Moim zdaniem nie.Już wiele razy również na własnej skórze się przekonałam.. Potem zawsze rodziło się jakieś uczucie. Zresztą to zależy od osobowości,są faceci którzy mając kobietę mogą mieć przyjaciółkę,ponieważ i tak wiedzą,że nic z tego nie będzie i odwrotnie.
zgodze się z Migotką, ja przez 2 lata miałam przyjaciela a potem mi wyznał że się we mnie bardzo zakochał, i doprowadził tym faktem do tego że po prostu zerwałam z nim wszelki możliwy kontakt, bo ja nie chciałam się z nim wiązac, a przyjacielem był fajnym. troche mi go szkoda ale zrobiłam to dla jego dobra...
A ja myślę, że znalazłoby się też sporo kobiet, które potwierdziłyby możliwość przyjaźni z mężczyzną - wydaje mi się, ze zależy to od sytuacji i osoby.
No to jestem przykładem, że przyjaźń damsko męska istnieje. Wiemy o sobie więcej niż nasi partnerzy, bo znamy się dłużej. Znamy swoje poprzednie związki, przeżywaliśmy razem nasze nowe miłości, rozstania, smutki i radości. Mamy do siebie zaufanie, lubimy się, jesteśmy do bólu szczerzy dla siebie, nie owijamy w bawełnę, jak coś nam sie nie podoba, najczęściej coś w stosunku do naszych połówek. On wiele razy tłumaczył mi co czuje facet w danej sytuacji, gdy np żaliłam się na ema. Ja postawiłam go do pionu, kiedy nie chciał iść na badanie nasienia. Tłumaczyłam jak ważne jest to dla jego żony. I jakoś tak dziwnie się złożyło, że obydwoje mamy problemy z płodnością. I pięknie wspieramy się w tym.
brawo Tamara, pozazdrościć. Ja z doświadczeń własnych i obserwacji otoczenia nie wierzę w taką przyjaźń - życie nie dało mi podstaw. Ale Twój przykład niesie powiem nadziei, że istnieje:)
Dzięki:) Nie wiem na czym to polega, może dlatego, że nigdy nie było między nami TEJ chemii? Ani on mnie nie pociąga, choć ze zdumieniem kiedyś stwierdziłam, że jest bardzo podobny do mojego męża:):), ani ja jego nie rajcuję. Pewnie dlatego:).
Rowniez nie wierze w przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna...Zdarzaja sie wyjatki,ale zazwyczaj wtedy kiedy wychowuja sie razem od dziecinstwa i znaja jak wlasna kieszen.W wiekszosci przypadkow jedna ze stron czuje zawsze cos wiecej i prawie zawsze konczy sie to przykrym zerwaniem znajomosci.
Ewa, jesteś jeszcze młoda, też wszystko przed Tobą:). My poznaliśmy się dosyć późno, na studiach zaocznych, mieliśmy po 22 lata, pierwszego dnia usiedliśmy koło siebie :) i już tak zostało na następne 5 lat:). Po naszych ślubach (ja w sierpniu, on we wrześniu tego samego roku)mieszkaliśmy 400km od siebie, ale były telefony, maile, odwiedziny. Teraz mieszkamy jakieś 100km, i też przynajmniej raz w tyg mamy kontakt. Różnie to w życiu się układa. Czasami przyjaźń faktycznie zamienia się w miłość, tak jak Ania piszesz, a czasami bez przyjaźni jest wielka miłość:). Też mi się wydawało, że najpierw musi być przyjaźń, a potem okazało się, że nie, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje:) - ale ckliwe co? :)
Tamara czy przedemna przyjazn meska...odpada.Moj maz jest bardzo zazdrosny i chociazby dlatego nie bede sie w takie przyjaznie nawet wdawac chociaz los czasem dziwnie sie uklada to jednak mam nadzieje ze zostanie tak jak jest.Mi w zupelnosci wystarcza to co mam.Mialam dwie przyjaciolki jedna (moja mama) zmarla dwa lata temu i teraz trzymam sie mocno z druga mamy orwniez podobne przezycia bo ona stracila tate i jakos juz kilka ladnych lat sie przyjaznimy i mysle ze to jest wystarczajace:)
No ale ja nikogo nie zmuszam:). Wiem, że nie każdemu taki układ pasuje. No cóż, u mnie przyjaciel był pierwszy:), męża poznałam kilka lat później, więc, że tak powiem, postawiony został przed faktem dokonanym. Pewnie, że był zazdrosny, ale zapewniałam, że nie ma powodu i musiał to zaakceptować.
Mysle ze to zalezy od obojga. Ja mam przyjaciela faceta i nic mnie migdy poza przyjaznia z nim nie laczylo. Kocham go jak brata... a on mnie jak siostre :P To bylo by okropne zakochac sie w swoim "rodzenstwie"
-- "My thoughts are nothing like your thoughts," says the Lord. "And my ways are far beyond anything you could imagine."
Tamara74: może dlatego, że nigdy nie było między nami TEJ chemii?
właśnie miałam Cię o to zapytać ;) Chyba to jest gwarancją - brak chemii jakiejkolwiek. Ale fakt - chciałabym doświadczyć takiej przyjaźni. Ale też i bym się trochę bała, bo jednak moje doświadczenia i obserwacje nie dały mi pozytywnych przykładów;)
Karko, ale ja tez mam takie doświadczenia. Była "przyjaźń" z mojej strony, a w domu ryczałam w poduszkę:), że to za mało. Potem role się odwróciły, ja czułam tylko przyjaźń, a ktoś inny coś więcej. A ta przyjaźń jakoś tak fajnie się zaczęła, że nawet nie pomyśleliśmy, że moglibyśmy być parą. Oj, zagadalibyśmy się na śmierć:)). Ale wracając do pytania założycielki wątku:) - jak widzisz sa różni ludzie, różne sytuacje. Na pewno jeśli masz możliwość obserwacji męża i przyjaciółki - popatrz jak się zachowują, jak na siebie reagują. Kiedyś z emem rozmawiałam na ten temat i sam stwierdził, że faktycznie, całkiem inaczej zachowuję się do niego, do np. mężczyzn, którzy mi się podobają (bo to naturalne, że mając męża widzi się innych, prawda?:) ) , a inaczej do przyjaciela. Nie widzi żebyśmy nawzajem się kokietowali, rzucali jakieś dwuznaczne teksty, niedomówienia. To jest chyba takie uczucie jak pisze Jade - jak do brata:)
Niektórzy twierdzą, że taka przyjaźń jest możliwa..... ale tylko jak facet jest gejem ;) Żart... Ale poważnie mówiąc wierzę, że taka przyjaźń jest możliwa, co nie jest łatwe dla partnerów tych przyjaciół, zwłaszcza jeśli próbują szukać "dziury w całym". Najgorsza sytuacja to taka, w której jedna osoba ma przyjaciela, a ten przyjaciel nie nawiązuje więzi z jej partnerem. Nie wiem czy nie zamotałam za bardzo, ale mam nadzieję, że rozumiecie:)
Pytanie, co kto rozumie przez przyjaźń damsko-męską. Moim przyjacielem-mężczyzną jest mój mąż, poza tym także (choć to inna przyjaźń, bo są to też więzy rodzinne) moi bracia i mój ojciec. Przyjaźń - także z kobietą - oznacza dla mnie stworzenie sobie z drugą osobą pewnego intymnego świata, swoich tajemnic, swojego języka. Tworzy więź nie do podrobienia z kim innym. Dlatego ja nie mam innych przyjaciół - mężczyzn w tym rozumieniu. Mam dobrych znajomych, serdecznych kolegów, nikt nie wie o mnie tyle, co mój mąż i z nikim innym nie załatwiam spraw, które jego dotyczą.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
W moim przekonaniu przyjaźń damsko-męska istnieje :) ale faktycznie bardzo dużo zależy od podejścia do tematu... Mojego przyjaciela poznałam dużo wcześniej niż męża ;) dalej się przyjaźnimy, choć fakt w moim przypadku to jest odległość 500km, więc m jest spokojny ;), ale tak na serio: łączy nas jedynie przyjaźń, fajna sprawa :D
istnieej ,mòj ex jest moim przyjacielem, to byl mòj pierwszy chlopak ,ja mialam 18 a on 16 lat, teraz oboje mamy rodziny ,ale dzwonimy do siebie i tez spotykamy sie ,jak jestem w PL, mòj M go zna ...
A mój Luby ma właśnie taką przyjaciółkę... Więc mogę się wypowiedzieć od tej drugiej strony, że nie jest to łatwe, zwłaszcza, że dzieli nas prawie 500km., a ona mieszka tam gdzie on.... On mnie zapewnia, że to tylko przyjaźń, że traktuje ją jak siostrę, ale przede mną jednak próbowali być ze sobą, więc jak mam nie być zazdrosna.... Eh może z czasem nabiorę więcej zaufania dla tej ich przyjaźni, może jak ją poznam...
Migotka tak Ci powiem ze podziwiam Cie za to ze probojesz to zrozumiec bo ja taka wyrozumiala nie jestem i nie zgodzilambym sie na jakies przyjaznie odnosnie mego meza z kobietami.Z reszta on wie ze ja zazdrosna jestem i nie daje mi powodow zebym miala jakies podejrzenia.Pozatym ostatnio mi powiedzial,ze on nie ma przyjaciol czy kumpli on ma same znajome twarze.To taki typ samotnika,lubi byc sam i nie zwierzac sie ze swoich problemow.Kiedy mielismy firme to kupa ''przyjaciol'' sie odzywalo a teraz kiedy firma padla nagle znikneli wszyscy heh.
Migotka - no to jednak jest inna sytuacja, kiedy tym przyjacielem jest nasz ex. Mimo wszystko jakieś mieszane uczucia tam występują. No i ta odległość, też swoje robi. Wcale Ci się nie dziwię, że możesz być zazdrosna. Jednak jeśli się kochacie, macie do siebie zaufanie - musisz mu zaufać, musisz zaryzykować. Jeśli On Cie kocha na pewno to doceni. Wiesz, jak masz swobodę to nie wykorzystujesz tego. Jak ktoś nas ogranicza, czegoś zabrania - zrobimy na złość. U nas, jak już pisałam, nie ma chemii, nie widzimy w sobie obiektów westchnień:), faktycznie traktujemy się jak rodzeństwo więc nasi partnerzy patrzą na to spokojnie. Mój wie, że pod jego nieobecność przyjaciel bywał u nas, nocował, moja rodzina go bardzo polubiła. A mnie taki ktoś jest potrzebny. Mogę się poradzić, on mi podpowiada co może mój em myśleć, pomaga mi zrozumieć tak od strony męskiej dany problem. Ja jemu pokazuję, co w danym momencie myśli i czuje kobieta. To super sprawa. Mamy wspólnych znajomych ze studiów, spotykamy się, mamy swoje tematy. Nie wyobrażam sobie, żeby mój em zabronił mi z nim się spotykać. Natomiast nie spotkałam się z przyjaźnią między ex. Jak ex to znaczy, że któreś postanowiło się rozstać, jakieś złe emocje były, nie? Więc pomimo szczerych chęci, piszę z mojego doświadczenia, z taką przyjaźnią jest ciężko. Jedna ze stron może czuć się skrzywdzona.
Tamara ,zalezy chyba tez ile czasu minelo, moja to byla pierwsza piekna milosc, ile ja ryczalam jak go zostawilam, duzo sie wydazylo,od tegoi czasu ,wiemy o sobie doslownie wszystko i nawet przez mysl ,by mi nie przeszlo ,ze jeszcze kiedys mogloby cos miedzy nami zaiskrzec , wlasnie teaz remontuje mojej mamie kuchnie w PL...Czy mòj M jest zazdrosny? a o co? o rozmowy na skypie... i tak malo rozumie...
Moją najlepszą przyjaciółką jest facet ;) I nie jest gejem :) Jak coś się działo lub dzieje to zawsze jakoś tak szukamy wsparcia u siebie, szczególnie, gdy to dzianie się dotyczy spraw damsko-męskich. Wtedy przydaje się spojrzenie na sprawę tej drugiej płci. Bardzo się lubimy, mamy łatwość w byciu blisko, bo jak już pisałyście nie ma "chemii" więc nie ma dwuznacznych sytuacji. Myślę, że z nie każdym tak bym mogła, ale akurat w tym przypadku - zero problemu. Może też mi jest jakoś łatwiej przyjaźnić się z facetami, bo nie miałam siostry, wychowywałam się z chłopakami : brat+kuzyn i przebywanie w męskim towarzystwie było czymś naturalnym. Potem w szkole zaczęły się dziewczyńskie przyjaźnie, niektóre trwają do tej pory, ale mam też własnie takie płcio-mieszane. Ostatnio odświeżyła się przyjaźń z kolegą z liceum, bo robimy coś wspólnie i okazało się, że te kilka lat, kiedy mieliśmy ze sobą bardzo ograniczony kontakt, jakby nie istniało. On ma swoją rodzinę, ja swoje życie, ale relacja została ta sama. I dokładnie jakaś taka rodzeństwowa jest. Myślę sobie, że to dużo zależy od tego jak jesteśmy wychowywani też. Jakie są nasze relacje z płcią przeciwną, co nam wcisnęli do głowy. Jak pisałam, dla mnie towarzystwo chłopaków było od zawsze naturalne, nawet chodziłam do typowo męskiej szkoły średniej, za to potem studiowałam typowo babski kierunek. :) I naprawdę mam dużą łatwość w nawiązywaniu takich relacji, bo dla mnie są naturalne, że facet to też człowiek do zakumplowania a nie potencjalne zagrożenie dla mojego związku.