Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Madziik , nie strasz , myślałam że to przejdzie w miarę szybko :sad:
    I co robisz ? Latasz za nim, zabierasz rzeczy ?

    Myślałam że dziewczynki nie mają takich pomysłów.

    Oczywiście tłumacze że psa się nie bije, ona go przy mnie glaszcze , ja się odwracam a ona dalej bije . I tak ze wszystkim. Kiedyś mam nadzieję że zrozumie, zanim osiwieje rzecz jasna

    :wink:
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    MamoKasi, może przejdzie, może nie przejdzie. Są dzieci usłuchane, układne, którym takie rzeczy nie przychodzą do głowy, a są dzieci, które garną się do robienia wszystkiego już teraz zaraz natychmiast. Pomyśl, co dla Ciebie jest ważne, na co możesz Kasi pozwolić, a na co kategorycznie się nie zgadzasz. Co możesz, to pochowaj, a czego się nie da pochować, to może niech podotyka pod Twoją kontrolą? Tłumaczenie, tłumaczenie i jeszcze raz tłumaczenie. Kiedyś zrozumie :wink: ja po pół roku tłumaczenia, że w sklepie ma nie dotykać rzeczy rączkami, a patrzeć oczkami tylko, doczekałam się sytuacji, w której po wejściu do sklepu pokazała na ręce i powiedziała nie nie nie :tongue: wychowanie dziecka to nie tylko czyste przyjemności, to żmudna praca i czasem trzeba powtarzać tysiąc razy.
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Mamakasi, przejdzie jej, nie od razu, ale przejdzie :) Lila miała przez parę miesięcy taki etap, że zdarzało jej się trzepnąć kota, ale jej przeszło i teraz go głaszcze (no dobra, czasem złapie go za ogon, ale rzadko). A z tym waleniem pilotem o podłogę, to nie możesz jej dać czegoś, czym mogłaby walić w podłogę, wydawało przy okazji fajny dźwięk, a nie byłoby tym? Garnki, metalowe rzeczy itp.? Dać jej starego pilota, albo coś co jest atrakcyjne, a nie jest niebezpieczne itp? Ona w końcu zrozumie, że nie chcesz, żeby pewne rzeczy robiła, możliwe, że już rozumie, ale sprawdza. W sumie bez względu na to, co i jak będziesz mówić, to ona i tak będzie sprawdzać ;)
    ...
    Ja mam generalnie dużą tolerancję, choć nie na wszystko. Dziś moje dziecko zamalowało podłogę cieniami do powiek, które jej dałam, właśnie po to, żeby sobie posprawdzała różne struktury (zainspirowana Teo, która stwierdziła, że nie daje Nince przyborów do makijażu - dzięki:wink:). Potem razem umyłyśmy podłogę i było fajnie :) Pilotami też się bawi, bo mamy ich trochę, ale za to żadnego działającego telewizora, więc jak dla mnie to może je sobie rozwalać do woli.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Hussy: Winnica ma prawo uważać i robić co uważa za słuszne. Zamiast jej doradzić czy spojrzeć na to z innej strony jest oceniana. Trochę nie fajnie,ale to już moja opinia.


    Pewnie Hussy, ale to działa w obie strony - kto oceniał raczej musi się nastawić na to, że będzie później oceniany ;)

    A tak w ogóle to jest to dziwne, że my (czy to ja, czy Teo, czy którakolwiek z tych "innych" mam) jesteśmy postrzegane jako te, które nie wiem - nie czytają? Nie słyszały o czymkolwiek? Ja przed porodem jeszcze czytałam W głębi kontinuum, Mądrych rodziców - jedno mam nadal na półce, drugie nadal w kompie. Lubię też Jak słuchać, żeby dzieci mówiły. Korczak (dzięki za przypomnienie Cestmoi) to moim zdaniem podstawa. Zapożyczam z niektórych książek porady, z niektórych przydają się życiowe historie. Ale też mam swój rozum, wiem, że nie da się wpasować dziecka w sztywne ramy, a moje czasem przeczy wszystkim teoriom. U mnie rządzi intuicja, wspomagana od czasu do czasu autorytetem.

    Także to nie jest tak, że my, "ciasne umysły" ;)) nie wiemy o co chodzi, że nie czytałyśmy, że jesteśmy zamknięte. Natomiast akurat dla mnie wychowywanie dziecka tak jak napisano w jakiejś książce/książkach zakrawa na brak wiary we własne siły. Niektóre przytoczone tu akcje pominę milczeniem...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    migg: zainspirowana Teo, która stwierdziła, że nie daje Nince przyborów do makijażu


    Do MANICURE, bo są ostre i niebezpieczne [pilniczki, nożyczki, cążki itp].
    Jak już się mną podpierasz, to proszę rób to zgodnie z tym, co napisałam :tongue:
    Oraz nie rób ze mnie potwora, który dziecku NIC nie daje, bo przyborami do makijażu często się razem "bawimy" :wink::wink:
    Bawimy się także makaronami, mąką, rozbełtanym jajkiem, farbami i wieloma innymi rzeczami, które krzywdy nie robią, nie są niebezpieczne a pozwalają dziecku pozwać otaczający je świat :wink:
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Dzięki cestmoi. Wiem że trafił mi się taki typ, choć dla nas spokojnych ludzi to rodzaj szoku.
    Kasi pozwalam na b.dużo, nigdy nie miała kojca , dotyka pod moją kontrolą niemalże wszystkiego, mając nadzieję że to zaspokoi jej ciekawość i da spokój.
    Mnie tylko czasami denerwuje że nie widzę pozytywnych efektów tego typu działań. A jak mi nieraz cierpliwości zabraknie i powiem podniesionym tonem NIE to ona w mig reaguje. No i mam wątpliwości.
    Że może jednak kasia potrzebuje innego podejcia , głośnego nie, zakazów itp. Sama nie wiem. Muszę poczytać, pomyśleć .
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    migg: jak dla mnie to może je sobie rozwalać do woli


    Migg, a potem jak idziecie do znajomych to też chwyci, bo w domu można? Jak wytłumaczysz dziecku, że w domu można rozwalać piloty, a u kogoś już nie? Takie podejście miesza małemu dziecku w głowie - to tak jakby Tobie ktoś raz za coś dziękował, a drugi raz za to samo ochrzanił, nie czułabyś się nieswojo?
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Fragile , o to to !
    Bo nie wiem czy nie mieszam jej w głowie. Oczywiście ma starego pilota i rrzeczy którymi wali o podłogę, ale najlepsze są te "zdobyczne ", jakby wyczuwala .
    Pozwalam na wiele, tłumacząc że to dziecko, ale nie chcę ukrecic na siebie bicza . Że ona będzie myślała że tak to w życiu jest. A potem pójdzie do przedszkola i rzeczywistość będzie inna. Jak jej to wytłumaczę .
    Sąma się miotam , bo te koncepcje wychowawcze do mnie przemawiają ale w praktyce wydają się już nie być takie fajne. Jeśli kto mnie w ogóle rozumie...
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    The Fragile, no właśnie nie. Doskonale wie, co i gdzie może zrobić. I nie rozwala pilotów, w ogóle jej nie interesują - wcześniej, gdy interesowały, to dotykała. Gdyby chciała nimi (tzn. moimi domowymi) rzucać, to by rzucała. I nie, nie zgadzam się z tym, że to miesza w głowie. Dzieci mają naprawdę zdolność do przystosowywania się do sytuacji - w każdym razie moje ma - wie, co może robić w domu, wie, co u jednej babci, a co u koleżanki, która ma kota/dziecko/plazmowy telewizor.
    Teo, nie robię i nie robiłam z Ciebie wyrodnej matki. Nadinterpretujesz.
    Z żadnej z osób, które wychowują dziecko inaczej, nie robię. Ale również nie wyśmiewam, nie lekceważę. Po prostu z jednymi rzeczami się zgadzam, a z innymi nie. I tyle.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Mamakasi, u nas jest przypadek cięższy, w tym sensie, że jak coś mu nie pasowało to był krzyk, histeria (od razu się nakręcał, nie było momentu, w którym mogłam mu cokolwiek powiedzieć). Bez łez, za to wrzask niesamowity. Chce już, teraz, w tej chwili, a jak nie to będzie krzyczał! Tak, mieliśmy bunt dwulatka w wieku 18 miesięcy. Próbowałam różnych rzeczy, a jedne co na niego działało to ostre i stanowcze "nie" i konsekwencja (tak, wiem, kolejne okropne i zakazane w dzisiejszych czasach słowo). Najciekawsze zobaczył mój mąż - że Krasnal leżąc w konwulsjach niemalże na ziemi co chwilę podnosi głowę i łypie na nas, jak reagujemy. Kilka razy stanowczo to ucinaliśmy i co się okazało? Że da się rozmawiać! Że można się dogadać bez krzyku.

    A i tak - w przedszkolu ma o wiele łatwiej. W przedszkolu żadna pani nie będzie dyskutować, tłumaczyć, rozmawiać. Po prostu są pewne reguły i się je przestrzega.
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Hmm , Migg to ciekawe co piszesz. I tak się zastanawiam na przykładzie kasi... ona np u dziadków pilotów nawet nie tknie .
    Może jednak coś w tym jest. Dzięki :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    migg: w każdym razie moje ma


    No widzisz, to tylko potwierdza, że nie wszystkie dzieci są takie same. U nas w podobnej sytuacji (jeżdżenie samochodzikiem po stole zastawionym) było mega zdziwienie i jak to? To w domu można, a tu nie? Nie rozumiem. Tłumaczenie, że u kogoś w domu nie można, że tylko u nas wolno, itd. nie przyniosło skutku, młody był wyjątkowo zdezorientowany. Także tak - ja twierdzę, że to miesza w głowie - ale pewnie zależy to od dziecka.
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny, ale wydaje mi się, że generalnie w domu zwykle można więcej...No bo idąc tym tokiem rozumowania...To w domu można się kąpać, a u mamy koleżanki tak niezbyt? W domu można siadać na klapę, a w CH nie... I to może tak samo namieszać w głowie, jak te przytoczone piloty...
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Ale czym innym Magda jest przyzwolenie na rozwalanie rzeczy, czy też to nieszczęsne jeżdżenie po stole. Teraz, w tym wieku Krasnal by zrozumiał, ale w wieku 18 miesięcy nie. Być może to jest też różnica - wiek.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    migg: Nadinterpretujesz.


    Być może, ale Ty piszesz nieprawdę a tego nie lubię i nie akceptuję :wink:
    --
  1.  permalink
    mamakasi: Madziik , nie strasz , myślałam że to przejdzie w miarę szybko
    I co robisz ? Latasz za nim, zabierasz rzeczy ?

    Myślałam że dziewczynki nie mają takich pomysłów.

    Moj syn jakos nie przestaje, aczkolwiek widze, ze bywa troche lepiej. Pilota daje i mlody klika w tv, ale jak chce jakas bajke/reklame (dzieci kochaja reklamy :P) to mi podaje pilota bym przelaczyla. Nigdy nim nie rzucal na szczescie. Ale bierze wszystko, garnki, pokrywki, grzebie w kuchence mimo iz wie, ze nie wolno i robiac to patrzy na to co powiem/zrobie. Powoli sie uczymy i z kazdym dniem mam nadzieje ze bedzie lepiej. Ostatnio przysuwa sobie pufe pod okno, kleka na niej i oglada swiat przez okno (mieszkamy na 3 pietrze i nigdy nie otwieram okna na oscierz). Grzebanie w zmywarce, czy pod zlewem to norma. Mam wrazenie ze z wiekiem nie madrzeje tylko wyzej siega :devil:
    Ale slyszalam, ze dziewczynki szybciej kumaja wiec jest nadzieja he he
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Frag, dla mnie to nie jest coś innego. Uważam, że powinna wiedzieć, że w domu na coś jej przyzwalam, a w obcym miejscu musi się o coś tam zapytać, np.gdy chce pilota cioci ;)
    W domu Zu może otwierać sobie szafki, w obcym/innym miejscu nie. W mojej torebce może sobie grzebać, ale tylko w mojej. I wie, że babci torebka nie jest dla niej i że babci szafek się nie otwiera etc.
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    No dobrze - dla CIEBIE. A co zrobisz jak dziecko w danym momencie życia tego nie rozumie? Starasz się ułatwić troche sprawę, czy mieszasz mu dalej w głowie? Ja Krasnalowi ułatwiałam, a dopiero jak zaczął rozumieć pewne rzeczy, dawał sobie wytłumaczyć to przeszliśmy na taką taktykę.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    _mag_: Teraz jesteśmy na etapie wchodzenia na stołki


    Mag serio dopiero teraz? u nas wchodzenie na stołki, stoły, krzesła, zabawki, jeżdziki itd. opanowane do perfekcji były już gdy mały skończył 16 miesięcy (czyli jakieś 3 miesiące od chodzenia). Od niedawna schodzenie zostało opanowane do perfekcji :) ze stołu na krzesło z krzesła na ziemię. Z niższych stołów schodzi sam...ale tak jak kiedyś wspomniałam mój mały jest bardzo sprawny fizycznie.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Moja jak zaczela chodzic to juz wszedzie weszła nawet mi po parapecie chodziła i po stole w kuchni... oczywiscie to mineło teraz juz tak nie robi na szczescie... bo od roku do dwoch lat Maja była nie do ogarniecia normalnie sie czułam jakbym miala 5 dzieci w domu a nie jedno... :devil:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    hopelight: ze stołu na krzesło z krzesła na ziemię


    Hope, to poczekaj aż Ci wieżę zbuduje - u nas było pudło na stolik, krzesło na pudełko, hop na wieżę i będziemy skakać :shocked: Dobrze, że się z porę zorientowałam co on robi ;)))

    Treść doklejona: 13.06.14 21:17
    Katiziie: od roku do dwoch lat Maja była nie do ogarniecia normalnie sie czułam jakbym miala 5 dzieci w domu a nie jedno


    Czyli dziewczyny też tak mają? Ja na razie tylko o takich aktywnych chłopakach słyszałam :DDD I tak - to jest dobre porównanie, jak piątka, a nie pojedyncza sztuka ;)
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Frag, no ok, ale wydaje mi się, że jest wiele takich spraw domowych, które mogą dziecku namieszać w głowie (bo w domu można...) więc idąc dalej, dziecko rozumie, że w domu może się kąpać, a u cioci niezbyt, to dlaczego miałoby nie zrozumieć, że w domu może pilota, a u cioci nie, czy też w domu może jeździć autkiem, a u cioci nie?
    Skoro u Was to podziałało, to luz, nie czepiam się Twoich metod, bo najważniejsze, że TO działa na Krasnala (!!!)ale tylko próbuje zrozumieć w czym widzisz tutaj różnicę?
    Czytając powyższą dyskusję proszę nie zrozum mnie,że się czepiam, albo coś, po prostu grzecznie pytam, z ciekawości ;)
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    The_Fragile: w tym sensie, że jak coś mu nie pasowało to był krzyk, histeria


    to u nas jest identycznie :wink:
    nie sądzę, że to kwestia wychowania, bo on tak ma odkąd tylko zaczął mieć "własne zdanie"...wydaje mi się, że po prostu bardzo ekspresyjnie wyraża swoje uczucia, natomiast jedyne co przynosi pożytek to ignorowanie tego zachowania, bo każda reakcja z naszej strony nakręca go jeszcze mocniej

    A generalnie też mam dziecko ciekawskie świata, które wszędzie wejdzie i wszystko sprawdzi...częściowo oczywiście zluzowałam (chociażby w/w pilotem czy nawet własnym telefonem pozwalam mu się bawić, szczególnie, że zabawy te idą w coraz bardziej bezpiecznym kierunku a i zainteresowanie traci na sile), bo inaczej musiałabym go chyba trzymać w klatce, ale osobiście uważam, że dziecko powinno znać/ rozumieć/ respektować słowo "nie" czy "stop" bez żadnych dodatkowych wyjaśnień, bo bywają momenty kiedy może mu to uratować zdrowie/ życie...

    no ale ja osobiście nie sądzę aby mówienie dziecku "nie wolno" było wyrządzaniem mu krzywdy na przyszłość czy brakiem poszanowania jego osoby/ uczuć
    Taki mamy świat i tak wygląda codzienne życie i jeśli przy tym przytaczanym ograniczeniu do 30 ja będę sobie radośnie jechać 50, bo zakaz uznam za bezsensowny to w przypadku ew. złapania przez policję swoje dywagacje nt. w/w znaku w danym miejscu będę mogła zachować jedynie dla siebie, a mandat/ pkt dostanę tak czy inaczej...
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Frag: no ja tez myslalam ze dziewczynki to raczej grzeczne są ale sie przekonałam ze jednak nie... a jak moja mama mowila ze moja siostra byla nie grzeczna to myslalam sobie: tak tak jak kazde dziecko ale wierz mi nie jak kazde bo sa nie grzeczne iiii... jakby to ująć hmmmm no brak słow po prostu:devil::devil::devil:
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Magda, to chodzi o coś, co jest "zabronione", że tak to ujmę. Umyć się może i u babci i u koleżanki, nie jest to ani nic złego ani niefajnego. Otwieranie szafek to jest dobry przykład, no tak - w domu można, u innych raczej nie bardzo. Krasnal akurat z tym nie miał problemu, bo po prostu szafki go nie korciły, ale to jeżdżenie samochodem po oknach, stołach - tak, bardzo. I w takich przypadkach oponowaliśmy, ale pokazywał, że przecież to stół. A po stole się jeździ. My tłumaczyliśmy, a on swoje, że stół - do jeżdżenia. Za cholerę byś mu nie wytłumaczyła. Teraz - luz, pewnie, powiem, wytłumaczę i rozumie. Wtedy kompletnie nie i moim zdaniem to po prostu mąciło mu w głowie... Tak samo jakby mógł rzucać pilotem w domu (czego nie robił na szczęście ;)), a jakbyśmy szli do kogoś to już bym mówiła "nie". Nie wiem, czy to ma sens?
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    i mam nadzieje ze Pan Bóg obdarzy nas teraz nieco grzeczniejszym egzemplarzem bo drugi raz tego nie przezyje
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Katiziie: i mam nadzieje ze Pan Bóg obdarzy nas teraz nieco grzeczniejszym egzemplarzem bo drugi raz tego nie przezyje


    Katiziie, uważaj, bo to słowo (grzeczny) tez nie jest politycznie poprawne ;)

    A tak na serio - i tak już mamy na plusie, bo z drugim to z palcem w nosie sobie poradzimy, nawet jak petarda będzie ;))) Gorzej jakbyś miała pierwsze spokojne, a drugie dynamit ;)))
    --
    • CommentAuthorKatiziie
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    hahahah no tak trzeba uwazac na slowa bo nie wiadomo kto sie czego uczepi:P
    a to fakt ze lepiej pierwsze zeby bylo nie grzeczne bo jakbym miala odwrotnie to moglabym doznac szoku a tak zostalam wystawiona na głeboka wode:)
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][/url
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Oczywiście, że kąpiel poza domem nie jest czymś złym,ale np.będąc w domu, gdy jest gorąco, to Zu dla ochłody kąpie się też w ciągu dnia,jadąc do koleżanki (też w upalny dzień) nie kąpie się. W domu na klapę siada, w CH nie pozwalam. Nooo, a to też kibelek przecież ;) W domu przymierza sobie wszystkie nasze buty, gdy przychodzą goście, to wie,że TYCH butów (w sensie gości)się nie przymierza etc. Generalnie Zu chyba rozdziela moje/obce/w moim domu/ w obcym/innym domu.
    Wiesz, na szczęście Zu załapała, że szafek w innym miejscu się nie otwiera, albo, że inne torebki są nietykalne, ale uważam, że takie rozdzielanie w domu może, a gdzieś nie, uczy dziecko zachowań w innych miejscach. Myślę, że dziecko powinno rozumieć, że w domu może to, czy tamto, a u kogoś musi zapytać/poprosić, albo też nie wypada o coś prosić. Pewnie dużą rolę odgrywa też wiek...Ale myślę, że czym skorupka nasiąknie za młodu...
    Tak czy siak, znaleźliście sposób, by Krasnal to zrozumiał i luz,wszyscy są szczęśliwi ;) Chciałam poznać Twoje zdanie i tyle ;))
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    magda_a: Myślę, że dziecko powinno rozumieć, że w domu może to, czy tamto, a u kogoś musi zapytać/poprosić, albo też nie wypada o coś prosić


    Nie, no co do tego nie ma wątpliwości.

    Dla mnie jest wątpliwe owo "rozwalanie" - że w domu można coś niszczyć, a już gdzie indziej nie bardzo, nie wiem, ja mam wątpliwości, czy dziecko zrozumie - że tak nie wypada, że to nie nasze, a tylko nasze można. No i pytanie, czy przyzwolenie na rzucanie czymkolwiek uczy czegoś takiego małego człowieka? Tak sobie gdybam.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    The_Fragile: u nas było pudło na stolik, krzesło na pudełko, hop na wieżę i będziemy skakać


    No to tego jeszcze nie było :) ale naprawdę czasem za nim nie nadążam...a mam porównanie, bo u mnie w rodzinie jak dzieci nie było tak w 2012 był babyboom i śmialiśmy się, że powinniśmy dostać (w sensie rodzina) jakieś extra becikowe:cool: Moja babcia zostaje z kuzynem DOminika (z czerwca) i ten grzecznie siedzi, bawi się, trochę pobiega, a z Dominikiem to babcia boi się zostać taki z niego szogun. Ewentualnie gdy go uśpię to na chwilę mogę gdzieś skoczyć, a tak to nie ma szans....na osiedlu u rodziców jest już dobrze znany, bo wszyscy oczy robią jaka z niego torpeda:bigsmile: sąsiadka z klatki ma córę z maja i byłyśmy ostatnio na placu zabaw....za głowę się lapała, serce jej do gardła podchodziło (sama tak stwierdziła:bigsmile:) jak patrzyła na Dominika, ona sobie siedziała, a ja oczywiście latałam asekurować mojego wariata. O tak się pochwalę, bo MOWĄ niestety nie mogę:confused:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Frag, może jednak rozumieją, skoro w pewnym wieku pojawia się etap 'moje'? "moja lalka, moje auto, moja mama'?
    Już zostawmy niszczenie tego pilota (bo ja osobiście nie jestem za rozwalaniem czegokolwiek), ale przejdźmy do samego rozumienia moje/nasze/u nas/u innych... ;)
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    hopelight: O tak się pochwalę, bo MOWĄ niestety nie mogę:confused:


    Ale Hope, przyznaj- fajne są takie szogunki, co? :)))

    A z mową nic a nic? U nas ruszyło z kopyta i to bardzo, ale dopiero po wizycie u logopedy (no i może żłobek też pomógł) :) Średnio dwa nowe słowa na dzień :)
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Hmm, a ja tak podczytuję Was z telefonu i nie wiem, czy się odzywać czy nie, bo mam problemy jakieś z koncentracją :)

    Generalnie zgadzam się z tym co napisała na poprzedniej stronie Cerisecerise :) Mnie w ogóle to nie szokuje, że Adaś Winni gdzieś tam przez tydzień był ubierany na klatce schodowej. No był, dziś już tego nie ma, ot zwykłe poznawanie świata, jego "dotykanie" - trochę odmienne od tego do czego większość społeczeństwa jest przyzwyczajona :) Ale czy budzi to moje zdziwienie ..? koniec końców nikomu się krzywda nie dzieje przecież, a można przecież różnymi sposobami osiągnąć dany cel, jedne są szybsze, inne dłuższe. Zupełnie jest to dla mnie do wyobrażenia :> Dla mnie to coś podobnego do sytuacji w której Nadia przez czas około 2 tygodni miała fazę powiedzmy na wyciąganie sitek z półek (nie posiadamy żadnej zamykanej szafki w kuchni, wszystko jest na wyciągnięcie ręki). Tak samo było z różnymi rodzynkami, daktylami, makaronami itd. Tak myślę sobie, że to jest też kwestia wieku w którym dziecko coś bardzo, ale to bardzo chce "obadać". Wiadomo, że 2 latkowi łatwiej wytłumaczyć nż 1.5 roczniakowi czy rocznemu dziecku. Ja w tamtym czasie tłumaczyłam na ile to było możliwe, ale z różnym skutkiem. Doszłam jednak do wniosku, że skoro tak ją te sitka ciekawią, a krzywdy raczej jej nie zrobią, to niech je sobie maca do woli, nie robiłam " próby sił", a już na pewno nie myślałam o nadszarpniętym autorytecie moim czy Marcina. Jakoś chyba cieżko było mi w ogóle uwierzyć, że dziecko w tym wieku wie co to w ogóle jest autorytet, chociaż być może się mylę. Dziś nie mamy problemu z tymi sitkami, a waliła nimi równo o podłogę, tak samo było z pilotem czy kablami (tu oczywiście pod moim czujnym okiem). Dziś śladu nie ma po tych "zabawach" ani u nas w domu ani u kogoś, a nawet jak się do czegoś dobierze, to da się jej wytłumaczyć by to zostawiła - i tu zauważyłam zależność. Że nigdy nie następuje to w sekundę czy nawet w 5, czasem i pół minuty "zabierze" Nadii chwila na "przemyślenie", potem podejście do mnie i powiedzenie "plosię mamo" i tu oddaje mi dany przedmiot i idzie sobie gdzieś dalej. Ja wiem, że dzieci są różne, że jedno właśnie odda a z innym tak łatwo nie rzejdzie, ale też mam jakoś wrażenie, że ta "inność" dotycząca sposobu wychowywania przez Migg czy Winni jest tu odbierana raczej na nie. Chociażby to zaskoczenie dotyczące ubierania się w innym miejscu niż własny pokój czy dom :) przecież to są małe dzieci :) Ja pamiętam jak byłam mała to non stop chciałam spać w butach i wielokrotnie ponoć to robiłam, bo tak je "kochałam", no i dziś w tych butach nie śpię - już od wielu lat. Za to Nadia od trzech dni śpi w nowych ukochanych sandałakach w dzień - to chyba genetyczne. No tak jej się podobają, tak jej na nich zależy, że śpi w nich. Jest jeszcze mała, ja trochę większa :) i chyba tym się różnimy, że dla mnie to po prostu jakieś sandały a dla niej pół świata to jeden i nie chce się z nim rozstawać :> Na szczęście nie śpi w nich w nocy :P tak wiecie, przeszło mi przez myśl, czy mi "dziecko na głowę nie wchodzi" odnośnie tych butów i doszłam do wniosku, że jednak nie. A znając ją, to za trzy dni te sandały porzuci na rzecz nowej czapki :P No i zdaję sobie sprawę, że to bezpieczny przykład, ale też jednocześnie i Migg i Winni nie pozwalają dzieciom na wszystko w sytuacjach zagrożajacych ich dzieciom. I tak z tego co czytam co się u nich dzieje, to granice są jasno stawiane i tu i tu :) nie bardzo też rozumiem właśnie podtemat bezstresowego wychowania, bo przecież żadna z nich tego nie uskutecznia. Ja mam jakieś tam pojęcie o rodzicielstwie bliskości, bo czytałam w Głębi Kontinuum i Mądrych Rodziców, ale o reszcie tych skrótów to bladego pojęcia szczerze nie mam. Działam właśnie raczej intuicyjnie, chociaż chętnie poczytam te pozycje podrzucone przez Was, choćby z ciekawości :)

    Ale szkoda, że sie wszystkie razem spotkać nie możemy i pogadać na żywo, bo pewnie też i łatwiej by nam było :) Net to net i czasem, ciężko jest fatycznie przekazać co ma się do przekazania, a jeszcze trudniej odebrać jakiś dany przekaz. Bo każdy patrzy przez własny "filtr" i nietrudno o jakieś spięcia :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    magda_a: przejdźmy do samego rozumienia moje/nasze/u nas/u innych... ;)


    No tak, ale jak wytłumaczyć dziecku (bo to od tego się zaczęło), że w domu można rzucać, a u innych nie? To znaczy wytłumaczyć można, ale czy zrozumie DLACZEGO? Szczerze to ja bym miała z tym problem...
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Frag, odnosząc się do wypowiedzi Migg, wytłumaczyłabym, że my nie mamy tv i nie potrzebujemy pilota, ciocia natomiast go ma i potrzebuje ;)
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    magda_a: my nie mamy tv i nie potrzebujemy pilota, ciocia natomiast go ma i potrzebuje ;)


    :bigsmile: Nad wyraz logiczne!
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    No w sensie, że się zepsuje, jak nim rzuci? Mówisz, że nie skuma dziecko o co kaman :D?
    Tak, tak, wiem, że myślenie przyczynowo - skutkowe rozwija się później, ale myślę, że mówienie o tym zobrazuje 'aha, rzucę i się zepsuje'...
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    TEORKA: Być może, ale Ty piszesz nieprawdę a tego nie lubię i nie akceptuję :wink:
    Nie musisz, serio.
    ..
    PENNY: Net to net i czasem, ciężko jest fatycznie przekazać co ma się do przekazania, a jeszcze trudniej odebrać jakiś dany przekaz.
    Bo to taka wieża Babel, Penny. Większość mówi swoim językiem i chce przede wszystkim wyrazić swoją opinię, a nie słuchać (to dotyczy też mnie, żeby nie było).

    Treść doklejona: 13.06.14 22:01
    The_Fragile: magda_a: my nie mamy tv i nie potrzebujemy pilota, ciocia natomiast go ma i potrzebuje ;)



    :bigsmile: Nad wyraz logiczne!
    No dla mnie tak ;) A tak serio, to u mnie tak to po prostu działa, ale ja jestem bardzo konsekwentna w tej niekonsekwencji i wałkuję to od bardzo dawna z Lilą, więc byłabym zdziwiona, gdyby nie zadziałało.
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Zaglądam i widzę że dyskusja trwa nadal...
    Chciałam tylko napisać, nie obraźcie się dziewczyny, że niesamowicie drażni mnie nowomowa, posługiwanie się skrótami w stylu AP gdy można napisać rodzicielstwo bliskości itd. Wybaczcie, ale jest to dla mnie forma nowej kastowości, w której "uświadomieni rodzice" przeciwstawiani są "nieuświadomionym". A takie kontrowanie nie sprzyja dyskusji:)
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Fragilek my od zawsze mówimy, że coś jest czyjeś. Czyli te majtki są taty, albo ten śrubokręt i on go własnie potrzebuje. Albo, ze to są słuchawki dziadka i on nie będzie szczęśliwy jeśli je zabierze, tylko smutny i będzie mu przykro, jeśli je zniszczy. Działa póki co :> Ale zdarzało się, że odpuszczałam, gdy uznałam, że gra nie warta świeczki, ale tylko i wyłącznie u nas w domu.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    Penny, u nas też to tak funkcjonuje - Krasnal ma swoje zabawki, wie, ze nie wolno dotykać rzeczy taty (pracowych), że w kuchni też nie wolno, bo np. piekarnik jest gorący. Ale chodzi mi o to, że jeżeli pozwalamy na coś "niewłaściwego" w domu (a tym jest w moim mniemaniu rzucanie pilotem) to jak sensownie wytłumaczyć, że idąc w gości owym pilotem (nawet jak go zabierzemy z domu i jest nasz) nie rzucamy? W sumie to co Magda napisała jest logiczne.
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    magda_a: Tak, tak, wiem, że myślenie przyczynowo - skutkowe rozwija się później, ale myślę, że mówienie o tym zobrazuje 'aha, rzucę i się zepsuje'...
    U nas teraz Lila zaczyna to nazywać i czasem, gdy powiem jej "uważaj", to sama dopowiada np. "tu nie nie, tu ała" - czyli że kuma, że coś np. może jej się stać.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    The_Fragile: Ale Hope, przyznaj- fajne są takie szogunki, co? :)))


    Tak bardzo, kochany jest :) mimo tego, że mało mówi rozumiemy się świetnie! miny wyćwiczył do perfekcji. Ta obrażona jest taka słodka, że nie potrafię się gniewać na niego :)

    The_Fragile: A z mową nic a nic? U nas ruszyło z kopyta i to bardzo, ale dopiero po wizycie u logopedy (no i może żłobek też pomógł) :) Średnio dwa nowe słowa na dzień :)


    Wiesz widzę różnicę tego co było 3 miesiące temu, może nie jakąś spektakularną ale zna i robi więcej dzwiekow naśladowczych. Uwielbia bawić się autami i wtedy jest brum brum brrrr itd. (słodkie to) i jak mówię, że jedziemy autem do babci robi "Brum brum" piszczy, zabiera czapkę i swoje ulubione autko. W mowie może nie ma super dużej różnicy ale w zachowaniu jest mądrzejszy, więcej rozumie (choć już od dawna rozumiał prawie wszystko co do niego mówię). Ze słów mówi standard to co było czyli "mama,tata, baba,nie, pa", a od niedawna doszło "to, daj, dziadzio (diadio), na powitanie "joł joł:bigsmile:" i czasem coś powtórzy trudniejszego jak mu wyjdzie.
    WYbieramy się do neurologopedy wkrótce i mam nadzieję, że coś ruszy ale jestem dobrej myśli :wink:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Miałam się wypowiedzieć, ale ...chrzanić to! Moja Lusia postawiła dziś swoje pierwsze, samodzielne kroki!!!! I to się liczy....:bigsmile::jumping:
    --
  2.  permalink
    Brawa dla Lusi. Pepper musisz pekac z dumy :)

    U nas druga noc bez smoka (drugie wieczorne zasypianie dokladniej) i jestem pelna nadzieji ze sie nam uda z nim na dobre pozegnac?
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Pepper kurde cieszę się razem z Wami :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    The_Fragile: Ale chodzi mi o to, że jeżeli pozwalamy na coś "niewłaściwego" w domu (a tym jest w moim mniemaniu rzucanie pilotem) to jak sensownie wytłumaczyć, że idąc w gości owym pilotem (nawet jak go zabierzemy z domu i jest nasz) nie rzucamy? W sumie to co Magda napisała jest logiczne.

    U nas by się pewnie sprawdziło, że ktoś czegoś po prostu nie lubi/nie chce. Ale kurde jeszcze się chyba u obcych tak nigdy nie zdarzyło, żeby czymś rzuciła. Nadia gdy jesteśmy gdzieś "w gościach" ma taki dystans do ludzi, że jak powiem, że jakaś rzecz jest czyjaś, to w życiu tego nie dotknie, nie zrzuci. Słyszę wówczas, że taka "grzeczna" jest :P taaa, a ja myślę sobie, że zwyczajnie jest onieśmielona, taka właśnie jak Marcin, zdystansowana :> Pilota nie zabierałam nigdy z domu, to nie wiem :P
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Fragile, ale ja czegoś nie rozumiem. Pytasz, jak wytłumaczyć dziecku, że w domu się pozwala na coś "niedozwolonego" a u kogoś tak nie można. Jaka różnica jest w rzucaniu pilotem w domu a u innych nie, a na przykład tym siadaniem na sedes? Schemat ten sam. U nas w domu można rzucać piłeczkami, a w piaskownicy zabawkami się nie rzuca. Mimo, że są tak samo Natalii jak i piłeczki. Po prostu, rozumie to, że gdzieś indziej jest inaczej. Tak samo, jak moim telefonem się może bawić, a tatowym nie może, bo to tatowy, a tata sobie nie życzy :wink: No, dążę do tego, gdzie tu problem widzisz, bo nie wiem, jak Ci odpowiedzieć :wink:

    I tak jeszcze garstka przemyśleń. Mamy jedno/dwójkę/trójkę/kilkoro dzieci. To nie koniec świata, są jeszcze inne. Dużo innych. I zdziwienie, że u jednej osoby w rodzinie dzieje się tak, a nie inaczej jest trochę... No nie wiem, zadziwiające? :tongue: dla mnie najważniejsze jest to, aby zwracać uwagę na dziecko, to co do mnie "mówi" (czasem bezpośrednio i bardzo wyraźnie, czasami kręci, bo sama nie wie, co potrzebuje). Bo dla mnie macierzyństwo to w tym okresie takie wyczulenie na dziecko, na to, co się dzieje z nim. Na mnie i moje potrzeby przyjdzie czas. Już przychodzi. Codziennie wieczór otwieram szeroko oczy i zapytuję się: JUŻ?? To wszystko? Już mnie tak bardzo nie potrzebuje?? OMG! :wink: Są lepsze i gorsze chwile. Myślę, że każda z nas chciałaby przede wszystkim nie popełnić błędów swoich rodziców :wink: cokolwiek uważamy za te błędy. A i tak my zostaniemy rozliczone z tego, co teraz robimy za wiele lat. I pewnie nawet nie dowiemy się jak wypadłyśmy :wink: do czego zmierzam. Każda ma swoją wizję. Nie chcę narzucać nikomu czegokolwiek. Nikomu też nie będę mówić, że u nas się coś sprawdziło i tak będzie też u nich w domu.
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeJun 13th 2014
     permalink
    Pepper - brawa dla Lusi! Wiem, jaka to radocha, bo u nas to też dość późno nastąpiło, więc tym bardziej gratuluję :)
    Penny, no właśnie u nas jest podobnie - w nowych miejscach Lilak jest po prostu innym dzieckiem - to onieśmielenie powoduje, że nawet nie miałam okazji jej czegoś zabronić. A w miejscach bardziej znajomych wystarczy powiedzieć "Babcia nie chce, żebyś to ruszała" (no chyba że babci to nie przeszkadza).
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeJun 13th 2014 zmieniony
     permalink
    To ja na prośbę eveke napiszę o co chodziło Adasiowi z tą niechęcią do ubierania gdy jeździł do żłobka w śpiochach.
    Otóż Adaś często choruje i dość często jest ze mną w domu, co tydzień, co dwa tygodnie jesteśmy razem po 2 czasami 3 tygodnie, tyle nam się schodzi z tym chorowaniem :neutral:
    Przez pierwsze 7 miesięcy żłobka chorował tylko raz, a potem w listopadzie się zaczęło. I właśnie wtedy jakoś chyba w okolicach grudnia/stycznia zaczęły się nasze problemy z ubieraniem porannym. Na początku nie zauważyłam związku. Problemy porannego ubierania robiły się coraz gorsze, więc szukałam sposobu na spokojne wyjście do pracy, a jednocześnie zastanawiałam się dlaczego moje układne dziecko nagle zaczęło tak się zachowywać. Mogłam zwalić na bunt dwulatka, ale nie bardzo w niego wierzę. Mogłam również podeprzeć się swoim "autorytetem" i zmusić dziecko do ubierania się, w myśl zasady, że ja tu ustalam reguły. Jakże cieszę się, że tego nie zrobiłam. W końcu wpadłam na to o co może chodzić. Adaś gdy zaczął chorować, zaczął bywać ze mną często i długo w domu, a potem przychodził dzień żłobka i budził się nagle z tatą, mama w pracy, a on znów jedzie do cioci Oli. Bardzo lubi tam być, nigdy nie płacze, chętnie zostaje, jak już tam jest, ale dopóki był w domu, to po prostu nie chciał iść, a widocznie tak sobie w główce małej wykoncypował, że jak się nie ubierze to nie pójdzie :cool: Więc pewnego wieczora postanowiłam z nim pogadać. Powiedziałam, że jutro jak się obudzi mamusi nie będzie, bo będzie w pracy ( płacz, nie trzeba chodzić do pracy!! ). Ale będzie z tatusiem i jeśli będzie mu bardzo smutno, że nie ma mamy i będzie chciało mu się płakać, to niech przytuli się mocno do tatusia, tatuś go pocieszy i zrobi mu pyszne mleczko ( płacz, nie! z mamusią, z mamusią, nie trzeba iść do pracy! ). A potem go tatuś ubierze i zawiezie do cioci Oli. A jak u cioci Oli mu będzie smutno, że nie ma mamy, to do cioci też można się przytulić i powiedzieć, że jest smutno. A potem mamusia przyjedzie do niego i zabierze go do domku! Tu popłakiwanie przechodziło w uśmiech. No i następnego ranka mąż mi powiedział, że idealnie nie było, ale dużo lepiej, trochę im się zeszło na negocjacjach, ale pojechał do żłobka w normalnych ciuchach. Uskuteczniałam takie wieczorne pogaduszki chyba ze dwa tygodnie. Drugiego dnia było jeszcze lepiej, a trzeciego problem się rozwiał i tak jest do dziś.
    Czy straciłam autorytet u mojego dziecka? Czy może raczej zyskałam jego większe zaufanie poprzez poszukiwanie jego potrzeb kryjących się za pozornie "niegrzecznym" zachowaniem?
    Potrzebował po prostu przygotowania, wiedzy co go czeka następnego dnia, dokładnie w szczegółach, potrzebował wskazówki co robić gdy mu będzie smutno bo nie będzie mamy. Ponieważ tego nie dostał ode mnie, próbował radzić sobie tak jak umiał. Teraz już zawsze wieczorem przed pierwszym dniem żłobka po chorobie, opowiadam mu co będzie jutro i jak może sobie poradzić ze smutkiem i jest git :wink:
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.