Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorScorpi
    • CommentTimeJul 11th 2007
     permalink
    Amazonka: nieświadomych "fatalizmu"


    hm.... co to znaczy?
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJul 11th 2007
     permalink
    Spytaj pomysłodawczynię terminu.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 11th 2007
     permalink
    fatalizm w sensie antyki to samo zło. popadanie ze skrajności w skrajność.
    •  
      CommentAuthorScorpi
    • CommentTimeJul 11th 2007
     permalink
    a jaki to ma zwiazek z 28 dni?
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 11th 2007
     permalink
    skorpionka, co jaki ma zwiazek?
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeJul 16th 2007 zmieniony
     permalink
    Metoda termiczno-objawowa
    Metoda ta łączy mierzenie temperatury, obserwację zmian wyglądu śluzu i badanie szyjki macicy. W fazach niepłodnych szyjka macicy jest twarda, skierowana ku tyłowi. Jej zewnętrzne ujście jest zamknięte.

    W okresie płodnym szyjka staje się miękka, lekko uniesiona do przodu a miejsce szyjki ku górze i rozwarte na szerokość opuszki palca. Badania ujścia szyjki macicy powinien nauczyć lekarz z poradni planowania rodziny.

    Przy ustalaniu początku okresu płodnego wybierasz wcześniejszy objaw, który zauważysz: rozpulchnienie szyjki macicy, podwyższoną temperaturę lub dający się wyciągać w nitki śluz szyjkowy. Natomiast koniec okresu płodnego sygnalizuje całkowity zanik wszystkich objawów świadczących o płodności.

    Zalety:

    * metoda dla stałych partnerów będących w ustabilizowanych związkach

    Wady:

    Metody tej nie można stosować:

    * w okresie poporodowym
    * w czasie karmienia piersią
    * podczas przeziębienia
    * gdy kobieta jest zmęczona
    * w czasie chorób z gorączką
    * po nieprzespanej nocy

    Wskaźnik Pearla: 3 - 35

    hmm, myslę, że ciągłe niespanie w nocy albo zmęczenie rzeczywiście mogłoby "zmusić" nas do innej metody :devil:
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeJul 16th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJul 16th 2007
     permalink
    Ciekawe, skąd wzięli PI=35. Gdyby zmęczenie wprowadzało takie zawirowania w hormonach, to może 50% cykli byłoby nieinterpretowalnych.
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeJul 16th 2007
     permalink
    istna propaganda, a te wskaźniki to pewnie każdy portal wymyśla, bo u każdego co innego :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJul 16th 2007
     permalink
    Znalazłam ciekawą dyskusję o starych badaniach skuteczności NPR. Problem leży w tym, że kiedyś oceniano skuteczność metod retrospektywnie, czyli wysyłano ankiety do pacjentek z pytaniem o metodę anty i liczbę nieplanowanych ciąż. Co pacjentka uznała za metodę naturalną, kalendarzyk, jakieś fantastyczne wyliczenia albo coś innego, to uznawano za metodę naturalną i przypisywano jej nieplanowane ciąże. Stąd wzięły się te gigantyczne PI.
    Obecnie badania są prospektywne, przeprowadzane pod kontrolą lekarzy, uczestniczki są uczone konkretnej metody przez instruktorów, ściślej definiuje się nieplanowaną ciążę i wyniki są jakie są, a więc o rząd lepsze.

    Domyślam się, że np. Pnton nie przyjąłby tego wyjaśnienia, lecz twardo obstawał przy danych z WHO.
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeJul 20th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeJul 20th 2007 zmieniony
     permalink
    grejfrut powoduje raka?
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 20th 2007 zmieniony
     permalink
    Dholubecka:
    Wyniki trzeba potwierdzić chociażby dlatego, że uwzględniono w nich tylko konsumpcję owoców, ale już nie soków.
    źródło: j.w.
    mysle ze trzeba ostrożnie podchodzić skoro badania nie są komplementarne. z drugiej strony:

    Citrosept jest suplementem diety, zawierającym płynny koncentrat
    z pestek, miąższu i białych części grejpfruta. Jest naturalnym środkiem poprawiającym odporność organizmu, skutecznym w walce z bakteriami i wirusami.
    Zawiera ważne dla zdrowia bioflawonoidy oraz witaminę C.

    Bioflawonoidy zawarte w Citrosepcie:
    • wykazują silne działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze
    • wspomagają leczenie infekcji oraz przeziębień
    • łagodzą objawy choroby
    • wzmacniają odporność organizmu

    Witamina C stanowiąca drugi składnik Citroseptu wspomaga działanie bioflawonoidów.
    źródło http://www.citrosept.pl
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeJul 20th 2007
     permalink
    Oczywiście Vicky. Wkleiłam to tylko jako "znalezioną ciekawostkę", dla wiadomości, że są też takie teorie.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeJul 25th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJul 25th 2007
     permalink
    Trzeba przyznać, że ten artykuł odbiega od potocznej i powszechnej wiedzy. Zawiera trochę błędów (skuteczność postkoitalnej = 100%? Lecę po receptę!), ale też dużo więcej prawdy niż zazwyczaj można wyczytać w takich miejscach.
    --
    •  
      CommentAuthorspontanka
    • CommentTimeAug 6th 2007 zmieniony
     permalink
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeAug 9th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 9th 2007
     permalink
    IPPF wraca do łask. :-(
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeAug 10th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeAug 14th 2007
     permalink
    nie wiem czy to już było - w razie czego usunę :wink:
    artykuł z “British Medical Journal” o npr
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 14th 2007
     permalink
    Artykuł zawiera b. niewygodne prawdy, tym gorzej dla tych faktów. :-(
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 27th 2007
     permalink
    Weganie zagłodzili synka
    Na dożywocie za morderstwo z premedytacją i okrucieństwo wobec dzieci skazał sąd w Atlancie w Georgii (USA) rodziców, którzy zagłodzili swoje 6-tygodniowe dziecko. Rodzice będący weganami karmili synka głównie mlekiem sojowym i sokiem z jabłek, gdyż za produkt pochodzenia zwierzęcego uznali mleko matki.

    Chłopczyk zmarł 25 kwietnia 2004 r., jednak sąd w stolicy Georgii wydał wyrok dopiero teraz. Rodzice dziecka są weganami i stosują dietę, z której wyeliminowane jest nie tylko - jak w przypadku wegetarian - mięso, ale wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego, a więc również nabiał. Do tej ostatniej kategorii rodzice zaliczyli także mleko matki. Przybywa dowodów na to, jak groźnym narzędziem w rękach lewicy staje się ideologia radykalnego ekologizmu. Jedna z brytyjskich organizacji "ekologicznych" ogłosiła w bieżącym tygodniu raport, w którym przekonuje, że najskuteczniejszym sposobem walki z niekorzystnymi zmianami klimatycznymi jest zmniejszenie liczby dzieci w rodzinach. "Skutecznie przyczyni się to do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery" - czytamy w raporcie. Wśród jego twórców znalazł się także prof. John Guillebaud, wykładowca przedmiotu o nazwie "planowanie rodziny" na londyńskim University College.
    Krzysztof Jasiński, BF
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeAug 28th 2007
     permalink
    Amazonka: za produkt pochodzenia zwierzęcego uznali mleko matki.
    ???????? pogieło ich czy co???
    Amazonka: najskuteczniejszym sposobem walki z niekorzystnymi zmianami klimatycznymi jest zmniejszenie liczby dzieci w rodzinach

    zwłaszcza zmniejszenie ich liczby w krajach zachodnich gdzie i tak jest przyrost naturalny ujemny. i co moze jeszcze obowiazkowa aborcja jak w chinach??? wierze jednak ze to tylko polityczne bzdury o ktorych szybko gloszacy je teraz- zapomna. jak to zwykle politycy;.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeAug 28th 2007
     permalink
    Chyba organizacje "ekologiczne' jeszcze nie sprawują nigdzie władzy jak dotąd?
    Ale mentalność antyludzka ma różne oblicza jak widać i ciągle się ujawnia tu czy tam.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeAug 28th 2007
     permalink
    To ciekawa stronka
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 28th 2007
     permalink
    Federa w swoim biuletynie skwapliwie doniosła, że tej tabletki używa się do leczenia depresji. Ciekawe, czy zespołu poaborcyjnego też. :-)
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeAug 30th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeAug 30th 2007 zmieniony
     permalink
    Tak Tuli panku. I to nie tylko tak otyłość przyczynia się do bezpłodności.
    Kobiety z nadwagą mają częściej PCOS (zespół policystycznych jajników), poza tym estrogeny gromadzą się w tkance tłuszczowej i ich duża ilość działa jakby antykoncepcyjnie. Przysadka ma informacje o wysokim poziomie i nie uruchamia FSH.
    A poza tym zła dieta przyczynia się do wzrostu wolnych rodników, co ma zły wpływ ogólnie na organizm, a płodność należy do funkcji bardzo wrażliwych.
    Z drugiej strony dobrze jest dla kobiet przed menopauzą żeby właśnie miały trochę tłuszczyku, bo wtedy mają zapas estrogenów. Chude gorzej przechodzą premenopauzę i wcześniej.
    To sie wszystko ze sobą wiąże.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 30th 2007
     permalink
    Kolejne 2 związane ze sobą choroby cywilizacyjne.
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeAug 30th 2007
     permalink
    dziękuję za informacje :) nie wiedziałam o tym
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 31st 2007 zmieniony
     permalink
    Rodem z "Nie z tej ziemi":
    Antykoncepcja pod groźbą rozwodu

    Sąd apelacyjny w N?mes ogłosił rozwód, motywując to błędnym postępowaniem żony, która zaszła w ciążę i urodziła dziecko bez zgody męża.

    Stosowanie antykoncepcji obowiązkiem małżeńskim.
    Narodziny dziecka jako krzywda dla rodziców i dopuszczalna przyczyna rozwodu we Francji
    --
    •  
      CommentAuthorspontanka
    • CommentTimeAug 31st 2007 zmieniony
     permalink
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeAug 31st 2007
     permalink
    No tak, dziecko największym wrogiem człowieka i zagrożeniem dla małżeństwa :sad::sad:
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 31st 2007
     permalink
    Art. o alk dla ciężarnych zawiera przydatne treści, jednak:
    Większość ciąż w naszym kraju to ciąże przypadkowe, i często w pierwszych tygodniach kobiety piją, bo jeszcze nie wiedzą o swoim stanie.
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeAug 31st 2007 zmieniony
     permalink
    Myślę, że ten artykuł o rozwodzie z powodu ciąży przedstawia sprawę trochę tendencyjnie. Jasne, że nie można traktować dziecka i jego narodzenia jako powodu do rozwodu. Ale naganne jest, że żona wbrew wyraźnej woli męża doprowadziła do zajścia w ciążę i faktycznie sprowadziła go do roli reproduktora - to może rzutować na relacje małżonków w taki sposób, że dojdzie do rozpadu więzi w takim stopniu, że nie będą w stanie dalej razem funkcjonować jako małżeństwo (oczywiście mówię tu w oderwaniu od reguł Kościoła katolickiego, czysto prawnie). Przyczyną rozpadu będzie wtedy nie tyle dziecko, ile zachowanie żony. Inna sprawa to to, że jakie były powody, dla których mąż nie chciał ciąży, czy były słuszne, usprawiedliwione, i jakie w ogóle były/są relacje tych małżonków.

    Poza tym, nie wiem na jakiej podstawie autor artykułu uznał, że ten wyrok stanowi o jakimś nakazie stosowania antykoncepcji. Dla mnie to nie wynika z treści uzasadnienia, przynajmniej w takim zakresie, w jakim je przytoczono.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeAug 31st 2007
     permalink
    Masz rację Wonka.
    Chyba artykuł jest nadinterpretacją. Nie dajmy się zwariować.
    Sytuacja jest złożona. Żona czuła się dojrzała do macierzyństwa, ale nie czuła się dojrzała do uczciwego postawienia sprawy, albo zmotywowania męża do podjęcia ojcostwa. Zgadzam się jedynie z tym, ze z całej sprawy bije duch traktowania dziecka przedmiotowo, co jest charakterystyczne juz w naszej kulturze, a nie jako dar.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorCynka
    • CommentTimeAug 31st 2007
     permalink
    Amazonko, a nie jest tak że większosc ciąż jest przypadkowych? nie wiem jak to wygląda liczbowo, ale sądzę, że duża ich czesc nie jest planowana... ile dziewczyn nawet u nas pije piwko czy lampkę wina juz po owulacji starając się o dziecko? wydaje sie ze taka mała ilosc nie zaszkodzi. a tak naprawde wystarczy mała ilosc w nieodpowiednim momencie i u dziecka mogą powstać jakies wady - własnie w pierwszych dniach rozwoju, kiedy nie ma się nawet szans wiedzieć czy jest się w ciązy.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 31st 2007
     permalink
    Połowa ciąż jest nieplanowanych. Im więcej antykoncepcji, tym więcej nieplanowanych ciąż.
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 2nd 2007
     permalink
    A jak to właściwie jest z piciem alkoholu w okresie od owulacji do implantacji? Przecież zanim dojdzie do połączenia zarodka z organizmem matki, właśnie poprzez implantację, jest on samowystarczalnym bytem? I jeszcze przez jakiś czas od implantacji trochę to trwa, zanim zacznie być odżywiany przez organizm matki? Czy np. w tym okresie picie alkoholu ma znaczenie? Jeśli tak, to jakie i dlaczego? Ktoś zna jakieś źródła na ten temat?

    Ama, skąd wiedza, że połowa ciąż jest nieplanowanych?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 2nd 2007 zmieniony
     permalink
    Wielokrotnie cytowałam różne prace medyczne o anty, aborcji, podane jak na tacy. Często jako wprowadzenie podaje się liczbę nieplanowanych ciąż względem wszystkich. Zazwyczaj 50-60%.
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeSep 2nd 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 3rd 2007
     permalink
    Amazonko, często przytaczasz różne artykuły i linki bez związku z konkretną dyskusją, po prostu dlatego że coś znalazłaś. Nie każdy to czyta, a nawet zwraca na to wówczas uwagę. Jeśli to takie oczywiste, czy to problem, zacytować te źródła, nawet drugi raz?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeSep 3rd 2007 zmieniony
     permalink
    Wonko nie moge w tej chwili powolac sie na jakies miarodajne badania ale ja "swoim" malzonkom kategorycznie odradzam alkohol przed staraniami. Kiedys dawno temu slyszalem o poczeciu dziecka z wadami typowymi dla dzieci rodzicow z problemem alkolholowym pomimo tego ze malzonkowie zdecydowanie unikali alkoholu ale na krotko przed staraniami urozmaicili sobie romantyczna kolacje kilkoma lampkami koniaku.
    Moje bogate, osobiste doswiadczenia z alkoholem :-) kaza mi twierdzic ze substancja to nieswykle szybko przenikajaca do krwi. Skoro kilkadziesiat sekund po wypiciu keliszka trunku wypierajacego oleum :-) zupelnie abstrahujac od pokaznej przeciez dlugosci przewodu pokarmowego i zwyklego tempa trawienia czujemy tego skutki w glowie, naczyniach krwionosnych naszej twarzy a widzimy zmiany w naszych oczach :-) tzn ze z alkoholem zartow nie ma. Mysle jednak sobie ze ew. uszkodzenia komorek rozrodczych przez alkohol spozyty przed poczeciem stosunkowo rzadko prowadzic moga do uszkodzen dziecka no bo sadze ze najczesciej uszkodzony plemnik czy uszkodzony oocyt nie jest zdolny do zaplodnienia.
    Jek dlugo przed staraniami unikac mocnych trunkow w wiekszych niz symboliczne ilosciach? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Spece od prekoncepcji upieraja sie ze zarowno w przypadku meskich jak i zenskich komorek rozrodczych ostatni etap ich rozwoju to ok 3 miesiecy stad kaza obojgu malzonkom myslec o witaminach, mineralach, mikro i makroelementach, kwasie foliowym itp na trzy miesiace przed poczeciem. Je sie nie odwaze staraczkom nakazac trzymiesiecznej abstynencji ale wydaje sie ze to nie jest pomysl zupelnie bez sensu.
    Mysle jednak ze znacznie grozniejsze moga byc skutki narazenia na wplyw alkoholu poczetego dziecka we wczesnych fazach rozwoju. Od poczecia do implantacji a wiec przez 7 do 9 dni dziecko nie ma kontaktu z krwia matki wiec obecnosc alkoholu w matczynym krwioobiegu w tym czasie nie powinna mu zaszkodzic natomiast po implantacji alkohol we krwi matki to nieodpowiedzialnosc i kryminal!!! Zwracam uwage ze nie chodzi tu o moment wychylenia pucharu ale o obecnosc we krwi. Nie da sie jednoznacznie powiedziec jak dlugo po wypiciu kilkunastu drinkow konkretny organizm w konkretnych warunkach upora sie z zawartym w nim alkoholu. To zalezy... Doswiadczenie uczy takze ze nie tylko sam alkohol ale takze substancje powstajace w procesie jego rozkladu w organizmie maja na czlowieka negatywny, czasem bardzo nieprzyjemny a nawet bolesny :-)) wplyw. A wiadomo ze dziecko im mlodsze tym bardziej wrazliwe, bardziej delikatne, bardziej podatne na negatywne dzialania toksyn i innych nieprzyjaznych czynnikow. Moze to oznaczac ze nie warto tego teoretycznie bezpiecznego czasu od poczecia do implantacji wykorzystywac na tygodniowa libacje. cena moze okazac sie bardzo wysoka.
    Jeszcze slowo o planowanych ciazach. Nie wiem co rozumiecie przez slowo "planowane". Je go nie lubie i pisalem o tym kilka razy. poczecia nie da sie zaplanowac i wiedzo o tym dobrze te z was ktore od dawna wyczekuja upragnionego dziecka i te ktore wydaja sie byz zaskoczone nieoczekiwana ciaza. mozemy planowac wspolzycie, mozemy decydowac kiedy, z kim, jak czesto wspolzyjemy ale samo poczecie, jego mechanizmy, czas, miejsce to ciagle wielka tajemnica nawet dla tych ktorzy bawiac sie w Pana Boga wciskaja pipeta material genetyczny dawcy A do komorki jajowej pochodzacej od dawcy B. Co to znaczy dziecko planowane? Jesli malzonkowie rezygnuja i z antykoncepcji i z wyzanczania terminow wspolzycia na podstawie obserwacji cyklu i mowia sobie ze dziecko niezaleznie kiedy sie pocznie przywitaja z radoscia i wdziecznoscia to o tamim dziecku mam myslec "planowane" czy "nieplanowane"? Moim zdaniem i tez pisuje tu o tym czesto kzdy kto decyduje sie na wspolzycie musi sie liczyc z poczeciem dziecka i w tym sensie decyzja o wspolzyciu jest oznaka "planowania" poczecia.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 3rd 2007
     permalink
    Powiem szczerze, że temat alkoholu dość mnie interesuje, a to z wielu względów. Spieszę uspokoić, że bynajmniej nie z powodu moich osobistych a nieopanowanych ku niemu skłonności:wink:.

    Mój lekarz w czasie pierwszej wizyty po pozytywnym teście powiedział mi, że generalną zasadą jest, że co nie szkodzi matce, nie szkodzi i dziecku, i że lampka wina do obiadu albo małe piwo przy upale nie jest czymś, co kwalifikuje się jako kryminał, że się posłużę Twoją wypowiedzią, tom. Te słowa nie posłużyły mi jako pretekst do ciążowych libacji, ale mam je w pamięci, i zastanawiam się jak to rzeczywiście jest.

    Moja Mama z kolei, będąc w ciąży z kolejnymi moimi braćmi miała klasyczne zachcianki, przy jednym na wino, przy drugim na piwo. Zachcianki na tyle męczące, że w końcu znajomy lekarz dał jej dyspensę, by sobie raz na jakiś czas spożyła to nieszczęsne piwo, zakładając, że więcej szkody będzie z prób opanowania tego apetytu, niż jego rozsądnego zaspokojenia raz na jakiś czas. Obaj moi bracia wyrośli, że daj każdemu takich, i ani pod względem zdrowia (po 2 metry bieżące każdy), ani intelektu żadnemu niczego nie brakuje.

    Jakoś tak intuicyjnie wyczuwam, że jak ktoś chce znaleźć argument za tym, że w ciąży przed implantacją, czy tuż przed rozwiązaniem, czy kiedy tam jeszcze można się bezkarnie zrobić na biedronkę, że tak za Melchiorem zacytuję, to raczej poszukiwania będą daremne, bo generalnie robienie się na biedronkę szczególnie zdrowe nie jest, niezależnie od ciąży. Z drugiej jednak strony, jak słyszę o abstynencji na trzy miesiące przed poczęciem (zakładam, że mamy do czynienia z normalną parą, a nie parą alkoholików, bo wtedy powody tej abstynencji byłyby zgoła inne), albo o całkowitej abstynencji w czasie ciąży, gdy mowa byłaby np. o tym czerwonym winie do obiadu, to czy czasem nie jest to straszenie?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
  1.  permalink
    Wonko, mam wrazenie za tu wszystko jest w miare jasne. Nie tak realnie widze problemu w malej lampce wina do olacji przy swiecach ale widze problem w butelce koniaku na twarz :-)
    Jesli jednak ty lub ktokolwiek inny pyta mnie ile w takim razie wysokprocentowego trunku mozna wypic przed poczeciem czy np w pierwszym trymestrze ciazy to ja juz bez zwyklej u mnie sklonnosci do ironizowania odpowiadam smiertelnie powaznie malzonkom ze beda to musieli sami sprawdzic na sobie i na swoim dziecku bo nie slyszalem jakos o tlumie chetnych do wziecia udzialu w tego typu badaniach. Nie ma dobrej wiarygodnej odpowiedzi na pytanie jaka minimalna dawka alkogolu wypita 10dni po poczeciu dziecka moze okazac sie niebezpieczna a czasy w ktorych mozna bylo twierdzic ze to na co masz chec jest z pewnoscia dobre dla ciebie i dla twojego dziecka dawno juz jak sadze minely. Ja np bardzo czesto mam chec na cos co z pewnoscia nie sluzy dobrze ani mnie ani wielu bliskim mi ludziom :-)
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeSep 3rd 2007 zmieniony
     permalink
    Dlatego też nie napisałam, ani też lekarz nie powiedział, że to na co mam chęć jest z pewnością dobre dla mnie i dziecka, lecz że to, co dobre dla matki, jest dobre i dla dziecka.
    Od każdej reguły można pewnie tworzyć wyjątki, już choćby przez różnicowanie, co kto rozumie przez "dobre dla matki", albo "dobre" w ogóle, ale myślę, że przy rozsądnym podejściu do sprawy, taka zasada nie jest najgorsza.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorWiurzyca
    • CommentTimeSep 3rd 2007
     permalink
    Wrzucam artykuł o homeopatii-nie mogę podać linka do strony, bo Wam nie odpali, gdyż nie jesteście zarejestrowane w Eskulapie. Artykuł jest bardzo długi, ale bardzo ciekawy!

    Homeopatia. Państwowy przekręt wszechczasów

    Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
    Słowa kluczowe : homeopatia

    Gdzie leży prawda o homeopatii? Odpowiedź jest prosta. Zjawiska mierzalne i powtarzalne można testować naukowo i wskazać dokładnie, co jest prawdą, a co fałszem. Homeopatia, chociaż zawsze pretendowała do uznania jej za medycynę - poddana takim testom - jawiła się, jako oczywista groteska naukowa. A to dlatego, że wszystkie jej teoretyczne założenia oraz „technologia” produkcji „leków” homeopatycznych są niezgodne z uniwersalnymi prawami nauki. Z logicznego punktu widzenia jest to więc fałsz, a ponieważ homeopaci, opierając się świadomie na kłamliwych danych, „leczą” ludzi - jest to oszustwo. Biorąc zaś pod uwagę społeczne normy - przestępstwo.
    Poniższy tekst składa się z trzech części. W pierwszej opisuję medyczną istotę oszustwa.
    W części drugiej udowadniam, że do tego oszukańczego biznesu, „dopasowano” (mówiąc eufemistycznie) prawo. Część trzecia to propozycje rozwiązań problemu i apel w tej sprawie do Ministra Sprawiedliwości.

    CZĘŚĆ I.

    HISTORIA NATURALNA HOMEOPATYCZNEGO OSZUSTWA S. HAHNEMANNA

    Pod koniec XVIII wieku, współczesny S. Hahnemannowi, Franz Mesmer „odkrył” magnetyzm zwierzęcy i zastosował go, jako leczniczy fluid do wywoływania w ciele pacjenta terapeutycznego przypływu i odpływu (?), a także harmonizowania nierównomiernego rozłożenie fluidów nerwowych. Pacjenci (zwłaszcza kobiety) byli zachwyceni…. Ambitny Hahnemann nie mógł przeboleć sukcesu „kolegi”. Marzył o własnej metodzie leczenia, która uczyniłaby go sławnym. I nagle …jak deus ex machina pojawiło się rozwiązanie problemu. Oto, w czasie seansu spirytystycznego, doznał niezwykłej iluminacji, która pozwoliła mu na sformułowanie zasad nowej, magicznej „medycyny”, której nie obowiązują uniwersalne prawa nauki.

    Poznajmy więc teorię, która wyjaśnia przyczyny wszystkich chorób, opisuje technologię produkcji in vitro leczniczych fluidów, a także wprowadza zasadę postępowania leczniczego, wg której podobne należy leczyć podobnym. Na głębszą analizę tej okultystycznej bredni szkoda czasu, gdyż nauka nie dyskutuje z oczywistymi absurdami. Niezorientowanym wyjaśniam tylko, że powyższe zdanie da się przełożyć na stwierdzenie: „wodę należy suszyć wodą”.
    •  
      CommentAuthorWiurzyca
    • CommentTimeSep 3rd 2007
     permalink
    Zacytujmy jednak samego Hahnemanna. Majaczy on tak: „wszystkie choroby są spowodowane przez trzy „miazmaty”, a to 1/ świerzb, 2/ kiłę i 3/ rzeżączkę („gruźlicowość” i „rakowość” dodano później). W celu znalezienia „lekarstw” na choroby spowodowane przez w/w miazmaty przeprowadza się (do dzisiaj) tzw. „próby lekowe”. Wyglądają one następująco: zdrowym ludziom podaje się różne mieszanki związków roślinnych, mineralnych lub zwierzęcych i obserwuje objawy. Efekty opisuje (w 2006 roku) lekarz homeopata Ewa Zygadlewicz: „One (przypadkowo dobrane substancje - przyp. A.G.) po pewnym czasie zaczynają wytwarzać objawy. Są to różne objawy psychiczne, typu niepokój, pewne myśli, sny, które mogą się pojawiać. O czym te sny są - trzeba dokładnie spisać. Plus objawy narządowe: bolała mnie prawa noga, swędziało prawe ucho, coś tam zaczynało szumieć, jakieś zmiany się pokazywały, kolka, czy temu podobne objawy”.

    Przytoczony cytat pochodzi z wystąpienia lek. E.Z. w filmie „Tajemnica homeopatii” (TV Polsat). Z tego samego źródła pochodzą zamieszczone poniżej zdjęcia, które prezentuję za zgodą reżysera L. Dokowicza.

    Jeżeli chory cierpi na podobne objawy (np. „niepokój, szumienie czegoś, kolkę i swędzenie prawego ucha”) homeopata przepisuje mu substancję, która te objawy „wywołała”. Przedtem jednak substancję tę rozcieńcza. W przypadku znanego „leku na grypę” o nazwie oscillococcinum (Boiron) odbywa się to następująco: do jednej kropli wyciągu z wątróbki i serca dzikiej kaczki (równie dobrze mógłby to być ekstrakt ze śledziony wrony – przyp. A. G.) dodaje się 99 kropli wody (ryc. 1) i uderza fiolką 10 razy w skórzaną poduszkę (ryc. 2). Z powstałego roztworu pobiera się jedną kroplę, dodaje 99 kropli wody i 10 razy uderza się w skórzaną poduszkę. Z powstałego roztworu pobiera się…. (i tak 200 razy). Ciekawy jestem, czy w nowoczesnych zakładach homeopatycznych powyższy algorytm produkcji jest monitorowany przez komputery, czy przez „żywych” okultystów.

    Ryc. 1. Kroplomierz i fiolka. Kompletnie wyposażona linia produkcyjna "leków" homeopatycznych.

    Ryc. 2. Technologia produkcji „leków” homeopatycznych. W przypadku oscillococcinum, po każdym stukrotnym (102) rozcieńczeniu wodą wyciągu z kaczych podrobów, fiolką z uzyskanym roztworem uderza się 10 razy w skórzaną poduszkę (ortodoksi dopuszczają opcję z używaniem – zamiast poduszki - książki oprawionej w skórę). Przypuśćmy, że opisana operacja została już wykonana 12 razy. Wtedy, wg prostych obliczeń, w fiolce (używanej w charakterze shakera) nie będzie już ani jednej kaczej molekuły. Od tej chwili, do czasu powstania ostatecznej formy farmaceutycznej „leku”, będzie się jeszcze 188 razy rozcieńczać wodę z wodą.

    Wg producentów, w czasie uderzania shakerem o skórzaną poduszkę zachodzi proces „dynamizacji” (określenie nieznane nauce), podczas której woda „zapamiętuje informację o własnościach leczniczych” rozcieńczanej substancji. W miarę ubywania tej substancji z roztworu, wzrasta skuteczność wody, jako „leku”. Największa jest wtedy, gdy w roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki substancji wyjściowej. Przy produkcji oscillococcinum „dynamizację” wykonuje się 200 razy (oznaczenie na opakowaniu leku – 200 K), co, jak łatwo obliczyć, daje rozcieńczenie 1 : 10400 (200 x 102). W efekcie shaker będzie zawierał wyłącznie wodę, której użyto do „produkcji leku”. Teraz wystarczy nasączyć tą wodą cukier, poczekać, aż odparuje i „pozostawi” w granulkach „elektromagnetyczną informację leczniczą” (ryc. 3).

    Jest tylko jeden problem: z II zasady termodynamiki wynika, że informacja w przyrodzie nie istnieje bez energii. A więc zasadne jest pytanie: jak zasilane są cukrowe granulki przez 3, 4, 5, 6 lat (termin ważności ”lekarstwa”)?
    •  
      CommentAuthorWiurzyca
    • CommentTimeSep 3rd 2007
     permalink
    A z matematycznego punktu widzenia? Pomyślmy… rozcieńczenie 1 do 10400. Czy to jest fizycznie możliwe? Zanim odpowiem - zacytuję dwie ciekawostki: 1/ od początku istnienia Wszechświata do moich tegorocznych imienin (Andrzeja) upłynęło ok. 1018 sekund; 2/ nasz Wszechświat zbudowany jest z ok. 1077 molekuł (www-users.mat.uni.torun.pl/~kombo/duze.html). Niektóre publikacje określają tę wartość na 1078-82 lub 10100 (http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/medycyna.htm).

    Ryc. 3. Produkcja zakończona. „Elektromagnetyczna informacja lecznicza” zawarta jest teraz w każdej z miliona granulek wsypanych do wiadra. Jakżeż wielkie promieniowanie emituje zawartość tego pojemnika. Aż dziw bierze, że osoba stojąca z boku jeszcze żyje.
    Ciekawe, prawda? Oczywiście, fizyczne wyobrażenie liczby 10400 (jedynka i czterysta zer) jest możliwe, ale tylko wtedy, jeśli będzie traktowane jako dowód na istnienie Boga. Albo dowód na prawdziwość teorii strun, czyli istnienia nieskończonej ilości Wszechświatów równoległych połączonych czarnymi dziurami, przez które wędrują UFO rozwożące oscillo-colę. Albo na to, że technologia produkcji „leków” homeopatycznych to kpiny z matematyki i fizyki. Wg Pitagorasa, tylko liczby pozwalają uchwycić prawdziwą naturę Wszechświata. A liczby mówią, że homeopatia jest oszustwem, co potwierdza m.in. prawo Avogadra (http://pl.wikipedia.org/wiki/Liczba_Avogadra).

    „Pamięć wody” – ciężki przypadek infantylizmu naukowego
    Profesor Marek Kosmulski jest znanym w świecie chemikiem, kierownikiem Katedry Elektrochemii Politechniki Lubelskiej. Na moją prośbę, w artykule pt.: „Krótka pamięć wody” („Służba Zdrowia, 2006) rozprawia się z twierdzeniami o istnieniu zjawiska, które jest istotą homeopatii. Przedstawiam kilka cytatów: (…) Poszczególne cząsteczki wody w roztworze różnią się stanem energetycznym, który ciągle się zmienia wskutek zderzeń między cząsteczkami oraz absoprcji i emisji promieniowania elektromagnetycznego. Czas trwania poszczególnych stanów jest rzędu piko-, a co najwyżej nanosekund. Zanim więc zdążymy cokolwiek pomyśleć, a tym bardziej zrobić z takim roztworem, zachodzi w nim trudna do wyobrażenia liczba przejść energetycznych.
    Panowie producenci “leków” homeopatycznych: „pamięć wody” trwająca 0, 000000000001 sek. jest chyba zbyt krótka, jak na Wasze potrzeby. Ale, co tam. Załóżmy, że jest trwała. Co wtedy? Posłuchajcie eksperta: (…) wtedy każda cząsteczka wody w biosferze miałaby zapisane w swojej pamięci spotkania ze wszystkimi powszechnie występującymi substancjami chemicznymi (…). Zresztą same leki homeopatyczne kupione w aptece też wracają do obiegu po przejściu przez kanalizację i oczyszczalnie ścieków. A skoro tak, to po co wydawać pieniądze – wystarczy nałapać deszczówki.

    I na koniec, informacja znana chyba wszystkim maturzystom: (…) Woda bez przerwy ulega dysocjacji na jony wodorowe i wodorotlenowe. (…) Skutek jest taki, że po paru sekundach nie ma praktycznie cząsteczki wody, która nie przeszłaby choć raz przez stan zdysocjowany (a więc przez reakcję chemiczną). Ergo – reakcja zaszła i pamięć przepadła.
    A z nią homeopatia. Niestety, nie wszyscy to rozumieją i nadal majaczą o „kwantowym” mechanizmie działania wody lub cukru na ustrój ludzki.

    Kłamstwa i anegdoty na temat „leków” homeopatycznych

    „Leki” homeopatyczne wzmacniają układ odpornościowy ustroju ludzkiego twierdzą producenci. Tyle tylko, że nie ma wiarygodnych publikacji naukowych na ten temat, zawartych w prestiżowych periodykach. (www.medicus.lublin.pl/2006/06/25a_kosmulski.htm).
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.