Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
w ramach bezpiecznej przestrzeni doświadczać
Swoją drogą ja też nosiłam nocnik na głowie - mam zdjęcie nawet :D
sama wpadła.
Tak, Frag, ale dążę do tego, żeby przekazać swoją myśl, która brzmi, że nie da się wszystkiego przewidzieć, wszystkiego zabezpieczyć. Natomiast przy podobnym zachowaniu (np. zabezpieczaniu miejsc) można mieć różne podejście i w różny sposób to przekazywać dziecku (no dobra, może jestem zawodowo spaczona, ale to co i jak mówimy i myślimy ma dla mnie wielkie znaczenie). Czy teraz Brombap (wybacz, że się Ciebie uczepiłam) ma nigdy już nie dać Marcie plasteliny? Kiedyś będzie musiała jej zaufać i dać, no nie? Dziecko połykające baterię czy wkładające sobie do ucha czy nosa kulki nie ma pojęcia czym to grozi.
Ale jesteś na 100 % pewna, że nic się mu nie stanie od dotykania dekodera pod prąd podłączonego ?
Tak, jestem pewna
tak naprawdę nie da się zapewnić 100% bezpieczeństwa. Zgadzam się również z tym, że dziecko nie ma wiedzy i zdolności analizowania dorosłego. Ale jednocześnie wolę relację opartą na zaufaniu na tyle dużym, na ile potrafię i pozwolić w ramach bezpiecznej przestrzeni doświadczać - że nożyczkami może się ukłuć, szafką przyciąć palec a o piekarnik oparzyć. Nie mówię, że to się nie zmieni, ale na ten czas mi i mojemu dziecku jest z tym dobrze.
Ale chodzi o to, że trochę dziwnie jest mówić, że "moje dziecko to nigdy", bo tego nie jesteśmy pewni ;)
Nigdy niczego mi nie zepsuł, nie zepsuł żadnej swojej zabawki, 99% mogłabym wystawić na allegro jako nowe
jestem pewna" jak sobie poczytacie odpowiedni kawałek dyskusji, dotyczyła dekodera i tego, że uważam, że nic się mojemu dziecu nie stanie jeśli go będzie dotykał
brombap: ielokrotnie mówiliśmy, że do nosa i uszu nic się nie wkłada.
Ale o plastelinie nie wspomnieliście pewnie? ;)))
WINNI ale jakim cudem możesz być pewna prądu płynącego w kontakcie ?
W sensie, że ten prąd Adasia nie kopnie.
Przecież to niedorzeczne zupełnie
Nigdy Nince nie pozwalałaś?
A wypadki zdarzyć się mogą wszędzie i zawsze, i to niezależnie od tego czy dziecko będzie 2 latkiem czy 10 latkiem, i akurat jeśli chodzi o prąd, to doświadczenie czy mądrość lub brak tychże, nie mają tu znaczenia.
nie tylko 2,5 ale i 12,5 a wtedy są jeszcze glupsze. ...;) i wiesz mi kreatywność mojego 10 latka mnie zadziwia :-)
Wy twierdzicie, że to złe.
Czyli co ? Mam jej pozwolić spróbować raz, czy drugi na jezdnie wybiec i się przekonać osobiście, czy mama faktycznie ma rację mówiąc, że NIE WOLNO.
Nie rozumiem trochę Waszego sposobu postępowania, serio
Oraz jak 12-sto latka pokopie przy odkurzaniu to nie dlatego, że będzie on pchał paluchy tam, gdzie nie trzeba. A tak chyba jest w przypadku dziecka babrającego się w dekoderze.
Są takie sytuacje, kiedy w bezpośredniej obronie życia i zdrowia ja stosuję zakazy. I tylko wtedy.
No i zakaz ma to do siebie, że kusi aby go złamać, zwłaszcza jak się nadarzy nieobecność rodzica,
Jeżeli zaś kiedyś pod moja nieobecność go skusi, to cóż... tak samo może skusić Twoja Ninkę, pod Twoja nieobecność.
Ale uważam, że Ty pozwalając Adasiowi na pewne zachowania troszkę jakby go bardziej "prowokujesz" i zachęcasz.
Nina nawet nie podchodzi do półki ze sprzętem. Traktuje ją jak powietrze, jakby jej nie było w ogóle.
ja wychodzę z założenia, że najbardziej kusi to co niedozwolone
Na razie i przy Tobie
opieram się też na opiniach psychologów
Różnica polega na tym, że Ty wierzysz w siłę swojego zakazu, a ja po prostu staram się wierzyć mojemu dziecku, że jest z natury dobre i mądre, a nie złe i głupie
Winni, no kurcze, ale przecież zupełnie przesuwasz kategorie.
Tylko Teo czy Fragile nie boją się użyć słów "zakazuję dziecku", wy to samo nazywacie słowami "rozmawiam z dzieckiem", bo macie alergię na słowo "zakaz".
taki "zakaz" jest wstępem do wyczerpującego objaśnienia konsekwencji i słowa też są dobrze dobierane, bo to po prostu mądra i życiowa kobieta jest :)
Tylko Teo czy Fragile nie boją się użyć słów "zakazuję dziecku"
pracuję w przedszkolu, w którym moja koleżanka nie daje dzieciom "kar" tylko "wyciąga konsekwencje". Słowo "kara nie przechodzi jej przez usta. Nie mniej dziecko i tak wie, że ma "karę" :P i nie mówi w domu, że otrzymało konsekwencje lecz... wiadomo...
ale dla mnie to nadal "kara".
No własnie dziewczyny, a jakie Wy stosujecie systemy nagród i kar? Czy skutkują?