Hej dziewczyny. Czy u którejś z was w czasie diagnozowania przyczyn niepłodności wykryto paciorkowca grupy B? Jak tak, to podzielcie się proszę swoją wiedzą na ten temat i doświadczeniami w leczeniu tego paskudztwa.
Na pierwsej wizycie w klinice leczenia niepłodności lekarz zrobił mi wymaz bakteriologiczny z kanału szyjki macicy. W badaniu wyszło, że mam paciorkowca grupy B, który może kolonizować drogi rodne. Aby szukać dalszej przyczyny naszych bezowocnych starań o dzidziusia, najpierw muszę się tego pozbyć. Czytałam, że jest to groźne tylko w czasie ciąży i bezpośrednio zagraża dziecku w czasie naturalnego porodu. Nigdzie nie znalazłam informacji, aby można tym było zarazić partnera. Na wizycie u gina dostaliśmy oboje antybiotyk i ja dodatkowo globulki i mamy zakaz współżycia, aby nie przenościć tego sobie nawzajem.. czyli wnioskuję, że jest to jednak zaraźliwe. Zastanawiam się czy w takim razie można się tym zarazić przez ślinę np. w czasie pocałunku i przez dotyk narządów rodnych. W gabinecie niestety człowiek głupieje i zapomniałam się o to dopytać. I teraz z narzeczonym nie wiemy nawet czy jakiekolwiek nasze bliższe kontakty nie wpłyną na leczenie...