Dziewczyny, ale przeciez mozna innym mowic o tym, ze sie zna te metody i szanuje i to juz pozwala uwierzyc innym, ze to moze dzialac. Nie trzeba od razu myslec o rozbuchanej kampanii reklamowej.
ano oczywiście. jest przecież wiele kobiet, które chętnie korzystają z NPR, ale z własnego doświadczenia wiem (byłam przecież zalogowana na hormonkach), że wiele kobiet nie chce dać się przekonać do (w ich mniemaniu) stosowania kalendarzyka, który jak wiemy z NPR nie ma nic wspólnego.
Ja rozmawiam z ludzmi. Mowie, ze to moj konik od dwoch lat. Ze w rodzinie wszyscy stosujemy i ze ja mam tez swira na punkcie ekologii i nie wyobrazam sobie inaczej.
acoocoo - przede wszystkim nie wciskaj głupot typu "50% że nie dojdzie do zapłodnienia, pozostała część to działanie zabijające zarodek" - oczywiście to luźne przytoczenie twoich słów, ze szczególnym naciskiem na 50%.
Rozmawiałam o tym z Amazonką, zgodziłyśmy się, że istnieje ten mechanizm, ale NIE ZNAM ŻADNEGO OPRACOWANIA, w jakim stopniu konkretny mechanizm wpływa na działanie antykoncepcyjne środków hormonalnych. Osobiście jestem skłonna przyznać działaniu "utrudniającemu implantację" ok. 10-20% albo i mniej, zmianie śluzu na niepłodny ok. 10-20%, albo mniej, a na powstrzymanie owulacji 60-80 % albo więcej. Ale uczciwość moja nakazuje mi zaznaczenie - to są moje osobiste odczucia i wnioski na podstawie własnych doświadczeń, nie próbuję nikomu wmówić, że to fakt ani potwierdzone doniesienia.
To nie jest rzut monetą, w którym jeśli mamy dwie możliwości, to szanse na "wypadnięcie" jednej z nich wynoszą 50%.
Nie wiem, czy muszę to tłumaczyć, bo na pewno jako bystra osoba już zrozumiałaś moją myśl. Ale dla innych wyjaśnię dokładniej. Dajmy na to mamy zabawkę o kształcie choinki z zaokrąglonym czubkiem i ściętym spodem. Coś jak odwrócone U. Rzucam tą zabawką - mam dwie możliwości - albo spadnie i położy się na boku, albo stanie na spodzie. Ale szanse nie muszą wynosić 50% / 50%, równie dobrze może wyjść 70% / 30%. Tylko dokładne badania mogą ujawnić, jaka jest rzeczywistość.
Szkoda, że wiele osób naprawdę mądrych, interesujących i znających się na rzeczy OSOBISTE poglądy od razu przenosi na sferę "prawd objawionych". Nie każdy musi mieć te same poglądy osobiste.
AniaBB, nie wiem, czemu się unosisz i skąd wynika Twoja interpretacja dotycząca prawd objawionych. Nie znam żadnych badań ani statystyk (50% to moje własne rozumowanie, jak wykażesz, że błędne, to nawet uwierzę) i bez spierania się mogę przyznać Ci rację, że prawdopodobieństwo działania antyimplantacyjnego może stanowić 10-20% (jeśli będą na to argumenty). Dla mnie to jest bez żadnego znaczenia. Nawet jeżeli wynosi ono 1% lub mniej to pigułka jest dla mnie skreślona.
Jedyne źródło, gdzie podjęto próbę oszacowania częstotliwości hamowania implantacji to ta książka do pobrania w pdf. Źródłami szacunków są gin, firmy farmaceutyczne, ulotki dla pacjentek i artykuły medyczne. Nawet jeśli dla przeciętnego badacza z firmy farmaceutycznej częstość 3. mechanizmu działania jest mało istotna (ocenia się przede wszystkim ostateczny skutek = brak ciąży, ew. hamowanie owulacji), to i tak ta wiedza mogłaby być istotna przynajmniej dla części klientek. Tak istotna, że jakaś ich część mogłaby zrezygnować z metody, aby nie mieć na sumieniu czyjegoś życia, nawet krótkiego. Obawiam się, że właśnie taka groźba - zmniejszenie zysków - jest przyczyną braku podawania danych o częstotliwości hamowania implantacji - zgodnie z regułami PR produktu.
Jednocześnie nie może być przypadkiem, że hamowanie implantacji jest głównymi mechanizmem działania nowoczesnych preparatów, oprócz hamowania owulacji. Nie jest pomocniczym lub pobocznym, lub wyjątkowym. Gdyby było inaczej, na pewno tej informacji nie umieszczono by na ulotce dla pacjentek.
Amazonko, a pisze na ulotce, że jest to główny mechanizm? Jest wymienione na 1 miejscu?
Pomimo tego, że obecnie pragnę mieć dziecko, pomimo tego, że nawet jako małolata nie podjęłabym się usunięcia ewentualnej ciąży, to jednak środki utrudniające implantację są dla mnie czymś zupełnie do przyjęcia. Wiem - zaraz napadną na mnie kobiety, w zasadzie rozumiem, że wiele osób, które bezskutecznie próbuje powiększyć rodzinę może traktować moje poglądy na te sprawy jak świętokradztwo, ale - przepraszam. Dla mnie życie to życie. Człowiek ma swoje prawa, czasem łamane, czasem nadużywane. Ale grudka komórek... to nie to samo. Dlatego o ile nie wykonałabym aborcji, to już nie mogę powiedzieć, że w sytuacji ekstremalnej nie skorzystałabym ze środka typu postinor.
A co do książki, to link mi nie zadziałał. A chętnie bym zerknęła.
Czerwona broszura - informacje dla kobiet przyjmujących Yasmin. Str. 2. Działanie antykoncepcyjne preparatu Yasmin oparte jest na współdziałaniu wielu czynników, z których najważniejsze to zahamowanie owulacji (jajeczkowania) oraz zmiany błony śluzowej macicy.
Zatem te 2 to nie są nawet "główne", lecz "najważniejsze". Warto zwrócić uwagę na eufemizm użyty na ulotce, która jest skierowana do czytelnika bez wykształcenia medycznego, odwracający uwagę od ew. zarodka.
Dla porównania - cytat z foldera reklamowego dla lekarzy: Yasmin skutecznie hamuje owulację i daje dodatkową ochronę antykoncepcyjną poprzez zmniejszanie podatności endometrium do zagnieżdżenia się zapłodnionego jaja.
Bardziej konkretnie i nacisk inaczej rozłożony inaczej.
Staraczki nie muszą na Ciebie "napadać". Bez przesady. Nie rozdrabniajmy się, 3-6-miesięczny płód to też tylko grudka komórek, jedynie nieco większa. :-) Życie to życie, niezależnie od etapu rozwoju.
AniaBB, to wszystko zależy od tego, który moment uznamy za początek istnienia nowego człowieka. Dostrzegam wystarczające dowody na to, że jest nim zapłodnienie; co więcej - nawet gdyby okazało się, że nie jest to prawdą - to cały czas nie potrafię precyzyjnie określić innego momentu, w którym zaczyna się życie. Mogę także przyznać, że pomimo tego, że w młodym wieku miałam okazję znaleźć się w "niebezpiecznej", dramatycznej sytuacji i sugerowano mi zastosowanie pigułki "po", to jednak podjęłam decyzję o nieprzyjmowaniu jej. Jestem z tego zadowolona, ponieważ pozostałam w zgodzie ze swoim sumieniem i z przekonaniami. Gdybym stanęła ponownie przed takim wyborem, postąpiłabym podobnie. Nie zaszłam w ciążę (przyjęłam, zaakceptowałam taką możliwość) i myślę, że to znowu Opatrzność dała o sobie znać.
Acoocoo, byłaś w innej sytuacji niż pozostałe kandydatki do wzięcia tabletki. Wiedziałaś, czy jesteś płodna czy nie. Wg powszechnego mniemania innych kandydatek - ciąża "grozi" im zawsze, gdy nie stosują anty.
Rapid Return to Menses After Continuous-Use OC According to data presented May 8 at the American College of Obstetricians and Gynecologists annual clinical meeting in Washington DC, a rapid return to menses was experienced in the vast majority of women after stopping the investigational non-cyclic, continuous-use, low-dose oral contraceptive Lybrel; the drug�currently under review with the FDA�is taken every day without a placebo interval as is done with typical oral contraceptives. Dr. Anne R. Davis, Assistant Professor, Clinical Obstetrics and Gynecology, Columbia University Medical Center, New York�who presented data at the meeting reported that 38.5% of women reported a return to menses or became pregnant within 30 days, a percentage that increased to 92.5% within 60 days and 99% by 90 days.
Talka, wkładki samemu sie nie założy. Fakt, ze jest tam napisane, ze nie stanowi to problemu nie oznacza, że mozna to zrobic w warunkach domowych. Wkładke domaciczna zakłada lekarz w gabinecie ginekologicznym - o nieródek potrzebne jest specjalne rozszerzadło chyba, ale tego dokładnie nie wiem. Wkładki nigdy nie były na receptę. Te oparte na metalach sa duzo tańsze, najdrozsza jest Mirena z hormonem.
-- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
"Umieszczenie wkładki Multiload w macicy nie stanowi problemu dzięki temu, że znajduje się ona w specjalnym insertorze. Można ją umieścić w jamie macicy jedną ręką bez konieczności użycia sterylnych rękawic czy aplikatora
Właśnie. Wydaje mi się, że nawet na ten temat pisano swego czasu we "Wprost". Wg tego raportu mamy najwyższą średnią wieku inicjacji seksualnej (19 lat) oraz najmniejszy odsetek ciężarnych nastolatek. Być może przekręciłam, przytaczam dane z pamięci.
Próbują jak mogą. Chociaż chyba nieświadomi tego, że na wiele się to nie zda, bo same zainteresowane (nastolatki) mają w nosie statystyki i będą dalej uprawiać niebezpieczny seks. Oglądałam ostatnio fajny film.. już dość stary - "16letnia matka" - polski tytuł - "Prawdziwe dziecko". Dziewczyna urodziła dziecko, mając 16 lat, a wychowywała je matka dziewczyny. Później oddały je do adopcji otwartej nauczycielce dziewczyny.
Myślę, że takie filmy powinno się puszczać na zajęciach w szkołach, to może statystyki nie byłyby takie "dołujące" ;-)
Myślę, że znaczna większość młodych ludzi, którzy podejmują współżycie, decyduje się na stosowanie antykoncepcji. Wmawianie, że polska młodzież nie "zabezpiecza" się jest formą promowania środków antykoncepcyjnych. Natalio, chcesz zatem powiedzieć, że praktykowanie czasowej wstrzemięźliwości jest tożsame z uprawianiem niebezpiecznego seksu?