Lily, no czekanie na @ i łudzenie się są tak samo przykre dla każdej weteranki. Myślisz, że w tym wątku jesteś jedyną, której koleżanki chodzą z brzuchami, a ona sama nie? Trudno jest nad tym przejść do porządku dziennego i olać, ale można się przyzwyczaić. Bo co jeśli NIGDY się nie uda?
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Wiem dziewczyny, że nie jestem jedyna która cierpi na widok tej jednej kreski na teście. Ale ja wiem, że mogę zachodzić w ciążę, bo już dwa razy byłam :( za drugim razem widziałam nawet jak bije serduszko :( ale co z tego... lekarz nie pomyślał o zrobieniu badań :( i stało się jak się stało :(
Nie można zakładać, że na ileś procent będzie się w ciąży lub nie... Nie tylko lekarze mają na to wpływ, ale również natura, która lubi zaskakiwać. Lily, najprościej załamać się, ponarzekać, odpuścić i uważać, że się nie da. Mam wrażenie, że jesteś z tych osób, które muszą mieć to co chcą teraz, w tej chwili, natychmiast bo inaczej to katastrofa. Jesteś w o tyle lepszej sytuacji, że zachodzisz w ciążę, więc nie rozumiem, dlaczego tak się skupiasz na jednej kresce na teście. Na Twoim miejscu bardziej bym się martwiła o to, co będzie, jak zaciążysz...
No niestety to nie lekarze, a natura tak zadecydowała - kiedy nic a nic się nie rusza, to nie ma szans naturalnie. Chyba że jakiś mega cud i dlatego napisałam 99 a nie 100 :)
martitap niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Nie muszę mieć dziecka na już i nie skupiam się na tym do przesady bo mam tysiąc innych zmartwień. Nie będę jednak ukrywać, że dla osoby takiej jak ja, która była w ciąży i widziała, że jej dziecko żyje, a która teraz ma problemy z zajściem w ciążę z niewyjaśnionych przyczyn i cykle praktycznie rozregulowały się również z niewyjaśnionych przyczyn ciężko jest się pogodzić z tym, że trwa to tak długo. Może możnaby powiedzieć, że muszę zawsze mieć coś na już i że jestem narwana gdyby to było moje pierwsze staranie. Ale staram się dwa lata i wiem co oznacza długie czekanie i patrzenie na najbliższe osoby ( w tym siostrę) jak tulą swoje maleństwa do siebie,albo chwalą się biciem serca dziecka na usg. I nie myśl że nie martwię się o to co będzie jeśli będę w ciąży. Prawda jest tylko taka, że jeśli myślałabym o tym co będzie w ciąży to w ogóle nie zaczęłabym się już starać, bo wiecznie bałabym się że coś złego się stanie. I tak jak kodama napisała: każda z nas to przeżywa, ale może ja po prostu nie jestem jeszcze na etapie podejścia do pewnych spraw do porządku dziennego. Może to jeszcze nie ta faza... :)
A mam jeszcze jedno pytanie co do temperatury. Nie obudził mnie dziś budzik na czas. Czy temper. mierzoną w późniejszej godzinie niż zwykle trzeba traktować jako zakłóconą? Czy można ją traktować normalnie? U mnie to akurat było półtorej godziny :/
Tak zaraz po przebudzeniu. Tylko, że półtorej godziny później niż zwykle. I pytam, bo ten skok mnie trochę zdziwił. Z 36,94 na 37,01 może niewielki, ale biorąc pod uwagę, że beta wyszła mi 0,100 to stwierdzam, że to może byc podwyższona temperatura spowodowana stanem zapalnym tych moich jajników.
Generalnie nie mam stany zapalnego jajników, ale bo ja to wiem co mi się tam wykluwa z tych torbieli? Jajniki pobolewają tempka rośnie, nie wiem co mam myśleć o tym. Dziś nie zmierzyłam bo zapomniałam
Takie wzrost nie oznacza już teraz niczego. Pobolewania jajników mogą być normalne w FL,bywają też opisywane w cyklach ciążowych.
W którym dniu FL jesteś? Beta jest praktycznie ujemna, więc nie robiłabym sobie wielkich nadziei. Gdyby tempka skakała z powodu dzidziusia, to raczej beta już by wyszła.
AniaBB ja sobie absolutnie nie robię już żadnych nadziei. Mam tylko nadzieję, że te pobolewanie jajników nie jest efektem tych torbieli. A tempka dziś już 36,84 więc przypuszczam, że będzie spadać. W którym dniu FL jestem dokładnie nie wiem, bo byłam na clo i nie mam bladego pojęcia kiedy była owu, zwłaszcza, że testy owu nic nie wykazały. Tak więc jedynie co to teraz dopilnować żeby te torbiele wyleczyć no i działać naturalnie. Już nic innego nie wymyślę :) Od nowego cyklu przerzucam się na termometr Microlife. No i będę mierzyć temp. sumiennie ;) Zastanawiam się tylko jaki wpływ mają na tempkę ewentualne antybiotyki, bo ginka coś mówiła, że mi zapisze najwyżej kataflam na te torbiele.
Ona o pękaniu pęcherzyków mówiła na tym pierwszym usg. Potem jak już zobaczyła ile się naprodukowało tych pęcherzyków (bo na pierwszym usg były tylko 3) to zaczęła mówić właśnie o tym, że potworzyły się torbiele i trzeba je leczyć. A dziś dostałam planowo @ - 31 dniowy cykl.
I jak sytuacja się rozwija? Robiłaś już USG kontrolne? Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji powinnaś mieć USG. Nie daj boziu stymulacji bez potwierdzenia, że pęcherzyki się wchłonęły.
A tak na przyszłość, to porozmawiaj z nią i zapytaj, czemu nie dała ci nic na pęknięcie i czy zamierza zmodyfikować stymulację jakoś, no i czy zamierza stosować częstsze USG. Jak nie widzi problemu, to ją zmień.
Ania BB odpisuję dopiero teraz, bo mojemu tacie ostatnio się bardzo pogorszyło i nie miałam głowy :/ Zaczęłam już mierzyć tempkę, ale jeden dzień musiałam ominąć bo spędziłam całą noc w szpitalu przy tacie i nie było sensu. Teraz do tego wszystkiego nawaliły mi zatoki i boli gardło i nie wiem jak to wszystko wpłynie na moją temperature. A żeby było mało problemów to jeszcze przy całym tym zamieszaniu i moim rozkojarzeniu termometr ten microlife co kupiłam nie zapamiętuje mi tempki i czasem po południu jak chcę się upewnić czy dobrze zapamiętałam to lipa bo się same zera pokazują i od razu "c" przy którym się mierzy :/ A co do usg to byłam na nim w 3dc zrobiła mi usg okazało się, że na prawym jajniku pęcherzyk ma już tylko 18 mm a lewy był czysty. W sumie robiła mi je przez brzuch, ale sprzęt akurat ma dobry więc nie wątpię, że było tak jak mówiła. Zresztą naoglądałam się trochę tych swoich jajników i widziałam własnym okiem, że lewy czysty. Co do dalszej stymulacji to w ogóle z nią nie dyskutowałam o tym. Powiedziała, że mamy popróbować naturalnie a jesli nie zajdę w ciążę w ciągu trzech miesiecy to mam przyjść do niej, ona zrobi mi hsg i z wynikami pojadę do kliniki niepłodności w katowicach do jakiegoś profesorka i on się zajmuje głównie stymulacjami rożnymi lekami nie tylko clo i może on cos poradzi. I ta wersja najbardziej mi odpowiada. Zresztą teraz i tak ze względu na pogarszający się stan zdrowia mojego taty na razie nie myślę o staraniach więc może się uda kto wie. Martwi mnie tylko ten mój termometr :/ nie wiem czemu nie zapamiętuje tych temperatur moich :/ a wieczorem jak je zapisuje to nie zawsze dobrze pamiętam :(
Lily, z tego co wiem to nie można zbadać dokładnie jajników poprzez usg brzuszne. No chyba że się mylę, ale zawsze słyszałam od gin, że trzeba zrobić usg dopochwowe, żeby sprawdzić co z jajnikami (a przy PCOS miałam ich dość sporo). Usg miałaś w 3 czy 13dc? Jeśli mieszkasz w okolicach Katowic to polecam dr Kiełbasińskiego z Mikołowa. To właśnie ten lekarz zlecił mi wszystkie badania niezbędne do zdiagnozowania moich dolegliwości i zalecił leczenie (które sama niestety przerwałam), a pół roku później zaciążyłam
Lily - co raz bardziej zadziwia mnie ta Twoja gin... Nawet w ciąży na początku robi się usg dopochwowe, żeby dobrze wszystko obejrzeć... A o usg ginekologicznym przez powłoki brzuszne bez ciąży to ja jeszcze w życiu nie słyszałam. Ja naprawdę (choćby skały srały) zmieniłabym na Twoim miejscu lekarza. Twoja lekarka ma co najmniej oryginalne podejście do sprawy...
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Skoro Twoja gin ma odpowiedni sprzęt i potrafi zrobić hsg dlaczego z wynikami wysyła Cię do profesora w Katowicach??? Sama nie poradzi sobie z odczytem wyniku? Czy po prostu jak będą (tfutfu) jajowody niedrożne to pośle Cię dalej. Sorry, ale po tym co tu piszesz to dla mnie jawi się postać szarlatana, a nie ginekologa.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Każdy ginekolog zajmuje się stymulacjami nie tylko clo. Ja byłam stymulowana clo, menopurem i fostimonem i nie musiałam do tego odwiedzać kliniki niepłodności. Czy ona w ogóle ma jakieś podejrzenia co do tego co Tobie dolega??? Robiłaś badanie hormonów? A co do termometru, to nie jest ważna wada, po prostu połóż sobie kartkę i długopis obok łóżka i zapisuj temperaturę po zmierzeniu.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
martitap byłam w 3 dc i miałam w tym czasie @ ale ponieważ miałam wizytę to postanowiłam ją wykorzystać. Kodama co do hsg powiedziała, że zrobi je żebym już z gotowym wynikiem mogła pojechać do tego lekarza, żeby potem nie tracić czasu na jego dodatkowe badania. Ja już generalnie nie mam siły :( Poczekam te 2, 3 miesiące i zobacze co dalej. Pomierzę tą temperaturę i zobaczę jakie długie mam te cykle. A w styczniu i tak wybiorę się do ginki bo muszę zrobić cytologię. Co do hormonów to badałam prolaktynę - zlecił mi to endokrynolog. I tez nie wiem po co. Zrobiłam ją w 3dc wynik przy normie kończącej się na 24 ja miałam 27. A potem pojechałam z wynikiem do endo a ten zaczął mi coś chrzanić, że jak jest trochę podwyższone to mam się nie martwić, bo np. jeśli przed badaniem były podrażniane sutki (???!!!) to wynik będzie fałszywy (tak choćbym przed samym badaniem macała się po cyckach... :/) Ginka też powiedziała, że nie muszę się takim wynikiem przejmować (a była to jeszcze inna ginka od tej do której teraz chodzę) innych hormonów (oprócz oczywiście tarczycy) nie robiłam. Wiem, że robi się jeszcze LH i FSH estriadol i progesteron, ale nie wiem w jakich dniach cyklu powinnam je zrobić zwłaszcza, że moje cykle są bardzo nieregularne i nie wiem jak na razie kiedy mogłabym mieć owu :( Sama nie wiem już co robić :( Poczekam miesiąc, dwa, zobaczę jak rozwinie się choroba taty i wtedy będę szukać odpowiedniego lekarza.
martitap ja mam do Katowic 70km nie jest to blisko niestety więc jeśli zdecyduję się już dojeżdżać tak daleko to na pewno pojadę do prof Grettki właśnie do Provity. Mam jednak nadzieję, że te moje "osobiste" owulacje wystąpią. Nie wiem tylko kiedy :/ Nie znacie może jakiegoś naturalnego sposobu na uregulowanie miesiączek przy Hashimoto?
Amazonko i tu właśnie pojawia się problem z moim termometrem, bo on nie zapamiętuje temperatury pomimo, że wyłączam go sama i nigdy nie czekam aż on się sam wyłączy :/
to chyba dziwne, że pęcherzyk miał już 18mm? Ja bym Ci radziła to samo co Kodama - nie zastanawiaj się tylko zmieniaj lekarza! Ta lekarka to chyba jakiś konował... W ogóle nie przejmuje się Twoimi problemami i traktuje Cię przedmiotowo, odahaczyć i następny proszę... Wg mnie tracisz tylko czas przy tej pani "doktor".
Lily - Ty masz hashimoto?? No to powinnaś chyba byc pod opieką ginekologa endokrynologa?? A nie jakiejś tam pani ginekolog w dodatku kiepskiej na pierwszy rzut oka... Wklejam to co znalazłam od tzw kopa o hashimoto i próbach poczęcia oraz donoszenia ciąży. Przeczytaj na spokojnie i sama oceń czy jesteś właściwie leczona... Jak możesz przeczytać są sposoby na zwalczenie problemu i zajście w ciążę oraz jej donoszenie, ALE MUSISZ BYĆ DOBRZE LECZONA. To co proponuje Ci Twoja gin to chyba strata czasu. ____________ "jak wiadomo choroba Hashimoto, czy też obecność podwyższonego miana przeciwciał przeciwtarczycowych jest wynikiem zaburzeń układu odpornościowego (immunologicznego), podstawowe informacje podano tutaj . Istnieje tendencja do zwiększonej częstości poronień i problemów z zajściem w ciążę u kobiet z chorobą Hashimoto, nawet przy prawidłowych poziomach hormonów tarczycy. Prawdopodobnie ma to związek z zaburzeniami mechanizmów odpornościowych, adaptujących organizm matki do płodu. Płód jako częściowo obcą tkankę wewnątrz organizmu matki - w sensie immunologicznym można porównać do przeszczepu. Istnieją zatem naturalne, nie do końca poznane mechanizmy adaptacyjne, zapobiegające reakcjom skierowanym przeciwko tkance płodu, podobnym do "odrzucania przeszczepu". Dysfunkcja układu immunologicznego może się przejawić również w postaci zaburzeń tych mechanizmów. " _____________ "Ponieważ po rozmowach z pacjentkami mam wrażenie, że powyższy akapit nie został sformułowany wystarczająco jasno - pozwalam sobie jeszcze wstawić dodatkowy komentarz. Jak najbardziej mogą (ale nie muszą) wymagać leczenia zaburzenia immunologiczne, współistniejące z chorobą Hashimoto. Często to właśnie choroba Hashimoto, lub tylko podwyższony poziom przeciwciał aTPO jest pierwszą wskazówką, iż przyczyna niepowodzeń położniczych wiąże się z problemami układu odpornościowego. Przy niepowodzeniach położniczych ta właśnie przyczyna jest brana pod uwagę w dalszym postępowaniu. Po innych dodatkowych badaniach zapada zatem decyzja o wprowadzeniu leków modyfikujących działanie układu odpornościowego. Ale nie jest to stricte "leczenie Hashimoto", gdyż cel leczenia jest inny a leki te nie mają istotnego wpływu na chorobę Hashimoto. " ____________ "Po dygresjach immunologicznych wróćmy do Hashimoto: Co zatem robić, gdy u kobiety w ciąży lub pragnącej zajść w ciążę mamy do czynienia z rozpoznana już choroba Hashimoto, lub z podwyższonym mianem przeciwciał (jak opisano w rozdziale o Hashimoto to nie jest synonim) ? Postępowanie polega nie na "zwalczaniu przeciwciał" a na restrykcyjnym dbaniu o właściwy poziom hormonów i wkroczenie z podawaniem sztucznych hormonów odpowiednio wcześnie. Kiedy - to sprawa indywidualnej oceny ryzyka pojawienia się niedoczynności/nadczynności i decyzji lekarza. W internecie nie powinno się podawać tego rodzaju rad dla pacjentów, majstrowanie przy lekach na własną rękę trudno nie nazwać nierozsądnym, w każdym razie ja nie przyłożę do tego reki. Ogólna zasada jest taka, iż staramy się być "bardziej papiescy niż papież", dlatego wprowadzamy/korygujemy dawkę sztucznych hormonów tarczycy kiedy badania "zbliżają" się do granicy norm, w uzasadnionych przypadkach profilaktycznie."
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Juz wyjaśniam co i jak: martitap - pęcherzyk w 3dc w prawym jajniku miał "tylko" a nie "już" 18mm a to dlatego, że w cyklu z clo porobiły mi się torbiele i na prawym jajniku właśnie miałam pod koniec cyklu torbiel 35mm. Biję się w piersi bo to ja trochę zamieszałam pisząc o pęcherzyku a nie o torbieli :/ To co mam na prawym jajniku to zmniejszająca się torbiel dlatego w 3dc ma 18mm. Niepotrzebnie użyłam sformułowania "pęcherzyk" - przepraszam!
Kodama - Hashimoto nabawiłam się po drugim poronieniu. Więc w moim przypadku nie jest to choroba wrodzona. Zwiedziłam kilku endo aż w końcu trafiłam na odpowiedniego gościa. Nie jest to niestety endokrynolog-ginekolog, ani ginekolog-endokrynolog, ale kilka moich koleżanek wyprowadził na prostą i mają teraz zdrowe dzieciaczki. U mnie to wyglądało tak, że TSH miałam w sumie niewiele ponad normę bo norma kończyła się na 4 a ja miałam 6. Ale za to przeciwciała miałam bardzo wysokie. Tyle tylko, że głównie wszędzie się rozpisują o przeciwciałach anty TPO (nawet w tych twoich tekstach jest mowa o aTPO) a moje przeciwciała to anty TG. Słyszałam, że anty TG właśnie nie sa jakoś bardzo niebezpieczne i że gorsze są właśnie TPO. Mój obecny endo powiedział, że gdyby nie moje wysokie przeciwciała to usg tarczycy nie wygląda źle i nie widać na nim żadnego stanu zapalnego. Wprowadził mi Euthyrox 75 i selen - na zbicie przeciwciał. Miałam czekać do momentu aż moje tsh osiągnie poziom między 1 i 2. Tak też się stało więc zezwolił na starania. Powiedział jednak, że miał przypadki kobiet, dla których norma między 1 a 2 nie ułatwia wcale zajścia w ciążę i w moim przypadku też tak może być, bo moze się okazać, że moje drugie zajście w ciążę było przy podwyższonym tsh i łatwiej mi się wtedy zachodziło w ciążę. Ale oczywiście zabrronił starań przy podwyższonym tsh. Tak więc lekami jestem obstawiona jesli chodzi o tarczycę. Co do dobrego endo-gina lub gina-endo to ogólnie chyba ciężko takiego znaleźć. Nie wiem czy to co napisałam trzyma się kupy :) Generalnie leki na tarczycę mam. Teraz troszkę mi znów podskoczyło po ostatnich stresach, ale endo też ostrzegał że tsh nie da się unormować na długo. Nie jest źle. Jedyny problem polega na tym że rozregulowały mi się cykle i automatycznie nigdy nie wiem kiedy mam swoją owu. Ale wiem, że ją mam bo byłam ostatnio (w cyklu przed clo) u ginki i okazało się że w 18dc miałam dopiero dorastające pęcherzyki więc cykl byłby bardzo długi. W takim przypadku nie miał też sensu monitoring, bo nigdy nie wiedziałam kiedy dokładnie będę miała owu. Jeden cykl mam długi 35-40 dni a następny już 26 dni. Mówiłam o tym i gince (która regulowała mi go duphastonem) i endo który na to nic nie umiał poradzić. Tak to ogólnie wygląda po krótce :) Teraz mierzę tempkę i zobaczymy co z tego będdzie :) a jak nie pomoże to już nie wiem do kogo uderzyć. Chciałabym zrobić te hormony ale nie wiem w jakich dniach cyklu zrobić te badania :(
Lily, ja też miałam problem z rozregulowanymi cyklami i lekarz kazał mi po 34dc brać luteinę na wywołanie @ tyle że przy PCOS. Nie wiem, czy w każdym przypadku taką metodę można stosować. Monitoring ma właśnie na celu ustalenie, kiedy pojawia się owu, więc jak najbardziej jest wskazana. Dalej podtrzymuję swoje zdanie, że jak najszybciej powinnaś zmienić lekarza
martitap tylko w moim przypadku jeśli chodzi o monitoring przy naturalnych niestymulowanych cyklach to ciężka sprawa, bo musiałabym chodzić na monitoring co najmniej od 15dc a do kiedy to nie wiem, a każda wizyta kosztuje niestety. Co do zmiany gina to pewnie tak zrobię, jak już pisałam wcześniej uderzę do jakiegoś profesora z kliniki niepłodności, może on coś zaradzi. Bo skoro ona sama powiedziała, że jak co to do takiej kliniki mamy się zgłosic to tak jakby sama już nie wiedziała jak nam pomóc. Na razie poczekamy co z tych moich cykli i temperatury wyniknie. Powiedzcie mi proszę co może zakłócać temperaturę? Teraz np. miałam bardzo dużo stresu i mam obecnie chore zatoki, temperatura mniej więcej na poziomie 36,4 - 36,6 czy może być zakłócona przez to? Przez stres na pewno ale np. jakieś doraźne leki (gripex fervex i coś tam jeszcze na te zatoki) może wpłynąć na wynik temperatury? A tak na marginesie to Wesołych i Spokojnych Świąt :*
Lily, mnie też jeden z lekarzy wysyłał do kliniki bezpłodności a jak się potem okazało - niepotrzebnie. Myślę, że nie warto opierać się na opinii jednego lekarza, a tym bardziej tej pani doktor. Wesołych i spokojnych Świąt
Lily - "W takim przypadku nie miał też sensu monitoring, bo nigdy nie wiedziałam kiedy dokładnie będę miała owu." ___ Nie obraź się Lily, ale to największa bzdura jaką słyszałam. Monitoring właśnie po o jest, żeby wyśledzić owulację w danym cyklu i ogólnie prześledzić przebieg cyklu miesiączkowego. To nie jest tak, że się idzie przed domniemaną owulacją do ginekologa na usg, tylko monitoruje się cały cykl, a przynajmniej do momentu potwierdzenia odbytej owulacji. Sama z siebie nigdy nie będziesz wiedzieć kiedy masz owulację, możesz ewentualnie wiedzieć kiedy jesteś płodna, a kiedy nie. Monitoring to jedyny sposób. I od razu uprzedzę Twoje pytanie i tłumaczenie. Jeśli kobieta nie wie kiedy ma owulację, najczęściej idzie do ginekologa po @, wtedy widać czy już coś się w jajnikach zaczyna dziać czy nie, jeśli nie gin umawia kolejną wizytę za kilka dni, wtedy sprawdza znów jajniki, jeśli pęcherzyków nie ma lub są malutkie znów można sobie pozwolić na kilka dni przerwy. Gdy w końcu trafi się usg, w którym widoczny będzie pęcherzyk dominujący, wtedy mierzy się go i na tej podstawie wyznacza kolejne podglądanie. Pęcherzyki wzrastają około 2 mm dziennie ( na cyklach stymulowanych mogą szybciej) więc prawidłowo przeprowadzony monitoring cyklu nie przegapi wystąpienia owulacji.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Kodama mogę się z tobą zgodzić, ale u mnie problem polega też na tym, że chodzę prywatnie i wstrzelanie się kilka razy w miesiącu do gina gdzie wizyta kosztuje 80 zł to koszta nie dla mnie. Poza tym dokąd nie wyszły u mnie problemy z tarczycą i Hashimoto to cykle miałam 30 dniowe i owu zawsze była w 15dc (może wyda się dziwne i znów mnie zbesztacie, ale wiem to po bólu jaki miałam, za każdym razem w miesiącu właśnie w tym dniu i tylko w tym dniu bolał mnie raz prawy jajnik, a w następnym miesiącu lewy jajnik) wtedy też staraliśmy się o dziecko i dwa razy za pierwszym podejściem się udało. Wiem, że jedynie monitoring jest w stanie wykryc owu, ale przy moich nieregularnych cyklach nie ma sensu chodzić bo musiałabym chodzić dość często, bo w 15 dc czasem nic nie było jeszcze nawet widać. No ale nieważne, na tą chwilę nie będę się tym przejmować. Skupiam się na temperaturze i na tym co z tego wyniknie. :)
Za monitoring cyklu cena powinna być inna. Ja u dwóch różnych ginów płaciłam dużo mniej niż normalnie zapłaciłabym za każde usg z osobna. Ale ok - argument finansowy bardziej do mnie przemawia niż ten, że nie ma sensu, bo nie wiadomo kiedy. ______________________ A co do tego bólu i owulacji... "Często także w okresie okołoowulacyjnym może pojawić się ból podbrzusza, czy kłucia w jajnikach (tzw. ból owulacyjny). Ból ten nie określa samego momentu owulacji , ani tez nie informuje, z którego jajnika ona nastąpiła." To, że zaszłaś w ciążę nie jest dowodem, że owulacja wystąpiła akurat w tym dniu.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Dziewczyny powiedzcie mi proszę, czy godzina mierzenia temperatury ma bardzo duże znaczenie? Dziś mierzyłam półtorej godziny wcześniej niż zwykle, bo wyjeżdżałam. No i temperaturę miałam dość wysoką bo 36,76. Dlatego zastanawia mnie to czy wcześniejsza godzina pomiaru mogła na to wpłynąć? :)
Lily - godzina pomiaru jak najbardziej ma znaczenie. Wg Rotzera zdaje się, że 1,5 h to dopuszczalna zmiana, ale pod warunkiem, że mierzenie odbywa się zawsze przed godziną 7.30. Jeśli się mylę, to mnie poprawcie. Może już był skok? A może nie zdążył się organizm wyciszyć podczas krótszego snu. Możesz zaznaczyć jako zakłóconą, a jutro się okaże, czy się utrzyma czy spadnie.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Kodama zaznaczyłam tempkę jako zakłóconą. Jeśli chodzi o sen to spałam dość długo bo od 22. Więc te 6 godzin przespałam spokojnie. A temperatura dziś skoczyła dość wysoko: 36,93. Nie wiem sama co o tym myśleć, bo coś mi ten termometr nie daje spokoju. Daje sygnał dźwiękowy raz po 30 sekundach, innym razem po minucie. Nie mówiąc o tym, że nadal nie zapisuje ostatniej temperatury - wiem, że to nie duży problem, ale reasumując to zaczynam się zastanawiać czy nie trafiłam na jakiś felerny termometr. A do tego sen z powiek spędza mi mój śluz, a raczej jego brak. Jeśli wczorajsza tempka czy nawet dzisiejsza oznacza skok (a dzisiaj to już byłby ewidentny skok) to ja nie mam ani grama płodnego śluzu. Wiem, że temperatura nie określa owulacji, ale wczoraj czytałam, że skok zaznacza się po określeniu śluzu płodnego a jak ja mam go określić, jeśli u mnie jedyne odczucie to ślisko i naoliwienie, czasem może trochę wilgotno, ale jako takiego śluzu na papierze nie ma :( Bardzo Was proszę drogie koleżanki jeśli mogłybyście spojrzeć na mój wykres i pomóc mi określić kiedy był ten właściwy skok to byłabym naprawdę bardzo wdzięczna. Wykres zaraz udostępnię dla wszystkich. Z góry dziękuję.
Lily, radziłabym Ci się przenieść do innej kategorii forumowej. Poszukaj odpowiedniego wątku w "Dyskusja dotycząca tematyki NPR". Tam pewnie będziesz mieć większą szansę na rozwianie swoich wątpliwości. Poza tym już dawno ta rozmowa nie toczy się w oparciu o temat leków, którego wątek dotyczy.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Z jakiej strony dojeżdżasz do Katowic? Na pewno są też kliniki w Opolu, w Bielsku, Krakowie i w chyba każdym większym mieście. Jeżeli Katowice są problematyczne, bo 70 km to pewien problem, to może warto poszukać lekarza w innym mieście, bliżej?
No i druga sprawa... leczenie niepłodności to koszty. Niestety. Koszty, których nasze kochane państwo nie ma zamiaru umniejszać. Jeśli myslicie o walce o dziecko, to przygotujcie portfel.
witam serdecznie!!!Jestem tu nowa ale chciałam wam opisać jak było z moją ciążą.Po ślubie razem z mężem staraliśmy się 2 lata o dziecko i nic.Dopiero po przepisaniu mi tabletek clo zaszłam i to już przy pierwszym cyklu brania,choć na wizycie kontrolnej lekarz dawał mi małe szanse na zajście ponieważ był mały ten pęcherzyk i mówił żę raczej nic z tego nie będzie a tu trach udało się odziwo.Teraz już gdy mój synek ma 3 latka,znów staramy sie o drugie dziecko i dalej nic więc poszłam do lekarza który przepisał mi znów te same tabletki co przed ostatnią ciażą czyli clo. Właśnie jestem w trakcie brania drugiej tabletki i aż jestem ciekawa co z tego wyniknie mam wielką nadzieję że sie uda i tym razem.Choć z tego co czytałam na tym forum to faktycznie miałam farta zę za pierwszym razem mi się udało od razu,bo tu dziewczyny się starają długo i nic.Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny starające się o dzidziusia.Życzę powodzenia wam i sobie.Pozdrawiam
witam serdecznie!!!Jestem tu nowa ale chciałam wam opisać jak było z moją ciążą.Po ślubie razem z mężem staraliśmy się 2 lata o dziecko i nic.Dopiero po przepisaniu mi tabletek clo zaszłam i to już przy pierwszym cyklu brania,choć na wizycie kontrolnej lekarz dawał mi małe szanse na zajście ponieważ był mały ten pęcherzyk i mówił żę raczej nic z tego nie będzie a tu trach udało się odziwo.Teraz już gdy mój synek ma 3 latka,znów staramy sie o drugie dziecko i dalej nic więc poszłam do lekarza który przepisał mi znów te same tabletki co przed ostatnią ciażą czyli clo. Właśnie jestem w trakcie brania drugiej tabletki i aż jestem ciekawa co z tego wyniknie mam wielką nadzieję że sie uda i tym razem.Choć z tego co czytałam na tym forum to faktycznie miałam farta zę za pierwszym razem mi się udało od razu,bo tu dziewczyny się starają długo i nic.Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny starające się o dzidziusia.Życzę powodzenia wam i sobie.Pozdrawiam
Witam!! Jestem tu nowa i chciałam wam opowiedzieć o swych staraniach o maleństwo. Z mężem staramy się o dzidzie od dwóch lat i nic. W końcu postanowiłam coś zrobić z tym i poszłam do mojej pani gin. Nie skierowała mnie na żadne badania tylko przepisała clo. Skończyłam brać drugą dawkę (1*1) i czekam na rezultat ale boję się że w tym miesiącu też nic nie wyszło. Pani gin dała 6 miesięcy z clo żeby zajść w ciąże a jak nie to powiedział że skieruje mnie na laparoskopie a strasznie się tego boję bo to podobno nic przyjemnego. Pozdrawiam wszystkie starające się panie o te piękne maleństwo.
mania bierz nogi za pas i śmigaj do innego lekarza! Nie można przepisać clo bez badań hormonów i diagnozy! Laparoskopia to ostatni krok, to ingerencja chirurgiczna i powinna być poprzedzona innymi sposobami leczenia (nie tylko clo bez wykonanej serii badań).
Tak usg mi robi!!! Jak miałam 13 lat robiono mi operacje na wyrostek robaczkowy, który się już rozlewał. Przy rutynowym badaniu gin zainteresowała się skąd ten szew i skoro to był wyrostek rozlewający się to mogło dojść do zrostów na jajowodach i dlatego dostałam clo i oczywiście przy tym kwas foliowy. Dziewczyny już tracę nadzieje, że cokolwiek z tego wyjdzie.
A jeszcze celem wyjaśnienia dlaczego przy zrostach clo byłoby ryzykowne. Na clo łatwiej zajść w ciążę (podobno, bo mnie się np nie udało), a że plemnik jest mniejszy niż komórka jajowa może się przepchnąć przez taki nie do końca drożny jajowód, za to zapłodniona komórka jajowa już niekoniecznie - efekt - ciąża pozamaciczna. Nie piszę tego, żeby Cię straszyć, ale dziwi mnie takie postępowanie lekarza, bo skoro podejrzewa zrosty, to zanim rozpocznie stymulację powinien Cię raczej skierować na hsg. Ps. Ale może Ty wcale zrostów nie masz... taka diagnoza "na oko" jest do bani.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Czesc dziewczynki. Jestem szczesliwa mama 10 letniej córeczki i razem z M stwierdzilismy ze czas najwyzszy postarac sie o rodzenstwo. Od 6 m-cy nic :( . Zaczynam brac CLO.
6 m-cy to naprawdę niedługo. Też mnie dołowało jak byłam na tym etapie, a teraz jestem 6ciokrotnie dalej i wiele bym dała by móc napisac, że "staram się JUŻ 6 m-cy" . Także się nie przejmuj i nie zaprzątaj sobie tym głowy, bo niepotrzebnie się stresujesz. Powodzenia życzę!
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista