Witam, chciałam zalożyć wątek na forum. Aby móc porozmawiać z innymi dziewczynami w podobnej sytuacji. Aktualnie jestem w 3 ciąży ( ciąża zagrożona poronieniem, powikłana ppolożniczo przez zespół antyfosfolipidowy). Przeżyłam już dwa poronienia :(. Robie wszytsko aby tego maleństwa nie stracić. Od 4 tygodnia ciąży leże. Aktualnie zaczełam 9 tc. a w szpitalu leżałam już dwa razy... Ciągły strach... Jak przetrwałyście ciężkie chwile? Jakie macie sposobu na ciągłe leżenie i nude?? Całymi dniami jestem przykuta do łóżka i ciągle jestem sama. Mąż pracuje, zajmuje sie domem, gatuje, sprząta, pierze, robi zakupy i czasu dla mnie ma bardzo mało. Rodzice i przyjaciele są daleko, ponieważ przeprowadziliśmy się do innej miejscowowści... Czuję się starasznie osamotniona i brakuje mi rozmowy... Także mam nadzieję, że znajdę na tym forum jakąś bratnią duszę, która przeszła lub przechodzi podobną sytuację. POZDRAWIAM
Witam Cię serdecznie. Od niedawna korzystam z tej strony. Tak jak i Ty poroniłam ciążę już 2 razy w zeszłym roku. Dzieci jeszcze nie mamy. Od ostatniego poronienia minęło juz 5 miesięcy ,to nasz 2 cykl starań. Życzę Ci aby tym razem skończyło się inaczej . Ja pokładam nadzieje w moim lekarzu ,do którego zaczęłam chodzić na wizyty po 2-gim poronieniu.Jest to bardzo dobry specjalista Poprzedni lekarz nie starał się jeśli tak mogę to ująć ,abym nie poroniła aż powiedziałam sobie dość , trzeci raz tego nie chcę przechodzić Wykonaliśmy szereg badań dla nas z mężem i tylko dla mine . Myślę,że dobry lekarz to połowa sukcesu , w kolejnej ciąży już wiem ,że gdy zobaczę dwie kreski na teście mam jak najszybciej zacząć przyjmować Duphaston. Życzę powodzenia i nie denerwuj się
Edisni, napisz na PRZYSZŁYCH MAMUSIACH, na pewno ktoś się odezwie. Współczuję sytuacji - ja leżałam "tylko" trzeci trymestr ciąży, a wydawało mi się to wtedy nieskończonością. Bądź dobrej myśli, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze
Hej, ja właśnie zaczęłam trzeci tydzień leżenia. Od ponad 2 tyg borykam się z plamieniami...spędzają mi sen z powiek, co chwilę sprawdzam czy nic nie leci, czy nie ma krwi, a rano gdy idę do toalety umieram ze strachu. Mój mąż też ciągle pracuje, więc na tydzień przeniosłam się do babci, na następny do rodziców, a w tym jestem u teściów. Jednak nie chcę nadużywać ich dobroci i w weekend wracam już na stałe do domu...i wtedy zacznie się zmaganie z nudą i myślami. Termin wizyty u lekarza mam dopiero na 10.03, do tego czasu na pewno muszę leżeć. Zobaczymy co dalej... Na chwilę obecną znam pełen rozkład programów w tv i dużo czytam.
Witam Was Dziewczyny. Ja również jestem po poronieniu i dwóch ciążach biochemicznych. Poroniłam w lipcu ubiegłego roku w 8 tygodniu. W grudniu zaszłam ponownie w ciąże i jestem przeszczęśliwa ale jednocześnie bardzo się boje o swoje maleństwo a szczególnie teraz kiedy dowiedziałam się że mam przebytą toxoplazmozę wynik Igg 499,2 a Igm 0,2. Obecnie tego świństwa nie mam ale moja pani ginekolog nie jest pewna czy nawet przebyta choroba nie wpłynie w jakimś stopniu na maleństwo. Jestem w 11 tygodniu ciąży i na razie wszystko jest dobrze, maluszek dobrze się rozwija i pięknie się rusza (piszę w ten sposób bo wczoraj na usg poprostu podskakiwał tak że pani ginekolog zaczęła się śmiac). Dziś rano dzwoniłam do Gdańska żeby skonsultowac mój wynik z dr Lautenbach i powiedział że muszę zrobic badanie na przeciwciała Igg i Igm a potem zobaczymy co dalej... Jestem przerażona bo wyczytałam w necie jakie skutki może przynieśc ta choroba jeżeli przejdzie przez łozysko do podu... Modlę się żeby jednak ta przebyta toxoplazmoza nie miała żadnego wpływu na mojego ślicznego okruszka. Pozdrawiam Was bardzo cieplutko
Pompeja ja miałam bardzo podobnie do ciebie w lipcu poroniłam w 7 tc a teraz jestem w 9 tc i również się strasznie boję... w 7 tc to bałam się wstać z łóżka;) czekam do usg 16 marca jak na zbawienie.
hej dziewczyny ! Ciągle się staram odganiać złe myśłi, staram się nastawiać bardzo pozytywnie. Miałam taki sposób, że jak już było bardzo źle to wyobrażałam sobie słońce, las... wszystko to co mnie relaksuje. Od kilku dni tak moje życie zdominowały pesymistyczne myśli, że nie jestem w stanie się wyłączyć i zrelaksować... Ciągły strach i zamartwianie się. Ja mam wizyte kontrolną 4 marca i nie wiem jak wytrzymam. Ciągle mam przeczucie, że dowiem się czegoś złego. Chociaż każda z nas ma inną historię, to tyle nas łączy... Szkoda, że tyle w tym jest bólu, strachu i niewiadomej... Mam jednak nadzieję, że te wszytskie czarne chmury nad naszym życiem przejdą i zaświeci piękne słońce... Pozdrawiam was wszytskie serdecznie i życze wielu pięknych promieni słońca
Mam 26 lat i jest to moja pierwsza ciążą. Mój, męża i rodziny koszmar zaczął się w 14 tygodniu ciąży przy pierwszym USG, które wykazało brak kości nosowej i przezierność karku 3,2mm, gdzie norma to podobno 2,5mm poza tym wszystkie inne narządy pracowały poprawnie – łącznie z serduszkiem i przepływem żylnym gdzie u dzieci z Zespołem Downa tak nie jest. Doktor Pałaszewski ze szpitala na Solcu w Warszawie, który wykonywał pierwsze USG skierował mnie do kliniki INVICTA na ul. Złotej 6 w Warszawie (sam tam pracuje zajmuje się leczeniem niepłodności) na USG NT czyli prenatalne bardziej dokładne, które wykonała Dr Miśta. Ryzyko wady genetycznej tj. Zespołu Downa było 1:4 więc wykonano mi test PAPA, który zmniejszył ryzyko w bardzo małym stopniu bo 1:10. W takiej sytuacji poddano mnie AMNIOPUNKCJI badaniu genetycznemu, które daje 100% pewności i za które NFZ zapłacił klinice INVICTA 1400zł. Na wynik czekałam 3 tygodnie jest to bardzo długo i jest to bardzo nerwowy czas. Amniopunkcja wykazała że dzidziuś jest zdrowy i nie ma żadnych wad genetycznych. Na 2 USG czyli badaniu połówkowym, które wykonał również Dr Pałaszewski było już widać kość nosową i powiedział, że jest wszystko OK. Takie zdanie miał również Dr Roszkowski jeden z najlepszych lekarzy w Warszawie ze szpitala na ul. Czerniakowskiej 231 w Warszawie. Jednak drugi koszmar zaczął się jak poszłam na drugie USG do kliniki INVICTA, które wykazało brak kości nosowej i powiększony fałd karku 9,4mm gdzie normą jest 6mm ale do 22 tyg., a ja już byłam w 23 więc już te dane były niewiarygodne. Oczywiście badanie USG wykonała również Dr Miśta, która już znała moją historię. Po tym USG skierowała mnie na USG prenatalne do szpitala Bielańskiego w Warszawie (Dr. Miśta tam pracuje więc ten lekarz był jej kolegą) do Dr Kretowicza który powiedział dokładnie to samo co Dr Miśta – brak kości nosowej i dużo powiększony fałd karku który jest ważny tylko przy 1 USG. Dr Kretowicz skierował mnie na echo serca dzidziusia bo podejrzewał wadę serca ze względu na powiększony fałd karku (echo serca wyszło dobrze – dzieciątko jest zdrowe). Po tych bitwach z myślami kto ma rację i czy jest ta kość nosowa udałam się na USG prywatnie do kliniki ZDROVA na ul. Floriańskiej w Warszawie gdzie lekarz potwierdził obecność kości nosowej i zapewnił że na 1000% nie ma żadnej wady serca, a nawet chciał się założyć o to że ma rację. Teraz już wiem, że klinika INVICTA na ul. Złotej 6 w Warszawie to zwykli naciągacze i wyzyskiwacze kasy. Dr Miśta myślała, że trafiła na młodą idiotkę i że uda jej się naciągnąć mnie na inne badania bo w jej przypadku liczy się tylko kasa. W ogóle jak można robić takie rzeczy i tak oszukiwać pacjentów. Jakbym mogła to pozbawiłabym ją praw do wykonywania zawodu. Jakie trzeba mieć sumienia albo go nie mieć, żeby tak traktować pacjentów, tak kłamać i sprawiać tyle bólu i cierpienia osobie, która pod swoim sercem nosi taki skarb i to w dodatku swój pierwszy. Teraz już wiem, że takich ważnych badań jak amniopunkcja i inne nie wykonuje się w klinikach prywatnych tylko państwowych bo w prywatnych liczy się tylko kasa, kasa i jeszcze raz kasa, nikt tam nie ma sumienia liczy się tylko naciągnięcie pacjentki i tak właśnie zrobiła klinika INVICTA w moim przypadku. Nie wszystko było takie czarne jak mówili lekarze i teraz już wiem, że nie ma co się martwić i denerwować na zapas nie zawsze lekarz ma rację, czasami też się myli – tak było w moim przypadku od początku. Żeby uniknąć takich problemów nie można spóźnić się z pierwszym USG, które trzeba wykonać najpóźniej do 13 tygodnia ponieważ później przezierność karkowa nie jest wiarygodna i można mieć takie problemy, stres i nerwy jakie opisałam powyżej (mi zrobiono 1 USG w 14 tyg.). Cieszę się że wszystko skończyło się dobrze i nasza dziewczynka jest zdrowa, ale niestety nikt nam zdrowia psychicznego nie zwróci. Głowy do góry
Dopiero znalazłam ten temat. Też jestem w zagrożonej ciąży, mam wadę macicy. Na razie wszystko przebiega bez komplikacji, dziecko rozwija się dobrze, męczą mnie tylko silne bóle brzucha. To moja pierwsza ciąża, wyczekana i upragniona. Mam nadzieję, że uda mi się ją donosić. Też cały czas leżę, w domu na szczęście, jestem na zwolnieniu. Kończę studia akurat więc obecnie mam co robić, ale potem zobaczymy, co będzie :) Nastawiam się na książki, filmy, wszystko, co można robić leżąc w łóżku ;) Też wszystko na głowie męża jest obecnie, no ale ... coś za coś, dziecko najważniejsze, a mąż ani razu jeszcze się nie poskarżył :) Będzie dobrze, damy radę :)
-- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
Moja ciąża niestety również należy do zagrożonych. Jestem w 5tc, jeden ginekolog po trzecim usg od razu skierował mnie na zabieg, gdyż nie widział serduszka i stwierdził ze nie ma co czekać. Oburzyło mnie to, dlatego pobiegłam do innego gina. Ten stwierdził ze płod żyje, a na serce można jeszcze poczekać. Wcześniej brałam dopochwowo luteine raz dziennie,natomiast drugi gin przepisał mi duphaston 3x1 i nospe. Na ostatnim usg byłam 3 dni temu i mowił ze mam sie pojawic u niego za tydzień w celu sprawdzenia czy pojawiło sie serduszko. W tym samym dniu zaczęłam plamic delikatnie krwią. Lekarz powiedział mi ze mam sie nie przejmowac tym krwawieniem, bo to prawdopodobnie kruche naczynka krwionośne a z płodem jest wszystko ok. Żadnych krwiaków również nie znalazł. Tylko ze ja z dnia na dzień zaczynam krwawić więcej, najpierw używałam tylko wkładek higienicznych, a dzis w 4 dniu krwawienia zastanawiam sie czy nie zaopatrzyć się w podpaski :( Krew jest jasna, skrzepów nie ma, wyrywkowo w całym krwawieniu miałam moze z dwa małe skrzepki.Brzuch z dnia na dzień mnie boli coraz bardziej, równiez plecy,krzyże i ogólnie mam złe samopoczucie. Koleżanki po ciążach mówią mi ze podobnie sie czuły po duphastonie, a że jem go dopiero 4 dzien to zachodzą rózne zmiany w organizmie i stad ten ból i takie samopoczucie. Do lekarza sie dodzwonic nie moge bo gdzieś wyjechał, na pogotowie równiez ruszyc sie nie moge ani dzis ani jutro, dopiero w poniedziałek, no ale mam nadzieje ze nie bedzie takiej potrzeby. Dobijają mnie te huśtawki emocjonalne, najpierw ból i płacz po usłyszeniu że mam iść na zabieg, a pozniej znowu nadzieja ze może jednak... ;-( Jest wśród Was ktoś, kto miał podobne objawy i nie poronił? Załamana jestem, chociaz wiem ze nie powinnam myśleć negatywnie, ale człowiek nic tylko siedzi i czyta w tym internecie kazdy objaw, analizuje, do głowy dostaje :/
misspatt: Jest wśród Was ktoś, kto miał podobne objawy i nie poronił?
Ja zaczęłam krwawic w 9t1d ciąży. I krwawiłam 2 tygodnie. Nie było to plamienie tylko czysta krew w ogromnych wręcz ilosciach. Bardziej obfite niż @. Wszystko mnie bolało. A brzuch okropnie. Mimo to udało mi sie urodzić zdrowego synka. Życzę Wszystkim Wam z zagrożonymi ciążami, tak pięknego finału jakim ja zostałam obdarowana:)
*misspatt* uwazam ze jak najszybciej powinnas jechać na pogotowie. Ja jestem w 6+3 tc w poniedziałek wylądowałam w szpitalu , rozpoznanie-poronienie zagrażające a miałam tylko śluz zabarwiony na różowo. Tez gdy to zauważyłam zadzwoniłam do gina i kazał czekac ale go nie posłuchałam i dzieki Bogu. W szpitalu zrobiono mi usg i serduszko bije (w czwartek 26maja jeszcze nie biło) Od poniedziałku biore duphaston i dzisiaj juz nie plamie i tez wcale gorzej sie nie czuję odkąd go biorę Zycze aby i u ćiebie okazało sie że wszystko jest ok i nie czekaj do poniedziałku, pozdrawiam
Po napisaniu tego posta poszłam do łazienki i wypłynął ze mnie skrzep wielkości mniej więcej główki dużej łyżki...... :( U mnie serduszka w środe ( 3 dni temu) jeszcze nie było, ale poza tym lekarz mówił że wszystko z płodem wygląda prawidłowo. No i rośnie, bo powiekszył się od przedostatniego usg ktore robiłam 5 dni temu. Agnieszka25, to super, dałaś nadzieje pewnie nie jednej przyszłej mamie. Malutka83 - trzymam kciuki!
Witam,wszystkie kobietki. Mam 30l.Urodzilam 2 synow nigdy nie mialam zadnych problemow jezeli chodzi o zajsie w ciaze oraz donoszeniu swoich lobuzow. Teraz z mezem staramy sie o corcie,zrobilam test pozytywny wynik oszalalam(21 maj),23 poszlam do gina ale jeszcze nie bylo widac pechezyka,31 maja bylam mial 5mm oszalalam z radosci cala droge do domu sama do siebie sie usmiechalam.Niestety 4 czerwc.zaczely sie plamienia odrazu poszlam do swojego lekarza fasolka na usg miala 1cm niestety ciaza jest zagrozona przepisal duphaston strasznie sie boje caly czas sprawdzam intensywnosc plamien i nawet boje sie kichnac,wizyte mam na 8 czerwc.a narazie pozytywne myslenie...nadzieja....lzy.... Zycze wszystkim pania duzo zdrowka i przedewszystkim pozytywnego myslenia mi tez sie przyda wiem ze latwo to sie tylko mowi no ale pozytywne mylenie to polowa sukcesu!!!! Pozdrawiam serdecznie
Gabriell, witaj :) Trzymam kciuki, by Twój maluszek został z Tobą! Myśl pozytywnie, tak jak napisałaś i uważaj na siebie, dużo wypoczywaj. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
-- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
Hej, mi się zaczęły plamienia w 5 tc i to bardzo intensywnie przez ponad 2 tyg. Przyczyną był krwiak, który wchłonął się w 10 tc. Jednak plamienia do tej pory występują, najprawdopodobniej z nadżerki. Do tego od 18 tc stawia mi się macica, więc znowu jestem na podtrzymaniu, może czekają mnie silne leki rozkurczowe w najbliższym czasie, na razie lekarz stara się opanować sytuację duphastonem, luteiną, relanium, mg i no-spą. Od początku lutego, nie licząc 2 tyg od 16 do 18 tc, leżę i tylko modlę się, żeby córcia wytrzymała w brzuszku chociaż do września, do 36 tc i żeby szyjka nie dała się skurczom :(
Jszsz, Gabriell, wszystkie kobietki - nie możemy się poddawać. Wg zasady materializacji myśli, spróbujmy myśleć pozytywnie i wizualizować sobie sytuacje, że wszystko dobrze się konczy. Wiem, ze jest ciężko, ale myślenie nie kosztuje, jedynie zawód który i tak by nastąpił jeśli nie daj Boże miałoby wydarzyć się coś nie tak. Bądzmy pełne wiary! Dziś idę na wizyte, przestałam się bać, jestem świadoma że mogę usłyszeć najgorsze, ale wciąż mówię do swojego maleństwa żeby sie nie poddawało, żeby było uparte jak mama i tata :)
Witam,od soboty biore duphaston,3razy po 1 tabletce dziiaj jest poniedzialek i widac roznice w plamieniach.Rano plamienie bylo znikome i to takie brazowe uplawy bardzo malutkie caly czas mam nadzieje ze tableteczki mi pomoga leze odpoczywam,narazie jeszcze nie skacze z radosci ale widac roznice!!!Wizyta u gina w srode mam nadzieje ze wszystko bedzie ok!!! Wieczorem napisze jak tam przez caly dzien z plamieniem a wiec dziewczyny trzymam za wszystkie was kciuki i badzcie dobrej mysli
Witam dzisiaj wtorek jest naprawde dobrze samopoczucie tez nienajgorsze chociaz chyba po tabletkach czuje sie jakbym miala oslabienie wczoraj prawie caly dzien przespalam.Jutro na badanie!!!Najwazniejsze to duzo odpoczywac i miec wsparcie w najblizszych kocham swoja rodzinke!!! Pozdrawiam;D
Co tam u Was dziewczyny? :) U mnie i synusia ok :) Po ostatniej wizycie super wieści, maluszek duży i zdrowy, szyjka długa ponad 4 cm :) Oby tak dalej. Od 2 tygodni biorę Fenoterol i macica się trochę uspokoiła (bardzo często się stawiała), bóle są mniejsze. Leżę cały czas i niecierpliwie wyczekuję choćby 34tc.
Pozdrawiam Was!! :)
-- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
też jestem na Fenoterolu (od czwartku), gdyż przez skurcze skróciła mi się szyjka - miała 3 cm, teraz ma 2,4. Jeszcze nie ma tragedii, ale trzeba uważać. Cały czas leżę, ale już zdążyłam się do tego przyzwyczaić przez te kilka miesięcy :) Czekam na początek września i 35/36 tydzień :)
Hej dziewczyny Każdej z Was życzę zdrowej i spokojnej ciąży! JA poroniłam 3razy plus dwie ciąże biochemiczne. Mam dwójke dzieci i na tym poprzestaniemy-po tylu bolesnych przejściach nie będę narażać życia kolejnych maluszków, ani swojego bo mam dla kogo zyc,choć przyznam że chciałabym trzeciego/ecią rozjemcę w domu Ale zawsze pozostaje adopcja-tyle jest dzieci,którelos pozbawił miłości a ja mam jej w sobie dużo Jedynie ciąża z Adasiem przegiegła zdrowo,pomijając wymioty, które wpędziły mnie pod kroplówki ii ubytek wagi 5kg Każda kolejna konczyła sie nie dając nadziei, braklo mi juz sił i wiary ale nie poddałam się i dzieki temu mam dziś też córeczkę TA ciąża od samego początku była zagrozona-zaraz po pozytywnym teście pojawiło się plamienie, krwawienie, byłam pewna,ze skończy się tak jak wcześniej ale nie zabrałam szansy na życie temu dziecku i szybko pojechaliśmy na IP. Z e względu na OWP z miejsca na ginekologię i seria badan. USG wykazało pusty pęcherzyk, leżałam chyba dwa tyg wtedy-wszyscy mnie juz znali na tym oddziale i nie normalnie widziałam żal w ich oczach gdy na mnie patrzyli-na każdym USG mimo przyrostu bety było tylko puste jajo płodowe. Znów strzępek ze mnie został, przyniesli mi kartę zgody na zabiego, zmięłam i cisnęłam na łózko-nie zgodziłam się. Ordynator tłumaczyła mi,ze nawet jeśli nieraz serduszko ujawnia się wcześniej to zarodek powinno już być widać a tu nie ma nic, mimo,ze jajo rośnie to na pusto-jest za duze,zeby teraz mogło sie w nim coś pokazać A ja mimo wszystko nie chciałam kolejny raz leżeć pod lampą i mieć świadomość ze wyskrobują ze mnie dziecko!! Zrozumiała-wypuściła mnie na przepustkę ze słowami: bardzo mi przykro, naprawdę nie potrafię pani juz w oczy patrzeć, tyle juz kobieto pzreszłaś. Idż do domu, z najbliższymi będzie lżej. Pewnie za kilka dni zaczniesz krwawić,wiesz co to będzie oznaczało, jeśli nie to za 10dni musisz wrócić, zrobimy USG i zabieg, bo mogloby zdać sięzakażenie zagrazajace Twojemu zyciu" Te dwa tyg było wiecznościa, zaczęłam wymiotować 24h/dobę nie mogłam nic jeść. Pomyślalam,ze jeśli to wszytsko na próżno i zaraz mam poronić to czemu jeszcze musze sie tak męczyc. W umówionym dniu pojawiłam sie na oddziale na USG. Przyszedł ten sam lekarz który 7lat wczesniej pokazała mi na monitorze zdrowego synka-pomyślałam-Boze co za ironia! Weszłam, pzrygotowałam sie...A on na to-strasznie pani zdenerwowana-coś się dzieje? Odpowiedzialm:to się zaraz okaże I najgorsze kilkanaście sekund, zel, sonda, mina lekarza,która moim zdaniem mówiła "co jest grane" Myslałam,ze ucieknę! A on spojrzalna mnie, odkrecił monitor i pokazuje: o tu jest pani dzidzia, tu bijące serduszko, wszystkie wymiary odpowiadaja wiekowi ciąży!!!! DZiewczyny mówie wam,ze w zyciu się tak nie popłakałam, połozna,która zapisywała wynik razem ze mna W nagrodę' dostałam masę zdjeć kruszynki Mąż wtedy siedział w domu z synkiem, nie chciałam,zeby jechal a zresztą i tak nie mógł, gdy na korytarzu wykręcałam nr nie mogłam wydusić z siebie słowa. Powiedziałam sobie to mój mały cud-juz nieważne jakiej płci aby zdrowe. (chciałam wczesniej córkę) Niestety maleńka chciała sie ewakuowac już w połowie ciąży, wiecej czasu spędziąłm na oddziałach nizw domu, brałam leki podtrzymujące itd i udało się W 38 tyg w nocy niespodziewanie i praktycznie od partych rozpoczela sie akcja porodowa, mąż w szoku ja tym bardziej bo nie było zadnego wstepu...zadzwonił po karetkę, bo ja byłam juz unieruchomiona. Lekarz nie chciał mnie zabrać do szpitala bo stwierdził,ze nie dojedziemy ale mimo otępienia z bólu nie zgodziłam sie i dojechaliśmy w 3min. Akurat dyżur miała moja gin Darła się na mnie,zebym parła, mówiła"Justyna tym razem musisz mieć to dziecko"!!! Tetno zanikało, przygotowujemy się do cięcia-myślałam,ze cesarka a to krocze:AŁŁŁŁŁAAAA!!! Wpadła na mój brzuch i Jula wyskoczyła jak z procy-nie oddychała,doznała wylewu, uratowali ją!!!!!!!!!!!!!!! Miała nie sadać, nie chodzić albo z opóźnieniem, na kontrolach komora nadal sie powiększała a córcia rozwija sie zdrowo. neurolo stwierddxiła: wyniki sobie a dziecko wie swoje :)) I niech tak zostanie :) Napisłam wam to wszystko bo dla mnie to jest mega cud!!! Miało jej nie być -a jest, miała sie urodzić jako wcześniak a urodziła sie o czasie, miała rozwijać sie z opóźnieniem a wypzredza rówieśników Takze nie poddawajcie się i walczcie o wasze szczęście jak cos to zapraszam pod wykres albo na priv
Wiktoria, dzięki za słowa otuchy... Też się pobeczałam na tym opisie. Bardzo Ci współczuję tylu strat i tym samym gratuluję córeczki (synusia oczywiście też) :) Takie historie przynoszą wiele nadziei :)
jszsz, trzymaj się dzielnie, będzie dobrze :) My ciążowe leżaki twarde babki jesteśmy i damy radę :)
Pozdrawiam wszystkie pozostałe dziewczyny również :)
A jak tam Wasze wyprawki itd? :) Ja mam kilka ubranek i być może na dniach kupię wózek, wiem, że wcześnie, ale kupujemy używany i akurat jest okazja. Resztę zakupów, jak łóżeczko i pierdołki, smoczki itd. zostawiam na koniec sierpnia tak mniej więcej :)
Pozdrawiam!!! :)
-- Aniołek Antoś 18tc [*] Kochamy Cię :* (ur. 22.05.2014).
Również się wzruszyłam...W lutym też czekałam na serduszko, lekarz dał tydzień, na szczęście się pojawiło.
My mamy już większość ubranek, część kupiona, ale większość po siostrzenicy męża. Musimy dokupić śpiochy. Kupiliśmy za to pościele, karuzelę, rożek, śpiworki, ochraniacze na łóżeczko, przybornik na łóżeczko, kocyk, ręczniczek i okrycie kąpielowe - wszystko z jednej serii :) Wózek pożyczamy od koleżanki, w sierpniu będzie dostawa :D Łóżeczko, butelki kupimy w połowie sierpnia, a kosmetyki pod koniec, lub na początku września. Napisałam na kartce co kupić, włącznie z firmami, więc gdyby się zdarzyło, że urodzę wcześniej, to obok szpitala jest hurtownia z artykułami dla dzieci, mąż pójdzie i kupi. :)
hej dziewczyny :* czytam wasze posty ze łzami w oczach Wiktoria25 niesamowita historia,tyle przeszłyście, jak to dobrze ze byłaś taka dzielna :* a wola walki Twojej córki o życie, az dech zapiera takie historie pomagają innym kobietom w trudnych sytuacjach mieć nadzieje, że może jednak być lepiej ja też poroniłam w pierwszej ciązy,ale naszczeście od razu trafiłam na dobrego lekarza i pomogł nam bardzo, kiedy po trzech miesiacach od poronienia zaszłam ponownie w ciąze już po zrobieniu pozytywnego testu miałam zaczac brac duphaston, niestety i tak pojawiło sie plamienie, do 12 tyg musiałam leżeć, pojawił sie krwiak ale naszczescie sie wchłonął, jednak krwawienie dalej nie ustepowało, lekarz dołaczył zastrzyki z czystego progesteronu to pomogło, każda wizyta u lekarza i usg wiązało sie z okropnym stresem czy jest wszystko ok,pozniej od okolo 25 tyg zaczela mi sie skracac szyjka,ale naszczescie dotrwałysmy do 39 tyg i przyszła na swiat nasza córeczka :) dziewczyny muscie być dzielne i wierzyć , ze wszystko bedzie dobrze :) znieście każda przeciwność i ufajcie swoim przeczuciom, kiedy na swiecie pojawi sie bobas wynagrodzi Wam każda łze i niedogodność :) jezeli chcecie sie wyżalić ja tez zapraszam Was na priv albo pod wykresik, zawsze odpisze lub coś doradze :) trzymajcie sie mocno
witam kochane Panie. jestem w 7 tyg ciazy mialam poronienie zagrazajace dostalam Duphaston biore juz 5 dzien. Poki co jest wszystko w porzadku ale nadal sie martwie. Czy ktoras z was miala podobny przypadek i jak to sie zakonczylo? Czy mialyscie jakies skutki uboczne?
Ja miałam podobnie, ale było już za późno na reakcję duphastonu. Nie będę wchodzić w szczegóły, bo każdy przypadek jest inny i lepiej sie nimi nie sugerować. Jeśli jesteś pod stałą opieką lekarza, który monitoruje problem i duphaston działa, to jest ogromna szansa na powodzenie. Oszczędzaj się i choć wiem, że to trudne w takim momencie, nie denerwuj tak bardzo, bo jak wiadomo nasza psychika to bardzo potężne narzędzie i wiele od niej zależy. Trzymam mocno kciuki ;))
Witam drogie Panie Prawdę mówiąc nie jestem w ciąży, ale piszę do Was z prośbą o pomoc. Muszę napisać pracę na studia na temat "trauma zagrożenia życia dziecka". Chodzi właśnie o pobyt na patologi ciąży, chodź nie tylko. Trudno mi o takie rzeczy, przeżycia pytać, ponieważ ogólnie jestem bardzo emocjonalna i zawsze takie opowieści doprowadzają mnie do łez i przerażenia. Ale niestety nie dało się zmienić mojego tematu. Bardzo bym prosiła Pnie, które czują się na siłach, aby mi opowiedziały o tym w następujących kwestiach: 1. przyczyny zagrożenia ciąży, stan emocjonalny z tym związany, skierowanie na oddzial patologii ciązy 2. reakcja rodziny, znajomych i przyjaciół ale przede wszystkim zachowanie i reakcja męża podczas pobytu na patologii 3. jaki to miało wpływ na starsze dziecko (jeśli było), i/lub na decyzję o kolejnym 4. pobyt na oddziale - wpływ zdarzeń i opowiadań innych kobiet w podobnej sytuacji, u których ciąża zakończyła się sukcesem i u tych u których doszło do utraty dzidziusia.
Bardzo proszę o pomoc. Proszę wylać na papier wszystkie swoje myśli, uczucia, nie wstydzić się. Można mi odp na emaila asiula010692@wp.pl. Czekam na relacje. Z góry bardzo dziękuję. Domyślam się, że to był dla Was trudny czas, dletego tez przepraszam, że do niego wracam .
Hej:-) Czy ktoś tu jeszcze zaglada? Jestem po 3 poronieniach, a obecnie w 8 tc. Ze wzgledu na wczesniejsze poronienia i bole podbrzusza, ktore mam teraz, musze lezec. Jednak w przeciwienstwie do wcześniejszych, nieudanych ciaz, w tej slyszalam juz serduszko. Mimo wielu obaw jestem dobrej myśli.
asidom ja miałam na początku ciaży krwiaka w macicy.. dużo leżałam, odpoczywałam, absolutnie niczego nie dźwigałam i po miesiącu się wchłonął... ale brałam leki dupek 3x1, luteina 2x2, clexane 1 ampułka dziennie...
Treść doklejona: 22.06.13 23:12 z czego clxane i duphaston nadal kontynuuję..pozdrawiam
własnie ja tez w poprzedniej ciąży leżałam od 28 bo miałam szyjke na 1 cm, do 40 tc wylezałam! ale teraz mam inny problem z krwawieniami juz od 2 tyg dzis dochodzimy do15 tyg,szykałm tu takich mam ale nie mogę znalesc takiego wątku-dziękuję za odzew doti28
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 24.06.13 14:33</span> tdzięki salinos ez biore luteina 3x2 nospa 3x1 i mag 3x1 ale cały czas krwawie leze mam 2v krwiaki tzn mialam 2 tyg temu jutro idziemy do gina i zobaczymy,jak dlugo mozna krwawic?
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 24.06.13 14:41</span> salinos mam pytanie na co bierzzesz claxsane czy pomaga na krwiaki?
Asiadom, ja poprzednią ciąże krwawiłam doleżałam do 7mc. Skończyło się źle. Teraz znów jestem w ciąży leżącej , na szczęście z innego powodu ale też bardzo się boję.
mam 2 krwiaki w macicy 1 ok 5cm 2gi 3cm,wczoraj bylismy na usg i nadal krwiaki ,co mnie nie dziwi bo caly czas krwawię
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 26.06.13 18:05</span> z pobytu w szpitalu wiem że krew musi by ciemna(dzięki Bogu jest)mam tez skrzepy,ale jestem dobrej mysli tyle osób sie za mnie modli :-)leze wypoczywam troszkę wstaje mam troje dzieci(11,7 i 4 lata),i robie sobie nadzieje wciąż że to juz ostatnia paczka podpasek,pozdrawiam
Najważniejsze teraz to leżeć i wierzyć że będzie dobrze. Potrzeba dużo siły do wiary i walki. Moja ciąża jest leżąca od początku, najpierw mały krwiaczek, teraz nisko schodzące łożysko ...psychicznie jest ciężko ale walczę dalej . Musimy wierzyć że się uda , musimy wierzyć w nasze dzieciątka. Ja modlę sie co dziennie razem z moim synkiem (8 lat) Modlimy się za wszystkie mamusie które mają problemy w ciąży żeby doczekały szczęśliwie narodzin dzieci. Modlimy się do naszego prywatnego anioła w niebie Trzymaj się ciepło i bądź dobrej myśli. :)
my tez razem się modlimy wziełam sobie za orędownika św Dominika Sawio i kilku innych :-)imam głeboką wiare iz "Moc w słabości się doskonali" to pięknie że modlicie się za innych dziękuję za miłe słowa błogosławionego dnia
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 03.08.13 14:59</span> juz od 3 tyg nie krwawie!!Chwala Panu! zaczęalm chodzic ale nie na dlugie spacerki troszke w domciu posprzątac i odllezec,a co u Ciebie gosiasia?pozdrawiam
<span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 23.09.13 09:32</span> 28tydz, i niestety brzuch twardnieje, macica się stawia szyjka 38mm,chyba nie tak krótka ale fenoterol isoptin nospa i leżenie trudno czego się nie robi dla Miłośći :-)