Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    pewnie ją skasowała - też to zauważyłam
    kachula - tak Ty to widzisz ...ale jakie mamy prawo aby decydować kto ma żyć a kto nie? (nawet jeśli miałby żyć bez mózgu)
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    Właśnie, Kachula, przecież dyskutujemy, nikogo nie będziemy osądzać. Ty masz odwagę przedstawić swoje zdanie, Negra swoje i tak powinno być.

    Problem "dużych upośledzonych dzieci" przewinął się już w wielu dyskusjach aborcyjnych. Moim zdaniem sprawnie funkcjonujące socjalne państwo nie powinno pozwolić na to, aby obywatel, upśledzony czy nie, żył i umierał bez godności. Jest tak wiele sytuacji, pod które można podciągnąć Twoje rozumowanie, że wchodzimy na grząski grunt: co zrobić w takim razie z mężczyzną, zdrowym, który w wieku lat, powiedzmy, 50-ciu, w wyniku choroby czy wypadku zapada w krótkotrwałą śpiączkę i traci część funkcji mózgu, staje się taką "roślinką"? Kto ma wykonać wyrok?

    Ok, wiem, napiszesz mi, że on się urodził zdrowy, ale nie w tym rzecz... Ale to moje zdanie.
    --
  1.  permalink
    Gdyby sie okazało ze moje dziecko jest chore lub bede musiała sie nim opiekowac do konca zycia bo samo sobie nie poradzi-nie usunęłabym ciaży.Mówie o tym co ja bym zrobiła,co nie znaczy ze próbuje sobie czasem wytłumaczyc dlaczego inne kobiety to robia,próbuje je zrozumiec...nie potepiam matki która wiedząc ze urodzi chore i cierpiace dziecko decyduje sie na aborcje...ale sama nigdy bym tego nie zrobiła.Pewnie ze kazda z nas chce miec zdrowe dziecko ale to nie jest wina tego maluszka ze jest chore,dlaczego mam mu odebrac zycie skoro żyje we mnie i ma szanse sie urodzic? Znam siebie i wiem że poswieciłabym sie cała dla takiego dziecka , może nawet bardziej niz dla zdrowego malucha.Pewnie bym nie raz ryczała w poduszke,ale wierze ze wystarczyłyby takie drobne gesty o jakich mówi Negra tzn uśmiech , zjedzona zupka czy kupka zeby mi wynagrodzic to ,że moje dziecko nigdy nie bedzie takie jak inne.Bo byłoby wyjątkowe,i dlatego nie zrobiłabym mu nigdy krzywdy.
    Jestes dla mnie wzorcem Negra
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    Bardziej niż Twoja wypowiedź, kachula, nie podoba mi się właśnie ten zabieg "powiedziałam co wiedziałam, a z resztą radźcie sobie same, bo nie dam się obrazić/nie chcę burzy" itp.
    To bardzo niesprawiedliwe założenie, że ktokolwiek miałby tu taki zamiar, a w podtekście - że wypowiedź polemizująca z Twoją miałaby do takiego efektu (burzy, zwalczania itp.) zmierzać.
    Dyskusja - w takim sensie jak ja to rozumiem - służy jeśli nie poznaniu prawdy, to przynajmniej zdania drugiego człowieka... szkoda, że uznałaś, że znasz moje, zanim zdążyłam je wyrazić. Pozdrawiam.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJul 31st 2007 zmieniony
     permalink
    kachula dosc ostro wyraziłaś się.. zamordować negre? idąc Twoim tokiem myslenia powiedzialabym ze skoro coreczka negry nie ma mozgu to nie mysli , a skoro nie mysli nie dorabia sobie teorii, czuje ogromna milosc matki, i czuje sie szczesliwa. i tak sobie myslę ze czasami nie będąc w skórze drugiej osoby, nie widząc danego związku od srodka, oceniamy go swoimi kryteriami..tylko oceniając sami skazujemy sie na ocenę. po prostu może byc w tym zwiazku matka-dziecko coś tak pieknego czego my będąc z boku pojąc nie potrafimy. nie wszystko jest czarno-białe. to sa ciezkie decyzje.
    myslac w ten sposob po co dac komus chociaz wiele lat szczescia skoro potem bedzie gorzej, to po co w ogole cokolwiek robic, probowac? a moze mozna oddac przed swoja smiercia do zakladu opieki takie dziecko,gdzie są ludzie ktorzy z powolania zajmuja sie takimi dziecmi. jasne ze tonie to samo. ale my zdrowi na ciele i umysle tez nie mamy zycia idealnego i doskonalego caly czas. czasem ukochana osoba odchodzi. umiera. ale dla tych dobrych chwil czasem warto zyc. pomysl tez o tym.
    zarzucasz negro ze sie nie wczula w uczucia dziecka? a Ty sie wczulas w jej uczucia? ze czasem moze warto dac komus kilka-kilkanascie lat szczescia? moze kilkadziesiat? moze zdrowe rodzenstwo anulki zajmie się siostrą?
    • CommentAuthorkachula
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    Masz racje Wonka,mialam odwage powiedziec co mysle,ale juz zeby za to oberwac to jej zabraklo.Przepraszam Cie,z gory zalozylam ze jestem jedna przeciwko wszystkim bo nie uwazam ze Negra postapila wlasciwie rodzac Amelke
    Fiu fiu nie czytam wszystkich watkow i nie wiedzialam ze tam juz cos na ten temat pisalyscie.Ja nikogo nie osadzam i za nikogo nie decyduje,ale jak przeczytalam jak bardzo chora jest Amelka to mnie poprostu zamurowalo,zal sie dziecka zrobilo i stad moze ta zbyt ostra reakcja.Ja robilam badania prenatalne bardziej z mysla ze jesli jest cos nie tak to mam czas sie przygotowac,a nie usunac bo nie chcialabym dowiedziec sie na sali porodowej ze moje dziecko jest chore.Z jednym wyjatkiem,gdyby sie okazalo ze Igor nie ma mozgu to bym z milosci do Niego -tak wlasnie z milosci- pozwolila Mu odejsc.Kto mnie na forum juz na to wie,ze przeszlam wiele zeby Go miec,wiec wiem oczym mowie.
    Mnie jako psychologowi zawsze przychodzi na mysl pytanie czego chce dziecko?czy Ono tez tak zawziecie chcialoby zyc? Wszyscy mowia"kto wam dal prawo decydowac czy bedzie zyc czy nie"a nikt sie nie zapyta "skad macie taka pewnosc e te dzieci chca zyc",bo sie usmiechnela? moze sie usmiecha bo kocha matke a nie z faktu ze zyje?
    mysle ze tym razem zostawilam pole do uczciwej otwartej dyskusji,
    --
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    Hej Kachula, ja akurat nie pisałam o tym forum tylko o dyskusji (anty)aborcyjnej w ogóle. Fajnie, że tu jednak wróciłaś, będzie z tego ciekawa dyskusja, bo temat ważki i niełatwy.

    Serdecznie pozdrawiam!
    --
  2.  permalink
    Moim zdaniem w tle tego pytania o prawie do decydowaniu o zyciu chorego dziecka w lonie matki, podobnie jak w dyskusji o aborcji jest proste pytanie o to czy uwazamy ze zycie ludzkie ma obiektywnie wielka wartosc niezaleznie od tego co dany czlowiek o tym mysli i niezlaenie od tego co mysla o tym inni ludzie. Jesli zgodzimy sie ze wartosc ludzkiego zycia nie zalezy od jakichkolwiek kryteriow, warunkow czy ocen to sprawa jest prosta - kzde zycie jest skarbem, kazde trzeba chronic, kazde zasluguje na szacunek i troska a moze nawet szczegolnie te ktore jest najslabsze, najbardziej bezbronne najbardziej zagrozone. pozostaje jedynie pytanie czy to jest ludzkie zycie, czy to jest czlowiek, czy to jest osoba ale to drobiazg :-)
    Jesli jednak odrzucimy teze o obiektywnej wartosci ludzkiego zycia to sytuacja robi sie skomplikowana bo wtedy musimy sformulowac kryteria pozwalajace roztrzygnac ktore zycie nalezy chronic, jakie warunki powinien spelniac czlowiek by zaslugiwal na zycie, kto ma prawo formulowac te warunki i kto ma prawo oceniac czy te warunki zostaly spelnione.
    W pierszym wiec kroku jak sadze warto odpowiedziec sobie na pytanie czy wartosc ludzkiego zycia wogole podlega jakimkolwiek ocenom czy tez jest wartoscia obiektywna, bezwzgledna.
    • CommentAuthornegra
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    Karchula...Twoja wypowiedź w żaden sposób nie uderza we mnie, nie rani mnie, ani nie boli. Spotykam się z takimi bardzo często. Widzisz....idąc Twoim tokiem myślenia zrobiłam coś o wiele gorszego. Kiedy się dowiedziałam, że Amelka jest chora, sytuację przedstawiono mi gorzej...z badań wynikało, że dziecku gnije wątroba, ma rozszczep kręgosłupa i wiele wiele gorszych rzeczy. Ja jednak nie poddałam się, nie miałam prawa się poddać. Miałam 17 lat....i się nie pomyliłam...urodziła się w o wiele lepszym stanie....
    Amelka chce żyć...nie mówię tego na podstawie jej uśmiechu...ale to ja oglądam jej strach kiedy traci oddech, ja widzę strach w tych pięknych nioebieskich oczach, kiedy przychodzą sytuacje kryzysowe. I ja widzę ulgę i nieśmiały, a jednak uśmiech, kiedy bezpiecznie może złapać oddech...
    Amelka walczy o życie...chwyta je jak może. Nauczyła się bólu. Kiedy wkłuwają w nią kolejną igłę, ona już nie płacze...wystarczy, że do niej mówię, a ona nie płacze, tylko minka robi się jak podkówka. Kiedy ją pionizuję...nawet się uśmiecha.Kiedy otrzymuje leki....ze łzami w oczach przełyka wszystko.
    Co z nią będzie kiedy mnie zabraknie??A to jest akurat bardzo proste. Staram się być dobrym człowiekiem. Tata Amelki odszedł. Jednak tak chore dziecko nie przeszkadzało w tym, bym się zakochała, by ktoś kochał mnie. A kiedy zabraknie nas obu...Mam brata, Amelka będzie miała rodzeństwo...Wszyscy ją kochają, biją się o nią.
    Amelka nie uśmiecha się tylko dlatego, że kocha mnie. Uśmiecha się, kiedy jedzie na rowerku( zamontowaliśmy fotelik samochodowy do bagażnika i jeździmy razem na wycieczki), uśmiecha się kiedy włączam Bacha, uśmiecha się, kiedy z nią tańczę, stawiam na bezwładne nóżki....to ją cieszy!!
    Karchula...jesteś psychologiem...to taki zawód krzyczący: bądź ideałem!! Ja myślę, że bardzo chcesz nim być i swoją opinię opierasz na fakcie, że masz zdrowego synka i nie chciałabyś właśnie jego zobaczyć leżącego. I to jest zupełnie zrozumiałe. Ale...czy życie dziecka w kraju trzeciego świata, które jest głodne, chore, i płaczące...czy to życie też nie ma wartości?? Czy sądzisz, że te dzieci nie chcą żyć?? Przecież ich życie też jest,,,wątpliwej jakości...składa się z cierpień. Ja myślę, że jedyne, co mają to życie. Tak jak Amelka- nie może biegać i się bawić, nie może szleć na karuzeli...ale może żyć!! Jest o wiele odporniejsza na ból, jest o wiele silniejsza od innych dzieci. Jak bardzo żałuję, że nie mogę Wam jej przedstawić osobiście...Rodząc ją też się zastanawiałam czego ona chce...ale wiedziałam to już w chwili, kiedy zobaczyłam jak walczy by wsunąć rączkę do ust...a przecież z medycznego punktu widzenia, nie powinno być odruchu ssania...
    Pozdrawiam.
    • CommentAuthornegra
    • CommentTimeJul 31st 2007
     permalink
    Kachula!!
    Ach, jakże olbrzymie przepraszam za postawienie r między A a Ch w Twoim nicku...palę się ze wstydu....:)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJul 31st 2007 zmieniony
     permalink
    Pytanie o to, czego chce chore dziecko jest bardzo dobre. Zazwyczaj okazuje się, że najsłabsi, chorzy tak naprawdę chcą żyć. Wystarczy tylko zmniejszyć ich ból albo otoczyć opieką i miłością, dać do zrozumienia, że nie są zawadą. Wtedy wycofują np. wielokrotnie wyrażaną prośbę o eutanazję.

    Zresztą w naszej kulturze samobójców się ratuje, a nie dobija, mimo że oni czynem dowiedli, że nie chcą żyć...

    Negra, jeśli zrobiłaś błąd, możesz edytować swój post, obok niego jest szary przycisk "zmień".
    --
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeAug 1st 2007
     permalink
    Kachula - cieszę się, że wróciłaś:bigsmile: - choć po to, bym mogła z Tobą polemizować :wink:

    Dla mnie jest dość spora różnica w ciężarze gatunkowym między "pozwoleniem na odejście" o którym piszesz, przez co rozumiem zaniechanie uporczywej terapii i co jest dla mnie oczywistym, choć często bardzo trudnym wyborem, a "spowodowaniem odejścia" przez co rozumiem aborcję i eutanazję, czego nie dopuszczam jako możliwości wyboru.

    Twoje pytanie "skąd wiecie, że dziecko chce żyć" jest bardzo trudnym pytaniem.
    Skąd mam to wiedzieć? Ja kocham moje życie, moje możliwości, moje niewielkie ograniczenia - i jakakolwiek zmiana tej "jakości życia", jakiej doświadczam byłaby dla mnie czymś trudnym. Dlatego ciężko mi jest sobie wyobrazić, jakie radości można mieć np. będąc niewidomym, co więcej, jakie radości można mieć będąc zdrowym, ale mając np. niewidome dziecko.

    Nie twierdzę, że takich radości nie ma - mówię tylko, że mi nie starcza na ten moment empatii, doświadczenia, wyobraźni. Czy zatem - na tej podstawie miałabym uznać, że takie życie nie jest warte by je przeżyć? Pewności nie ma nigdy, bo to nie ja, tylko to dziecko mogłoby coś powiedzieć. Jest taka łacińska paremia "in dubio pro libertate" - by w razie wątpliwości orzekać na korzyść wolności. A ja myślę: w razie wątpliwości - na korzyść życia.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    • CommentAuthorkachula
    • CommentTimeAug 1st 2007
     permalink
    Czesc Negra!...Nie musisz mnie przepraszac,to ja winna ci jetem przeprosiny.Jesli meczyla cie czkawka to dlatego ze ja o Tobie i twojej coreczce caly czas mysle.Zawsze pisalam ze szanuje Twoja decyzje a ze ci tak nagadalam w pierwszym poscie .....bo ja wyrywna dziewucha jestem:wink: pozniej ochlonelam i zaczelam sie zastanawiac czy nie bylam zbyt ostra.Jak czytam kolejne posty o Amelce to az gesia skorke mam,bo dopiero teraz pokazalas w Niej dziecko,przedtem to byla tylko medyczna relacja z przebiegu choroby.Wyobrazilam sobie opuszczone dziecko w zakladzie opieki,sorry-zboczenie zawodowe.
    Tom napisal,ze zycie ludzkie trzeba szanowac i sie z nim zgadzam,ale czy to nie brak szacunku dla zycia ludzkiego pozwolic Mu zyc jak roslince?
    Juz sama nie wiem,bo kiedy sie tylko teoretyzuje to latwo sie wymadrzac.
    Ja nie jestem idealem Negro,bo nie urodzilabym Igora gdyby byl chory tak jak Twoja Amelka,moze dlatego ze ze mnie juz stara baba i nie mialabym sily podjac sie takiego wyzwania i tu chyle przed Toba czola.
    Ciesze sie,ze milo przeciwnosci jestescie szczesliwi:smile:
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeAug 1st 2007 zmieniony
     permalink
    tak sie zastanawiam przypomniał mi sie przykład podobny chociaz inny.
    podobno jest chyba nawet medycznie udowodnione ze podczas śpiączki ludzie slyszą co sie do nich mówi. i czują i to wazne by ich odwiedzac i z nimi rozmawiac. wiec tak sobie mysle ze wg nas wygladaja jak roslinki ale skoro czuja i slyszą nawet jesli umrą naturalnie bez obudzenia się, to moga byc szczesliwi ze do ostatniej chwili ktos z nimi byl? ktos sie troszczyl i rozmawiał?
    nigdy nie wiadomo po jakim czasie dana osoba się wybudzi..i tak eutanazję przeprowadzic bo roslinka.. hmmm...
    • CommentAuthornegra
    • CommentTimeAug 1st 2007
     permalink
    No to jest właśnie problem społeczny. Kiedy ktoś słyszy, że dziecko nie chodzi, nie widzi, nie mówi...ma przed oczyma cierpiącą roślinkę. I to absolutnie nie jest wina tej osoby, a bliskich chorego dziecka!!
    Jestem młodziutka, troszkę więc naiwna, ale dużo łatwiej jest mi zmagać się z nietolerancyjnym światem. Kiedy kupowałam Amelce basen i szukałam takiego najpiękniejszego, to znajoma zapytała mnie po co to robię, bo przecież ona i tak się nie ucieszy, nawet nie zauważy różnicy między basenem a wanienką. Ja wtedy zapytałam, czy jej synek zauważa różnicę, między wózkiem za 1000zł, który ma, a wózkiem za 300zł. Dziwią mi się, że ubieram Amelkę w sukienki, zabieram na wycieczki...dziwią mi się, że z uporem pojechałam aby dać jej posmakować wody z polskiego morza. Pewnie, że robię to dla siebie!! Ale czy ona mogłaby być szczęśliwa, przy mamie, która nie czuje się spełnionym rodzicem...chyba nie.
    Odbiegłam od tematu forum. Eutanazja. Moje dziecko ma w karcie wpis..."ciąża z kwalifikacją do usunięcia". Po co?? Powiem Wam. Po to, żeby lekarze nie zawracali sobie nią głowy. Amelka nie ma wskazań do reanimacji. Żeby zrobić Amelce głupi rezonans objechałam pół Polski...Olsztyn odmówił, Warszawa odmówiła...Katowice odmówiły...Białystok podjął się zadania. Amelka jeździ na rehabilitację do miasta oddalonego o 90km, ponieważ w moim mieście mówią, że tu nie ma wskazań na poprawę i nie docierają do nich żadne argumenty...zresztą dla ludzi z takim podejściem na dzień dzisiejszy nie powierzyłabym dziecka. Czasem myślę sobie, że lekarze stosują taką...długotrwałą eutanazję...I widząc jak bardzo Amelka kocha życie, jak dzielnie dostosowuje się do swoich ograniczeń...widzę jednocześnie jakim złem byłaby legalizacja eutanazji. Może na to konto warto by było przeszkolić lekarzy i zapewnić tym dzieciaczkom byt taki jaki ma Amelka. Może warto jest też zapewnić rodzicom opiekę psychologiczną, bo daję słowo, bez niej byłabym zupełnie inną mamą. Należy zacząć od naprawiania, nie unicestwiania...
    • CommentAuthorkachula
    • CommentTimeAug 1st 2007
     permalink
    A ja jestem za eutanazja,nawet jesli nikt z niej nie skozysta to tylko dlatego zeby byla.Wszystko co zabronione kusi,a tak ...chcesz ? prosze bardzo...bo kto wie? moze sama z niej kiedys skozystam?.....W Holandii eutanazja jest dozwolona,ale wierzcie mi wcale nie tak latwo sie jej poddac,p[rzedewszystkim wymaga to opini conajhmiej dwoch psychologow,ktorzy stwierdzaja czy dana osoba naprawde ma "szczere pragnienie smierci" a nie depresje czy kaprys.I wbrew przeciwnikom eutanazji wykonywalnosc tego zabiegu jest minimalna.
    Co do eutanazji u dzieci ,to ja bym wlasnego narodzonego dziecka nie zabila,chodzilo mi o aborcje,ale......mamy przeciez wolna wole
    --
    • CommentAuthornegra
    • CommentTimeAug 1st 2007
     permalink
    Tak. Gdyby mowa była o świadomych, dorosłych ludziach...może nawet przyznałabym Ci rację...
    Tylko...nikt nie jest w stanie zbadać tego, cóż ma w głowie moja królewna i tysiące innych dzieci...żaden, nawet najwybitniejszy psycholog nie powie o Amelce tyle, co ja. Żaden psycholog nie jest w stanie stwierdzić na ile ona chce żyć. Na jakiej podstawie więc można by było przeprowadzić eutanazję...chyba na podstawie niezaradnych rodziców bądź po prostu faktu, że dzieci nie są...jak to mówi pewien polityk...sprawne społecznie.
    Pozdrawiam.
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeAug 1st 2007
     permalink
    negra, Twoje posty powalily mnie na kolana... bardzo sie ciesze, ze pomimo wszystko opieka nad corka sprawia Ci wiele radosci.

    zawsze kiedy mowa jest o eutanazji, szczegolnie o eutanazji "w beznadziejnych przypadkach", przypominam sobie wszystkie uposledzone dzieci, ktore mialam okazje poznac. na poczatku tez sobie myslalam, ze to wszystko sensu nie ma, ze one tylko sie mecza. im wiecej czasu z nimi spedzalam, tym bardziej utwierdzalam sie w przekonaniu, ze one potrafia cieszyc sie zyciem i odpowiadac na ofiarowana im milosc.

    mialam kontakt z takimi dziecmi z "zakladow" wlasnie, prowadzonych przez SS Milosierdzia. najbardziej pamietam Mateuszka. kiedy trafil na oddzial moje przyjaciolki nie potrafil nawet siedziec. teraz nie tylko chodzi, ale i wymawia niektore slowa.

    przeraza mnie to, w jakim kierunku zmierza ten swiat. jestesmy juz autentyczna cywilizacja smierci. swietosc zycia nie ma juz znaczenia. najbardziej licza sie nasze pragnienia i spelnienie ich za wszelka cene. i bardzo bardzo zgadzam sie z opinia, ze czesto uszkodzone "plody" usuwa nie dla dobra dziecka, ale dla wygody rodzicow.

    nie wiem, jak jest w Polsce, ale w Anglii aborcja w takich przypadkach nie stanowi najmniejszego problemu. malo tego aborcja "plodow nadliczbowych" z in vitro to norma. nie wspominajac na doborze dawcow spermy czy komorek jajowych pod wzgledem koloru oczu, inteligencji czy czegokolwiek... ponad 20% ciaz w UK konczy sie aborcja. to brzmi niewiarygodnie, ale to rzeczywiste historie z codziennej angielskiej prasy.
  3.  permalink
    Kachula, ja nie tyle napisalem ze zycie ludzkie trzeba szanowac co pytalem

    A) czy zycie ludzkie ma obiektywnie, samo w sobie wielka wartosc
    B) czy raczej zeby miec te wartosc, zaslugiwac na ochrone i szacunek musi spelniac jakies warunki.

    Rozumiem ze osoby akceptujace aborcje czy eutanazje opowiadaja sie za wariantem B)
    Jesli tak to ja uprzejmie pytam jakie sa te warunki, kto ma prawo je formulowac, kto ma prawo roztrzygac czy i kiedy sa spelnione. Chetnie bym te liste zobaczyl. Myslisz ze w przypadku eutanazji o wrtosci ludzkiego zycia powinno decydowac dwoch psychologow, wg jakichs kryteriow czy wg wlasnego uznania?, dowolnych psychologow czy przez kogos (przez kogo?) uprawnionych?

    Negra moim zdaniem tez nikt nie jest w stanie stwierdzic co ma w glowie dorosly czlowiek, czy jest wystarczajaco dorosly, wystarczajaco swiadomy, czy rano nie zmienilby decyzji. Na temat sprawnosci spolecznej wielu doroslych nawet jesli sa politykami opinie sa dosc zroznicowane a jesli idzie o psychologow, no coz, bez urazy ale ich teorie i kocepcje podlegaja zmieniajacym sie modom, trendom i rozne szkoly psychologow rwypowiaaja sie na tyle roznie ze dowolne zdanie zaczynajace sie od slow "psychologowie twierdza, ze ..." mozesz w zaleznosci od potrzeb w sposob uzasadniony uznac za prawdziwe lub falszywe.
    Josaris w Polsce jest jak w wielu innych krajach. Z jednej strony "obroncy zycia" podnosza halas na cala Europe w obronie kilku roslinek a z drugiej domagaja sie prawa usmiercania ludzi ktorym osmielili sie przywiesic metke z napisem "roslina"
    • CommentAuthornegra
    • CommentTimeAug 2nd 2007
     permalink
    Z tymi psychologami to nie do końca jest tak, jak się Panu wydaje...po prostu jak w każdym zawodzie, dzielą się na dobrych i słabych...powołanych do pracy lub nie...ale to już na inny temat forum.
    Zgadzam się natomiast z faktem, że nie ma granicy, po której przekroczeniu można stwierdzić, że człowiek faktycznie nie chce żyć. Czy odratowany cudem samobójca przekracza tę granicę??? Nie koniecznie...mimo, że czynem dowodzi brak chęci do życia...
    Jak wspominałam...korzystniej byłoby wesprzeć chorych i ich rodziny...bardziej to humanitarne, zgodne z prawem naturalnym...tylko...wymaga o wiele więcej wysiłku...Daję słowo jednak, że wysiłek opłacalny, bo jak wspominałam, szczęśliwa matka rodzi szczęście u dziecka. Dowodzi mi tego każdego dnia moja królewna.

    A jeśli chodzi o warianty drogi Tomie...wybieram A. Bez względu na wszystko, na to, czy mowa o Hitlerze, Binladenie czy też upośledzonemu dziecku...życie ludzkie ma wartość samo w sobie...w przeciwnym wypadku...gdzie granica, której należy sięgnąć, by życie nabrało wartości??
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeSep 21st 2007
     permalink
    Eutanazja pediatryczna

    Brytyjski lekarz podał dwojgu terminalnie chorym noworodkom środek do zwiotczania mięśni w dawce kilkadziesiąt razy przekraczającej normę. Dzieci zmarły.
    Sprawcą śmierci niemowląt jest lekarz pediatra, specjalista neonatologii (dziedzina medycyny zajmująca się schorzeniami, wadami wrodzonymi oraz prawidłowym rozwojem dzieci w okresie noworodkowym). „Postępek lekarza jest równoznaczny z eutanazją” – stwierdził rzecznik General Medical Council (brytyjska Główna Rada Lekarska, odpowiednik polskiej Naczelnej Izby Lekarskiej).
    Jedno z dzieci było wcześniakiem, urodziło się w początkach siódmego miesiąca trwania ciąży. U noworodka doszło do wylewu krwi do mózgu. Lekarz powiedział rodzicom dziecka, że chce zastosować lek, który jest „z pogranicza tego, co społeczeństwo może zaakceptować”. Następnie wstrzyknął dziecku środek, który spowodował śmierć.
    Prokuratura oskarżyła lekarza o zabójstwo. On sam nie przyznaje się do winy i zaprzecza, że jego zachowanie było nieetyczne, „poniżej standardów, nieuczciwe i niewłaściwe”.

    [Za: BBC Online – 05.07.2007 r. via SPUC – 06.07.2007 r.]
    --
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeSep 21st 2007 zmieniony
     permalink
    Wrzucę tu coś, co dziś znalazłam. Nie wypowiadam się - zostawiam to Wam. Ostrzegam, że kawałek jest przykry. Mam nadzieję, że Autorka nie będzie miała mi tego za złe.

    "Rozszczep kręgosłupa, pierwsza operacja w pierwszej dobie życia. Trzymasz na rękach dziecko i modlisz się, aby przeżyło operacje. Następna operacja, wstawienie "blaszek" w głowie, kolejna to podłączenie jakiejś rurki, która będzie odbierała gromadzący się płyn.
    Za każdym razem zaprzedajesz duszę diabłu, aby dziecko przeżyło operację.

    Operacje się udały, wracacie do domu.
    Jesteście szczęśliwi.
    Dziecko płacze, bo boli, nic nie możesz zrobić.

    Przez cały czas malutkie dziecko cewnikujesz, co 30minut, wymuszasz kupę, co parę godzin.
    Na badaniach wychodzi, że mocz się cofa, nie zdążyliście na czas wycewnikować, obwiniasz się, nienawidzisz, zaszkodziłaś własnemu dziecku.
    Gorączka, dreszcze, karetka do szpitala, Twoje Maleństwo płacze, co się dzieje?
    Strach, panika, niech żyje!
    Nie zeszła cała kupka, zrobiła czop okołoodbytowy. Dziecko cierpi.
    To znowu Twoja wina, znowu coś przeoczyłaś, znowu zrobiłaś krzywdę własnemu dziecku.

    I takim sposobem mija kilka, -kilkanaście lat.
    Wasze życie polega na ciągłych wizytach u lekarzy, rehabilitacja, operacje co dwa lata, bo dziecko rośnie i trzeba wymieniać rurki, te z głowy.

    Cewnikujesz już, co półtorej godziny, z zegarkiem ręku, co jakiś czas jeździcie na dializy, bo nerki nie pracują, mocz się cofa, co jakiś czas, trzeba wymienić krew.
    Wymuszasz kał niezależnie od tego gdzie jesteście, chociaż przeważnie w domu…
    Przewracasz leżące dziecko na boczki, masujesz wątłe ciałko, bo te dzieci mają skłonności do odleżyn, bo nie mają czucia.

    Dziecko idzie do szkoły.

    Teraz tak fajnie, są klasy integracyjne, posyłasz więc dziecko do najbliższej podstawówki.
    Pełnia szczęścia.
    Co półtorej godziny, nawet w czasie trwającej lekcji wywozisz dziecko na wózku do łazienki, żeby wycewnikować.
    Dziecko patrzy jak inne dzieci biegają i tez chce.
    W domu jest płacz.
    Chce biegać, chce raz rzucić piłką i zjeżdżać na sankach.
    Za chwile płacze, bo znowu coś boli.

    Za chwile znowu, kolejna operacja, uda się? Oddam wszystko, co mam niech się tylko uda.
    Wasze życie rodzinne polega na ciągłym strachu o życie dziecka.
    Dziecko cierpi z bólu, boli ciało i serce.

    Kobieta zazwyczaj jedzie na psychotropach, Mężczyzna zapierdala na kilku etatach, żeby móc utrzymać rodzinę.

    A co na to dziecko?
    W zależności od tego czy będzie dodatkowo upośledzone umysłowo czy nie, będzie zdawało sobie sprawę z sytuacji, w której się znalazło. I będzie cierpiało.
    To dziecko nigdy nie zrobi wokół siebie niczego. Zdane na łaskę innych.
    Zdane na łaskę rodziców, a jeżeli w którymś momencie tych rodziców zabraknie?

    To nie jest sytuacja, kiedy nie chce się komus mieć dziecka i po prostu je usuwa.
    Tu należy wybrać mniejsze zło.
    Nad tymi dziećmi codziennie wisi groźba śmierci.
    Codzienny ból.
    Najgorsze co może spotkać rodziców to śmierć dziecka, w każdym momencie jego życia.
    Ale bądźmy rozsądni.
    Co możemy zaoferować oprócz miłości i ciągłego bólu.
    Czy warto skazywać to dziecko na cierpienie dla czystego sumienia?
    A może bardziej humanitarne i wymagające wielkiej miłości jest podjęcie decyzji o nie sprawianiu bólu.

    Piękne są nasze odruchy.
    Tak nie mozna, przecież to żywa istota, to nasza krew z krwi.
    Ale kto z nas podjąłby się opieki takiego dziecka, nie swojego?
    Czy znamy osobiście takich ludzi co chodzą pomagać chorym w specjalnych ośrodkach?

    Ja nie mam dzieci, rozpaczliwie o nie walczę, ale nie potrafiłabym sprowadzić na świat chorego dziecka.

    Trzeba naprawdę bardzo kochać, żeby podjąć taką decyzję.
    "

    Autorka - A.
    Źródła nie podaję celowo. Jak ktoś będzie chciał to niech szuka na własną rękę. Nie chcę, żeby miejsce - z którego kawałek "wyrwałam" - stało się źródełkiem kłótni do przekonywania o "najlepsiejszej z racji".
  4.  permalink
    Odniose sie tylko do kilku stwierdzen zawartych w tym przejmujacym ale moim zdaniem bardzo tendencyjnie napisanym tekscie


    "Najgorsze co może spotkać rodziców to śmierć dziecka, w każdym momencie jego życia."

    Nie wiem czy to najgorsze. Moim zdaniem bywaja rzeczy gorsze niz smierc ale zgadzam sie ze smierc dziecka to bardzo dramatyczne, traumatyczne, bolesne przezycie. Dlatego ruzumiem i podzielam stanowisko tych rodzicow ktorzy gotowi sa walczyc o zycie dziecka "w kazdym momencie jego zycia".


    "Ale bądźmy rozsądni.
    Co możemy zaoferować oprócz miłości i ciągłego bólu."

    Moim zdaniem zycie ludzkie, zycie kazdego czlowieka bywa pelne bolu w roznym wieku, w roznej sytuacji i to niekoniecznie musi zalezec od stanu zdrowia. Nikt jednak kogo gotow bylbym nazwac rozsadnym nie osmieli sie powiedziec ze zycie czlowieka to jedynie bol, nawet zyccie czlowieka mocno dotknietego choroba. Twierdzenie ze niewiele wiecej niz milosc mozemy dac innym natowmiast uwazam za rozsadne.

    "Czy warto skazywać to dziecko na cierpienie dla czystego sumienia?
    A może bardziej humanitarne i wymagające wielkiej miłości jest podjęcie decyzji o nie sprawianiu bólu."

    Nie warto, nie wolno skazywac dziecka na cierpienie jedynie dla czystego sumienia. A przede wszystkim trzeba miec mocno zdeprawowane sumienie zebu uspokajalo je skazywanie dziecka na cierpienie. To powinno byc tepione i scigane. Niesprawianie bolu wynikajace z milosci do dziecka nalezy calym sercem pochwalic. Czasem jednak milosc wymaga dzialan sprawiajacych bol. Tak na szybko zaryzykowalbym twierdzenie ze milosc jest dosc scisle zwiazana z bolem.

    "Piękne są nasze odruchy.
    Tak nie mozna, przecież to żywa istota, to nasza krew z krwi.
    Ale kto z nas podjąłby się opieki takiego dziecka, nie swojego?"

    Opiekowalem sie razem z zona i naszymi dzieciakami dziecmi i ludzmi doroslymi uposledzonymi umyslowo i jakos tam fizycznie. To jednak byly jedynie dwutygodniowe wakacyjne turnusy.

    "Czy znamy osobiście takich ludzi co chodzą pomagać chorym w specjalnych ośrodkach?"

    Znam osobiscie bardzo wiele takich osob

    "Ja nie mam dzieci, rozpaczliwie o nie walczę, ale nie potrafiłabym sprowadzić na świat chorego dziecka."

    No coz nie mam dla pani autorki tego tekstu dobrych wiadomosci. Dzieci choruja i przed narodzeniem i po nim, ulegaja wypadkom, cierpia na roznych etapach zycia i sam moment narodzin choc dosc wazny i takze niasacy dla zdrowia dziecka pewne zagrozenia nie jest tu jakas szczegolna granica. Jesli wiec nie chce pani sprowadzic na swiat dziecka ktore bedzie cierpiec to najsensowniej byloby nie wspolzyc ale jesli to rozwiazanie jest dla pani zbyt radykalne to bedzie pani musiala siegnac po srodki i metody ktore pojawiajace sie na swiecie pani dzieci pozbawia zycia.

    "Trzeba naprawdę bardzo kochać, żeby podjąć taką decyzję."
    ??? Ale jaka konkretnie decyzje? O rezygnacji ze wspolzycia? To rzeczywiscie trudna decyzja ale jesli ja pani podejmie bo nie jest pani gotowa zaakceptowac ze dziecko ktoremu moze pani dac zycie bedzie cierpiec i umrze to ja odnose sie do tej decyzji z wielkim szacunkiem. O milosci, przynajmniej o milosci do dziecka trudno tu mowic no bo trudno chyba kochac kogos kto nie istnieje?
    Jesli natomiast mysli panie o tej drugiej mozliwosci tzn o odbieraniu dziecku zycia to zestawianie takiej decyzji z miloscia jest dla mnie tak porazajace ze nie jestem w stanie tego w zaden sposob skomentowac. Moze dlatego ze mam dzieci i byc moze dlatego ze nieco inaczej niz pani pojmuje milosc.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 26th 2007
     permalink
    List rodziców 1, list nr 2 dotyczące artykułu o terminowaniu.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 6th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 6th 2007
     permalink
    Cywilizowani mordercy
    Porozmawiajmy o eutanazji na noworodkach.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 11th 2007
     permalink
    Fundacja na rzecz Terri Schindler Schiavo ogłosiła 31 marca dniem pamięci Terri Schindler Schiavo i innych sióstr i braci w potrzebie - dzień jej śmierci.
    Celem tego dnia jest edukacja i działania przeciwko dyskryminacji osób niepełnosprawnych i wsparcie osób, które znalazły się w sytuacji Terri.
    Siostra Terri powiedziała, że żadna rodzina nie powinna być świadkiem powolnej śmierci głodowej jej członka.
    http://www.terrisfight.org/
    --
    •  
      CommentAuthoragatabila
    • CommentTimeFeb 26th 2008
     permalink
    no to nie zabijajcie tez zwierzat, bo one przed zabiciem maja wieksza swiadomosc niz noworodek czy plod.
    a przy tym ile miesa jemy a ile sie wyrzuca, to okazuje sie ze ogromna ilosc zwierzat umiera bezcelowo, bo napewno nie poto by zaspokoic ludzki glod.
    Ja uwazam ze niepelnosprawny fizycznie czy umyslowo ma prawo zyc jak kazdy inny, ale jesli zycie ma byc jednym wielkim bolem i koszmarem, to nie. Bo ja sama bym nie chciala takiego zycia.,
    2 lata temu mialam operacje, po ktorej sie nie moglam poruszac.pamietam ten bol i niemoc i cierpienie, jak sobie to wyobraze ze ma byc bez ustanku i bez mozliwosci cofniecia...przeciez to koszmar.
    morfina czy inne owszem dzialaly na mnie, ale jakbym miala ich pobrac dluzej to przestana,no i w ten sposob sie i tak umrze w cierpieniach. w ogole zycia i tak to koszmar.
    --
    •  
      CommentAuthoragatabila
    • CommentTimeFeb 26th 2008 zmieniony
     permalink
    a poza tym dlaczego inni decyduja o zyciu innych? dlatego ze czlowiek gleboko uposledzony fizycznie czy umyslowo nie jest zdolny zyc samodzielnie. zyje kosztem zycia innych. i rowniez kosztem ich cierpienia, zdrowia i to nie jest tez sprawiedliwe jak ludzie z rozpaczy i bolu za innych doprowadzaja do choroby u siebie.nerwic, wrzodow, raka, psychozy i patologii..bedac w szpitalu nie moglam sama zrobic nic. nawet poruszyc palcem,nie mowiac o jedzeniu czy sikaniu, myciu itd. wszystko musialy robic przy mnie inne osoby, i bylo mi wstyd. jakbym miala tak pozostac do konca zycia, to nie wiem czy bylabym im wdzieczna za opieke nade mna, czy umarlabym z zazenowania.
    i warto sie zastanowic, czy trzymanie ciezko uposledzonego cierpiacego dziecka nie jest egoizmem rodzicow ktorzy sie boja bolu straty. nie mowie o tych zdolnych jakkolwiek zyc bez rak nog mozgu wzroku sluchu czy cokolwiek, a o tych ktorych zycie to bol i cierpienie meka i bezsilnosc.o cierpiacych warzywkach od urodzenia.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeApr 7th 2008
     permalink
    Wystrzałowe miłosierdzie
    77-letni mężczyzna wdarł się do szpitala we włoskim mieście Prato i w obecności pacjentów i personelu zastrzelił leżącą tam od kilku dni swoją 82-letnią żonę. Kobieta od ośmiu lat cierpiała na chorobę Alzheimera. Zabójca został natychmiast aresztowany, choć nie wiadomo, o co zostanie oskarżony, bo – jak wyjaśnił – zabił żonę, gdyż „nie mógł patrzeć na jej cierpienie”. Użył niewłaściwego narzędzia. Gdyby zastosował truciznę w kroplówce, zostałby okrzyknięty bohaterem. A tak jest kłopot, bo pistolet na razie nie został wciągnięty na listę sposobów przeprowadzania eutanazji.
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeApr 28th 2009 zmieniony
     permalink
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 5th 2009 zmieniony
     permalink
    Artykuł pełen nienawiści, druga strona bez związku z tytułem. A jak czytam coś takiego:
    Samo wszczynanie „debaty o eutanazji” jest niewyobrażalnym skandalem. Dyskusje na ten temat powinny być zakazane bardziej niż kłamstwo oświęcimskie.
    to aż tutaj czuję fundamentalizm. Jasne, zakazać dyskusji. Ech.
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMay 9th 2009 zmieniony
     permalink
    Eutanazja ekonomiczne rozwiązanie
    Prawo do śmierci - dla wszystkich

    Zwolennik eutanazji i założyciel stowarzyszenia Dignitas, Szwajcar Ludwig Minelli, jak dotąd „pomagał” umrzeć chorym. Teraz chce uśmiercić zdrową kobietę. Minelli zapowiedział (w wywiadzie dla Radia BBC), że zamierza pomóc kanadyjskiemu małżeństwu we wspólnej śmierci. 80-letni mąż choruje na raka i jest już w fazie terminalnej. Jego 70-letnia żona jest zupełnie zdrowa, ale zrozpaczona i chce umrzeć wraz z mężem, bo nie wyobraża sobie życia bez niego. „Ona nie jest chora. Jeśli jej mąż umrze, to chce jednak odejść razem z nim. My jej w tym pomożemy”. Według Minelli’ego śmierć na życzenie powinna być dostępna dla każdego. Kontrowersyjny prawnik uważa, że człowiek zdolny do świadomego i samodzielnego podjęcia decyzji o własnej śmierci powinien móc skorzystać z pomocy w samobójstwie. „To cudowna szansa dana człowiekowi. Samobójstwo pozwala uciec z sytuacji bez wyjścia”. Minelli dodał jeszcze, że samobójstwa odciążają służbę zdrowia, bo skraca się czas leczenia chorych. „To dobre dla służby zdrowia i podatników”. [Za: „Rzeczpospolita” (A.R.) – 04.04.2009 r.]
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMay 9th 2009
     permalink
    Europa w cieniu śmieci. Eutanazja dla dzieci?

    W Belgii zwolennicy prawa do eutanazji chcą jego rozszerzenia na osoby „zmęczone życiem” i nieuleczalnie chore dzieci. Jak dotąd, osoba zdecydowana na eutanazję musi być dorosła, w pełni władz umysłowych, o śmierć ma prosić wielokrotnie i dobrowolnie. Musi to być „sytuacja medyczna bez wyjścia”. Tymczasem szef belgijskiej komisji ds. eutanazji uważa, że w najbliższym czasie należy rozszerzyć krąg osób, wobec których można stosować eutanazję. Np. wszyscy starsi - gorzej widzą, gorzej słyszą, mają problemy z mową, są zależni od innych. „Zespół dolegliwości wynikających z podeszłego wieku może prowadzić do stałego i niedającego się zaakceptować cierpienia”. Dlatego - według niego - prawo powinno być zmienione w taki sposób, by umożliwić eutanazję ludziom w podeszłym wieku, którzy są zmęczeni życiem. Media opublikowały wyniki anonimowych badań przeprowadzonych w pięciu z siedmiu placówek intensywnej opieki pediatrycznej. Dziewięć na dziesięć pielęgniarek opowiada się za zalegalizowaniem eutanazji dla dzieci i młodzieży. W praktyce eutanazja pediatryczna i tak jest wykonywana. Pielęgniarki z pięciu badanych placówek w ciągu ostatnich dwóch lat asystowały przy śmierci 76 dzieci. W większości przypadków była to tzw. eutanazja bierna, czyli uśmiercenie przez zaniechanie pomocy - pacjentom przestano podawać środki utrzymujące przy życiu. Ale w ponad jednej trzeciej przypadków doszło do eutanazji czynnej, czyli podjęto działanie, które spowodowało śmierć małoletniego pacjenta. [Za: „Rzeczpospolita” (A.S.) – 26.03.2009 r.]
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeAug 16th 2010
     permalink
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.