Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

. Dzięki temu można było się sporo o sobie dowiedzieć. Z ciekawych rzeczy, były też dwa spotkania z dwoma małżeństwami. Jedna para opowiadała o tym jak to jest mieć 7 dzieci i nie zwariować
i nie była to jakaś zaniedbana-patologiczna rodzina, kobieta była fajnie ubrana i zadbana, dodatkowo prowadzi swój biznes i stale się dokształca. Druga para małżeńska opowiadała co zrobić aby uczucia nie wygasały w związku i żeby nie wkradła się rutyna- "rodzice też mają prawo do randek"
. Nikt nas podczas nauk nie oceniał, nikt nie próbował na siłę czegoś wmówić. Ksiądz kilka razy przypominał o tym aby zadać sobie pytanie czy na pewno chcemy brać ślub z tą właśnie osobą i czy to nie jest tylko zauroczenie, żeby się nie bać wycofać jeżeli nie jesteśmy pewni i że lepiej teraz niż później tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie.


Spójrzcie same jak to wszystko wygląda, wszystkie nasze komentarze potwierdzają,że ludzie prowadzący takie nauki powinni mieć w głowach coś więcej niż Średniowiecze w pełni i nie naginać nauki Kościoła pod swoje racje i "widzi mi się"...Potrzebni są księża z powołaniemhmm osobiście znam 3 doradców z poradni żadne z nich nie kieruje się średniowieczem ale przede wszystkim wiedzą i doświadczeniem. Znam wielu księży w różnym wieku z różnym stażem i różne zażyłości są między nami jednak żaden nie sprowadza swojej wiedzy do "Średniowiecza" czy tylko książkowej regułki. Jeśli nie rozumiem czegoś lub wydaje mi się że ktoś mi mówi "swoje widzi mi się" proszę o wyjaśnienie i wytłumaczenie dlaczego tak lub mówię że "mi się wydaje" "a ja myślę" itd

Prowadziła je kobieta po 40-tce, nawet bym powiedziała, że pod 50-tkę, a kontakt z "młodymi" miała rewelacyjny. Nikogo nie próbowała do niczego zmuszać, no może poza dyskusją, bo w to wciągała każdego
Sporą część wiedzy przekazywała w oparciu o swoje doświadczenia i myślę, że to właśnie najbardziej do mnie trafiało. Nie jakieś suche fakty, tylko jej własne historie. To właśnie od niej dowiedziałam się o NPR i mimo, że na początku byłam sceptyczna, to już 3 miesiące po ślubie zakochałam się w swoim organizmie :) Czasami w miarę możliwości na zajęcia przychodził ówczesny wikariusz z naszej parafii, te spotkania wspominam z kolei z "dużym bananem na twarzy". Rechotaliśmy z nim prawie całe 1,5 h i żeby nie było, zawsze trzymał się tematu spotkania. Po prostu super ksiądz - mieliśmy później ten zaszczyt, że udzielał nam ślubu i dzięki niemu ten dzień był jeszcze piękniejszy :) Bardzo żałuję, że już nie służy u nas, tylko gdzieś dalej go "wywiało".






Chyba nie jest ważne gdzie ludzie przyrzekają sobie miłośc i wiernosc, ważne, żeby dotrzymali słowa.Jasne że nie ważne gdzie i zgadzam sie z tym co napisałaś - ważne by dotrzymali słowa. Jednak w USC przyrzekasz przed człowiekiem a w Kościele przed Bogiem



tak, to narzeczeni udzielają sobie sakramentu małżeństwa
. Po prostu użyłam skrótu myślowego, często tak mam, jak się śpieszę z wyrażeniem swoich myśli hehehehe. Ale w pełni rozumiem Twoją uwagę. Też tak mam, że jak przeczytam (usłyszę) coś nie do końca poprawnego, to mam ochotę to poprawić 
(to na plus akurat)
jeśli nie będziemy się kochac i szanowac, to ani urzędnik ani Bóg nie pomoże.Wiesz Tamaro to powiem ze strony osoby wierzącej - mi urzędnik nie pomoże ale BÓG może pomóc

Też planuję ślub w USC i nie uważam, żebym miała uczestniczyć w maskaradzie.
Nidy nic nie wiadomo z której strony Bóg ześle nam pomoc:)nie no oczywiście ale chodziło mi bardziej o to że poprzez Sakrament Małżeństwa Bóg błogosławi małżonkom to raz a dwa modlę sie i wierzę w Boga a nie urzędnika więc władza państwowa jaką dysponuje człowiek udzielający ślubu w USC nie pomoże mi zmieniając moje serce w taki sposób jak Zrobi to Bóg...



Bóg błogosławi a urzędnik życzy szczęscia - na jedno wychodzi
Tom oczywiście masz rację, biję się w pierś
przeczytać każdy Twój wpis, to samozaparciem trzeba się wykazać
Przyrzekamy SOBIE - jeśli nie będziemy się kochac i szanowac, to ani urzędnik ani Bóg nie pomoże.
Ja miałam ślub w usc i zapewniam [...] że maskaradą nie był, wzruszający i podniosły jak w kościele. Chyba nie jest ważne gdzie ludzie przyrzekają sobie miłośc i wiernosc, ważne, żeby dotrzymali słowa.
dlaczego ten termin (slub) tak nieciekawie brzmi?
Tom, jak będę w Warszawie to chętnie się wybiorę w odwiedziny do poradni u Dominikanów :)


