompleks madonny i ladacznicy". Czytałam w międzyczasie. Dotyczy to facetów, którzy gdzieś tam w głowie uważają seks za brudny i żona zajmująca się ich dziećmi i domem nie może być obiektem takich działań. A jednocześnie to ta obcość obiektu pożadania ich kręci. Załamka, ja już nie mam na to siły. Jedyne co mogę zrobić to chyba to co radzicie, zająć się innymi sprawami i olać temat, jednocześnie próbując nie zrujnować innych dziedzin naszego życia (hahaha! - banalnie proste, prawda?).
    •  
      CommentAuthorMigotka721
    • CommentTimeMay 13th 2011 zmieniony
     permalink
    wicca: JAkby nie było oczywistością, że związek bez wiezi fizycznej nie przetrwa

    Zgadzam się z Tobą w 200%. Przyajmniej takie mam doświadczenie... :neutral:
    Bardzo mi przykro z powodu Twojej sytuacji, współczuję, niestety nic mądrego nie poradzę, bo mi samej nie udało się uratować "takiego" związku... Dziś się cieszę z rozstania, niemniej rozpad tamtego związku to jakaś tam moja/nasza porażka...
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeMay 13th 2011
     permalink
    Ale przecież stając się Twoim mężem on Tobie ślubował, a nie dzieciom. No trochę mu się priorytety poprzestawiały, ekhem. A nawet jeśli - niech dalej szuka z Tobą rozwiązania problemu, macie prawo do kryzysu, nawet mega kryzysu, tylko trzeba go przejść. A trzecich stron ("innych") nawet w myślach nie zapraszajcie, to ślepa uliczka... prowadząca przez krzywdę wielu ludzi.
    •  
      CommentAuthorBett
    • CommentTimeMay 17th 2011
     permalink
    Ja sobie wszystko przeczytałam, przemyślałam i powiem Ci Wicca, że jedyne co możecie zrobić, aby to wszystko uratować, wyjaśnić, naprawić to terapia u psychoterapeuty. Mimo tego, że rozmawiacie ze sobą, nie umiecie dojść do sedna problemu, Twój Mąż możliwe że pewne rzeczy mówi na wyrost, nieco po pozersku, a Ty nie pokazałaś mu dobitnie, że takie jego podejście do tematu jest nieakceptowalne. Jesteście mężem i żoną, a nie "otwartym" związkiem (swoją drogą to jakieś chore nazywanie związku "otwartym"), macie dzieci, tworzycie rodzinę i wg tego co sobie obiecywaliście - powinniście być ze sobą, wspierać się do końca życia. Seks, czułość i bliskość to nierozerwalne sfery tego życia i nie da się tego czymś/kimś zastąpić, ani po prostu tego nie mieć.
    Do tego nie wydaje mi się, żeby facet, który potrzebował przebieranek i seksu ze scenariuszem stał się nagle zimną rybą, która obędzie się bez seksu i orgazmów. Jeśli taka sytuacja będzie trwać to prędzej czy później - zdradzi Cię.
    Nie zachęcam do gierek, poniżania się, wzbudzania zachowań zazdrości - nie to spowoduje rozwiązanie problemu.
    Zbudowaliście związek już z pewnymi mankamentami (seks aranżowany, który piszesz był taki zawsze), to nie jest dobra podstawa do wspólnego zadowolenia, a zazwyczaj coś co było nie tak przed ślubem/przed urodzeniem dzieci - po prostu staje się problemem większym.
    Dlatego radziłabym powiedzieć mu kolejny raz dobitnie, że to jest dla Ciebie OGROMNY problem i jeśli Cię kocha to chcesz, abyście spróbowali o tym porozmawiać ze specjalistą. Że to nie jest normalne (bo naprawdę nie jest), że chcesz być szczęśliwą, pożądaną kobietą. I chcesz się dowiedzieć o co naprawdę chodzi.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorMigotka721
    • CommentTimeMay 17th 2011 zmieniony
     permalink
    Bett: Że to nie jest normalne (bo naprawdę nie jest), że chcesz być szczęśliwą, pożądaną kobietą.

    Hmmm... literówka chyba, pewnie miało być, że to nie jest NIEnormalne :)
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMay 17th 2011
     permalink
    Bett raczej chodzilo o to ze to (obecna sytuacja) nie jest normalne i ze Wicca chce byc szczesliwa, pozadana kobieta;)
    --
    •  
      CommentAuthorMigotka721
    • CommentTimeMay 17th 2011
     permalink
    Aha, zakapowałam, rzeczywiście można to w dwojaki sposób odczytać :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 23rd 2011 zmieniony
     permalink
    Nie wiem, czytam sobie wszystko jeszcze raz i trochę się zastanawiam, czy naprawdę wierzycie w to, że facet, nawet ten zakochany i porządny, wierzący, praktykujący itp. potrzebuje kochać żeby współżyć z kobietą? Przecież gołym okiem widać, że nie. Ja już wyrosłam z takiego myślenia, był to proces trudny i bolesny, kiedy odkrywałam, że mój zakochany do białości KTOŚ ogląda się ukradkiem za jakąś lachą na ulicy, czy że z wielkim zainteresowaniem spogląda na goliznę w magazynach dla panów i nie rzuca się na to łapczywie tylko dlatego, żeby mi nie robić przykrości. Wyrosłam, powiadam. Przykre to ale prawdziwe: to my kobiety potrzebujemy uczucia, żeby uprawiać seks. I to - co dodaję ze smutkiem - kiedy obserwuję coraz młodsze roczniki w lokalach (rzadko, bo rzadko, ale czasem ) to widzę, że teraz to dziewczyny polują na facetów i to bez cienia żenady. Pójście do łóżka z facetem wyrwanym na dyskotece to dla niektórych normalka. Co więcej sami faceci czasem przyznają (od razu powiem: rozmawiałam z kolegami na ten temat, nie ze swoim facetem), że muszą się bronić przed podrywem. Nie chcę tu wyjść na jakąś zdewociałą emerytkę, ale czy to nie dno? Jak zatem mężczyźni mieliby być bardzie romantyczni od nas? Nie są moje panie, nie są. Przyzwoitość albo obawa przed naszym nieezadowoleniem ich trzyma w cuglach, ale co do zasady współczesna rzeczywistośc jest taka, że promuje to oderwanie seksu od miłości u mężczyzny. My nie możemy udawać, że oni są tacy sami jak my. Ich mózgi są skonstruowane inaczej i nie ma co się oszukiwać. Inaczej pewnego dnia obudzimy się z przysłowiową ręką w nocniku. Nie twierdzę, że nie kochają. Owszem kochają, ale gdyby nie to, że grozi taka czy inna sankcja, z radością większość z nich, także tych superporządnych wykonałaby skok w bok. A jeśli nie to dlatego, że może odwagi brakuje (za co chwała Bogu). Dlatego ja jestem za tym, żeby jednak nie do końca obnażać duszę licząc na wzajemność. Trzeba grać do pewnego stopnia. Ja wiem, że moja sytuacja nie napawa optymizmem, ale mam nadzieję ją naprawić i wiem, bo próbowałam, że rozmowa "obnażająca", pokazująca, że ja cierpię bo on to czy tamto...nie jest metodą. On się czuje odpowiedzialny, a więc jest mu przykro, a więc się postara itp. Ale czy o to chodzi?
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMay 23rd 2011 zmieniony
     permalink
    wicca: My nie możemy udawać, że oni są tacy sami jak my. Ich mózgi są skonstruowane inaczej i nie ma co się oszukiwać.

    Apropo tego zdania mi się przypomniało :




    To tak, żeby trochę humoru wprowadzić do dyskusji :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTamara74
    • CommentTimeMay 23rd 2011 zmieniony
     permalink
    Wicca wierz mi, są jeszcze romantyczni mężczyźni. Tylko teraz co Ty rozumiesz przez to słowo? Dla mnie facet może być romantyczny co nie wyklucza, że bedzie się za innymi oglądał, ale tylko oglądał. Bo też prawdą jest co piszesz, że u facetów seks nie równa się miłości, ale u kobiet też nie:), a przynajmniej ja dopuszczałam taką możliwość. Wystarczyłaby chemia, coś co pociąga w danym facecie. Ale mnie np chodziło tutaj o to, że jeśli jesteśmy razem, czy jako małżeństwo, czy jakoś związek, to nie dopuszczam nawet myśli, że on mógłby być z kimś innym, nawet tylko dla seksu. Tak jak Ty napisałaś, że on daje Ci wolną rękę, czy jakoś tak.
    Wiesz, nawet wczoraj na ten temat rozmawialiśmy z emem, czy nas inni pociągają, czy poszlibyśmy z innymi do łóżka, i nagle okazało się, że to mój em szybciej spasował:)) , stwierdził, że nie, jeszcze nie wyobraża siebie z inną, że nadal uważamy, że ja tylko dla niego , on tylko dla mnie. Co nie oznacza, że nie oglądamy się za atrakcyjnymi ludźmi, ale to jest tylko oglądanie. Dla zdrowia psychicznego:). Ja sama wiele razy szturcham ema, jak widzę jakąś super laskę.:)>. I nawet była mowa, że a co jakbyśmy sobie dali zgodę na takie coś? nie, nie nie , nie :)
    Talinko - dokładnie:))), taki obrazek każdy powinien wykuć na pamięć:), powinien on być obowiązkowo na naukach przedmałżeńskich:)))
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 24th 2011
     permalink
    Dokładnie Tamara74 wiadomo, że faceci zawsze oglądają się za ładnymi kobietami. To akurat uważam za zdrowy odruch;) Nawet kilka razy widziałam jak jechaliśmy samochodem i mojemu eM sama głowa "latała" ;) Ja sama czasem zerknę na przystojnego faceta i cóż z tego. Zazwyczaj i tak dochodzę do wniosku, że nie ma to jak mój eM ;) Ale czym innym jest po prostu obejrzeć się, a czym innym zezwolić na sex! U mnie od razu było jasno powiedziane - jeśli jest ktoś inny (czy to jakieś randki, czy sex!) to nie ma NAS. Nie twierdzę, że facet potrzebuje kochać, by chcieć sexu, ale jeśli kocha nie godzi się na sex z kimś innym (są zasady). Nie wiem co prawda jak to działa po porodzie, czy będzie mnie nadal pragnął. Wiem tylko tyle, że gdyby dopuścił sex z kimś innym ( lub ja) to NAS już by nie było. Może sobie o tym pomyśleć, powyobrażać, pooglądać, ale dla nas zasady są jasne i takie były od początku.
    Co do lasek na dyskotekach...cóż czasy się troszkę zmieniły od tego okresu jak my chodziłyśmy na takie imprezki;) Niech się pchają same;) Ja i tak jestem święcie przekonana, że facetowi nie należy podawać się "na talerzu", na jedną noc to pewnie zadziała, ale nie na dłuższy związek. Ich życie - ich wybór. Może tak właśnie chcą, bez zobowiązań.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMay 24th 2011
     permalink
    Z resztą Twoich słów Wicca o nieobnażaniu się zgadzam się w 100%, jak już wcześniej pisałam;) I tak, mają inne mózgi. Tu Ameryki nie odkrywamy;)
    --
    •  
      CommentAuthoragapeel
    • CommentTimeMay 24th 2011
     permalink
    Wicca też uważam, że masz rację z tym nie obnażaniem całych swoich uczuć. Wydaje mi się, że to wywołuje tylko poczucie winy - nie mówię, że facet robi wszystko ok, ale tak jak sama zresztą pisałaś, nie chcesz żeby się z Tobą kochał z litości czy poczucia winy. Nie mam pojęcia jak zaradzić takiej sytuacji, ale dziewczyny już Ci tu wszystko napisały. Albo dać mu jeszcze czas i zająć się sobą, albo iść do terapeuty. W sumie możesz iść na początku sama i porozmawiać z nim co zrobić w takiej sytuacji.
    •  
      CommentAuthormagdulka
    • CommentTimeMay 24th 2011
     permalink
    Szczerze powiedziawszy nie lubię takiego wrzucania wszystkich mężczyzn do jednego wora. Rozumiem, że faceci lubią seks, ale nie sądzę, że dla wszystkich jest on oddzielony od miłości...
    •  
      CommentAuthormala_zonka
    • CommentTimeMay 25th 2011
     permalink
    magdulka: Szczerze powiedziawszy nie lubię takiego wrzucania wszystkich mężczyzn do jednego wora. Rozumiem, że faceci lubią seks, ale nie sądzę, że dla wszystkich jest on oddzielony od miłości...

    Kobiety też lubia seks:bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormagdulka
    • CommentTimeMay 25th 2011
     permalink
    Nie mówię, że nie. :cool:
    •  
      CommentAuthormala_zonka
    • CommentTimeMay 25th 2011
     permalink
    magdulka: Nie mówię, że nie.
    ciesze się, bo już się przestraszyłam, że na powrót wpadamy w schematy średniowieczne pt. "zamknij oczy i myśl o ojczyźnie":wink:
    --
    •  
      CommentAuthorwicca
    • CommentTimeMay 28th 2011
     permalink
    No i jeszcze raz podkreślam, że ja wcale nie twierdzę, że jest u nas jakieś przyzwolenie na intymne kontakty z kimś innym. Ja także sobie czegoś takiego nie wyobrażam i to zostało jasno wyartykułowane. I tego nie ma. Ale twierdzę, że - no OK, możliwe, że nie wszyscy ale - większość facetów, gdyby mogła, odważyła się i gdyby to nie pociągało konsekwencji w postaci wyrzutów sumienia lub pretensji własnej kobiety, to tak by chciała. Taką mam refleksję i wcale nie po rozmowach tylko z moim M, ale też z niezaangażowanymi kolegami. Nie twierdzę, że są zimnymi rybami i nie potrzebują miłości. Tak, chcą na pewnym etapie życia mieć rodzinę, kogoś kto kocha, dba itp., ale seks z nieznajomą napaloną laską (albo kilkoma)to nie bez powodu główny przedmiot fantazji męskich, prawda?
    I mówcie co chcecie, ja uważam, że każda z nas stanie przed tym problemem (może nie dla każdej to będzie ważny problem), że namiętność opada i owszem jesteśmy razem i nawet się kochamy, ale ...no nie wiem, mi brakuje tego ognia.
    •  
      CommentAuthorBett
    • CommentTimeMay 29th 2011
     permalink
    Przysięga przysięgą, ale nigdy nie można być pewnym innego człowieka w 100%. To osobny byt, nigdy nie wejdziesz do jego myśli, nie wiesz do końca jak interpretuje i co w głowie siedzi. Stosowałabym mimo wszystko zasadę ograniczonego zaufania.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeMay 29th 2011
     permalink
    ja nie ufam nawet sobie :D bo zdarza mi się robić rzeczy, których się zarzekałam, że nigdy w życiu nie zrobię :)
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeMay 30th 2011
     permalink
    Zgadzam się z zaufaniem, ale nie ślepym. Ufać w 100% ale uważnie :-)
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.