Hmm - ja tam z tym kalendarzykiem to nie do końca uważam, że to taki wróg publiczny no1. Problemem jest "watykańska ruletka" - takie podejście do NPR. Metoda Ogino-Knausa - cóż, to taka sama statystyka jak to, że mamy temperaturę ciała 36,6 (niektórzy mają, ale norma jest szeroka, mimo to każdy wie o 36,6 i nie trzeba z tym walczyć).
Szkoda tych młodych ginekologów, chociaż ja sobie zdaję sprawę, że coś rusza (chociaż oparte to głównie na fanatykach elektroniki - babycompów i person)
Obawiam się jednak, że kalendarzyk jest wrogiem nr 1. Zazwyczaj zapomina się o jego grupie docelowej, u której się sprawdza. Przyczyny niepowodzeń u reszty kobiet są owiane mgiełką tajemnicy i z tym trzeba walczyć
Zdobyłam nową, nieznaną książkę o anty z 1994 r. Eugeniusza Siwika z AMB, specjalizującego się w porodach naturalnych i... spiralach.
Omawiając metody naturalne autor stwierdza, że to już nie tylko kalendarzyk i dokonał się duży postęp w tej dziedzienie, ale dokładniej opisuje tylko metodę Billingsa i Bioself. O metodach objawowo-termicznych ani widu, ani słychu w 1994 r. nawet u gin-poł.
Kuriozalna zawartość rozdziału pt. "Naturalne metody regulacji urodzeń": 1 Metoda termiczna z wykorzystaniem Bioselfu. 2. Metoda owulacyjna Billingsa. 3. Sterylizacja.
Nie ma nic bardziej naturalnego niż chirurgiczna sterylizacja. :-) Autor tłumaczy się, że opisał w książce nielegalną metodę tylko dlatego, że pacjenci i pacjentki często o nią pytają.
Ale na legalne objawowo-termiczne miejsca zabrakło. Włodeczek, nie walczylibyśmy tak z kalendarzykiem, gdyby była rzetelna informacja co to za metoda, jakie sa inne i czym się róznią. Walczymy z wmawianiem przez kadrę lekarska pacjentkom, że MRP to kalendarzyk vell watykańska ruletka.
Szukając cen badań w Dolmedzie, znalazłam info, że wizyty u gina dzielą się na 2 rodzaje: a) konsultacja ginekologiczno-położnicza, b) wizyta recepturowa.
Druga jest 2x tańsza niż pierwsza. Gdy byłam w luksusowej klinice, przede mną weszła młoda chuda dziewczyna. Wizyta trwała może parę minut. Pewnie tyle, ile trwa wypisanie recepty.
Pewnie te 2 rodzaje wizyt to oczywistość dzisiaj?
"Optymalne rozwiązanie" to czysty zysk dla producenta i lekarza, a zbędna inwestycja i swego rodzaju uzależnienie dla pacjentki.
ja od 5 miesiecy przyjmuje yasmin,<wczesniej przez 7 miesiecy bralam harmonet= ciagle zmeczona,zawroty glowy,mdlosci,omdlenia> na poczatku mialam plamienia<ok 2 miesiace> teraz jest dobrze czuje sie swietnie: ubylo mi 4 kg. ale za to biust zrobil sie jedrniejszy,pelniejszy,i wiekszy,<miałam obfity biust,ale teraz jest naprawde troszke wiekszy i atrakcyjniejszy--hah aby pozostal taki do wakacji>....nie rozumiem jak ginekolog moze nie wytlumacz dzialania tabletek,i skutkow ubocznych!!,moj powiedzial mi ze od tych tabletej<yasmin>dziewczeta traca na wadze i mozliwe jest ze biust tez zmieni swoj rozmiar...ta antykoncepcja ma duzo pozytywow,sera jest jednolita,zero tradziku,a pryszczy prawie wogole..polecam ten produkt jestem z nigo zadowolona
O odwadnianiu Yasmin wielce oświecony gin wspomnieć dziewczynce nie raczył.
Przy zielonych upławach to bez cytologii wiadomo co się dzieje. A myszka idzie robić zwykłą i rutynową cytologię-tak wynika z jej posta. Tych przypadków dotyczą zalecenia.
Wiur, nawet czytając net, nie mówiąc o podręczniku do ginexu, nigdzie nie znalazłam info o tym, że zaraz po miesiączce (nawet w notatkach jest o 4 dniach po miesiączce). Nie jestem specjalistką w kwestiach medycznych, ale w tym przypadku chyba nie masz racji.
8-10 dc na pewno nie jest błędem, ale na przykład przy leczeniu stanów zapalnych wykonuje się badanie tuż przed okresem z tego co wiem.
Tak siedzę teraz nad ksiązką i sie uczę...i tak przyszła mi odpowiedź na pytanie o ten czas wykonywania cytologii(sama dziś robiłam) Naszło mnie to , gdy moja gin powątpiewała,czy dziś (7dc)uda mi sie zrobić cytologię. Już wyjaśniam, dlaczego nie powinno sie od razu robić cytologii po miesiączce: bo na szyjce jest jescze obecne plamnienie!! Oczywiście , ta informacja jest tylko dla kobiet nieprowadzących samoobserwacji i niebadających szyjki. Te , które stosują NPR, wiedza dokładnie czy na szyjce jest cos jeszcze :)=> te kobiety moga iśc tuz po zakończeniu plamienia na szyjce,czyli np tuz po miesiaczce 6 dniowej jak ja. Ja wiedziałam,dlatego dzis poszłam,ale kobiety nieprowadzące samoobserwacji musza odczekać do ok 8-10dc(pod warunkiem,że nie krwawią np 7 dni), bo one nie wiedzą czy jest jeszcze ta odrobina krwi na szyjce czy juz nie:) A przy dłuższych krwawieniach zgodze się,że można nawet nieco po 10 dc, ale później już jest bez sensu(zreszta jak ktos dłużej krwawi, to już cos jest nie tak).
Z wypowiedzi wenerologa: Wprawdzie tzw. bezpieczny seks nie daje nam pewności, że będziemy zdrowi, ale w znacznym stopniu zmniejsza ryzyko zarażenia się.
Szukałam , gdzie by wstawić moją relację z egzaminu i wydaje mi się,że tu pod pewnymi względami będzie pasować. W czwartek rano miałam egzamin praktyczny. Każdy egzamin praktyczny z każdego przedmiotu klinicznego wygląda podobnie - dostaje sie pacjenta, zbiera wywiad, bada internistycznie i specjalistycznie , jak można (na ginekologii.....nie można), proponuje rozpoznanie, rozpoznania różnicowe,badania diagnostyczne, leczenie. Często wybrany lekarz przepytuje z tego i prowadzi dyskusję. Mnie przydzielono do dr W. Weszłam do jego poradni cukrzycowej, od razu kazał mi siąść przy biurku. Weszła pacjentka, kazał wziąć kartkę i zebrać z nią wywiad.Spytałam , czy pełny wywiad mam zebrać, czy tylko dotyczący choroby obecnej. On na to ,że cały. I wyszedł. Po ok. 10 min wrócił-a mój wywiad w połowie-nie dotarłam nawet do obecnej ciąży. Podziękował mi, kazał się przesiąść, przyjął pacjentkę, rzucił dwa pytania . Skończył z pacjentką, nie popatrzył na moja kartkę, kazał zostawić na stole, na mojej karcie(mamy takie karty z ginekologii) wpisał "z" z zawijasem, podbił się i oddał mi. Spytałam , czy mam zabrać z sobą ten wywiad, a on ,że nie ma takiej potrzeby. Wyszedł. Byłam mocno zaskoczona-cały czas mnie zlewał i pacjentkę też nonszalancko traktował. Następnego dnia przyszłam na egzamin teoretyczny do prof. Gabrysia. Jak już się doczekałam i prof zobaczył,że nie mam wywiadu, badania, no słowem dowodu na odbycie egzaminu praktycznego , tylko zal na karcie, to sie zdenerwował i napisał na mojej karcie długą epistołę do szefa. Wyjaśnił,że to nie moja wina, ale wina tych ludzi, którzy nie przestrzegają formy egzaminu. Bo prof zawsze pyta z pacjentki i czyta też trochę ten wywiad. Zatem wyszłam i szukam tego szefa. Znalazłam. Był nieco niezadowolony (prof Gabryś jest tam nielubiany i ma na pieńku z wieloma-nie będę się wdawać w szczegóły, ale we Wrocku na klinikach ginekologicznych jest chora atmosfera ),ale zaczął ze mną szukać dr W. Udało się-choć ciągle szef był rozrywany-> np dosyć upokarzające jest dla mnie, jak pielęgniara zamyka mi przy ludziach drzwi przed nosem i go wciąga do gabinetu, bo jest pacjentka. Więc naczekałam się. Dr W. w międzyczasie nie odbierał telefonów szefa. No , ale dorwałam go w tym samym gabinecie, w którym zdawałam u niego egzamin. No i się zaczęło-że niby zmienił sobie numer komórki,ale jakoś nie poinformował szefa (a to już chyba miesiąc od zmiany numer mija ). I W. uważa,że nikomu nie potrzebne są jakieś tam papiery z egzaminu praktycznego i takie tam-ogólnie,że on ma gdzieś mój egzamin praktyczny i ma gdzieś dydaktyczne ustalenia w tej materii pana prof Gabrysia. Ale ja potrzebowałam i tak kartkę z tym wywiadem! Martwiłam się , co będzie, bo on jest niedokończony. Łaskawie machnął ręką,że on nie wie, gdzie mój wywiad jest,że pewnie tam, gdzie go pisałam. Nawet nie wstał , tylko leżał na krześle, obok wszystkiego słuchała pacjentka. Pielęgniarka wygrzebała moją kartkę ze stosu jakiś śmieci. Szef wyszedł, pacjentka i pielęgniarka też i zostałam sama....z nim. I mówię mu,że wywiad jest niedokończony. To on wsiadł na mnie,że badać nie umiem, że nikt mnie tu tego nie uczy itp. Ja mu,że liznęłam trochę badania, a on jeszcze agresywniej,że "umie pani badać??? tak???? naprawdę??? a gdzie panią niby nauczyli???". Na to ja dalej ,że mam tylko połowę wywiadu...A on dalej ,że ja nie umie badać i o co mi chodzi i takie tam. Podbił sie łaskawie pod moją kartką i wyszłam. Byłam zmęczona, niewyspana, zestresowana wieloma sprawami i wściekła. Popłakałam się. Akurat szef przechodził i prof Gabryś. Zaraz się zainteresowali, co mi się stało. Gabryś,czy W. na mnie nakrzyczał. Było mi głupio,że płaczę,no ale wreszcie weszłam do gabinetu i pokazałam co mam. Prof uspokoił mnie, nie robił problemu, popytał. Parę mądrych rzeczy mi powiedział, powiedział co nieco o stosunkach na tej klinice i nazwał W. chamem. Na koniec spytał, jaką ocenę bym sobie postawiła-ja na to,że "zaliczającą" Zaśmiał się i wstawił 4. BTW prof ma ładny zielony gabinet i dość ciekawą rzeczą dla mnie było to,że na ścianie wisiał bardzo ładny i dość duży krzyż...Hm, dość rzadka rzecz u ginekologa.
Ale o prof się rozpisałam w "znalezionych ciekawostkach"-zrobił na mnie bardzo korzystne wrażenie. Co do dra W. , to sławna persona-wklejam artykuły, które są jawne i pozwolą wielu z wam przypomnieć , kim jest osobnik , o którym piszę i zastanowić się dlaczego jeszcze pracuje na klinice. kariera naukowa nie ma to jak być w telewizji Jak ktoś jest z Wrocka,t o wg wielu pacjentek, nie tylko tych z filmu, dobrze unikać dra W. Piszę to wszystko, by ostrzec. Jest tylu innych dobrych lekarzy...
A kto powiedział,że kryminalista(w kajdankach policja wyprowadziła go z kliniki parę miesięcy temu)nie może być miły:)? Nieco inaczej zachowuje się w stosunku do pacjentek w poradni.
Niesmialo wspomne ze tak sie czaem zdarza tzn ze ja slyszalem... Przyczyny bywaja rozne , czasem naturalne np obiektywnie duze dziecko, silne skurcze parte przy "nie gotowej" szyjce, wczesniejsze uszkodzenia, nadzerki, blizny na szyjce a czasem tez moze to byc efekt sztucznego, niefachowego "przyspieszania" porodu. Z tego co mi sie obilo o uszy pekniecia szyjki zdarzaja sie dosc czesto i generalnie nie sa zwykle jakims szczegolnym problemem. Co dalej? Dalej bywa roznie. Niektore kobiety maja szyjke zszywana szybko, inne zglaszaja sie do lekarza w zwiazku z nieustajaca bolesnoscia np przy wspolzyciu. Pekniecia bywaja jednostronne i dwustronne. powinno sie je raczej zszywac chocby ze wzgledu na duze znaczenie blony sluzowej szyjki dla przyszlej plodnosci. Odradzam przywiazywanie zbyt wielkiej wagi do moich wypowiedzi w sprawach scisle medycznych. Nawet przy wielkiej dla mnie zyczliwosci za fachowca z zakresu medycyny uznawac mnie raczej nie nalezy :-)))