W kategorii dietynie znalazłam tego wątku, a chciałabym o to zapytać. Po 9 cyklach typu "szczęśliwy traf" postanowiłąm zrobić cos dla siebie i zgubić parę kilogramów, a dokładnie 7. Skonsultowałam sie z dietetykiem. Obecnie jestem na diecie. Nie głodzę się, bo ta dieta polega na jedzeniu często, ale mniejszych posiłków. Jem jak jestem głodna, tylko wyłączyłam z diety białe pieczywo, makarony i słodycze. Chudnę powoli, mniej więcej 1 kg na tydzień (ostatnio waga się zatrzymała). Moje samopoczucie się poprawiło, bo wcześniej byłam taka "nabita", przestałąm się mieścić w ubrania. Wydaje mi sie, że powrót do normalnej wagi (mam 164 cm, chcę dojść do 60 kg) jest raczej korzystny dla przyszłej mamy. Mam nadzieję, że przy zbalansowanej diecie nie powinnam sobie zaszkodzić? Jeszcze się nie staramy tak na 100%, ale wiadomo, że liczymy na ten szczęśłiwy traf. Ktoś mądry sie mozę wypowiedzieć?:) Tylko podkreślam raz jeszcze: to nie jest żadna dietakapuściana, Dukan czy inne diety-cud wyniszczające organizm. Po prostu NZT, czyli NIe Żryj Tyle ;P z góry dziękuję za życzliwą odpowiedź:)
Madzia, jest korzystny. Ja chodzę do dietetyczki, ułożyła mi cały plan dla cukrzyków (chociaż cukrzycy nie mam), co kiedy jeść i nawet ginekolodzy - jeden facet, jedna kobieta - potwierdzili, że taka dieta jest idealna, bo wszystko jest wyważone, dieta niczego nie wyklucza i nie zakłada chudnięcia "diety-cud 10 kilo w tydzień". Endokrynolog też mi ostatnio potwierdziła, że dieta w tym stylu jest jak najbardziej ok przy staraniach, ale żadne diety-cud - ostrzegam od razu wszystkie dukanowiczki... Słowa od ginki - dieta nie powinna nic wykluczać, nawet cukru, ale wszystko powinno być w odpowiednich proporcjach i dawkach. Czyli wszystko z umiarem.
Ja byłam na tysiącu rożnych diet, a dopiero cukrzyca ciążowa sprawiła, ze zaczęłam ładnie chudnąć ( paradoksalnie - w ciąży) - dlatego myślę, ze dieta dla cukrzyków jest naprawdę najzdrowsza- mało a często no i bez węglowodanów prostych A boom na Dukana mnie ostatnio przeraża - wg mnie jest to jedna z najbardziej niezdrowych diet
Agael - dokładnie, takie mało przetworzone jedzenie. Ginka mówi, że i w ciąży powinnam na niej być, bo będę dbała o wagę, a nie jadła co popadnie. Mnie bardzo odpowiada - schudłam prawie 5 kg, nie kręci mi się w głowie, nie chodzę głodna. O dziwo - jem więcej niż kiedyś (śniadanie jadłam duże, potem na obiad sałatka i jakaś kanapka i to wszystko - a tyłam...), metabolizm mi przyśpieszył.
A Dukan - jak każda dieta, najpierw szum, wszyscy przechodzą, a za parę lat nikt pamiętac nie będzie bo wymyślą kolejną
Ja w III trymestrze schudłam 5 kg w miesiąc- a jadłam często, głupio mi było czasem, ze niby na diecie, a znów jem Bałam się, ze Dzidzia źle się przez to rozwija, a okazało się, że ma spory zapasik tłuszczyku na brzuszku Czuję się lepiej, niż w drugim trymestrze, wyglądam lepiej i mam lepszą morfologię. Moja ginekolog-diabetolog gratulowała mi ostatnio
hej, ja jestem na diecie prawie od 2 miesiecy i schudlam 7kg. jest to moja pierwsza w zyciu dieta i jestem pod kontrola dietetyka wiec jestem dosc spokojna o to, ze sobie nie szkodze. moja dieta jest bardzo zroznicowana, jem 5 posilkow dziennie ale w ograniczonych ilosciach. wszystkie skladniki musze wazyc (owoce tez), tylko warzyw moge jesc ile wlezie (i rzeczywiscie nimi sie napycham, inaczej chyba bym umarla z glodu, jestem dosc zarloczna osobka). zauwazylam, ze jak tylko ograniczylam tluszcze i wyeliminowalam slodycze, poczulam sie od razu lepiej i zaczelam chudnac z dnia na dzien... pierwsze 4kg stracilam w przeciagu 2 tygodni, prawdopodobnie bylam troche "spuchnieta" i to ze mnie zeszlo. nie mialam az tak duzej nadwagi (kiedy zaczelam diete wazylam 71 kg przy 168cm) ale teraz zdecydowanie lepiej sie czuje. no i w miedzyczasie licze na szczesliwy traf mysle, ze zdrowa, odpowiednia dieta moze w tym tylko pomoc. szkodza te, ktore stosowane sa bez kontroli lekarza, monotonne, ograniczajace lub (o zgrozo!) eliminujace dostarczanie organizmowi ktoregokolwiek ze skladnikow odzywczych. do prawidlowego funkcjonowania potrzebujemy "wszystkiego", nawet tluszczy i cukru. pozdrawiam i zycze zdrowej diety
Agael Ja jem więcej od męża i chudnę :DDD On się śmieje, że pewnie kryję się z bulimią
Aguncia - jak pod kontrolą dietetyka to spoko, nie ma co się bać Ja mam taką samą - 5 posiłków, równo co 3 h i tego pilnuję jak cholera... Ale niestety mam problem z pilnowaniem, żeby nie jeść słodyczy... W weekendy sobie pozwalam na małe co-nieco... Na szczęście dietetyczka nie krzyczy i mówi, że jak jest ochota no to można coś skubnąć... Ale u mnie to skubnięcie kiepsko się kończy
Ja tam też sobie czasem skubnę o dziwo - czasem po słodyczach mam mniejszy cukier niż po płatkach z jogurtem Ja jem 6 razy dziennie - dwa śniadania, obiad, podwieczorek i dwie kolacje (tzn. jedna podzielona w proporcjach 2/3 + 1/3)
ja staram sie przestrzegac zasad diety ale wiadomo... nie jestesmy maszynami, ktore mozna zaprogramowac, mamy nasze checi i slabosci, wiec jesli od czasu do czasu cos zdarzy sie skubnac... nic wielkiego sie nie stanie i w zadnym wypadku nie czuje sie winna. jak mam ochote na cos slodkiego (ostatnio rzadko, choc przed rozpoczeciem diety bylam strasznym lasuchem) czy cos ekstra co nie wchodzi w sklad diety, to po prostu sobie na to pozwalam, z umiarem oczywiscie. staram sie uwazac, aby nie stac sie niewolnica diety, ale zalezy mi rowniez na tym, zeby zdrowo jesc, po to by lepiej sie czuc. uwazam, ze nic sie nie stanie jesli od czasu do czasu odbiegnie sie od zasady "zdrowej diety" ulegajac slodkiej pokusie gorzej byloby odwrotnie: jako zasade stosowac zle nawyki odzywcze i raz na jakis czas stosowac diete...
cinnamonki staram się zachowywać równe odstępy miedzy posiłkami, ale wiadomo, ze nie zawsze to wychodzi Musiałabym siedzieć cały czas blisko kuchni z zegarkiem w ręku, a to raczej w moim przypadku nie jest możliwe aguncia - i o to właśnie chodzi - nie być niewolnikiem, bo nikt nim nie chce być i każdy szybko ucieka
Moja dieta ok. Ale tez oczywiście nie trzymam się jej ściśle - tzn nie robię takich dokładnie posiłków. Na śniadanko jem płatki z mlekiem lub bmaslanką. Na drugie jem coś nietłustego co ma max 300 kalorii (niestety - to moja słabość - czesto jest to niezdrowa, wiem, duża latte), na obiad wyboieram gotowane lub grilowane mięso, jakąś zupę, dbam o to, żeby jeść dużo warzyw, a wieczorem jeśli się udaje, odpuszczam sobie kolację na rzecz jakiegoś owocu lub warzywa. Generalnie traktuję plan diety ajko taki rozkład i szukam czegoś podobnego, co mam pod ręką albo na stołówce. nie ma szans, żebym sobie gotowała codzięń obiady do pracy, nawet nie mam tego gdzie podgrzać. Ale jestem zadowolona, czuję się super i efekty są. Tak jak napisała *Aguncia* najgorzej, jak człowiek staje sie niewolnikiem diety. Ja tak miałam wtedy, kiedy obsesyjnie starałam się przestrzegać diety. non stop myślałam wtedy o... jedzeniu. no bo trzeba było albpo przygotowac, albo kupić, albo pamiętać, żeby zabrać. Wtedy się szybko zniechęcałam. Co do *słodyczy*, nie wiem jak to jest u Was dziewczynki, ale ja to byłam nałogowcem. I mam generalnie objawy nałogowca. Tzn, staram się w ogóle nie jeśłć czekolady i słodyczy, bo jak tylko spróbuję (jak ostatnio w weekend) to potem kilka ndi mam takie ssanie na słodkie, i takie napady głodu, że po prostu massakra:)
ja przed rozpoczeciem diety bylam wrecz uzalezniona od slodyczy tak wiec kiedy zaczynalam diete martwilo mnie to troche, myslalam, ze nie poradze sobie z moja nieposkromiona ochota na slodkosci. a okazalo sie, ze nie jest tak zle, udaje mi sie oszukac moje kubki smakowe jedzac owoce i jogurty owocowe. coz, jak sie nie ma co sie lubi... dosc duzo czasu zajelo mi dojscie do takiego stanu, kiedy dopinanie spodni stalo sie rownoznaczne z wciaganiem brzucha... wiec zanim zdecydowalam sie cos zrobic ze zbednymi kilogramami minelo ladnych pare lat!... przelomowy moment nastapil kiedy ktoregos dnia robiac zakupy zobaczylam swoje odbicie w lustrze w przymierzalni (mieli chyba jakies dziwne, bardzo niekorzystne swiatlo )... wyskoczylam jak oparzona ze sklepu, zrezygnowalam z jakichkolwiek zakupow (zazwyczaj, jak kazdej kobiecie, shopping poprawia mi nastroj... tamtego wieczoru wyraznie mi go popsul ) i w przeciagu 5 minut juz mialam umowiona wizyte u dietetyka. troche mnie to kosztuje (tutaj specjalisci kaza sobie baaaaardzo slono placic), ale mam nadzieje, ze nie bede musiala do niego zbyt czesto zagladac w kazdym razie, jeszcze odnosnie diety: polecam (jesli jeszcze tego nie macie) zakup parowaru (najlepiej "pietrowego"), pozwala on na gotowanie kilku potraw jednoczesnie, zaoszczedza czas no i smak zywnosci jest lepszy. nie wspominajac o tym, ze ten sposob gotowania jest jednym z najlepszych dla osob, ktore chca sie dobrze i zdrowo odzywiac. --
*Amazonka*, tak, oczywiście. Mówię za siebie, ale CInnamonki też mówiła. Myślę, że żadna rozsądna kobieta starająca się o dziecko nie powinna odchudzać się na własną rękę. *Aguncia* parowar popieram. Oboje z mężem lubimy go używać:)
Ja skorzystalam przy ookazji z wizyty u diabetyka i nie zaluje.Okazalo sie ze moge stosowac diete dla cukrzykow mimo ze nie choruja na cukrzyce i jestem zadowolona.Oprocz tego cwicze i uwzam ze mimo iz mam dobra diete to jedna ruch robi swoje i nic go niezastapi.
No ba, też mówiłam dietetyczce - dlatego powiedziała, że max chudnięcia to 1 kg na 2 tyg, żeby za dużego szoku nie było. W związku z tym mam rzadko wizyty, ale jak tak rozciągnięte w czasie to sobie spokojnie chudnę
A ja też uwielbiam z pary i mięsko i warzywka, nie cierpię smażonego, więc w sumie dla mnie ta dieta idealna.
RoxyEwa Dokładnie - ćwiczenie też mus, ja sobie robię tylko przerwę raz-max dwa w tygodniu. Ale ćwiczyłam zawsze, nawet jak pulchniejsza byłam - dzięki temu nie było tej wagi aż tak widać, bo zbita masa jestem
podpisuje sie pod annalena i cinnamonki. oczywiscie, ze dietetyk wie o staraniach, tak wiec wszystko jest pod kontrola. jak juz chyba wspominalam, moja wizyta u dietetyka byla z jednej strony zwiazana z checia zrzucenia kilku kg ale przede wszystkim z "postanowieniem poprawy". za tydzien mam nastepna wizyte i dietetyk juz zapowiedzial mi, ze da mi diete "podtrzymujaca", dzieki ktorej bede mogla utrzymac idealna wage. i o to wlasnie mi chodzilo: wcielic w zycie zasade zdrowego odzywiania i tego sie trzymac.
A no raczej tak. Zatem, dla tych niewtajemniczonych: w cyklu, w którym olałam starania, zaczęłam sie odchudzać i schudłam prawie 4 kg... zaszłam w ciążę:))))) ale to oczywiście nie czyni reguły. za to pokazuje, że rozsądne odchudzanie niczego nie utrudnia:)
no oczywiście, ze nie, Amazonko:) ale serducha w płodnym trafiły sie przypadkiem, po prostu meiliśmy na to wtedy ochotę. Nie pisze przecież, że odkładałam, tylko że olałam starania - bez testów owu, bez planowania serduch w okresie płodnym. po prostu nie liczyłam m juz na nic i nawet nie zwracałam uwagi na korelacje między sercami a dniem cyklu.
Ummm... Amazonko, czy jeśli żona i mąż w szale uniesień nie założą prezerwatywy to też się starają? Albo "oleją" i stwierdzą - będzie co będzie? Dla mnie to nie podpada pod starania. Dla mnie to nie jest staranie tylko totalny sponton.
Oczywiście nie mówię o Annalenie, tylko przedstawiam hipotetyczną sytuację.
Amazonko - a nie z nastawienia psychicznego? ja uprawiam seks bez zabezpieczenia w okresie płodnym - ale nie staram się. po prostu zdaję sobie sprawę z konsekwencji wynikających z tego faktu.
Ale ściśle powiązane z kategorią, przynajmniej w moim przypadku. Kategorię wybiream na podstawie nastawienia psychicznego a nie w zależności od tego co i jak robię w dni płodne.
Amazonko, cenię sobie Twoją wiedzę i doświaczenie, ale czasami dyskutujesz chyba dla sportu. W KTÓRYM MIEJSCU NAPISAŁAM, ŻE ZMIENIŁAM KATEGORIĘ? NIgdzie tego nie napisałam. "Olać starana" oznacza dla mnie to, co potem na Twoją prośbę wytłumaczyłam, nie będę się teraz powtarzać. Nie zmieniłam kategorii na inną, bo nadal chciałam dziecka, ale wrzuciłam na luz i przestałam się starać "psychicznie". Kategoria oczywiście nadal była "staram się", a araczej "szczęśliwy traf". Olimpijka i Cinni jakoś to zrozumiały.
Heh, Olimpijka ja musze mieć z życia trochę zabawy, a przeginanie w żadną stronę nie jest wskazane
No właśnie Madzia - Ty miałaś szczęśliwy traf, który ja interpretuję "będzie co będzie, jak nic nie wyjdzie to spoko, jak będzie plus to tez się nie pogniewam"
Ale o co wogole jest ta sprawa??? *Amazonka* - mam wrazenie, że czasem zadajesz pytania kompletnie nie związane z tematem, o którym sie dyskutuje. Wszystkie osoby biorące udział w dyskusji wiedzą o co chodzi, a Ty jedyna starasz sie udowonic że nie mają racji. Jaki jest Twoj cel????
Jesteś na normalnej diecie tzn.? Opisz szerzej co przez to rozumiesz. I dlaczego nie służy? W przypadku szczególnie kobiet z takimi dietami trzeba uważać, ponieważ nadmiar szczególnie białek może prowadzić do szeroko rozumianych problemów z cerą, nie u każdej kobiety, lecz to dosyć częsty problem.