Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeDec 14th 2016
     permalink
    Ja dochodzilam do siebie okolo tygodnia, ja dorosla po jelitowce ;) Karol tez cos kolo tego. Choc pewnie zalezy od dziecka. ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_mag_
    • CommentTimeDec 14th 2016
     permalink
    Teo u nas po takiej jelitówce jak miała Nina dziewczyny nie jadły ok 5 dni- to znaczy jadły ale malutko.
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeDec 14th 2016
     permalink
    Mnie też męczyło kilka dni po ustaniu objawów.
    Nasza pediatra mówi, żeby dziecka w chorobie do jedzenia nie zmuszać- ważne żeby piło.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 14th 2016
     permalink
    Ależ oczywiście że ja nie zmuszam tylko mnie zdziwiło, że aż tyle dni nie je..
    A do przedszkola jej w takim razie już w tym tygodniu nie puszczać?

    A jak do tej pory Hugowi nic to jest szansa że mu się uda.....? :neutral:

    Treść doklejona: 14.12.16 22:51
    Karola, spóźnione buziaki urodzinowe dla Wojciecha!!!! :flowers::rainbow:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 14th 2016
     permalink
    Jak masz mozliwość to nie puszczaj. Mi na zakaźnym lekarz powiedział, że jelitówka mega osłabia odporność (bo odbywa sie w jelitach), a pozatym jeszcze kilka dni mozna zarażać. Także nam nawet dobry tydzien wydał zakaz jeżdżenia na baseny, czy nad wodę, bo i on mógł zarazać, ale też mógł szybko cos złapać...
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 15th 2016
     permalink
    Ponoć jeszcze 2 tygodnie po można zarażać
    --
    •  
      CommentAuthorIwonkaLA
    • CommentTimeDec 15th 2016 zmieniony
     permalink
    Asiu, a może ugotowałabyś takiego leciutkiego rosołku na piersi z indyka?
    A teraz póki nie chce jeść to może chrupki kukurydziane? Andruty?
    U Nas po jelitówce dzieci [i My z resztą też...] w 2-3 dzień [już nie pamiętam, bo dochodziłam do siebie z 10 dni....i miałam takie przejmujące uczucie balona w żołądku...może dlatego Nince nie chce się jeść?] wciągnęły nosem taki rosołek z malutkim makaronem....
    Dobrze, że pije...ale tyle dni jak na 5 latkę to chyba dość długo...noo i probiotyk!!!!! To bardzo ważne.
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 15th 2016
     permalink
    Różnie dzieci dochodza do siebie po jelitówkach. Biorąc pod uwagę, że Nina w ogóle niejadek, to po jelitówce tym bardziej apetytu mieć nie będzie. Ważne, że pije. Myslę, że niedługo zacznie jeść.
    --
    •  
      CommentAuthorIwonkaLA
    • CommentTimeDec 15th 2016
     permalink
    Lena też niejadek na maxa. Już czasem mam wrażenie, że będzie żyła energią słoneczną i zacznie żywić się chlorofilem :shocked:
    Alan lepiej je, ale jego jedzenie strasznie męczy i nudzi
    :bigsmile::shocked:
    •  
      CommentAuthor_mag_
    • CommentTimeDec 15th 2016
     permalink
    TEORKA: A jak do tej pory Hugowi nic to jest szansa że mu się uda.....?


    Jakaś szansa jest. U nas Gabi miała w piątek , a Patkę wzięło dopiero w środę wieczorem.
    Było ok 6 dni zanim zaatakowało starszą.
    U nas jelitówka była w listopadzie, może teraz inny wirus, lżejszy.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 16th 2016
     permalink
    Dzięki za odp.
    Nina już zaczęła jeść jako tako, Hug jeszcze zdrowy ale dziś mój mąż 39,5 stopni gorączki, z dupy kran i generalnie armagedon :confused:
    Czyli Hug dalej w niebezpieczeństwie :sad:

    Ale do mnie i Niny już ten wirus raczej nie powinien wrócić prawda? No bo toż tak można w kółko miesiącami srac i rzygać :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 17th 2016
     permalink
    Jeżeli mąż zaraził się od Was, to nie. Na zakaźnym lekarze mówili, że danym szczepem sraczkowirusa można zarazić sie tylko raz... No chyba, że złapał inny szczep od kogoś innego lub inny wirus, którego nie przechodziłyście z Ninką...
    --
    •  
      CommentAuthoralfaromeo
    • CommentTimeDec 17th 2016
     permalink
    Tym samym szczepem nie.
    Jak szukałam informacji kiedyś o tych wirusach to wyczytałam, że one podobno do 2 miesięcy mogą przeżyć w kurzu. Także w zasadzie nie sposób się uchronić. Trzeba by całe mieszkanie dezynfekować. Człowiek podobno około 2 tygodni zaraża.
    U mnie w rodzinie często tak było, że chorowało kilka osób, a kilka nie, a po jakimś czasie ktoś z tych osób, co nie chorowało rozkładał się, nie wiadomo czy na ten sam szczep czy na inny... reszta wtedy nie chorowała...
    Ja już wiele razy miałam tego wirusa (6-7) i kilka razy nie zaraziłam nikogo w domu (nie ma mowy o zatruciu, bo raczej pilnuję, co jem).
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 17th 2016 zmieniony
     permalink
    U nas chorowalismy Aleksio (hospitalizowany ) i ja. Ja się zaraził am w szpitalu od niego i zarzygalam i zasralam za przeproszeniem cała lazienke szpitalna. Masakra Aż po ścianach chlapalo. Potem żeby ochronić Maksia przeniosłem się z Aleksiem do mojej mamy. Maksa uchronilismy, ale mama moja zalapala.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 23rd 2016
     permalink
    Dziewczyny, spotkała sie któraś z Was z wynikiem posiewu moczu:
    wynik: dodatni
    Leuconostoc mesenteroides
    Ilość > 10^5 drobnoustrojów w 1 ml...

    No pierwsze słyszę, aby w sikach bakterie mlekowe były ;)...

    To nie jakaś pomyłka?
    --
  1.  permalink
    Ja z pytaniem, jako ze naszczescie nie mam doswiadczenia w temacie. Starszak ma obustronne zapalenie ucha, ale jutro sylwester i chcial isc z tatusiem puscic troche fajerwerkow... Mozna czy lepiej sobie darowac?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 30th 2016
     permalink
    Ja tez nie mam doświadczenia, ale koleżanki syn ma zapalenia uszu non stop i ona "normalnie" z nim wychodzi jeśli: dziecko nie ma gorączki i nie umiera z bólu. Przy czym dokładnie zabezpiecza uszy, aby nie doprawić... Mój syn miał w prawdzie zapalennie uszu ze dwa razy, ale razem z innymi infekcjami i z gorączką, więc dylematu nie miałam.
    --
  2.  permalink
    No on wlasnie goraczki nie ma, zaczelo sie we wtorek, ale pozniej juz nie bolalo az do dzisiaj wiec pojechalam na pogotowie.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 30th 2016
     permalink
    A podajesz mu ibufen? Bo laryngolog mi polecił jako jedyny skuteczny lek. Że niby przeciwzapalnie trzeba leczyć...

    Treść doklejona: 30.12.16 15:55
    Warto też brac pod uwagę żeby nie doszło do uszkodzenia bębenka, bo zapalenie ucha (niewiadomo jak bardzo zaawansowane i jak głeboko) plus huk... Myślę, że jutro tak naprawdę podejmiesz decyzję. Do jutra wiele może sie zmienić.
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeDec 30th 2016 zmieniony
     permalink
    Ja przy zapaleniu uszu nie wychodziłam ale Gajka miała bardzo wysokie gorączki więc nawet nie było mi w głowie...tzn po kilku dniach antybiotyku dopiero jak coś i to jak było ciepło (bo chorowała w kwietniu ostatni raz)
    --
  3.  permalink
    Dziekuje. Podaje nurofen oproczz antybiotyku.
    --
    • CommentAuthoradda78
    • CommentTimeDec 31st 2016
     permalink
    zdrowka dla dzieciaczkow i wszystkiego najlepszego w nowym roku dla was...oby nie był gorszy od tego co sie konczy..
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Ja z pytaniem innego kalibru. Jak radzicie sobie z babciami, ciociami, dziadkami, wujkami, którzy futrują Wam dzieci słodyczami?
    Moja mama uważa, że dziecko bez słodyczy to dziecko nieszczęśliwe...

    Po sniadaniu leci z jajem niespodzianką, po obiedzie 10-15 żelków, po kolacji duplo batonik... Czasami faktycznie daje 1 raz dziennie, ale czasami 3...

    Dzis poprosiłam, że jesli musi, to żeby odsypała tych żelków i podała góra 4. Obraziła sie, bo podobno zarzucam jej iż truje mi dziecko.

    Tyle razy z nia rozmawiałam, że ja jestem przeciwna słodyczom. Że okay, jeśli juz musi, to, żeby podawała mniej, rzadziej.... Tym bardziej, że powodów mamy kilka by dziecko słodkiego nie jadło: autyzm, nadpobudliwość i czasami za wysoki cukier... powrót zaparć.

    Ona kompletnie nie rozumie dlaczego ja "tak krzywdzę" dziecko... że przecież on je mało słodyczy, bo: jedno jajo to wg niej tyle co kosteczka czekolady, żelków dzieci jedzą całe paczki, a batonów tez więcej...

    Czasami po takich rozmowach nastepuje poprawa i faktycznie osiagamy jakis kompromis. Niestety mam wrażenie, że ona tylko usypia moja czujność po czym zas kluskuje wnuka słodkim....

    Potem mam wyrzuty sumienia, że z kolei krzywdzę matkę, bo robi taką scenę, że robi mi sie jej żal. Wiem, że celowo nie chce szkodzic dziecku, że uważa, że tak jest dobrze, bo dziecko szczęśliwe, że troszkę tego wnuka rozpieszcza (szczególnie, że mój szwagier od swoich dzieci ja całkowicie odseparował, ale to nie przez słodycze, bo sam dzieciaki nimi futruje). Ale wiecie, to ostetntacyjne zabranie tych żelków i słowa których uzywa budza wręcz litość...

    Mogłaby chociaż zapytac czy może podać ;(... A w szufladzie przeciez cała sterta słodkości, ze świat. Ojciec Dawidka dostał paczke w zakładzie pracy i niestety nam ja dał... A tam słodkiego az kipi ;(
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Mam podobny problem z moja mamą, z teściem. Z mamą jeszcze czasem się spieram, teściowi odpuściłam (karmił mi Wojtka czekolada zanim rok skończył).
    Ale udało mi się go trochę przekonać do zmiany nawyków- częściej przychodzi z serkiem (kit że danio, ale...) albo z musem owocowym. Co prawda teraz pół szuflady musów, ale na wyjścia/wyjazdy się przydadzą.
    Ale generalnie ciężkie materiały z tych naszych rodziców...
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Else - my wprawdzie daleko mieszkamy, ale tez mielismy ten problem. Karol dostawal slodycze, z takim skladem, ze hooo. Ja je chowalam i lezaly w Polsce. Dziadkowie z czasem zaczeli kupowac slodycze z dobrym skladem, mniej a takie, bez syropu glukozowo-fruktozowego itd. Nawet ostatnio bedac w grudniu w Polsce moja Mama kupila lizaka tylko na ksylitolu i z calkiem niezlym skladem.
    Ja po prostu dziecku nie dawalam. Chowalam i tyle. Rodzina z czasem zaczaila, ze po co kupowac jak mu nie daje? No i zaczeli kupowac takie, ktore raz na jakis czas moze zjesc ;)
    Nie powiem, ze nie zdarza mu sie czasem zjesc normalnego slodycza ;) Ale to bardziej jak gdzies jestesmy z przedszkola np. na pikniku, i kazdy kolega/kolezanka dostaje po ciasteczku - Karolek ostatnio we wrzesniu pierwszy raz w zyciu jadl oreo ;) I nic sie nie stalo, ale my nie kupujemy takich rzeczy ;)

    Treść doklejona: 03.01.17 18:54
    Jeszcze dodam, ze takie rozpieszczanie wnuczkow kupujac slodycze to moim zdaniem pojscie na latwizne.
    Moja Mama np. piekla ostatnio z Karolkiem ciasteczka bezglutenowe, w domu. Wiadomo byl cukier trzcinowy. Ale nie inne gorsze syropy glukozowe itd. A robila ze zwyklego przepisu z ksiazki kucharskiej i wyszly. Razem super spedzili czas, i Karolek wspomina czesto jak fajnie sie foremkami wykrajalo ciasteczka. Juz chyba drugi pobyt z rzedu je piekli ;)
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Widzisz madziuk, ja nie mam wyboru, bo moja mama nie daje tych słodyczy do mojej reki tylko od razu do dziecka "leci", bo przecież musi być wiadomo, że to od Babci...
    Jedyne co robię to mówię, wałkuję... Ale słyszę, że jestem dewotką, że przesadzam, że wyolbrzymiam... Że trzeba żyć normalnie, a nie chuchać i dmuchać, a potem dziecko choruje bo niezwyczajne...

    A namówić moja matkę do czytania składów??? Zapomnij... Jak na słodyczu jest napisane "kinder" to znaczy, że dla dziecka oraz, że zdrowe ;)...

    Ja juz nie wiem jak z nia gadać, żeby natychmiast obrazy majestatu nie było. A dam se głowe odciąć, że za dzień, dwa... proceder futrowania wróci... Z reszta już dzis Dawidek zszedł do babci i wrócił z 4 żelkami... Choc to i tak postęp, bo przygotowane miała z 15...
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Tylko u nas pewnie lepiej, bo my z 4-5 razy w roku jestesmy w Polsce. I pewnie latwiej zapanowac.

    Treść doklejona: 03.01.17 19:08
    Else - moj Tesc taki tez byl. Ale jakos sie przemogl, z czasem. Widzac, ze slodycze sie marnuja. Ostatnio jego Siostra przyjechala podczas naszego pobytu u Tesciow. I oczywiscie kinderkow naprzywozila, ale tesciowie zabrali i schowali. Pozniej mi tylko pokazali, ze mu nie dali ;) Pewnie sami zjedli ;)

    Treść doklejona: 03.01.17 19:11
    Choc wiem,ze nadal na mnie krzywo patrza. No ale mnie to tam rybka. Moj Maz tez je zdrowo, kiedys mu marudzili, ze jak to, ze on nie ma celiakii itd. Ale po pewnym czasie im sie znudzilo.
    --
    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    U mnie jest ten sam problem ze słodyczami... bo teściowie sami jedzą ogromne ich ilości, choć powinni ostro przystopować ze względu na własne zdrowie (na składy nikt tam nie patrzy), słodycze są w kuchni, jadalni, salonie... wszędzie! zapasy jakby w sklepach miały się skończyć... no i mała jak przyjeżdża to oczy jej wychodzą jak je widzi, bo przecież u nas tego nie uświadczy. Oczywiście dziadkowie od samego rana juz przed sniadaniem juz jej wpychaja do rączek żelki, lizaki etc. Ręce mi opadają. Tym bardziej, że na moje krzywe spojrzenia i delikatne uwagi reagują uśmiechem "oj, mamusi się nie podoba, haha" :shocked: To teściowie, więc nie odpowiem im jakoś ostro, z resztą i tak obróciliby to w żart... Jedyny plus: spotykamy się raz w miesiącu, choć i tak coraz częściej młoda prosi o słodycze...

    Moja strona rodziny doskonale wie jaki mam stosunek do słodyczy i tu jest o wiele lepiej. Święta/urodziny - mała czasem dostaje jajka niespodzianki, ewentualnie jakąś czekoladę, ale bez przesady. A w normalne dni zanim jej podadzą coś to pytają mnie czy można. Ale nie obyło się bez afer (może to pomogło :D). Kiedyś mój tata dał spróbować małej colę (i tak nie wzięła, mądre dziecię :D) czyli coś na co jestem wręcz uczulona: napoje gazowane! Mała NIGDY-przenigdy ich nie próbowała, bo też ich nie kupujemy i rodzina dobrze o tym wiedziała. Gdy to zobaczyłam kątem oka to tak wybuchłam, że nie panowałam nad sobą, ojcu zrobiło się cholernie przykro... mi też. Ale od tej pory jest spokój z takimi pomysłami (a przynajmniej ja nic o tym nie wiem).
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Oj ze słodyczami temat rzeka...ja nie jestem generalnie jakąś mega przeciwniczką i od czasu do czasu daję dzieciakom ale moi teście doprowadzają mnie pod tym względem do szewskiej pasji bo oni futrowaliby te dzieciaki całymi tonami słodyczy i o ile przy Miśku to jestem w miarę spokojna bo on zje jedną czekoladkę/ połówkę jajka z niespodzianką/ cukierka i więcej nie chce...ale Gajka za to nie ma totalnie granicy w tej kwestii jak teść daje jej ptasie mleczko to je na dwie ręce :/ swoje jajko z niespodzianką pochłania w minutę i drze się żeby jej dać Mikołaja itp. No a oni oczywiście nie widzą w tym problemu :confused:
    Jedyną w miarę skuteczną metodą jest po prostu nie zostawianie jej sam na sam z teściami bo wiem że chociaż moje zdanie (i zdanie P) znają doskonale to i tak po kryjomu robią swoje :(

    Jeśli chodzi o Kinderki to też chowam a później sama zjadam :p dzieci na pewno wychodzą na tym lepiej hehe
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Madziuk, u nas nie ma szans się zmarnować, bo jak babcia da dziecku do ręki, to wiadomo... Zje... I dlatego tak mnie to wkurza... Bo uważam, że moja mama powinna mnie zapytać czy może poczęstować, Moja mama twierdzi, że nic nie musi... bo to prezent od niej i nic mi do tego... bo babcie są od rozpieszczania....

    Największy problem, bo my razem mieszkamy i ten temat u nas jak bumerang wraca. teraz zas będzie troche spokoju, ale ciekawe jak długo...
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeJan 3rd 2017
     permalink
    Ja mam taki problem z moją babcią, lat 85. Nic do niej nie trafia. Z jednej strony mówi, że jak ona była młoda, to słodyczy nie było i ludzie mniej chorowali, nie było grubych dzieci. A z drugiej futruje mi dziecko jakimiś badziewiami. Zwracałam jej uwagę, ale to jak grochem o ścianę, dalej swoje robi. Zaproponowałam jej kiedyś alternatywę, np. rodzynki, figi, jakiś owoc. To wiecie co zrobiła, przyniosła rodzynki i orzechy - ale w czekoladzie :-). Na szczęście moje dziecko niezbyt lubi słodycze (chyba jedyną słabość ma do mamby), z jajka niespodzianki wyciąga zabawkę, a czekolada leci do kosza.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Madzinka, to moja podobnie ma z tymi słodyczami :) m&m's leżą tygodniami na stole w pojemniku :) Mambę lubi ale mamy ją rzadko w domu :)
    Moi rodzice (bardziej dziadek, bo mama jest dumna, ze Michasia już potrafi wybrać zdrowo) też Miśkę częstują. Tato pracuje w Berlinie i w każdy weekend coś tam wnusi przywiezie :/
    Ostatnio pili sobie wodę z cytryną. Lubią. No i Miśka popijała z nimi. Dziadek chciał zrobić wnusi lepiej i posłodził ową wodę - wnusia spróbowała i kazała wylać, bo ona chce bez cukru :) Mam to szczęście, że moja nie przepada, woli poprosić o surowego ogórka czy sałatę do przegryzienia (oby jej to już nigdy nie minęło) a też pewnie wkurzałoby mnie to, o czym piszesz Monia.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    No mój na szczęście jakiś bardzo "żarty" na słodycze nie jest. Ma umiar...Jak na święta na próbę wysypałam na talerz to co dostał pod choinkę, to zjadł 3 cukierki i tez leżało... Moja siostrzenica dla porównania zjadłaby to na jednym posiedzeniu... Moja mama z pierwszą czekoladką wyskoczyła jak Dawidek miał pół roku... Na szczęście pluł tym dalej jak widział. I do 3 roku zycia słodkiego nie uszył, bo mu ten smak nie odpowiadał. Oczywiście moja mama zarzucała mi, że przesadzam, bo na pewno dziecko nie lubi, bo mu nie podawałam, nie przyzwyczajałam, etc... No dramat!~Dziecko nie lubi słodyczy. Jakie biedne i nieszczęśliwe :P.

    Mam nadzieję, że z czasem wda sie we mnie, bo ja nie jem słodyczy, bo nie znoszę.... A ma zadatki, by wykluczyć je zdiety, bo mówię... On sie nie rzuca na to specjalnie... Mamby i tic tacki uwielbia niestety... I tu tez problem, bo moja mama wręcza mu całe opakowanie. Jak nie widzi to zabieram i zostawiam mu 1-2 cukierki....

    No zobaczymy... Na razie jeszcze babcia ze słodkim nie wpadła w odwiedziny... Z reszta od wczorajszy żelków ani raz nie zajrzała :P.
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    no słodycze .... u nas Wiki jest słodyczowa rzadko daję ale niestety u teściowej jedzą wszystko
    rozmawiałam prosiłam poprawa chwilowa i znów to samo
    a i jeszcze wzięła się na sposób i idzie z dziećmi na spacer do sklepu oczywiści i ma wytłumaczenie
    "bo same sobie wybrały" najgorsze jest to że kupuję im chipsy :sad: Milka lubi ona zawsze bardziej słono
    krakersiki paluszki chipsy Wiki o lizaki soczki....
    ale znów ładuję amunicję i zaś będę walczyła z babcią
    moja Mama całe szczęście lata za nimi z owocami i warzywami
    i obie bardzo lubią to pomelo to granat to ogórek papryka marchew
    tata mój tylko chipsy kupuje namiętnie ale to samo zrobił ze mną
    słodyczy mieliśmy z bratem mnóstwo pracował w Niemczech
    początki makro więc batoniki kupowane w kartonach
    musy czekoladowe takie z pianka
    a teraz się dziwi że i ja i brat mamy nadwagę
    mamy tak fatalne nawyki żywieniowe że strach
    staram się dziewczynką pokazać inną drogę ale niestety starsze pokolenie skutecznie mi to niszczy :sad:
    --
  4.  permalink
    No u nas naszczescie nie futruja az tak, na wizyte u tesciowej jest jajko albo deserek czekoladowy. W domu musze chowac, bo chociaz Maks lubi wybrane slodycze, to jak leza to zjadlby do ostatniego :( No oboje z mezem slodycze lubimy, wiadomo na tony nie jemy ale jednak i pewnie ma to po nas...
    --
    •  
      CommentAuthor_mag_
    • CommentTimeJan 4th 2017 zmieniony
     permalink
    Else: A namówić moja matkę do czytania składów??? Zapomnij... Jak na słodyczu jest napisane "kinder" to znaczy, że dla dziecka oraz, że zdrowe ;).

    Jakbym o swoich teściach słyszała :devil: U nas jest jeszcze alergia na mleko ale od jednego kinderka nic jej nie będzie. Ostatnio starsza miała takie AZS, ze aż płakała i cała była podrapana. Nic nie pomogło. Mama wyleczyła, przeszło - to można dalej futrować po kryjomu. Przecież się nie wyda :devil: a najwyżej wyleczymy chemią :devil:

    Else: No dramat!~Dziecko nie lubi słodyczy. Jakie biedne i nieszczęśliwe :P.

    U nas jeszcze dochodzi tekst: Aśka jadła tonami i nic jej nie jest to i jej nie będzie. (Aśka to siostra męża)
    Dobrze, że młodsza nie jest tak za słodyczami jak starsza. Zje ale z umiarem.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    No żałujcie, że nie widzicie tej obrażonej mojej matki :P... Weszła do nas, bo Dawidek ją ściągnął i... nie odzywa się do mnie :P. Natomiast dziecko weszło z "czymś" w buzi. Pytam "co jesz?". "Żelka, który dała mi babcia Ela" :P :P :P....

    A jeszcze niedawno mogłam powiedzieć, że dziecko słodkiego nie je, bo miałam dogadane z mamą... A teraz takie numery zaś...

    Ale dla mojej mamy chyba nie ma żadnych granic. Mój syn był kiedyś na diecie 3xb. Więc ja piekłam chlebki, ciasteczka bezglutenowe. Nie używaliśmy cukru i mleka... I co? Babcia znosiła, a to paluszki, a to cos, co w składzie mleko miało... lub cukier. Tłumaczę, że on ma zakaz... "Odrobinka mu nie zaszkodzi". "Toć tam trochę tego jest"...

    Teraz mówię, że ostatnio na czczo miał podwyższony cukier. Nie podawać mu cukru... Dla mojej mamy nie ma, że czegoś nie wolno. To tylko wymysł mój i lekarzy i robimy dziecku krzywdę. Ona nigdy do rad lekarskich się nie stosuje i żyje, bo... nie przesadza...

    Natomiast moja teściowa inaczej. Ona owszem cos tam kupi/ przyniesie lub teraz na święta przyniosła tą paczkę zakładową od ojca i podaje mi do ręki, pyta...

    Treść doklejona: 04.01.17 10:29
    _mag_: takie AZS, ze aż płakała i cała była podrapana. Nic nie pomogło. Mama wyleczyła, przeszło - to można dalej futrować po kryjomu.


    U nas to samo... I jeszcze jak wyskoczy wysypka, to "ciekawe po czym"... Mówię nie noś żelków, kinderków, chrupków, etc... Bo mają składniki wzmagające objawy alergii... "No ale takie trochę?"...

    A potem ja nie śpię, bo dziecko się drapie pół nocy ;(.

    Sorry, że tak tu jojcę, ale mam doła ;(...

    Dodatkowo Dawidek ma nawrót bezsenności. Wiecie do której my ostatnio śpimy? Do 1 w nocy góra do 3... I to dziecko nie śpi od tego środka nocy do 21... I wyobraźcie sobie, że dziś by pospał... Ale zapomniałam wyciszyć telefonu, a o 8 z pracy dzwonili :P... A taki mam niedobór snu, że byłam zła, że mi dziecko o 8 wybudzili ;)...

    Także na mój wk(piii)rw już teraz wszystko działa :P :P :P....
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Else, rozumiem. U mnie też ciężko było wytłumaczyć, że Krysia ma alergię, że nie może nic z mlekiem. Ani że ja nie mogę nic z mlekiem, bo ją karmię.
    A tu na masełku kotleciki, tu tylko ze śmietanką...
    a że czytałam składy to też byłam posądzana o chorobę psychiczną, bo przecież takie trochę...
    Teraz dzieciaki mają zmiany na skórze, a ja nie mogę wytropić po czym, bo nie jestem w stanie ustalić wszystkiego co zjedzą.
    W żłobku tez jest dramat.
    Może po wizycie u alergologa będę miała więcej konkretów i najwyżej zrobię aferę...
    Krysi kiedyś w testach wyszło podwyzszone miano reakcji na marchewkę.
    Niewiele, ale pomyślałam, że to będzie dobry argument, żeby moja mama przestała poic Krysię Kubusiami...
    No to sie przerzuciła na te bez marchewki.
    I nie ważne, że u niej też stoją soki malinowe i z bzu, które robię- kupuje to świństwo albo syrop malinowy do wody i tym poi. A hitem jest banan i kaktus z tymbarku, który kiedyś piły córki mojej siostry- teraz co są w odwiedzinach u babci mają opór. I babcia pio wszystkich, łącznie z Wojtkiem...
    ręce opadają...
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Postaw się Else i tyle. To Twoje dziecko i Ty jesteś za nie odpowiedzialna.
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
  5.  permalink
    Else: Także na mój wk(piii)rw już teraz wszystko działa :P :P :P....
    - no jak wstane lewa noga to tez tak mam.. Moj synek dzisiaj wstal o 3 w nocy o przyszedl by mu dala telefon bo on chce bajki ogladac.. wysmialam go.. obrazony poszedl dalej spac a rano jak wtal to poszedl do dziadka prosto h hi
    A Dawidek jeszcze nie zrozumiem, ze mu czegos nie wolno? Ja Maksowi mowie, ze nie moze kubus play np bo mam brzydkie "kupy" i on tego nie bierze
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    U nas jakby m&msy staly to Karol by na bank chcial. Kiedys sprobowal od kolegi i mu smakowaly. Ale my nie kupujemy tego typu slodyczy, jak cos to np. Cocoa banany w czekoladzie, albo orzechy blendowane z daktylami (batony nakd). Raz na jakis czas pieke w domu a to brownie z kaszy jaglanej, a to ciasteczka bezglutenowe. Ale przynajmiej wiem, co jemy.

    Co do napoi to moj Karol tylko wode pije i sok marchewkowy w wyciskarki. Sokow z owocow wycisnietych ostatnio nie chce. (dawalam mu jablkowy). Ale to i dobrze. Kiedys robilam mu kakao na mleku migdalowym z organicznym kakaem czystym + cukier kokosowy i bardzo mu smakowalo. Ale teraz nie chce tego pic.
    Czekolade za to pewnie by zjadl. Czasem kupujemy taka z dobrym skladem. Ale jako, ze sami jak mamy ochote na slodkie to jemy owoce. To zazwyczaj u nas w domu nic nie ma. No czasem te batony nakd i rodzynki/daktyle.

    Ostatnio mam problem, bo moj Karol z owocow tylko banany by jadl. Jeszcze niedawno inne tez jadl.. a teraz tylko banany i banany. I reszty nie tknie. Przemycam mu je w plackach /racuszkach bezglutenowych ;)
    Mam nadzieje, ze mu przejdzie. Za to zupy lubi, warzywa z nich zjada. Takze nie jest zle. Jak zupy nie ma o 12/13 to dziecko samym drugim daniem mi sie nie na je. Najpierw zupka a po 2-3godzinach drugie danie ;)
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    madziauk, u nas Krysia miała taki etap że tylko banany i jabłka. A jako roczniak-dwulatek pochłaniała wszystko.
    Dopiero teraz jesienią się przekonała, w Bieszczadach, do jagód i jeżyn, w czerwcu nad morzem spróbowała poziomek. Truskawki od zeszłego roku jadła i tylko w postaci musu. Teraz, w przedszkolu robili sałatkę owocową i spróbowała całej- też jej smakowala. I winogrona i gruszki. Także po woli wraca do "normalnego" jedzenia owoców. U was też pewnie Karol "wyrośnie" :)
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Karolciat - moze rzeczywiscie taki okres. Tylko ile to bedzie trwalo? Dobrze, ze warzywa je. A tak tylko banany i banany. Poziomki tez bardzo lubi - jadl w Polsce od Tesciowej z dzialki. Szkoda, ze nie moge kupic np. na targowisku u nas w Londynie. Jest taki jeden niedaleko nas, Borough Market. Maja pelno organicznych owocow, ale poziomek brak. Nawet w sezonie nie mieli.

    Treść doklejona: 04.01.17 11:33
    Karol do 3 roku zycia jadl wszystko, nie wybrzydzal. Owoce garsciami ;) A teraz sie zrobil bardzo wybredny w tej kwestii. Bo z glownymi posilkami wyznaje zasade, nie chcesz to nie jedz. Ok. Ale nie mam nic innego. ;) No i dziecku od razu zaczyna smakowac wszystko. Z owocami ten sposob nie dziala.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Ach! Ja sie stawiam...Tylko moje stawianie nie jest brane pod uwagę... jest obraza majestatu, a za chwile to samo... Moja mama nie uznaje mojego zdania. Dla niej ona zawsze ma racje, a ja jestem głupią matką...

    Treść doklejona: 04.01.17 11:45
    madziik1983: Moj synek dzisiaj wstal o 3 w nocy o przyszedl by mu dala telefon bo on chce bajki ogladac.. wysmialam go.. obrazony poszedl dalej spac a rano jak wtal to poszedl do dziadka prosto h hi


    Mój sie budzi i niczego się nie domaga... lezy i sam do siebie gada. Wierci się... Nie może zasnąć...

    madziik1983: A Dawidek jeszcze nie zrozumiem, ze mu czegos nie wolno? Ja Maksowi mowie, ze nie moze kubus play np bo mam brzydkie "kupy" i on tego nie bierze


    On wie, że mu czegoś nie wolno. ostatnio nawet wie, że telefon szkodzi i go nie "kradnie"... Ma ustalone, że za np. wysprzątanie pokoju 20 minut w nagrodę i to nie codziennie. Ale tutaj mam jeden front. Mówię to ja, moja mama, wujek...

    Ze słodyczami to inna bajka, bo ja mówię, że nie wolno, a babcia wpaja, że wolno, że nie zaszkodzi... No i dziecko ma wodę z mózgu.... Kogo słuchać... I wiesz babcia mu to do ręki daje. To choćby wiedział, że nie wolno, to łakomstwo go zgubi :P... ja juz nawet ostatnio mu przestałam mówić, że nie wolno, bo zaczęłam tracić autorytet, gdyż moje nie wolno z babci wolno przegrało.
    --
  6.  permalink
    Moj syn tez tylko banany i jablka.. a co gorsza mlodszy tez innych niechce :(
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Mój z owoców to truskawki, jabłko, banan, maliny.

    Ale w sokach: ananas, pomarańcza, gruszki, śliwki...

    Do soków mogę też wrzucać warzywa surowe.
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeJan 4th 2017 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny a Wy slodyczy nie jecie? bo ja dosyc czesto, nic mi nie jest bo przeciez nie tylko slodycze jem, poza tym staram sie zdrowo i roznorodnie. To samo moim chlopakom daje roznorodnie a slodycze tylko po posilku. Ja widze tego taki plus ze wezma sobie dwa trzy i im wystarczy. Nie rzucaja sie tez na slodycze tak jak dzieci znajomych ze jak na urodziny gdzies pojda to nie maja umiaru. U nas to jest cos noralnego i nie trzeba o te slodycze "walczyc". Nikt nadwagi nie ma:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Lecia, ja słodyczy nie jem...Nie lubię ich... Gdy byłam dzieckiem owszem zjadłam, ale cos jak Dawidek góra 3 sztuki i byłam nasycona. Siostra moja uwielbiała słodkie i do dziś się nimi zażera. Woli zjeść tabliczkę czekolady niż obiad i bywało, że sobie tak zamieniała... Jak byłysmy małe to moja paczka Mikołajkowa wytrzymała kilka miesięcy, a jej kilka godzin :P :P :P...

    Natomiast uważam, że trzy słodycze codziennie to za dużo... W sensie 3 porcje :P. Bo tak jak pisałam, bywa, że moja mama da po każdym posiłku. I tak rano jajko, po obiedzie żelki (10-15 sztuk), po lub przed kolacja batonik duplo. Dla mnie to za dużo.

    Oczywiście, że czasami zamiast 3 da 1, ale jak ma serię, to leci bez opamiętania po 3x dziennie...
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Ja żre słodycze garściami. Od dziecka uwielbiam wszystko, co słodkie. Ale jak ja byłam mała to w sklepach g... było i człowiek nigdy nie naslodzil się do syta;) Teraz nadrabiam. Moje dziewczyny tez lubią, ale już nie tak obsesyjnie. Zwykle raz dziennie proszą o coś słodkiego i dostają ciastka albo czekoladę. Oczywiście w rozsądnej ilości. Nie widzę sensu w ograniczaniu słodyczy do zera, albo trzymaniu ich na specjalne okazje, bo potem są sytuacje o jakich pisze Lecia- dziecko idzie na urodziny do kogoś i rzuca się na słodycze jak szczerbaty na suchary...Znam kilkoro takich dzieci. I byłam świadkiem sytuacji gdy dziecko chowane tylko na zdrowej żywności, zero słodyczy itd. Po urodzinach koleżanki wyładowało z gorączka i wymiotami z przeżarcia
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJan 4th 2017
     permalink
    Pepper, ja tez nie twierdzę, że trzeba ograniczyć do zera, ale umiar mieć trzeba... No i u nas jednak wskazania są, żeby najlepiej unikać słodkiego... Ale dla mojej mamy unikać to jakby mordowac :P. No musi coś dać, bo dziecko biedne :(.... I serio jakby dawała 1 sztuję dziennie, to ja bym nie psioczyła... Ale jak dla mnie tyle ile ona podaje to za dużo... A spryciula babcia dziś jak tylko Dawidek schodzi na dół, to mu wręcza po 4 żelki... A ten zamaist zjeśc w tajemnicy to idzie i mi pokazuje ;)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.