Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    No to właśnie jak tak mam - idę na zakupy i czytam etykiety. Ale można się nadziać, bo jak sobie wypatrzyłam "dobre" produkty (np. jogurt bez mleka w proszku i tylko dwa składniki miał) to po roku cholery mi skład zmieniły! Także trzeba być czujnym.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    Fragile a ja właśnie na łodyżkę trafiłam i mi posmakowała, bo taka soczysta była :D teraz trochę film oglądam i go sobie skubię i jest okej. Ale myślę, że w koktajlu czy sałatce będzie miał lepszy wydźwięk. Rano coś tam wymieszam :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    PENNY: Dobra wędlina to raczej koszt około 25 zł,(

    No ja kupuje dla meza za 50 zl :devil: Koszmar..
    A raczej kupowalam, bo teraz kupuje cyca wielkiego z indyka i pieke. Wiec wychodzi tyle co za kg miesa, czyli ok 20 zl.
    -
    Dolaczam do pasjonatek kawy.
    Moj hit to espresso z mlekiem kokosowym. Ma mniej kofeiny niz zwykla kawa, wiec nie daje tego nieprzyjemnego kopa, tylko bardziej subtelnie pobudza.
    -
    Ja dzien zaczynam od soku pomaranczowego. Tak sie przyzwyczailam, ze jak sie nie napije co chodze rano zla ;)
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    W sałatce nie próbowałam, ale w koktajlu - no mówię Ci, "robi" smak.
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    No a ja nigdy nie jadłam jarmużu, a pisałam o szczawiu bo za darmo na łące rośnie. :)
    Zupa szczawiowa to jest to.
    Podejrzewam że 90 % dzieci współczesnych nie zna jej smaku, smaku prawdziwej śmietany też nie

    Treść doklejona: 25.05.16 21:19
    Za to doskonale wiedzą co to chipsy, kinder bueno ( produkt niby dla dzieci - z tłuszczem palmowym), kebab i mc donald. Smutne to.

    Treść doklejona: 25.05.16 22:26
    Ciekawe jak z perspektywy czasu będzie wyglądało to pokolenie, albo pokolenia jedzące pożywienie produkowane w fabrykach żywności i jak będą to potem wspominać nasi następcy. I czy wrócimy do całkowicie naturalnego pożywienia, powinno to zostać nakazane prawnie, a za wprowadzanie szkodliwych produktów powinni nakładać kary. Kiedy rządzące elity zaczną myśleć o ludziach a nie o nabijaniu kabzy? Wszystko teraz jest ukierunkowane na kasę, zarobić jak najwięcej, jak najwięcej kupić, jak najwięcej wydać. I to ma prowadzić do szczęścia?
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorMrsCreme
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    Moje dziecko kiedyś spróbowało mleka prosto od krowy rasy jersey. Z miejsca "to ma tyle TUSZCZU" :) Przypomnę, takie mleko ma 10-12% tł, sama śmietana, nie dało się tego do kawy dodać :P
    My specjalnie się na wieś na wakacje wybraliśmy, żeby dziecko i zobaczyło tą krowę, dotknęło, spróbowało mleka (i świnie zobaczyła, króliki karmiła, gęsi zaganiała, kurczaczki znajdywała). Niestety, do tego doszło...
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    Agatella: Moj hit to espresso z mlekiem kokosowym. Ma mniej kofeiny niz zwykla kawa, wiec nie daje tego nieprzyjemnego kopa, tylko bardziej subtelnie pobudza


    Moj hit to tez espresso, ale podwojne.
    Moge zapytac dlaczego espresso z mlekiem kokosowym ma mniej kofeiny? Zdawalo mi sie, ze ma calkiem sporo. Z Chemexa ma pewnie wiecej. Ale ja znawca nie jestem.
    Ja sie przymierzam do bulletproof coffe, zeby sprobowac. Ale na razie w myslach ;) Pije espresso z mlekim migdalowym ostatnio.

    Treść doklejona: 26.05.16 00:36
    MrsCreme: My specjalnie się na wieś na wakacje wybraliśmy, żeby dziecko i zobaczyło tą krowę, dotknęło, spróbowało mleka (i świnie zobaczyła, króliki karmiła, gęsi zaganiała, kurczaczki znajdywała). Niestety, do tego doszło...

    W duzym miescie mieszkacie? Wroclaw tak? U nas mamy to szczescie, ze mamy farme blisko domu ( mieszkajac w wielkim miescie). A tam krowki, swinki, owce, kozy, osiolki, kucyk, indyki, kury, kaczki i kroliki tez. A do scislego centrum mam 10min busem. Tylko naszych krow wydoic sie nie da. Ale mozna kupic eko wyroby z farmy w sklepiku tu na miejscu ;)
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 25th 2016
     permalink
    madziauk: laczego espresso z mlekiem kokosowym ma mniej kofeiny?

    Nie wiem, czy mnie zrozumiałaś dobrze (albo czy ja sie dobrze wyraziłam;). Chodziło mi o to, że espresso ma mniej kofeiny niż zwykła kawa. Mleko kokosowe, czy inne nie ma tu nic do rzeczy;)
    Ja robię espresso z ekspresu ciśnieniowego. Ponoć ilość kofeiny zależy od czasu robienia się kawy, u mnie to ok 12 sekund. Im szybciej (im większe ciśnienie) tym chyba mniej kofeiny. Ja czuję po sobie, że takie espresso ma mniej kofeiny niż zwykła kawa z tego samego ekspresu. A dodatkowy bonus jest taki, że smak jest o niebo lepszy, bardziej wyrazisty. Jedyny minus, że jest małe ;)
    Ja nie mogę innych mlek stosować, bo są za bardzo wodniste i tylko mi rozcieńczają kawę bez zabielenia. A mleko kokosowe działa jak śmietanka. No i ten aromat mi pasuje. To połączenie kawy z nutą tego mleka (choć samego kokosu nie czuć).
    A jeszcze co do tej kofeiny, to chyba kawy z ekspresów ciśnieniowych mają najmniej kofeiny. Ale może jakiś znawca by się wypowiedział, bo ja piszę na podstawie swoich doświadczeń :)
    -
    Napiszesz coś więcej o tym bulletproof? co to takiego?
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    _Fragile_: A wiecie, że jak byłam mała to jarmuż był kupowany dla królików? Ludzie nie wiedzieli co dobre ;)))

    Moja babcia uprawiała jarmuż w ogródku z przeznaczeniem dla kur. Lubiłam go sobie zrywać i podjadać, ale dostawałam za to regularny ochrzan ;)

    Agatella: A jeszcze co do tej kofeiny, to chyba kawy z ekspresów ciśnieniowych mają najmniej kofeiny.

    No tak, bo przecież sam proces parzenia jest bardzo krótki w porównaniu do innych sposobów - mało kofeiny zdąży przejść do roztworu.
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMay 26th 2016 zmieniony
     permalink
    Znalazłam tekst tej babeczki, którą mi Figa podrzuciłaś. Która opowiadała o potencjalnych zagrożeniach. A tu fragmenty wpisu o tym, dlaczego w ogóle została witarianką:

    "I to logika tej diety i stylu życia do mnie przemówiła.
    (...)
    Jesteś tym co jesz. To zdanie istnieje we wszystkich językach.
    Jedz jedzenie, które jest żywe.
    Jedz jedzenie surowe.
    Jedzenie podgrzane powyżej 42 stopni (niektórzy spierają się że granica jest wyższa, ale na pewno nie dotyczy gorąca) traci enzymy trawienne.
    Tylko jedzenie żywe jest w stanie dostarczyć organizmowi niezbędnych składników odżywczych.
    Tylko człowiek dobrze odżywiony jest w stanie się samo leczyć.
    Człowiek nigdy nie choruje na jedną chorobę.
    Jest niewiele witamin i minerałów, a ich brak wywołuje wiele chorób i odwrotnie jedna witamina może leczyć wiele chorób. Pozostaje to w sprzeczności z wytycznymi przemysłu farmaceutycznego i podporządkowanemu mu lobby lekarskiemu, jeden lek na jedną chorobę.
    Zdrowie ma sens, ale nie jest dochodowe.
    Tylko człowiek podgrzewa jedzenie.
    Zrób próbę, podgotuj jedzenie i zobacz które się szybciej zepsuje, surowe czy gotowane.
    Włóż jabłko do ziemi i zobacz co będzie.
    Włóż powidło jabłkowe do ziemi i zobacz co się stanie.
    Nie jedz błonnika i zainteresuj się swoimi fekaliami.
    Jedz błonnik przy każdym posiłku i zobacz ile dziecinnej radości może dać wypróżnienie:)
    Czy mam pisać jeszcze?
    O oddechu po zjedzeniu dwóch soczystych jabłek?
    O oddechu po zjedzeniu dwóch łyżek niesławnych już powideł jabłkowych?
    Pomyśl o gorylu, naszym dalekim bracie, o największej muskulaturze w stosunku do wagi ciała, „jedzącym” od rana do wieczora chlorofil. Minimalna ilość tkanki tłuszczowej, maksymalne umięśnienie, arcy sprawność i tylko na surowo. Liść za liściem. Żyje 7-8 razy długość swojej dojrzałości płciowej i to jest standard w przyrodzie. Jakim by się cieszył zdrowiem jakby zaczął jeść gotowane? Można przypuszczać, na podstawie naszych przyjaciół czworonożnych, którym skracamy życie gotując im pokarm i narażamy na choroby, których ich system immunologiczny by zwalczył, gdyby mu nie zaszkodzono. Człowiek współczesny żyje tylko 4-5 max(5 razy to 90 lat) razy długość swojej dojrzałości płciowej.
    To dlaczego jesz gotowane?. Bo gotowane jest pyszne. To jest jedyny powód.
    Nie, że lekkostrawne, bo to nie prawda, ze względu na brak enzymów.
    Nie ,że zdrowsze, bo nie żywe.
    Nie, że dłużej może być przechowywane, bo zepsuje się wcześniej.
    Nie, że niektórych produktów nie można jeść na surowo, bo jakby były dla nas ludzi przeznaczone to można by je było jeść na surowo.
    Oto moja logika.
    Jem na surowo, bo powód że coś jest pyszne jest dla mnie nikczemnym powodem."


    Cały tekst dostępny jest tutaj.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016 zmieniony
     permalink
    Przeczytałam, ale kompletnie to do mnie nie przemawia, a mam wrażenie, ze niektóre tezy autorka sobie wymyśliła, "bo tak" (choćby o tych powidlach czy lekkostrawnosci).
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Niezłe teksty ma ta babka, też przeglądałam jej bloga, wydaje się obiektywna w swych ocenach.
    Mnie przekonała ta dyskusja i poszukiwanie prawdy ;) do zwiększenia surowych produktów w diecie, a ten powód, że coś jest pyszne dla mnie nie jest nikczemny więc gotowanego nie wykluczę, bo nie widzę takiej potrzeby. Przynajmniej na razie, bo kto wie, może za parę lat też pójdę w stronę energii słonecznej ;)
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016 zmieniony
     permalink
    Warto jeść surowe na pewno. Ja postanowiłam, że zacznę sobie robić smoothiesy liściasto-warzywno-owocowe na śniadanie, to może u mnie przejść. A może również dziecku zasmakuje?
    Masz Penny jakieś sprawdzone przepisy? Bo nie chce mi się przekopywać internetu i testować po kolei żeby się nie zniechęcić ;)
    Fragile - ty chyba też masz wprawę w takich koktajlach?
    Np. z awokado?
    -
    Ostatnio odkryłam jak pyszne są pestki jabłka! Kto nie próbował, niech sprawdzi. Chodzi o to, co znajduje się pod tą skorupką pestki, to nasionko.
    Pestki odgrywają dużą rolę w profilaktyce raka (witamina b17). Warto jeść jabłka w całości, z ogryzkiem. Ja już się przyzwyczaiłam i nie ma problemu wbrew pozorom.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    mnie osobiscie bardzo smieszy wypominanie lobby lekarskiemu, farmacetycznemu itd ze na nas kase robia, ale takie blogi oplepione reklamami, kup to, kup tamto, chlorelle, czy inne ksiazki to juz jest ok. nieee, no przecie nie zarobkowo to robia. promuja zdrowie;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeMay 26th 2016 zmieniony
     permalink
    tym bardziej, ze to co uchodziło za mega zdrowe 20 lat temu dziś jest beee i dam sobie rece uciac , ze za 20 lat obecne trendy zywieniowe będą potępiane i wyśmiewane jako szkodliwe i głupie. Ot taka kolej rzeczy
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016 zmieniony
     permalink
    Moonia, myślę, że trend promujący jedzenie warzyw/owoców nigdy nie zostanie uznany za szkodliwy.
    Bo z tego co czytam, to witarianizm nie koniecznie zakłada eliminację w 100 % gotowanego. Chyba można zostawić 10 do 30 %. Poza tym oni dopuszczają surowe ryby oraz zapewne surowe jaja.
    Jeśli natomiast chodzi o ekstremalne odmiany, typu witarianizm zupełny plus weganizm, to faktycznie czas może zrewidować ten sposób myślenia (bo jednak są te obawy z b12, żelazem, krzemem, czy czymś tam jeszcze)
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Agatella: Fragile - ty chyba też masz wprawę w takich koktajlach?
    Np. z awokado?


    Za koktajlami z awokado nie przepadam, wolę samo zjeść. A koktajle zawsze robię na bazie cytryna/pietruszka (bo żelazo i wit C) i dodaję wszystko, co mam w domu, czasem mango, świeży ananas, kiwi, jabłko, banan, morele ostatnio, śliwki, no co mi do głowy przyjdzie. Trzeba popróbować, bo co koktajl to inny smak. A z zieleniny dorzucam jeszcze szpinak/jarmuż.

    Agatella: Warto jeść jabłka w całości, z ogryzkiem.


    To ja tak od dziecka :D Tylko ogonka i tego drugiego włochatego końca nie zjadam.

    Treść doklejona: 26.05.16 21:47
    Agatella: trend promujący jedzenie warzyw/owoców nigdy nie zostanie uznany za szkodliwy


    To raczej nie, ale Mooniia ma rację, że te trendy np. z mlekiem przychodzą i odchodzą.
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    A jaki płyn do nich dodajesz Fragile? Wodę czy jakiś sok? Czy mleko?
    Buraki też warto jeść na surowo.
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    _Fragile_: A z zieleniny dorzucam jeszcze szpinak/jarmuż.

    Jutro jade na zakupy i nabywam składniki na moje koktajle :D
    Nigdy nie kupowałam świeżego szpinaku. Czy np. w takim lidlu idzie kupić dobrej jakości, czy to wszystko pryskane jest?
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Wodę :) Tylko powinno się do koktajli dać coś "wiążącego", np. banana, mango, awokado - bo np. taki z pietruszki, cytryny, jabłka i wody rozwarstwi się po chwili w szklance. A jak jest coś cięższego to już nie.

    Treść doklejona: 26.05.16 21:59
    Aga, pojęcia nie mam - ja kupuję paczkowany w Almie/Tesco/Frisco, czasem od rolnika i ja różnicy nie widzę, ale też nie wnikam co czym pryskane. Płuczę natomiast namiętnie każdy z nich.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    _figa: Buraki też warto jeść na surowo.

    Tzn w jakiej formie?
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Aaa - i jeszcze warto sobie poeksperymentować z przyprawami. Ja do koktajli dodaję trochę imbiru, czasem cynamon, czasem kardamon, czasem ostrą paprykę :)

    Treść doklejona: 26.05.16 22:00
    Agatella: Tzn w jakiej formie?


    Carpaccio polecam :) Ostatnio robiłam sałatkę ze świeżego buraka i była obłędna.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Na pewno skorzystam :)
    Dla mnie to może być super opcja, bo ja rano nie mam apetytu. Lubie coś wypić, więc płynne śniadanie, to coś dla mnie.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Jak chwilę poczekasz to Ci wpiszę przepis na tę sałatkę.
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Ja robię koktajle, ale konsystencja średnio fajna, bo nie odsączam tej pulpy tylko całość wypijam. Z jabłkiem robiłam, ale w książce mam tez inne przepisy na buraczane napoje
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016 zmieniony
     permalink
    Frag, chętnie :)
    -
    Ja jutro spróbuje koktajl z awokado, szpinakiem i jakimis owocami :)
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    PENNY: Człowiek współczesny żyje tylko 4-5 max(5 razy to 90 lat) razy długość swojej dojrzałości płciowej.


    Hmmmm, nie pasuje mi tu coś. Od kiedy to dojrzałość płciową człowiek osiąga mając 18 lat? :wink: Dojrzałość płciową (nie mylić z dojrzałością emocjonalną do rodzicielstwa) dziewczęta osiągają ok. 12-14 r.ż., chłopcy 14-16 r.ż.. Więc pięciokrotność takich 14 lat, to 70, no a 70tki dożywa całkiem sporo ludzi :bigsmile:

    Doczepiłam się, bo nie pasuje mi takie przekłamywanie, bo jest różnica między mnożeniem 18x5 a 14x5. Całych 20(!) lat. :confused:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    2 małe buraki
    2 mandarynki
    1 łyżka pestek dyni
    1 łyżeczka oliwy
    1/4 kostki fety
    kiełki - co kto lubi

    I tak - buraczki w cieniutkie plastry, mandarynkę na cząstki i można na pół, wymieszać, polać oliwą i voila - pyszne, pyszne, najpyszniejsze

    Treść doklejona: 26.05.16 22:07
    _figa: bo nie odsączam tej pulpy tylko całość wypijam


    Ja też nie, co Ty, to najlepsze :)
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Hmm nie wiem, o jakiej pulpie mówicie :D
    Ja to sobie wyobrażam jako jędrny, średniogęsty napój ;)
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    No pulpa z tych owoców/warzyw jak się blenduje. Jest średniogęste - zależy ile się wody doda :)
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    A jeszcze Penny, nie wiem, czy mogę tak osobno pociągnąć temat :wink: Piszesz cały czas o tym, jakie pierwotne ludy były zdrowe, bo jadły tylko surowo itp. Żyły w czystym środowisku, piły czystą wodę, jedzenie było dziewiczo bio, eco itp.
    I... dożywały takie plemiona 30stki-40stki. Okej, były czynniki zewnętrzne, przed którymi ciężej było się odizolować niż teraz, ale jak argumentować np. że na pewno tacy ludzie nie chorowali na nowotwory, cukrzyce czy inne, skoro raz- nie da się tego zbadać, a dwa- żyli do granicy wiekowej, gdzie nawet obecnie nowotwory są dość rzadkie, bo raczej dotyczą osób starszych?
    Człowiek dzięki postępowi wydłuża sobie życie, można to nazwać sztucznym, ale cóż, taka prawda- dzięki postępowi medycyny, dzięki lekom, dzięki wiedzy, możemy obecnie dożywać to tej 80tki, 90tki czy nawet setki.
    Może nie w super idealnym zdrowiu, ale dla mnie to efekt raczej zużycia organizmu.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    No i też to, że gotowanie wybija takie syfy jak chociażby salmonella, czy toksoplazmoza.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    _Fragile_: Jest średniogęste

    To dobrze, bo już to sobie wyobraziłam jako taką pulpę wytracającą się i osadzającą się na dnie (tak jak bez tych łączników, o których wspomniałaś).
    Super, bo akurat sezon idzie na truskawki i maliny. Zwłaszcza maliny uwielbiam. I odwieczne pytanie. Myć czy nie myć malin. Ja nie myję, ale mam lekkiego stresa przed pasożytami.
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    Agatella: Nie wiem, czy mnie zrozumiałaś dobrze (albo czy ja sie dobrze wyraziłam;). Chodziło mi o to, że espresso ma mniej kofeiny niż zwykła kawa. Mleko kokosowe, czy inne nie ma tu nic do rzeczy;)
    Ja robię espresso z ekspresu ciśnieniowego. Ponoć ilość kofeiny zależy od czasu robienia się kawy, u mnie to ok 12 sekund. Im szybciej (im większe ciśnienie) tym chyba mniej kofeiny. Ja czuję po sobie, że takie espresso ma mniej kofeiny niż zwykła kawa z tego samego ekspresu. A dodatkowy bonus jest taki, że smak jest o niebo lepszy, bardziej wyrazisty. Jedyny minus, że jest małe ;)


    Mi sie zawsze wydawalo, czy espresso czy np. americano, to tyle samo sek leci. Tylko dodaje sie wode do drugiego. Ale Tobie chyba bardziej chodzi o taka polska kawe ala Tchibo, do zalewania woda w kubku? Tak? Ja nigdy takiej nie pilam. Kiedys pilam rozpuszczalna ( o zgrozo) ;) a pozniej przerzucilam sie na niszowe kawy z palarni malych. I tak mam do dzisiaj. Pije czasem w sieciowce kawe, ale to nie to samo. Ale jak nic innego nie ma w poblizu i mi sie chce, to kupuje ;) Lubie kawe ogolnie.


    Dziewczyny te koktaile to w blenerze robicie? Czy ala soki? Ja w blednerze robilam potreningowki kiedys. Ostatnio od tego odeszlam (nie chce halasowac jak syn spi).
    Zasntanawiam sie czy nie zaczac wyciskac sokow na drugie sniadanie, macie moze jakies sprawdzone przepisy do wyciskania? ;)
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 26th 2016
     permalink
    madziauk: Ale Tobie chyba bardziej chodzi o taka polska kawe ala Tchibo,

    Nie, chodziło mi o kawe z ekspresu. Na moim ekspresie mogę sobie zrobić espresso, normalną kawę (w sensie podkładam filiżankę i leci ta kawa) i inne. Ja nie mam pojęcia na czym polega ta różnica, ale smak tych dwóch kaw jest zupełnie inny. No i kwestia tego "kopa".
    Americano to espresso plus wrzątek. Więc to też nie o to chodziło.
    Może to się różni ciśnieniem, że espresso jest robione szybciej pod większym ciśnieniem, a ta moja "normalna" kawa wolniej? Jak następnym razem ja będę robić, to policze ile czasu to trwa. Bo jeśli normalna kawa tez tak krótko, a leci jej dwa razy więcej, to może jednak właśnie wtedy większe ciśnieie jest? Nie wiem. WIem tylko tyle, że espresso jest pyszne ;)
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    Agatella - masz jakis automatyczny ekspres ? :) Ja mam tradycyjny z raczka ;) dla tego nie wiem o co chodzi. Sama sobie reguluje czas - ile ma leciec. Jak chce mocne ristretto to mocniej dociskam na tej lyzce i krotko leje. :)) Choc ja tylko espresso pijam. Ristretto juz wieki nie robilam ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    Ja w blenderze, ale planuję tez zakup sokowirówki albo wyciskarki. Mnie denerwuje ta pulpa która się rozwarstwia (najlepiej spożywać od razu) i chciałabym też mieć czysty sok.
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    madziauk: Dziewczyny te koktaile to w blenerze robicie? Czy ala soki? Ja w blednerze robilam potreningowki kiedys. Ostatnio od tego odeszlam (nie chce halasowac jak syn spi).


    Ja robię w takim dzbanku do koktajli.
    --
    •  
      CommentAuthor_figa
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    Ja kupiłam taki blender
    Szybko robi i hałasu wiele nie ma, mycia też mało, wygodne i poręczne
    -- "Jeśli nóż otwiera ci się sam w kieszeni, to może lepiej go nie noś."
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    O ja mam podobny i też zielony :D
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    madziauk: Agatella - masz jakis automatyczny ekspres ?

    Tak,mam automatuczny ekspres cisnieniowy do zabudowy :)
    Tam sobie naciskasz guzik i robi ci dany rodzaj kawy. Ma swoje ustawienia fabryczne, ale tez mozesz sama sobie he pozmieniac, typu ilosc wody, czy jej temperatura. Ale ja z tego nie korzystam, bo nie mam potrzeby.
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMay 27th 2016 zmieniony
     permalink
    Po pierwsze nie wkleiłam tego artykułu po to, żeby się ktoś ze mną zgodził, bo przecież wiem, że tak nie będzie :) Wrzuciłam po to, żeby pokazać inny punkt widzenia, może ktoś inny się nad tym zastanowi. Bardziej do poczytania i przemyślenia, niż spowodowania kolejnej burzliwej dyskusji. Znam już w większości Wasze zdanie w tym temacie, a Wy moje:)
    Agatella: Masz Penny jakieś sprawdzone przepisy? Bo nie chce mi się przekopywać internetu i testować po kolei żeby się nie zniechęcić ;)

    Ja akurat takie szejki robię sobie z tego co pod ręką. Zazwyczaj miksuję banana, jabłko, kiwi, pomarańcze, trochę liści szpinaku z odrobiną świeżej mięty. Tak jak Fragile dorzucam czasem korzeń imbiru czy kardamon :) Zawsze wychodzi to pyszne i orzeźwiające.
    Ewasmerf: mnie osobiscie bardzo smieszy wypominanie lobby lekarskiemu, farmacetycznemu itd ze na nas kase robia, ale takie blogi oplepione reklamami, kup to, kup tamto, chlorelle, czy inne ksiazki to juz jest ok. nieee, no przecie nie zarobkowo to robia. promuja zdrowie;-P

    Ewa no bądźmy poważne. Niektórzy żyją z prowadzenia blogów czy tam innych stron. Posiedz sobie tak przez kilka miesięcy i spróbuj popisać jakieś artykuły o zdrowym odżywianiu albo zupełnie innej tematyce. Zobaczymy ile Ci to zajmie i jak wyjdzie i koniecznie, żebyś za to nie wzięła złotówki. Na pewno będziesz to robić zupełnie bezinteresownie, a już najlepiej niech to będzie Twoją pracą stałą... Kurde jeden pracuje w szkole, inny w sieci, czy to jest trudne do zrozumienia. Sama czasem robię dłuższe wpisy na blogu swoim i wiem ile to pracy kosztuje i zachodu i czasu. Na moim nie ma ani jednej reklamy, ale osobiście nie uważam, by było czymś złym w promowaniu zdrowej żywności. NIe widzę nic złego, na blogu tej babki chyba nie ma reklam coca coli? Czy się mylę?
    Lexia: Hmmmm, nie pasuje mi tu coś. Od kiedy to dojrzałość płciową człowiek osiąga mając 18 lat? Dojrzałość płciową (nie mylić z dojrzałością emocjonalną do rodzicielstwa) dziewczęta osiągają ok. 12-14 r.ż., chłopcy 14-16 r.ż.. Więc pięciokrotność takich 14 lat, to 70, no a 70tki dożywa całkiem sporo ludzi

    Doczepiłam się, bo nie pasuje mi takie przekłamywanie, bo jest różnica między mnożeniem 18x5 a 14x5. Całych 20(!) lat.

    Lexia 90 lat to już jest wiek własnie, którego tak wielu ludzi nie osiąga. Średnia wieku życia w Polsce z tego co czytałam to właśnie 72 lata... Ja pamiętam, że u nas w podstawówce ja czy koleżanki dojrzewałyśmy około 13-14 roku życia. I jeszcze jedno pamiętam. Nasza nauczycielka z historii opowiadała nam, że i tak w naszych czasach dojrzewa się przedwcześnie. Kurde a to było 20 lat temu przecież... Mówiła, że jej zdaniem odpowiedzialne są za to hormony krowie, które są w mleku. Chodziło jej o to, że taki cielak dojrzewa do postaci dorosłej o wiele szybciej niż ludzkie dziecko, szybciej też osiąga dojrzałość płciową, za co naturalnie są odpowiedzialne jakieś tam hormony w krowim mleku zawarte. Krowa nie dojrzewa przecież w wieku nawet i 12 lat, tylko znacznie szybciej. I dlatego według niej dziewczynki coraz szybciej dojrzewają. Nie będę tu rozwijać tego tematu, bo się zaraz posypią zdania, że to wcale nie tak i nielogiczne jest to co piszę :) Chodzi mi o to, że ta pani już wtedy coś tak dostrzegała, pewnie nie ona jedyna,a to było sto lat temu. W czasach gdzie nie było internetu ani chyba nawet jakiś książek specjalnie na ten temat. Były za to akcje i chyba do teraz są "pij mleko, będziesz wielki".
    Raz jeszcze: nie demonizuję mleka, nie uważam, że to zło całe. Uważam natomiast że ilość spożywanego mleka w wieku dorosłym jest po prostu zbyt duża. Ale o tym już pisałam ze sto razy, więc powtarzać nie będę.

    Inna sprawa dotycząca dojrzewania. Są już badania, które traktują o tym, że coraz częściej dzieci przedwcześnie dojrzewają. I uwaga, to wcale nie takie dobroczynne i postępowe jakby się wydawało. Szybsze dojrzewanie u dziewczynek wiąże się teraz z większym ryzykiem raka piersi na przykład w wieku dorosłym. Dojrzewanie przedwczesne łączy się z otyłością oraz ze spożywaniem produktów mlecznych w których właśnie są hormony.
    Lexia: Doczepiłam się,

    Spoko już się przyzwyczaiłam. Dla mnie prostota spożywania surowych pokarmów jest oczywista.W sumie miałam identyczne podejście do Twojego kilka lat temu, bankowo pisałabym tak samo jak Ty teraz, więc luz. Teraz patrzę na takie tematy zupełnie inaczej

    Fajne zdanie ostatnio w necie wyczytałam:
    ciało człowieka jest jak auto, można do niego wrzucać różne paliwa. Praktycznie na każdym pojedzie i będzie funkcjonować. Tylko na jednym pojedzie szybciej, na innym wolniej, po jednym będzie trzeba coś naprawiać a po innym nie. Na razie wychodzi na to, że większość ludzi ciągle coś naprawia. W warsztacie zwanym gabinetem lekarskim. Nie mam nic do lekarzy, trochę się ich boję....Ale są sytuacje losowe, niezależne od nas, kiedy pójść trzeba. Z drugiej strony jak patrzę na ilość lekarstw, które spożywają moi rodzice, to się za głowę łapię :(

    Treść doklejona: 27.05.16 10:43
    Lexia: I... dożywały takie plemiona 30stki-40stki. Okej, były czynniki zewnętrzne, przed którymi ciężej było się odizolować niż teraz, ale jak argumentować np. że na pewno tacy ludzie nie chorowali na nowotwory, cukrzyce czy inne, skoro raz- nie da się tego zbadać, a dwa- żyli do granicy wiekowej, gdzie nawet obecnie nowotwory są dość rzadkie, bo raczej dotyczą osób starszych?

    Lexia dożywały troszkę więcej :) Nigdy nie ma pewności, że na pewno nie chorowali na raka czy cukrzycę. Ja się odnoszę to porównawczej nauki. Różne zwierzęta w tym człowiek porównywane są ze zwierzętami na przykład żyjącymi w tych samych strefach albo widzących tak samo czy podobnie jak człowiek i tak dalej. Psy żywione ludzkim jedzeniem zapadają na te same choroby co człowiek: raki, miażdżyce itp., już samo to powinno być przyczynkiem do myślenia. I pomińmy tu kwestie genetyczne, kiedy rak rozwija się niezależnie od rodzaju pokarmu. W dzisiejszych czasach ludzie jakiegoś tam wieku dożywają, ale gdyby nie medycyna to nie wiadomo, czy taki człowiek nie żyłby krócej. Inna sprawa, że gdybyśmy się odżywiali lepiej, to może dłużej bez ingerencji tabletki czy syropu na wzmocnienie. O operacjach nawet nie piszę, bo to jeszcze inna historia. I sprawa z plemionami jest bardziej złożona. To zależy o jakich piszesz. Jeśli tych które już wyszły poza Afrykę i dopiero zaczęły się "zaprzyjaźniać" z nieprzyjaznym środowiskiem, to logika nakazuje myśleć, że Ci ludzie mogli żyć faktycznie krócej, zanim się dostosowali (ponoć było to przyczyną wymarcia człowieka neandertalskiego). Chociaż pochówki mezolityczne i późniejsze na terenie Europy też wskazują, że ludzie spokojnie mogli dożywać i 60/70. Zależy jakie pochówki rozpatrujemy i człowiek w nich pochowany umarł naturalnie lub w wyniku choroby czy w wyniku na przykład urazu spowodowanego bitwą powiedzmy z obcym plemieniem. Dla ścisłości napiszę o tych plemionach, na których zawsze powiedzmy bazuję w swoich odniesieniach. Chodzi mi o ludzi i ich przodków(czyli o homo sapiens i homo sapiens sapiens), którzy żyli w Afryce w pasie równikowym i około. Tak gdzie ciepło, gdzie woda, bo golasami jesteśmy niezaprzeczalnie :) i to tak było nam najlepiej, można nawet to odnieść do owego mitycznego raju.

    Do plemion żyjących obecnie w grupach zbieracko-łowieckich lub nawet w osiadłych /półosiadłych też się odnoszę oczywiście :)

    Treść doklejona: 27.05.16 11:11
    Lexia: dzięki postępowi medycyny, dzięki lekom, dzięki wiedzy, możemy obecnie dożywać to tej 80tki, 90tki czy nawet setki.

    No widzisz Ty tak na to patrzysz: najpierw się trochę źle poodżywiać, pohulać że tak napiszę :) a potem lekarz/medycyna przyjdzie na ratunek, by naprawić, to co sami na własne życzenie zepsuliśmy. A mnie o coś innego chodzi. Żeby od początku stawiać na zdrowie, żeby nasz własny organizm mógł się sam z wielu chorób leczyć, a już na pewno na większość nie zapadać po prostu. Chodzi mi o to by cieszyć się tym co zdrowe, jak najdłużej bez ingerencji z zewnątrz, by nasz układ odpornościowy, dzięki temu co zjada ciało, sam sobie radził. By dożyć tej 90 nie za pomocą lekarstw, a pokładów dobrych składników, które można dostarczyć organizmowi.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    PENNY: Ja pamiętam, że u nas w podstawówce ja czy koleżanki dojrzewałyśmy około 13-14 roku życia. I jeszcze jedno pamiętam. Nasza nauczycielka z historii opowiadała nam, że i tak w naszych czasach dojrzewa się przedwcześnie. Kurde a to było 20 lat temu przecież... Mówiła, że jej zdaniem odpowiedzialne są za to hormony krowie, które są w mleku. Chodziło jej o to, że taki cielak dojrzewa do postaci dorosłej o wiele szybciej niż ludzkie dziecko, szybciej też osiąga dojrzałość płciową, za co naturalnie są odpowiedzialne jakieś tam hormony w krowim mleku zawarte. Krowa nie dojrzewa przecież w wieku nawet i 12 lat, tylko znacznie szybciej. I dlatego według niej dziewczynki coraz szybciej dojrzewają.


    Ja też słyszałam tę teorię, ale później poczytałam trochę, no i owszem- dojrzewamy wcześniej niż w XIX wieku np., ale to raczej jest związane z lepszym niż niegdyś odżywieniem, niż z wpływem hormonów. Na logikę- celem gatunku jest przetrwać. Im szybciej dziewczynka dojrzeje, tym szybciej będzie mogła zajść w ciążę ergo- więcej dzieci w ciągu swojej dojrzałości płciowej będzie mogła wydać na świat, patrząc jedynie na aspekty biologiczne. Taka dziewczynka jest dla gatunku zbawienna, gdyby tylko zaszła w ciążę od razu jak tylko dostanie tej miesiączki.
    Zresztą, ciekawą teorię na ten temat usłyszałam od wykładowcy, którego cenię najbardziej ze wszystkich, jakich poznałam na studiach. Piekielnie dobry w swoim fachu, facet-mózg, podchodzący do człowieka holistycznie. Według niego błędem naszym jest to, że nie zachodzimy w ciążę w wieku tych 14-15 lat- ciąża sama w sobie jest kopem dla naszego organizmu, regulatorem hormonów, dopełnieniem tak na prawdę dojrzewania. Problemy z płodnością, problemy z cerą np. i tarczycą według części naukowców wynikają właśnie z o wiele późniejszego niż naturalne (zgodne z wystąpieniem miesiączki) zajścia w ciążę i braku burzy hormonalnej z tym związanej. Często po ciąży kobiety mają zupełnie inna sylwetkę i rozkład tłuszczu, często znikają po niej problemy z cerą które miały, zmiany dotyczą włosów i paznokci itp.
    Niegdyś byliśmy gorzej odżywieni, stąd też te wątłe, alabastrowe dziewczątka dojrzewały później.
    Względem hormonów różnież przejrzałam badania i cóż- największy wpływ mają pestycydy i wszystkie syfy z zewnątrz, a nie z wewnątrz danego pożywienia. Plotki o hormonach już ileś razy dementowała monia :wink: Która tę tematykę zna od podszewki.

    PENNY: No widzisz Ty tak na to patrzysz: najpierw się trochę źle poodżywiać, pohulać że tak napiszę :) a potem lekarz/medycyna przyjdzie na ratunek, by naprawić, to co sami na własne życzenie zepsuliśmy. A mnie o coś innego chodzi. Żeby od początku stawiać na zdrowie, żeby nasz własny organizm mógł się sam z wielu chorób leczyć, a już na pewno na większość nie zapadać po prostu. Chodzi mi o to by cieszyć się tym co zdrowe, jak najdłużej bez ingerencji z zewnątrz, by nasz układ odpornościowy, dzięki temu co zjada ciało, sam sobie radził. By dożyć tej 90 nie za pomocą lekarstw, a pokładów dobrych składników, które można dostarczyć organizmowi.


    A tu tak na prawdę się zgadzam, owszem, dieta jest jednym z aspektów zdrowego funkcjonowania. Ale jak dla mnie nie może być traktowana jako remedium na wszystkie bolączki naszego cywilizowanego świata i nie przekonuje mnie opinia, że tylko jedzenie tego i tego sprawi, że nagle będziemy w zdrowiu żyć do 90tki. Masz prawo do innej opinii :wink:
    I na prawdę Penny, ja nie mam nic do Ciebie, Twojego stylu życia i przekonań, dyskutuję, bo mam może inną opinię, jednocześnie bardzo mnie ciekawi, jak Ci na tej diecie będzie, jak się będziesz czuła i co zauważysz :smile: I życzę w niej wytrwałości. Ja się pewnie na taki krok nie zdecyduję nigdy, za bardzo lubię zupy, kanapki z szynką i mięsiwo wszelkiego rodzaju :cool: , ale chętnie poczytam o Twoich doświadczeniach :smile:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 27th 2016 zmieniony
     permalink
    Ja wiem, że pisemko (Cosmo) bzdurne, idiotyczne i jako źródło nie powinno być cytowane, ale akurat jest o tym, o czym pisałam - że teoretycznie zdrowa żywność (czyli warzywa/owoce) nie do końca są zdrowe w dzisiejszych czasach. Swoją drogą książkę Pollmara czytałam i mogę spokojnie polecać. Tak samo jak Jedz inaczej Leanne Cooper (bardzo fajne, naukowe podejście - jak kształtują się nasze nawyki żywieniowe, co się dzieje z kubkami smakowymi, itd.). To właśnie ona napisała, że powinniśmy mieć przede wszystkim bardzo zróżnicowaną dietę, żeby nie jeść produktów z jednej grupy, bo pochłaniamy jeden rodzaj "toksyn", czy jak to nazwać - chodzi o pryskanie/metale w rybach i inne.

    2
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    Co do jedzenie tylko surowizny to po obejrzeniu filmu dokumentalnego (matka karmiła chłopca tylko surowizna) stwierdzam, ze we wszystkim mozna ostro przesadzić i zdrowymi produktami mozna zrobić wielka krzywdę.
    Ja, wg mojego mniemania, odżywiam sie zdrowo. Ale nie stosuje i nie chce stosować żadnej diety. Kupuje jak najmniej przetworzone produkty, czytam etykiety. Staram sie tych syfów typu olej palmowy unikać. Nie lubię coli, mc Donalda itp. Pije wodę i jem dużo warzyw i owoców.
    Moja mama wychowała sie na wsi i mówiła ze jedli surowe warzywa wyciągane prosto z ziemi, a potem nieraz mieli biegunkę i wymioty. Bo nawozili te warzywa obornikiem przecież. Czyli były eco, eco jak nic. I po tych eko nie jedna osoba chorowała. Tylko nikt z tym do lekarza nie latał.
    -- ,
    • CommentAuthorGabcia_I
    • CommentTimeMay 27th 2016
     permalink
    Mnie za każdym razem przeraża marchew sprzedawana obecnie w sklepach. Toz to mutant nie marchewka
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMay 28th 2016
     permalink
    a u mnie w warzywniaku cudna mloda marchewka, taka prosto z ziemi. malutka, az sie chce jesc. ale cena jakas kosmiczna. 5 zl za 4 marchewki czy jakos tak.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 28th 2016
     permalink
    Ewa to drogo... U nas cena pęczku młodej włoszczyzny, gdzie oprócz około 4-5 marchewek, są 2 pietruszki, por i seler 3.50-5 zł. No, ale do rosołu i tak 2 pęczki kupić trzeba, więc ogólnie tanio nie jest ;).
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMay 28th 2016
     permalink
    A ja dzis pierwszy koktajl zrobilam. Garsc szpinaku, pol awokado, jablko ze skorka i ogryzkiem. Ale wrzucilam tez troche mrozonych owocow lesnych, zurawiny dla smaku (w przyszlosci planuje oczywiscie swieze). Plus troche wody. Wyszedl mi tego litr, moze 0,7 litra, ale geste dosc, tak mi pasuje. I pyszne to jest. Gdzie ja bym w innej postaci zjadla surowy szpinak czy awokado :bigsmile:
    Tylko musze kupic jakis kubek na wynos, zeby nosic ze soba.
    Pasuje mi jak moge cos grysc w koktajlu, wiec pewnie bede tez dodawac slonecznik, pestki dyni.
    -
    Takze dzieki dziewczyny za inspiracje!
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 28th 2016
     permalink
    Pyszne, co nie? A zrób sobie kiedyś sałatkę ze szpinakiem, truskawkami, mozzarellą i pestkami - też pycha!
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.