Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  permalink
    madziik1983: syn siostry mial 3 lata i 4 miesiace jak sie odblokowal, bo tylko pare slowek umial. Ale jak sie odblokowal do to teraz (9 lat) mu sie buzka nie zamyka


    Tylko mi tej malej zal troche..za pol roku skonczy 4 latka. Nie wiem co ta logopedka z nia na zajeciach robi, ale chyba niewiele skoro nie ma postepu. Ta sie zastanawialam, ze mozna by bylo ja dac do przedszkola do innych dzieci to moze by to cos dalo..... ale nie chce nic mowic, zeby sie meza siostra nie obrazila.

    Wszystkiego dobrego dla Marysi :)
    --
    •  
      CommentAuthorkermitka82
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    madziauk: A zabki jej czasem nie ida? Ja bym skonsultowala ta diagnoze z innym pediatra

    ząbki idą idą ale chyba złapała ode mnie jelitówkę bo sama przechodziłam po świetach...Zaczekam do jutra bedę robic inhalację i dam jej syropek zobaczymy po nocy...bo jeśli to by była np. angina to miałaby gorączkę prawda??? a ona ma tak do 37....
    -- •••
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    Kuleczka,mala chyba powinien zobaczyć neurologopeda , a nie zwykly logopeda. Moim zdaniem to duże opóźnienie jak 4 lata ma i nie mowi. A może problem jest w tym,ze rodzice ja jakby wyreczaja,odgaduja co chce i nie musi mowic?
    Kermitka,jakby to była angina,to ani by nic nie jadla i na pewno by goraczkowa dość wysoko. Dajcie sobie z 2 dni,jak będzie mocniej kaszlała to dasz antybiotyk. Rob inhalacje z soli fizjologicznej 2 x dziennie,odciagaj koniecznie katar,powinno się poprawiac. Chyba,ze będziesz widziala,ze się mocno nasila kaszel lub zacznie wysoko goraczkowac lub temperatura wzrośnie do 37.5-38st..
    Na żeby tez mogą być takie objawy, katar, kaszel i biegunka+stan podgorączkowy.
  2.  permalink
    montenia: A może problem jest w tym,ze rodzice ja jakby wyreczaja,odgaduja co chce i nie musi mowic?


    Asiu raczej nie, bo rodzice sami nie wiedza, co mala chce. Kurcze, nieraz tak mnie korci, zeby powiedziec S., zeby z nia sie wybrala do innego lekarza, ale boje sie, ze bedzie gadanie i sie obrazi.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    od każdej reguły są wyjątki :-)
    --
  3.  permalink
    Ta sie zastanawialam, ze mozna by bylo ja dac do przedszkola do innych dzieci to moze by to cos dalo
    - no siostrzeniec poszedl we wrzesniu do przedszkola a odblokowal sie w styczniu, kumpeli syn tez malomowny a jak poszedl do przedszkola to jakos poszlo i teraz 4 latka konczy za tydzien i juz bardzo duzo mowi... a tak to troche mowil ino do mamy a do obcych to juz wogole.
    --
    •  
      CommentAuthorkermitka82
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    montenia: jakby to była angina,to ani by nic nie jadla
    jeść to nie je prawie nic już 2 dni jest na samym cycku , dzisiaj zjadła trochę rosolku i ociupinke bułeczki którą zresztą się krztusila. inhalacje robię mam syropek zobaczymy. W sumie to jak kaszle to słychać że coś tam się odrywa...

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 02.01.14 20:21</span>
    zresztą jutro sama podjade do tej lekarki i spytam się po co ten antybiotyk. Wypisujac receptę nawet mi nie powiedziala że to antybiotyk bo od razu bym pytała a tak to dopiero zostałam uswiadomiona po przeczytaniu ulotki...
    -- •••
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    I dobrze, pojedz jeszcze raz ,niech osłucha. Jeśli nie ma nic na oskrzelach, to niech powalczy organizm sam, bez antybiotyku. antybola zawsze można podac. Zapytaj czy możesz poczekać do niedzieli np.? Jeśli nie będzie poprawy podasz lek.
    A nie jedzenie może tez być od zebow. Najwazniejsze,ze mleczko pije. Dzieci czasem potrzebują takiej ,,dietki,, tylko mlecznej :wink:
    •  
      CommentAuthorkermitka82
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    Dzięki Montenia:smile: pięknie się zaczął ten nowy rok nie ma co a na dodatek przed chwilą się dowiedzialam że 5- letnia córka mojej przyjaciółki ma ospę właśnie ja wysypalo. a marysia miała z nią kontakt w Wigilię. Żeby tylko Marysię to nie dopadlo bo się chyba zastrzele...:cry:
    -- •••
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    Kermitka,jest na piersi,wiec szanse na złapanie sa mniejsze,bo dostaje przeciwciała. Ty tez mialas kontakt z wirusem,wiec w razie czego gdyby zlapala to ma swiezutkie przeciwciała w mleku i na pewno przejdzie lagodniej. Ja bym wolala,zeby moja przeszla bedac na piersi niż kiedyś tam.
    Jak zlapalismy bostonke i oczywiście mnie zarazily dzieciaki,to ja przeszłam najgorzej,corka na piersi miała 1 pęcherzyk w buzi i kilka na stopach i rekach,normalnie szalały,bawily się. Za to ja chodzic nie mogłam, a jak szlam to na krawędziach stop :(. Jeszcze na sutkach miałam,to już w ogole koszmar był...
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeJan 2nd 2014
     permalink
    Wpadam się pochwalić. Moja Lusia stanęła dzisiaj sama po raz pierwszy!!! Wspięła się przy łóżku. Normalnie zachwycona jestem, cieszę się jak głupia! :bigsmile::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Talka,wszystkiego najlepszego dla dwuletniej Paulinki :flowers::flowers:

    Zawsze kojarzyłam,że moja Oliwka tylko trzy tygodnie młodsza.
    --
    •  
      CommentAuthor_mag_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Dziewczyny czy przy wychodzących 3kach może dziecko wymiotować po mleku? Niczego innego mi nie wraca tylko mleko.
    --
    •  
      CommentAuthormadziii22
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    mag_dre: Dziewczyny czy przy wychodzących 3kach może dziecko wymiotować po mleku? Niczego innego mi nie wraca tylko mleko.

    Mój synek wymiotował 3 dni tylko po mleku. Do tego nie miał apetytu. Wszystko wróciło do normy, gdy trójka się przebiła.
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    sto lat dla Paulinki::):)) niech rośnie zdrowo:)
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Hussy: Talka,wszystkiego najlepszego dla dwuletniej Paulinki

    kasiakuzniki: sto lat dla Paulinki::):)) niech rośnie zdrowo:)


    dzięki! właśnie chciałam wpaść się pochwalić, że mam w domu 2letnią pannicę! :-)
    --
  4.  permalink
    Alez to minelo szybko :) Wszystkiego najslodszego dla Paulinki:))
    --
  5.  permalink
    A ja z radoscia donosze, ze po mega placzu w nocy wyszla w koncu dolna lewa dwojka, alez sie mlody nameczyl...
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    U nas ida gorne czworki. Dolne juz cale wyszly. Gorne powoli sie przebijaja, kielki wyrosly z nich juz napoczatku grudnia. Dzis powrocily nocne placze :( wyginanie sie. Biedny ten moj synus.
    Dziewczyny, jak dlugo rosly Waszym pociechom gorne czworki? Dodam, ze dolne jak juz sie lekko przebily to 2tyg i cale wyszly. A te gorne to sama nie wiem co. Kolejne pewnie beda trojki wychodzic, nie?
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Taki fajny tekst dziś utrafiłam - Możesz ustąpić. Polecam :wink:
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Myślałam, że to o miejscach w autobusie :wink::cool::cool::cool:

    A tak na serio.
    Myślę sobie - wszystko fajnie, ale co jeśli potem dojdzie do sytuacji, że czegoś naprawdę dziecko nie będzie mogło dostać.
    Nie wiem, zapalniczki, noża, kleju super glue, nożyczek etc.
    Co wtedy ? Co jeśli tłumaczenia mamy, że to niebezpieczne i nie wolno, nie pomogą ?
    Będzie wyło bez końca ?
    Tzn tak się zastanawiam co nie, bo nie wiem co w głowach dzieci siedzi a i mój okaz spolegliwy mocno toteż [jak do tej pory] nigdy żadnej sceny jeszcze nie było.
    I nie wiem jak to potem działa. W sensie że ustąpię raz, drugi, trzeci i czy to nie będzie dla dziecka sygnał, że ustąpię mu potem za każdym jednym razem....?
    No chyba, że to tak nie działa jednak :wink:

    Szybki przykład, z placu zabaw [wiem, wiem mamy hardkorowe te place :devil:].
    3letnia Iga sobie nagle wymyśla, że chce zieloną spinkę z Ninkowych włosów.
    Podchodzi i próbuje jej ściągnąć.
    Nina się broni, zaczyna wyć, więc podchodze i mówię tej dziewczynce, że to jest spinka Niny i że ona jej nie chce oddać.
    Iga wpada w histerię taką nie do opisania, że akcja kończy się telefonem matki po męża bo nie jest w stanie sama dziecka z ziemi pozbierać.
    W dwie osoby ją wynoszą, tak się ciska.
    I teraz pytanie - czy ta Iga własnie aby nie nauczona, że jak się rozedrze to dostanie to, co chciała ?
    Bo pamiętam jeszcze wzrok tej matki, w moją stronę. Jakby z pretensją, że tej spinki jednak nie dałam i byłby święty spokój.
    A ja nie dałam bo moje dziecko wyraźnie sobie tego nie życzyło. Poza tym bez przesady co nie.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    TEORKA: I nie wiem jak to potem działa. W sensie że ustąpię raz, drugi, trzeci i czy to nie będzie dla dziecka sygnał, że ustąpię mu potem za każdym jednym razem....?
    No chyba, że to tak nie działa jednak :wink:


    No właśnie to moim zdaniem zupełnie nie tak. Tzn. ja to tak widzę na naszym przykładzie. Od kiedy wywaliłam z głowy ten styl myślenia, który każe widzieć w dziecku swojego wroga - przebiegłego terrorystę, który zrobi wszystko, żeby nas złamać i który tyko czeka na naszą najmniejszą nawet słabość, żeby przejąć władzę, to okazuje się, że jest o niebo lepiej. Czasem ustępuję, czasem nie. Zależy od wagi sprawy. Naprawdę nie widzę sensu toczenia wojny o jakąś pierdołę tylko po to, żeby "pokazać dziecku, kto tu rządzi". I wiesz co? Sama byłam zdziwiona, że to działa pozytywnie, ale jednak działa. Bo moje dziecko widząc, że nie zawsze moje jest na wierzchu, że czasem ona może zadecydować, może mieć rację, automatycznie przestaje walczyć do upadłego w sytuacjach, w których to jednak moje musi być na wierzchu (czyli na przykład, jak jej się zachce super glue, jak napisałaś :wink:). Taki układ - ja jej odpuszczam w sprawach dla mnie nieważnych (ale dla niej być może kluczowych), a ona, wiedząc że pozwalam jej decydować, szanuje moje granice (jeśli muszę je postawić). Tak, to działa, zdecydowanie. Przecież jak się kogoś 100% czasu próbuje trzymać na krótkiej smyczy, to wiadomo, że się będzie buntować. A jak się trochę jednak tę smycz poluzuje, to obie strony mają się lepiej.

    W ogóle to ja uważam, że najgorsze są skrajności. Źle jest trzymać dziecko na krótkiej smyczy i stale dawać mu do zrozumienia, że nie ma nic do powiedzenia. Ale tak samo źle jest pozwalać mu decydować o wszystkim, jak leci. Granice są potrzebne każdemu.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Aha czyli Twoja córka jest w stanie potem rozgraniczyć, że jeśli mama stanowczo mówi "nie wolno, tego ci nie dam" i powtarza to dwa razy, to nie ma o co "walczyć" bo mama i tak nie ustąpi, tak ?
    Jeśli to tak działa to spoko luz :wink:
    Bo ja właśnie myślałam, że potem mimo tłumaczenia ze strony dorosłego dziecko będzie się ciskać dopóty, dopóki nie dostanie tego, o co wyło.
    No bo skoro kilka razy jednak się mama ugięła...

    Kurde ciężka sprawa z tym wychowywaniem dzieci :cool:
    Tzn ja tam jeszcze nie narzekam, bo nie mam na co, ale gdyby mi się "trudny" przypadek trafił to nie wiem, co i jak bym zrobiła :wink:

    hydrozagadka: W ogóle to ja uważam, że najgorsze są skrajności. Źle jest trzymać dziecko na krótkiej smyczy i stale dawać mu do zrozumienia, że nie ma nic do powiedzenia. Ale tak samo źle jest pozwalać mu decydować o wszystkim, jak leci. Granice są potrzebne każdemu.


    No no no.
    Ja tak właśnie z tego artykułu wywnioskowałam.
    Tylko nie wiedziałam na ile dziecko jest w stanie potem tych granic przestrzegać.
    Na pewno też zależy od wieku dziecka co nie?
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    TEORKA: Aha czyli Twoja córka jest w stanie potem rozgraniczyć, że jeśli mama stanowczo mówi "nie wolno, tego ci nie dam" i powtarza to dwa razy, to nie ma o co "walczyć" bo mama i tak nie ustąpi, tak ?


    Teraz już powoli potrafi. Jak miała 2 lata, niekoniecznie :devil: Ale to nie jest tak, że ja mówię "nie wolno" i koniec tematu. Jednak staram się wyjaśnić jej za każdym razem, dlaczego nie. No nie wiem, coś w stylu "nie chcę, żebyś bawiła się moimi okularami, bo są zbyt delikatne, jeśli się zniszczą, to będę źle widziała". To na pewno bardziej ją przekonuje niż takie "nie, bo nie". Pamiętam to akurat z mojego dzieciństwa - zawsze było po prostu "nie, bo nie i koniec dyskusji". Bardzo się buntowałam przeciwko temu.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    hydrozagadka: Ale to nie jest tak, że ja mówię "nie wolno" i koniec tematu.


    E nie no, wiadomiks.
    Żadna z nas chyba tak nie robi no bo skąd dziecko ma wiedzieć czemu mu czegoś nie wolno, co nie ?


    elfika: bo maz pracoholik do tego jedyny zywiciel. wiecznie dzialajacy mi na przekor, no bo przeciez coreczka tatusia, no bo przeciez trzeba nieobecnosc wynagrodzic. jednoczesnie ciagle podwaza moj autorytet


    O rany współczuję bo chyba nie ma nic gorszego jak to, kiedy mąż i ojciec dziecka nie wspiera nas w naszych decyzjach i postanowieniach.....
    --
  6.  permalink
    U mnie model rodziny podobny, choc co do wychowania mamy podobne zdanie.
    Niestety nasz syn nie jest z tych ugodowych. Bardzo nie lubi sprzeciwu. Wszytsko zaczelo sie jakies 2-3 miesiace temu. Na kazde nasze nie jest bardzo zywa reakcja. Maly aktor potrafi sie rzucac po podlodze, uderzac glowa w fotelik badz sciane. Zrobi wszytsko by zwrocic nasza uwage. Placze/wyje tak ze w szkole aktorskiej tak nie ucza. Wystarczy jednak zapytac czy moze ma ochote na kulki (borowki) i cala sztuka cichnie.

    Ostatnio ubzdural sobie ze w kartonie na szafie jest jakies auto. I koniecznie mialam mu je dac. Auta tam nie bylo wiec cala akcja trwala 30 minut.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    elfika: a powiedz mi czy macie z mezem wspolny front? czy kazde z Was przestrzega tych granic w stosunku do dzieci w ten sam sposob? czy wspieracie sie w odpuszczaniu i sztywnym trzymaniu granic?


    Tak, generalnie mamy wspólny front. Wiadomo, czasem są zgrzyty, ale jakoś staramy się trzymać wspólnych założeń. I wierzę, że bez tego może być trudno. Szczerze? W ogóle sobie nie wyobrażam, jak to wygląda, kiedy mama swoje, tata swoje, a dziecko gdzieś po środku się miota między jednym a drugim. W końcu to też chyba jakoś zaburza jego poczucie bezpieczeństwa (?).

    Matylda1982: Niestety nasz syn nie jest z tych ugodowych. Bardzo nie lubi sprzeciwu. Wszytsko zaczelo sie jakies 2-3 miesiace temu. Na kazde nasze nie jest bardzo zywa reakcja. Maly aktor potrafi sie rzucac po podlodze, uderzac glowa w fotelik badz sciane. Zrobi wszytsko by zwrocic nasza uwage.


    Matyldo, ale z suwaka widzę, że twój synek to jeszcze naprawdę maluszek. Nie wymagałabym od niego zbyt wiele na tym etapie, starsze dzieci często nie ogarniają swoich emocji, a co dopiero takie małe dziecko. Piszesz, że żąda waszej uwagi - to dajcie mu ją. Może ma jej zbyt mało i stąd takie zachowania? Może nie zwracacie na niego uwagi, kiedy jest spokojny, to sięga po takie środki, żebyście go zauważyli?
    •  
      CommentAuthorDorit
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    hydrozagadka: W ogóle to ja uważam, że najgorsze są skrajności.

    otóz to, przeczytałam z ciekawością kawałek bloga- super! Dzięki!
    --
  7.  permalink
    [quote=hydrozagadka][/quote]

    To nie do konca tak. On ogolnie jest bardzo grzecznym dzieckiem do momentu kiedy nie uslyszy magicznego "Nie". Potrafi sie ze mna bawic, siedziec w fotaliku gdy sprzatam badz gotuje. Sceny dantejskie dzieja sie tylko gdy mu sie na cos nie pozwala. Tak jakby chcial nas ukarac tym ze sie uderzy za to ze mu nie pozwalamy. Chic to zupelnie bez sensu,bo dzieci tak nie mysla.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Elfika, ale nie bardzo rozumiem tego, co napisałaś.... To nie z 4-letnim dzieckiem jest problem, ale z Toba i Twoim mężem. Dziecko jest w tym przypadku ofiara, niestety...

    W takich przypadkach, trzeba najpierw dojść do porozumienia z mężem, zeby w ogole moc mowic o sensownym wychowaniu dziecka....

    Co do histerii i ustępowania... Zdarza nam sie. Ale to widac, czy histeria jest efektem zmęczenia i ogólnego rozdrażnienia, czy proba własnych sił.
    Jesli ustępujemy, to staramy sie delikatnie zamanipulowac sytuacja, zeby obie strony były usatysfakcjonowane.

    Teo, przykład z piaskownicy to moim zdaniem efekt tego, ze nikt Igi nie nauczył, ze nie zabiera sie komus rzeczy oraz tego, ze wlasnie w wiekszosci sytuacji mu sie ustępuje....

    Ja zawsze myśląc o moim dziecku, pamietam o tym, ze ja tez miewam gorsze dni i zachowuje sie wtedy irracjonalne i nawet najbardziej rzeczowe argumenty do mnie nie przemowia.
    No to skoro ja nie moge ogarnac pewnych sytuacji, to moje 2,5-letnie dziecko ma to bez problemu robic?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    TEORKA: Kurde ciężka sprawa z tym wychowywaniem dzieci :cool:
    Tzn ja tam jeszcze nie narzekam, bo nie mam na co, ale gdyby mi się "trudny" przypadek trafił to nie wiem, co i jak bym zrobiła :wink:


    Teo, święte słowa, bardzo cieżka sprawa. My mamy taki hardcorowy przypadek. Jak się na coś uprze (wczoraj na tłuczek do mięsa) to nic nie odwróci jego uwagi - NIC. Mąż wyjął nowy samochodzik, bo robiło się niebezpiecznie (jak u Matyldy - rzucanie się na kafelki, próby kopnięcia szklanych drzwi), no masakra, a Krasnal patrzy na samochodzik i do mnie rękę, żebym mu tłuczek dała. Na nic próby tłumaczenia, że to niebezpieczne, że to mamusi, że zrobi sobie kuku. Owszem - pokazywał na ostatnio skaleczony język, ale nadal wyciągał rączkę. Co robić w takich sytuacjach?

    Są tak potworne krzyki w takich momentach, że boję się, że na nas policję sąsiedzi naślą, że dziecko katujemy. Kocham mojego Krasnala, ale jest naprawdę ciężkim przypadkiem buntu dwulatka, bo to raczej nie charakter taki (przynajmniej mam taką nadzieję). Żeby było śmieszniej to ja siedzę z nim, spędzam każdą wolną chwilę, wychodzi nawet na to, że przy Skrzacie jestem mniej, także ma moją uwagę na full. Robimy razem mnóstwo rzeczy, ale kompletnie mnie rozwala przy takich zachowaniach :(((

    Treść doklejona: 03.01.14 14:55
    I mamy to "szczęście", że najczęściej chce te rzeczy, którymi sobie może krzywdę zrobić :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Elfika, no ale co innego mozna Ci napisac? No powiedz, tak szczerze...
    Ze z dzieckiem robic to i tamto? No zaczniesz tak robic a sama wiesz,ze jednym posunięciem meza, Twoja praca pójdzie na marne.

    Dlatego napisalam to, co powinno byc zrobione w pierwszej kolejności. Trzeba z mężem przedyskutować jak chcecie wychowywać dziecko... Trzeba jakiegos kompromisu - jedno i drugie musi gdzieś ustąpić...

    Gdzie tu kopanie leżącego? Mnie zwyczajnie jest szkoda dziecka, bo ono najbardziej po tyłku dostaje w takich sytuacjach.
    --
    •  
      CommentAuthorkermitka82
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    wiem że piszecie na poważny temat buntu dzieci ale chciałabym o coś zapytać. przepraszam że przerywam wątek ...wybieram się dzisiaj z Marysia do lekarza prywatnie bo ma mokry kaszel, byłam z nią wczoraj w przychodni- osluchowo ok gardło lekko zaczerwienione a zapisała antybiotyk i chcę to sprawdzić. Mówić lekarzowi o. tym czy poczekać na jego diagnozę ????
    -- •••
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Frag, a ja bym wlasnie dała dziecku tłuczek(chyba,ze to taki z tasakiem, to oczywiscie, ze nie), ale pod warunkiem, ze pobawimy sie nim razem i razem bedziemy nim stukać itd.

    Ja na poczatku bylam strażnikiem szuflad w kuchni, bo Wojtek non stop je otwierał i cos z nich wyciągał. Po pewnym czasie zaczęło mnie to męczyć. Niebezpieczne przedmioty przeniosłam w niedostępne miejsca i pozwoliłam wyciągać Wojtkowi rzeczy... I wiesz co potrwalo to max. miesiąc i mu sie znudziło. Teraz sobie czasem garnki do zabawy wyciągnie. Ale szuflady przestały dla niego istniec.

    Jak patrzę na Wojtka, to faktycznie jest cos w tym, co napisała hydro. Jak sie człowiek tak bardzo nie spina w zakazach, to dziecku szybciej przychodzi zrozumienie, ze pewnych rzeczy jednak kategorycznie nie wolno.
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    U nas Jas dopiero zaczyna wchodzic w jakiś bunt, robi wszystko na odwrót, to czego nie wolno robi najczęściej. Przykład z dziś 13 godzina na drzemkę, ani mysli spac, lata za kotem..Mówię zatem, że pójdziemy na spacer i zaniesiemy kurkom chlebek-on tak chętnie, ale jak biorę jego spodnie by mu założyć to jak strzała leci pod stół.. no więc mówię, nie chcesz to zostajemy w domu i zaraz idzesz spać,wyszłam z pokoju do kuchni, przybiegł zaraz i pokazuje na chlebek i mówi "koko". Zatem biorę spodnie a on znó to samo i tak było 5 razy az straciłam cierpliwość.. Wziełam go na kolana i mówię albo spacer albo idziesz spać-ryk był taki, że uszy pękają. Połozylam go to zacząl stawac i się wydurniać. No i teraz JAK wychować dobrze? Dziś pomoglo to, że stanowczo, podniesionym tonem mówiłam(jak dowódca z woja:surprised:), że jak nie chcesz spać to ubieram cię na spacer i masz byc grzeczny, każdy ruch jego powtarzałam stój grzecznie- dzieki temu ubrałam go i zeszliśmy na plac, gdzie na huśtawce złożył się jak scyzoryk i usnął... to tylko przykład sprzed 2 godzin, takich z dnia na dzień jest coraz więcej
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Elfika wydaje mi się, że nie ty jedna masz problem z przepracowanym mężem, ale
    elfika: bo to ja ciagle tocze ten pierd.dolony kamyczek zawany rodzicielstwem.
    tak nigdy bym nie powiedziała:sad:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Wiesz co elifika? W zyciu by mi nie wpadło do glowy, zeby wspólne wyjście na płac zabaw bylo dla ludzi a nie dla mojego dziecka....:confused:
    Ale zaraz bedzie, ze sie słów czepiam, bo napewno nie o to Ci chodzilo....

    Z Twoich wypowiedzi(nie tylko z tej jednej i nie tylko z dzisiejszych) daje sie wyczuć, ze masz strasznie roszczeniowe podejscie do innych...
    Nie bez przyczyny pisalam wyzej o potrzebie kompromisu....
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Jaheira: Ja na poczatku bylam strażnikiem szuflad w kuchni, bo Wojtek non stop je otwierał i cos z nich wyciągał. Po pewnym czasie zaczęło mnie to męczyć. Niebezpieczne przedmioty przeniosłam w niedostępne miejsca i pozwoliłam wyciągać Wojtkowi rzeczy... I wiesz co potrwalo to max. miesiąc i mu sie znudziło. Teraz sobie czasem garnki do zabawy wyciągnie. Ale szuflady przestały dla niego istniec.


    U nas identyczny przykład. H. w wieku 18 miesięcy odkryła szuflady. Zabraniałam z żelazną konsekwencją - miałam wtedy w głowie poukładane, że tak trzeba. Były wrzaski nieziemskie na każde "nie" i regularna wojna o te szuflady. Trwało długo, aż w końcu odpuściłam - i co? Znudziło się w momencie. Wszak zakazany owoc smakuje najlepiej :devil:

    N. również w wieku 18 miesięcy zainteresowała się szufladami. Zrobiłam, jak Jahe - to, co niebezpieczne, schowałam poza jej zasięgiem, a szuflady pozwoliłam otwierać do woli. Po tygodniu, no, może dwóch temat był dawno za nami.

    Jeżeli chodzi o tłuczek, to ja też bym pozwoliła pod nadzorem pobawić się. Dlaczego nie?
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    hydrozagadka: N. również w wieku 18 miesięcy zainteresowała się szufladami. Zrobiłam, jak Jahe - to, co niebezpieczne, schowałam poza jej zasięgiem, a szuflady pozwoliłam otwierać do woli. Po tygodniu, no, może dwóch temat był dawno za nami.


    My wlasnie jestemy na tym etapie, zainteresowania szufladami. I chyba skorzystam z Waszej rady i poprzekladam rzeczy z dolnych - by synem mogl sie pobawic.
    Co zrobic z tymi wyzszymi, do ktorych siega (raczka tez do srodka najwyzszej stajac na paluszkach)? Chcialabym kupic na czesc szuflad i szafek jakies zabezpieczenia, mozecie polecic sprawdzone firmy? (fajnie jakby byly dostepne w UK).
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Jaheira: Frag, a ja bym wlasnie dała dziecku tłuczek(chyba,ze to taki z tasakiem, to oczywiscie, ze nie), ale pod warunkiem, ze pobawimy sie nim razem i razem bedziemy nim stukać itd.Ja na poczatku bylam strażnikiem szuflad w kuchni, bo Wojtek non stop je otwierał i cos z nich wyciągał. Po pewnym czasie zaczęło mnie to męczyć. Niebezpieczne przedmioty przeniosłam w niedostępne miejsca i pozwoliłam wyciągać Wojtkowi rzeczy... I wiesz co potrwalo to max. miesiąc i mu sie znudziło. Teraz sobie czasem garnki do zabawy wyciągnie. Ale szuflady przestały dla niego istniec.


    Jahe, takie mniej niebezpieczne rzeczy to daję i razem robimy "stuku puku" (nawet młotek męża). Ale to jest z taką siekierką z drugiej strony, więc nie ma opcji. Ja akurat ciachałam mięso i to zobaczył. Drugi przykład - to akurat sąsiedzi widzieli - Krasnal się uparł, żeby zabrać z trawnika kupę psią. Nie ma, ze nie, że fuj (tak, fee, potwierdza, po czym wyciąga ręce po nią). Tłumaczę, odciągam, a ten rrzutem na chodnik. I najgorsze jest to, że ja go wtedy nie mogę inaczej podnieść jak za kombinezon (łapię z tyłu jak torebkę i podnoszę), bo młody tak się wije, wyciąga w górę ręce, ze nie ma opcji, żeby go inaczej chwycić. KOSZMAR. Te wszystkie przykłady dzieci rzuczających się na podłogę w marketach czy na ulicy - ja to mam. I nie przechodzi, trwa już kilka dobrych miesięcy, są dni lepsze i gorsze, ale nie widzę końca.

    elfika: mimo meza funkcjonuje jak samotna matka.


    Ja mam przyjaciółkę z takim wiecznie nieobecnym mężem - pozostaje mi tylko współczuć, widzę, że to jest cholernie ciężkie - u niej też mąż w dni kiedy jest w domu próbuje jakby nadrobić stracony czas i to, co jest normą w domu jak jest mama tak jak przyjeżdża tata wszystko trafia szlag.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    I tak sobie czasem myślę, czy to nie jakieś cholerne ADHD, bo mały jest cały czas w ruchu, już kilka razy lądowaliśmy u lekarzy, bo coś sobie zrobił (a to przegryziony język, a to zeskoczył z drzewka kota i ręka mu spuchła), po prostu mam dynamit w domu. Nie usiądzie nawet na sekundę. Dochodzi do tego, ze boję się wyjść do łazienki, bo nie wiem, co mu do głowy strzeli. Nie wiem, czy to chłopcy sa tacy, czy co. Czytam o Nince Teorkowej i nie powiem, trochę zazdroszczę, bo opcja niemowlę z nieustającą kolką + prawie 2-latek z buntem i petardą w tyłku to po prostu codziennie dodatkowe siwe włosy i łzy wylewane wieczorami mężowi w rękaw.
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Frag Jas tez jest niezłe ziółko, jak się komus opowiada to tak słuchaja, ale jak zobacza na własne oczy to z lekka szczena opada, ale myslę że to nie ADHD (moja tesciowa zaryzykowąła tym pytaniem do mnie, myślalam że ją zgladzę) a temperament, ja wcala Teo nie zazdroszcze, nie chcialabym az nadto spokojnego dziecka, sama jestem energiczna osobą
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    Kakai: myslę że to nie ADHD (moja tesciowa zaryzykowąła tym pytaniem do mnie, myślalam że ją zgladzę


    Ja usłyszałam to samo ostatnio...

    Kakai, ja też energiczna, dlatego się cieszyłam, że Krasnal w miejscu nie usiedzi, ale teraz robi się po prostu niebezpiecznie, a ja czuję, że nie mam na niego żadnego sposobu :( No i to rzucanie się na podłogę jak dostaje histerii, boję sie, że sobie zrobi krzywdę. Ech, nikt nie powiedział, że będzie łatwo ;)

    I jeszcze tak potwornie szybko biega,że nie wychodzę z nim nigdy sama, tzn. ja, Skrzat i Krasnal. Never ever. Ktoś musi być z nami, bo ta osoba łapie wózek w razie czego, a ja puszczam się w pościg za Krasnalem - czasem i ja mam problem, żeby go dogonić. Dlatego muszę dbać o kondycję ;)))
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    The_Fragile: Kakai, ja też energiczna, dlatego się cieszyłam, że Krasnal w miejscu nie usiedzi, ale teraz robi się po prostu niebezpiecznie, a ja czuję, że nie mam na niego żadnego sposobu :( No i to rzucanie się na podłogę jak dostaje histerii, boję sie, że sobie zrobi krzywdę. Ech, nikt nie powiedział, że będzie łatwo ;)

    I jeszcze tak potwornie szybko biega,że nie wychodzę z nim nigdy sama, tzn. ja, Skrzat i Krasnal. Never ever. Ktoś musi być z nami, bo ta osoba łapie wózek w razie czego, a ja puszczam się w pościg za Krasnalem - czasem i ja mam problem, żeby go dogonić. Dlatego muszę dbać o kondycję ;)))

    jak to czytam to domyślam się, że jeszcze trochę przede mną:smile: w rodzinie i u znajomych zaobserwowałam, że ok 3 roku życia dzieci się wyciszają troszke, może jest nadzieja:bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Frag, chyba nie zarejestrowalam, ale co Wy robicie, gdy Krasnal rzuca sie na ziemie? Dyskutujecie z nim itp? U nas to zawsze poglebia awanture.
    Czasem jest tak, ze gdy Wojtek krzyczy, chce cos kopac itp. to wrecz go do tego zachecam. Oczywiscie wszystko w ramach zdrowego rozsadku. Czesto jest tak, ze Wojtek probuje, ale szybko przestaje. Bo po co robic cos na co mama pozwala?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Kakai: że ok 3 roku życia dzieci się wyciszają troszke, może jest nadzieja:bigsmile:


    :bigsmile::bigsmile: Czekam z nie-cierpliwością :wink: Po prostu chciałabym jeden dzień, kiedy serce mi nie zamiera, bo*:

    - wychodząc z łazienki
    - wychodząc z kuchni
    - odwracając się do Krasnala plecami
    - patrząc na Skrzata

    widzę, że Krasnal*:

    - wdrapuje się na parapet
    - skacze z owego parapetu na łóżko, odbija się i ląduje na ziemi
    - próbuje wejść do pralki (pralka otwierana od góry)
    - próbuje zatrzasnąć sobie zmywarkę na łapce
    - próbuje wywieźć Skrzata leżącego spokojnie w bujaczku
    - wkłada głowę do kuwety
    - wkłada głowę do wc...
    *niepotrzebne skreślić :devil:

    Treść doklejona: 03.01.14 16:13
    Jaheira: Czasem jest tak, ze gdy Wojtek krzyczy, chce cos kopac itp. to wrecz go do tego zachecam. Oczywiscie wszystko w ramach zdrowego rozsadku. Czesto jest tak, ze Wojtek probuje, ale szybko przestaje. Bo po co robic cos na co mama pozwala?


    A Ty wiesz, że tej opcji nie próbowałam jeszcze nigdy??? Racja - jak histeryzuje to próbowaliśmy rozmawiać/podnieść głos/tłumaczyć/wychodzić. Najczęściej działa to ostatnie - Krasnal wtedy wstaje, otrzepuje się i idzie do drugiego pokoju jakby nigdy nic. Ale na zewnątrz przecież tego nie zrobię...

    Dobra nasza, wypróbuję jeszcze Twoją opcję, a nuż to zadziała? :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    The_Fragile: - wkłada głowę do kuwety


    heh wiem, że to nie jest zabawne ale fajnie się to czyta, wiesz kiedyś kot miałczał cąły dzień, nie wiedzielismy czemu, potem odkrylismy że kręci się koło kuwety ale nie wchodiz tam, my zaglądamy a tam samochodziki, piłeczki itd:bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Frag, ja mam 2 takie dynamity w domu. Ciezko jest im usiedzien na miejscu, w zasadziedzie codzien cos sobie robia :confused:
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 3rd 2014
     permalink
    Montenia, nie pocieszasz ;)))) Ale łatwiej mi będzie chyba jak drugi ewentualny dynamit będzie już chodził, bo Skrzat jest calusieńki dzień na rękach i tak z nim ganiam za Krasnalem.

    Albo będzie gorzej, bo jeden pobiegnie w jedną, a drugi w drugą ;)

    Kakai - rewelka, myślałam, że puenta będzie taka, że w kuwecie siedzi Jaś :DD
    --
    •  
      CommentAuthorKakai
    • CommentTimeJan 3rd 2014 zmieniony
     permalink
    The_Fragile: Kakai - rewelka, myślałam, że puenta będzie taka, że w kuwecie siedzi Jaś :DD

    nie no prosze CIę:tongue: na razie przemawia do nie go że tam sa kupy i smierdzi:bigsmile:

    Tak z innej beczki chciałabym spytac mamy ruchliwych dzieci, jak rodzicie sobie ze skracaniem włosków? nas czaeka pierwsze strzyżenie, nie wiem czy sama coś robić czy iśc do fryzjera.Obawiam się, że będzie mega ryk i się nie uda, bo nawet obciąc paznokcie to cud
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.