Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Myślę, że taki temat również jest potrzebny. A może to ja go potrzebuję?
    Jak radzicie sobie z utratą kogoś bliskiego?

    Mój Tato odszedł niemalże rok temu po 8letniej walce z udarem mózgu (dokładnie był po trzech). Ostatnie 8 miesięcy (po 3cim, najgorszym udarze z uszkodzeniem pnia mózgu) spędził w hospicjum... Co najgorsze odszedł akurat kiedy panowała jakaś tam grypa (nie pamiętam czy ptasia czy świńska) i nie mogłam go odwiedzać, bo był zakaz odwiedzin... mama jakoś wchodziła (dawała mu dodatkowe jedzenie, więc pielęgniarki przymykały oko)...
    Z jednej strony cieszę się (jakkolwiek źle to zabrzmi), że Tata umarł... jego życie to nie było życie... to była wegetacja... szczególnie przez te ostatnie 8 miesięcy... nie mógł mówić, poruszać się...
    A jakoś ciągle ciężko mi na duszy...

    Mam w planach zakupienie leku Deprim - na wahania nastrojów - nie wiem czy pomoże.
    Chciałabym się wybrać do psychologa - ale czuję jakąś wewnętrzną blokadę na razie, żeby się uzewnętrzniać.
    --
    •  
      CommentAuthorkalfasek
    • CommentTimeOct 29th 2010
     permalink
    Moja matka też zmarła 5 lat temu po 5 miesiącach walki z nowotworem. Miała zaledwie 47 lat. Na początku było ciężko teraz też nie jest wcale lepiej, czasem myśli nie dają spokoju, zawsze jej bedzie brakować w naszym domu. Nie raz płakać się chce i ja się nie powstrzymuję to chyba najlepszy sposób wypłakać się do poduszki bo niestety mu musimy dalej żyć.
  1.  permalink
    Witam i ja w tym wątku.
    Mój tato zmarł na nowotwór w sumie już 14 lat temu, miał 41 lat i całe życie przed sobą. Miałam wtedy 16 lat, zaczęłam LO, długo byłam zdruzgotana, nawet teraz ten temat nie jest mi obojętny, mimo iż założyłam rodzinę, mieszkamy sami to jednak brakuje mi GO bardzo!!!!!!!!
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 4th 2010
     permalink
    Dzisiaj między 3-4 rano zmarła ciocia mojego chłopaka...
    Mimo, że jej nie znałam zbyt dobrze i nawet nie lubilam (miała dziwny charakter)... to jakoś smutno na sercu...

    Ten rok jest rokiem śmierci...
    W kwietniu tragedia w smoleńsku
    We wrześniu zmarł teść szwagierki (porządny chłop) - na raka cierpiał...
    W październiku - zmarł przyjaciel mojego taty, zderzył się ten bus i zmarło 18 osób, zamordowano posła w Łodzi i syn posła zamordował i poćwiartował ojca...

    A teraz R. ciotka...

    Za dużo tego!!!!

    :neutral::sad:
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 7th 2010
     permalink
    Każdy rok jest rokiem śmierci... i życia.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorSułka
    • CommentTimeNov 13th 2010
     permalink
    Kodama masz rację - każdy rok jest rokiem śmierci i życia... U mnie w rodzinie był kiedyś bardzo ciężki czas - przez kilka lat z rzędu umierało dużo osób - zmarł mój tata (miałam wtedy 7 lat), dwa tygodnie po nim odeszła we śnie moja chrzestna. Moja mam w ciągu 2 tygodni straciła męża i jedyną siostrę. W mojej rodzinie wiem, że to może zabrzmi głupio, ale umierają młode dziewczyny - nagle, na skutek wypadku. Straciłam tak ciocię i 2 kuzynki, jedna odeszła w maju tego roku. Wiem, że moja rodzina jest przewrażliwiona - moja mama, siostra, ciocie, ja (nie wiem jak część męska:) gdy tylko słyszymy głos karetki od razu lokalizujemy najbliższych, dzwonimy do siebie by sprawdzić, że wszystko ok. Ja to wiem i rozumiem i nie złoszczę się, kiedy mama lub siostra dzwoni do mnie 3 razu w ciągu dnia niby "po nic" ale podświadomie wiem o co chodzi bo sama też tak robię.
    --
    •  
      CommentAuthorbeti73
    • CommentTimeNov 22nd 2010
     permalink
    *Talnika* jak zmarł mój tata też szukałam takich tematów, stron w necie chciałam wiedzieć jak sobie radzą inni, do tej pory zawsze podswaidomie szukam takich tematów. Mój tata zmarł nagle ponad 2,5 roku temu nie moge do tej pory pogodzić się z jego strata :( często zdarza mi się popłakać, często chodzę do niego na cmentarz. Korzystałam z porady psychiatry zaraz po śmierci dostałam antydepresanty pewnie na ten czas pomogły, ten psychiatra stracił corke nagle, lepiej mi sie z nim wtedy rozmawiało. Teraz tez nieraz mysle by moze jeszcze skorzystac z pomocy psychologa.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 25th 2010
     permalink
    We wtorek mamy pierwszą rocznicę odejścia Taty...
    boję się trochę tego dnia...
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 25th 2010 zmieniony
     permalink
    Byłaś zżyta z tatą? Głowa do góry. Spróbuj pomyśleć o tym dniu bardziej pozytywnie, tzn. powspominaj dobre chwile itp.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 25th 2010
     permalink
    Ciężko mówić tu o zżyciu,kiedy Tata przez 8 lat mojego życia (mam 21 lat) był chory... a udar to taka choroba, która diametralnie zmienia człowieka... I właściwie mało znałam 'wcześniejszego' Tatę...
    Odpowiadając na Twoje pytanie - tak, byłam zżyta z Tatą. O wiele lepiej się z nim dogadywałam niż z mamą. Zresztą z nią do tej pory nie mogę dojść do ładu, bo jest alkoholiczką - ale to inna historia.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 26th 2010
     permalink
    Współczuję, mój ojciec jest alkoholikiem, więc znam ten ból :( Talinko, myślę, że pomoże pozytywne nastawienie. Staraj się nie wspominać ostatnich ciężkich chwil taty tylko same dobre i pozytywne.
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 26th 2010 zmieniony
     permalink
    Talka wg mnie rocznicę śmierci powinno się celebrować tak samo jak rocznicę urodzin - na wesoło. Wiem, że to trudne, ale na pewno łączy Was wiele fajnych - wspólnych wspomnień, które warto tego dnia sobie odświeżyć. Mnie ostatnio przyszło do głowy jak odwiedzałam grób Taty, że nawet nie wiem jaką muzykę lubił, jaki był jego ulubiony kawałek. A uświadomiłam to sobie, bo pomyślałam, że można by przyjść z jakimś nośnikiem muzycznym i puścić Mu ulubione dźwięki :). Może zrób coś szalonego? To w końcu Jego święto. Dla Was smutne, a dla Niego... kto wie?
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeDec 17th 2010
     permalink
    Po tej pierwszej rocznicy jakoś lżej mi na sercu... odzyskałam spokój...
    Chyba się w końcu z tym POGODZIŁAM.

    Wczoraj (at last!) skończyłam czytać książkę - "Ostatnia piosenka" - N. Sparksa.




    Życie siedemnastoletniej Ronnie Miller wywróciło się do góry nogami, gdy jej ojciec postanowił porzucić karierę i wyjechać do niewielkiego miasteczka w Północnej Karolinie. Jego ucieczka oznaczała koniec małżeństwa Millerów. Trzy lata później Ronnie dalej nie chce mieć nic wspólnego z ojcem i nie utrzymuje z nim kontaktu.
    Nieoczekiwanie matka wysyła dziewczynę i jej młodszego brata, Jonah, by spędzili wakacje w Wilmington. Dla Ronnie to ciężka próba - przyzwyczajona do Nowego Jorku, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się nie tylko z niechęcią do wiodącego spokojne życie pianisty i zaangażowanego w budowę miejscowego kościoła ojca, ale również z senną atmosferą nadmorskiej mieściny. Wszystko wskazuje na to, że to będzie najgorsze lato w jej życiu...


    Książkę serdecznie polecam!

    Powstała również ekranizacja, ale niestety w Polsce nie było jej w kinach, ponieważ na świecie była MAŁA oglądalność. Szkoda, bo film również ciekawy.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeDec 21st 2010
     permalink
    ETAPY DOŚWIADCZANIA SMUTKU

    Jak wyjaśnia psycholog, z utratą najbliższych wiąże się kilka "książkowych" etapów przeżywania żałoby.

    "Pierwsza faza to szok i otępienie, które następuje zaraz po śmierci bliskiej osoby. Może temu towarzyszyć wstrząs psychiczny, zaprzeczanie i złość" – mówi Paczkowska. Szczególnie silne reakcje w tej fazie następują, kiedy strata była niespodziewana. W takich przypadkach człowiek może buntować się przeciwko wcześniej wyznawanym wartościom, przeżywać załamanie wiary. Zdaniem terapeutki, religia wcale nie musi pomagać w radzeniu sobie z rozpaczą.

    "Drugi etap to tęsknota i żal" – mówi Paczkowska. "Osoba pogrążona w żałobie czeka, aż zmarły wróci, nasłuchuje jego kroków, może jej się wydawać, że spotyka go w sklepie lub na ulicy" – rozwija myśl psycholog. Jej zdaniem, ta faza jest najsilniej związana ze smutkiem, a jednocześnie pojawia się tu gniew lub poczucie winy. W tym czasie mogą przychodzić do głowy wspomnienia innych strat, które poniosło się w życiu; cierpieniu psychicznemu towarzyszy ból fizyczny" – mówi Paczkowska.

    Smutek nasila się po pogrzebie, kiedy już nie trzeba nic organizować, a pustka po zmarłym zaczyna być szczególnie widoczna. Wówczas osoby w żałobie wchodzą w "fazę dezorganizacji". "Po zakończeniu czynności pogrzebowych pozostaje totalny chaos. Trudno wrócić do normalnego życia, gdy człowiek ma poczucie beznadziei i osamotnienia" – ocenia psycholog. Z jej doświadczenia wynika, że ten etap żałoby trwa najdłużej i jest najtrudniejszy do przejścia. "Pojawia się lęk i bezradność, człowiek traci grunt pod nogami, nie wie dokąd zmierza, czasem nie widzi sensu dalszego życia" – tłumaczy Paczkowska.

    Ostatnim elementem żałoby jest "faza reorganizacji", w której ludzie zaczynają akceptować stratę i wracają do równowagi. "Czas upływa. Ból, choć pozostaje do końca życia, staje się mniej dotkliwy" – wyjaśnia Paczkowska.

    Terapeutka zaznacza, że taki schemat przechodzenia przez żałobę nie zawsze ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. "W życiu nie jest tak jak w teorii. Czasem poszczególne fazy przedłużają się, czasem człowiek się cofa do poprzednich, a niektórzy nigdy nie zdołają poradzić sobie z cierpieniem" – mówi doświadczony psycholog.

    Więcej tu
    --
    • CommentAuthoragakula
    • CommentTimeJan 14th 2011
     permalink
    witam!!Mój tata też odszedł 2 miesiace temu zmarł nagle na zawał w pracy miał 52 lata.Dla nas wszystkich to był szok i do tej pory nie mogę z tym wszystkim do końca się pogodzić.Bardzo za nim tesknie i brakuje mi go strasznie widzę żę coraz to bardziej.Ale mam swoja rodzinę i muszę jakoś dawać radę dziecko które mam daje mi wiele radości w tak trudnym dla mnie czasie jak strata tatusia.Wiem też żę muszę być silna i wspierać jak tylko mogę mamę która najbardziej to przeżywa.:cry:
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJan 14th 2011
     permalink
    53 lata to strasznie młody człowiek!
    Współczuję Ci Agakula! :grouphug:
    --
    • CommentAuthoragakula
    • CommentTimeJan 14th 2011
     permalink
    Dziekuję Talinka.Tak młody jeszcze mógł żyć i żyć był pełen energii i nikt nie pomyslałby nawet żę coś takiego się zdarzy nawet nie ma takiej obci a tu odszedł.Ale nigdy nie odejdzie z naszych myśli i serduszka zawsze będzie z nami choć daleko od nas ale zarazem blisko.Kochany Tatuś
    • CommentAuthorpkpati
    • CommentTimeFeb 13th 2011
     permalink
    Zazwyczaj tylko czytam Wasze wypowiedzi, ale dziś nadszedł czas żeby zabrać głos. Dziewczyny, właśnie mija 9 lat od śmierci mojego brata. Zginął w wypadku samochodowym tuż przed swoimi 21 urodzinami. Każda niespodziewana śmierć osoby, z którą byliśmy związani, zmienia nas, przewartościowuje, stajemy się lepsi, gorsi lub po prostu - inni. Jeśli nie było wam dane pożegnać się z najbliższymi, wydaje mi się, że proces godzenia się z odejściem trwa dłużej. Każda z was zadaje (sobie) pytanie - dlaczego. Dlaczego ja? dlaczego mój Tata? Mama? Odpowiedź jest prosta - "Bo tak". Do tej odpowiedzi dochodziłam długo, bo nie potrafiłam sobie poukładać świata po śmierci mojego brata. Czułam się tak jakbym straciła połowę siebie - jakby odrąbano mi jedną rękę, jedną nogę, jakbym straciła jedno płuco, nerkę. Połowa mnie zniknęła. Myślę, że jeśli odchodzi rodzic jest to trochę inne odczucie - tak jakby nagle stracić "parasol ochronny", jakbyśmy nagle wyszli na straszny mróz bez płaszcza.

    Zmarli nie odchodzą, oni tylko zmieniają miejsce w NASZEJ rzeczywistości. Tylko trzeba do tego samemu dojść.
    Ja dziś jestem pogodzona z nową rzeczywistością. Wam też tego życzę.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 14th 2011
     permalink
    pkpati: Ja dziś jestem pogodzona z nową rzeczywistością.

    Ja już też... kiedy minęła ta pierwsza rocznica - żal odszedł... noszę na szyi obrączkę Taty i wiem, że dzięki Niemu noszę w sobie Mały Cud. :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorbetinka846
    • CommentTimeFeb 14th 2011
     permalink
    A ja tez przezyłam smierc Ojca. Zmarł po 4 latach zmagania z nowotworem. Bol jaki przezyłam siegnął monstrualnych rozmiarów zwłaszcza że zmarł 25 grudnia 2009 roku. W samo Boże Narodzenie. Wszystko zaczęlo sie dwa tygodnie przed siwetami. Nagle pogorszenie stanu zdrowia, szpital. z dnia na dzien coraz gorsze wisci, wkoncu lekarz mowi nie ma juz szans prosze zabrac Tate do domu i zalatwic opieke hospicyjna. A Swieta za pare dni. Wyobrazacie sobie nasze przygotowania do Wigilii? Ubieranie Choinki pieczenie ciasta, mama zaplakana a za drzwiami pokoju umierajacy Tata. Dozyl Wigilii podzielil sie oplatkiem i na drugi dzien zmarl na moich oczach. W minione swieta mielismy rocznice. Swieta tez smutne. Przez lzy.... Minal rok i dopiero teraz tak na prawde moge powiedziec ze wracam do siebie.... A mial tylko 51 lat :(((
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 14th 2011
     permalink
    betinka846: Zmarł po 4 latach zmagania z nowotworem.

    My przeżyliśmy śmierć ciotki mojego chłopaka - 6 lat walczyła z nowotworem...
    betinka846: Nagle pogorszenie stanu zdrowia, szpital. z dnia na dzien coraz gorsze wisci

    R. ciocia w ciągu 2 tygodni od położenia w szpitalu... nie żyła....
    [quote=betinka846][/quote]
    Miała 53 lata...

    Strasznie Ci współczuję Betinka... :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorAgunia05
    • CommentTimeFeb 14th 2011
     permalink
    Przychodzi moment w życiu człowieka kiedy śmierć najbliższych go dotyka bardzo - mniej lub bardziej świadomie to przeżywa ale jednak
    Mój tato zmarł jak miałam lat 4 a on był młodym facetem bo miał 28lat
    Potem śmierć rodziców mamy czyli dziadków (około 50 mieli może i mniej - nie wiem) - nie odczułam tego prawie wcale bo nie byłam z nimi zżyta
    Miałam 14 lat zmarła moja prababcia u której mieszkałam i która mnie wychowywała, jej śmierć przeżyłam bardzo do tego stopnia że były próby samobójcze. Miała raka, wycięte narządy kobiece, po naświetlaniach i chemii no i 83lata więc wiekowa ale wtedy dla mnie była młoda i pełna życia - po prostu ona była mi jak mama a nawet jeszcze bardziej
    26 lat śmierć własnego dziecka i to dotknęło mnie bardzo
    28 lat śmierć mamy - 48lat
    Tęsknie - nadal bardzo tęsknię i zdarza mi się płakać. nie mogę oglądać zdjęć Babci czy Taty Ostatnio z teściową rozmawiałam o mojej mamie i wspominałyśmy naszą ostatnią Wigilię to oczy mi sie zaszkliły... ale już tak nie boli, już nie ma we mnie tej wściekłości wręcz nienawiści dlaczego oni
    To mija jeśli się pozwoli by to minęło i "nie karmi się siebie" jadem (nie umiem wytłumaczyć ale dopóki było we mnie ów dlaczego i co by było gdyby - ta pustka bolała bardziej
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 14th 2011 zmieniony
     permalink
    W moim życiu śmierci też trochę było:

    3 lata - zmarła prababcia w wieku lat 93... tego właściwie aż tak nie przeżyłam, bo mało ją pamiętam
    11 lat - zmarł kuzyn w wieku 25 lat... to był cios
    12 lat - przyszywany Dziadek zmarł będąc na pogrzebie swojego kolegi ... długo się nie mogłam z tym pogodzić...
    13 lat - mój Tato przeszedł 2gi udar, po którym miał sparaliżowaną prawą stronę
    20 lat, kwiecień - Tato trafił do szpitala z podejrzeniem półpaśca i zapalenia opon mózgowych - w końcu okazało się, że to 3ci udar, z uszkodzeniem pnia mózgu...
    20 lat, 30 listopada - o 16:00 zmarł Tato... w hospicjum... nie mogłyśmy go z mamą odwiedzać, bo panowała któraś z tych gryp (ptasia czy świńska - nie pamiętam)...
    21 lat - zmarł Taty przyjaciel po roku zmagania się z rakiem odbytu
    21 lat - zmarła ciotra Rafała - po 6 latach zmagania się z rakiem macicy
    --
    •  
      CommentAuthorAgunia05
    • CommentTimeFeb 14th 2011
     permalink
    Talko ja już nie wymieniam cioć czy znajomych kogoś tam wymieniłam tylko najbliższą rodzinę
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 14th 2011
     permalink
    Dla mnie te osoby były ważne.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    Niestety do śmierci najbliższych zmuszona jestem dopisanie własnego dziecka...
    17.02.2011 [']
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeFeb 18th 2011
     permalink
    przykro mi Talinko :sad:
    •  
      CommentAuthorbiri
    • CommentTimeMar 17th 2011
     permalink
    hej dziewczyny :cry: ja też chciałam się podzielić smutną wieścia... wczoraj zmarł mój ukochany domowy dziadek. Miał 78 lat i zmagał się z rakiem prostaty. w ostatnich dniach dostał rozległych przerzutów i zabrano go do hospicjum... gdzie wczoraj zmarł. i tak bardzo sie ciesze ze zdążyłam go odwiedzić dzień wcześniej ;( porozmawialiśmy sobie... nikt sie nie spodziewał, że tak szybko odejdzie bo w ten dzień kiedy zmarł polepszyło mu sie troche... tak mi smutno... miałam jeszcze nadzieje, ze zdąży sie doczekać pierwszego prawnuka albo chociaż wieści o nim :cry::cry::cry:
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 17th 2011
     permalink
    Współczuję Ci ogromnie! Co prawda własnych Dziadków nie znałam, ale nasz dawny lokator był moim Dziadkiem Alosiem i... Jego śmierć bardzo przeżyłam :sad:
    --
  2.  permalink
    Moja mama zmarla 31 stycznia 2009 r a 11 stycznia urodzilam jej sliczna wnusie :(.Ciezko mi bo to byla moja jedyna przyjaciolka.Przezwyciezyla walke z rakiem a zmarla nagle.Przwrocila sie w kuchni i tato ja znalazl ale bylo zbyt pozno na uratowanie jej:(.Przeszlam depresje jestem po leczeniu i powoli dochodze do siebie.Gdyby nie corcia i maz to byloby ze mna zle.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 17th 2011
     permalink
    :cry:
    --
  3.  permalink
    Talinka na wszystko trzeba czasu i dystansu do pewnych spraw.Z poczatku nie dawalam mamie odejsc ciagle o niej myslalam zastanawialam sie dlaczego?Potem pozwolilam jej na odejscie i wszystko sie zmienilo,proboje normalnie zyc i jest dobrze a mama zawsze jest obok mnie i to sie da wyczuc.Pamietaj,tak naprawde umieraja Ci o ktorych juz nikt niepamieta:)
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 17th 2011
     permalink
    Wiem. :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorlimetka103
    • CommentTimeMar 17th 2011
     permalink
    śmierć.. to temat również mi nie obcy
    mój kochany Tata zmarł na guza mózgu po 2 latach walki. Zaledwie 2 miesiące po swoich 40 urodzinach, odszedł w Wielką Sobotę, a tydzień po nim mój drugi tata - Ojciec Święty Jan Paweł II
    to było niełatwe przeżycie, bardzo Go kochałam, wszyscy go kochali, bo był na prawdę wspaniałym człowiekiem o wielkim sercu.. do dzisiaj płacze po nocach gdy mi go bardzo brakuje, ale rozmawiam z nim. Od czasu Jego śmierci on ciągle z nami jest, czuc Jego obecnosc, od tamtej pory bardzo palą nam się żarówki w domu, co chwila, a nawet w aucie, po śmierci przysnił sie mojej cioci, która nam pomagała finansowo, jak przyszedł do niej z bukietem kwiatów żeby jej podziękowac, ale co ciekawsze ciocia myslała że to dzieje się na prawdę i w środku nocy wyszła otworzyc drzwi bo słyszała dzwonek..
    czasami myślę jakby było gdyby żył, co byłoby inne.. eh.. niestety trzeba życ z tym ciężarem chociaż nieraz bywa bardzo ciężki
    pamiętam jakie miałam wtedy pretensje do Boga, jak krzyczałam do Niego "Dlaczego właśnie On?!" ale teraz wiem że tak po prostu musiało byc.
    TATO TĘSKNIĘ! :cry: i nie moge doczekac się kiedy się z Tobą zobaczę :cry:
  4.  permalink
    Ja mysle ze dzieli nas czas nie odleglosc ;)
    --
  5.  permalink
    Dziś jest trzecia rocznica smierci mojej mamy :cry:

    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeJan 31st 2012
     permalink
    Cobraczek :* a dla Twojej Mamusi [*]
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeFeb 1st 2012
     permalink
    Może jestem w tym dziwna, ale nigdy nie zadawałam sobie pytań z serii "dlaczego ja?", "dlaczego on/-a?". Wiem, że wszyscy żyjemy jakiś czas, a później umieramy. Nie ma człowieka, który jest nieśmiertelny, dlatego tego typu pytania mnie omijają. Co nie znaczy, że nie czuję bólu po odejściu kogoś bliskiego. Czuję - i to wielki, ale nie dorabiam do tego filozofii. Wolę śmierć przyjmować jako fakt.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthormorela1
    • CommentTimeFeb 1st 2012 zmieniony
     permalink
    mi jeszcze osobiście nikt nie zmarł od kiedy żyje...
    zmarł dziadek ale jeszcze mnie wtedy na świecie nie było...
    mam 21 lat i żadnej przeżytej śmierci bardzo bliskiej osoby...
    przeżyłam jedynie śmierć taty męża ale wtedy to były początki chodzenia z mężem a jego taty nigdy nie widziałam gdyż 15 lat za granicą był i tam zmarł...
    mój kochany tata jest już badzo chory i wyczerpany
    cały czas na gospodarce zapierdzielał jak wół z mamą tyle że mama ma organizm baaaardzo silny a tata nie...
    czasem myslę jak ja to przeżyje gdy go zabraknie...
    i nie potrafię sobie tego wyobrazic
    tata jest dla mnie baardzo ważny bardzo go kocham i nie wiem jak przeżyje kiedyś rozstanie...

    bardzo współczuje wszystkim którzy cierpią po stracie rodziców czy kogoś z rodziny...
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeFeb 1st 2012
     permalink
    morela1: mam 22 lata i żadnej przeżytej śmierci bardzo bliskiej osoby...

    rocznikowo? jeśli jesteś z 89 roku to jesteśmy rówieśnicami ;)
    --
    •  
      CommentAuthormorela1
    • CommentTimeFeb 1st 2012
     permalink
    eeeee sorry piepszłam się w cyfrach pisząc
    mój rocznik to 91 :wink:
    --
  6.  permalink
    Ciężko by mi było wymieniać, kogo straciłam... Najbardziej bolała mnie śmierć ukochanej Babci, ale śmierć Mamy niespełna trzy lata temu to był ból stokrotnie większy...
    Do wypowiedzi w tym wątku skłoniło mnie to, co przeżyłam, a czym nigdy się nie dzieliłam, bo ten zbieg okoliczności jest albo bardzo nietypowy, albo to wcale nie żaden przypadek.
    -Kiedy byłam w pierwszej ciąży ok. 20-tygodniowej umarł na serce mój Wujek, najmłodszy brat Mamy.
    -W 19 tygodniu drugiej ciąży zmarła moja Mama. Bezsensownie, poszła do szpitala z chorą stopą, zabił ją skrzep krwi, który oderwał się z zatoru żyły i dotarł do serca lub mózgu.
    -W trzeciej ciąży, ok. 18 tygodnia, 15 sierpnia 2010 roku poczułam pierwsze ruchy Filipa, a dzień później zmarł nagle na zawał kolejny Wujek, najstarszy brat mojej Mamy.
    Jakaś dziwna korelacja jest widoczna jak na dłoni. Śmierć kogoś z rodziny na półmetku mojej ciąży. Myślałam, że tylko ja ją zauważyłam. Ale kiedy w te Święta rozmawialiśmy sobie z moim Tatą, to on sam zapytał, czy zwróciłam uwagę na ten "zbieg okoliczności"...
    •  
      CommentAuthornataliaa_
    • CommentTimeFeb 5th 2012 zmieniony
     permalink
    Ja z kolei nie poznałam swojej babci, zmarła w dzień moich narodzin.
    --
    • CommentAuthormartyna222
    • CommentTimeFeb 12th 2012
     permalink
    :cry: mój brat spadł ze schodów i umarł :cry:, to nie mozliwe spasc z 8 schodów betonowych i skrecic kark nawet po pijanemu . czy ktos mi pomoze :( chłopak 21 lat i umarł :( mam dosyc najpierw tato tweraz brat:cry:
    •  
      CommentAuthorMrsCreme
    • CommentTimeFeb 12th 2012
     permalink
    Bardzo Ci współczuję...

    Niestety znam śmiertelny przypadek upadku z trzech schodów więc to niestety możliwe....
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 12th 2012
     permalink
    Martyna - nie potrafimy Ci pomóc, niestety...

    Życie nie jest sprawiedliwe, wypadki zdarzają się, nieraz idiotycznie głupie, a jednak...

    Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Będzie bolało, ale z czasem nauczysz się żyć od nowa. Brat zawsze pozostanie w Twoim sercu.
    -- serce przestało bić.
    • CommentAuthormartyna222
    • CommentTimeFeb 12th 2012
     permalink
    policja nic nie zrobiła nawet nie sprawdziła czy ktos mu nic nie zrobił zostałąm sama nie mogre pogodzic sie ze umarł w taki sposób prze alkohol do tego
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeFeb 12th 2012
     permalink
    Trudno to zrozumieć, pogodzić się z takim zdarzeniem, ale... szukanie winnych jest naturalnym etapem żałoby. Nie zawsze winni istnieją.

    Myślę, że możecie starać się o rozmowę z anatomopatologiem, bo sekcja na pewno była. Jednak wypadki, szczególnie po alkoholu, zdarzają się.

    Zabierze Wam to dużo czasu, dużo łez, ale pogodzisz się z tym i będziesz żyć dalej.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeApr 1st 2012
     permalink
    Współczuję.... echh...

    Fretko - u nas też pojawiła się zależność śmierć-narodziny. 3.01. rano zmarła R. babcia - o 23:05 - urodziłam córeczkę...
    --
    • CommentAuthorpaulinka84
    • CommentTimeApr 11th 2012
     permalink
    U mnie również niespodziewanie zmarły 2 babcie na około pólmetku moich 2 ciąż. Ja traktuję śmierć jako przejście do innego świata i nie żegnam się ze zmarłą osobą na zawsze, ale tylko na chwilę i myślę, że jeśli myślimy o śmierci tzn. przyjmujemy do sobie fakt, że może ona przyjść w każdej chwili to bardziej doceniamy życie i staramy się o jak najlepsze relacje z najbliższymi.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.