a ja jak pierwszy raz przeczytałam gdzieś na forum ,, fasolka'' to wydało mi sięto takie fajne i słodkie. Fajnie to ktoś wymyślił. My kobiety mam prawo do swojej gwary no nie!????
Cieszcie się, że nikt nie pisze "bachor" czy "piep... się" Mnie te "fasolki" "przytulanka' i "staranka" nie tyle drażnią, jako lekceważenie dziecka, ale jako ciut infantylne, przesłodzone. No, ale tu pisza głównie kobiety, a ja może nie jestem typową kobietą. Póki co, ten żargon mi sie nie udziela.
babyphat- to było ironiczne stwierdzenie dla tych, których wkurzają "fasolki" i "przytulanka". Z dwojga złego, lepiej przesłodzić niż wyrażać się wulgarnie... a niektórzy własnie tak się wyrażają o własnych dzieciach i seksie w ogóle.
Aniu 1. Nie wiem co złego lub gorszego jest w słodzeniu. Ja w moim domu, z moim prawie mężem, robimy to codziennie od siedmiu lat. Ja, 28 letnia kobieta i mój prawie mąż, 41 letni mężczyzna, nie uważamy się za infantylnych . Jak również nie znam nikogo, kto miałby o nas takie zdanie. Używamy swoich imion, zdrobnień i jak to nazywasz "przesłodzeń", w zależności od sytuacji i towarzystwa, w jakim się obracamy. Uważam, że kultura wymaga, aby nie zawstydzać innych naszą zażyłością. Im bliższe są to osoby, tym "luźniej" możemy się do siebie zwracać w ich obecności. Nikt nas z tego powodu nie upomniał i nie zganił. Przeciwnie, nasze relacje niezmienne od tylu, lat budzą uśmiech i zdrową zazdrość. Wyciągam wniosek, iż te kobiety na forum, poprostu dobrze się ze sobą czują i są sobie, w pewien sposób, bliskie. 2. Jeżeli zaistniała sytuacja, jest dla ciebie tak stresująca, może powinnaś wybrać forum o innej tematyce lub nie wchodzić na dział forum. Nie sądzę, żeby swoisty "żargon" zniknął bez śladu. 3. Do pana Petomasz: pełni pan/pani na forum funkcję eksperta, niech tak zostanie. Niepotrzebne było to wszystko.
Z całym szacunkiem do wszystkich wymienionych tu osób babyphat
babyphat :) napisałam, że takie określenia są "ciut infantylne i przesłodzone" a nie, że ludzie je wypowiadający są infantylni. To różnica i to zasadnicza. Po drugie, napisałam, że żargon nie udziela mi się i tyle. Nie widze powodu, dla którego miałabym tu nie wchodzić. I bynajmniej nie to nie stresuje. Przypomnę, że to nie ja zaczęłam tę dyskusję, ale również zwróciłam uwagę na "fasolkową" gwarę, tyle tylko, że dla mnie to dośc błahy "problem" więc przeszłam z tym do porządku dziennego. Ale skoro taki temat się pojawił to ośmieliłam się wyrazić swoje zdanie- niestety nieprzychylne w stosunku do owego żargonu. Przykro mi :) Taki już mój gust językowy. I również z mężem mamy swój własny metajęzyk i to dość oryginalny, tyle, że nie staramy sie wzbudzać sensacji wśród znajomych i zostawiamy go raczej na rozmowy we dwoje. :) Nie dzieliłabym się tymi określeniami nawet w necie. To zbyt intymne.
ps. jesli czasownik "przytulać" zmieni swoje pole semantyczne i zacznie być rozumiany jako "odbywac stosunek seksualny" to zrobi sie niezłe zamieszanie dla tych, którzy nie nadążają za nowomodą językową ;)
dyskusja zaczęła się od określenia "fasolka" a z biegiem czasu przerodziła w zupełnie coś innego niż sugerowałby jej temat. to forum nie jest pierwsze, jak juz zostało zauważone powyżej często można sie spotkać ze specyficznym żargonem i nie ma w tym nic złego (moim zdaniem). wprawdzie nowa osoba może nieć na samym początku drobne problemy w odczywywaniu poszczegolnych okresleń ale takie już urok poszczegolnych dyskusji - trzeba się wdrożyć. nikt nikogo do niczego nie zmusza. nie podobają się pewne określenia to trudno - taki ten świat. ale trzeba też popatrzeć na drugą stronę, której sie podobają. mamy wolny wybór i trzeba umieć z niego korzystać.
Aniu Sposób,język wyrażania emocji i poglądów świadczy o nas. Skoro twoim zdaniem, osoby używające określeń "ciut infantylnych i przesłodzonych " nie są infantylne, to kłuci się to ze sobą. To, że żargon ci się nie udziela, to chyba nic wielkiego. Sama rzadko używam tych określeń. Jednak gdybym ich używała, to nie widzę powodu do wstydu. Napisałaś, że ten sposób określania dziecka lub samego aktu seksualnego cię "drażni". Stąd moja sugestia dotycząca rezygnacji z czytania forum. Następna sprawa- jakie znaczenie ma to, że to nie ty zaczęłaś tą dyskusję? Przemyślane wyrażenie swojego poglądu nikogo nie dotyka. Myślę, że zbyt pochopnie napisałaś kilka zdań, ale Ok, nikt z nas nie jest doskonały. Każdy czasem coś puści w eter zanim się zastanowi, jak to zabrzmi. Nie widzę też powodu, z którego miałoby ci być przykro, że masz taki, a nie inny "gust językowy". Cieszę się, że masz ze swoim mężem wasz intymny metajęzyk (dość oryginalny). Super sprawa, naprawdę. Jeżeli też uważacie, że jest on zbyt intymny i nieodpowiedni do użycia wśród znajomych i nie używacie go publicznie, to dobrze o was świadczy. Sugerujesz, że my wzbudzamy sensację? Na jakiej podstawie? Nie dałam ci powodów, abyś mogła tak pomyśleć. Nasz język, którego używamy, w obecności osób trzecich, nie jest językiem, który mógłby wzbudzać niezdrową sensację. Dlatego nie ma w tym nic złego. Czasownik "przytulać". Przecież wszystkie jesteśmy dorosłymi kobietami i każda z nas wie, co znaczy "przytulać" lub "starać się". Biorąc oczywiście pod uwagę temat tego forum i to w jakim celu tutaj jesteśmy.
wiecie co dziewczyny ta rozmowa do niczego nie prowadzi mnie nie przeszkadza okreslenie "fasolka, zafasolkowac, przytulanko" my jako kobiety starające się żyjemy troszke marzeniami o dzidzi więc i te określenia są troszke bajkowe i nic nikomu do tego jak komuś nie podobają się takie określenia to niech mówi "zarodek, płód, dziecko, stosunek płciowy" to też nie będzie mi przeszkadzać bo znam znaczenie tych słów a napewno nie umniejszamy w ten sposób wagi zajścia w ciążę i posiadania dziecka
Ania napisała: "Cieszcie się, że nikt nie pisze "bachor""
Ja mówię :) Mój przychówek nazywam: bachorki, potworki, słodziaszki, faceciki. A jak byli wewnątrz mego jestestwa nazywałam w początkowym okresie ich fasolki. potem starszego nazywałam Guzek (bo mi na brzuchu guzy kończynami robił), a młodszy był Zdzisek :)
Jeśli chodzi o przesłodzenia: zdecydowanie lepiej mi się czyta słowa: wczoraj byłoprzytulanko, mam nadzieję, że z tego uda się fasolinka. Niż: wczoraj mieliśmy stosunek płciowy, mam nadzieję, że mojemu męzowi udało się mnie zapłodnić i poczęlismy dziecko.
skarbel napisała: "mamy wolny wybór i trzeba umieć z niego korzystać. " Tutaj się podpiszę wszystkimi kończynami i dorzucę - i dać żyć innym.
Vala, ale po co te ekstrema.. pomiędzy przesłodzonymi przytulankami, fasolkami, a troche medycznym stosunkiem płciowym, jest mnóstwo przestrzeni :-)) np. nie trzeba od razu pisać seks, stosunek płciowy, akt miłości małżeńskiej ;-)) można przecież zwyczajnie kochać się..
co do "dać żyć innym"... a ktoś nie daje? ja mam wrażenie, że każdy pogląd inny niż prezentowany przez większość jest uznawany za brak tolerancji. Ja podobnie jak nieliczna mniejszość ;-)) także nie przepadam za "zafasolkowaniem", "przytulankiem", wg mnie jest to infantylne, ale nie znaczy to, że uważam kobiety używające takich wyrażeń za głupie, gorsze itp., a z drugiej strony czasem warto wiedzieć, że coś co robimy/mówimy nie jest entuzjastycznie przymowane przez wszystkich :-)
erba to "daj żyć innym" było zapewne nawiązaniem do "osoby nazywające tak swoje dziecko traktują lekko swoje potomstwo". Przepraszam za niedosłowny cytat. Ale tak on brzmiał. Oskarżenia o takie traktowanie dziecka są krzywdzące i tu można powiedzieć, że łamana jest zasada tolerancji jak i przysłowia "żyj sobie i daj żyć innym".
Heh,... czasem jak zastanawiamy się, będzie @ czy nie będzie, mąz mówi... "Jak myślisz, jest już tam (klepie mnie po brzuszku) mały Jasiu, czy tym razem jeszcze nie?" I tak jakos oswajamy się z myślą, że chłopczyk byłby Janek, a dziewczynka, może Małgosia...? No więc, mnie mozna co najwyżej "zajasiować"