Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    Dziewczyny, czy ktoś to już tu wklejał?
    http://m.edziecko.pl/edziecko/10,133498,14351921,_Co_ciaza_zmienila__Nadal_mam_nieposprzatane_w_chacie_.html
    taki miły akcent na dobry dzień :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    Katka, widziałam to pod wykresem Frag :crazy:
    --
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    Katka,od dawna się tak szczerze nie uśmiałam :bigsmile::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    Dziewczyny a ja zapytam o coś jeszcze, w ramach porad wychowawczych :smile:

    Jak myślicie, czy dziecko w wieku Ninki jest w stanie się od czegoś "uzależnić" ? Albo coś tak polubić, że nie wyobraża sobie bez tego funkcjonowania ?
    W sensie np od oglądania bajek na jutubie :confused:

    Bo jak Ninka miała w marcu akcje z głową i Prokocimiem to jedyne, co ją uspokajało to był telefon właśnie, a dokładnie bajki i piosenki z YT.
    Jak jej przeszło to telefon został zabrany i nie było problemu. Jedynie czasem jej dawałam [ale rzadko] w krytycznych sytuacjach - np w czasie jazdy 6 godzin autem, kiedy darła się jak stare prześcieradło.


    Od tygodnia telefon i dżołtubi jest znowu w codziennym użyciu, niestety dość sporo, ale innego wyjścia w sumie nie ma. Tzn ja nie mam.
    No i zaczęłam się niepokoić bo od wczoraj kurcze się zaczęło.
    Rano wstaje i jeszcze dobrze oka nie otworzy a już skuczy "mamusia daj tejefonik". Nudzi o niego cały dzień a jak jej dam to zabrać nie mogę, bo histeryzuje :neutral:
    Jest w stanie, bez kitu, nawet dwie godziny siedzieć i oglądać swoje ulubione bajki.
    Sama sobie telefon obsługuje, włącza, odblokowywuje, wchodzi na YT i skacze po nim lepiej ode mnie mam wrażenie, co mnie dziwi bo przecież nie umie czytać co nie :shocked: Próbowałam tłumaczyć, że się rozładował i takie tam ale głupia nie jest i każe przynieść "ładowajkę i naładować mamusiu tejefonik" :neutral::neutral:

    Jak myślicie, czy jak taki stan rzeczy potrwa jeszcze chwilę [a na dzień dzisiejszy to minimum 4 tygodnie może być] to ona się już tak na maksa "uzależni" ? :sad:
    Czy jednak dziecko w tym wieku nie jest jeszcze aż tak podatne ?
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    Ul_cia: Nam rośnie mały weterynarz Stacjonarny ofkors

    U nas też :devil: Albo mechanik samochodowy lub przyszła naprawiaczka rowerów :tongue: no wiem oczywiście, że to wszystko to tak na żarty :tooth:

    A co do słów. Nadia właśnie późno zaczęła chodzić, ale za to gada jak Ninka Teorkowa :bigsmile: Jak miała rok , to też parenaście słów trzaskała, teraz to już nie liczę. Po prostu powtarza to co usłyszy, w sensie że specjalnie jej nie uczę, ale lubi na przykład gdy parę razy coś powtórzę, co ona pokazuje na obrazku. Wtedy za powiedzmy czwartym razem powtarza :) Ja myślę, że to co Doti kiedyś napisała, że dzieci się dzielą na walki i talkie, to jest to prawdą :bigsmile:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    PENNY: dzieci się dzielą na walki i talkie


    O kurczę, to Miki w tym wieku był ani walkie, ani tym bardziej talkie :wink: Chodzić zaczął dość późno, a mówić mocno po drugich urodzinach :smile:
    No ale może facetów to nie dotyczy :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    PENNY: że dzieci się dzielą na walki i talkie, to jest to prawdą :bigsmile:

    u nas jet pomieszane bo Milka jest wolniejsza i jest asekurant ale ruchowo poszła szybko bo chodzi od 10 miesiąca mówi też nie najgorzej ale bardzo sobie skraca i stawia na brzmienie a nie na dobrze powiedziane słowo ale idzie się z nią dogadać juz całkiem fajnie....
    -
    Teo ja myślę że Nince minie....znajdzie inny obiekt zainteresowania i się od YT odczepi:D
    --
  1.  permalink
    PENNY: dzieci się dzielą na walki i talkie,


    U nas by sie to zgadzalo :P Mati jeszcze nie chodzi, mowic mowi kilkanascie slow.
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeOct 10th 2013
     permalink
    Teo z tel pisze więc nie chce się rozpisywać, ale moja Łucja ma to samo, potrafi się obudzis i pierwsze ci za telefon złapać żebym jej jakąś piosenkę poscila... Do go stopnia ze mi wyczerpywala limit Internetu na telefonie a małego nie mam... Tak samo jest z bajkami, najpierw wolała ' pyja' czytaj rybka a terax już woła " mini mini" ograniczamy jej bardzo, bajki tylko wieczorem, a na telefonie raz na jakiś czas głównie w sanochodzie jak jeczy. Odpukac od kilku dni YT nie włączamy. Ninka chyba uparta jest i przez to zr taka kumata możecie mieć ciężko... Na Lu zadziałało ' nie i koniec' mnie jej wymuszanie przez płacz nie rusza więc tego
    --
    •  
      CommentAuthorjeżynka
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Zazdroszcze wam tych bajek, nawet yt.
    U mnie Hania interesuje się czymś góra 5 min. Rośnie mi małe ADHD.:devil:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Flavia no właśnie u nas nie działa nie wolno, rozładował się, nie ma internetu ( skubana wie, gdzie się WiFi włącza :shocked:) i kurde nie wiem co robić..
    A jak jej zabieram to lezie pod drzwi i wyje, że "idziemy na paciejek".
    A sęk w tym właśnie, że obecnie nie jestem w stanie jej ani zabrać nigdzie, ani zapewnić żadnej innej, ciekawszej rozrywki :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    flavia: Na Lu zadziałało ' nie i koniec' mnie jej wymuszanie przez płacz nie rusza więc tego

    ja mam to samo mnie płacz taki nie rusza kompletnie może tak nawet 2h wymuszać a im ona gorsza tym bardziej ja zaparta.... ale Teo jak wam to ułatwia życie.. to myślę że do uzależnienia to daleko kiedyś jej minie:)
    --
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    A moze wylaczyc polaczenia internetowe w tel. i powiedziec, ze sie popsulo ;) Nie wiem, czyprzejdzie,bo doswiadczenia nie man :p
    --
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Teo włącz tryp samolotowy w telefonie i wyłącz w telefonie Wifi :-)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    No jak wyłączam neta to zaś wyje, że "napjaw mamusia tajefoniiiiiiiiiiiiiik" i słuchać się tego nie da :neutral:
    A jak się nie daj Boże rozładuje to o losie !!
    Mówię Wam oszalała, a że głupia nie jest to sobie kitu wcisnąć nie da.


    Kasia nie tyle, że nam życie ułatwia to w sumie ratuje mi d... bo inaczej nie wiem, co bym zrobiła.... :/
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Hmm... a mnie zawsze rusza płacz mojego dziecka, niezależnie od powodu, i chociaż oczywiście nie pozwalam wymuszać, to jednak rusza mnie zawsze i staram się albo tłumaczyć, albo odwrócić uwagę, albo dać jakiś warunek np. obejrzymy baję jak przyjedzie tata, no po prostu szukam sposobów żeby jednak okazać dziecku zrozumienie. Dla niego to mała tragedia życiowa, że mama nie pozwoliła.
    Ninka jest już duża i bardzo kumata. Myślę Teo, że możesz z nią negocjować. U nas na bajki działa tekst o powrocie tatusia, może u Was zadziała coś innego. Wytłumacz Nince, że telefon jest Twój i Ty decydujesz jak długo ona się nim bawi. Ma jakąś ulubioną zabawkę? Weź ją i zapytaj czy oddałaby ją Tobie do zabawy aż do nocy. Musisz jej wytłumaczyć, że lala jest Ninki, a telefon mamusi. Mama nie rusza zabawek Niny jeśli Nina się nie zgadza, a Nina nie rusza telefonu mamy jeśli Mama się nie zgadza. Będzie płakać, ale jest mądra i zrozumie na czym polega własność.
    Bo moim zdaniem tu nie chodzi o sam zakaz, w stylu: nie wolno Ci oglądać dłużej niż godzinę, bo... chodzi o to aby dziecko dostało zrozumiały dla niego argument, który będzie mogło przełożyć na swój dziecięcy świat, jak to że nikt nie rusza zabawek Niny jeśli ona nie pozwala.
    Oczywiście to tylko moja sugestia :wink: U nas się sprawdziło, a miałam dokładnie to samo co Ty, Teo, tylko z laptopem...

    Treść doklejona: 11.10.13 08:19
    Moim zdaniem przy tak kumatym dziecku i już tak dużym jak Ninka, oszukiwanie w stylu, że się telefon zepsuł czy coś podobnego to już nie najlepszy pomysł...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Winni bardzo mądrze i rozsądnie piszesz. Sposób wydaje się być dobry i skuteczny.
    Tylko jest jedno ale.
    Nie jestem w stanie jej zaproponować w zamian nic innego. W sensie żadnej zabawy.
    Chwilę ją zajmę jakąś książką czy tam czymś i po chwili wstaje, snuje się po mieszkaniu jak duch, wyje, marudzi i prosi, żebym się z nią pobawiła :sad:
    A jak tłumaczę, że nie mogę to płacze i mowi "to daj tejefonik mamusiu" :sad:
    Czyli jakby sama wie, że skoro innych atrakcji brak to sobie yt poogląda.

    Problem znika po powrocie męża mego. Wtedy telefon idzie w odstawkę i bawią się "normalnie". No ale męża jednak do 17-18 nie ma :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    TEORKA: to w sumie ratuje mi d... bo inaczej nie wiem, co bym zrobiła.... :/

    a malować lubi klocki jakieś?
    Winni: staram się albo tłumaczyć, albo odwrócić uwagę,

    to ja robię to samo ale miałam ze dwie takie sytuację że wyła już żeby wyć i chęć podejścia do niej potęgowała jej płacz...
    każde dziecko jest inne moja chrześnica jest okropnym wymuszaczem i albo wyje do puki nie wygra na nic inne zabawki spacer inne dzieci jest uparta jak osioł albo pada ze zmęczenia od płaczu..... była światkiem kilku jej akcji i nic dosłownie nic nie daje rezultatu......
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Czyli się nudzi zwyczajnie :neutral: A może jej jakieś układanki kup? Chyba że ma? Albo angażuj ją do swoich zajęć?
    Ja ostatnio robiłam ciasto drożdżowe ze śliwkami z Adasiem i żebym w ogóle mogła to zrobić, to pozwalała mu trzymać mi miskę przy wyrabianiu, a potem razem układaliśmy śliwki :bigsmile:
    A jak już tak się nie da to daję mu chusteczkę taką wilgotną i proszę, żeby pomógł mamusi wycierać kurze ( szkolę sobie przyszłą pomoc, a co! :devil: ), albo daję mu butelkę i miseczkę z groszkiem i mówię, żeby pomógł mamusi i powrzucał groszek do butli. No i siedzi i wrzuca po jednym :crazy:
    A może bajki do słuchania by pomogły?
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Winni: albo daję mu butelkę i miseczkę z groszkiem i mówię, żeby pomógł mamusi i powrzucał groszek do butli. No i siedzi i wrzuca po jednym :crazy:

    :swingin::tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    Kasia, ja wiem, że każde dziecko inne, ale napisałam co napisałam, bo jakoś tak razi mnie jak dziewczyny piszą, że ich płacz ich dzieci nie rusza :sad: Mnie rusza zawsze. Jakoś to źle mi brzmi, że nie rusza mnie płacz, co innego jak się mówi: rusza mnie, ale nie ustępuję i szukam sposobu jak dziecko pocieszyć, jak mu pomóc się uspokoić ( w tym oczywiście uwzględniam dzieci, które najlepiej uspokajają się zostawione w spokoju).
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Angażować ją do swoich zajęć ? Tylko, że moim zajęciem od tygodnia jest siedzenie na sofie w salonie :confused: I stąd właśnie narodził się problem bo do tej pory umiałam ją zawsze czymś zająć.....
    Ale obecnie mam nogę w gipsie, paskudnie złamaną z odpryskami kości i mam się ruszać jak najmniej jeśli nir chcę być operowana. A nie chcę. Poruszam się więc tyle, ile muszę skacząc o kulach, więc ręce obie zajęte.
    No ale generalnie moja mobilność jest praktycznie żadna a dziecko nauczone spędzać 75% dnia na placach zabaw itp :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    a widzisz to zmienia postać rzeczy.... bido gdzieś ty się tak połamała....??
    -
    kurczaki..... u nas jest inaczej bo nie mamy placów zabaw i dużo siedzimy w domu albo jeździmy po mieście.... i Milka w domu umie się zając ma miejsca to jeździ na autku na motorze maluje układa...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    Teo, nie wiedziałam :sad: To rzeczywiście mega problem
    No to może te bajki do słuchania ją zainteresują?
    Nie wiem co jeszcze mogłabym poradzić...:neutral:
    A jeszcze zapytam: pisałaś, że Ninka prosi, żebyś się z nią pobawiła, a Ty jej mówisz, że nie możesz. Dlaczego? Chodzi mi o to, że skoro jesteś unieruchomiona praktycznie, to nie możecie się bawić? Układać klocków, czytać książeczek, malować itp?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    Winni to wszystko robić możemy, tylko jak na złość (po mamusi dziecko tę cechę odziedziczyło :wink: :cool:) ona się chce bawić w chowanego, w berka i wszystkie inne zabawy wymagające od matki chociaż minimalnej sprawności ruchowej :neutral:

    Ale dzisiaj jakby (tfu tfu tfu) ciut lepiej bo już pół godziny sama biega. Z kotem znaczy się :smile:


    Kasia co robiłam? A szkoda gadać nawet bo i tak mi ludzie nie wierzą :crazy:
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    TEORKA: Kasia co robiłam? A szkoda gadać nawet bo i tak mu ludzie nie wierzą :crazy:

    hehe może my Ci uwierzymy....::P
    kurcze nie mam pomysłów na zabawy ruchowe może takie przesypywanie grochu nie było by najgorsze ale to pewnie raz i koniec....
    dobrze że koty macie;P
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Winnica, Masz ' idealne' dziecko więc nie dziewie się ze reagujesz na każde pikniecie... Jak pisalyscie każde dziecko inne, u nas ta metoda działa rewelacyjnie ( oczywiście to nie jest tak, że ciągle ją olewan) Luśka jest histeryczka po mamusi i robi tragedię z kazdegi nie, wystarczy jej20 sekund na ogarniecie, a odwrócenie uwagi nie zawsze działa!!!

    Teo współczuję z tą nogą, a z tym ze tel się rozladowal czy Internetu nie ma to tes nie przechodzi, młoda sama jeszcze sobie wchodzi w galerie i ogląda filmiki z sobą w roli glownej- narcyz! :)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    flavia: Winnica, Masz ' idealne' dziecko więc nie dziewie się ze reagujesz na każde pikniecie...


    Hmm... A może to jednak działa na odwrót? Dziecko jest takie "idealne", bo właśnie reaguje się na każde, jak to napisałaś, "piknięcie"? :tongue:
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Teo współczuje nogi.... ale rozpaliłaś moją ciekawość na maxa ! :wink:
    Opowiadaj! :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Nie wykluczam tego, ja tysiąca pięciuset książek nt wychowania dzieci nie przeczytałam i jak każdy mam prawo popełniać błędy... Do póki Lu nie zaczęła wymuszać to też reagowalam, teraz jest bunt na wszystko i trzeba sobie jakoś radzis, moje dZiecko akurat z tych co w mig się samo uspokaja, tłumaczenie i inne tego typu próby uspokojenia tylko ja nakrecaja
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Moja Ninka taka sama histeryczka jak Lusia. Tzn nie wiem czy taka sama dokładnie, ale jak zacznie buczeć to musi zostać sama, żeby się uspokoić. Jak próbuję jej coś wtedy wytłumaczyć to nakręca się strasznie i histeria kończona jest koncertowym rzyganiem....


    No dobra opowiem jak to było.
    Z tą nogą znaczy.
    Zacznę może od tego, że są ludzie stworzeni do sprzątania i są ludzie, którzy powinni się bardziej szczytnymi czynnościami zajmować.
    I ja zdecydowanie jestem w grupie drugiej bo noga ma złamaniu uległa w czasie porządków właśnie :tongue:

    Znajdowałam się na wysokości podłogi, w kuckach będąc i śmieci uprzednio pozamiatane na łopatkę nadziewawszy. No i wstać chcialam, a że nogawki mych "podomowych" spodni dość szerokie dołem, to noga mi się w nogawkę zaplątawszy i poleciałam szczupakiem jak długa. Ratowałam się jak moglam, ale tor lotu był za krótki i nie zdążyłam do konca nogi odwinąć i w przepastnych czeluściach korytarza rozległ się gluchy trzask a sakramencki ból przeszył mnie od stopy aż do mózgu.
    Kości nie od nogawki się połamały oczywiście, a od uderzenia zawinięta pod spód zewnętrzną częścią lewej stopy. Uderzenie odbyło się o bardzo twarde podłoze ( rustykalne kafle na przedpokoju naszej hacjendy ) oraz z bardzo dużą siłą ( całym ciałem jakby nie patrzeć przycisnęłam w/w biedną nogę do gleby ).

    No i kości śródstopia potrzaskane z kilkoma odłamkami/odpryskami - zwał jak zwał....
    --
    •  
      CommentAuthoryolka32
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    TEORKA: Rano wstaje i jeszcze dobrze oka nie otworzy a już skuczy "mamusia daj tejefonik".



    u nas jest tak z ogladaniem Swinki Peppy.

    Wchodze po niego rano do pokoju, mowie "Dzien dobry Kochanie" a co slysze w odpowiedzi ?

    - "Peppa, tam, Peppa" - czyli jednym slowem idziemy ogladac Peppe.

    Od smaego rana !!!!!

    Kiedys temu ulegalam, bo mialam czas na ograniecie sie, zrobienie sniadania sobie i jemu, na nakarmienie Oskara.. teraz juz nie ulegam.

    Telewizor jest wlaczony min 2-3 godziny po wstanie z lozka.

    Jak Ty to piszesz skuczal na maksa, ale w koncu sie poddal i nie oglada juz Peppy ledwo z lozka wstaje..
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Teo to musiało boleć.:(
    --
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    Teo nie jesteś sama :D Współczuje i to bardzo wiem jak musiało boleć nie wspomnę już o tym że teraz jesteś ... rozpłaszczona ;) ... Kocham Ciebie czytać !!!!
    Co prawda nie złamałam nogi ale ;) miałam 4 szwy na brodzie :) i lekko zasiniałą twarz :) i to wszystko stało sie w domu ... zaplątałam się w dywan, zabawki i kapcia ;)
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    TEORKA: to noga mi się w nogawkę zaplątawszy i poleciałam szczupakiem jak długa. Ratowałam się jak moglam, ale tor lotu był za krótki i nie zdążyłam do konca nogi odwinąć i w przepastnych czeluściach korytarza rozległ się gluchy trzask a sakramencki ból przeszył mnie od stopy aż do mózgu.

    o matko z córką... nie powiem śmiesznie brzmi ale śmiesz te to nie jest..... musisz Kochana na następne porządki odziać się w równie wygodne leginsy....

    Treść doklejona: 11.10.13 10:50
    czerwinka: i to wszystko stało sie w domu ... zaplątałam się w dywan, zabawki i kapcia ;)

    o matko jadę do miasta nie sprzatam....:cool::devil:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Jezus TEO tak to "literacko" opisałaś, że za nic nie potrafię sobie wyobrazić tego upadku:shocked: ale współczuję:sad:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    A ja za to sobie go TAK wyobraziłam, ze mnie noga boli od wczuwania sie w sytuejszyn!
    :devil:
    Współczuję, ale dla mnie mogłabyś tu opisywać codziennie takie FAJNE rzeczy :devil::wink::whorship::winkkiss:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Jezus, Teo, aż mnie zabolało! Współczuję ogromnie!

    A co do dzieciaków - Krasnal też z tych, do których podchodzić jak robią histerię nie należy. Są różne dzieci - u nas tłumaczenie, próby przytulenia, odwrócenia uwagi działają w takim momencie jak płachta na byka. Najlepiej jest wtedy nie zwracać na niego uwagi, minuta i dziecię już uśmiechnięte i bawi się czymś innym.

    Teo, jak jesteś w takiej sytuacji to chyba bym uległa, bo o nogę musisz zadbać i to podstawa. Wiem o czym mówisz z tą wiercidupką, bo Krasnal też prawie cały dzień na zewnątrz, teraz ja leżę no i nie ma bata - są dni, kiedy rodzice nie mogą mi pomóc i wtedy ratuje nas Barney i książeczki...
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Sorry dziewczyny ale czytając Wasze opowieści wyobraziłam sobie tą reklamę co facet robi różne ekstremalne rzeczy a gdy wchodzi do domu spada na niego głowa jelenia:shamed::devil:

    Teo życze szybkiego powrotu do sprawności i codzienności.

    Wiecie teoria teorią a prawdą taka, że do każdego dziecka trzeba podchodzić indywidualnie i na każdego znaleźć jakiś sposób. Mój histeryk jak Lusia i Krasnal. Wczoraj u lekarza po 5 minutach uspokajania go w trakcie USG serca normalnie się poddałam bo moje kwęki, lekarza, męża zamiast pomagać pogarszały sytuację. Kiedy przestałam ćwierkać do niego, mąż też, lekarzowi samemu chyba już było głupio więc też przestał...i Dominik jakby się uspokoił. W domu to samo:) czasem uda się coś innego pokazać, odciągnąć uwagę ale w życiu przecież nie każdy się będzie z nim tak cackał. Przyjdzie kolega coś Dominikowi nie przypasuje np ze nie chce dać mu zabawki i co ? on nie będzie probował zabawić go czymś innym tylko jasno określi swoje warunki.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
  2.  permalink
    Teo, współczuję sytuacji i bólu. Jsiek przyzwyczail się swego czasu do bajek na YT podczas choroby gdy robilismy mu inhalacje i oklepywanie (inaczej by w miejscu nie usiedzial). Skonczyla się choroba, skonczyly sie bajki. Był płacz i lament ale po tygodniu mu przeszło, juz przestal sie tak rzucac na telefon jak go tylko zobaczy. Póki jestes unieruchomiona ja bym niestety narazie ratowala sie YT, a jak juz dojdziesz do formy to zakonczyla ten codzienny rytual.
    -- [url=http://www.suwaczki.com/][img]
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    hopelight: Kiedy przestałam ćwierkać do niego, mąż też, lekarzowi samemu chyba już było głupio więc też przestał...i Dominik jakby się uspokoił

    Z tymże reakcja na "każde piknięcie" wcale nie musi oznaczać ćwierkania właśnie :) Ja na przykład nigdy nie ćwierkam, nie lubię tego, bo tak sobie myślę: że gdybym sama na przykład upadła albo ktoś by zabrał mój telefon tak nagle i w trakcie oglądania czegoś na nim, to by mnie chyba szlag trafił jakby ktoś mi nad głową ćwierkał. Gdy np.Nadia upadnie i zaczyna czasem płakać, to pytam "Wszystko ok czy chcesz/potrzebujesz się przytulić ? " Patrzy na mnie i albo się przytulamy albo sobie wstaje i idzie dalej. No i klasyka gatunku, czegoś nie może dostać albo muszę jej coś zabrać co sobie wygmerała gdzieś w kącie jakimś ciemnym, dajmy na to żarówkę (:P). Czasem daje sobie odebrać na luzie, a czasem bach i wygięcie w łuk. No bo jak to sama sobie znalazła, a matka zabiera nie wiadomo dlaczego ... Nigdy jej samej nie zostawiłam na podłodze, bo ona naprawdę cierpi wtedy, dosłownie, bo przecież nie rozumie, ze może sobie tym krzywdę zrobić. Biorę na ręce, przytulam, czekam chwilę aż emocje opadną, bo płacz też jest ważny. Tłumaczę, że nie może się tym bawić, bo to jest cienkie szkło i że pobawimy się w zamian czymś innym. I działa to zawsze, w sekundę się uspokaja. No i nie ma u nas zwrotu typu "Nic się nie stało", bo skąd wiadomo że nie ? Już parę razy dziadkowie mówili "no wstawaj Nadia, przecież nic się nie stało".... A Nadia płakała .. i co ? tu guz nabity, tu warga rozcięta. Dla mnie płacz jest zawsze sygnałem. Chociaż N. do płaczliwych raczej nie należy. Ma lepsze dni i gorsze, ale wkoło ludzie twierdzą, że to dziwne, że ona w zasadzie nie płacze. Wiem, ze jest jeszcze mała, że pewnie ze starszym dzieckiem jest trudniej, ale póki co jest ok. W sensie nie mam wrzasków w domu jakoś często, w zasadzie nie wiem co to jest histeria... ale tez i może takie dziecko mi się trafiło. Albo może jest tak jak Hydro właśnie napisała ;>
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    Penny ja tylko opisałam konkretną sytuację. Oczywiście nie jest tak, że Dominik płaczę, a ja mam to w nosie. No i chodzi mi o sytuację kiedy konrketnie coś wymusza, a nie jak np. zrobi sobie krzywdę - wtedy zawsze reaguje...gdy płaczę, wije się po podłodze bo on coś musi mieć (bo juz takie rzeczy u nas mają miejsce) zwykle daje jak to dziewczyny mówiły krótki komunikat. Nie pomaga...wycisza się sam ja jestem tylko obok.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    hopelight: Penny ja tylko opisałam konkretną sytuację. Oczywiście nie jest tak, że Dominik płaczę, a ja mam to w nosie.

    No ja wiem, tylko ja tym ćwierkaniu ogólnie bardziej i o tym jak jest u nas. No chyba nie pomyślałaś, że Ci zarzucam że jak Dominik płaczde to nic nie robisz :wink:
    hopelight: kiedy konrketnie coś wymusza, a nie jak np. zrobi sobie krzywdę - wtedy zawsze reaguje...gdy płaczę, wije się po podłodze (bo juz takie rzeczy u nas mają miejsce) zwykle daje jak to dziewczyny mówiły krótki komunikat.

    A dla mnie dziecko w tym wieku zwyczajnie cierpi, bo zabrano mu coś z niewyjaśnionych dla niego powodów i osobiście uważam, ze nie ma to nic wspólnego z wymuszaniem. Jak by mi ktoś zabrał nagle gazetę sprzed nosa w trakcie picia ulubionej kawy, to też bym się nieźle wkurzyła. Tylko, że ja jestem już dorosła, panuję nad emocjami, potrafię je powstrzymać przykład i spokojnie poprosić, by ktoś coś oddał lub zapytać dlaczego to zrobił. Wydaje mi się, że Nadia złości się i jest to normalne zwyczajnie, a nie że wymusza. Na wymuszanie przyjdzie pewnie czas. No ale to moje osobiste odczucie rzecz jasna :>
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Penny Amen! :wink:
    Dokładnie o to mi chodziło, dlatego reaguję, nie zostawiam, pocieszam, pomagam poradzić sobie ze złością, smutkiem czy frustracją. Czasami wystarczy samo: jesteś zły na mnie, bo zabrałam Ci telefon? Choć Cię przytulę. Tak mówię, gdy na moje tłumaczenia reaguje jeszcze większą histerią. I to ZAWSZE pomaga, nie zdarzyło mi się jeszcze aby takie słowa nie pomogły. Dziecku najczęściej łatwiej przeżyć brak niedozwolonej zabawki niż brak naszego zrozumienia...
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    No tak tylko wiesz u nas jak Dominik chcę np nożyczki czy coś równie niebezpiecznego i ja mu tego nie dam... zaczyna się histeria. Płacz, bicie itp. kiedy podchodzę do niego próbuje odciągnąć uwagę, daję ukochaną zabawkę cokolwiek a sytuacja się pogarsza to co mam zrobić?? daje prosty komunikat, że tym sobie może zrobić krzywdę, odchodzę na kilka kroków dalej i on się sam wycisza, po chwili wstaję i znów się śmieje idąc dalej.

    Mam taki sposób, jak masz inny chętnie go poznam skoro moje dziecko

    PENNY: zwyczajnie cierpi


    a ja nie umiem mu inaczej pomóc:neutral: Pozatym mnie tak kiedyś wychowywano i wiecie co ? nie sądze, że wyszło mi to kiedyś na dobre. Potem było przedszkole, szkoła i szok, że nikt się ze mną nie pieści. Taki jest mój punkt widzenia. Szanuje Wasz.

    Ode mnie tyle w temacie:wink:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeOct 11th 2013 zmieniony
     permalink
    hopelight: Mam taki sposób

    Hope, ale ja nie krytykuję Twojego sposobu (mam wrażenie, że tak to odczułaś, jeśli tak, to przepraszam, bo nie było to moim zamiarem), tylko opisałam mój właśnie powyżej. Nadia ma obsesję na punkcie noży, którymi jemy i też bywa przy stole, bo przecież nie dam jej noża. U nas odwracanie uwagi pomaga po prostu albo tłumaczenie, przytulenie.

    hopelight: Pozatym mnie tak kiedyś wychowywano i wiecie co ? nie sądze, że wyszło mi to kiedyś na dobre.

    No widzisz a mnie wychowywano w duchu samotnego wyciszania się, mama nigdy mnie nie przytuliła, bo już jak się urodziłam to chciała bym była samodzielna :) i w szkole było mi jeszcze ciężej, bo gdy miałam problem to musiałam sobie nadal radzić sama i nie powiem, by na dobre mi to wyszło :confused:

    Ja tylko chciałabym zaznaczyć, że czym innym jest podbieganie za każdym razem do dziecka i branie go na ręce i zalewanie potokiem pocieszających słów (byłam świadkiem takiej sytuacji ostatnio), nie patrząc nawet czy dziecku dzieje się rzeczywiście krzywda, a czym innym danie dziecku wyboru w sytuacji, gdy sami nie jesteśmy do końca pewni, na ile dzieje mu się krzywda. Nadia czasem upadnie i zapłacze, ale jeśli nie chce bym ją pocieszała to nawet do niej nie podchodzę, bo ona wstaje i bawi się dalej. Ale zawsze pytam, czy jest ok.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Hope jedno nie przeszkadza drugiemu. Skoro dziecko chce się uspokoić samo, nie należy mu się narzucać, ale wtedy warto pogadać jak się już wyciszy, żeby dziecko miało świadomość, że to co się z nim przed chwilą działo to złość była i że go za to nie potępiasz, że rozumiesz, że było mu bardzo źle...
    --
    •  
      CommentAuthorMónikha
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Winni: Czasami wystarczy samo: jesteś zły na mnie, bo zabrałam Ci telefon? Choć Cię przytulę. Tak mówię, gdy na moje tłumaczenia reaguje jeszcze większą histerią. I to ZAWSZE pomaga, nie zdarzyło mi się jeszcze aby takie słowa nie pomogły. Dziecku najczęściej łatwiej przeżyć brak niedozwolonej zabawki niż brak naszego zrozumienia...

    Winni, czytałaś może "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały? Jak słuchać, żeby ..."
    Bo to co piszesz, to żywcem metody z tego poradnika :bigsmile:
    -- Mama M & N & W
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Ja myślę tak sobie, że to też jest kwestia tego czy rodzić pojmuje pewne zachowanie jako wymuszanie czy tez nie i stąd różne postawy. I zgadzam się z Winni, po co Hope szukasz innego sposobu skoro tak się Dominik sam wycisza ;> Widocznie w tych sytuacjach pocieszenia nie potrzebuje :)

    Mónikha właśnie się do tej książki przymierzam :>
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 11th 2013
     permalink
    Mónikha: Winni, czytałaś może "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały? Jak słuchać, żeby ..."
    Bo to co piszesz, to żywcem metody z tego poradnika

    A wiesz, że nie? Nie znam nawet tej książki...
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.