Dorcia84, jestem, nie denerwuj sie wszystko do przezycia, podaja dwa zastrzyki domaciczne chyba, no i jestes przytomna i wszystko widzisz na ekranie usg jak ci wysysaja ten plyn z pecherzy i napelniaja fiolki, bol do wytrzymania a mozna sobie wziac tzw gas and air czyli chyba glupi jas do wdychania. Caly zabieg to szybciutko trwa, ja tam wole byc przytomna, dasz rade, trzymam kciuki. Ja dzis zaczelam stymulacje wiec jeszcze ok dwoch tygodni i bede przezywac to samo.
Treść doklejona: 07.08.14 19:47 Mnie droznosc jajowodow nic nie bolala, a to troszke tak, na pocieszenie powiem tak z cala pewnoscia porod bedzie bardziej bolesny
Yvonne słyszałam o Nim różne opinie. Moim 3znajomym pomógł. To będzie moja pierwsza wizyta. Nie koniecznie muszę u Niego zostać. My kwalifikujemy się tylko do ifv także może Nam pomoże ? :)
Drugie podanie za mną. Nie było fajnie dzisiaj. Tzn. nasienie ponoć lepsze niż wczoraj, pęcherzyk 24 mm, ale pęknięcie zostało wywołane siłą. Dosłownie. Siłą ręki. Z bólu, to myślałam, że górą z fotela wyskoczę, ale przeżyłam. Potem podanie nasienia i 20 minut leżenia. Za trzy dni mam zacząć brać Dupka 3x1 przez 7 dni. No i zobaczymy. Jak skończę brać, to akurat będzie 10 dni, wtedy pewnie zacznę się nakręcać. Teraz jest pełen luz i chil out
Sorry, spałam już wczoraj. No jakby to tak prosto opisać? Wsadził mi łapę (myślałam, że gardłem wyjdzie, naprawdę), wyczuł pęcherzyk i go przekuł, a może zmiażdżył, nie wiem. Nie było to przyjemne, to na pewno. Ale grunt, że skuteczne. Teraz już wiem, dlaczego powiedział, że pregnyl nie będzie potrzebny Chociaż byłoby lepiej, gdyby uprzedzał o swoich działaniach, a on niestety małomówny jest.
Dla mnie nie jest to masakra. Może nie było fajnie, ale masakrą nie było. A pregnyl ostatnio nie jest łatwo dostać. Coraz go mniej w aptekach. Może dlatego, że jest stosunkowo tani. Bo jego odpowiednik, to 8 x większa cena.
Serio o tym pękaniu? Mi się to dziwne wydaje, bo mi przez 2 lata nie pękały pęcherzyki ani razu, po pregnylu też nie, ale mój lekarz ani potem z kliniki lekarz nie wpadli na to, żeby je przebijać siłą. Dziwne Pregnyl nigdy nie był łatwo dostępny, zawsze jakimś cudem go zdobywałam, albo dzwoniłam po aptekach.
no pewnie, że koniec świata to nie jest, bo jakbym i ja musiała w ten sposób sprowokować pęknięcie dla lepszego efektu to pewnie bym tak zrobiła:) chodzi o to, że w ostateczności to nie było konieczne, bo są inne metody i przede wszystkim dla kobiety łagodniejsze i mniej stresujące. A co do pregnylu, fakt, ciężko go dostać, ale jest to możliwe, mnie się nawet wydaje że coraz łatwiej, bo o ile jeszcze rok temu u nas był tylko w jednej aptece to teraz jest bardziej dostępny.
Mi gin mówił,że różnią się tylko ceną. Zawsze dostawałam dwie recepty,w zależności co uda mi się kupić. Za każdym razem znalazłam w jakiejś aptece pregnyl. Raz tylko mi sprowadzali na zamówienie.
Aga Pregnyl jest refundowany, chyba, że się coś zmieniło ostatnio, więc cena taka sama, a ovitrelle jest na 100%, więc ceny się nieźle wahają, np w DOZ 150, a ja kupowałam za 70zł 0 apteka sprowadzała go w dużej ilości, bo lekarz wysyłał nas konkretnie do tej apteki, a tym samym przy większym zamówieniu może dostać niezły rabat, wiec może zjechać z ceny, a przecież na tym tez zarabia - taka polityka aptek. Sprawdziłam cenę Pregnylu i na refundację 10,48zł, a na 100% 23,67, więc jest za czym chodzić.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
hmm i jeszcze ma trochę inny składnik, niby gonadotropina, ale w każdym zastrzyku troszeczkę inna. I ovitrelle ma więcej j.m., więc pewnie może ten droższy jest skuteczniejszy - wnioskuję po Twojej informacji.
-- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Hej dziewczynki jestem, po dzisiejszej punkcji PADŁAM. było z znieczuleniu miejscowym ale dodatkowe leki, zastrzyki, kroplówki podziałały swoje:) Same zastrzyki do maciczne nie bolały aż tak bardzo za to przekłuwanie dało się odczuć ja odczułam BARDZO ale tylko te które były w zgłębi. Faktycznie da się przeżyć, również widziałam na monitorze co robią itp. tłumaczyli na bieżąco :) Niestety po całym zabiegu nie za dobrze się czułam, głowa mnie bolała, i brało mnie na wymioty no ale przespałam się 1,5 h i było lepiej chociaż nadal czuję się słaba. Ale co najważniejsze wynik zadowalający 26 JAJECZEK :) Teraz odpoczynek i czekanie do przyszłego tygodnia :)
andzik81 DZIĘKUJĘ ZA DOBRE SŁOWO I TOBIE RÓWNIEŻ ŻYCZĘ POWODZENIA BUZIACZKI
12 sierpnia będą do mnie dzwonić ile się zapłodniło. A czy dojrzałe?? To nie wiem dopiero teraz będą dojrzewać w laboratorium ponieważ ja miałam IVM a nie tradycyjne IVF . Jak wszystko dobrze pójdzie to transfer 14 sierpnia :) Tak bardzo dziękuję wszystkim Was tym które trzymały kciuki.
Dorcia no to super wynik 26 jajeczek, wow, u mnie za pierwvszym razem bylo 10, ale dojrzalych tylko 4, a zaplodilo sie jedno, zobaczymy tym razem. Mnie tez ostro zakulo przy koncowce, a slaba jestes to pewnie z nerwow i emocji i tych lekow. Trzymam kciuki za piekne zarodeczki. Ja tym razem mam strasznie mocne objawy uboczne tego wyciszania i stymulacji, wszystko przychodzi mi trudniej, skupic sie nie moge, tragedia, bole glowy, cos okropnego.
Też przy drugim podejściu gorzej się czułam, ale za to zastrzyki szły mi lepiej i brzucho wyglądało o niebo lepiej:) tylko kilka siniakow miałam:) A nie całe podbrzusze
Hej dziewczyny, przespałam noc i nawet w zasadzie wczorajszy dzień ;P Dziś się czuję dużoooo lepiej :) Od dzisiaj zaczynam brać utogestan i ciąg dalszy oestrogel.
andzik81 u mnie dojrzałego ani jednego ponieważ teraz właśnie dorastają w Klinice. Przy PCO które ja mam robią IVM czyli metoda polegająca na prowadzeniu wspomaganego wzrostu niedojrzałych komórek jajowych (oocytów) poza organizmem kobiety. Nie martw się słońce przetrwasz każda z nas musi to przetrwać. Wiem, że może być ciężko bo ja sama byłam strasznieeeee nerwowa, nie mogłam się skupić :( a z moim kochanym to już się rozchodziłam 5 razy ":P oczywiście z mojej winy :P ale moje Kochanie wie co i jak, że to efekty hormonów
Kaarolka trzymam mocno kciuki :) U mnie niestety IUI nie dało rady ponieważ pęcherzyki nie chciały rosnąć max 14 mm wiec lekarze podjeli decyzje, że robimy IVM po co tracić czas. Trzymam mocno kciuki aby twoje urosły do odpowiednich rozmiarów :) A czym cię stymulują bierzesz Clo??
Hejka Ola, to racja siniakow wogole, my juz moglybysmy byc profesjonalnymi pielegniarkami heheh. Dorcia to trzymam kciuki aby jak najwiecej z jajeczek doroslo, ja 13.08 mam pierwsze podgladanko, zobaczymy ile tym razem urosnie. A co to papierosow to niestety tez nie pomoge, niepalaca.
andzik81 również trzymam kciuki aby Ci urosło jak najwięcej :)
mrs_k ja jestem w trakcie rzucania tzn całkowicie się ograniczyłam, tak od 2 tygodniu już nie palę za to zjadam tonami marchewkę ;) mam nadzieje, żę przejdzie mi myśl o paleniu :D
dorcia, ja paliłam jak smok. Nigdy nie zamierzałam rzucać, bo po prostu to lubiłam. Ale któregoś pięknego dnia, jak się okazało że jestem w ciąży, po prostu widok papierosów nawet w pudełku wywoływał u mnie odruch wymiotny. Organizm wie, co trzeba robić i tak udało mu się rzucić. Później jeszcze chciałam popalać, jak się bardzo zdenerwowałam i popaliłam nawet, za to jak puściłam pawia, to tak się skończyło moje palenie raz na zawsze
Dorcia ja też paliłam nalogowo, ale jak zobaczyłam dwie kreski rzuciłam bez problemu, już nie pale ponad dwa lata :-D przestałam myśleć o tyn żeby zapalić i jakoś poszło :-D
My przestaliśmy palić jak zaczęliśmy się starać (w 2007)... potem doszły stresy i dlatego też popalałam jeszcze trochę, tak myślę ;-) Ale już staram się w ogóle nie :-)
Przy pierwszym podejściu nie piłam, nie paliłam, jadłam same sdrowe... I nic nie dało... Przy drugim podejściu, zaraz przed rozpoczęciem odeszła moja mama, wiec zaczełam popalać, rozpoczelam zastrzyki, ale nadal popalałam dwa nierwaz 3 dziennie, miałam ochote to wypiłam piwko wieczorem, przestałam palić na parę dni przed punkcją. Od dnia punkcji zero alko i papierosow. I się udalo:) Nie spinałam się jak przy pierwszym. Więc pewnie jak to zawsze mówią podejście ma duże znaczenie!!! Zaczełam się nastawiać że raczej nic z tego, zlożyłam podanie o nowa pracę, przestałam "wsztrzymywać" swoje życie, bo od 3 lat nigdy nie chcialam podjąc żadej decyzji, bo co jak to w tym miesiącu zajde... I jak to rzuciłam w kąt, to się udalo:) Szkoda tylko tej posady... Bo fajna była, ale co sie odwlecze to nie ucieknie:).... Wiem łatwo pisać, jak sie już ma tego plusa, bo zawsze mnie to denerwowało jak czytałam takie rady, ale cos w tym jest. dlatego nie pisze, wrzućcie na luz. Opisałam tylko swoją historie:)
no dziś nie wytrzymałam i zapaliłam jednego papierosa...Zapaliłam, poczułam się lepiej ale i gorzej. Ja znam siebie i wiem, że jak chcę to osiągnę swój cel zawsze tak było ale cholerka papierosy są silniejsze ode mnie. Wiem, że szukam wytłumaczenia teraz i chcę winę zwalić na kogoś innego ale....no właśnie...z moim się pokłóciłam i nie wytrzymałam i zapaliłam. Powiedzcie mi czy wy też się tak kłóciłyście, kłócicie ze swoimi mężami, partnerami? Nie mówię codziennie ale od jakiegoś czasu zauważyłam, że my się ostro kłócimy tzn. energicznie wypowiadamy swoje zdanie :P no i zaraz jest wszystko ok. Przeczuwam, że to moja wina bo hormony mi strasznie buzują :P :) :)
Nie ma chyba związku, gdzie nie ma kłótni od czasu do czasu. Zwłaszcza, że jak piszesz zaraz jest wszystko ok. Oczyszcza się atmosfera i jest lepiej. Ale hormony na pewno robią swoje.
Olenka, ale ja tez na luzie, co mi pomaga w zyciu bardzo (no akurat nie w zajsciu w ciaze, no ale... hahaha). Palenie to rzucalam dla zdrowia, a rozpoczecie staran bylo doskonalym momentem ku temu :)
Dorcia, trzymaj sie i nie mow ze papierosy sa silniejsze od Ciebie, bo nie sa ;) To Ty masz panowanie nad nimi, nie one nad Toba (łatwo mówić, ale trzymam kciuki!!!) :) Badz silna :D
Cześć dziewczyny. Rok temu pojawilam się na forum i chcialam razem z wami starac się o dzidziusia. Niestety przeszkodzila mi choroba szyjki macicy. Dziś jestem juz zdrowa i zaczynam wszystko od nowa. Dziś zaczynam brac luteine na wywołanie okresu a następnie 2 cykle Ovulastan. Potem wędruje do mojej kliniki i rozpoczynamy procedurę invitro. Czy możecie mi powiedzieć jak to jest z waszego doświadczenia, w którym dniu cyklu zaczyna się zastrzyki? Czy zaraz po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych i po okresie? Pozdrawiam was wszystkie. Jestem ciekawa ile z was jest juz szczesliwymi mamami od zeszłego roku. Kto z was pierwszy raz podchodzi do invitro? Myślicie ze warto stawiac sobie granicę? Np 3 proby i koniec, jak się nie uda to trudno. Chyba sobie nie wyobrażam. Będę próbować do skutku!
Hej Srebrzynka, pewnie wiele pisałaś o swojej historii, muszę poczytać forum ale to wieczorem przysiade. Bralas tez tabletki anty przed rozpoczęciem całej procedury? Strasznie się boję tych tabletek. Nie lubię faszerowac się czyms takim.