Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeApr 10th 2013 zmieniony
     permalink
    Jestem świeżo po lekturze Księgi Rodzicielstwa Bliskości Searsów i tak mnie natchnęło do założenia tego wątku.
    Rodzicielstwo bliskości to jak piszą Searsowie nie żaden sztywny zbiór zasad i porad, raczej podejście do rodzicielstwa stawiające nacisk na bliski kontakt z dzieckiem, rodzicielstwo zaangażowane, intuicyjne, a jednocześnie przyjemne, radosne i wygodne.
    Searsowie piszą o kilku filarach RB, „narzędziach”, które mają tę bliskość zapewnić. Są to karmienie piersią, bliskość od porodu, noszenie dziecka, wspólne spanie, słuchanie płaczu dziecka i reagowanie na niego, wystrzeganie się trenowania, czy też tresowania dzieci oraz zapewnienie sobie i dziecku równowagi i postawienie rozsądnych granic. Każdy z tych punktów jest szeroko opisany w książce. Ważne jest to, że RB nie zakłada konieczności realizowania wszystkich tych punktów.
    Bardzo żałuję, że dopiero niedawno natknęłam się na informacje o rodzicielstwie bliskości. Żałuję, że nie nosiłam Gosi częściej kiedy była noworodkiem, a teraz coraz ciężej mi nosić 9-kilowe dziecko.
    Tak jak pisałam na mamusiach, całą ciążę siedziałam na forum, czytałam i pisałam o dziecięcych wózkach, ciuszkach, zaczytywałam się na temat oznak porodu, skracających się szyjek, a nie przyszło mi do głowy, żeby zastanowić się, jak będę wychowywać swoje dziecko, jak będzie razem żyć, co będzie dla mnie, męża i córki najlepsze, jakie będą nasze priorytety.
    Nasłuchałam się od mojej rodziny, znajomych, że dziecko powinno spać w swoim łóżeczku, że chyba za często karmię piersią, żebym nie nosiła na rękach, bo się przyzwyczai i brałam te rady do serca (nie zawsze wcielałam je w życie), ale gdzieś tam tkwiły w mojej głowie. Ale czułam, że to zupełnie nie zgadza się z moim charakterem, z intuicją, z jakimś wewnętrznym głosem, który kazał mi brać na ręce mojego małego śpiocha, przytulać, mieć ją zawsze przy sobie.
    Dziewczyny podzielcie się Waszymi doświadczeniami z RB. Chętnie bym też poczytała, jak mamusie starszych dzieci wychowują swoje pociechy w ten sposób. Napiszcie, po jakie książki warto sięgnąć, jakie strony polecacie.
    Ja polecam jako kompendium wiedzy „Księgę rodzicielstwa bliskości” W. i M. Sears

    Jako czytadło, niekoniecznie poradnik "W głębi kontinuum" J. Liedloff

    I oczywiście "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland. RB tym razem poparte dowodami naukowymi z dziedziny biologii, neurologii, biochemii.

    Ze stron internetowych polecam portal dzieci są ważne, o RB, eko-rodzicielstwie i nie tylko.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeApr 10th 2013
     permalink
    Wybrałam tę drogę gdy moja córeczka miała 5 miesięcy. Czytałam te książki, wprowadzałam te myśli w życie, karmiła prawie 2 lata piersią, nosiłam w chuście i nadal to się zdarza, nosiłam na rekach i nadal noszę, tuliłam i tulę dziś jeszcze mocniej. Mam wspaniałą, rezolutną, mądrą i otwartą córeczkę. Polecam z całego serca ten nurt wychowywania czy raczej bycia z dzieckiem.
    P.S
    Książkę "W głębi kontinuum" Traktowałam całkiem poważnie,to ona najbardziej ze wszystkich działała na moje emocje i wyobraźnię i to ona spowodowała u mnie największe przemiany.
    -- [*]
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeApr 10th 2013
     permalink
    Blanka81: Książkę "W głębi kontinuum" Traktowałam całkiem poważnie,

    Ja również, może trochę źle to ujęłam, chodziło mi o to, że nie jest to typowy poradnik (w sensie formy poradnika), raczej książka antropologiczna (przynajmniej w większej części).
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeApr 10th 2013
     permalink
    Ta antropologia to kawał życia w naturze, którego większości, jak nie całości, mieszczuchów całkowicie brakuje. A im dalej od natury tym bliżej do wynaturzenia.:wink:
    -- [*]
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeApr 11th 2013
     permalink
    U mnie o rodzicielstwie decydowaly same dzieci. Na przyklad druga coreczka nie chciala byc przytulana noszona, teraz kiedy jest wieksza tez przytula sie w zasadzie tylko wtedy, kiedy jest jej zle, kiedy cos boli albo sie boi. Tak samo z karmieniem piersia - okolo roku - i obie odrzucily cyca. Ksiazek nie czytalam. Podchodzilam do wychowywania dzieci intuicyjnie, zawsze przede wszystkim, starajac sie zrozumiec dziecko (choc bywa to trudne).
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeApr 11th 2013
     permalink
    Nie czytałam tych książek, madzinka83 ale z Twoich opisów mogę poniekąd zobrazować sobie o co chodzi. Ja podchodzę intuicyjnie do mego dziecka i po Twoich opisach widzę, że zgodne jest to z zasadami RB. Pomimo, że nie ustrzegłam się przez błędami gdy dokoła mnóstwo było rad lepszych bądź gorszych to finalnie myślę, że jest dobrze :wink:

    Młoda do tej pory jest noszona na rękach, śpi z nami jeśli ma ochotę, bardzo dużo się przytulamy, właściwie jak sobie pomyślę to Gaba jeśli się nie bawi to siedzi do mnie przyklejona albo chociaż rączką mnie musi dotykać, a najlepiej grzebać w mamy pępku (nie ogarniam tej fascynacji wyłącznie moim pępkiem) :wink: Staram się rozumieć sygnały które do mnie wysyła i dawać jej sygnały które będzie rozumieć. Na razie dogadujemy się dobrze, tak mi się wydaje.

    Myślę, że jest szczęśliwa, przynajmniej tak wygląda i tak się zachowuje.

    Miałam etap samodzielnego zasypiania w łóżeczku ale więcej to przyniosło szkody niż pożytku. Obecnie nawet młodej nie usypiam, bo jak jest zmęczona to sama się kładzie spać, niekoniecznie w łóżeczku ale usypianie mamy z głowy.
    --
    • CommentAuthorpaulinka84
    • CommentTimeApr 11th 2013
     permalink
    Ja też bezustannie tule dzieci bo same zawsze się domagają, a mają już 5i 3.Nadal kładę się z synkiem 5letnim w jego łóżku i zasypia przytulony do mnie.Dzieci przychodzą spać do naszego łóżka w nocy i ogólnie są słodkim przylepkami :)Nie spotkałam się wcześniej z tym książkami.Czy odnoszą się one tylko do maluszkow , czy też do starszych dzieci?
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja o rodzicielstwie bliskości czytałam jeszcze bedąc w ciąży. Jeszcze w pierwszym trymestrze dostałam w ręce od szefowej z pracy "W głębi kontinuum" i przeczytałam jednym tchem. Ale gdy Nadia się urodziła to insynktownie robiłam wiele rzeczy, w zasadzie nie potrzebowałabym do tego żadnej książki czy poradnika. Później jeszcze przeczytałam "Mądrych Rodziców", którzy byli jakby naukowym potwierdzeniem tego co ja wewnętrznie czułam. Olałam docinki typu, noś noś - przyzwyczaisz, śpij z dzieckiem w łóżku- już tak zostanie itd. I nic się z tego nie sprawdziło, czym mnie tak straszono, a nawet jeśli to tylko moja wyłączna sprawa czy i ile chcę nosić moje dziecko czy chcę z nim spać.
    Moi teściowie mylą AP z bezstresowym wychowaniem. Wydaje im się, że na wszystko będę pozwalać córce...szkoda że nie chcą się w to zagłębić, że nie słuchają (szczególnie teściowa) Nadii bardziej, że jest dla nich często takim malutkim śmiesznym człowieczkiem, którego można przedrzeźniać gdy bardzo kaszle, bo to takie wesołe :confused:
    Szczególnie książka "W głębi kontinuum" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Uzmysławia jak bardzo jesteśmy oddaleni od tego co naturalne, jak młode matki są zagłuszane przez wszystkie wynalazki cywilizowanego świata, jak bardzo ich własne intucja (chyba najlepsze "narzędzie" do opieki nad dzieckiem) jest stłamszona przez wieczne: "dziecko powinno to, dziecko powinno tamto, już czas najwyższy"
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorKasiaTasia
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    Dla mnie RB zaczyna się w momencie zaakceptowania faktu, że dziecko to mała istota, która owszem jest zależna od nas, ale do nas nie należy. A wszystko co czynimy, wokół niej i z nią musi opierać się na szacunku do jej odrębności i indywidualności

    i mam taką obserwację nt bliskości, że im więcej jej damy na początku dziecku i sobie (chyba przedwszystkim :wink:), to później jest mniej kłopotu np. z tzw. nieodciętą pępowiną w relacjach Mama - Dziecko Dorosłe

    a w ciąży moją lekturą była seria książeczek autorstwa pani Claude Ddierjean-Jouveau

    i nie zapominajmy, że w PL mamy niezłego autora, który moim zdaniem też porusza ten temat - Janusz Korczak

    “Dziecko małe , lekkie, mniej go jest. Musimy pochylić, zniżyć ku niemu.”

    "Bo dorosłemu nikt nie powie: ‘Wynoś się’, a dziecku często się tak mówi. Zawsze jak dorosły się krząta, to dziecko się plącze, dorosły żartuje, a dziecko błaznuje, dorosły płacze, a dziecko się maże i beczy, dorosły jest ruchliwy, dziecko wiercipięta, dorosły smutny, a dziecko skrzywione, dorosły roztargniony, dziecko gawron, fujara. Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło. Dorosły robi coś powoli,
    a dziecko się guzdrze. Niby żartobliwy język, a przecież niedelikatny. Pędrak, brzdąc, malec, rak – nawet kiedy się nie gniewają, kiedy chcą być dobrzy. Trudno, przyzwyczailiśmy się, ale czasem przykro i gniewa takie lekceważenie.”
    -- 6.X.2012 Tadziulek 4.VIII.2014 Zygmuś
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    nie czytałam żadnej z podanych przez Was książek, ale jakbyście mi mogły podlinkować "W głębi kontinuum" to będę wdzięczna, my się bardzo tulimy, było tak od urodzenia, jeszcze w szpitalu,młoda w nocy zamiast w akwarium spała ze mną na łóżku szpitalny (spędziłyśmy tam ponad tydzień, bo miała infekcję dróg moczowych). W domu spała z nami w łóżku, raz było mi wygodniej, dwa ja potrzebowałam tej bliskości, nie nosiłam w chuście, ale zawsze tak mamy do tej pory, że kładziemy się do łóżka, tulimy i opowiadamy jak było w przedszkolu.
    Nie wiem czy to zależy od dziecka, czy podejścia od urodzenia, ale moja Ninka jest tulajką, tuli się też do ciotek, babć, potrzebuje tego, zawsze mi mówią koleżanki, wiesz Twoja Ninka tak się lubi tulić, moja przyjdzie na chwilkę i ucieka, a twoja się wtula, to takie fajne, najgorzej jak jestem chora i nie mogę jej tulić, to dla mnie tak trudne, że czasem w ostatniej chwili się orientuję, że chcę ją przytulić a tu nie mogę.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja bym jeszcze dodała, że to też jest poszanowanie tej drugiej małej istoty, bo dziecko też musi tej bliskości samo chcieć. Ja chciałam być bardzo blisko, tulić, nosić, chustować. A trafił mi się osobnik, który do tulenia musiał dorosnąć (zaczął dopiero po odcyckowaniu), a tak to chusta - be, noszenie - be, tulenie też nie bardzo... Uszanowałam to, bo taki po prostu jest. Za to teraz odbijam sobie z nawiązką jak chce sie od rana do wieczora tulić ;)))
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    KasiaTasia: Dziecko małe , lekkie, mniej go jest. Musimy pochylić, zniżyć ku niemu.”

    "Bo dorosłemu nikt nie powie: ‘Wynoś się’, a dziecku często się tak mówi. Zawsze jak dorosły się krząta, to dziecko się plącze, dorosły żartuje, a dziecko błaznuje, dorosły płacze, a dziecko się maże i beczy, dorosły jest ruchliwy, dziecko wiercipięta, dorosły smutny, a dziecko skrzywione, dorosły roztargniony, dziecko gawron, fujara. Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło. Dorosły robi coś powoli,
    a dziecko się guzdrze. Niby żartobliwy język, a przecież niedelikatny.

    Że tak sobie zacytuję, to co Ty zacytowałaś :) U nas tu jest sedno sprawy. Dziadkowie traktują czasem Nadię jak laleczkę, nie jak odrębnego człowieka, któremu właśnie należy się szacunek już od urodzenia.
    The_Fragile: Ja bym jeszcze dodała, że to też jest poszanowanie tej drugiej małej istoty, bo dziecko też musi tej bliskości samo chcieć.

    Milion Oooo dla Ciebie :)
    kachaw: ale jakbyście mi mogły podlinkować "W głębi kontinuum" to będę wdzięczna

    Prosim :
    http://www.mamania.pl/ksiazki/w-glebi-kontinuum,4
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    A moja tulanka do mamusi jest nieprzecietna ;-) Korzystam z tego całymi garściami ;-))) Bo ja też jestem tulak.
    Tylko boję sie jednego - może coś poradzicie - jak ja ją zostawię jak do pracy wrócę? Tzn nie chodzi o mnie tylko o nią.... na razie nie ma mowy o zostawianiu ja z kimkolwiek - tzn jak zostaje to strasznie płacze - ale to jest histeria połączona z bezdechem, a nie płacz :sad:
    Macie jakieś rady jak bez bólu doprowadzić do tego aby mój maminy Cycek został z babcią bez histerii? :sad: Nie chciałabym tego przeprowadzać jak terapie szokową bo serce mi peka jak ona tak płacze, a nie wiem jak to zrobic inaczej - tak aby sprawić żeby to ona była na to gotowa....
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Ulcia, a może spróbuj tak jak my - małymi kroczkami? Najpierw zostaw małą na 5-10 minut. Potem na pół godzinki. Potem godzinę i tak wydłużaj. U nas zadziałało, ale Krasnal inny od Martynki...
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    Ulcia a mnie też tylko na myśl przychodzi metoda małych kroczków. Ja wiem, że to może głupie porównanie, ale ja mam bardzo dobre doświadczenia z lękiem separacyjnym u psów w różnym wieku, to znaczy z wyeliminowaniem go u nich. Czyli gdy zostają same w domu, albo po prostu właściciel wychodzi, a te umierają z tęsknoty. Wtedy albo niszczą ze stresu wszystko dookoła albo wyją z tęsknoty lub z nudów, tak też bywa. Bardzo dobre wyniki daje właśnie zostawienie ich choćby na chwilę, na parę sekund, jeśli jest wszystko ok, to właściciel zaraz wraca i nagradza: tuli, daje zabawkę czy tam smakołyka. I tak powolutku ten czas się wydłuża, aż pies zrozumie, że właściciel ZAWSZE wróci i nie kojrzy mu się to już źle. Może spróbuj tak z babcią. Niech przychodzi jak najczęściej do Was. Może zostawiaj Martynkę dosłownie na sekund parę z babcią i zaraz wracaj i tak dalej. Może by podziałało ..
    Przepraszam, że bez ładu i składu, ale batrdzo się spieszę.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    U nas wygląda to tak, że osoba, która ma zostać z młodą (znana już Gabrysi dobrze np babcia, ciocia, dziadek...) przychodzi wcześniej i siedzimy razem, bawimy się i w momencie gdy młoda szaleje ja po angielsku się wymykam. Gdybym się zaczęła żegnać i tulić to byłby lament, a tak zanim się młoda zorientuje, że mnie nie ma to zdążę wrócić :devil:
    --
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Ulcia, dziewczyny dobrze radzą. Zacznij od wychodzenia na chwilę, gdy wychodzisz, mów, że wychodzisz z domu, żegnaj się (w wesoły sposób), mów, że mama wychodzi ale wróci i wracaj. Jak będzie ok, to wydłużaj ten czas stopniowo. Najlepiej, gdyby zaraz po Twoim wyjściu babcia proponowała Martynce jakąś zabawę, którą Martynka lubi, żeby czas, kiedy Cię nie ma nie kojarzył się od początku źle. U nas lęk separacyjny był silny i tą metodą daliśmy radę.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    O, no właśnie - u nas im dłuższe pożegnanie tym większy smutas na buzi. A jak macham jak klaun, wysyłam całuski i zmykam, to buzia mu się śmieje. I jeszcze mamy rytuał, że babcia stoi z nim w oknie i machamy sobie z daleka ;)
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    Bardzo bym chciała tak wychowywać dzieci. Ostatnio rozmawiałam nawet o tym z bratową. Powiedziałam jej jak chcę wychowywać córę, że chce być bardzo blisko i ona uświadomiła mi, że chęci to jedno, a drugie to jaką mamy sytuację zawodową. W zasadzie to widziałam w jej oczach niedowierzanie, że tak da...
    Ona też prowadzi swoją firmę i o ile z pierwszą córą nie miała w ogóle problemu by znajdować czas dla spraw zawodowych, bo była po prostu nietykalska i nie potrzebowała mega bliskości, to z synkiem już jest zupełnie inaczej - jest typowym cycozwisem. :wink: Powiedziała mi, że gdyby pozwalała mu na taką bliskość jakiej on oczekuje to byłaby kompletnie uziemiona, a nie może sobie niestety na to pozwolić. Zwłaszcza, że jest jeszcze mała, która wymaga uwagi.

    Nie wiem jaka będzie Milka, ale mam nadzieję, że jakoś to wszystko wypośrodkujemy i ogarniemy... Że uda mi się połączyć pracę, którą będę kontynuować w jakimś tam stopniu zaraz po porodzie z jej i moimi potrzebami. A lekturami się zajmę w najbliższym czasie. Na razie kończę Chołuniową.
    --
  1.  permalink
    Fajny temat wątku. Tylko kurcze- jesteście pewne, że nowy wątek o samym rodzicielstwie bliskości jest potrzebny? Ile można o samym AP pisać?
    No i pytania typu:
    Ul_cia: Macie jakieś rady jak bez bólu doprowadzić do tego aby mój maminy Cycek został z babcią bez histerii?

    to nie można by na rozpakowanych zadać? Nie chodzi mi już nawet o konkretne pytanie, tylko o typ pytania. Jak jakaś mama będzie szukała odpowiedzi na takie pytanie, to co- przyjdzie jej przewertować pięć wątków (na razie mamy rozpakowane, roczniaki i teraz AP)?
    Fajnie, że forum się rozrasta, ale w sumie trochę bałagan się robi :confused: O zostawianiu dzieci, usypianiu, itp było milion razy i będzie kolejne pięć milionów razy na rozpakowanych i nowo powstałych tworach wiekowych. I jeszcze tutaj?
    W sumie mi to trochę obojętne, bo forum przestało mnie już jakoś ciągnąć, ale chyba trochę bałaganu się robi i w sumie niedługo nie będzie nawet wiadomo gdzie pisać :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    vitani_82: Gdybym się zaczęła żegnać i tulić to byłby lament, a tak zanim się młoda zorientuje, że mnie nie ma to zdążę wrócić
    The_Fragile: O, no właśnie - u nas im dłuższe pożegnanie tym większy smutas na buzi. A jak macham jak klaun, wysyłam całuski i zmykam, to buzia mu się śmieje.

    W przypadku psów jest tak samo, im dłuższe i czulsze pożegnanie, tym pies smutniejszy i bardziej rozżalony. Lepiej krócej się żegnać i wylewniej witać :)

    Treść doklejona: 12.04.13 11:39
    cerisecerise: Tylko kurcze- jesteście pewne, że nowy wątek o samym rodzicielstwie bliskości jest potrzebny? Ile można o samym AP pisać?

    Tak ja jestem pewna, bo chyba tu na forum o samym AP nie ma jakiś szczególnych informacji ? Czy są ?
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Dzięki Wam
    próbujemy metodą małych kroczków ale na razie nie działa :sad: wypróbowałam też różne pożegnania, ale myślę, że u nas będzie "na cichacza" :wink: bo jak idę do łazienki i uda mi się po cichutku uciec to mała nie zauważy często i płacz jest dopiero jak kończę :tongue: a jak "legalnie" wychodzę mówiąc, tłumacząc, śpiewając to jest armagedon :confused:
    już nie wiem co zrobić, moja mama jest przerażona wizją zostania z małą i jej krzykiem
    --
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Ul_cia: już nie wiem co zrobić, moja mama jest przerażona wizją zostania z małą i jej krzykiem


    Doświadczenie moje jest takie, że jeśli wychodząc zostawiasz dziecko roześmiane to małe są szanse, że będzie lamentować po Twoim wyjściu, a jeśli wychodzisz w aurze rozpaczy i lamentu to szanse są minimalne, że dziecko się uspokoi zanim nie padnie ze zmęczenia. Dlatego ja stosuję taką właśnie metodę na jak to ujęłaś "cichacza", bo młoda zajęta czymś innym zapomina, że mamy nie ma i nie lamentuje jak się zorientuje, bo okazuje się, że bez mamy też może być ciekawie. Zauważyłam też, że gdy muszę wyjść szybko i np teściowa wchodzi, a ja zakładam buty w biegu to młoda lamentuje najgłośniej dlatego daję nam zawsze te 15-20 minut wspólnej zabawy żeby zapomniała jaki jest główny cel przybycia babci. :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    No, u nas to zawsze jest tak, że babcia najpierw jest z nami długo, a potem ja wychodzę - bo sobie właśnie nie wyobrażam przekazania tego mojego Cycka z rąk do rąk....
    ale właśnie na razie jest tak, że cisza jest tylko wtedy jak "pada" ze zmęczenia płaczem :sad: serce pęka.

    Treść doklejona: 12.04.13 12:11
    Niby wszyscy pocieszają mnie, że 1,5 miesiaca (do mojego pójścia do pracy) to długo, i pewnie sie zmieni - ale ja na tę zmiane czekam już 4,5 miesiaca i nie wierzę :wink:
    --
    • CommentAuthormamakim
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Bycie blisko z dziecmi jest wspaniałe, jest cudem ale dopóki nie pojawi sie zmeczenie. Tj. karmieni na żądanie, usypianie na cycusiu i problem z odłozeniem do łozeczka to sprawiło ze zaczęłam tresować mojego pierworodnego, zapragnęlam nauczyc go samodzielnie zasypiac i karmic najlepiej w "rozsądnych" porach. Oczywiscie nie udawało sie, mały dostawał histerii i wszystko konczyło sie i dla niego i dla mnie okropnie (wyrzuty sumienia, smutek, płacz). Potem dałam spokoj i znów pozwalałam sobie zaspokajac jego emocjonalne potrzeby poprzez ssanie, przytulanie, noszenie w nocy (9kg było co noisc), spanie z nami. Mały gdy miał rok zaczal zasypiac normalnie- bez noszenia, cycowania, nie miał problemów z odstawieniem od piersi w wieku 1rok i 1 mies., zasypiał przytulony do mojej ręki, przychodził w nocy i spal do rana, przytualam go mowilam ze kocham po 10 razy na dzien. Ale juz wtedy oczekiwałam drugiego szkraba. Gdy urodził sie drugi syn okazalo sie ze takie bliskie podejscie do malucha nie jest mozliwe do wykonania gdy ma sie dwojke -karmic na żądania jednego, drugiego usypiac kladac sie z nim tata bardzo chcial mnie w czyms wyreczyc ale obydwa maluchy nie chcialy zrezygnowac z mamy. Nie raz było tak że karmiłam mlodszego i jednoczesnie usypialam "na cycuisu", podajac mleko z butli drugiemu a potem wyciagajac ledwo ledwo reke by starszy sie mogl do niej przytulic. W nocy gdy obydwaj znalezli sie u nas w lozku to byla walka o mamę.... No a teraz gdy młodszy ma poltora roku a starszy 3 cierpimy z mezem gdy nasze łózko się nie kurczy a chłopoaki rosna maja swoje potrzeby - np. kładzenia sie w poprzek, wykopywania z poscieli. Próby przeniesienia ich do swoich łózek przewaznie koncza sie zle. Wrocilam do pracy i okazuje sie ze na wysypianie sie nie mam szans. Az strach pomyslec co bedzie gdy pojawi sie trzecie dziecko - jest szansa na to.

    No ale oczywiscie wspaniale jest przytulanie:)
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    mamakim: tata bardzo chcial mnie w czyms wyreczyc ale obydwa maluchy nie chcialy zrezygnowac z mamy

    mamakim: Gdy urodził sie drugi syn okazalo sie ze takie bliskie podejscie do malucha nie jest mozliwe do wykonania gdy ma sie dwojke

    Przepraszam mamakim, wydaje mi się, że jeśli rodzice decydują się wychowywać swoje dzieci w rodzicielstwie bliskości, to chyba oboje, prawda? Co moim zdaniem oznacza, że dziecko jest karmione, usypiane i tulone nie tylko przez mamę, ale i przez tatę. Jeśli od urodzenia opiekują się nim obydwoje rodzice, a z czasem tata może też przejąć na stałe jakieś "punkty programu" np. wieczorną kąpiel czy karmienie o ile nie jest to ofkors cyc, może usypiać na dzienne drzemki w weekend. W ten sposób maluch uczy się, że zarówno z mamą jak i z tatą może spędzać czas w bliskości i gdy pojawia się drugi maluch na pewno jest wtedy łatwiej.
    Poza tym są tutaj dziewczyny, które mają dwójkę dzieci i pisały jakiś czas temu, że można - mając dwójkę - wychowywać je w rodzicielstwie bliskości :smile:
    Trzeba się zapewne czasami pogimnastykować, ale skoro piszą, że można, to ja im wierzę :wink:
    Na początku można wspomagać się chustą, a i potem jak się chce, to można. Pisała chyba Cerisecerise w wątku na rozpakowanych, że zdarzało jej się leżeć w łóżku i karmić małego Krzysia ( cycozwis, że hej, Ceri pisała, że wyjście do łazienki na siusiu, to był armagedon ), bawiąc się jednocześnie z Ewunią itp.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Winnica, ale wiesz, że są mężczyźni mocno-pracujący (że tak powiem), których prawie nie ma w domu i co wtedy? Mąż mojej koleżanki pracuje na etacie i prowadzi własną firmę, dziecko widuje go może godzinę dziennie, w weekend też nie zawsze jest. Był taki okres, że dziecko nie akceptowało nikogo poza mamą (bo z nikim innym prawie nie przebywało), jak ojciec chciał się nią zająć to był płacz...Realia nie zawsze są takie jakie by się chciało :confused:
    Co do założenia, oczywiście masz rację :wink: U nas nie ma żadnej różnicy w zajmowaniu się dzieckiem, akurat wyszło tak, ze łącznie z karmieniem :wink: Tylko, że u nas tata pracuje 6:30-14:30 (no pod koniec miesiąca czasem zostaje na nadgodziny), także ma kupę czasu do 20, kiedy Basia idzie spać. Aż jej zazdroszczę, bo też bym chciała mieć takiego tatę :thumbup:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Azniee, mój eM pracuje od 9:00 do 17:00, w domu jest około 19:00, około 19:30-20:00 Adaś idzie spać. Jednak eM codziennie kąpie Adasia, karmię go co prawda wciąż ja, ale chcemy to zmienić, żeby Adaś wiedział, że i tata może go do snu utulić. No i są weekendy.
    A jeśli jest już tak tragicznie że tata rzeczywiście nie ma kiedy zajmować się maluchem... cóż... ja opiekuję się dodatkowo 2 letnim chłopcem kilka razy w tygodniu, kilka godzin dziennie. Daję radę, a choć to nie moje dziecko, to jednak z racji przekonania o tym, że AP jest właściwe, stosuję je także do Wiktorka :smile: Myślę, że mamie, która ma dwójkę 24/24 jest bardzo ciężko, ale można też przecież wspomagać się chustą, przynajmniej na początku. Mniejszy maluch do chusty ( nawet karmić można w ten sposób jeśli zawiąże się kieszonkę ), starszemu można w tym czasie robić śniadanie, bawić się, czytać, czy co tam jeszcze :smile: Można robić obiad z maluchem w chuście, odkurzać z maluchem w chuście, a starsze dziecko warto zaangażować, w te domowe porządki czy gotowanie, na pewno poczuje się ważne, a przy tym będzie miało zajęcie, więc jest szansa, że nic nie zbroi w tym czasie :wink:
    No nikt mi nie powie, że jak się chce, to i tak się nie da! :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    winnica: dziecko jest karmione, usypiane i tulone nie tylko przez mamę, ale i przez tatę

    no wlasnie co jesli tata pracuje, bacie nie moga pomoc bo za daleko mieszkaja, na nianie nas nie stac z jednej penscji a na dodatek dziecku ktore wczesniej tata usypial nagle sie odwidzialo i chce mame bo skoro mlodsze zasypia z mamą to starsze tez chce tu i teraz a nie pozniej.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    lecia_28: no wlasnie co jesli

    lecia, przeczytałaś co napisałam w poście wyżej?
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Tak czytam i niby się zgadzam, niby nie...bo mój tato nas ( mnie i brata) nie przewijał, nie karmił, nie usypiał, dużo pracował. Kiedy miał czas to poświęcał go na zaabawę z nami ale też jakoś nie spektakularnie często....a relacje zarówno ja jak i mój brat mieliśmy z nim wspaniałe, tatuś był najnajnaj i koniec. Do dziś mamy...ciekawe od czego to zależy? co? :)
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    przeczytalam ale widzisz nie kazde dziecko jest tak spokojne jak np Ewa od Ceri ktora do tego dosc pozno zaczela chodzic. Zreszta jak Adas sie rozrusza (nie mowie o chodzeniu tylko o bieganiu i wspianiu sie) jak bedzie miec troche wiecej niz 11miesiecy mozesz zmienic zdanie. Dziewczynki z reguly szybciej dorastaja niz chlopcy i sa spokojniejsze, nie zawsze da sie wzystko tak jak by sie chcialo

    Treść doklejona: 12.04.13 15:30
    zeby nie bylo ja nie chce nikogo odwodzic od swoich idei, tez takie mam ale nie zawsze wychodzi tak jak chce. Mam bardzo zywe dziecko i ogarniecie jego jednego jeszcze jakos idzie ale przy drugim bedzie armagedon bo jestem pewna na 100% ze mimo ze teraz maz usypia Dawidka to pozniej zechce zebym ja to robila i wogole wszystko robila byle nie byc z mlodszym i nie ma mowy o zabawie w lozku on chce biegac a nie garc w lapki
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    hopelight: Tak czytam i niby się zgadzam, niby nie

    Hope, ja tylko miałam na myśli, że jeśli oboje rodzice zajmują się maluchem ( tata na tyle na ile może ofkors ) to MOŻE, ale NIE MUSI być łatwiej gdy pojawia się drugie dziecko, bo rodzice mogą się w miarę możliwości wymieniać :wink: A jeśli do tej pory zawsze wszystko przy maluchu robiła mama, i nagle, jeszcze w momencie gdy pojawia się drugie dziecko, część opieki próbuje przejąć tata, to nic dziwnego, że dziecko może tego nie chcieć. Nie chodziło mi o to, że jak tata nie karmi, nie przewija etc. to nie będzie miał dobrej relacji z dzieckiem.

    Treść doklejona: 12.04.13 15:42
    Lecia, pewnie, że nie zawsze wychodzi, pewnie, że czasami się nie da, pewnie, że czasami jedno dziecko no po prostu musi chwilę poczekać, ale AP do przede wszystkim nastawienie i robienie wszystkiego co MOŻLIWE, aby zapewnić dziecku bliskość. Wiadomo, że jak jest dwójka, to też dzieci muszę nauczyć się szanować potrzeby brata/siostry i zrozumieć, że czasami po prostu muszą chwilę poczekać.
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    winnica: czasami po prostu muszą chwilę poczekać.

    moze chwile by zrozumial ale jesli noworodek je 40minut (bo taki typ sie trafi) a starszy nie chce rysowac, nie chce bajek tylko chce isc na dwor grac w pilke to jak mu wytlumaczysz ze ma zaczekac 40minut bo malenstwo teraz je i musi uszanowac jego potrzeby bo jest mlodsze i tu chodzi o jedzenie. To troche skrajny przyklad ale cos czuje ze u mnie tak bedzie bo przy pierwszym Bozia bly laskawy i Dawid najadla sie max 10min i od zawsze spal sam w lozeczku, drugie moze sie takie nie trafic
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    Lecia, zastanawiam się co Ty chcesz osiągnąć? Żebym Ci napisała, że się nie da? :confused:
    Noworodka zapakuję w chustę ( wiązanie kieszonka, w tej pozycji można karmić ) i pójdę tak na spacer jeśli już nic innego nie wymyślę.
    Ostatnio miałam usypiać Adasia, ale Wiktor za nic nie chciał zostać sam w pokoju, nie i koniec. Więc włączyłam mu bajki, zostawiłam otwarte drzwi i usypiałam Adasia w przedpokoju, żeby Wiktor mnie widział. Trzeba szukać rozwiązań, a nie pisać, że się nie da ( wiem, że tak nie napisałaś, tylko chodzi mi już tutaj tak ogólnie ).
    --
    •  
      CommentAuthorBlanka81
    • CommentTimeApr 12th 2013 zmieniony
     permalink
    "Rodzicielstwo oparte na przywiązaniu, albo inaczej naturalne rodzicielstwo, to wychowanie bez przemocy. Rodzicielstwo, które polega na rozpoznawaniu i zaspokajaniu potrzeb dziecka oraz wspieraniu go w samodzielnym rozwoju."
    I to w zasadzie tyle.
    -- [*]
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    winnica: Noworodka zapakuję w chustę ( wiązanie kieszonka, w tej pozycji można karmić ) i pójdę tak na spacer jeśli już nic innego nie wymyślę.

    ale noworodek chce jesc, bedziesz go karmic na spacerze probujac zlapac niesfornego dwulatka? a jak bedzie chlodno?
    winnica: Trzeba szukać rozwiązań, a nie pisać, że się nie da ( wiem, że tak nie napisałaś, tylko chodzi mi już tutaj tak ogólnie ).

    wiem winni ale naprawde czasem sie nie da, nawet jak robisz wszystko co mozesz

    Treść doklejona: 12.04.13 16:01
    jak juz pisalam to skrajny przypadek (wymyslony) ale ja mam doswiadczenia z naprawde zywym dzieckiem i ostatnio dosc niesfornym:wink: (ale jakze kochanym).
    --
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeApr 12th 2013
     permalink
    Jak najbardziej jestem za idea RB :) I tak samo, jak wiele z Was otrzymywałam "super porady", mimo wszystko robiłam po swojemu :) Karmie, nosze, spimy pol nocy razem i uwielbiam to :) A Nadia sama pomalutku "dorasta" do pewnych rzeczy np odstawienia piersi w dzien na rzecz butli. Jest radosnym dzieckiem, a ja wedlug otoczenia nawiedzona mamuska, ktora naczytala sie "internetu" ;)
    --
  2.  permalink
    lecia_28: nie kazde dziecko jest tak spokojne jak np Ewa od Ceri ktora do tego dosc pozno zaczela chodzic.

    a) Ewa nie jest spokojna
    b) to, że akurat późno zaczęła chodzić to znacząco utrudniało sprawę, a nie ułatwiało. Łatwiej było zapewnić bezpieczeństwo chodzącemu dziecku. No i to, że nie chodziła nie oznaczało przecież, że np nie wspinała się na meble- miała 10mcy jak pierwszy raz wlazła na stół (taki dość niski,jak ława)

    Lecia- szanuję, Twoje przekonania. ALE masz JEDNO dziecko. W momencie pojawienia się DRUGIEGO dziecka, kobieta otrzymuje również dodatkową pulę wyobraźni, która pozwala jej znajdować rozwiązania, na które nie wpadnie matka jednego dziecka. Odkrywa też w sobie dodatkowe pokłady optymizmu i cierpliwości, które trzymają ją i przy życiu i sprawiają, że najbardziej karkołomne rozwiązania stają się łatwe i proste.
    Więc szanuję co myślisz, ale proszę Cię- nie udowadniaj, że się NIE DA, skoro matki mające dwójkę dzieci (ja i Hydra) udowadniają Ci już któryś raz, że MOŻNA,
    Ja wiem, że pewna jakaś tam wizja rodzicielstwa, to pewno nie Twoja bajka- i ok, masz prawo,każdy może mieć swój pomysł na relację z dzieckiem.
    Ale kurde, zrozum wreszcie, że to zapewne dlatego pewne rozwiązania są dla Ciebie niepojęte, a nie dlatego, że są niemożliwe.

    Treść doklejona: 12.04.13 16:24
    lecia_28: ale noworodek chce jesc, bedziesz go karmic na spacerze probujac zlapac niesfornego dwulatka?

    a) można wyjść między karmieniami (miałam cycozwisa i dało się)
    b) można zapakować dwulatka do wózka i śpiewać, czytać, opowiadać
    c) można nie wychodzić na spacery

    I uprzedzając Twoje odpowiedzia
    Ad a) tak, da się- nawet z Krzysiem cycozwisem mi się udawało, choć kilka spacerów kończyłam z Krzysiem na ręku, Ewcią w ręku i wózkiem popychanym nogą
    Ad b) tak, spokojna Ewa od Ceri też miała etap, że sekundę po tym jak jej zadek dotknął wózka, wydawała z siebie okrzyk "WYYYYYYYYYYYYYJŚĆ" i jednak się dało
    Ad c) to też jakiś czas przerabialiśmy

    A, i wiesz co Lecia- jak zdecydujesz się kiedyś na drugie dziecko, i będziesz wtedy miała tyle zapału i wyobraźni do znajdowania ROZWIĄZAŃ, co obecnie masz do znajdowania PRZESZKÓD, to dasz sobie radę z palcem w uchu :peace:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 13th 2013
     permalink
    Lecia, chyba się powtarzasz - znowu usiłujesz udowodnić, że wiesz lepiej, choć temat znasz tylko z teorii :confused:
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeApr 13th 2013
     permalink
    hydro znowu usilujesz mnie przekonac, swoje zdanie napisze ile razy zechce, nie w teori tylko z najblizszego otoczenia. Uwierz mi ze jest tu wiele kobiet ktore nie do konca sie z Toba zgodza tylko nie chce im sie juz dyskutowac i wogole przestaly sie a forum udzielac. Nie dogadamy sie w tym temcie i tle
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 13th 2013 zmieniony
     permalink
    U nas RB wyszło dość spontanicznie i naturalnie. Po narodzinach Hani rodzina pospieszyła z milionem dobrych rad - tak, tak, o dzieciach terrorystach, które wchodzą rodzicom na głowę, bo były noszone, przytulane i karmione na żądanie :confused: Nie powiem, pierwsze tygodnie bardzo się starałam, w końcu oni wszyscy już dzieci wychowali, to pewnie wiedzą lepiej. Tylko gdzieś w środku, coś mi mówiło, że to nie może tak być, że to nie działa, bo gdyby działało, to nie męczyłybyśmy się tak obie. Więc postanowiłam olać rady i słuchać dziecka. Teraz już zdecydowanie mogę powiedzieć, że to dobra droga - widzę to szczególnie po starszej córce. Chcemy to kontynuować. W naszym domu nasze dzieci są pełnoprawnymi członkami rodziny. Mają prawo do własnego zdania i poszanowania ich indywidualności. Co nie znaczy, że nie stawiamy żadnych granic :wink: Oby tak dalej, bo na razie wychodzimy w tym wszystkim na plus :smile:



    lecia_28: swoje zdanie napisze ile razy zechce

    No i super, od tego mamy forum, tylko... czy cokolwiek z tego wynika? Chcesz zaproponować nam jakąś sensowną alternatywę? Podziel się więc swoim pomysłem, jak pogodzić potrzeby dwójki maluchów. Tego mi w twoich postach brakuje - stwierdzasz coś kategorycznie, ale gdzie są jakieś argumenty, które mogłyby tę tezę poprzeć? Bo to, że masz inne spojrzenie na rodzicielstwo, to przecież nie moja rzecz :confused:
  3.  permalink
    lecia_28: Nie dogadamy sie w tym temcie i tle

    Uffffff, fajnie, że załapałaś :thumbup: :wink:

    lecia_28: nie w teori tylko z najblizszego otoczenia

    w praktyce= sama przez to przeszłam
    w teorii= tylko widziałam/słyszałam
    Ja miałam osiemnaście lat jak urodził się mój brat, mieszkaliśmy razem, zostawałam z nim, czasem ze mną spał. Ale dopóki nie zostałam mamą to nigdy nie twierdziłam,że znam się na wychowaniu dzieci "nie w teorii tylko z najbliższego otoczenia".

    Poza tym - masz rację, możesz wyrażać swoją opinię kiedy chcesz i gdzie chcesz. Ale kurde- napisz wprost: rodzicielstwo bliskości to nie moja bajka. Masz do tego prawo- NIKT Ci nie narzuca i narzucić nie może wychowywania dziecka w bliskości. Napisz po prostu "JA TAK NIE CHCĘ" i każdy to uszanuje, ale nie wrabiaj "BO SIĘ NIE DA", bo serio- to już bardziej irytujące niż śmieszne się robi.
    I nikt nie chce Ci narzucić swojej wizji rodzicielstwa. Nie chcesz spać z dzieckiem, usypiać, nosić, pozwalać wisieć na cycu- super, twoje prawo. Ale zrozum, że to jest TWÓJ wybór. A np Hydra czy ja wybrałyśmy co innego i dlatego u nas było/jest inaczej niż w Twoich wyobrażeniach.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeApr 13th 2013
     permalink
    hopelight: Tak czytam i niby się zgadzam, niby nie...bo mój tato nas ( mnie i brata) nie przewijał, nie karmił, nie usypiał, dużo pracował. Kiedy miał czas to poświęcał go na zaabawę z nami ale też jakoś nie spektakularnie często....a relacje zarówno ja jak i mój brat mieliśmy z nim wspaniałe, tatuś był najnajnaj i koniec. Do dziś mamy...ciekawe od czego to zależy? co? :)

    u Nas było podobnie :) I pomimo, ze taty była na prawdę mało (bywał nawet raz na 3 miesiące), to emocjonalnie jestem z Nim bardziej związana, niż z mamą :)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 13th 2013
     permalink
    lecia_28: swoje zdanie napisze ile razy zechce, nie w teori tylko z najblizszego otoczenia. Uwierz mi ze jest tu wiele kobiet ktore nie do konca sie z Toba zgodza tylko nie chce im sie juz dyskutowac i wogole przestaly sie a forum udzielac. Nie dogadamy sie w tym temcie i tle

    Lecia, ale po co mają się zgadzać, co? Czy w ogóle ktokolwiek musi się tutaj z kimkolwiek zgadzać? Każdemu wolno mieć własne zdanie, ale ten wątek nie jest od udowadniania innym swoich racji czy przekonywania ich, jest to miejsce gdzie możemy podzielić się swoimi doświadczeniami z rodzicielstwem bliskości. Z tego co piszesz Ty takich doświadczeń nie masz, więc rozumiem, że nie możesz się nimi podzielić, ale w takim razie po co siejesz tutaj zamęt? Nie odpowiada Ci RB, ok - nikomu nic do tego, ale nikt Ciebie nie przekonuje, że masz je stosować, albo, że każdy to potrafi i każdemu się uda, dziewczyny jedynie wykazują Ci na swoim przykładzie, że ONE potrafią nawet przy dwójce dzieci. Natomiast Ty nieustannie próbujesz nas przekonać, że się nie da. Jeśli TY uważasz, że nie potrafisz, czy też nie jest to dla Ciebie, to już dawno to załapałyśmy.
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeApr 13th 2013
     permalink
    Dałam Ci ooo Winnica, bo dokładnie to samo chciałam napisać, tylko mnie wyprzedziłaś:bigsmile: To trochę tak, jakby osoba, która nigdy nie miała psa, próbowała przekonać właściciela psa, że powinien z niego zrezygnować, bo posiadanie psa nie ma sensu :wink:
    No wiec dodam jeszcze coś, odnosząc się m.in. do Anziee, Mamakim i Winnicy
    azniee: Był taki okres, że dziecko nie akceptowało nikogo poza mamą (bo z nikim innym prawie nie przebywało), jak ojciec chciał się nią zająć to był płacz...
    . U nas od jakiegoś czasu jest tak, że gdy Lila się obudzi w nocy, to tylko ja mogę ją uspokoić, mimo że jej tata wielokrotnie ją usypiał, jest z nią często itp. I nie oznacza to, że RB nie ma sensu, albo że popełniliśmy błąd.Bo oboje mamy podobne podejście do rodzicielstwa w ogóle. Dajemy naszemu dziecku prawo do tego, żeby mogła wybrać. Jeśli ma potrzebę przytulenia się do mnie w nocy, a nie do męża, to ok - jej wybór. Pewnie jeszcze wielokrotnie to się zmieni.
    azniee: ale wiesz, że są mężczyźni mocno-pracujący (że tak powiem), których prawie nie ma w domu i co wtedy?
    Mój mąż po urodzeniu się L. zaczął po prostu mniej pracować. To był jego wybór. Chciał być więcej z córką. Oczywiście ma to skutki finansowe (mąż prowadzi firmę), ale zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Nie mówię, że to najlepsza opcja i że każdy facet powinien tak zrobić, ale pokazuję tylko, że można. :)

    I jeszcze o samym RB. U nas to wyszło na początku trochę intuicyjnie, trochę z przekory wobec rad mam, cioć, babć, które uważały, że wiedzą lepiej, jak wychowuje się dzieci. Z tym że, przyznam się od razu, moja Lilka jest w miarę "prostym w obsłudze" dzieckiem. Jest bardzo wrażliwa, ale jeśli jej potrzeby są spełniane, jeśli nie odwiedzam z nią centrów handlowych, nie oglądam przy niej tv, nie dopuszczam do dużego zmęczenia i daję jej tyle uwagi, ile potrzebuje, to jest uznawana przez ogół otoczenia za "grzeczną" :wink: Gdy przez pierwsze pół roku źle reagowała nawet na dźwięk radia, to w domu panowała cisza. I nie traktuję tego, jako poświęcenie, tylko jako działanie dla wspólnej wygody ;)

    I jeszcze jedno. Tak sobie myślę, że w rodzicielstwie bliskości chodzi nie tylko o kształtowanie dziecka (bo ono wg mnie kształtuje się samo), ale przede wszystkim o kształtowanie siebie jako rodzica, o chęć stawania się lepszym, wrażliwszym na innych człowiekiem.

    No i polecę na koniec książkę, która na mnie mocno wpływa - "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeApr 13th 2013
     permalink
    migg- co do wyboru mama-tata to zwróciłam na to uwagę, zw na argument, że przecież dziecko ma oboje rodziców i mogą się wymieniać. Jeśli jest sytuacja, że dziecko chce tylko do mamy, to tata nie jest w stanie pomóc/odciążyć.
    No a co do wyboru, jeśli chodzi o pracę- niestety w wielu wypadkach to nie jest kwestia wyboru, a konieczności. U nas też się sytuacja zmieniła, bo wcześniej oboje pracowaliśmy czasem po 10-12h, a teraz mój D. po 8h wychodzi i wraca do córci, a ja w ogóle na razie zostaję na wychowawczym. Ale wybierać sobie można, kiedy nie ma wątpliwości, że na podstawowe potrzeby wystarczy- a kiedy jest to kwestia "związania końca z końcem" to już nie ma wyboru.
    Co do reszty-zgadzam się i popieram :wink:
    --
    • CommentAuthormamakim
    • CommentTimeApr 15th 2013
     permalink
    Nie było mnie wiec odpisuje teraz. Mąż wcale nie pracuje długo, jest w domu koło 16.30, zawsze był aktywny jesli chodzi o opieke nad dziecmi, kapał, przewijał, wstawal w nocy i przejmował chłopaków jak juz po cycusiu nadal nie chieli spac. Ale To ze nie dawałam rady pogodzic opieki nad dwojka maluchow wynikało z tego ze moj starszy syn miał pewien okres w zyciu (tak miedzy poltora roku a 2,5) kiedy liczyła sie tylko mamusia- w koncu ja byłam z nim 24 ha/dobe , nie pracowalam wtedy, syn po odstawieniu od piersi gdy miał rok nadal potrzebował do snu mojej bliskosci zwłaszcza gdy sie budził w nocy i za żadne skarby nie dał sie przekonac do tatusia. tata nie mogl uczestniczyc w karmieniu bo karmilam rok cycem a potem przeszedl na kubek ktory lubil trzymac sam i musial przy tym koniecznie glaskac mamy reke. Nie ma znaczenia ze tata zajmowal sie nim po prostu wolal przez pewien czas mnie i wtedy własnie urodzil sie drugi syn, byla zazdrosc. Za to drugi syn jest to synus tatusia, teraz pracujemy oboje i jak przychodzimy z pracy to mały leci pierwszy do taty, do taty sie przytula, caluje go, pokazuje jak kocha, uwielbia sie znim bawic, walczy by go tata kładł spac. Ale gdy przychodzi nocne budzenie to jest odwrotnie i musi byc mamusia i glaskanie dekoldu (odstawiłam go od piersi miesiac temu, mial rok i 5 mies.)- to wynika z tego ze dlugo karmilam piersia i dzieci byly przyzywyczajone ze kojarza nocne uspokojenie z obecnoscia mamy, z cycusiem, nawet jak wstawał mąz do nich to przewaznie robiły awanture o cycusia. Drugi syn przynajmniej zasypia na noc w lozeczku- nauczyl go tata jak mial rok. I mały woli bardziej jak tata go kladzie do snu. No ale ja staram sie zebysmy sie zmieniali zeby wlasnie potem nie bylo problemu gdy taty nie bedzie wieczorem. Dzieci szybko sie przyzwyczajaą.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 18th 2013
     permalink
    Naszła mnie dziś taka refleksja... odnośnie rodzicielstwa bliskości przy dwójce dzieci.
    Jak może niektóre z Was wiedzą czy pamiętają, opiekuję się kilka razy w tygodniu 2-letnim chłopcem. Zazwyczaj około 3-4 godzin po południu, ale dość często zdarza się że Wiktorek jest u mnie od 8:00 do 16:00, np. dziś. Jeszcze nie tak dawno na wątku maluchów 1-3 zadałam pytanie jak się usypia roczniaka mając 2-latka w domu... miałam stresa przed pierwszą taką sytuacją, ale jakoś poszło. Dziś już podeszłam do tego z zupełnym spokojem i wiecie co? Dzieci jednak potrafią nieustannie zaskakiwać :smile:
    Co prawda musiałam uśpić Adasia na rękach, chodząc z nim, a nie tak jak zazwyczaj - siedząc - ale:
    Wiktorek zauważył, że Adaś idzie spać, choć mu tego nie mówiłam i wyobraźcie sobie, chodził za mną po przedpokoju w absolutnej ciszy około 10 minut, aż Adaś zasnął, potem w ciszy obserwował jak kładę go do łóżeczka :shocked: Normalnie tak gładko dziś nam poszło :bigsmile:
    No i druga refleksja jeszcze :wink:
    Adaś z Wiktorkiem już się trochę poznali i stwierdzam, że pomijając różne ekstremalne przypadki, opieka nad 2 maluchów jest jednak łatwiejsza ( przynajmniej wtedy gdy oboje dzieci jest już w stanie jakoś tam się ze sobą bawić ). Adaś jak jest ze mną sam, ciągle pojękuje, że chce na ręce, a to przytulić się, a to coś mu tam pokazać w kuchni, a to siebawić z nim, bo samemu nudno itp. a jak Wiktorek przyjdzie to potrafią z pół godziny wystawać przy oknie balkonowym, obserwując przejeżdżające samochody, krzycząc na zmianę "brrrruum, brrruuum!" :bigsmile: A ja mam czas na kawę :devil:
    I jeszcze jedno, dzieci to rzeczywiście są doskonałe barometry naszych emocji. Widzę to po sobie, jak na początku podchodziłam do tych godzin kiedy był u nas Wiktorek, ze stresem, to jakoś tak nerwowo było ze wszystkim czasami, a jak teraz czas pozwolił mi się oswoić z sytuacją, jestem spokojniejsza, to i dzieciaczki jakoś lepiej funkcjonują i jest mniej problemów :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeApr 18th 2013
     permalink
    Winnica - Twoja wypowiedź przekonała mnie, że jednak warto mieć jedno dziecko po drugim :bigsmile: A już w to wątpiłam:smile:
    Dzięki:kissing:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.