W tym wątku chciałabym żeby myślą przewodnią było stwierdzenie: "Co jest dobre dla mamy, jest dobre dla dziecka"
Wszelkiej maści opowieści jak przełamujecie strach przed tym stanem, co robicie by nie stać się "matką-polką", lub jak zamierzacie dbać o siebie w tym czasie mile widziane
oto kilka moich prad:
Rozstępy Jakiś czas temu w pewnej znanej snobistycznej kolerowej gazecie przeczytałam wyniki testu kremów w ramach akcji nawilżanie skóry latem (bo wtedy się najbardziej wysusza). Cztery kobiety na własnej skórze sprawdzały cztery różne kremy podczas urlopu. Po wszystkim ich skóra była badana pod wzglętem nawilżenia specjalnym aparatem. Wiecie który z nich wygrał? Popularna Nivea w niebieskim słoiczku!!! Dodam że konkurentami były znane specifiki w przedziale cenowym 50, 100, 150 zł. Nie znaczy to, że ten krem ma jakieś niesamowite właściwości. Poprostu Pani testująca go spędziła relaksujący urlop na hamaczku i co chwila się nim smarowała, za to reszta raczyła się zawartoscią słoiczków raz-dwa razy dziennie. Dodam tylko, że za wspomnianą tu niveą nigdy nie przepadałam...
Wnioski? by nawilżyć i ujętrnić skórę njważniejsza jest systematyczność. Nie trzeba zatem wydawać majątku. Wystarczy krem Fissan (bardzo tłusty), Pharmaceris M Foliacti (ma lekką konsystencję), oliwka Hipp, lub poprostu zwykły olej spożywczy, oliwa a nawet masło. Zaczynamy smarowanie od samego początku ciąży!!! i po niej też, dopóki nasze ciałko nie wróci do anorektycznych kształtów
jest polecany jako najlepszy do masażu skóry, dobrze jest też ją delikatni podszczypywać (to zwiększa ukrwienie)
zawiera kwas foliowy, którego suplementacja uważana jest za świetną profilaktykę przeciw rozstępom. I tak łykamy go ze względu na zapobieganie wadom rozwojowym płodu, ale można przecież zastosować zmasowany atak ;) Co do samego kwasu foliowego para planująca potomstwo powinna go już zażywać trzy miesiące przed rozpoczęciem starań
to chyba jedyna oliwka w której zastosowane są naturalne składniki (olej sezamowy i ze słodkich migdałów). Wszystkie pozostałe które widziałam w sklepach są całkowicie syntetyczne!!! polecam poczytać składy :/ Będzie też świetna jako kosmetyk dla dziecka....
Dobra forma
żeby czuć się atrakcyjną i by moje ciało po wszystkim nie wyglądało jak po próbie atomowej postanowiłam, że będę ćwiczyć:
Jak na moje to ciąża, o ile nie ma się szczególnie uciążliwych mdłości, jest wręcz świetnym pretekstem, żeby czuć się dobrze. Bo trzeba się przecież wyspać, jeść zdrowo i nie ma powodu, żeby sobie odmawiać snu, bo przecież dziecko ważniejsze niż projekt albo praca i nie siedzi się po nocach (ja nie siedzę i bardzo sobie to chwalę). No i to że się zje za jednym zamachem kilogram truskawek albo innych owoców, też jest jak najbardziej usprawiedliwione, bo przecież witaminy są dziecku potrzebne. I mobilizacja do ćwiczeń jest większa, bo trzeba się przygotować do porodu. Gdyby nie mdłości, które uprzykrzały mi pierwszy trymestr, to naprawdę podoba mi się, jak maluch w brzuchu wpływa na mnie.
A co do smarowideł na rozstępy, to nie wiem, czy rzeczywiście coś dają. Kremuję się regularnie, co prawda nie od samego początku, ale rozstępy, może nie masakryczne, ale już mam nowe.
ostrzegam przed zbyt wczesnymi ćwiczeniami po porodzie - własciwie przez 3 miesiące nie powinno się wykonywać ćwiczeń na brzuch bo wiązadła po ciązy są za bardzo rozciągnięte.
czy rzeczywiście nie można tak zupełnie ćwiczyć zaraz po porodzie? myślę, że delikatnie można powoli zacząć... wszak nawet szybkie "pionizowanie" po porodzie zmniejsza dolegliwości poporodowe
Nie, nie, nie... to zdecydowanie nie jest wątek na "przyszłe mamusie". Powód: ten wątek ma pomóc przeciwstawić się obawom dotyczącym podjęcia decyzji o dziecku. Ja zaczęłam od aspektu urodowo-zdrowotnego, bo gdzie nie spojżę to straszy się przed ciążą rozstępami, nietrzymaniem moczu, obwisłym biustem, tym, że seks już nigdy nie będzie tak samo satysfakcjonujący... bliska mi osoba zmaga się z wypadaniem macicy... słowem strach się bać!
A ja staram się znaleźć na to wszystko skuteczny sposób, im prostszy tym lepszy. Robię to teraz, bo w ciąży wg mnie powinno się przede wszystkim odpoczywać, możliwie najbardziej zredukować codzienne czynności, a na pewno nie nocować w sklepach
Dlatego czekam dziewczyny! Dzielcie się swoimi zmorami i tym jak z nimi walczycie!!!
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Nie przekonałaś mnie do końca, s_biela, w końcu jeśli ktoś już się określa jako "starający", to chyba wszystkie "za" decyzją o dziecku przeważyły nad "przeciw". Zresztą, nie przesadzajmy z tym straszeniem rozstępami, wiotką skórą i obwisłym biustem- tego akurat można się nabawić i bez ciąży, nie dbając o siebie, nosząc źle dobrany stanik. Co do kwestii zdrowotnych (bardziej chyba istotnych)- to kwestia znalezienia dobrego lekarza, do którego się ma zaufanie. A to jak radzić sobie z niektórymi dolegliwościami typowo ciążowymi, to jest już to tutaj na forum na "przyszłych mamusiach" i w necie też jest tego dużo.
ja póki co nie jestem "starająca się" i moja rodzina usilnie mnie przekonywała że po urodzeniu dziecka wyglątasz jak po próbie atomowej, i że to takie urocze... a tak poza tym to im bardziej jesteś zużyta to tym lepiej dla dziecka, bo ono jest przecież najważniejsze!!!
Ponieważ postanowiliśmy z mężem że jednak chcemy mieć w przyszłości potomka, staram się więc przejść przez to możliwie pozytywnie
Ps. dobrego ginekologa szukałam około 5-ciu lat. Obawiam się, że w ciąży mogę nie mieć tyle czasu na specjalistów z innych dziedzin...
Pelasia może opowiedz jak to się stało że zdecytowałaś się na dziecko? jak poradziłaś sobie z obawami o stabilizację życiową, utratę pracy, i że potem już będzie tylko praca-dziecko-dom i żadnych imprez ze znajomymi???
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Dzięki amazonka :) przyznam się, że nawet zaglądałam już na ten wątek tutaj chcę żebyśmy dodawali sobie otuchy przed podjęciem tej decyzji, czyli podejście nieco mniej racjonajne
Kurcze, może ja powinnam zmienić tutuł wątku??
a to kolejny zestaw ćwiczeń tym razem przygotowany przez fundację "rodzić po ludzku":
Wbrew pozorom nie jesteśmy skazane na bezsilną obserwacje zużywania się przez karmienie tego pięknego atrybutu kobiecości! prezentuję tu tekst ze znanej już coponiektórym stanikomanii
Dwie najważniejsze sprawy to: 1 dobrze dobrany i podtrzymujący stanik (efekt antygrawitacyjny) 2 regularne nawilżanie i non-stop smarowanie (efekt ujędrniający) czyli postępowanie tak jak przy rozstępach. w zasadzie można jednocześnie stosować w tych rejonach ten sam preparat (chyba że akurat karmimy -wtedy musi mieć odpowiedni skład lub być poprostu produktem spożywczym)
Wydaje się zbyt proste i oczywiste? a jednak! To działa!!! i zapewniam Was że nie słyszałam o lepszym sposobie
dla chętnych i wyjątkowo ambitnych są też cwiczenia na jędrny biust. Ja chyba jednak już sobie je podaruję...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
s_biela ujeżeli myślisz , że ciąża nie zmieni nic w Twoim wyglądzie to możesz się bardzo rozzarować. Prawda jest taka, że może już nigdy nie wyglądać tak jak wcześniej i lepiej sobie to uświadomić.
Jemma, to jest naprawdę bardzo indywidualna kwestia. Znam kobiety, które po ciąży wyglądają jak szafy trzydrzwiowe, a znam też takie, u których nic się nie zmieniło. Moja osobista Mama po czterech porodach jako dziś kobieta 50-letnia ma figurę, której niejedna trzydziestolatka mogłaby pozazdrościć. Moja siostra - mająca 4 letnią córcię i 4- miesięcznego synka - nadal nosi rozmiar 36 i nic szczególnego nie robiła - żadnych ćwiczeń, żadnych diet, wyrzeczeń. Zwyczajnie w ciągu dwóch miesięcy po porodach wracała do wagi i figury sprzed porodu (oba porody naturalne).
Tu naprawde nie chodzi o rozmiar :) i ja też myślałam, że zaraz po porodzie rozpocznę ćwiczenia, masaże, kremy itp. i szybko wrócę do formy - hahaha - okazało się, że nie mam czasu nawet na dłuższy prysznic , samoopalacz odpada bo zaraz dziecko rozmaże, kremów ujędrniających przy karmieniu nie wolno itp...
Poza tym sam ten tytuł: "Jak nie bac się ciąży... " A czego się bać? Straty figury? A czym to jest w porównaniu do szczęścia posiadania potomka? Kobieta, która tego nie pojmie chyba nie jest jeszcze gotowa do bycia matką ...
Jemma - czego się bać? Ano pewnie tego, że cały świat stanie niejako do góry nogami, że trzeba będzie dokonać w życiu ogromnych przewartościowań, a z wielu rzeczy - rezygnować. Strata figury... cóż, oprócz tego - że chciałabym być matką - jestem przede wszystkim kobietą i żoną. Dlatego dbam o to, żebym była atrakcyjna dla mojego Męża. Nie chcę popełnić tego błędu, który robi część kobiet i po porodzie kompletnie się zaniedbuje. Dla mnie na pierwszym miejscu jest mój Mąż i tak ma pozostać. Macierzyństwo jest niejako wtórne w stosunku do małżeństwa - dzieci osiągają dojrzałość, założą własne rodziny i "pójdą w świat". A ja mam do końca życia zostać a moim chłopem, żyć długo i szczęśliwie. Jeśli zaś o inne obawy chodzi: boję się...lęku w czasie ciąży, czyli tego, że będę się zamartwiać z powodu tysiąca rzeczywistych i wyimaginowanych przypadłości. że przez dziewięć miesięcy będę umierać ze strachu, czy z dzieckiem jest wszystko w porządku i czy urodzi się zdrowe.
A potem jeszcze przez resztę Twojego życia ten lęk Cię nie opuści. Bo najpierw będziesz się martwić czy się najada, czy mu się odbija, potem czemu nie chwyta już zabawki, potem będzie pierwszy katar, leki, potem pierwsze wywrotki i wypadki, pierwsze niepowodzenia wychowawcze, mało cierpliwości, lęk czy aby nie za późno mówi... I tak możnaby wymieniać w nieskończoność. Dobrze napisałaś o przewartościowaniu życia, myślę, że związek tez trzeba przewartościować, bo zgoda - zostaniesz z partnerem przez całe życie - ale jednak dziecko to dziecko i z pewnością - mówię za siebie - nie stawiam żadnego z moich mężczyzn na pierwszym miejscu. Obaj są równie ważni. Jestem żoną, ale na równi jestem matką. Ja też zanim zaszłam w ciążę byłam przede wszystkim żoną a chciałam być matką. Co do utraty atrakcyjności to myślę, że wielu mężczyzn nie musi miec w domu wymuskanej, pieknej kobiety a woli uśmiechniętą, szczęśliwa, wypoczętą żonę i matkę ich dziecka. Jesli narzędziem do tego jest dbanie o siebie to OK, ale czy jednocześnie odpuszczenie sobie momentami nie jest lepszym środkiem? Po narodzinach potomka ważniejsze od golenia nóg i malowania paznokci jest dojście do siebie i odzyskanie sił. Czasem nie jest to łątwe, nie wszystkie dzieci to aniołki, ale im szybciej do tego dojdzie tym łatwiej będzie pogodzić rolę matki i żony.
-- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
jak się nie bać? Różnych rzeczy się boimy, a mimo to stawiamy im czoła...
Pytanie, czy naprawdę chcemy zostać matkami. Bo jak chcesz, to i z lękiem sobie poradzisz.
Ja się obawiałam tego wszystkiego, o czym piszesz s_biela (no, może aż tak bujnej wyobraźni nie miałam;-), ale, przede wszystkim pragnienie posiadania dziecka było o wiele, wiele większe niż obawa, że mi brzuch obwiśnie Pragnnienie warte zrealizowania:-), obawy...
A czy warto się martwić na zapas? Dość ma dzień swojej biedy, nie masz zmartwień/radości na teraz? Bo wiesz, jeszcze mogą Cie rozstępy w ogóle nie dopaść i na co te nieprzespane TERAZ noce?
moja mam urodziła nas czwórkę i teraz po 60 jak i wcześniej wyglada swietnie - a wcale specjalnie o siebie nie dba - mam nadzieje że mam choć trochę tego po niej
Myślę, że lęk wcale nie oznacza, że nie jest się gotowym na bycie matką. I na odwrót. Brak lęku wcale nie gwarantuje, że się jest gotowym. Prędzej raczej, że brak nam wyobraźni Ja się bałam wszystkiego, zmian mojego ciała, mojego związku, mojej pracy, moich przyjaźni, zmian wszystkiego co dla mnie ważne, w zasadzie, choć może nie w tej kolejności Przez pierwsze trzy miesiące ciąży czułam się jak saper na polu minowym - rozpoznawałam teren, rozeznawałam się w temacie, mimo że ciąża była planowana i wyczekana. Musiałam się oswoić i dopiero jak poczułam ruchy małego i przestałam się dopinać w pierwsze spodnie, uznałam, że ok, mogę odpuścić, wiem o co chodzi Miałam to szczęście, że całą ciążę mogłam być i byłam aktywna - w pracy byłam jeszcze dzień przed porodem, w czwartym miesiącu po raz pierwszy w życiu zobaczyłam Bieszczady, w ósmym pojechałam na drugi koniec Polski na festiwal jazzowy. Ciąża była dla mnie od pewnego momentu naprawdę cudownym stanem. Z drugiej jednak strony był moment, że kazali mi leżeć do góry kołami - kiedy indziej cholera by mnie trafiała: wtedy po prostu zaległam na kanapie i nie było rozmowy. Punkt widzenia mocno się zmienia - to, o czym myślisz, że może być dla Ciebie problemem, jeśli będziesz w ciąży, jeśli się wówczas zdarzy, przyjmiesz prawdopodobnie zupełnie spokojnie, jeśli będzie to warunek dobra Twojego i Twojego dziecka. Pozdrawiam.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Co do tej atrakcyjności jeszcze i rzekomej jej utraty… Hmm, chyba w każdym przypadku jest nieco inaczej: komuś brzuch wisi, komuś nie (temu akurat da się zaradzić, ćwiczenia są w tym naprawdę pomocne; wiem, bo sprawdziłam), jedna ma rozstępy, inna nie (i na to jest rada, bo wymyślono już preparaty do likwidowania skutków tego, jak piszesz „wybuchu atomowego”; Mustela tu jest świetna), no i tak dalej, i tak dalej… Ale przecież, nawet, jeśli zachodzą w nas jakieś zmiany, to nie oznacza to, że przestajemy być babeczkami, które mogą być bardzo kobiece, pociągające i seksowne. To chyba nie w idealnej sylwetce i nieskazitelnej skórze tkwi to „coś. Zresztą, jeśli chodzi o relacje z naszymi lubymi, to nie o same wdzięki fizyczne chodzi. Może tkwię w okrutnym błędzie, ale wydaje mi się, że mamy sobie nawzajem o wiele więcej do zaoferowania niż ciała greckich bogów/bogiń. Czas po porodzie jest taki, że wiele w tych relacjach się zmienia, wiele się dzieje – dla mnie to jest zmiana na plus. Jest dużo silnych emocji, czasem wzajemnych pretensji, czasem jakiś niewypowiedzianych oczekiwań. Dla mnie to jest jednak jakoś pasjonujące odkrywać mojego M. jako tatę i wcale nie zniechęca mnie do niego fakt, że też się lekko zaokrąglił;-). I jeszcze jedno: z moich doświadczeń wynika, że akceptacja własnego ciała po tym „wybuchu atomowym” jednak wzrasta, a nie maleje. Ciekawe, nie?
Dziekuję Wam dziewczynki za wszystkie posty. bardzo mi miło, że ten wątek wzbudził tak bardzo Wasze zainteresowanie. To może odpowiem tak na wszystko po kolei:
Jwmma wiem, że po ciąży już nigdy nie będę wyglądać tak samo. Ba! ja myślę wręcz oswrotnie! i poniekąd to też jest mój problem. Tak naprawdę wygląd to pikuś i nigdy specjalnie się nim nie przejmowałam. To poprostu symbol naszego podejścia do ciąży: czy chcemy się poświęcić, czy zawalczyć o siebie. Wokół mnie jest silna presja na bycie matką-polką, a na to się nie zgodzę i nie nazwałabym tego niedojżałością a wręcz przeciwnie. Co do tytułu wątku to już raz go zmieniałam i chyba nie pokuszę się na to ponownie...
Pelasia po krótce napiszę że proces "decyzyjny" wygląda u nas praktycznie tak samo ;) tylko że ja jeszcze nie jestem w ciąży i ciągle mam pietra o te sprawy organizacyjne gtórych i tak nie ogarnę do 30-stki, więc muszę nauczyć się z nimi żyć :/ bardzo Ci dziękuję za Twojego miłego pościka :)
Bardzo się cieszę, że napisałayście jak z trudnościami które Was spotykały dawałyście sobie radę. To bardzo pokrzepiające. Dziękuję.
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl