Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthormaya_
    • CommentTimeJan 16th 2007 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny co sądzicie na temat czekania na "pierwszy raz" do ślubu? Czy którymś z Was udało się to albo udaje się jak na razie i jakie są tego powody?
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 16th 2007
     permalink
    Mnie się udało. Czekaliśmy jeszcze na III fazę 2 tygodnie po ślubie.
    --
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeJan 16th 2007
     permalink
    o rany
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 16th 2007 zmieniony
     permalink
    Nic nowego pod słońcem. Na 28dni nie jestem jedyna.
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJan 16th 2007
     permalink
    mieliśmy takie plany ale nie wytrzymaliśmy :shamed::wink:
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJan 16th 2007
     permalink
    My nie mieliśmy takich planów, więc nie można powiedzieć, że nie wytrzymaliśmy, ale potem nam się odmieniło i przez jakiś czas przed ślubem świadomie czekaliśmy.

    Dla mnie osobiście nie jest takim problemem fakt, że nie czekałam, ale że nie byłam pierwsza, w przeciwieństwie do mojego męża dla mnie. Jeśli oboje na siebie czekacie, to piękne - moim zdaniem to od początku wprowadza ład w małżeństwo, jest się wolnym od porównań.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    no i nie można porównać M z innymi w TYCH sprawach :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    A ja nie jestem zwolenniczką czekania. Pomijam wszelkie aspekty religijne itd... bo mnie to akurat nie dotyczy.
    Seks w związku jest dla mnie na tyle ważny, że wiem, że byłabym nieszczęśliwa z kimś, z kim mi się pod tym względem nie układa. Np. mój były, który proponował mi małżeństwo, to była klapa łóżkowa! Kupowanie kota w worku nie jest dla mnie :bigsmile:
    Nie boję się porównań, bo ostatecznie to właśnie my sobie, a nie komuś innemu składaliśmy przysięgę małżeńską, więc ewentualne "porównanie" musiało wypaść na naszą korzyść :wink:
    Kolejna sprawa, uważam, że szkoda życia. Jeśli znalazłam człowieka, którego kocham całym sercem i którego pragnę, to dlaczego mam marnować możliwe, że najwspanialsze noce mego życia. "Chodziliśmy ze sobą ponad 4 lata... Cztery lata trzymania się za rączkę? Nie w moim stylu!
    :crush:
  1.  permalink
    uwazam ze czekanie do slubu to piekna idea. pozwala na to, by utwierdzic sie w milosci. nam badzo duzo dala wieloletnia abstynencja (bylismy razme od 15 roku zycia) - bardzo zblizylismy sie do siebie duchowo, podstawa naszego zwiazku byly rozmowy, nie seks, nauczylismy sie okazywac sobie czulosc, aby zaspokoic swoje potrzeby emocjonalne i wyrazic milosc. ja potrafilam sobie odpowiedziec przed slubem na bardzo wazne pytanie: czy dalej bede z mezem, jesli np sparalizuje go od pasa w dol itp. wiedzialam tez, ze potrafimy nad soba panowac, ze seks nie jest priorytetem, ze maz nie zdradzi mnie, gdy np wyjade na dluzej, bede miala okres plodny, albo w czasie pologu.
    tak wiec warto czekac. ale nie poto, zeby potem mowic ""a my to wytrzumalismy do slubu!". warto czekac jakis czas, dla samego czekania, dla tego, co ten czas moze zrobic dobrego dla waszej milosci.
    ja nie czekalam do slubu. nie dlatego, ze nie moglismy sie doczekac, ze nie potrafilismy nad soba zapanowac. nie. to byl nasz wolny, swiadomy wybor. w nazym zyciu, w nas duzo sie pozmienialo, wiele wydarzylo (to juz odrebna historia, zupelnie indywidulany przypadek). po rozmowie doszlismy do wniosku, ze juz przyszedl czas. ze teraz wlasnie jest ten moment. czulismy to gleboko w sercu i nie moglismy postapic inaczej. mysle ze inaczej bysmy zalowali. rosla by moze frustracja, ze tyle lat jestesmy razem, ciagle stoimy w miejscu. dla mnie osobiscie decyzja o oddaniu sie mojemu mezczyznie i przyjeciu jego (to byl nasz wspolny pierwszy raz) byla rownoznaczna z tym, ze bede z nim juz na zawsze. wczesniej tez bylam pewna, ale mialam w sobie wiele mlodzienczych niepewnosci, emocji wieku dojrzewania. przyszedl moment ze dojrzalam i do odbycia stosunku i do decyzji, ze moje miejsce jest tylko przy tym mezczyznie.
    kazdy zwiazek jest dalece indywidualnym przypadkiem. trzeba najpierw dojrzec, duzo ze soba rozmawiac, dobrze sie poznac, zeby moc swiadomie odpowiedziec sobie na pytanie, czego tak naprawde sie pragnie, jakiego dokonac wyboru zeby byc szczesliwym i nie zalowac. madre korzystanie z daru wolnej woli jest wazniejsze niz slepe podporzadkowanie sztywnym zasadom: "nie wolno wspolzyc przed slubem!".
    • CommentAuthormama12
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    Zgadzam sie, mamo_antosia, to, co jest najwazniejsze, to zbudowanie solidnych fundamentow dla zwiazku, a seks, niestety, nie wchodzi w ich sklad. Widze wokol siebie sporo par, ktore sie rozpadly, a tylko dlatego, ze zle zaczeli, ze za szybko element seksualnosci wszedl w gre, dajac poczucie "spelnienia", "dopasowania", kiedy zas pojawily sie problemy zycia codziennego to sie okazalo, ze zwiazek nie jest na tyle silny, by sie z nimi zmierzyc, ze wszystko jest zbyt plytkie.

    wierze, ze wspolne czekanie na ten piekny moment umacnia pare i daje lepsze rokowania na przyszlosc.
    • CommentAuthorewaroby
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    NO CO WY UWIELBIAM SEX, CZEKANIE TO BY BYLA STRATA CZSU.(nie krytykowac,to moje zdanko)
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    Seks na pewno nie jest fundamentem, daleka byłabym jednak od bagatelizowania jego roli w budowaniu tego, co nim jest - miłości.

    Ma ona przecież dwie strony:fizyczną i psychiczną, duchową, i umniejszanie roli jednej na rzecz wywyższania drugiej, moim zdaniem nie jest ani słuszne, ani się samej miłości nie przysłuży. Błędem jest niewątpliwie utożsamianie samego pożądania, i fizycznego spełnienia, z miłością i chyba to miałaś na myśli, mamo12?

    Zgadzam się z Anią, że ostatecznie ślub - małżeństwo, mnie przynajmniej, uwolnił od porównań.

    ewaroby - nie śmiałabym krytykować Twego zdanka, zwłaszcza, że jak się swego czasu okazało, nie Ty jedna "kochasz seks jak koń owies" :wink:
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    ja potrafilam sobie odpowiedziec przed slubem na bardzo wazne pytanie: czy dalej bede z mezem, jesli np sparalizuje go od pasa w dol itp

    Ja, wyobraź siebie, mamo antosia, także umiałam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Twierdząco w dodatku. Ostatecznie o dobrym seksie nie decyduje tylko to, co facet ma poniżej pasa!!!
    Mówiąc o swoim byłym, że w łóżku to była klapa, nie miałam na myśli tylko jego członka, ale w ogóle podejście do seksu. Tym bardziej cieszę się, że je poznałam, zanim zdecydowałam się na poważne decyzji typu ślub z nim.
    •  
      CommentAuthorPaulaC
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    My nie czekaliśmy i dobrze nam z tym.
    Seks jest bardzo ważny w naszym związku(choć nie najważniejszy), na równi z miłością i przyjaźnią.
    Jakoś się nie bałam, że mnie mąż zdradzi kiedy byłam w połogu, nie jest też dla nas problemem przeczekanie dni płodnych.
    Ja nie mam porównania, mój mąż ma i jak widać świetnie w tym porównaniu wypadłam skoro się ze mną ożenił. :wink:
    A na poważnie:
    Myślę, że ludzie są tak różni, że nie ma co generalizować, że jak się nie zaczeka to związek się rozpadnie, albo coś straci, albo, że jak się zaczeka to będzie wspaniale i cudownie. Nic nie daje takiej gwarancji.
    Prawda jest taka, że decyzję trzeba podejmować świadomie i obie strony muszą tego chcieć.
    Ważne by się nie krzywdzić.
    To moje zdanie.
    • CommentAuthormama12
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    Dokladnie tak, pani_wonko. I dorzuce, ze owszem, seks jest tez wazny, ale ja bym nie zaczynala od niego... do dobrego seksu musza byc podstawy emocjonalne, chyba, ze ktos tylko chce sie "pobawic", a to juz inna sprawa i inny temat
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    *mamo12* znam kochajace sie malzenstwo z ponad 20letnim stazem, ktore zaczelo od wspolnej nocy. przetrwalo niechec rodziny, latami czekali az bez zgody jego matki on bedzie mogl sie z nią ozenic. i wytrwali i jest im razem bdb, maja dwojke wspanialych dzieci. to co sluzy nam niekoniecznie musi sluzyc innym. i to co sluzy innym niekoniecznie musi sluzyc nam. takie moje skromne zdanie.
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    ja sie z tym czekaniem moge pod Vicky podpisac "recamy i nogamy". Nie czekalismy z mezem do slubu, chyba bardziej ja nalegalam niz on. Pamietam jeszcze jak mi odmowil bo chcial zebym byla tego pewna... Moj maz nie jest moim pierwszym mezczyzna ale ja jestem jego pierwsza kobieta i przyznam ze czasami zaswita mi pomysl czy on kiedys nie zechce porownac. Zaraz bedzie ze pewnie nie jestem przekonana do jego uczuc czy naszego zwiazku otoz jestem ale wiem ajkie bywa zycie, czasami nawet w idealnych malzenstwach sa problemy. Ja nie porownuje bo i tak poprzedni partner by w porownaniu z moim M wypadl blado. Nie potrafilabym byc z facetem i nie okazywac mu uczuc przez dotyk pieszczote milosc... bo dla mnie sex to nie jest tylko 'wyjac - wlozyc' to pokazanie tej drugiej osobie ze kocham nie tylko sercem i rozumem ale wszystkimi zmyslami. Cielesnosc jest dla mnie w zwiazku bardzo istotna i wiem ze dla wielu dziewczyn tez. Gdybym wiedziala ze poznam mojego M to nie cofnelabym czasu, moj pierwszy facet byl na swoj sposob tez jedyny tyle ze odleglosc zrobila swoje a widac zreszta ze kto inny byl mi pisany...

    A jesli idzie o czekanie i ladowanie w lozku przy pierwszej lepszej okazji.
    Znam pare ktora czekala z sexem do slubu i pozniej okazalo sie ze ona ma na niego uczulenie... to dopiero byl problem... niestety sa juz po rozwodzie bo im sie nie ukladalo. Inna para tez czekala do slubu i okazalo sie ze po praiwe 2latach malzenstwach nie potrafili czerpac z bycia ze soba zadnej przyjemnosci, sa razem dalej bo maja dziecko ale wszyscy wiedza ze on ma inna a i ona juz sie z kims spotyka wiec to kwestia czasu kiedy sie zwiazek rozleci...
    ale podobnie jak Vicky znam pare co to sie poznala na dyskotece i na drugiej randce skonczylo sie w lozku... sa szczesliwym maleznstwem od prawie 10lat, nie byli swoimi pierwszymi ale widac ze sie kochaja... bo przeciez czas rozpoczecia pozycia nie decyduje o prawdziwosci ani intenstywnosci uczuc.
    •  
      CommentAuthorLadybird76
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    Ja tez nie czekałam z pójściem do łożka przed ślubem! Nei wiedziałam nawet, że z tym partnerem kiedyś będziemy stanowili małżestwo, chociaz bardzo się kochaliśmy! Po roku współżycia i w ostateczności po wpadce doszło do ślubu :))

    Już niebawem będziemy świętowali wspólne Nasze 14 lat i 13 po ślubie :))

    Osobiście tez bym nie czekała do ślubu! do łóżka męża to w większym stopniu Ja zaciągnęłam a on nie stawiał oporów :))
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeJan 17th 2007
     permalink
    Dziewictwo... taka fajna rzecz i tak krucha. Trudna cnota to dziwictwo. Faktycznie z Lilką nie wytrzymaliśmy do ślubu ale fajne jest to, że byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami i to dziewictwo sobie podarowaliśmy. Choć okazji aby wcześniej je stracić z innymi było sporo to jednak nie byli tego warci. Ja uważam zachowanie cnoty do ślubu zarówno z punktu widzenia faceta jak i kobiety za rzecz bardzo piękną i głęboką. Jednak czasami to czekanie bywa nie do wytrzymania. Tym bardziej w stuacji, gdy młodzi ludzie co raz rzadziej i co raz później decydują się na ślub.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Dokładnie tak.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Hmm, my też nie czekaliśmy do ślubu, zwłaszcza, że ślub kościelny weźmiemy dopiero za parę lat - czekanie w tym momencie byłoby bezsensowne, jeśli jeszcze zamierzamy (a zamierzamy) dochować się potomstwa. Ale też byliśmy - i jesteśmy - dla siebie pierwszymi i jedynymi partnerami seksualnymi. I nie chcę się tu "licytować" z Amazonką, odnośnie wieku "pierwszego razu", ale jeszcze odrobinę Ją w tym temacie "przebijam". Cóż, dłuuuugo musiałam czekać na tego mojego Jedynego i Wyśnionego, ale uważam, że było warto :). Cieszę się też z tego, że nie mamy "skali porównawczej". Głupio bym się czuła, zastanawiając, jak mojemu Jackowi było w łóżku z innymi kobietami przede mną i wiedząc, że może im szeptał takie same czułe słówka do ucha... I też nie chciałabym, żeby On musiał się zastanawiać, czy przypadkiem nie jest "gorszy" od swoich poprzedników...
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Samira, skąd Ci przyszła do głowy takowa licytacja?
    --
    • CommentAuthorewaroby
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    FAjnie czytac te opisy, prawie kazdy inny ,bo kazda z nas jest inna i tak nie jest nudno.
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeJan 18th 2007 zmieniony
     permalink
    Nie przyszło mi do głowy czekać do ślubu.
    Seks jest dla mnie tak naturalny i silnie powiązany z uczuciami, że nawet się specjalnie nie zastanawialiśmy z T. kiedy to zrobimy, po porostu pewnego dnia to zrobiliśmy, a znaliśmy się dopiero (dla niektórych ;) od 3 tygodni. Od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam T. wiedziałam, że to jest TEN. Nie zastanawiałam się, czy chcę z nim brać ślub, czy chcę mieć z nim dzieci, wiedziałam tylko, że to jest TEN mężczyzna, z którym chcę być już zawsze.
    Pierwszy rok od poznania widywaliśmy się codziennie, poza jednym weekendem, gdy T. musiał wyjechać.
    Co do tego czy byliśmy dla siebie pierwsi czy nie to, chociaż ja kiedyś miałam kogoś, to był ktoś kto odkąd jest T się nie liczy i nigdy nawet nie pomyślałam, żeby dokonywać jakiś porównań. Po prostu T. jest mężczyzną mojego życia, za 4 miesiące będzie 10 lat!
    •  
      CommentAuthoragafiga
    • CommentTimeJan 18th 2007 zmieniony
     permalink
    Z moim chłopakiem widuję się codziennie, prawie już od dwóch lat. I to by się nie zmieniło, gdyby spotkał go paraliż dolnej części ciała. Osobiście czuję się kobieca i pożądana.
    Żadne z nas nie ma z kim porównywać. Czekamy i jest nam z tym dobrze (dla wątpiących dodam, że jesteśmy normalni i nie z kamienia). Nie czujemy też, że marnujemy życie i okazje do "najwspanialszych nocy". Dla niektórych jest to pewnie dziwaczne, ale mamy swoje zasady i ich przestrzegamy. Wynikają one nie tylko z naszej wiary, ale także z przekonania - dziewictwo przed ślubem jest dla nas po prostu czymś naturalnym. I zgadzam się, że "trudna cnota to dziwictwo", tym bardziej budujące jest, gdy swoje przekonania poprze się praktyką.
    Współżycie to dla mnie wyższa szkoła miłości - są inne ważne sprawy, których warto się nauczyć na początku związku.
    A co do wszelkich uczuleń i innych "problemów" - życie to nie sielanka, jak wiecie, a prawdziwe uczucie będzie umiało poradzić sobie z nimi.
    • CommentAuthormaya_
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    My z moim narzeczonym też czekamy i juz nie wiele tego czekania nam zostało :) Oboje podjelismy taką decyzję i mimo ze jest czasem ciezko to postanowilismy zostawic sobie tą przyjemnośc na pozniej ;)
    Moj ukochany bedzie dla mnie pierwszy, niestety ja dla niego nie i nie ukrywam ze było to dla mnie trudne ale sam zasugerował ze chce poczekać i ze gdyby mogl cofnąc czas do nie zrobił by tego kiedyś. Niesety czasu cofnąc nie można. Ja wychodze z założenia ze dziewictwo stracic można zawsze, niesety odzyskać nigdy dlatego dla mnie stanowi ogromną wartośc i bedzie dane tylko mojemu męzowi. Nie ukrywam ze duzy wpływ na naszą decyzję ma wiara i wartości z nią związane. Jak na razie mimo ze "pościmy" jest nam ze sobą cudownie i jestem bardzo szczesliwa :)
    •  
      CommentAuthoragafiga
    • CommentTimeJan 18th 2007 zmieniony
     permalink
    Miło wiedzieć, że nie jestem sama :) Życzę dalszej wytrwałości, maya :)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Maya, u mnie było prawie tak samo. Jedyna różnica to brak motywacji związanej z wiarą.
    --
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Amazonka, "licytacja" jest w cudzysłowiu... I nie przychodziła mi do głowy. Po prostu gdzieś tam utkwił mi w pamięci Twój post, w którym pisałaś, że Twój "pierwszy raz" miałaś około trzydziestki. Pomyślałam więc sobie, że nie jestem sama i jakoś raźniej mi się na duszy zrobiło:) Hmm, czy ja Cię z kimś innym pomyliłam??
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Szanuję to, że są osoby, które czują potrzebę czekania z seksem do jakiegoś momentu.
    Ale powiem szczerze, że tego totalnie nie rozumiem, jak dla mnie to jest to demonizowanie sprawy. Moje zdanie i tyle.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    No ok, może pomyliłaś, może nie. Tak się złożyło, że czekałam do wieku 30 lat, nie mniej, nie więcej. Myślałam, że masz przeciwne wnioski. :-)
    --
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Paula, ja nie "czułam potrzeby" czekania. Po prostu nie było obok mnie tego, z którym jako jedynym facetem w Układzie Słonecznym chciałam "to" zrobić:)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeJan 18th 2007
     permalink
    Samira, a czy to nie jest to samo? Ja też tak długo nie miałam odpowiedniego partnera.
    --
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    No to witaj w klubie:)
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    a ja sie jeszcze wtrace - dla mnie nie jest to samo czekanie z pierwszym razem do slubu bo wczesenij nie bylo nikogo odpowiedniego a bycie w zwiazku np 8lat (bo tyle przeciez niektore pary sa ze soba przed slubem). Ja akurat nie mialam swojego 1 razu z pierwszym lepszym tylko z facetem z ktorym planowalam zycie, ze nasze drogi potoczyly sie inaczej mowi sie trudno a wlasciwie w mojej sytuacji skacze sie z radosci bo inaczej by nie bylo mojego M :wink:

    a jesli idzie o to co napisala AGAFIGA "A co do wszelkich uczuleń i innych "problemów" - życie to nie sielanka, jak wiecie, a prawdziwe uczucie będzie umiało poradzić sobie z nimi." - nie wiem czy bys chciala patrzec jak partner po kazdym stosunku gdy poczuje twoj zapach wymiotuje, ja z pewnoscia nie!! ta para dostala rozwod koscielny, i to bardzo szybko. A kolezanka nim weszla w nastepny zwiazek malzenski przespala sie z nowym facetem zeby sie upewnic czy chociaz bedzie ok. Zreszta s aproblemy i problemy - owszem prawdziwe uczucie poradzi sobie ze wszystkim ale czasami uczucie to za malo i czlowiekowi zwyczajnie sil psychicznych i odwagi cywilnej moze nie starczyc
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    Ja też się wtrącę , rozpoczęcie współżycia zależy też nie tylko od własnych pogladów, ale też od warunków w jakim żyjemy, ja np bylam na studiach, mieszkałam w akademiku a tam wiadomo luz pas, widziałam rózne przppadki, par kochających sie pod prysznicem , na schodach ewakuacyjnych , nawet mieliśmy piętro wyżej parę która tak głośno się kochała że budziłam sie w nocy, a w takich przybytkach łatwo skusić się na pierwszy raz, wiadomo imprezki, trochę alkoholu... MM był dla mnie drugim partnerem , z pierwszym byłam3 lata, potem gdy MM skończył studia a mi zostało 2 lata to było ciężko, nie jeden próbował mnie do łożka zaciągnąć, ba nawet jego bliski kolega co został na studiach doktoranckich. Wiele dziewczyn właśnie miało swój pierwszy raz właśnie na studiach, w akademikach. Dużo się nasłuchałam od MM o zdobyczach studenckich i jak sam przyznał nie uchowałby się jako prawiczek czekając na tą jedyną do ślubu, bo jak mówił niektóre to same do łóżka się pchały i jak tu byłoby nie skorzystać...( oczywiście było to zanim zostaliśmy parą ). Faceci inaczej patrzą na tą sprawę czekania, chcą po prostu poużywać przed ślubem, zanim będą mieli stałą partnerkę, ale to i tak wszystko zależy od okoliczności , bo wiadomo inaczej jest gdy facet trafi na tą jedyną od razu.
    --
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    Ciekawe, jak to jest z wiernością par, które nie czekały do ślubu i z tych, które czekały...
    W której grupie jest więcej rozwodów, jeśli w ogóle...
    I czy główną motywacją do czekania do ślubu jest religia, czy inne względy?
    • CommentAuthorewaroby
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    MOJA znajoma,czekala bo facet chcial,3 lata (powaznie),rozwiodla sie zaraz po slubie ,maz byl impotentem.Jan Pawel II uniewaznil slub koscielny(nie rozmawiamy juz o tym ,bo ciezko bolalo)
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    No, miała pecha... :cry: Okropieństwo!
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    Ewaroby, nie chcę się wymądrzać, ale gdyby papież miał zajmować się stwierdzaniem nieważności małżeństw, to doba musiałaby chyba trwać dla niego z pięć razy dłużej. Zwykle orzeczenia takie wydają sądy biskupie. A Twoja znajoma rzeczywiście miała wyjątkowego pecha:( A facet postąpił bardzo nie fair - bo chyba wiedział o swojej przypadłości, więc nie powinien był jej zwodzić tyle czasu...
    •  
      CommentAuthorgosiah
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    Faktycznie miała pecha. Ale swoją drogą nieźle ją musiał zwodzić, że przez 3 lata niczego nie podejrzewała?
    Zgadzam się z AniąM, że nie jest to samo czekanie z pierwszym razem do ślubu, gdy wcześniej nie było nikogo odpowiedniego, co czekanie do ślubu w długoletnim związku. My z MM przed ślubem spędziliśmy ze sobą 8 lat jako para. Czekaliśmy również do odpowiedniego momentu, ale po prostu nie był nim ślub. Myślę, że w pewnym momencie związku, takie czekanie powodowałoby tylko frustrację i bardziej szkodziło niż pomagało. Pewnie każdy, kto był w długaśnym narzeczeństwie wie, co mam na myśli ;)
    -- To możliwość spełniania marzeń sprawia,że życie jest takie fascynujące...
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeJan 19th 2007
     permalink
    Ale swoją drogą nieźle ją musiał zwodzić, że przez 3 lata niczego nie podejrzewała

    No fakt, mogła go co jakiś czas łapać za fiutka, np. gdy się całowali i sprawdzać, czy dostaje erekcji :rolling:
    • CommentAuthorewaroby
    • CommentTimeJan 19th 2007 zmieniony
     permalink
    Samira nie wiem z punktu prawnego jak to wyglada,ale ona pisala do Papieza.Historia smutna ,nie wnikalam w szczegòly bo bardzo to ja przybilo.Jak ktos sam nie opowiada o swoich sprawch intymnych ,to ja nie wypytuje ,wiec nie rozmawiamy juz z nia o tym.
    •  
      CommentAuthoragafiga
    • CommentTimeJan 21st 2007
     permalink
    Zastanawiam się dlaczego niektóre pary trwają w takim "długaśnym" narzeczeństwie? Nie wiem jak to dzisiaj wygląda, ale dla mnie osobiście można "chodzić" ze sobą max. 3 lata, potem narzeczeństwo też z tak max. 2 lata trwa. Oczywiście nie ma recepty na udane małżeństwo. Ale chyba tyle czasu wystarczy, żeby "wiedzieć"?
    Czy to kwestia ustawienia się finansowego, czy właśnie niezdecydowanie?

    Ania, z tym fiutkiem to wcale nie jest śmieszne.
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeJan 21st 2007
     permalink
    no dobra... może być "za prącie" :wink:
    • CommentAuthormamuska88
    • CommentTimeJan 22nd 2007
     permalink
    Witam. Czytalam wszystkie Wasze wypowiedzi i tak troche mi glupio... szczegolnie przed tymi z Was ktore czekaly do slubu z rozpoczeciem wspolzycia. Kiedys sie z takich osob wysmiewalam a teraz jedyne co moge zrobic to sie nie odzywac bo takich glupich jak ja to ze swieczka szukac.
    Chcialabym wam opowiedziec o tym co spotkalo mnie... na pewno teraz wiekszosc pomysli sobie: "głupia gowniara chciala to teraz ma". Mam 19 lat. Ogolnie to pochodze z dobrego domu. Rodzice zawsze starali sie o to zebym miala wszystko czego potrzebuje... musze przyznac ze nigdy nie nalezalam do najgrzeczniejszych dziewczynek... a teraz tego strasznie zaluje. Czesto imprezowalam, jakis rok temu zaczelam palic i wogole troche sie zmienilam niestety na gorsze. Zawsze bylam pewna siebie i wydawalo mi sie ze wszystko mi wolno. Mialam wielu gosci ale nigdy nie myslalam o sexie. W klubie gdzie jezdzilam na dyskoteki poznalam wkoncu takiego Rafala. Na poczatku nie chodzilismy ze soba a potem zaczelismy juz bardziej krecic. R ma 21 lat. On byl taki wspanialy ze az brakowalo mi slow zeby go opisac. Podobal mi sie z wygladu i z charakteru. Mowie wam gosc jakby stworzony dla mnie. Dosc czesto sie zakochiwalam ale to uczucie jakim go darzylam bylo bez porownania z poprzednimi. Na jednej z dyskotek sie kochalismy. To byl moj pierwszy raz i zaszlam w ciaze. jestem teraz w 18 tygodniu a Rafal to juz nie jest ten sam czlowiek jakiego znalam na poczatku. On caly czas przede mna udawal... jeszcze na samym poczatku ciazy byl tym przejety przynajmniej tak mi sie wydawalo...Zawsze zapewnial o ty ze mnie kocha, wydzwanial 3 razy dziennie pytal jak sie czuje i takie tam... Balam sie reakcji rodzicow a on mowil zebym sie niczym nie martwila i ze on zajmie sie mna i malenstwem. po jakichs 2och miesiacach sie mu jednak odmienilo... i teraz jest taki jak w rzeczywistosci- totalny ham, ktory nie mysli glowa tylko "dolna czescia ciala". Na poczatku strasznie plakalam, nie wiedzialam co mam zrobic, myslalam o samobojstwie, chcialam usunac dziecko. Ale znalazlam oparcie w moich kuzynkach, potem dowiedzieli sie rodzice... Wlasnie wtedy widzialam pierwszy raz w zyciu jak moj tata płacze a mama zalamala sie jeszcze bardziej... Do tej pory czasem widze jak mamusia czasem uroni łze i wiem ze to przeze mnie. Ale teraz wszystko juz wyglada calkiem inaczej. Rodzice powiedzieli ze mi pomoga. Planuje isc na studia. Ale najwazniejsze jest dla mnie to ze wkoncu pokochalam swojego dzidziusia .:smile: Boje sie troche przyszlosci. Czesto zastanawiam sie nad tym jak bedzie wygladalo moje zycie po urodzeniu dziecka bo juz teraz wszystko zmienilo sie o 180 stopni. Najbardziej jest mi przykro jak pomysle ze bede sama... Bo rodzina to nie jest to. Ze nie bedzie przy mnie nikogo bliskiego kto przytuli i powie ze kocha... Jedyne czego jestem pewna to to ze z ojcem dziecka nie chce miec nic wspolnego po tym co przez niego przeslam. Teraz musze dobrze napisac mature, dostac sie na studia i znalezc prace zeby zapewnic przyszlosc sobie i maleństwu. Zdaje sobie sprawe z tego ze to wszystko bedzie bardzo trudne ale mam nadzieje ze jakos sobie poradze... Musze.:neutral:
    Pozdrawionka
    •  
      CommentAuthorgosiah
    • CommentTimeJan 22nd 2007
     permalink
    Agafiga, jak dla mnie nie ma w tym nic dziwnego. Na moim przypadku można to prosto wytłumaczyć, nawet pomijając wszelkie aspekty emocjonalne i to jak przez ten czas nasza miłość dojrzewała. Nasz związek rozpoczął się, gdy miałam 17 lat. Szkoła średnia nie była dla mnie dobrym momentem na zawieranie małżeństwa.Po dwóch latach zaczęłam studia i mój luby też (chociaż on zaoczne i pracował) Nie był to dobry moment na ślub, bo nawet nie moglibyśmy zamieszkać razem (ani za co, ani gdzie - u rodziców brak warunków). Po trzech latach studiów zebraliśmy minimalne fundusze, ale za to wyjechałam na rok na studia za granicę. Tak w sumie minęło 6 lat razem. Po powrocie magisterka - rok - też nie miałam ochoty przygotowywać weselicha i myśleć o sukni, gościach, kwiatach. Ale w tym czasie się zaręczyliśmy i to było 7 lat. Rok zajęły przygotowania, rozpoczęcie mojej pierwszej pracy, zmiana pracy przez MM, przeprowadzka do wspólnego mieszkania i tak po 8 latach stanęliśmy na ślubnym kobiercu.
    Wydaje mi się, że dużo ludzi obecnie decyduje się na ślub dopiero po skończeniu studiów. Zawsze byłam samodzielna i MM również i nie wyobrażam sobie życia młodych małżonków w 100% finansowanego przez ich rodziców. A sytuacja w Polsce wiadomo jaka jest. Brak pośpiechu wyszedł nam na dobre i zapewniliśmy sobie w miarę spokojny start we wspólne życie. Ten czas poświęciliśmy na własny rozwój, co też jest istotne, ale również na zdobycie samodzielności finansowej.Pomijając już fakt, że w tym czasie poznaliśmy się dobrze, wiemy czego oczekiwać po sobie, nasz związek dojrzał.
    -- To możliwość spełniania marzeń sprawia,że życie jest takie fascynujące...
    • CommentAuthormamuska88
    • CommentTimeJan 22nd 2007
     permalink
    No to Gosiah szacuneczek... Podobnie jak moja siostra Anka. Tez wyszla za maz po studiach tyle ze ona wlasne tam poznala meza. Cierpliwosc popłaca.
    •  
      CommentAuthorKes
    • CommentTimeJan 22nd 2007
     permalink
    Baardzo dawno mnie tu nie było ...a widzę, że temat ciekawy :)
    Tyle różnych historii, tyle różnych podejść do sprawy. Należę do tych, które czekają i najbardziej cieszy mnie to, że oboje będziemy dla siebie pierwszymi - a dodam, ze oboje z M jesteśmy już po studiach - choć dopiero swieżo po :))
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.