mnbvc trzymam kciuki :) My podjęliśmy decyzję że w grudniu max styczniu podchodzimy do IUI. Myślę że to dobry czas, w grudniu 23.12 dokładnie minie rok czasu jak rozpoczęliśmy starania o dzieciotko więc myślę że nie ma na co czekać. Myślę że w przyszłym tyg wybiorę się do Salve do dr. Stefanowicz żeby zobaczyła nasze wyniki badań i może jeszcze przed IUI spróbujemy coś wykombinować.
O rany, dziś dopiero 2dpt a mnie już się ciągnie :-)
Ale mam pytanie do doświadczonych - strasznie boli mnie lewy jajnik, nie jest to ból ciągły ale takie fale. Czy to normalne? czy jajniki dopiero teraz mogą dochodzić do siebie po lekach? Komórek nie miałam dużo więc to pewnie nie to. Ale może leki...
I jeszcze jedno - kiedy można zrobić NAJWCZEŚNIEJ test?
Mnvbc mi też pewnie będzie sie ciaglo od srody, bo wtedy mam transfer:-) Wg mnie ból jajników nie jest sygnalem niepokojacym, bo po 1-wsze jestes po stymulacji ogromnej masy hormonow, po drugie moze ciaza powodowac taki objaw, wiele moze byc powodow, wiec na razie nie masz sie czym martwic. Test blastocyst można zrobić już po ok8dpt, ale nie wiem czy jest sens, bo jak wyjdzie niski to będziesz sie stresowac, a to przeciez nie jest wskazane. Ja wlasnie zrobilam 8 i wyszlo mi 17, potem nie potrzebnie sie stresowalam, no i zakonczylo sie zle:-( Mysle, ze 10-12 jest najbardziej rozsadny:-)
mnbvc- testu nie robiłabym tylko betę i to po 12-13 dniu od transferu. Jeśli wyjdzie ponad 50 to możesz zacząć się cieszyć- tego Ci życzę
Dziewczyny- jeśli chodzi o zarodeczki to mi lekarz z Polnej w Poznaniu powiedział, że jeśli zostają komuś zarodki w większej ilości to te których nie zamierzamy wykorzystać można oddać innej parze- jako dar serca. Na tym się nie zarabia ale para która je dostaje zwraca koszty wyprodukowania tych zarodków tym co je oddali, czyli po prostu koszt leków do stymulacji. U nas z 11 uzyskanych komórek zapłodniło się 7, po 3 dniach podzieliło się tylko 5. Podano mi dwie, a trzy zostawiono dalszej hodowli. Ostatecznie do mrożenia nadawały się już tylko dwa. Pierwszy transfer zakończył się niepowodzeniem ale zaraz w następnym cyklu jakimś cudem zaszłam w ciążę naturalnie Oczywiście zamierzamy pozostałe śnieżynki wykorzystać jak tylko będę mogła Piszę to dlatego, że wbrew pozorom rzadko zostaje nadmiar zarodków i trzeba się też liczyć z paroma podejściami do invitro a poza tym jest wiele par czekających na taki dar... Trzymam kciuki za Was dziewczyny!
problemu jednoznacznego nie było, mąż miał trochę za niskie parametry nasienia a ja nieregularne cykle i wiele nieudanych iui. Starań jakieś 8-9 lat, aż decyzja o invitro. Dotąd nie wiem co zaskoczyło- może brany podczas stymulacji bromergon ( w ulotce coś było o leczeniu niepłodności), może luteina, bo zastrzyki raczej nie- działają tylko w danym cyklu. Po prostu to był taki szok, że gdyby nie moje 110 cm dokoła talii to bym nie uwierzyła do dzisiaj Nie traćcie nadziei dziewczyny!!!
emi1212 gratulacje!! Ja jutro idę do Salve na wizytę, mam nadzieję że nie usłyszę "wyluzować, odpuścić" bo oczekuję konkretów, 10cs bez efektów dla niektórych to mało ale dla mnie wieczność, obym tylko się nie zawiodła tą wizytą.
Emi, super, że Wam się udało naturalnie! Wielkie gratulacje! Już za chwilę będziesz tuliła swoje maleństwo w ramionach.
A mój mąż miał dzisiaj sen, że mamy córeczkę :-) Może proroczy, bo jemu zazwyczaj nic się nie śni, ale widzę, że chyba to in vitro bardziej na niego wpłynęło niż daje po sobie poznać. W ramach zajęcia mysli czymś innym idę do fryzjera, a potem na grilla.
no to udanego grilla kochana ;) Oderwij myśli ;) A aceci to też barrdzo przezywają tylko na sój sposób i udają że nie. A czasami nawet bardziej niż my...
Co do mężczyzn ,to z moim tez tak jest dziewczyny . Wczoraj byliśmy na wizycie ,dokładnie wypytac i okazuje sie ,ze możemy startować we wrześniu juz z ivf . Będę miała prawdopodobnie krótki protokół ,czekam jeszcze na wyniki z posiewu ,bo po histeroskopi zalapalam jakaś infekcje
Ja jestem 8 dzień po iui i nadal nic a nic nie czuję. Podczytałam historię Sheamka z forum i ona w 7 dniu po iui już czuła pobolowenie i kłucie w podbrzuszu i jajnikach. Wiem że każda inaczej to przechodzi ale jednak..
Wiem Tinamar ale to jest tak że jak liczyłam na ciąże to miałam wszystkie książkowe objawy a @ przychodziła a jak Sobie powiedziałam że cykl odpuszczam totalnie bo dopiero w lipcu pójdę do gin i czekałam na objawy nadchodzącej @ a tu ciąża Mi wyszła więc na objawy nie ma co patrzeć...
Kochane, trzymajcie kciuki za mój transfer dzisiejszy. Nawet nie potrafię się już tym cieszyć, tylko robię się jakaś załamana od razu ehhh. Boję się strasznie, że znowu dostanę skurczy w nocy i będzie wszystko wiadomo:-(
Cześć dziewczyny. Od razu piszę, że jestem tu nowa. I w zasadzie mam jedno pytanie. Jak długo się czeka na decyzję NFZ czy zakwalifikowaliśmy się do programu? Tak mniej więcej. Jestem pacjentką kliniki Gameta w Rzgowie. Doktor mówił, że nie czeka się długo, ale zapomniałam zapytać co znaczy niedługo. Z góry dzięki za info. Pozdrawiam
Gosiaczku, kurcze, rozumiem cię doskonale. Ciężko nam myślec pozytywnie po tylu staraniach nieudanych. ALe będzie dobrze. Zmuś się do optymizmu i pisz koneicznie jak się czujesz :***
Maryśka, ja nie pomoge bo ja na razie z iui próbuję...
Gosia, za wszelką cenę staraj się jak najpozytywniej myśleć, co ma być to będzie, a może kilka uśmiechów pozytywnie wpłynie na organizm, a na pewno nie zaszkodzi. Bardzo mocno trzymam kciuki! Maryśka, my tam podchodziliśmy do ivf, ale nie na nfz, więc też nie pomogę, po prostu zadzwoń na recepcję i zapytaj.
Dzięki dziewczyny za miłe słowa, w takiej sytuacji tak niewiele potrafi dużo pomóc:-) niedługo jadę, bo czeka mnie kawałek drogi:-) Co ma być to będzie:-)
Gosia! Trzymam kciuki! Przynajmniej Tobie musi się udać! Ja dzisiaj też straciłam nadzieję, bo przestają mnie boleć piersi, a zawsze tak mam, że 2-3 dni przed @ przestają boleć i maleją :-(
Maryśka - ja robiłam iv na NFZ i decyzja była właściwie od razu jak tylko klinika nas zakwalifikowała, tzn. doktor powiedział "wpiszemy państwa do programu" i tyle. Ale nam to się tak zbiegło, że to był dopiero początek i może nie było jeszcze tak dużo chętnych...
Dzięki za info. Poczekam jeszcze tydzień i najwyżej zadzwonie do kliniki. Poza tym życzę wszystkim dziewczyną powodzenia i trzymam za Was bardzo mocno kciuki.
To jestem już po wszystkim, teraz długie 11 dni:-) oby tylko skurczy nie było, bo wtedy się podłamię. Mnvbc jeszcze nic nie wiadomo, więc głowa do góry i czekamy cierpliwie, Tobie też się uda i będziemy już dwie:-) oby:-) Po 1-wszym transferze, mnie piersi nie bolały później no może trochę, później w ogóle i była ciąża, ale pozamaciczna, więc mnvbc to że przestają boleć nic nie oznacza, a przecież jutro znowu moga boleć i będziesz spokojniejsza:-)
Maryśka, my też szybko...pierwsza wizyta kwalifikacyjna, a na drugiej lekarz podał na łapkę z tekstem " Witam w programie" Tylko z kolejną wizytą nam się trochę wydłużyło, bo lekarza na którym mi zależy i leczyłam się już wcześniej nie było przez miesiąc w klinice... Teraz byle do drugiego września
karolcia63, szybko tzn. ile? tydzień? dwa? miesiąc czy dwa? My mieliśmy trochę problemów z papierami, bo profesory u których byłam wcześniej, źle pieczątki poprzystawiali w dokumentach. Ale już wszystko poszło. A teraz do głowy dostaje z tym czekaniem na telefon. Dzięki za jakiekolwiek informacje.
Maryśka, 9 lipca byliśmy się zapisać, a 15 byliśmy już w programie. Ja mam niedrożne jajowody, laparoskopię miałam w Poznaniu na Polnej i tam też podchodzimy do in vitro, więc nie musiałam mieć sterty papierów od innych lekarzy
Treść doklejona: 21.08.13 22:01 Tinamar, bardzo mi przykro Ja dopiero zaczynam swoją drogę, dopinguję każdej z Was i jest mi strasznie przykro, kiedy coś idzie nie tak...
karolcia63, wielkie dzięki za odpowiedź. Mnie z tymi papierami właśnie załatwili na Polnej. Ładnych kilka lat się tam leczyłam a potem jakoś tak się przeniosłam do Rzgowa. Ale już nie ważne, było minęło. Jeszcze raz dzięki. I powodzenia wszystkim.
Dziewczynki, piszę do was z prośbą o pomoc a właściwie z prośbą o informacje... Moja przyjaciółka (nie ma jej na 28dni) wczoraj usłyszała od lekarza, że nie zajdzie w ciążę naturalnie i że ratuje ich tylko in vitro. Troszkę się załamała i potrzebuje czasu żeby zebrać myśli... A ja, żeby ją troszkę pocieszyć - obiecałam pomóc uzyskać informację na ten temat. Sorki, że wchrzaniam się tutaj z pytaniami ale może mogłybyście mi pomóc i odpowiedzieć: - czy przed in vitro trzeba łykać jakieś leki? - ile (mniej więcej) potrzeba czasu od decyzji do pierwszego transferu? - ile kosztuje in vitro bez refundacji? - a jaki jest koszt in vitro na nfz? (słyszałam, że jakieś tam koszty trzeba ponieść). Będę wam bardzo wdzięczna za odpowiedź, jakieś dodatkowe informacje, linki... Cokolwiek co mogłoby ją oswoić i bliżej zapoznać z tematem (tu lub na priv). Z góry wielkie dzięki.
Bilia Twoja koleżanka musi mieć pewność od dobrego lekarza, że ratuje ją tylko iv. Przed iv nie trzeba brac lekow, chyba, ze na uregulowanie okresu, ew jakies infekcje, dopiero w trakcie iv bierze mase lekow. Czas iv jest rozny, minimum moze trwac jak zwykly cykl lub nawet i pol roku jesli sa jakies komplikacje, nie moze dojsc do transferu z roznych przeciwnosci itd. Bez refundacji i w zaleznosci od ilosci lekow jakie pacjetnka potrzebuje i klinki koszt waha sie w granicach od 10-12tys wzwyz.
Gosiu, serdecznie tobie dziękuję za odpowiedź. Moja koleżankę "leczyli" miejscowi lekarze i do niczego to nie prowadziło. Wczoraj - była drugi raz u "mojego" profesora w Poznaniu i on tak stwierdził.
A nie można najpierw IUI ? Jaki jest problem ze od razu inv ? Tak pytam, bo jak mi powiedzieli że inv to się przeraziłam ale potem dodali ze jeszcze IUI można próbować...
Udało się, zakwalifikowali nas. Szkoda tylko, że dopiero dzisiaj, bo w zeszły wtorek dostałam okres. ale co tam lepiej późno niż wcale.
bilia, tu jest adres rządowej strony apropo iv. http://invitro.gov.pl/ Tam są suche fakty, bez szczegółów, kosztów, itd. Ale są podane ośrodki, kryteria i wogóle o co chodzi. Mi lekarz mówił, że za leki płace sama ok. 3-4 tys.zł. i za pobranie dodatkowych komórek też płacimy sami. Ale to już pewnie lekarz wszystko powie w swoim czasie.
tak, bo NFZ nie refunduje leków. Może tylko w moim przypadku wyjdzie tyle, nie wiem jak u innych. Moje jajniki ponoć nie są wrażliwe na normalne dawki hormonów, więc może będę musiała mieć dużo leków, stąd ten koszt. U mnie problemem są właśnie jajniki. Taką kwotę podał mi doktor podczas wcześniejszych wizyt. A ile wyjdzie zobaczymy.
Tinamar, może ten śluz nic złego nie wskazuje, trzymam kciuki, żeby się udało jednak!
Bilia, odpowiadając na Twoje pytanie dotyczące kosztów refundowanego iv - nas wyniosło ok. 5500 zł. Znaczna część tej kwoty to leki - niestety są bardzo drogie, i to nie tylko zastrzyki, ale również leki podawane po punkcji (lutinus). Ponadto trzeba zapłacić za kilka badań z własnej kieszeni, bo program ich nie refunduje (wymazy, różyczka, cytomegalia, toksoplazmoza). Płatna jest też pierwsza wizyta, ta kwalifikacyjna, a dopiero od drugiej za wizytę się nie płaci. Jednak reasumując to i tak jest dużo taniej niż wszystko prywatnie, bo iv kosztuje ok. 12 tys. zł. Czyli ponosi się koszty ok. 40%. To jakie badania każą zrobić z listy nieobjętych programem zależy zapewne od kliniki. My trochę tego mieliśmy, ale lepiej się przebadać i ewentualnie przeciwdziałać jakimś zagrożeniom.
Nam cały protokół zajął 2 cykle. Dziś jestem w 5dpt i niestety nie mam nadziei na pozytywne zakończenie :-(
mnbvc przestań się negatywnie nakręcać !!!!!! tak nie wolno, weź sobie jakąś książkę poczytaj a jeżeli nawet to nie oderwie Twoich myśli to może jakiś serial - na mnie to jest sposób. Muszę się wziąć za skompletowanie jakiegoś nowego serialu żebym po transferze miała czym zająć myśli :) Trzeba pozytywnie myśleć bo podobno jak wierzysz że coś się uda to jest większe prawdopodobieństwo że tak właśnie będzie !!! więc głowa do góry :)