Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Dziś w TV kolejny raz toczyła się dyskusja nt. przemocy w rodzinie.
    We mnie ożyły wspomnienia. Wspomnienia na tyle trudne, że postanowiłam o tym tu napisać.

    To zaczęło się 9 lat temu… Poznałam wtedy fajnego kogoś… I z tym fajnym kimś po jakimś czasie związałam się i zamieszkaliśmy razem. Na świat patrzyłam przez różowe okulary. Wydawało mi się, że nikt i nic nie jest mi w stanie zburzyć mojego szczęścia…
    Któregoś razu pokłóciliśmy się… Przecież nie ma idealnych związków… No i stało się- uderzył mnie po raz pierwszy… Co wtedy poczułam? Na pewno złość i na pewno miałam myśli „zostaw go”… Tylko, że to stało się na w miarę wczesnym etapie naszej znajomości. Etapie, w którym mimo wszystko widziałam u niego więcej zalet niż wad. To, że mnie uderzył potraktowałam jako epizod. No bo w końcu każdemu mogą puścić nerwy…

    No i zaczęło się… Epizodów było coraz więcej, a każdy kolejny nakręcał spiralę chorego współuzależnienia… To już nie było „tylko” uderzenie… To było regularne bicie, z wykręcaniem rąk, kopaniem, targaniem za włosy, podduszaniem, rozciętym łukiem brwiowym itp…
    Ktoś czytając to pomyśli „Głupia była- trzeba było od razu odejść”… Cóż i ja teoretyczną wiedzę nt. przemocy miałam w jednym paluszku… W końcu zanim go poznałam byłam wolontariuszem w Ośrodku Pomocy Rodzinie… Wtedy widząc kobiety ze związków przemocowych myślałam sobie dokładnie to samo, co Wy możecie myśleć o mnie…

    Dlaczego więc mimo wszystko nie odeszłam? Właściwie to były dwa powody. Pierwszy to uzależnienie finansowe. Studiowałam wtedy dziennie, on pracował. Jak się potem okazało to uzależnienie nie było problemem nie do pokonania…
    Drugi powód był o wiele bardziej złożony…
    Tworzyliśmy związek na zewnątrz idealny. On elokwentny z poczuciem humoru, dusza towarzystwa… Nikt by nie pomyślał, że taki ktoś może posunąć się do takich zachowań… Bałam się,że nikt mi nie uwierzy. Do tego wszystkiego rodzi się w człowieku uczucie wstydu… No bo jak się przyznać,że partner mnie bije… Przecież ludzie będą uważali mnie za idiotkę, która sobie na to pozwala. W końcu kto normalny będzie tkwił w takim związku?
    Każdy dzień w takiej chorej relacji pozbawia człowieka kawałka osobowości i woli walki… Poza tym pojawia się kolejny lęk-jak ja sobie poradzę sama? Przecież jestem nikim…
    Najgorsza w tym wszystkim jest znieczulica otoczenia… Okazuje się bowiem,że siniaki na twarzy , przedramionach i ramionach dziwnym zbiegiem okoliczności stają się niewidoczne dla innych oczu. Studiowałam taki, kierunek,że moi koledzy i koleżanki powinni być wyczuleni na to w jakim stanie przychodziłam czasem na uczelnię(makijaż nie zawsze i nie wszystko zasłoni). Sąsiedzi na pewno słyszeli krzyki. Ba! Nawet moi rodzice milczeli…

    Tkwiłam w tej chorej relacji, bez nadziei i pomysłu jak to zakończyć…
    To trwało prawie 3 lata… Pod sam koniec w krótkim czasie dwie osoby zareagowały…
    Na uczelni moja koleżanka zapytała wprost „Czy on Cię bije?” Na tak zadane pytanie nie było opcji, żebym umiała skłamać… Po prostu popłakałam się i wszystko było jasne… Bo nawet nie wiecie ile można wymyślać powodów , dla których ma się siniaki na twarzy, kiedy ktoś zapyta „co ci się stało?” Tylko pytanie wprost było w stanie wyciągnąć ze mnie prawdę…
    Drugą osobą był mój sąsiad, który dopiero co się wprowadził. Zapukał pewnego dnia do drzwi i powiedział,że jeśli usłyszy jeszcze krzyki w domu, to będzie zmuszony wezwać policję… Powiedziałam mu wtedy,że będę wdzięczna jeśli to zrobi…
    No i nie musiałam długo czekać… To,że przyjechała policja w nocy na interwencję dało mi niezłego kopa… Po prostu nie byłam w stanie wyobrazić sobie,że co drugi dzień będę miała taką wizytę…
    Zgłosiłam się na swój komisariat, złożyłam zeznania, dostałam skierowanie na obdukcję…
    Potem już ruszyło… Wyrzuciłam go ze swojego życia… Wyrzuciłam go pomimo tego,że wiedziałam,że zostaję bez środków do życia…

    Początek był trudny bo uruchomiła się spirala długów no i musiałam przerwać studia.
    Zupełnym przypadkiem dostałam propozycję wyjechania do innego miasta. Skorzystałam i dzięki temu mogłam wyjść na prostą. Znalazłam dobrą pracę, po czasie poznałam mojego obecnego męża…

    Teraz jestem zupełnie inną osobą. Osobą, która już nigdy nie powie ,że „na pewno nie zrobię w życiu tego czy tamtego”. W końcu nigdy miałam nie być w związku przemocowym…

    Opisałam swoją historię( w dużym skrócie) nie dlatego,że oczekuję poklepania po ramieniu i słów „super sobie poradziłaś”…
    Opisałam swoją historię, bo jestem pewna,że w naszej 28-dniowej społeczności są osoby tkwiące w przemocowych związkach. Są zapewne też tacy, którzy w swoim otoczeniu mają osoby doświadczające przemocy.
    Pragnę powiedzieć,że nie ważne jak jest źle-zawsze jest dobry moment,żeby powiedzieć STOP.
    Ja do dzisiejszego dnia jestem wdzięczna tamtej koleżance(z którą żałuję, ale już nie mam kontaktu) i mojemu, byłemu już sąsiadowi…
    Gdyby nie oni nie wiem czy dziś byłabym tym, kim jestem…
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Fajnie, że zdecydowałaś się o tym napisać :grouphug: Na pewno to da komuś kopa do działania. Przykre przeżycia, współczuję..
    •  
      CommentAuthornikoll
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Ja do dziś pamiętam krzyki, które słyszałam nad głową, mieszkając w bloku. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem i bałam się zadzwonić na policję. Dziś wiem, że gdyby miała miejsce taka sytuacja to bym zadzwoniła. Zastanawia mnie dlaczego nikt dorosły, żaden z sąsiadów nie zadzwonił. Pewnie też się bali..., ale powinni to zrobić. Ten chłopak (bo była to młoda para) wydawał się właśnie taki miły i mijając go na klatce, w życiu bym nie powiedziała, że jest zdolny tak strasznie bić tą dziewczynę.
    Dobrze, że udało Ci się stanąć na nogi, i że możesz być tym kim jesteś.
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Pamiętajcie też że przemoc to nie tylko bicie. Często przemoc na tle psychicznym, znęcanie się itd. znacznie trudniej przyjąć do wiadomości, zrozumieć że jest się ofiarą.
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Jest też coś takiego jak przemoc ekonomiczna ( finansowa)
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Izulka, abortaW- dałam "ooo" własnie dlatego, że obu doświadczyłam.
    Przez 5 lat dawałam się wykorzystywać facetowi, który wyciągał ode mnie pieniądze na wszystko(sama musiałam utrzymywać dom, a on za swoje wyjeżdżał na wakacje). Do tego szantaże ("jeśli stracisz pracę albo zajdziesz w ciążę, będziemy musieli się rozstać"), znęcanie się psychiczne, zastraszanie...wmówił mi nawet, że nikt mnie więcej nie zechce, zaburzył moje poczucie wartości, a wręcz sprowadził do zera. Mieszkałam wtedy u niego i bałam się odejść, bo nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Rodzina o niczym nie wiedziała, na zewnątrz wyglądaliśmy na szczęśliwą parę. W końcu pękłam- powiedziałam o wszystkim rodzicom, wzięłam kredyt, kupiłam sobie kawalerkę, wyprowadziłam się i odetchnęłam z ulgą.
    Po jakimś czasie poznałam mojego obecnego męża, urodził nam się syn, jestem naprawdę szczęśliwa. Decyzja o odejściu i wrzuceniu siebie na głęboką wodę była najlepszą decyzja w moim życiu. Żałuję tylko, ze tak długo zwlekałam, z drugiej jednak strony wiele mnie to nauczyło. Poza tym naprawdę potrafię docenić teraz mojego męża :-)
    --
    •  
      CommentAuthorPuzzle
    • CommentTimeJan 9th 2012
     permalink
    Ja byłam świadkiem współuzależnienia i przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej jakiej doświadczała moja siostra i mimo, że mama i tata stawali na głowie by jej pomóc jej współuzależnienie było na tyle silne, że nie potrafiła odejść, aż dzieci miały na tyle lat, że powiedziały jej, że oni tak nie chcą żyć oni nie chcą bicia, krzyków, strachu i wtedy przejrzała na oczy po 11 latach życia w strachu :( Więc choćby częściowo wiem co przeżywacie
  1.  permalink
    Dziewczyny dziękuję za wasze przykłady! BRAWO za odwagę.
    Myślałyście o terapii dla współuzależnionych?
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJul 29th 2015 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny, nie wiem gdzie to wrzucić, więc dam na kilka wątków. Jeśli zetknęłyście się z problemem przemocy domowej lub kogoś, kto się z tym zmierza - polecam tę książkę "Domowy ninja". To jest wydawnictwo mojej przyjaciółki, dziewczyna przeżyła bardzo wiele, za dużo jak na jej wiek, chce teraz pomagać ofiarom przemocy domowej, założyła wydawnictwo, wydała tę książkę. Gorąco polecam, jeśli możecie udostępniajcie proszę ten link, chciałabym jej pomóc jak tylko mogę.
    --
    •  
      CommentAuthortamara6
    • CommentTimeAug 2nd 2015
     permalink
    Ja osobiście nie doświadczyłam przemocy, ale patrzę na to niemal codziennie. Siostra mojego męża jest właśnie w takiej sytuacji. W wieku 16 lat zaszła w ciążę, rodzice, jak to na wsi, kazali jej wziąć ślub. Teraz jej mąż jest alkoholikiem, jak zaczyna pić, to ją leje. Mają 10-letnią córkę...Najgorsze jest to, że już nam się wyczerpały możliwości i pomysły na pomoc. 3 lata temu mój mąż założył szwagrowi sprawę o znęcanie się nad rodziną. W ogóle jako osoba nie mieszkająca z nimi był z tym problem, ale się udało. Szwagier dostał wyrok, ale...niewiele się zmieniło, nie zgodził się na terapię, jedyne co, to jak poczuł, że mu się grunt pod nogami kończy to się zaszył esperalem. Rodzice męża (mieszkają z nimi) kryją go na każdym kroku, ukrywają przed moim mężem prawdę a tylko mój mąż jest w stanie cokolwiek z tym zrobić, bo jego siostra jest bezradna, współuzależniona - zresztą jak cała rodzina. Smutne to jest. Czasem nas szlak trafia, że można być tak głupim, bezradnym..ale potem przychodzi refleksja że z takim życiem ciężko zerwać..
    Wiecie co mi kiedyś powiedziała ich córka? miała wtedy 8 lat, to był dzień jej Komunii św. Ściągała z żalem komunijną sukienkę i powiedziałam jej, że jeszcze pewnie kiedyś założy piękną białą suknię a ona powiedziała że nie chce. Pytam: jak to, nie chcesz mieć męża? odpowiedziała: - nie, bo będzie mnie bił tak jak tata, mamę. Popatrzyła na mnie i powiedziała: Tobie się udało, Ty trafiłaś na ideał. Wierzcie mi, miałam ochotę zejść na dół i strzelić jej ojca w gębę, ale jedyne na co miałam siłę to się rozpłakać :(
    Czasem już nie wiem jak im pomóc...a szczególnie temu dziecku...
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeAug 2nd 2015
     permalink
    Niestety osoba, która żyje z uzależnioną jest współuzależniona - jeśli ona nie będzie chciała wydostać się z tego, jeżeli nie będzie chciała czegoś zmienić to nikt i nic jej nie pomoże :(
    --
    • CommentAuthorEdyta_P
    • CommentTimeSep 14th 2015
     permalink
    Nie spotkałam się nigdy z przemocą domową i chyba nie potrafiłabym porozumieć się z osobą, która godzi się na bycie ofiarą. Nigdy nie zrozumiem, jak można dać sobie wmówić, że "to była moja wina".
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.