Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    migg: w ramach bezpiecznej przestrzeni doświadczać


    Ależ pewnie, że tak. Dlatego napisałam, że rodzice są od tego, żeby te maluchy uczyć. Natomiast NIGDY, ale to nigdy przenigdy nie możemy być pewni, że dziecko czegoś nie zrobi - dlatego zabrałam głos w tej dyskusji ;)

    Swoją drogą ja też nosiłam nocnik na głowie - mam zdjęcie nawet :D
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    The_Fragile: Swoją drogą ja też nosiłam nocnik na głowie - mam zdjęcie nawet :D
    No widzisz, Frag, a sikasz do kibelka a nie w pieluchę :cool:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    migg: sikasz do kibelka a nie w pieluchę :cool:


    :crazy: Ale do nocnika nie siusiałam, panicznie się go bałam jak nie był na głowie ;))))
    --
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    The_Fragile: Swoją drogą ja też nosiłam nocnik na głowie - mam zdjęcie nawet :D

    Hehe :)
    A ja podobno na nocniku jeździłam po całym mieszkaniu!:bigsmile:
    Donoszę, że Kacper mimo, że latał po drzemce w pieluszce i całą zapełnił to postanowił jeszcze jedno siusiu zrobić do nocniczka:bigsmile: Co prawda posadziłam go na kupkę, bo przytakiwał, ze kupkę właśnie chce zrobić, a tu siuśki:confused: No i nie wiem czy tak rygorystycznie zacząć go odpieluchowywać czy jeszcze się wstrzymać... Obawiam się, że z brzuchem teraz nie podołam, ale widzę, że jest chętny... Ehhh
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Ja czasem to sobie myślę, że z dzieckiem to jak z facetem. Pewne rzeczy trzeba nazywać wprost - a konkretnie te, które mogą wpływać na bezpieczeństwo.
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Hej mamuśki wpadłam do was na chwilę pochwalić się ,ze u nas dziś się zaczęła akcja odpieluchowanie . Piotruś siedział parę minut na nowym nocniku nie dłużej bo była późna pora i ani razu z niego nie uciekł , nie załatwił się ale jestem pewna ,ze z biegiem czasu załapie o co chodzi z nocnikiem.
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    A co do braku pewności, to kurczę, ja siebie też nie jestem pewna, że nigdy przenigdy czegoś nie zrobię, podobnie jak innych bliskich dorosłych też całkowicie nie jestem pewna. A jednak sobie i innym ufam, no nie? Na tej zasadzie staram się ufać dziecku. W pewien ograniczony sposób (no dobra, do dziś np. nie ufam jej, gdy idziemy chodnikiem przy ulicy, mimo że jest bardzo spokojnym dzieckiem), ale ufam.
    A co do tej redefinicji, to hmm... powiem tak, na dzień dzisiejszy wydaje mi się że ta większa odpowiedzialność związana z większym zaufaniem dziecku nie szkodzi (tzn. jasne, może ono zrobić coś głupiego, ale tak samo może zrobić bez zaufania) - jasne jest to trudniejsze dla dziecka, ale również rozwijające. I chciałabym tak myśleć dalej, ale o tym wypowiem się, jak Lila będzie nastolatką.
    Brombap a Ty rozmawiałaś z nią o tym, dlaczego tę plastelinę do nosa sobie zapakowała?
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Migg, no oczywiście.
    Usłyszałam, że sama wpadła.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    No tak, ale Migg, raczej jesteś pewna, że nie włożysz długopisu do kontaktu? Czy owej plasteliny do nosa? Czy nie zrobisz innej naprawdę głupiej rzeczy? Ty wiesz jakie mogą być konsekwencje jazdy np. 100 w miejscu gdzie jest ograniczenie do 60, wiesz, że to grozi wypadkiem, śmiercią i podejmujesz takie ryzyko. Dziecko połykające baterię czy wkładające sobie do ucha czy nosa kulki nie ma pojęcia czym to grozi.

    Treść doklejona: 12.06.14 21:49
    brombap: sama wpadła.


    :tooth: Wturlała się przecząc zasadom grawitacji ;))) Przepraszam, wiem, że to nie jest śmieszne, ale dzieci potrafią rozwalić...
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    brombap: Usłyszałam, że sama wpadła.
    Wybacz, ale bardzo mnie to rozbawiło :) Czyli że jakby nie chciała Ci powiedzieć, dlaczego to zrobiła?
    Wiesz, ja jako mama dwulatki myślę kategoriami dzieci do tego wieku, i nie wpadłam na to, że 4,5latki mogą mieć swoją wizję wytłumaczenia, dlaczego coś zrobiły.
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    No, Frag, po tym tekście Marty to już mi wszystko opadło.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 12.06.14 21:54</span>
    Migg, to nie chodzi o to, że nie chciała powiedzieć. Bawiła się, było fajnie, tak się jakoś stało. Może się zamyśliła a rączki zrobiły swoje? I samo wpadło?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Migg, niekoniecznie nie chciała. Dzieci postrzegają wszystko chyba jakoś inaczej. Ja pamiętam, jak byłam mała i pobazgrałam zeszyt mojego brata, że zwaliłam winę na...krasnoludki i plastusia. Tak, wiem, że to ja zrobiłam, ale byłam pewna, że one mi pomagały ("krasnoludki mi kazały" ;))). Powiedziałam to rodzicom, pokazałam, że krasnoludki wypełzły spod listewki, plastuś mieszkał w piórniku mojego brata. No WIDZIAŁAM to. Tak samo jak widziałam pana, który pływał po Wiśle łódką, podpłynął do mnie i do mamy, zabrał nas na przejażdżkę i się całowali. I opowiedziałam to tacie. A pamiętam i to dobrze, że przez cały czas byłam z mamą na plaży... Także ten, ja mam jednak ograniczone zaufanie trochę ;)))
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    The_Fragile: Dziecko połykające baterię czy wkładające sobie do ucha czy nosa kulki nie ma pojęcia czym to grozi.
    Tak, Frag, ale dążę do tego, żeby przekazać swoją myśl, która brzmi, że nie da się wszystkiego przewidzieć, wszystkiego zabezpieczyć. Natomiast przy podobnym zachowaniu (np. zabezpieczaniu miejsc) można mieć różne podejście i w różny sposób to przekazywać dziecku (no dobra, może jestem zawodowo spaczona, ale to co i jak mówimy i myślimy ma dla mnie wielkie znaczenie). Czy teraz Brombap (wybacz, że się Ciebie uczepiłam) ma nigdy już nie dać Marcie plasteliny? Kiedyś będzie musiała jej zaufać i dać, no nie?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Ja jak miałam 7 lat wlazłam na drzewo. Okazało się, że nie potrafię zejść. Siedziałam tak kilka godzin. Matka czekała z obiadem, w końcu się wściekła (bo dzieciaki jej doniosły gdzie sobie "odpoczywam") i słuchajcie jak zobaczyłam jej minę i pasek w łapie to od razu się schodzić nauczyłam :P
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    The_Fragile: Także ten, ja mam jednak ograniczone zaufanie trochę ;)))
    No tak, ja byłam zawsze dzieckiem twardo stąpającym po ziemi. Jedyne, co zrobiłam głupiego, to w dzieciństwie połknęłam guzik, bawiąc się, że to tabletka. Za to potem w wieku nastoletnim mocno swoje "grzeczne" dzieciństwo nadrobiłam ;)
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Migg, jasne, że daję. Ale oczu już nie odwracam.
    Nie chodzi o to, by dziecko żyło w świecie "nie wolno ci...". Ale dając mu pewną swobodę (w sensie - plastelina w ręce) już wiem, że nie mogę mieć pewności, że po 150 razach właściwego z nią postępowania, 151 raz nie zakończy się źle.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Migg, nie no wiadomo, że da. Ale chodzi o to, że trochę dziwnie jest mówić, że "moje dziecko to nigdy", bo tego nie jesteśmy pewni ;)

    Treść doklejona: 12.06.14 22:02
    Może właśnie tu jest pies pogrzebany - ja robiłam dużo głupstw i jako dzieciak i jako nastolatka. Bardzo dużo. Za dużo. I dlatego wiem, że po dziecku można się spodziewać totalnie wszystkiego, nie można przy dwulatku czy czterolatku powiedzieć "przecież jej ufam, na pewno tego nie dotknie" i np. zostawić przy gorącym piecyku. To jest dziecko na miłość boską, a nie dorosły. Jeszcze raz podkreślam - MY znamy konsekwencje, dzieci nie.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Ale jesteś na 100 % pewna, że nic się mu nie stanie od dotykania dekodera pod prąd podłączonego ?

    Winni: Tak, jestem pewna


    Chciałabym tylko uściślić, bo widzę, że niektóre z Was myślą chyba, że ja jestem na 100% pewna, że moje dziecko nigdy nic nie zmaluje oraz żadnej krzywdy sobie nie zrobi, bo jest tak...jak to było? chyba "nad wyraz dojrzałe", nie pamiętam kto to napisał i czy tak, a już nie będę szukać.
    W każdym razie, moja odpowiedź, że "jestem pewna" jak sobie poczytacie odpowiedni kawałek dyskusji, dotyczyła dekodera i tego, że uważam, że nic się mojemu dziecu nie stanie jeśli go będzie dotykał.
    Poza tym uważam jak migg:

    migg: tak naprawdę nie da się zapewnić 100% bezpieczeństwa. Zgadzam się również z tym, że dziecko nie ma wiedzy i zdolności analizowania dorosłego. Ale jednocześnie wolę relację opartą na zaufaniu na tyle dużym, na ile potrafię i pozwolić w ramach bezpiecznej przestrzeni doświadczać - że nożyczkami może się ukłuć, szafką przyciąć palec a o piekarnik oparzyć. Nie mówię, że to się nie zmieni, ale na ten czas mi i mojemu dziecku jest z tym dobrze.


    The Fragile: Ale chodzi o to, że trochę dziwnie jest mówić, że "moje dziecko to nigdy", bo tego nie jesteśmy pewni ;)

    Jeśli to było o mnie, to pisałam w czasie przeszłym, więc raczej mogę mieć 1000% pewności co do tego :wink:

    Winni: Nigdy niczego mi nie zepsuł, nie zepsuł żadnej swojej zabawki, 99% mogłabym wystawić na allegro jako nowe
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    I jeszcze a propos tłumaczenia - wiele następstw niebezpiecznych zachowań jest dla dzieci abstrakcyjne. Totalnie nie do ogarnięcia, jakkolwiek byśmy tłumaczyły.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Winni: jestem pewna" jak sobie poczytacie odpowiedni kawałek dyskusji, dotyczyła dekodera i tego, że uważam, że nic się mojemu dziecu nie stanie jeśli go będzie dotykał


    WINNI ale jakim cudem możesz być pewna prądu płynącego w kontakcie ?
    W sensie, że ten prąd Adasia nie kopnie.
    Przecież to niedorzeczne zupełnie :wink:

    Oraz nie wiem skąd się bierze to Wasze antynastawienie jeśli chodzi o zakazy.
    Ja Ninie wielu rzeczy zakazuję. Tak zakazuję stanowczo, oczywiście odpowiednio argumentując, bo nigdy nie ma tak, że nie bo nie.
    Ma zakaz wychodzenia na ulicę, bo wie że jak wyjdzie to ją może przejechać auto.
    Ma zakaz bawienia się urządzeniami do prądu podłączonymi, bo wie że może ją ten prąd kopnąć etc.

    Wy twierdzicie, że to złe.
    Czyli co ? Mam jej pozwolić spróbować raz, czy drugi na jezdnie wybiec i się przekonać osobiście, czy mama faktycznie ma rację mówiąc, że NIE WOLNO.
    Nie rozumiem trochę Waszego sposobu postępowania, serio :wink:

    Rozumiem relację zaufania, ale nie w przypadku dwu - dwuipółletnich dzieci.
    Wg mnie to za małe i za głupiutkie jeszcze [mimo wszystko] istotki.
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    The_Fragile: brombap: ielokrotnie mówiliśmy, że do nosa i uszu nic się nie wkłada.

    Ale o plastelinie nie wspomnieliście pewnie? ;)))

    Kto z nas nie miał czegoś w nosie. Ja sprawdzałam czy witamina C się mieści...
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    Dii skoro maly jest chetny to probuj... ale nie raz pamprrs a raz bez tylko jesli juz chcesz sie za to zabrac to pampres w odstawke i niech wie ze go niema...
    Co do nocnika na glowie to moja na poczatku zalozyla go powiedzialam ze to nie zabawka ale wiem ze dla niej to bylo cos nowego i moglo wydawac sie zabawka... potem z dwa razy do niego weszla nogami a potem jak juz ,, oswoila przyjaciela " to nie bawila sie nim
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Znajoma laryngolog opowiadała mi historie mrożące krew w żyłach, pewnie by mnie pocieszyć po tej plastelinie. A pediatra opowiadała, jak aparat do rezonansu zaczął im w szpitalu wyć przed badaniem (podczas którego nie można mieć przedmiotów metalowych) bo badany kilkulatek - jak się okazało - połknął monetę.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    TEORKA: WINNI ale jakim cudem możesz być pewna prądu płynącego w kontakcie ?
    W sensie, że ten prąd Adasia nie kopnie.
    Przecież to niedorzeczne zupełnie :wink:

    O rany Teo, ale drążysz :devil:
    Ok, więc tak, pozwalam mojemu dziecku odkurzać, odkurzacz jest podłączony do prądu. Nigdy Nince nie pozwalałaś? A jak będzie miała 4 czy 5 lat to też jej nie pozwolisz? Przecież kopnąć ją prąd może tak w wieku 2,5 jak i 4 lat.
    W myśl tego właśnie sposobu myślenia uważam, że nic mu się nie stanie, jak sobie dotknie dekodera. Tak normalnie, na co dzień. A wypadki zdarzyć się mogą wszędzie i zawsze, i to niezależnie od tego czy dziecko będzie 2 latkiem czy 10 latkiem, i akurat jeśli chodzi o prąd, to doświadczenie czy mądrość lub brak tychże, nie mają tu znaczenia.
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Teo ja mojej tez jasno mowie dlaczego czegos nie wolno brac... nigdy nie mowie : Maja nie bierz nozyczek bo nie wolno tylko nie bierz nozyczek bo mozesz sobie uciac palec i poleci ci krew i bedzoe cie kocno bolec... albo nie dotykaj telewizora bo moze cie kapnac prad, lub tak jak u ciebie nie wychodz na ulice bo pojedzie auto i cie przejedzie..ja sama tez sie tym nie bawie ani pp ulicy nie biegam wiec ona widzi ze to co mowie to nie zarty...
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    TEORKA nie tylko 2,5 ale i 12,5 a wtedy są jeszcze glupsze. ...;) i wiesz mi kreatywność mojego 10 latka mnie zadziwia :-);
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Winni: Nigdy Nince nie pozwalałaś?


    Nie, bo Ninka się odkurzacza boi :tongue::cool:
    I owszem masz rację pisząc, że
    Winni: A wypadki zdarzyć się mogą wszędzie i zawsze, i to niezależnie od tego czy dziecko będzie 2 latkiem czy 10 latkiem, i akurat jeśli chodzi o prąd, to doświadczenie czy mądrość lub brak tychże, nie mają tu znaczenia.

    Tylko moim zdaniem czym innym jest fakt porażenia prądem odkurzającego 10 czy 12 - latka [które wiadomo w tym wieku już wykonują jakieś tam domowe obowiązki typu np odkurzanie], a czym innym kopnięcie prądem dziecka dwuletniego bawiącego się przy sprzęcie RTV/DVD którym to sprzętem będąc w tym wieku bawić się nie powinien.
    Oraz jak 12-sto latka pokopie przy odkurzaniu to nie dlatego, że będzie on pchał paluchy tam, gdzie nie trzeba. A tak chyba jest w przypadku dziecka babrającego się w dekoderze.

    Treść doklejona: 12.06.14 22:32
    czerwinka: nie tylko 2,5 ale i 12,5 a wtedy są jeszcze glupsze. ...;) i wiesz mi kreatywność mojego 10 latka mnie zadziwia :-)


    No dlatego tym bardziej dziwi mnie takie "partnerskie" podejście i całkowite zaufanie do dziecka w wieku lat dwóch.
    Ale może ja się nie znam albo coś :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    Teo dokladnie młody znaczy się Tomke odkurza :-) a Maniek grzebie ;) ale Tomek ma już na swym kącie rozkrecenie telefonu bo??? bo był ciekaw. ...nie wspomnę że był to telefon na gwarancji. ..i gwarancje ten że telefon stracił. ...
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Co do odkurzacza to moja odkurzala z nami puki nie kupilismy jej wlasnego odkurzacza na baterie;)
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    TEORKA: Wy twierdzicie, że to złe.
    Czyli co ? Mam jej pozwolić spróbować raz, czy drugi na jezdnie wybiec i się przekonać osobiście, czy mama faktycznie ma rację mówiąc, że NIE WOLNO.
    Nie rozumiem trochę Waszego sposobu postępowania, serio :wink:


    Hmmm... to nie tak. Są takie sytuacje, kiedy w bezpośredniej obronie życia i zdrowia ja stosuję zakazy. I tylko wtedy. Ponieważ zazwyczaj nie ma wtedy czasu ani możliwości na tłumaczenie, oraz nie mogę pozwolić dziecku na doświadczenie konsekwencji jak w przypadku np. gorącej szklanki z herbatą.

    W innych sytuacjach u nas nie było nigdy potrzeby stosowania zakazów ponieważ wystarczy nam normalna rozmowa. No i zakaz ma to do siebie, że kusi aby go złamać, zwłaszcza jak się nadarzy nieobecność rodzica, a ja chciałabym wypracować z dzieckiem taką relację, aby w przyszłości nawet pod moja nieobecność wiedział, jak postępować właściwie i aby nie bał się powiedzieć mi że chce coś zobaczyć, dotknąć, wziąć, wolę by robił to za moją wiedzą, niż potajemnie.

    Treść doklejona: 12.06.14 22:38
    TEORKA: Oraz jak 12-sto latka pokopie przy odkurzaniu to nie dlatego, że będzie on pchał paluchy tam, gdzie nie trzeba. A tak chyba jest w przypadku dziecka babrającego się w dekoderze.

    Adaś używa odkurzacza do odkurzania, nie pcha nigdzie paluchów, a w dekoderze jedynie otwiera i zamyka klapkę od karty, rzadko zresztą, bo wie, że może i go nie kusi. Jeżeli zaś kiedyś pod moja nieobecność go skusi, to cóż... tak samo może skusić Twoja Ninkę, pod Twoja nieobecność. Ninka wie czego nie może i Adaś też.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Winni: Są takie sytuacje, kiedy w bezpośredniej obronie życia i zdrowia ja stosuję zakazy. I tylko wtedy.


    No więc dla mnie taką sytuacją jest własnie to cały czas wspominane bawienie się urządzeniami pod prądem.
    Dla Ciebie nie, więc wychodzi na to, że jeszcze każda mama ma inne pojęcie "zagrożenia życia i zdrowia".


    Winni: No i zakaz ma to do siebie, że kusi aby go złamać, zwłaszcza jak się nadarzy nieobecność rodzica,


    Niekoniecznie chyba.
    Mnie rodzice też wychowywali na zasadzie zakazów i jakoś nigdy nie sprawiałam problemów wychowawczych, jak zapaliłam pierwszego papierosa w wieku lat 15-stu to się od razu mamie i tacie przyznałam etc
    Miałam z nimi super relacje mimo tego, że od zawsze słyszałam "nie wolno" "nie waż się" "nie próbuj" itp
    Oraz nie czuję się z tego powodu jakaś pokrzywdzona, bez przesady :wink:
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Zapomnialam dodac ze nie grzebala w odkurzaczu bo mama ( czyli ja) :P powiedziala ze moze zrobic krzywde...wiec skoro mama tam nie grzebie to widocznie tak musi byc. Jak chciala odkurzac to trzymala w dozwolonym miejscu:bigsmile:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    Winni: Jeżeli zaś kiedyś pod moja nieobecność go skusi, to cóż... tak samo może skusić Twoja Ninkę, pod Twoja nieobecność.


    No pewnie, że i ją skusić może.
    Ale uważam, że Ty pozwalając Adasiowi na pewne zachowania troszkę jakby go bardziej "prowokujesz" i zachęcasz.
    Nina nawet nie podchodzi do półki ze sprzętem. Traktuje ją jak powietrze, jakby jej nie było w ogóle.
    Adaś podchodzi i dotyka.
    Więc na logikę mi się wydaje, że jemu prędzej coś niemądrego mogło by wpaść do głowy.
    No, ale oczywiście mogę się mylić, wiadomiks :wink:
    Obyśmy się nigdy nie musiały przekonać, która z nas ma rację.
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Dokladnie teo lepiej sie nie przekonac...
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Ale uważam, że Ty pozwalając Adasiowi na pewne zachowania troszkę jakby go bardziej "prowokujesz" i zachęcasz.

    Hmmm... ja wychodzę z założenia, że najbardziej kusi to co niedozwolone. Staram się by Adaś zaspokajał swoją ciekawość przy mnie, po to właśnie, by nie kusiło go robienie tego potajemnie.

    Treść doklejona: 12.06.14 22:47
    TEORKA: Nina nawet nie podchodzi do półki ze sprzętem. Traktuje ją jak powietrze, jakby jej nie było w ogóle.


    Na razie i przy Tobie :devil:

    A Adaś się niedługo nadotyka tak jak to już było z lampką nocną ( a właściwie jej włącznikiem ), z pół roku ją męczył, od stycznia nie pamiętam by do niej podszedł bo się nacieszył i mu się znudziły i pilotami do telewizora i innymi tym podobnymi sprzętami i już na przyszłość rzeczy do potencjalnego dotykania mniej :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Winni: ja wychodzę z założenia, że najbardziej kusi to co niedozwolone


    No i tu właśnie różnimy się zasadniczo, bo ja uważam odwrotnie. I uważam tak na własnym osobistym przykładzie.
    Nigdy mnie nie kusiło to, czego mi rodzice zabraniali.
    Wiedziałam, że nie wolno i kropka.


    Winni: Na razie i przy Tobie :devil:


    No tak, nie wiem co robi jak mnie nie ma, ale nie sądzę żeby rzucała się do półki ze sprzętem w momencie, kiedy ja wychodzę do WC i żeby od niej szybko odskakiwała, kiedy ja spuszczam wodę i zamykam drzwi do toalety, wychodząc.
    Ale nawet jeśli jest tak błyskotliwa, to tylko pogratulować :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    TEORKA: I uważam tak na własnym osobistym przykładzie.

    To tak jak ja :devil:
    Ale nie tylko, opieram się też na opiniach psychologów :wink:
    --
  1.  permalink
    Ja, tak jak.Czerwinka oprócz 1,5 roczniaka mam.jeszcze 12 latka. I mam do.niego zaufanie ale MEGA ograniczone.
    Jak.miał 7 lat.to zadzwoniła do mnie pielęgniarka szkolna, abym.przyjechała po syna.
    Zanim.mi wyjaśniła co się stało ja juz mialam w glowie miliony powodów.
    Wkoncu dowiedziałam się, że Mati bawił się na lekcji monetą. A że zbliżała się do niego nauczycielka to wlozyl.monetę 50 goszczą do.ust i...zapomniał.
    Nie wiem.jak.można zapomnieć, ale jak widać można.
    W pewnym momencie nauczycielka zadala jakieś pytanie i mój kochany synek odpowiedział.na to jednocześnie łykajac monetę :-)
    Dostaliśmy od lekarza skierowanie na rtg, aby sprawdzić gdzie się zatrzymała moneta.
    Całe szczęście 50 gr.wpadlo do żołądka (rtg zostawiłam na pamiątkę) :-)
    A ja podawalam Matiemu sok sliwkowy w ilościach.do zwymiotowania, aby pomóc.monecie wydostać się z mojego syna.
    Zgodnie z zaleceniami lekarza codziennie bawiłam się archeologa aż znalazłam ten."skarb".
    Jak juz odetchnelam z ulgą to się smialismy ze powinnam mu odliczyć to od kieszonkowego ;-)
    -- ___
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    Winni: opieram się też na opiniach psychologów :wink:


    O widzisz, ja akurat się ich opiniami nigdy nie podpieram.
    Uważam, że każde dziecko jest indywidualnością, nie ma dwóch takich samych istot, więc generalizowanie i wkładanie w szufladki przez psychologów, do mnie zupełnie nie przemawia.
    Zwłaszcza jeśli tym psychologiem jest osoba dzieci nieposiadająca.
    Albo taka, która sama miała ze swoimi dziećmi poważne problemy wychowawcze [i nie mówię teraz o Zawadzkiej, bo ona chyba w ogóle psychologiem żadnym nie jest tylko samozwańczą supernianią].
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    Teo, myślę, jednakowoż, że byłaś w mniejszości jeśli chodzi o podejście do zakazów i to dużej mniejszości :devil:
    Każde dziecko jest inne, i nie wiesz jak bardzo mocno ja w to wierzę i według tego postępuję, ale mózg ludzki kieruje się pewnymi stałymi prawami i tego nie zmienisz, czy wierzysz psychologom czy nie :wink:
    I tak jak Ty wierzysz, że Ninka pod Twoja nieobecność nigdy nie dotknie urządzenia elektronicznego tak ja wierzę, że moje dziecko nie wyjmie karty z dekodera.
    Różnica polega na tym, że Ty wierzysz w siłę swojego zakazu, a ja po prostu staram się wierzyć mojemu dziecku, że jest z natury dobre i mądre, a nie złe i głupie, i że skoro je o coś proszę to ono to uszanuje, tak jak ja staram się szanować jego prośby i granice, pokazując mu w ten sposób swoim przykładem, że to jest właściwe i dobre.
    --
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Z moich obserwacji wynika, że przy dziecku, któremu na więcej się pozwala, jest więcej "roboty", bo trzeba pilnować co zrobi z tym, na co się pozwoliło. Ale z drugiej strony wg mnie te dzieci są bardziej otwarte i pewne siebie.
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Winni, no kurcze, ale przecież zupełnie przesuwasz kategorie. Ja nie uważam, że moje dziecko jest głupie, ani - o zgrozo - złe. Jest wspaniałą, mądrą dziewczynką. Nawet najmądrzejsze dziecko nie ma jednak naszego doświadczenia, co nie ma nic wspólnego z głupotą.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Winni: Różnica polega na tym, że Ty wierzysz w siłę swojego zakazu, a ja po prostu staram się wierzyć mojemu dziecku, że jest z natury dobre i mądre, a nie złe i głupie


    Tak, wierzę w siłę swojego zakazu.
    Oraz tak jak Ty nie uważam, że moje dziecko jest z natury złe i głupie.
    Ale bankowo jest mniej mądre ode mnie [z racji wieku, doświadczenia etc] i moim zadaniem jest nią kierować tak, żeby wiedziała co jest dobre, a co złe.
    A kieruje nią m.in stosując zakazy, bo to wg mnie słuszna i prawidłowa droga.
    Kropka.
    [Bo zaraz zwymiotuję na klawiaturę, więc idę spać :bigsmile:]
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    brombap: Winni, no kurcze, ale przecież zupełnie przesuwasz kategorie.

    To co napisałam nie miało być kontrastem dla Ciebie czy innych dziewczyn, uogólniłam trochę, chodziło mi o to że ja kieruję się zaufaniem a nie zakazami no...

    Teo... dobrej nocy :devil:
    Ja staram się bardziej uczyć Adasia by on sam mądrze sobą kierował, niż jakoś mocno i na każdym kroku nim kierować, bo wierzę, że dziecko uczy się podejmowac dobre decyzje... podejmując decyzje, swoje, czasami nawet błędne, a nie słuchając zakazów.
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJun 12th 2014 zmieniony
     permalink
    O rany dziewczyny! Wiecie czym się różnicie? Językiem! Juz kiedyś to zauważyłam, że Winni czy migg (nic do was nie mam dziewczyny) piszecie poradnikowym językiem a tak naprawdę w praktyce wychowujecie dzieci tak jak Fragile czy Teo. Tylko Teo czy Fragile nie boją się użyć słów "zakazuję dziecku", wy to samo nazywacie słowami "rozmawiam z dzieckiem", bo macie alergię na słowo "zakaz". Ja się trochę domyślam jak wygląda "zakaz" w wykonaniu np. Fragile, bo mialam przyjemnosc ją poznać, założę się, że taki "zakaz" jest wstępem do wyczerpującego objaśnienia konsekwencji i słowa też są dobrze dobierane, bo to po prostu mądra i życiowa kobieta jest :) i w praktyce ten "zakaz" bardzo pewnie przypomina waszą "rozmowę z dzieckiem".
    To czy dziecko dotknie czy nie dotknie dekodera nie wydaje mi się jakąś zasadniczą kwestią w sposobie wychowywania.
    Winni - dwa miesiące temu mój niepsujący i dotykający wszystko synek wrzucil ajfona do akwarium, na co odpowiedzialas pod wykresem, ze po pierwsze Adasiowi nie przychodzą do głowy pomysly tj. wrzucanie telefonu do wody a po drugie, ze Leon to zrobil z ciekawosci, bo nie mowi, wiec nie umie zaspokoic inaczej ciekawosci. No i pudło! Jak można zakładać, że skoro dziecko czegoś nie robi, to tego nie zrobi? Może po prostu pierwszy raz z jakimś spsoceniem jeszcze przed Tobą? Ja do 13 kwietnia 2014 roku też moglabym powiedziec, ze "Leonkowi nie przychodzą do glowy pomysly w stylu wrzucania telefonu do wody", ale bym się przeliczyła. Nigdy nie masz pewnosci, lepiej taką pewnością nie szafować. No i na argument o niemówieniu też już odpowiadałam obszernie, więc nie będę się powtarzala, w kazdym razie Leon radzi sobie raczej z zadawaniem pytań.
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeJun 12th 2014
     permalink
    Przepraszam, ze wbijam sie w dyskusje, ale dowiedzialam sie, ze moja ukochana Siostrzenica (5 letnia) jest w szpitalu. I mam pilne pytanie.

    Czy ktoras z Was miala stycznosc z dzieckiem chorym na chorobe Szejnfelda? (Plamica Henocha-Schönleina). Czytalam w internecie o niej i jestem przerazona. Napiszcie prosze na priv jak cos wiecie na ten temat. :(
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    azja_4: Tylko Teo czy Fragile nie boją się użyć słów "zakazuję dziecku", wy to samo nazywacie słowami "rozmawiam z dzieckiem", bo macie alergię na słowo "zakaz".


    Amen, też mi się tak wydaje, że zawsze są spory na tym terenie, a naprawdę nie jesteśmy ani ja, ani Teo żadnymi bezdusznymi potworami, które działają jak automat, krzyczą "nie wolno" i nie rozmawiają z dzieckiem. I Winni, trochę pojechałaś, bo ja uważam moje dziecko za najmądrzejsze na świecie (która mama tak nie uważa?), natomiast wiem, tak jak Brombap napisała i Teo, że są pewne ograniczenia - ze względu na wiek i na doświadczenie życiowe, albo też brak tego, co powoduje,m że moje dziecko NIE WIE i ma do tego pełne prawo jaka jest konsekwencja np. wkładania paluszków do kontaktu albo jeżdżenia mokrym samochodzikiem po pralce włączonej. To JA mam go pilnować, być jego strażnikiem (w dobrym tego słowa znaczeniu) i pomagać przejść przez życie.

    azja_4: taki "zakaz" jest wstępem do wyczerpującego objaśnienia konsekwencji i słowa też są dobrze dobierane, bo to po prostu mądra i życiowa kobieta jest :)


    Fęk ju dobra kobieto ;))) Tak dokładnie jest. Moje dziecko słyszy, że nie wolno czegoś robić i mu to tłumaczę cierpliwie. Chyba, że wybiega na ulicę to słyszy mój wrzask "NIE WOLNO!", a dopiero po chwili mu tłumaczę. I tak jak Teo napisała - dzieci pewnych rzeczy robić nie mogą, niezależnie od tego, czy im się to podoba czy nie (tak jak owe wybieganie na ulicę - założę się, że tego z Adasiem raczej nie próbowałaś robić ;)).

    Madziauk, nie mam pojęcia co to :((( Brzmi trochę strasznie...
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Tylko Teo czy Fragile nie boją się użyć słów "zakazuję dziecku"


    A niech mi ktoś wyjasni, co jest złego w stwierdzeniu "zakazuję dziecku?"

    Bo odbieram całą wypowiedź jakby to stwierdzenie było tak samo niewłaściwe jak "klaps"...

    Mało tego- pracuję w przedszkolu, w którym moja koleżanka nie daje dzieciom "kar" tylko "wyciąga konsekwencje". Słowo "kara nie przechodzi jej przez usta. Nie mniej dziecko i tak wie, że ma "karę" :P i nie mówi w domu, że otrzymało konsekwencje lecz... wiadomo...

    Wiadomo, że obecnie nie stawia się dziecka w kącie, nie każe sie klęczeć, nie krzyczy się..itp. Obecnie to są owe "karne jerzyki", ale w postaci krzesełka (i krótki czas na wyciszenie), ale dla mnie to nadal "kara".

    No własnie dziewczyny, a jakie Wy stosujecie systemy nagród i kar? Czy skutkują?

    Ja mam duży problem z tym moi autystykiem jesli chodzi i o nagrody i o kary. On zbyt mało rozumie co sie z nim w danej chwili dzieje... Ale może cos podpowiecie...

    A powiem Wam, że moje dziecko uwielbia nowe przedszkole. Tam pracuje jego terapeutka, z tym, że w szkole specjalnej - a przedszkole jest po prostu w "innej klasie". Chodzi tam, by odwiedzic panie i pania terapeutkę.

    Panie są nim zachwycone, bo on intelektualnie przewyższa dzieci w szkole. Tam dzieciaki do 3 ledwo liczą, nie znaja alfabetu, więc biora tę moja sierotkę by pokazać starszakom jak mały sobie radzi. Uczniowie są zauroczeni Dawidkiem. Biora go za rączki i "porywaja do klasy hihihih
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Wg mnie to czy dziecko wlozy palce do kontaktu lub cos innego zalezy od charakteru dziecka bo np ja i moj brat: moja mama jak mowila nie chodz tam to ja nie szlam a moj brat szedl bo byl ciekawy co sie stanie i czemu wlasciwie niema tam isc... jak mama mowila nam nie wolno sie bawic pradem to ja nawet nie pomyslalam by tam isc a moj brat oczywiscie nie tylko isc ale i wlozyc dwa gwozdzie( odrzucilo go az do przedpokoju) :devil:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
  2.  permalink
    Ja myślę, że pokazywanie dziecku granic (moich granic, granic taty, kolegi z piaskownicy, itp, itd), czyli pokazywanie, że są rzeczy, na które się zgadzam, a są rzeczy na które się nie zgadzam, pomijając aspekt bezpieczeństwa (bo myślę, że tu się zgadzamy) jest w jakiś sposób niezbędne do "kształtowania" dziecka. Bo litości- jeśli mama nie mówi "nie", to skąd potem dziecko ma się nauczyć określać własne granice?

    Monia502: pracuję w przedszkolu, w którym moja koleżanka nie daje dzieciom "kar" tylko "wyciąga konsekwencje". Słowo "kara nie przechodzi jej przez usta. Nie mniej dziecko i tak wie, że ma "karę" :P i nie mówi w domu, że otrzymało konsekwencje lecz... wiadomo...

    "otrzymać konsekwencję", to rzeczywiście słabo brzmi :wink: natomiast ja widzę zasadniczą różnicę między karą a konsekwencją- tzn nie mówię, że w przypadku koleżanki, ale w ogóle
    Monia502: ale dla mnie to nadal "kara".

    no to na pewno jest karą, a nie konsekwencją, bo widać wyraźną ingerencję dorosłego. Konsekwencją jest np. dotknę czegoś ciepłego=oparzę się.

    Monia502: No własnie dziewczyny, a jakie Wy stosujecie systemy nagród i kar? Czy skutkują?

    Ja nie stosuję żadnego :tongue: Bo właśnie nie mam przekonania do ich skuteczności.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.