Ponieważ na „seksie w czasie ciąży” zrobił się dosyć obszerny OT proponuję dyskusję na temat wyboru szpitala przenieść tutaj.
Ja uważam, że ile rodzących kobiet tyle opinii o szpitalu. Przede wszystkim o tym jak będziemy wspominać szpital decyduje pracujący w nim personel, który nie pracuje tam non stop, ale na zmiany i tak do końca nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Dlatego dobrym rozwiązaniem (IMHO)jest własny lekarz (czytaj: opłacony)lub położna, a może nawet oba warianty.
Dla mnie osobiście przy wyborze szpitala istotne były takie czynniki jak: - własny lekarz - czyli wybierałam lekarza pod kątem szpitala - na pierwszym miejscu był dobry oddział noworodkowy, aby w razie czego moje dziecko miało dobrą opiekę - oczywiście możliwość porodu rodzinnego - w miarę przestronne i nie przeładowane sale (jestem okropna indywidualistka źle znosząca przymusowe towarzystwo na dłuższy dystans).
- dobrze wyposażony oddział noworodkowy - możliwość uczestnictwa męża podczas porodu - wybór pozycji do rodzenia i możliwość chodzenia w pierwszej fazie porodu - system rooming-in czyli dziecko cały czas z mamą - poszanowanie godności i intymności rodzącej
Wybrałam sobie szpital, który spełniał te wszystkie warunki. Drugie dziecko też tam urodzę.
chmmm a ja nie miałam zbyt wielkiego wyboru choć w moim mieście jest owszem prywatna klinika położnictwa i różne są o niej opinie. Jeśli rozchodzi się o szpital w którym rodziłam obie córcie to za każdym razem było inaczej. Jeśli rozchodzi się o opiekę to była dobra. Wszystko jeszcze zalezy jaki się ma własny harakter i czego się oczekuje od otaczających ludzi. Ja niektórych współrodzących sama miałam dość. Na położne natrafiłam dosyć dobre. W szczególności za drugim razem. Oba porody przy mężu. Sala kilku osobowa. Dostępne były tzw. środki relaksujące: materace i inne. To ja zadecydowałam kiedy się położyć oczywiście przy poparciu położnych. Dziecko za drugim razem przyniesiono mi w niecałe pół godziny po porodzie i było cały czas ze mną. Za pierwszym razem sale były bardzo przepełnione i po porodzie trafiłam na oddział przedporodowy.Dziecko nie mogło być ze mną cały czas z oczywisych względów nieprzystosowania sali do kąpieli takiego maluszka jak na oddziale poporodowym.
hajduczku dokładanie tak, wszystko zależy od tego czego się oczekuje :)
ja przy pierwszym porodzie wybierając lekarza i szpital nie myślałam o wielu rzeczach, o których będę myśleć przy kolejnym dziecku. I powiem szczerze, że najchętniej rodziłabym w domu, ale jest to możliwe tylko, gdy nie ma żadnych komplikacji, u mnie przy pierwszej ciąży problemy było od początku i nawet nie miałam co marzyć o takiej opcji. Przy drugim, cóż jeszcze do tego daleko, zanim się zdecyduję na drugie wiele się jeszcze może zmienić (mam nadzieję ;)).
Dziewczyny, zauwazyłam że w statystykach szpitali szpital w SOKÓŁCE (woj. podlaskie) nadal jest wysoko w rankingach. Ludzie z województwa wybierają często szpital w tym miasteczku i rodzą. Znam ten szpital dość dobrze i nikomu go nie polecam. Kilka lat temu, kiedy był lepszy personel, szpital zdobywał tytuł "rodzić po ludzku". Obecnie połowa kadry lekarzy odeszła - hmm... niestety ta lepsza i koszmar!!!A tytuł pozostał. Pani ordynator chamska jak mało kto. Potrafi rzucać się do pacjentek np. z tekstem: "czego się drzesz? nie trzeba było dawać!" Kobieta jest starą panną, nigdy nie rodziła i niestety... do przyjemnych nie należy. Miałam z nią kontakt kilka miesięcy temu i bardzo źle go wspominam, nie wyobrażam sobie rodzić u niej na oddziale z WYBORU.
Ja w sumie idę za lekarzem, bo wychodzę z założenia że jest lepiej rodzić w szpitalu w którym pracuje lekarz do którego się chodzi. W drugiej ciąży chodzę do tego samego co w pierwszej, ale będe już rodzić w innym szpitaku bo on zmienił miejsce pracy. Na szczęście w tym szpitalu jest ordynatorem więc myślę że będę pod dobrą opieką.
a ja sie w sumie nie zastanawiałam nad wyborem szpitala :) u mnie na osiedlu jest porodowka jakies 10 minut odemnie :) na pieszo oczywiscie :) ja sie tam urodziłam :) i tak sie w sumie fajnie złozyło ze moj ginek pracuje w tym szpitalu przez nfz ale prywatnie sobie dorabia i jakos tak sie złozyło :) wiec chyba bedzie dobze :) fakt ze warunki sa jakie są bo na sali lezy nas 6 osob odwiedziny tylko od 14 do 17 ale co zrobic ;)
Ja mam w sumie szczeście, bo mieszkam w mieście, gdzie szpital uzyskał w którymś tak roku tytuł "rodzić po ludzku" i lepiej jest tutaj rodzić niż we Wrocławiu. Wiem, że nawet z tamtąd przyjeżdzają dziewczyny rodzić do "nas".
dorit, ja wybrałam żelazną ze względu na fajne położne, były tak miłe, opiekuńcze i dyspozycyjne, że po tygodniu spędzonym w szpitalu marzyło mi się, żeby na mnie ktoś krzyknął, serio :) W trzeciej dobie po porodzie miałam baby bluesa w nocy, dyżurująca położna chciała mnie pocieszyć za wszelką cenę, aż mi się głupio robiło, przynosiła w środku nocy środki uspakajające, przytuliła, chwaliła jak sobie radzę itd. Przy porodzie miałam Magdę Kukulską (panieńskie nazwisko Modrzejewska), anioł nie kobieta, bez niej bym nie urodziła. Minusem tego szpitala jest położenie, jak ktoś do mnie chciał przyjechać w odwiedziny to tylko wieczorem, bo za dnia mega korki. No i o mały włos nie urodziłam na patologii ciąży (długo czekałam na wolną salę), bo była pełnia księżyca i tak dużo rodzących kobiet, że niektóre spały z dziećmi na korytarzu, po kilku dniach pełnia się skończyła i szpital prawie opustoszał.