Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Chciałabym kupić jakieś zwierzątko dla mojego synka. Problem mam taki, że odpadają: pies i kot, zbyt mało jesteśmy w domu by się zdecydować. Chciałabym jednak by było to zwierzątko bardziej "kontaktowe" niż np rybki.
    Macie jakieś doświadczenia??
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMar 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Ja się dołączam do pytania, byłam wczoraj w sklepie i na wakacje gdy D. skończy dwa latka chcę mu sprawić jakieś zwierzątko :) myślałam nad króliczkiem miniaturką ale trochę boje się, że z tej miniaturki wyrośnie gigant jak to się często zdarza niestety....chomiki uwielbiam ale wiem, że bardzo drapią, więc nie chcę...poza tym ciągle w głowie huczy mi historia pewnego chłopca, którego chomik zaraził czymś i niestety skończyło się tragicznie, wiem, że to baaardzo sporadyczny hardcorowy przypadek ale jakoś tkwi mi w pamięci.
    Pies jak na razie odpada, a kotów nie znoszę, a poza tym mam uczulenie na nie.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Hope,to nie chomik a szczur. Oststnio w Stanach bodajże było,ze szczur zarazil szczurza goraczka.
    Ja szczerze powiem,ze nie wybrałam]bym zadeo innego zwierzątka niż pies lub kot. Nie wiem czy w ogole takie zwierzątko typu krolik oto dobry pomysl dla małego dziecka. Ja miałam jako 8-10 latak swinke morska,potem chomiczki,zolwiki itp. I w zasadzie,ani się te zwierzaki nie przytulily,jak wypuscilo się to zwiewaly. Nic ciekawego. A miałam takiego chomik,ze jak tylko reke się wkladalo to się rzucal i gryzl po rekach. Masakra.
    Dopiero jak psa sobie do domu przyniosłam jak 15 latka,to dopiero odczulam co to jest zwierzątko :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Ja też bym ani chomika, ani królika, ani świnki morskiej, ani szczura, ani myszek dla dziecka małego nie polecała.
    Takie zwierzątka z reguły nie są kontaktowe, a przed krzyczącym biegającym dzieckiem uciekają przerażone, chowając się pod łóżka.
    Wiec co dziecku z takiego zwierzątka ?
    No chyba, że ma je tylko oglądać w akwarium.


    Za to kot jest rewelacyjny i mówię z naszego doświadczenia.
    Wzięty maleńki kot do domu jest w stanie tak się zżyć z małym dzieckiem, że to jakaś nieprawda.
    Nasza Bianeczka wszystko z Niną robi. Śpi, je, huśta się na huśtawce, bawi zabawkami, no wszystko wszyściutko.
    Łączy je taka miłość, że aż nie do uwierzenia.
    Do tego stopnia, że Bianka mojego męża kilka razy podrapała, mnie też raz czy dwa, a Ninki nigdy przenigdy.
    Zawsze pazury schowane i nigdy jej krzywdy nie robi. No szoken :wink:

    I Winni kot wcale nie potrzebuje żebyście byli non stop w domu.
    Pies to co innego bo będzie wył pod drzwiami i skuczał.
    Ale kot prześpi większość dnia jak będzie sam. Nasza Bianka nawet na 2 dni zostaje czasami sama i luz. Byle tylko miała co jeść.
    Wiadomo, że tęskni na pewno [bo jak wracamy to szaleje z radości] ale nawet jak to nie wyje, nie szczeka i nie skiauczy tak, jak to psy robią same zostawione.
    Poza tym kot jest cichy, nie trzeba go wyprowadzać, czysty [jak się go nauczy do kuwety] i same plusy po mojemu.
    A dwa koty to już w ogóle cud miód.
    Jak żył jeszcze Buffonek to w ogóle było super....
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    zastanowcie sie dobrze zanim wezmiecie psa pod dach. na wakacje - z psem, jwyjazd na weekend, wszedzie z psem. nigdzie spontanicznie z dzieckiem sie nie przenocuje, nie zostanie dluzej, bo w domu pies. jakis ewentualny pobyt w szpitalu, czy cos. no chyba, ze macie rodzine ktora zawsze chcetnie zajmie sie waszym pupilem.
    nawet zwykla taka rzecz, ze dziecko chore, goraczkujace, musi zostac w domu, a pies chce na dwor. no chyba ze macie domek, otweracie drzwi i pies zalatwi sie na posesji. i taka odpowiedzialnosc na 15 nawet do 20 lat...
    z kotem juz mniejszy klopot, ale tez przeciez na tydzien nie zostawisz samego w domu..
    chomiki sa ok pod tym wzgledem, ze odpowiedzialnosc na maks 3 lata...
    -- ;
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeMar 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Heh to u nas kot "dla dziecka" średnio się sprawdza...ale może dlatego, że Belka już w średnim wieku (5,5 roku) i no zachwycona pojawieniem się Mikołaja nie była :cool:
    Jedyny plus taki, że Misiek zakochany w kici na zabój, gorzej jak z tej miłości wyrywa jej pół kłaków z ogona, jak jakimś cudem uda mu się ją dorwać :devil: no i dobrze, że Belka mu z tego powodu "nie oddaje"...generalnie ona trochę obchodzi się z nim jak "ze śmierdzącym jajem" :wink: ale może kiedyś jej przejdzie...

    No i ja w ogóle nie jestem zwolenniczką kupowania zwierzątek dla dziecka, szczególnie tak małego, bo starsze (jak samo zamarzy o zwierzątku) teoretycznie można w ten sposób uczyć odpowiedzialności itd. A zwierzę to wg mnie nie zabawka, fajnie jeśli trafi się kontaktowe i skore do zabawy z dzieckiem, ale jeśli np. będzie przed dzieckiem uciekać albo co gorsza zrobi dziecku krzywdę (nawet ze strachu) to już tak różowo nie będzie...
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Teo masz racje gryzonie są bardzo strachliwe, pewnie nie nadają się dla dwulatka. Ja najchętniej wzięłabym pieska ale boje się, że to za duża odpowiedzialność dla nas na tę chwilę, bo czasem wyjeżdzamy, nie ma nas w domu i ogólnie jakoś na tę chwilę jestem na NIE. Kot u nas nie przejdzie, bo ja nigdy się do nich nie przekonam już pal licho alergie :devil:

    Chyba jeszcze się wstrzymamy, aż młody będzie mógł sam zaopiekować się jakimś zwierzątkiem i będzie bardziej świadomy.

    Montenia możliwe, że to był szczur, gdzieś po prostu to usłyszałam i tak utkwiło mi w pamięci.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    sardynka85: ale może dlatego, że Belka już w średnim wieku (5,5 roku)


    No bankowo dlatego. U nas pierwsza była Nina i dopiero Bianeczka. Więc Bianeczka trafiła do domu, gdzie już było małe dziecko [niekrzyczące i niebiegające ale jednak :cool:].
    I się praktycznie przy niej wychowała i rzekłabym [co się może wydać dla niektórych śmieszne], że przejęła od Niny niektóre zachowania małego dziecka :wink::wink::wink:
    W drugą stronę to na pewno inaczej działa.
    W sensie jak najpierw jest kot, a potem dopiero dziecko.



    hopelight: Kot u nas nie przejdzie, bo ja nigdy się do nich nie przekonam


    Mój mąż mówił tak samo a potem mieliśmy dwa koty jednocześnie.
    Teraz został tylko jeden i mąż mój nie wyobraża sobie, żeby Bianki nie było :wink::wink::wink::wink:
    No, ale jeśli aż tak kotów nie lubisz to wiadomo, nic na siłe :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Dziewczyny to nie chodzi o to żeby to było zwierzątko dla Adasia do zabawy, tylko po prostu żeby było zwierzątko w domu. Pies i kot odpadają również ze względu na nasze 2-3 tygodniowe wyjazdy. Myślałam np o żółwiu. Co myślicie?
    --
  1.  permalink
    O, to ja prawie jak ekspert się wypowiem :bigsmile: Bowiem mamy na czas obecny: psa, kota, 3 akwaria, królika-miniaturkę i dzieciaki mają kontakt z kurczaczkami(chodzą ze mną i z mężem doglądać), które się wylęgły w inkubatorze 3 dni temu.
    Żadne z tych zwierząt nie nadaje się dla dwulatka. Będzie albo nieatrakcyjne (za mało "interaktywne"), albo aż za atrakcyjne - trzeba będzie je zawinąć w precel, zrobić z niego harmonijkę, obślinić sierść i wyjeść mu resztki z michy. Proponuję jakiegoś ptaka (zeberki, papugi)- miły dla oka, a oddzielony od dziecka kratą ;)
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Ja lubię koty, moja Mała wręcz uwielbia, duża wolałaby konia (hehe), ale małż powiedział, że się nie zgadza, bo kocisko śmierdzi i wskakuje na meble (jakby mu na monitor wskoczył, to małż by nie przeżył).

    Jeśli myślicie o gryzoniach, to polecam świnki morskie (niestety bardzo brudzą, ale są przeurocze i kontaktowe - ja miałam w dzieciństwie hodowlę świnek i moja ukochana samiczka chodziła za mną na spacerach jak piesek). Z czyściutkich i milutkich gryzoni polecam myszoskoczki (ale trzeba kupić dwa tej samego płci). Starsza córcia miała - bardzo się z nimi zżyliśmy.

    No ale to oczywiście dla starszych dzieciaczków (myślę, że minimum 5+).
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Fretka_Flynn: Żadne z tych zwierząt nie nadaje się dla dwulatka.



    Zdecydowanie się nie zgadzam :wink:
    Nasz kot się super nadaje dla dwulatka oraz dziecka młodszego (odwiedza nas często 10-cio miesięczny Szymek).
    Ale może to jakiś wyjątkowy egzemplarz?
    Ten kot znaczy.
    Bo naprawdę , mamy ją prawie rok i nigdy nic nie zrobiła Nince ani żadnemu innemu dzieciakowi.
    A Ninka też troszkę "elmirkowa".
    Nosi kota na rękach, chwyta ją za łapki czy ogon (oczywiście nie mocno, prawda) etc
    I nic, ani jednego zadrapania :wink:

    Nina też się na właścicielke kota nadaje :smile:
    Codziennie rano, oczywiście z moją pomocą, kotka karmimy, potem zmieniamy mu wodę w misce, potem sprzątamy kuwetę, potem kotka czeszemy.
    Jak jesteśmy na zakupach to Ninka zawsze przypomina o kupnie puszek dla Bianeczki.
    Także ten.
    Uważam, że się moje dziecko ładnie wywiązuje z obowiązku opieki nad zwierzątkiem.
    I uważam, że jest więcej tak łagodnych i delikatnych dla dzieci kotów :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    TEORKA: I uważam, że jest więcej tak łagodnych i delikatnych dla dzieci kotów :wink:


    Warto też zaznaczyć, że to powinno działać w drugą stronę. Zwierzaki są różne. Ja przetestowałam kilka chomików, z czego jednego moi rodzice oddali, bo gryzła cholera wszystkich i nie dało się go nawet nakarmić. Świnka morska też mi się jakaś szalona trafiła. Królik miniaturka - fajny, ale musi latać poza klatką, zjadł mi kilka książek :wink: Szczur był super, bo bardzo kontaktowy, ale czasem sie "gubił", bo latał poza klatką i zdarzało mu się co nieco zjeść...

    Pies, super sprawa, ale mega obowiązek, największy w porównaniu z innymi zwierzakami.

    Kot - owszem, chociaż kotów nigdy nie lubiłam, ale jak natrafiłam na "naszego" to mówię, że już TYLKO koty. Natomiast sprawa wygląda tak, że koty, jak i psy mają bardzo różne charaktery. Ja wybrałam rasę miśkowatą, pierdołowatą i nieskaczącą po meblach, bo tego nie lubię. Natomiast nawet w obrębie takiej rasy może się trafić kot, który będzie dziecko drapał, prychał, próbował dziabnąć.

    I nie wiem, kto to napisał, ale zwierzątko dla dwulatka to pomysł mocno taki sobie, chyba, że w domu jest już zwierz. My mieliśmy dużo szczęścia, bo zwierzak już był, kochany, cierpliwy i synków uczymy, że zwierzaka się głaszcze delikatnie, tuli jeszcze delikatniej i nie zjada mu jedzenia :devil: Ale tak jak napisałam- mieliśmy dużo szczęścia i z tego, co widzę Teo też.
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Frag,jaka masz rase kota?
    Bo ja chciałabym kota,ale takiego co nie chodzi własnymi drogami :cool: tzn. takiego,ktorego będę mogla poglaskac,kiedy ja będę miała ochote, a nie kot. :wink:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    Montenia, to ragdolla polecam, bo to jest kot do głaskania, można go zagłaskać na śmierć, a on będzie się z tego cieszył. My wybieraliśmy między ragdollem i brytyjczykiem i padło na tego drugiego, bo koleżanka takiego miała i był przecudny, no kot-miś, miły, fajny, taka przylepa, ale bez przesady (jak u ragdolli, których ulubionym miejscem jest kolano albo nawet barki państwa ;).

    Za to tak jak mówię - rasa ma jakieśtam wytyczone cechy charakterystyczne, a można trafić na brytolka czy ragdolla innego z charakterem. Drugi brytol jakiego znam rozorał mi rękę pazurami jak próbowałam go pogłaskać. Dał się głaskać przez 10 sekund, po 10 zadrapał, usiadł obok i patrzył, patrzył, a ja się przestraszyłam :wink: Także różnie to bywa. Może dlatego, że to kocur był? I niewykastrowany? W każdym razie to był jeden, jedyny agresywny brytyjczyk, koleżanka po nim już żadnego kota nie chciała.

    Jak nasza brytyjka odejdzie do kociego nieba to postawimy na ragdolla, bo chłopcy lubią ją tulić i miętosić, a jednak ragdolle są bardziej podatne na miętolenie.

    Montenia, jak masz szansę to idź na wystawę kotów i pogadaj z hodowcami, obejrzyj jak się kociska zachowują (chociaż to akurat nie jest miejsce dla nich przyjazne) - warto przed wyborem TEGO kota.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    The_Fragile: rasa ma jakieśtam wytyczone cechy charakterystyczne, a można trafić na brytolka czy ragdolla innego z charakterem.


    No dokładnie.
    A można też trafić na zwykłego kota o usposobieniu baranka.
    My mamy szaro burego dachowca, który jest tak ogromnym przytulakiem, że szok.
    Śpi codziennie [od maja zeszłego roku] wtulona całą noc w moją szyję, jak dziecko.
    I uwielbia jak się ją nosi na rękach, buja [tak jak niemowlę] a najulubieńsze jej zajęcie to "cycanie" moich włosów. Uwiesi się i cyca. Nie miałam cycozwisa w postaci dziecka to mam za to kotozwisa :crazy:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 3rd 2014
     permalink
    TEORKA: A można też trafić na zwykłego kota o usposobieniu baranka.


    O to to, dlatego nigdy nie wiadomo na co się trafi, a jednak przy starszym dziecku jakoś łatwiej to "znieść" niż przy maluszku...

    TEORKA: Nie miałam cycozwisa w postaci dziecka to mam za to kotozwisa :crazy:


    :crazy:
    --
    •  
      CommentAuthorsu_seu
    • CommentTimeMar 4th 2014
     permalink
    jaca_randa: ale małż powiedział, że się nie zgadza, bo kocisko śmierdzi i wskakuje na meble (jakby mu na monitor wskoczył, to małż by nie przeżył).

    Koty to jedne z niewielu zwierząt, a jedyne wg mnie futerkowe, które nie śmierdzą. Oczywiscie pod warunkiem sterylizacji, a kryta kuweta daje komfort niewąchania odpadków przemiany materii ;). Jedyne co w domu czuć to karma, ale ta to akurat jest śmierdząca dla wszystkich zwierząt, nawet rybek ;).
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 4th 2014
     permalink
    su_seu: pod warunkiem sterylizacji


    Podpisuję się. I jak się sprząta kuwetę regularnie. Mam porównanie, bo miałam psa i psa było czuć, szczególnie jak się go myło ;) A kota jakoś nie.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Hehe, ja też miałam psa. Jak się go myło, to nie dość, że było go czuć, to przede wszystkim było go słychać! Nie znosił mycia :bigsmile:
    Moja kumpela ma kota, wysterylizowanego. Sprząta po nim, ale gad sika do kapci i śmierdzi w całym domu.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    moim zdaniem kazde zwierze czuc. i kota tez. i psa. tylko jak sie mieszka z takowym to sie tego nie czuje. moja mama ma i koty i psy, sama mialam kiedys psa. jak mialam to nie czulam, a teraz gdzie nie wejde i jest pies czy kot to czuje. chyba ze mam taki dobry wech;-P
    przy kotach to mnie osobiscie mega wnerwia jak wlasciciele pozwalaja lazic po meblach, po blatach w kuchni,a psom spac na kanapach i w lozku, no wrrrrrr. nie jestem w stanie tego zdzierzyc.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Nie każdy pies śmierdzi :wink:
    U psa "wali" zwykle podszerstek, a jest masa psów go nieposiadających.
    Np Yorki, Maltańczyki.
    Moi rodzice mają tego drugiego i zupełnie od niej nie czuć [no tylko z pyska :cool:] i zawsze pachnie perfumami mojego taty :wink::wink:

    A kota nie czuć. Jak się ma super chłonny żwirek [my mamy teraz ekstra bo poprzedni nie był taki dobry], sprzata się regularnie to na prawdę nie śmierdzi.
    Pytałam kilkunastu osób nas odwiedzających o szczerą opinię.
    Jak mieliśmy tchórzofretkę to strasznie w domu dawało, my tego nie czuliśmy ale każdy, kto przychodził mówił, że czuć.
    Teraz kota nikt nie wyczuwa.
    [ale też mamy wielkie mieszkanie to może dlatego]
    --
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Ja powiem szczerze że mieliśmy psa, ale już nie mamy z powodu alergii córki, ale zwierzątka typu chomik, świnka to nie są zwierzęta dla małych dzieci. My mamy rybki i jak odejdą na łono abrahama to kupimy córce albo żółwia lądowego albo jaszczurkę gekona lamparciego, bo dyrektor naszego zoo rozmawiając kiedyś z moim mężem w jakiejś sprawie służbowej powiedział, że to przyjazne, łatwe w hodowli jaszczurki
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    masz chyba racje, ze jork nie smierdzi, ale co to za pies jork. toz to nie pies;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Ewasmerf: ale co to za pies jork. toz to nie pies;-P


    No to już inna inszość :wink:
    Dla mnie też pies najfajniejszy duży, wielki i ogromny.
    Ale te przeważnie śmierdzą.... :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Teorko nie śmierdzą tylko specyficznie pachną, naszym labradorem w domu
    'pachniało" jeszcze długo po jego oddaniu (ma go moja koleżanka, więc trafił w dobre ręce)a co do psa to moim zdaniem bez różnicy jaka rasa pod warunkiem że nie traktuje się psa jak dziecka lub maskotki, jak widzę jak moja szwagierka trzyma jorka na kolanach przy obiedzie, nosi go i on sika pod prysznicem jak deszcz pada to mi się nóż w kieszeni otwiera lub jak to kiedyś mawiał mój profesor od komunikacji ziemniaki gniją w piwnicy :bigsmile: pies powinien znać swoje miejsce w stadzie
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    kachaw: Teorko nie śmierdzą tylko specyficznie pachną


    Kwestia gustu :wink:
    Mój szwagier ma labradorzycę i mi ona po prostu śmierdzi. A dbają o nią bardzo, bo to nie to, że z zaniedbania...
    Skóra taki wydziela mocny zapach i dla mnie to jest nie do zniesienia osobiście.
    Tak samo nie mogę wytrzymać u ciotki, która ma Berneńczyka.


    My mieliśmy legwanicę kiedyś.
    Ładne to to, fajne, ale ja uważam, że zwierzątko ma być miękkie, puchate i do przytulania :cool:
    Legwan czy gekon słabo się do tego celu nadają :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    TEORKA: Jak się ma super chłonny żwirek [my mamy teraz ekstra bo poprzedni nie był taki dobry], sprzata się regularnie to na prawdę nie śmierdzi.


    Ja prawdę mówiąc przekonałam się do kotów jak chodziłam do znajomych okocionych. I u nich tych kotów nie było czuć, ale kuweta w łazience, często sprzątana. Byłam zdziwiona, bo wydawało mi sie, ze koty bardziej czuć niż psy, a tu na odwrót.

    Treść doklejona: 05.03.14 12:00
    TEORKA: zwierzątko ma być miękkie, puchate i do przytulania


    Dokładnie. Jak byłam dzieckiem to rodzice powiedzieli, że mogą mi rybki kupić to wścieklizny dostałam, bo JAK JA MAM RYBKĘ PRZYTULIĆ!?
    --
  2.  permalink
    Albo ja jestem jakaś dziwna albo co, ale koleżanka miała w malutkim mieszkanku w bloku psa w typie labradora, kota, dwa akwaria i żółwia stepowego (dwójkę dzieci przy tym) i za nic nie szło wyczuć, że tam zwierza jakieś żyją. No, futro psicy oblepiające meble i dywany to insza inszość.
    Teo, piszesz, że się nie zgadzasz, że kot się nie nadaje dla dwulatka, a ja jednak obstaję przy swoim. Z dwóch powodów:
    po pierwsze ze względu na dziecko - pilnowanie na okrągło buszującego malucha to już dużo, a weź tu jeszcze upilnuj, żeby dziecko kotu krzywdy nie zrobiło. Do ok. trzeciego roku życia dziecko może być niedelikatne, chcieć się bawić ze zwierzaczkiem w sposób, który jest dla niego niebezpieczny. Na własnym przykładzie opiszę sytuację sprzed miesiąca - ale bohaterem będzie królik, nie kot. Wyszłam do łazienki, starsze dzieci bawiły się w jednym pokoju, a do drugiego pokoju najmłodszy (trzylatek) zagonił królika. Tam próbował go chwytać, ale w bardzo nieudolny sposób. Jak wyszłam z łazienki, to akurat królik salwował się ucieczką, spadając z rąk młodego uderzył najpierw o futrynę drzwi, później o próg i padł bezwładnie nieprzytomny. Na szczęście nic się nie stało, Kropek się ocknął. Ale u sąsiadów parę lat temu właśnie brytyjczyk stracił życie - jak? Bo jego pan mający trzy wiosny na karku niechcący, bo niechcący, upadł na niego w tak niefortunny sposób, że kot miał pomiażdżone wnętrzności. U weterynarza wyszło, że kocur miał połamane żebra, uszkodzone płuco i pękniętą śledzionę. Łagodny, rasowy kotek kupiony pół roku wcześniej dla dziecka musiał być uśpiony.
    To są ekstremalne przypadki i co innego, kiedy dziecko się rodzi w domu, gdzie już są zwierzątka.
    Z drugiej strony nie można zakładać, że akurat to zwierzę (bo rasa łagodna itp.) będzie się dawało głaskać czy ciągnąć za futro - może mieć "charakterek", albo, nauczone doświadczeniem, zacznie się bronić
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Fretka_Flynn: Z drugiej strony nie można zakładać, że akurat to zwierzę (bo rasa łagodna itp.) będzie się dawało głaskać czy ciągnąć za futro - może mieć "charakterek", albo, nauczone doświadczeniem, zacznie się bronić


    podpisuję się obiema łapami i nadal twierdzę, że im starsze dziecko tym lepiej. Nigdy nie przewidzimy czy kot będzie z potulnych, czy z bardziej agresywnych czy też "zwykłych, kocich" ;) I tak samo nie przewidzimy, czy dziecko będzie delikatne, czy nie. Owszem, tego można nauczyć, ale potrzeba na to czasu (o ile dziecię nie jest takie z natury). Pytanie, czy będziemy pilnować jednego i drugiego. Albo i trzeciego.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    FRETKA zasadniczo masz rację i się z Tobą zgadzam, ale zawsze są wyjątki od reguły.
    Jeden z tych wyjątków ja naocznie obserwuję każdego dnia, w postaci mojego dziecka i mojego kota.
    Na ich przykładzie mogę stwierdzić, że czasami dwulatek + kot to jest doskonałe połączenie, nieobarczone żadnym ryzykiem :wink::wink::wink:
    Wiem, wiem. Zaraz padną słowa "a skąd masz pewność, że kot dziecku krzywdy w końcu nie zrobi?"
    Oczywiście nie mam. Bo to tylko kot. Ale taką samą krzywdę może zrobić 10-cio czy 20-sto latkowi :wink:


    The_Fragile: bo JAK JA MAM RYBKĘ PRZYTULIĆ!?


    Zawsze mogłaś przytulić.........................................akwarium :bigsmile::bigsmile::bigsmile::cool:
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    elfika: wpiernicza swierszcze, a te porzadnie dra ryja

    Potwierdzam.
    Ile nocy zarwałam z powodu ujadającego w nocy świerszcza (tak, tak, to śliczne cykanie którąś noc z rzędu odczuwa się już jak ujadanie), który wlazł gdzieś za meble, to moje...:tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    Co do śmierdzenia to się wypowiem tak :

    Większość psów "śmierdzi" psią karmą, jakiejkolwiek firmy by nie była, będzie nią potem pies "pachniał". To samo się tyczy kotów :) Przerabiałam temat wielokrotnie, ponieważ przez moją chałupę przewinęło się parę sierściuchów oraz na stałe jest suka - kundel 20 kg. Gdy przestałam karmić ją karmą (nie ma znaczenia z której półki), a zaczęłam podawać jej jedzenie surowe według BARF, to jakie było moje zaskoczenie i WSZYSCIUSIENKICH moich znajomych....otóż okazało się, że moja psica przestała wydzielać jakiekolwiek wonie typowe dla psa. Wszyscy chcieli się do niej przytulać, bo jest taka pachnąca i milutka :) Nie wspomnę jaka jej się sierść świetna zrobiła, zero zapachu z paszczy, zero kamienia na zębach, normalne kupy na dworze. Obcy ludzie się zatrzymywali i pytali w jakim szamponie ją kąpię, a wykąpałam ją z ręką na sercu jeden jedyny raz, gdy trafiła do mnie ze schroniska - kto wziął psa z przytułku ten wie jaki to smrodzik :) Potem kąpała się tylko w rzekach i niczym więcej :) Gdy brałam psy jako dom tymczasowy też pachniały psami, wystarczył tydzień na barfie i efekt podobny, to samo z jednym kotem, którego miałam. Z tymże koty moim zdaniem mniej "zapodają" nawet jeśli są na karmie niż psy. Także dla mnie w tym tkwi cały sekret śmierdzenia czy nie śmierdzenia psa - w tym czym go karmimy.

    Teraz tak co do posiadania zwierzęcia w domu i dziecka. To kurna no nie ma reguły przecież. Zdarzy się taki kot jak Bianka Teorki lub taka suka jak moja, która będzie lubić towarzystwo dziecka i wzajemnie, gdzie będą wspólne zabawy i fajny kontakt, ale równie dobrze, moze się zdarzyć typ zawiadiaki/powsinogi/hulaj dusza/wylękniony bażant/nikogo nie lubię - bo psy i koty mają swoje osobowości :) Ciężko jest również jednoznacznie powiedzieć, że lepiej jak się weźmie kota/psa od małego to będzie ok. Ja wzięłam swoją sukę gdy miała już 2,5 roku. I już wtedy ją szkoliłam w taki sposób, by towarzystwo dzieci obce jej nie było, by było miłe i tak dalej. Można oczywiście, pewnie nawet lepszy, ten sam efekt uzyskać ze szczenięciem. Ale do tego trzeba mnóstwa czasu - pamiętać o tym trzeba zanim się psa nabyje/adoptuje, bo pies będzie z Wami przez całe życie. I jeśli ma być tylko umilaczem czasu dziecka, to lepiej darować sobie w ogóle jego kupno. Bo 1.5 letnie czy nawet 2 letnie dziecko psa nie wyszkoli, a każdy pies potrzebuje przewodnika, należy zatem zadać sobie pytanie, czy ja jako rodzić będę mieć czas dla szczeniaka, by go prawidłowo nakierunkować, uczyć, wyenergetyzować? Czy będę mieć czas nie tylko na 15 minutowe spacery ? Pies sam się nie wychowa.

    Co do Yorków... ta rasa powszechnie kojarzona z psem torebkowym, jest przez to cholernie krzywdzona. To jedne z intelignetniejszych psów, potrzebują mega stymulacji, to pewne siebie stworzenia, chętne do współpracy i na nią nakręcone. To były kiedyś psy pracujące, stworzone do polowań. Teraz mają leżeć na kanapie i pięknie wyglądać. Smutne to. Naprawdę warto patrzeć nie tylko na wygląd psa, ale i na to, że dana rasa została kiedyś do czegoś stworzona, poczytać trochę o tym. Zresztą większość psów potrzebuje czegoś więcej, niż tylko wspólnych spacerów i rzucania patykiem/piłką.

    Co do gryzoni.. moim zdaniem takie zwierzęta, kompletnie nie nadają się dla małych dzieci, bo nie mają żadnych społecznych zachowań ani potrzeb by z człowiekiem być a już tym bardziej z malutkim człowiekiem. No może poza szczurami :wink:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
  3.  permalink
    Ewasmerf: jork nie smierdzi, ale co to za pies jork. toz to nie pies;



    Jork to nie pies :) To styl życia:tongue::bigsmile:
    -- [/url[/url]
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    Aha no i do tematu:

    U nas w domu układ pies - dziecko, to układ niemal idelany. Niemal, ponieważ czasem Nadia tak mocno chce ukochać Migę, a Miga ma już tak dość, że muszę tę miłość powstrzymać. Bywało ciężko na początku, gdy mała zaczęła pełzać... tu pociągnęła za nogę, tam za ucho - nie rzecz jasna specjalnie, tylk o z dziecięcej ciekawości. Suczka znosiła to okej, ale gdy tylko wysyłała sygnały, że ma dość, to przerywałam proceder (nie były to sygnały typu warczenie ani nic w tym stylu). Zdarzało się to jednak rzadko i Nadia może bez problemu leżeć z nią wposłaniu, wybierać jej z paszczy jedzenie/zabawki, nic się nie dzieje. Kocha ją swoją dziecięcą miłością, przytula całą sobą, całuje w kufę. Na szczęście Miga nie liże jej :) W ogóle jest w stosunku do Nadii bardzo delikatna, chociaż o wiele większa. Codziennie rano się ze sobą witają, Miga przychodzi do nas albo do jej łóżka i przytula głowę, Nadia ją obejmuje i tak sobie trwają w uścisku chwilę. Dla mnie to piękny widok :) Już nie wspomnę o tym ile razy nam pies tyłek uratował. Gdy Nadia była młodsza, zdarzało jej się budzić w nocy z krzykiem, bo coś jej się śniło i nikt oprócz naszej suczki nie był jej w stanie uspokoić. Żadne tulenie, piersi moje czy uścisk taty, tylko przytulenie do naszej kochanej Migusi :heart:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorAgnike
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    U nas w domu też pies,labrador,kupiliśmy gdy Zu miała 8 miesięcy,Crespo miał 3 miesiące,wychowują się razem.Crespo pomimo swej wielkości i siły którą posiada dla Zu ma wyczucie jak nikt inny.Kiedy na spacerze idzie na smyczy ze mną lub eMem ciągnie jak szalony,kiedy widzi że smycz trzyma Zu idzie krok w krok obok,wolno i nic innego go nie interesuje.Kiedy Zu rano za długo śpi,podchodzi i szturcha ją nosem ;) kochają się oboje bardzo i nie wyobrażam sobie aby Zu mogła wychowywać się bez psa :)
    -- Zu 10.2010 & Li 11.2015
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    PENNY: przytula głowę, Nadia ją obejmuje i tak sobie trwają w uścisku chwilę


    Pięknie... :wink::wink::wink::wink:
    Mnie najbardziej rozczula, kiedy Ninka w swoim pokoju [drzwi zawsze zamknięte, bo Bianeczka się jej do łóżka ładuje] rano się odzywa. W sensie, jak się obudzi i woła.
    Zawsze, zawsze, zawszusieńko [:cool:] pierwszą "osobą" , która się znajduje pod drzwiami i wbiega do pokoju po otwarciu drzwi, jest właśnie kot :wink:
    No i też się muszą rano poprzytulać jakby się co najmniej tydzień nie widziały :smile:
    --
  4.  permalink
    TEORKA: Na ich przykładzie mogę stwierdzić, że czasami dwulatek + kot to jest doskonałe połączenie


    Też się zgadzam i się czterema łapami podpisuję. Bo zwierzę to fantastyczna sprawa dla dziecka, ale już któraś napisała, że inna sprawa, kiedy zwierzę się z niemowlęciem wychowuje, a co innego, kiedy zwierzak ma być "dla dziecka". Maluch, który poznaje zwierzątko w momencie, kiedy samo jest niemobilne, oswaja się z futrzakiem. Jak dzieć zaczyna być biegający, wszędobylski i z głową pełną niesłychanych pomysłów to "dobieranie mu do pary" kotka/pieska/świnki morskiej to ogromne ryzyko i ze strony dziecka, i ze strony zwierzaka. Także najbezpieczniej chyba nabywać futrzaki przed narodzeniem dziecka lub kiedy jest ono niemowlęciem, albo poczekać, aż maluch nabierze trochę rozumu. Ale, oczywiście, to jest kwestia indywidualna i duety: dwulatek + zwierzątko mogą być wspaniale dobrane. O korzyściach płynących dla dziecka z powodu wychowywania się ze zwierzakami nie ma co dyskutować, bo są warte ryzyka :)
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    PENNY: Gdy Nadia była młodsza, zdarzało jej się budzić w nocy z krzykiem, bo coś jej się śniło i nikt oprócz naszej suczki nie był jej w stanie uspokoić.


    Podpisuję się - u nas i Krasnal i Skrzat okres noworodziowy spędzili z kotem w łóżeczku. Kota niewychodząca, więc nie miałam nic przeciwko. Siedziała w nogach, a jak zaczynali płakać to kot natychmiast włączał mruczenie i płacz po chwili ustawał. Kot również mruczał pół nocy, a chłopcy może dzięki temu pięknie spali, nie wiem ;)

    Jak Krasnal raczkował i uciekał z pokoju na płytki to kot z dzikim miauczeniem do mnie przybiegał, wiedziałam wtedy, że coś sie dzieje. To samo jak dziecię zaczynało piszczeć - kot był przy łóżeczku zanim ja tam dobiegłam :)

    W każdym razie twierdzę, że takie przypadki, gdzie kot czy pies i dzieci są IDEALNIE dobrani to jednak mniejszość niż większość. Uczmy chłopaków, że kotka nie wolno ciągnąć ani za ogon, ani za uszka, kot nie lubi głaskania łapek, za to można pod brodą ją głaskać i po brzuszku.

    A jak się okaże, że zwierzątko nie spełnia "naszych" oczekiwań to co? Oddamy?
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Byle nie królik...jeśli mogę coś doradzić z własnego doświadczenia. W tamtym roku przygarnęliśmy znalezionego na ulicy królika. Króla właściwie, bo królik brzmi jakoś zdrobniale w stosunku do tego czarno-białego bydlęcia rozmiaru krowy.... Klatkę kupiliśmy na pół pokoju, bo w innej się nie mieścił. Po trzech miesiącach upasł się tak, że nie mogłam go wyciągnąć z klatki, żeby sobie pobiegał. Pobiegał...dobre sobie- od pierwszego dnia u nas, wypuszczenie go kończyło się 2-3 skokami i nurem za fotel, gdzie siedział resztę "czasu wolnego" i dawał się wywabić tylko sałatą. (główkę w dwa dni wpierniczał). Nie był co prawda agresywny- ale na głaskanie, mizianie itp. reagował dokładnie tak, jak wypchany pluszak- tzn wisiało mu to totalnie. Śmierdział nieludzko, pomimo sprzątania co drugi dzień, w nocy tupał i tłukł o szczeble...Po miesiącu miałam go tak dosyć, że wyobrażałam go sobie w formie upieczonego pasztetu. I jeszcze nikt nie chciał go wziąć....Oddaliśmy w końcu znajomej i kamień z serca...
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Ciekawa jestem tej tchórzofretki. Poza tym, że śmierdzi, to jak się to chowa? W klatce, czy biega swobodnie po domu? Czy to jest inteligentne zwierzątko, czy taki głupek jak chomik? Czym się to karmi?
    Z pyszczka jest niesamowicie sympatycznym stworkiem...

    Ciekawe, czy można gdzieś kupić małpkę. Kiedyś widziałam w sklepie zoologicznym. Dzieci chyba uwielbiają małpki...
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Małpkę- małpę, taka prawdziwą? To chyba nie najlepszy pomysł. One ponoć wredne są bardzo, tylko na filmach i w cyrku wyglądają na takie miłe i przyjazne stworzenia.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Możliwe, nie wiem. Ta w sklepie wyglądała przyjaźnie. Taka mała małpka (kapucynka?). W takiej sporej klatce była, podbiegała do każdego, kto był w pobliżu i wyciągała łapki, żeby dotknąć :)
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink
    Właśnie kapucynki - z miłych, towarzyskich małpek w młodości z wiekiem robią się agresywne i złośliwe. To dzikie zwierzę, jakby nie patrzeć. Na pewno wymaga specyficznej pielęgnacji, żywienia itd.
    --
    •  
      CommentAuthor_Asiula
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    Ja miałam tchorzofretke.. po pierwsze ją czuć, po drugie gryzie.. mnie nie gryzla już ale innych domownikow tak.. no a chowana w wielkiej klatce.
    Karmiłam ją karmą dla fretek.. generalnie pół nocy drapała w szczebelki, spałam codziennie z poduszką na głowie, sprzatalam jej codziennie a i tak smierdzialo mimo że była wysterylizowana.. była piękna ale nigdy bym się na taki zakup znów nie zdecydowała
    Teraz mamy dwa Yorki i są to wspaniałe psiaki, bardzo mądre, gdy tylko Adaś zakwili to przychodzi jedno z nich po mnie i się nie ruszy póki nie wstane. Leżą koło niego ale nóg bo wiedzą, że sfera rąk jest niebezpieczna:devil:
    Bardzo dobrze przyjęły Małego, noszą do niego zabawki bo myślą że będzie im rzucał jak my :d zero przejawów agresji, jedynie uważają na jego ręce i tyle :) ale tak jak Frag uważam, że podstawa to nauczyć też dziecko szacunku do zwierząt. Adaś już teraz jak złapie któregoś za wlosy to tłumacze że nie wolno itp, bo jak widzę jak dzieci szarpia, kopia psy to brak słów. Raz zwróciłam mamie uwagę to mowi do mnie ze to tylko dziecko a kiedy spytalam czy też by tak mówiła gdyby to ją tak szarpał to zamilkła.. i tak to niestety jest...
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMar 5th 2014 zmieniony
     permalink
    Asiula_6_9_91: Ja miałam tchorzofretke.. po pierwsze ją czuć, po drugie gryzie.. mnie nie gryzla już ale innych domownikow tak..


    Podpisawszy się pod moją imienniczką obiema ręcami :wink:
    Nasz Bajzel walił nieziemsko, mimo że wykastrowany.
    Po prostu fretka ma taki swój charakterystyczny zapach, żeby nie powiedzieć smród.
    W pracy to mi ludzie uwagę zwracali, że ciuchy woną :shamed::sad:
    No i gryzł skurkowaniec. Tzn mnie i męża nie. No dobra, czasami w kostki jak był głodny :cool:
    Ale wszystkich innych atakował i zawsze musiał być zamykany jak mieliśmy gości, bo koledze raz rękę do krwi rozorał a tacie mojemu oko niemal wygryzł :neutral:
    Dla małego dziecka zdecydowanie ja bym tego zwierzątka nie poleciła.
    Nie mówię oczywiście, że wszystkie fretki takie są, ale ja mam ogromny uraz i traumę.



    Peppermill: królik brzmi jakoś zdrobniale w stosunku do tego czarno-białego bydlęcia rozmiaru krowy....


    :crazy::crazy::crazy:
    Pepper uwielbiam Cię i już wiem po kim Natala odziedziczyła to iście szatańskie poczucie humoru :tooth::tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorniunia32
    • CommentTimeMar 5th 2014
     permalink

    Peppermill: królik brzmi jakoś zdrobniale w stosunku do tego czarno-białego bydlęcia rozmiaru krowy....

    Mnie też to ujęło :)
    -- ,
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeMar 6th 2014 zmieniony
     permalink
    Peppermill: Króla właściwie, bo królik brzmi jakoś zdrobniale w stosunku do tego czarno-białego bydlęcia rozmiaru krowy....


    Hahaha przypomniało mi się jak znajomi kupili sobie króliczka miniaturkę i wyrosło coś w podobie Twojego...co jak co ale koło miniaturki to on nawet nie leżał :rolling:
    --
    •  
      CommentAuthor_Asiula
    • CommentTimeMar 6th 2014
     permalink
    Ja to chyba bym nie polecała żadnych zwierząt po za psem i kotem i to jeśli mamy czas by się nimi zająć, nauczyć zarówno dziecko jak i zwierzę żyć razem w szacunku do obu stron :d
    No i jak dziewczyny pisały ciężko z jakimiś wakacjami itp. Nasz Leoś jest taki głupi za nami, że jak tylko widzi torbę to piszczy i siedzi juz pod transporterkiem :d nigdzie nie zostanie :d Wika to za to tzw leniwiec pospolity, leży i tylko byleby ją głaskać i tarmosić a ona tylko się podsuwa i liże no ale zostanie wszędzie byleby ją głaskać i tulić. Ta sama rasa a calkiem inne psy. Leo trzoiot latający, wszędzie go pełno i Wika dama, tylko by leżała i się tulila.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 6th 2014
     permalink
    Peppermill: Króla właściwie, bo królik brzmi jakoś zdrobniale w stosunku do tego czarno-białego bydlęcia rozmiaru krowy....

    OMG! Padłam! :crazy:

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 06.03.14 13:25</span>
    Dziewczyny, a co myślicieo tym żółwiu? Wiem, że to nie do przytulenia, ale może mimo to to nienajgorszy pomysł?
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.