Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Szanowne Panie,
    Dlaczego tak chętnie (a może się mylę?) mówicie o "fasolkach" a nie o dzieciach? Przecież chcecie mieć dzieci a nie fasolki. Taki żargon (ciekawe, skąd się wziął?) może boleć, bo dosyć lekko traktuje Wasze potomstwo.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Paweł
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    W innych forach na ten temat użytkowniczki też używają takiego żargonu i tutaj naturalnie go przeniosły i zrosły się już z nim. Kto tak mówi chętnie, ten mówi. Jeśli ten żargon gdzieś wystąpił, to nie oznacza, że wszyscy to akceptują.
    --
    •  
      CommentAuthorPaulaC
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Mnie się wydaje, że to jest normalne zupełnie nieobraźliwe określenie na dzidzię, która ma na początku istnienia kształt zbliżony do fasolki.
    Z całą pewnością nie jest to lekkie traktowanie potomstwa.
    Czy lepsze jest określenie płód, albo zarodek?
    Fasolka jest bardziej czułe i pieszczotliwe i wiele kobiet go używa traktując macieżyństwo bardzo świadomie i odpowiedzialnie zdając sobie sprawę z tego, że nosi w sobie dziecko a nie nasiono fasoli.
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Petomasz, obawiam się że niejako (możliwe, że całkiem niecelowo) wkroczyłeś na bardzo cienki lód...
    Fasolka - określenie Maleństwa na tym etapie rozwoju - najbarwdziej przypomina ziarno fasoli. To raz.
    Dwa - określenie "dziecko" również na tym etapie rozwoju jest kwestią ideologiczną. Gdyby było inaczej mjedycyna nie operowałaby słowami takimi jak zygota, zarodek, płód.
    Tyle ode mnie.
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Nie mówimy o "fasolkach", dlatego, że tak płytko podchodzimy do nowego życia w nas, po prostu tworzymy na forum swojego rodzaju nowy język, którym się posługujemy: żołnierzyki, przytulanki, staranka i takie tam. Chyba nas nie do końca rozumiesz.
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    ja wolę fasolkę zamiast "zarodek" czy "płód", wolę przytulanki niż "uprawiać seks", wolę staranka niż "będziemy się kochać żeby począć", ładniej brzmi i miło się czyta :twosome:
    --
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Szanowne Panie,
    Dziekuję za wszystkie uwagi.
    Myślę, że nowe dziecko to jednak nie to samo co przytulanka, staranka itp. Dlaczego tu ma byc nowy język? Nie wystarczy Maleństwo? Czy jest mniej czułe od Fasolki?
    Nie jest to też kwestia ideologiczna! Pojęcia zygota, zarodek czy płód są nazwami biologicznymi i wcale nie zastępują "dziecka". Np. tylko u zatwardziałych ideologicznie lekarzy mamy "narodziny płodu" a nie dziecka.
    Poza tym od strony biologii, to kształt fasolki nie jest wcale pierwszym kształtem.
    Pozdrawiam,
    Paweł
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    a ja wolę poprostu 'dziecko' - to czlowiek maly ale czlowiek - nie ideologia go tworzy tylko my - rodzice :bigsmile:
    - ale "fasolka" tez mi w sumie nie przeszkadza :cool:
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Paweł - całkowicie się z szanownym Panem zgadzam !
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 19th 2006 zmieniony
     permalink
    Myślę, że każdy sam sobie określa co brzmi milej. Jedna osoba mówi Maleństwo - druga osoba mówi Fasolka, w czym problem?
    Zygota zarodek i płód są nazwami biologicznymi dokłądnie tak samo jak "człowiek" czy "niemowlę" a jednak określenie jest inne. Zygota, zarodek i płód istnieją w świecie wszystkich ssaków. O ile niemowlę jest dzieckiem a dziecko człowiekiem - zygota z zasady nie jest ani dzieckiem ani człowiekiem.
    Nie słysząłam nigdy stwierdzenia "narodziny płodu" natomiast wiele razy spotkałam się z myleniem pojęcia "zygota" a "dziecko".

    I owszem, jest to pojęcie stricte ideologiczne gdyż nie jesteśmy w stanie stwierdzić na jakim etapie rozwoju nowe życie ludzkie może być nazwane dzieckiem. KK mówi o dziecku już w chwili połączenia się komórki jajowej z plemnikiem, a z punktu biologicznego o dziecku mowy być jeszcze nie może. Jednocześnie mogę powiedzieć, że skoro nie jestem Katoliczką - mogę nie uznawać takiej definicji, prawda? Jeśli zaprzeczysz (z góry się ubezpieczam) to wyjaśnij mi proszę na podstawie faktów dlaczego połączone komórki rozrodcze na pierwszym etapie rozwoju można nazwać dzieckiem?
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Dlaczego określenie "fasolka" miałoby być obraźliwe? Przecież na dzieci, ba nawet na dorosłe bliskie nam osoby też wymyślamy różne pieszczotliwe określenia, jak choćby mysiu, kotku, a ja na moją córcię mówię Niunia, co właściwie nic nie znaczy i nie jest imieniem.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    ngL- nie wiem czy to pytanie do mnie czy Petomasza ale jak dla mnie nawet pomijajac jakąkolwiek wiare z biologicznego punktu widzenia - z zaplodnionej komorki jajowej kobiety nie rozwinie sie drzewko czy piesek a nawet bliska nam małpa bonobo tylko czlowiek - ma juz pelen garnitur chromosomów jest 2n , ma geny determinujące płec i inne cechy fenotypu i genotypu tylko ludzkiego a nie innego - pomijając nazwenictwo jest to życie ludzkie:smile:
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 19th 2006 zmieniony
     permalink
    Lily - pytanie było do Petomasza. Przepraszam, że nie zaznaczyłam i wprowadziłąm w błąd.
    Zgadzam się, że z połączonych komórek zwierzęcych (przecież człowiek to też zwierzę) nie rozwinie się drzewko ale czy piesek? Odchodząc na chwilę od człowieka jako gatunku - czy zarodek i płód psa nazwiesz psem? Czy trzydniową ciążę słonia nazwiesz słoniem? Nie. Nie jest to ani pies ani słoń - ale jest zarodkiem słonia czy zarodkiem psa. Nie psem. Tak samo życie ludzkie jest we wczesnym etapie zarodkiem ludzkim.
    Nie kwestionuję tego, że jest to życie ludzkie. Nie zgadzam się wyłącznie z nazewnictwem człowiek czy dziecko.
    Z zapłodnionych komórek dopiero BĘDZIE człowiek i BĘDZIE dziecko.
    Petomasz poruszył kwestię moralną nazywając zarodek i płód dzieckiem a ja uważam, że to manipulacja słowna.

    A tak przy okazji - nie widzę żadnego powodu by wywyższać życie ludzkie nad życie innych zwierząt.
    • CommentAuthorlussy
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    No muszę przyznać że się zdziwiłam Panie Pawle.

    Żargon boleć??? (może właściwiej byłoby razi mnie, albo nie podoba mi się???)

    Bo to dosyć lekko traktuje wasze potomstwo??? - to chyba ocena na wyrost i nieuzasadniona - nie sadzę, żeby któraś z uzytkowniczek tego forum lekko traktowała swoje potomstwo - chyba jest Pan niesprawiedliwy ( od razu wyjaśniam, że to ocena na wyrost i nieuzasadniona - ale utrzymana w tonacji)

    Jedni lubią ogórki, inni ogrodnika córki - jedni mówią tak, a inni inaczej - ale czy to powód by ich negatywnie oceniać?

    Moja mama mówiła do mnie Rybko i Słoneczko:) Myślę ze to nie wpłynęło negatywnie na mój rozwój emocjonalny:) Mimo, że byłam juz tego świadoma:)

    Nie dajmy się zwariować - ma być milo i sympatycznie, zycie nie dość że krótkie to czesto bywa smutne - wydaje mi się, że to jednak nic złego w stosowaniu pieszczotliwych czy jak pan to ujął żargonowych okresleń.

    Również pozdrawiam serdecznie
    •  
      CommentAuthorewela_
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Przyznam szczerze,że mnie zamurowało jak przeczytałam to co napisał P.Paweł;) Naprawdę!!!:shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:

    Nie będe się tu rozpisywać na ten temat, bo brak mi słów, a ngL i inne dziewczyny juz to super opisały!

    Jak moje dziecko się kiedys urodzi-daj Panie Boze! to jak będe się zwracać do niego myszko, kotku to tez będzie źle bo to z punktu biologicznego zwierzątka?

    heheeh w niedziele oglądałam rano Dzień dobry TVN i tam OBECNA Pani Wiśniewska wypowiadając się o swoim dziecku użyła"żargonu" fasolka;) Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy, bo pomyślalm,że pewnie też przeglądała różne fora ciążowe:)

    Przepraszam,że moja wiadomosc troszkę nieładnie brzmi...ale naprawdę nie można tak pisać, bo troszku poczułam się obrażona:confused:

    Moje przyszłe dziecko to CUD-podchodzę do tego w ten sposób i wiem ,że każda kobieta tutaj...:wink:
    • CommentAuthorHajduczek
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Myślę że każda z Nas traktuje swoje przyszłe dziecko jeszcze w łonie z wielką uwagą i szacunkiem. A to że w taki sposób nazywamy maleństwo nosząc je pod sercem nie oznacza że w "dosłowny" sposób je tak traktujemy. Każda z Nas wie, że jest to maleńka istota ludzka.
    Ale słuszna uwaga należy do dziecka zwracać się po imieniu jak już jest na świecie "zewnętrznym" co nie oznacza że należy im odbierać czułości zwracając się zdrobniale, czy czasem rozładowując napięcia zwracajac się do nich inaczej i mówiąc do nich np: Niunia, Myszko, Misiaczku, Bziulu itp. Człowiek lubi czułe słowa o ciepłych zabarwieniach.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 19th 2006 zmieniony
     permalink
    Kogo denerwuje ten żargon, ten go nie używa, np. ja i inni.
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 19th 2006
     permalink
    Panie Pawle miły:) moim zdaniem był Pan zbyt lapidarny, a jednocześnie zbyt kategoryczny w swoich wypowiedziach:) i o ile na podstawie tak skąpej wypowiedzi słusznie odczytuję Pana intencje, to zgadzam się z nimi.

    Dziewczyny, nie lubię tego określenia "fasolka" czy "zafasolkować" - nie dlatego żebym uważała, że kto go używa ten lekko traktuje swoje dziecko i swój stan - tu myślę Panie Pawle, że dopuścił się Pan nadinterpretacji, co gorsza, w istocie chyba niesprawiedliwej...

    Nie lubię tego określenia, bo jest bezosobowe, brzmi dla mnie przedmiotowo, nie wynika z niego - i o to chyba Panu Pawłowi najbardziej chodziło, że nosicie w sobie przyszłego człowieka. Czym innym jest dla mnie Niunia, o której pisze Paula, czy Słoneczko przeznaczone od mamy tylko dla jej córki, a czym innym powszechne zastępowanie jakimś nowym szyfrem tego, co tak pięknie da się nazwać, nie budząc wątpliwości co do swego człowieczeństwa.

    Hajduczek - ten Bziul to rodzinny?:) u nas w domu każdy miał jakieś śmieszne pseudonimy: ja byłam Adzia-Czekoladzia (nie muszę chyba tłumaczyć causy tego przezwiska), mój brat pseudo Marmel, mama to Mamidło, a tata to Tadad:)

    Pozdrawiam Was ciepło
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorelli
    • CommentTimeSep 20th 2006
     permalink
    każdy czlowiek jest inny i ma swoje poglądy - to chyba oczywiste. dlatego właśnie jedna grupa osób używa okreslenia "fasolka" nie widząc w tym nic dziwnego, druga grupa jest tym zdegustowana a trzeciej jest to obojętne. każdy poruszony temat znajdzie swoich zwolenników i przeciwników, powtarzam KAŻdy. tak jest i w tym przypadku. jestem jednak zdania że każdy ma prawo nazywać swoje dziecko jak chce (o ile nie jest to obraźliwe czy nieprzyzwoite). w dzisiejszym świecie jest dużo ważniejszych spraw nad którymi można dyskutować, a sprawę nazewnictwa trzeba pozostawić poszczególnym osobom, bo przecież nikt nikogo nie zmusza do używania nazwy "fasolka"
    --
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 20th 2006 zmieniony
     permalink
    tak jak skarbel napisała, zawsze będzie tyle opinii ile Polaków :), a ja myślę, że nawet o jedną więcej.
    A wczoraj wieczorem przypomniało mi się, że zanim Niunia się urodziła, a do chwili narodzin nie znaliśmy płci, mówiliśmy o naszym dziecku "Bąbelek", a także "Robaszek" i "Szkrabik", przy czym "Bąbelek" było używane tak do połowy ciąży, tak do póki nie zaczęła kopać. I nigdy by mi do głowy nie przyszło, że "Bąbelek" mógłby być obraźliwy czy lekceważący. Natomiast "dziecko" jest bezosobowe: (jakieś) dziecko, a (mój) Bąbelek.
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 20th 2006 zmieniony
     permalink
    Mój tato odkąd mamie urósł brzuch mówił na mnie i do mnie "Puszek" albo "Puszku"... dalej mu się to zdarza... w towarzystwie wygląda to nieco dziwnie :shamed:
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 20th 2006
     permalink
    Ja nawet nie mam zamiaru się przyznać jak "pieszczotliwie" mówimy do siebie z tatą i siostrą :). Ale jest to nasz wewnętrzny żargon, pełen miłości i humoru.
    Mogę się przyznać do tego jak w dzieciństwie sobie z tatą rozmawialiśmy:
    Tato: P…., ty stary rowerze.
    Ja: Tato, ty stary rowerze.
    I była to pełna miłości wymiana czułości :) między tatą i jego pięciolatką :).
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 20th 2006
     permalink
    Moja ciocia na wszystkich chłopców w rodzinie mówiła "siurki" a na wszystkie dziewczyny "cipki" i - o ile może to innych szokować o tyle to był u nas standart i nie miał nic wspólnego z obraźliwym traktowaniem któregokolwiek z nas. "Cipki, chodźcie i pomóżcie starej ciote w krojeniu jabłek". Nikt się nie obrażał a dzięki temu było zabawnie, podobnie jak u Ciebie Paula ;)
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 20th 2006
     permalink
    ngL tak sobie właśnie pomyślałam, że takie różne ciekawe pieszczotliwe określenia stosowane w domu wprowadzają fajną atmosferę. Lekką, z przymrużeniem oka, ułatwiającą radzenie sobie z trudną rzeczywistością. Dodatkowo tworzą coś w rodzaju rodzinnej tradycji. Pewne domowe zwyczaje zawierające się nie tylko w określeniach, ale i pewnych stosowanych w domu rytuałach tworzą „atmosferę” Domu. Ale to już temat na inną dyskusję.
    Wracając do sedna dyskusji, ja mam dziennik pisany od momentu zrobienia testu ciążowego (generalnie to dzienniki piszę od 12 roku życia, ale ten jest troszkę inny) i spisane jest w nim całe 9 miesięcy i jeszcze troszkę po :), włącznie z „imionami”, które nadawałam Niuni w tym okresie. Może kiedyś dam jej do poczytania i nie myślę, żeby ją uraziło to jak o niej myślałam i jak się do niej zwracałam.
    • CommentAuthorHajduczek
    • CommentTimeSep 20th 2006 zmieniony
     permalink
    Paula :) zgadzam się , to jest w pewien sposób tworzona tradycja rodzinna
    Tak jak i Paula mam spisane ale pierwsze wydarzenia z 1 roku życia i tam też znajdują się "spieszczenia" jakich używaliśmy w stosunku co do naszego pierwszego dziecka :)
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 20th 2006
     permalink
    hajduczku wydarzenia z pierwszego, drugiego, a teraz już 3 roku życia Niuni też spisuję. Będzie miała co czytać jak dorośnie :)
    • CommentAuthorHajduczek
    • CommentTimeSep 20th 2006
     permalink
    :) z pewnością, Ja od czasu do czasu zasiadam i pisze taki jakby list co się najważniejszego wydarzyło
    •  
      CommentAuthoragafiga
    • CommentTimeSep 23rd 2006
     permalink
    Dokładnie, każdy ma swoje zdanie, więc i swoje wyrażę.

    Myślę, że całe zamieszanie jest związanie z kwestią słownictwa. Ktoś chyba już o tym pisał. Wchodzimy, lub już jesteśmy, w pewne środowisko posługujące się charakterystycznym nazewnictwem. Tworzy się pewna "kultura". Ale konkretnie - nie przebywam na forach kobiecych, ciążowych czy tym podobnych - bo ich nie lubię /lub nie potrzebuję/ i już. Przychodząc tutaj /28dni.pl/ od razu wyczułam, że jestem na jakimś stałym "gruncie", tzn. że wiele z Was wcześniej takie fora odwiedzała i się w nie angażowała. Macie charakterystyczny język po prostu. "Fasolka" do tego się zalicza. Oczywiście nie każdy musi ten "język" przyjmować - chociaż uważam, że niektórzy (większość?) przyjmuje go automatycznie. Osobiście nie podoba mi się to określenie, jest zimne i bezosobowe - jakby wykracza poza standardowe pieszczotliwe określenia. To już nawet nie chodzi o standardy, ale ja zwyczajnie nie mam jakichś miłych skojarzeń z fasolą, sorry :) Co innego ciepłe Słoneczko czy puszysta Myszka..ale fasola? :shocked:
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 23rd 2006 zmieniony
     permalink
    to chyba kwestia podejścia, na mnie mój mąz na przykład mówi pyza i jest to dla mnie pieszczotliwe, chociaż niby co jest pieszczotliwego w ziemniaczanej klusce z mięsem :)
    •  
      CommentAuthoragafiga
    • CommentTimeSep 23rd 2006
     permalink
    :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeSep 23rd 2006
     permalink
    Drogie Panie,
    Serdecznie dziękuję za listy. Dziękuję Adzefidze (jak odmieniać?!) za zwrócenie uwagi na sprawy językowe. Rozumiem, że każdy może mieć SWOJE własne okreslenia pieszczotliwe. Podkreslam - SWOJE, a więc - w zasadzie - każdy ma inne. I to jest zrozumiałe i piękne. To własnie tworzy pewną tradycję rodzinną (mojej własnej rodziny). Ale "fasolka" nie zalicza sie do tego typu okresleń. Jest CUDZA i wspólna dla wielu osób (uczestników forów) i dlatego należy, według mnie, do żargonu. Proszę wybaczyć, ale chyba potraficie Panie wymyślić coś własnego niż "ściągać" takie nienajszczęśliwsze okreslenie z forum. Nie mówicie przecież o kimś obcym, odległym, ale o własnym dziecku.
    Pozdrawiam wszystkie Panie,

    Paweł
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 23rd 2006 zmieniony
     permalink
    "... wspólna dla wielu osób (uczestników forów)..."
    Tak właśnie jest, jest powszechnie zrozumiała i powszechnie stosowana.
    To, że ktoś używa tego żargonu w postach na forum, nie oznacza, że używa go na co dzień w kontaktach z "rzeczywistymi" ludźmi.
    Myślę, że za postulatem zrezygnowania z używania określenia "fasolka" (na marginesie ja dotąd raczej go nie stosowałam, ale chyba zacznę, bo taka przekorna dusza jestem :)), należy wysunąć kolejny - nie stosowanie określenia MM - przecież to też takie bezosobowe i należące do żargonu. Ja bardzo nie lubię tego skrótu, więc używam własnego, który jak przypuszczam, może nie być dla każdego zrozumiały, podobnie może być ze stosowaniem innych określeń na "fasolkę".
    •  
      CommentAuthorpetomasz
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    Paulo,
    Popieram Cię! A co to jest MM? Mój małżonek?
    Paweł
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    petomaszu a w kwestii czego mnie popierasz? :shocked:
    Czy nie zauważyłeś ironii w mojej propozycji?
    Bo tak naprawdę to ja jestem za stosowaniem żargonu na forum, chociaż sama często się z tego wyłamuje ;). Przede wszystkim jestem za tym, aby niczego nie narzucać! Jak dla mnie forum jest taką formą integracji ludzi, która powinna tworzyć własne niepisane prawa, wynikające z przyzwyczajeń i upodobań użytkowników.
    Co do pytania o skrót MM to należy je zadać osobom używającym, ja nie używam, między innymi dlatego, że nie do końca go rozumiem.
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    MM to mój mąż chyba że dziewczyny inaczej to rozumieją
    --
    •  
      CommentAuthorPaulaC
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    To ja jeszcze dorzucę, że na kilku forach o dzieciach na mężów mówi się między innymi małż, łoś, mężulo, mężyk i są to pieszczotliwe określenia. :wink:
    Trochę nie rozumiem czemu ma służyć ta dyskusja, bo jeśli zaprzestaniu używania słowa "fasolka" to jest to walka z wiatrakami.

    Dlatego Petomaszu jeśli nie masz ochoty używać słowa "fasolka" w określeniu na poczęte dziecko to tego nie rób, nikt Ci nie karze, ale nie oskarżaj tych co go używają o bezosobowe traktowanie własnego dziecka bo to jest krzywdzące.
    Tym bardziej, że wystarczy poczytać trochę fora o dzieciach i zobaczyć, że głównie pisze się o "zafasolkowaniu", ogólnie o zajściu w ciążę, a w odniesieniu do własnego dziecka używa się innych określeń typu dzidziolek, dzidzia, maluszek itp.
    Jak na razie jesteś pierwszą osobą, której to określenie przeszkadza, w dodatku jesteś facetem, więc może po prostu trudno Ci zrozumieć kobiety.
    Wydaje mi się że gdyby dany Ci był cud noszenia w sobie człowieka i wydania go na świat miałbyś zupełnie inne spojrzenie na te sprawy, ale mogę się mylić.

    Generalnie wyznaję zasadę żyj i pozwól żyć innym.
    Proszę o trochę więcej tolerancji i zrozumienia.
    • CommentAuthorAsia77
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    Paula mysle ze dobrze to ujełaś :thumbup:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    PaulaC, petomasz nie jest pierwszą osobą, u której to określenie nie budzi entuzjazmu. Innym, płci odmiennej, również.
    --
    •  
      CommentAuthorPaulaC
    • CommentTimeSep 24th 2006
     permalink
    Co nadal nie zmienia faktu, że skoro pewnym osobom to przeszkadza to niech sami nie używają tego określenia, a tym co używają dadzą do tego prawo bez zarzutów o bezosobowym traktowaniu.

    Amazonko Petomasz jest pierwszą osobą z którą ja się zetknełam.
    (Żeby było jasne zwykłam wypowiadać się we własnym imieniu i wydawało mi się to logiczne na tyle, że nie pokusiłam się o dopisek), mój błąd...

    Nie używałam określenia fasolka(wolę dzidzia, dzidziolek, maluszek), ale zupełnie mi nie przeszkadza gdy czytam, że ktoś "zafasolkował", a tym bardziej nie przyszło mi do głowy, że przyszła matka pisząc "fasolka" może mieć lekkie podejście do swojego dziecka.

    Jednak tolerancja to rzadka cecha. :confused:
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    PaulaC - myślę, że to o czym piszesz, nie ma nic wspólnego z tolerancją - której Ci broń Boże nie odmawiam :wink: - ale akurat nie w tej sytuacji. O tolerancji, czy tolerowaniu czegoś, możemy chyba mówić w momencie, kiedy masz do czynienia z czymś, co z zasady Tobie mniej lub bardziej nie odpowiada.

    Jak sama wskazałaś: "Nie używałam określenia fasolka(wolę dzidzia, dzidziolek, maluszek), ale zupełnie mi nie przeszkadza gdy czytam, że ktoś "zafasolkował" - nie ma zatem powodu, żebyś miała się wykazywać tolerancją. Tolerancja jest bowiem w istocie znoszeniem w spokoju tego, co Ci nie odpowiada (nie akceptacją, jak to się często myli, lecz znoszeniem właśnie).

    Zarzucanie Petomaszowi, czy Amazonce - bo tak rozumiem Twoje ostatnie zdanie - braku tolerancji, jest moim zdaniem niesłuszne - mają prawo powiedzieć, że im się to nie podoba. Mi też się nie to nie podoba - ale na tym polega tolerancja, że poprzestaję na tym, że to napiszę i uzasadnię. Nie tępię tego, nie ubliżam, nie sieję wrogiej propagandy, że ten kto tak mówi, źle traktuje dziecko - nie uważam natomiast, żeby sama niezgoda z pewnym sposobem mówienia, była nietolerancją. Trzeba do tego czegoś więcej.

    Pozdrawiam
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorPaulaC
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    Oczywiście, każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, broń Boże nie odmawiam tego ani Petomaszowi, ani Amazonce, ani Tobie Pani wonko.
    Nie mam na celu nikogo urazić, po prostu piszę jak ja coś widzę, czuję lub odbieram.
    Z wypowiedzi Petomasza wywnioskowałam, że dąży do zaprzestania używania określenia "fasolka" na forach internetowych, że określenie to go drażni i w domyśle ocenia tych co je stosują jako osoby, cytuję "dosyć lekko traktujące swoje potomstwo".
    Jak inaczej w takim razie nazwać takie stwierdzenie jeśli brakiem zrozumienia dla tych osób? Do tej pory wydawało mi się, że "zrozumienie" i "tolerancja" to synonimy.
    Rozumiem, że powinnam pisać o braku akceptacji, a nie o braku tolerancji.
    OK.

    W dalszym ciągu uważam, że każdy ma prawo do używania takiego określenia jakie mu odpowiada na określanie własnego dziecka.
    Słyszałam jak pewna przyszła mama na maluszka w brzuchu mówiła "mój robaczek", a mnie jakoś robaki mile się nie kojarzą i nie użyłabym takiego określenia na swoje dziecko. Mimo to, dla niej było to określenie pieszczotliwe.
    Dla kogoś innego takim pieszczotliwym określeniem jest "fasolka" i co w tym złego?
    Dlaczego taka osoba jest podejrzewana o lekkie traktowanie swojego dziecka?
    Po prostu nie mogę tego zrozumieć i zagłębiam się w dyskusję mimo, że mnie ona nie dotyczy. :confused:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    :-)
    zrozumienie «wyrozumiałość, życzliwy stosunek do kogoś lub czegoś»
    tolerancja 1. «poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych»
    To mają być synonimy?
    --
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 25th 2006 zmieniony
     permalink
    Amazonko fajnie, że zwróciłaś uwagę na błąd ale myślę, że nie tego dyskusja dotyczy. O tyle, o ile. Z błędemmasz rację, bo można nie rozumieć a tolerować - ALE zarzucone zostało, że osoby używające określenia "fasolka" - jak zacytowała Paula C - zbyt lekko traktują swoje potomstwo. To takie ocenianie na podstawie kilku literek. Dla niektórych może to być bardzo nieprzyjemne. Nawet w necie trzeba uważać na słowa i brać za nie odpowiedzialność.
    Na Zeusa - a na jakiej podstawie? Niejedna mama mogłaby teraz dostać białej gorączki.
    Czy to, że swojego Mężczyznę nazwę MM jak 3/4 osób na forach - znaczy tyle, że Go lekceważę? Nie szanuję? Nie, to jest żargon UMOŻLIWIAJĄCY I UŁATWIAJĄCY komunikację. Nie używam tego określenia tylko dlatego, że używam swojego, innego - czy to czyni mnie w jakikolwiek sposoób lepszą? A co mnie interesuje jakiego określenia używają inni? W jednym i w drugim przypadku wiadomo o kogo chodzi. W sytuacji ciąży ma się to jednak trochę inaczej.
    Napiszę np "mój Groszek wszedł mi dziś na łóżko" - czy to, że jestem poryginalna nie zmienia faktu, że jednak nazywam Malucha warzywem? I czy to znaczy, że NA 100% mówię o dziecku? Przecież Groszek - tak może nazywać się też mój kot!
    Fasolka jest opkreśleniem powszechnym i kojarzącym się z dzieckiem. Nie ma nic wspólnego z bezosobowym tr4aktowaniem czy lekceważeniem.
    I tyle.
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    Pani_wowoko owszem każdy ma prawo powiedzieć, że coś mu się nie podoba.
    Ale słowa "Przecież chcecie mieć dzieci a nie fasolki." mają bardzo jak dla mnie wydźwięk pejoratywny. Ja odebrałam słowa ptomasza jako z góry negatywne ocenianie osób, które posługują się wspomnianym żargonem. Jest to jeszcze podkreślone słowami: "Taki żargon (ciekawe, skąd się wziął?) może boleć, bo dosyć lekko traktuje Wasze potomstwo." Przepraszam bardzo, ale nikt nie ma prawa oceniać jak ktoś traktuje swoje potomstwo na podstawie określania go mianem "fasolki".
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    hola, hola! ktoś tu przekręca moje słowa:) nie powiedziałam nigdzie, że za słuszne uważam, żeby z samego faktu używania tego określenia wywodzić wniosek, że kto tak mówi, nie szanuje swoich dzieci! trochę się zapędziłyście - w pierwszym poście napisałam, co na ten temat uważam, i wydaje mi się, że w tym punkcie się akurat zgadzamy?
    co do zasady zgadzam się z petomaszem, nie odpowiada mi określenie "fasolka", niemniej jednak, argumety jakimi się posługujemy, są jedynie częściowo zbieżne - zauważcie to, proszę.

    "Przecież chcecie mieć dzieci, a nie fasolki" - nie nazwałabym tego określenia pejoratywnym, raczej dobitnym. Wszystko się moim zdaniem zasadza na tym, że tworzy się nowy, ciążowy, powszechny język, który - wybaczcie, ale w moim odczuciu - tworzy wrażenie pewnego uprzedmiotowienia nowego życia. Staje się on taki nieokreślony, bezosobowy, nieczłowieczy - i dalej stoję na stanowisku, że ten Maluszek, Słoneczko czy cokolwiek, co jest tylko Wasze, jest czym innym, niż powszechne nazywanie ciąży i dziecka tym, czym nie są.

    Jasne, że ta dyskusja tego nie zatrzyma, wyrosłam z lat kiedy wiarę w takie rzeczy można było jeszcze nazwać idealizmem;), ale może skłoni do przemyślenia? Być może tylko i aż o to tu chodzi. Być może dlatego Paulo tu rozmawiamy:)
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    Zapędziłyśmy? Ja się asekuruję - odniosłam się wyłącznie do słów Petomasza.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    a co do Groszka ngL to przypomniała mi się komiczna historia - w te wakacje podróżowałam z namiotem i mieszkałam u różnych przygodnych gospodarzy. W jednym z domów mieszkała mała Ania (4l), która opowiadała nam o swoim psie, "który zjadł Wackowi wszystkie chrupki!". Ja na to przytomnie: "A Wacek to Twój brat?" na co Ania ze zdziwieniem dla mojej głupoty: "Jak Wacek może być moim bratem, skoro jest moim kotem?!" Nader roztropnie, nie uważacie:)
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 25th 2006 zmieniony
     permalink
    I właśnie o to mi chodzi! Na Malucha mówić można Groszek a i kot może się wabić Wacek ;)
    Takie sytuacje są bardzo komiczne i - pójdę dalej (odnosząc się dalej do słów Petomasza) wcale nie muszą oznaczać lekceważenia dziecka.
    •  
      CommentAuthorPaulaC
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    Amazonko dziękuję za wytykanie błędu po raz kolejny.
    Ale jak wspomniała Ngl nie tego dyskusja dotyczy i rozbierając czyjąś wypowiedź na czynniki pierwsze można pominąć istotę tego co mówiący chciał przekazać.
    A ja napisałam w poprzednim poście:
    "Rozumiem, że powinnam pisać o braku akceptacji, a nie o braku tolerancji.
    OK."
    to znaczy, że uznałam swój błąd w używaniu pojęć "tolerancja" i "zrozumienie" i dziękuję Pani wonce za naświetlenie mi czym te pojęcia się różnią.
    Teraz będę ich używać rozważniej.
    Zwróć na to uwagę proszę, skoro już mamy być takie precyzyjne, dobrze?

    Cytat wypowiedzi Ngl
    "I właśnie o to mi chodzi! Na Malucha mówić można Groszek a i kot może się wabić Wacek ;)
    Takie sytuacje są bardzo komiczne i - pójdę dalej (odnosząc się dalej do słów Petomasza) wcale nie muszą oznaczać lekceważenia dziecka."

    Ngl dokładnie to miałam na myśli.
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeSep 25th 2006
     permalink
    Pani_wowko większa część moich wypowiedzi odnosi się do pierwszego postu ptomasza, który jak zaznaczyłam ja odebrałam pejoratywnie. A skoro ktoś może źle odbierać określenie "fasolka" ja mogę źle odbierać krytykę tego określenia.
    Dla mnie istotne w całej dyskusji nie jest samo określenie, bo to może się komuś podobać lub nie, tylko wypowiedź: "Taki żargon (ciekawe, skąd się wziął?) może boleć, bo dosyć lekko traktuje Wasze potomstwo." Jak dla mnie to zdanie jest bardzo krzywdzące dla osób używających określenia "fasolka".
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.