Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Podają środek uspokajający,przywiązują nogi i lekarz próbuje wyciągnąć małą ale nic się nie dzieje.

Od dzisiaj zaczynam myśleć o tym z dużą radością bo chcę przegonić niepotrzebny strach i niepokój bo nie ma o co .Dziecko jest często badane i na każdym usg wychodzi wszystko super i tak ma być.
Dziewczyny, a możecie pisać na koniec każdej historii gdzie dokładnie rodziłyście, tzn nazwę szpitala + miejscowość?


ze dam rade no ale opisy tez mi sie przydaja, i to bardzo. Zastanawiam sie jeszcze czy szeroki rozstaw bider, taka mam figure,ma jakies znaczenie podczas porodu....?

...pozdrawiam gorąco
Czy możesz powiedzieć w którym szpitalu rodziłaś w Austrii bo chcę go omijać szerokim łukiem.
Szpital w mieście Wels / koło Linzu. Duża klinika, ciesząca się bardzo dobrą opinią i bardzo dobrymi specjalistami.
Niestety.... rzeczywistość okazała się inna.
A jak były jakieś trudniejsze medyczne zwroty, to mąż mi tłumaczył na bieżąco.
Czyli w Austrii tez maja takie parcie na naturalne porody? Myslslam,ze tylko w UK.
Moja starsza corka urodzila sie w UK wlasnie po 47h od pekniecia pecherza plodowego, z zielonych wod plodowych,opita nimi. Na koniec i tak zrobili mi cc.
A nie dostajecie w Austrii skierowania na cc od lekarza prowadzacego?
Dziwi mnie tez, ze nie zalozyli ci cewnika, kroplowki po operacji, tez pewnie stracilas sporo krwi przy tym i potrzebowalas wzmocnienia, a nie zeby cie maz nosil do toalety i zebys mdlala przy probach wstawania.
.
, no ale możliwe, że najpopularniejsza metoda wywoływania porodu zadziałała
. Mąż poszedł spać, a ja do 1 w nocy siedziałam przed komputerem. Miałam zamiar iść spać, ale coś mnie tknęło, że chyba skurcze są dość często. Wzięłam więc komórkę w rękę i mierzę, a tu skurcze co 5 minut. Na tych pomiarach minął mi czas do 2.30, kiedy to postanowiłam iść do kibelka. Cały czas zastanawiałam się, czy budzić męża, czy jeszcze poczekać... No ale sytuacja sama się wyjaśniła, bo oprócz różowego śluzu - podejrzewam, że to był czop, wypłynęło dość dużo wody. Spokojnie obudziłam męża, zjedliśmy po jogurcie na drogę, herbatka, ostatni prysznic w domu i koło 3 w nocy wyruszliśmy do szpitala. W szpitalu badanie, usg, skurcze nadal są, ale jakoś nie super hiper bolesne więc jest fajnie. Niestety rozwarcie na palec, więc dowiaduję się, że jeszcze to prawdopodobnie potrwa, zalewam przy tym wszystko, bo wody odchodzą. Podłączają mnie pod ktg i niestety skurcze marne, bo w okolicach 50, a Gosia wariuje w brzuszku, tętno 170-180. Kolejne ktg, skurczy ciut więcej ale bez szału, Gosia się uspokoiła, ale niestety wody robią się zielone. Lekarz, który mnie przyjmował przyszedł do nas koło 6 i kazał nastawić się na cesarkę, bo rozwarcie marne, zapowiada się jeszcze dobrych kilkanaście godzin porodu, a dziecko prawdopodobnie przez jakiś mały ucisk na pępowinie miało trachykardię, ale ostateczną decyzję podejmie ordynator na obchodzie. Od tego czasu co chwilę położne sprawdzały małej tętno, a mnie zaczęli nawadniać kroplówkami. Ordynator przyszedł z całą masą studentów i zalecił cesarkę. Wlewali dalej kroplówki, żebym lepiej zniosła zabieg i czekaliśmy na anestezjologa. Skurcze były już coraz bardziej bolesne, albo ja byłam zmęczona i wiedziałam, żę te skurcze do niczego mi już potrzebne nie są, mąż masował przy każdym skurczy krzyże, bo one najbardziej bolały. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, znieczulenie podpajęczynówkowe, lekarz anastezjolog pyta, czy czuję nogi, ja na to, że nie, a on z radością odpowiada, że na jego widok dziewczynom miękną nogi. Na sali jest wesoło, wszystkim tylko nie mnie, bo martwię się o dzidzię. Przyszli ginekolodzy i coś tam majstrowali, no i usłyszałam jakieś miałczenie. Potem Gosię szybko zbadali lekarze pediatrzy i pokazali mi mojego małego ludka, który na powitanie opluł się wodami - zielonymi. Gosia została zabrana i oddana tatusiowi, który czekał pod drzwiami, a mnie zszywali i czyścili. Najgorszy był moment, kiedy wydawało mi się, że się topię, nie mogłam nabrać oddechu i ciśnienie bardzo spadło, podobno to często przy oksytocynie. Trwało to na szczęście tylko chwilkę. Potem mnie wywieźli i w sali dostałam Gosię do łóżka.
[/url


)
Madzia dobrze wyliczyłam, że Gosia z 27 sierpnia?! jaka piękna data ( ja też z 27.08
[/url
[/url]
e
Dziewczyny nie mozna porownywac szpitala w krorym rodzila Judka do calej Austrii.