Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeApr 6th 2013
     permalink
    Ja nie ukrywam, ze mi sie marzy takie miejsce wyciszenia dla Wojtka... I tak, jak wspomnialam, co jakis czas probuje... Ale niestety on to traktuje jak zabawe.... A inna sprawa, ze ani sekundy nie usiedzi.
    Musialoby to wygladac ta, ze przytrzymywalabym go w tym kacie.
    W sumie, tak sobie teraz pomyslalam, ze to co zrobilam przedwczoraj, to taki prawie kat.
    --
  1.  permalink
    Jak Maja wychodziła to dotąd ją zanosiłam aż została i zrozumiała, że w tym miejscu jest kara. W domu mamy właśnie jedo takie miejsce. W przedszkolu dzieci mają narysowanego smutnego misia i przy nim krzesełko, jak któreś rozrabia i nie działa zwracanie uwagi to niegrzeczne dzieci pilnują smutnego misia
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeApr 6th 2013
     permalink
    Nie znam temperamentu Mai... Ale czy odnoszenie wiazalo sie u Was z jeszcze wieksza zloscia i w efekcie takim wrecz wyginaniem sie na rekach?
    Bo ja te zlosc jestem w stanie zignorowac, ale Wojtek ma tak duzo sily, ze czasem sie obawiam, zeby sobie krzywdy nie zrobil. Kiedys np nabil sobie guza, kiedy z impetem "odrzucil" glowe do tylu i akurat sciana byla na drodze...:confused:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 6th 2013 zmieniony
     permalink
    U nas nie ma mowy o czymś takim, jak kąt czy oddelegowanie do drugiego pokoju. Hania do teraz nigdy nie usiedzi w miejscu i jak próbowałam w ten sposób ją na chwilę "unieruchomić", to miałam wrażenie, że to ją tylko dodatkowo nakręca. Wściekała się i w zasadzie efekty były jeszcze gorsze.

    Widzę z perspektywy czasu, że najlepsza nauka to było przekonanie się na własnej skórze o tym, jakie są naturalne konsekwencje czynów. Tak jak przy wspomnianym zrzucaniu przedmiotów. Fajna zabawa była, dopóki nie poleciała własna zabawka. Popsuła się i tyle. Było niedowierzanie, ale dotarło, że jak się czymś rzuca, to można to zniszczyć. Za jakiś czas to samo spotkało ukochany kubek i rzucanie skończyło się już na dobre. To samo było z wylewaniem picia na stół - robiła to setki razy, dopóki się przypadkiem nie oblała, ale tak, że cała była mokra. Od razu się odechciało dalszych eksperymentów :wink: Wiadomo, że nie zawsze da się zastosować (bo jak dzieciak robi coś, co grozi mu wypadkiem, to raczej nie czekam, aż się rzeczywiście sam o tym przekona), ale wszędzie tam, gdzie to możliwe, daje świetne efekty. Ostatnio na przykład w ten sposób Hania oduczyła się budzenia Natalii (bo na początku uważała to za świetną zabawę). Zachowujemy się cicho - Natalia śpi i możemy się pobawić same. Ale jeśli Hania wrzeszczy, żeby ją obudzić, to niestety ja muszę zajmować się ryczącą siostrą, a z zabawy nici. Proste i skuteczne :wink:
  2.  permalink
    co do szafek- nie mamy żadnych zabezpieczeń, raz jedyny Ewunia dorwała szafkę i zaczęła oglądać sobie dokumenty, jak miała jakieś 18mcy (wchodzimy, a ta z naszą umową kredytową siedzie i uśmiecha się "citam!" :devil: )- i do momentu przeprowadzki ta szafka była zabezpieczona. Ale potem już odpuściliśmy, żadne szafki nie są zabezpieczone, jedyna, którą wybebeszają to ta w ich pokoju- jak wywalą ciuchy, to potem sprzątają i tyle. Naszych szafek, biurek, szafek w kuchni nie otwierają- wiedzą co tam jest, wiedzą czemu nie chcę, żeby ruszali i w sumie tylko Krzyś czasem odkręci gałki i tyle z majstrowania przy szafkach. Ale przykręcanie, odkręcanie wszystkiego co się da jest silniejsze od niego :devil: W spiżarni w ich zasięgu na regałach stoją słoiki, też ich nie kuszą.
    Więc u nas puszczenie dzieci na żywioł zdało egzamin, dziś rano załapałam, że jak wczoraj woskowałam szafki, to pojemnik z woskiem zostawiłam na podłodze, Krzyś dziś wszedł za mną do kuchni, to nawet nie próbował dobrać się do niego, niedawno malowałam z nimi regały i też puszka z farbą ich nie ruszała.
    Za to korci ich wszystko, co czasem dostają- więc np narzędzia. Te są pochowane, bo Krzyś śrubokrętowi się nie oprze :wink:
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeApr 7th 2013 zmieniony
     permalink
    U nas tez nie ma pozabezpieczanych szafek. Diego nie umie ich otworzyc.
    Szafki, polki maja zabezpieczenia przed trzasnieciem. Jak maly pociagnie odchylaja sie tylko troche a on z obawy przed upadkiem zamyka je :)
    Mam nadzieje, ze nie predko skuma o co chodzi.

    Z kolei nie wyobrazam sobie mojego 11miesieczniaka w kacie!
    On nawe bawiac sie nie umie usiedziec w miejscu 2 minut!
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 7th 2013
     permalink
    nessie: Z kolei nie wyobrazam sobie mojego 11miesieczniaka w kacie!
    On nawe bawiac sie nie umie usiedziec w miejscu 2 minut!


    Dokładnie! też się zdziwiłam :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeApr 7th 2013
     permalink
    zaprowadzanie rocznego dziecka do kąta, to moim zdaniem kiepski pomysł, ale już półtorarocznego czy dwulatka jak najbardziej tak, moja córka dostawała karę, jak coś zrobiła umyślnie, jak była mniejsza to starałam się odwrócić jej uwagę od czegoś, bo jak zauważyła że tam nie wolno, tzn. jest coś ciekawego to ją tam jeszcze bardziej ciągnęło a tak odwróciłam uwagę i szybko ją czymś zainteresowałam, wiadomo że nie zostawia się samego nigdzie roczniaka, bo eksploruje, buszuje, wszystko go ciekawi i może sobie krzywdę zrobić, zabezpieczyłam wszystkie gniazdka i szafki też.
    U mojej córki na początku dawania kary, też musiałam ją zaprowadzać i sadzać kilka a nawet kilkanaście razy, po pewnym czasie zaczęło działać i potem wystarczyła groźba samej kary i nie musiałam jej wprowadzać, ale jak już pisałam moje dziecko jest raczej spokojnego temperamentu, nie wiem jak by to było u dziecka typu "żywe srebro"
    Gdy mnie ugryzła lub uszczypnęła, a miała kiedyś takie akcje, to ją odsuwałam, mówiłam że mnie boli, jest mi przykro i że nie będę jej teraz przytulać bo się boję, że znów mnie ugryzie i to była dla niej największa kara, powiem szczerze, że nie mam problemów wychowawczych z córką, ale jestem też konsekwentną osobą np: jak byliśmy na placu zabaw i coś zbroiła i ostrzegłam ją i po drugim razie znów to zrobiła, to szłam z nią do domu, mimo iż sama wolałabym zostać, bo była fajna pogoda, myślę że konsekwencja to podstawa
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeApr 7th 2013
     permalink
    My mamy zabezpieczenia na niektórych szafkach, bo Lilka, gdy była mniejsza, wstawała przy nich i łatwo było o bolesny upadek. Natomiast mnie nie rusza wyjmowanie rzeczy z innych szafek. Te, które są niebezpieczne, pochowałam poza jej zasięgiem.

    Mnie natomiast zastanawia, co może zrobić roczniak, żeby dostać karę. Bo ja nie miałam takiej sytuacji z Lilką. I nie wiem, czy mam takie grzeczne dziecko, czy taki luz wychowawczy? :wink:

    I jeszcze jedno, choć na razie jestem mało doświadczona w tych kwestiach. Staram się ograniczać zakazy do absolutnego minimum, żeby nie szafować tym "nie, nie wolno" na prawo i lewo, bo wydaje mi się, że wtedy takie "nie" ma sens.
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeApr 7th 2013
     permalink
    Mamusie w dwupaku - (the Fragile na przykład) - mam do Was pytanko :) Z góry przepraszam, jeżeli wyda się absurdalne. :) Jakiś czas temu poznałam w bawialni mamę 11-miesięczniaka, która była w 10 tygodniu ciąży i opowiedziała mi coś ciekawego. Twierdziła, że jej synek pierwszy "wyczuł" ciążę, to znaczy zaczął się wtulać w jej podbrzusze, potem okazało się, że jest w drugiej ciąży. Podobno pytała znajome, które miały podobną sytuację i, że inne niemowlaki też tak "wyczuwały" ciążę. Nawet przy mnie ten chłopiec zaczął wtulać głowę w jej brzuch. The Fragile - zauważyłaś coś takiego u Krasnala, prawda to?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 7th 2013
     permalink
    u nas szafki też niezabezpieczone, kontakty też no ale wiecie jaka jest Nina :cool:
    żółw z Galapagos tak jak ostatnio pisałam
    czasaaaaaaaaaami zdarzy się ,że otworzy w kuchni szafke z garnkami, postoi, popatrzy, pomyśli ,powie "nie ciem" i ją po prostu zamknie :crazy:
    i mogę ją spokojnie zostawić samą w pokoju (czy gdziekolwiek) bo wiem, że nic nie zrobi
    oczywiście tego nie robię bo zawsze może być ten pierwszy raz ale ogólnie torpedy, rakiety czy nawet minipocisku w domu w postaci dziecka nie posiadawszy :peace:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    migg: Mnie natomiast zastanawia, co może zrobić roczniak, żeby dostać karę.


    Też się nad tym zastanawiam, ale mimo że moje dzieci są z gatunku "niegrzecznych" (w opinii babć oczywiście), to jakoś nie widzę takiej potrzeby (i sensu). W ogóle uważam, że kary i nagrody to nie jest system, który chciałabym stosować. Wolę, żeby moje dzieci robiły coś / nie robiły czegoś dlatego, że rozumieją, o co chodzi, a nie dlatego, że boją się kary albo oczekują nagrody.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Krasnal na razie mega grzeczny, wie ulga, bo nie musze o karach zadnych myslec. No, ale on jeszcze malutki.

    Azja, a Ty wiesz, ze cos w tym jest? Krasnal tuli mi sie do brzucha od kilku tygodni, a poniewaz juz brzuch wielki (przerazajaco wielki) to boje sie, zeby na niego nie usiadl jak to ma w zwyczaju. Ale na razie sie tylko tuli wieczorami. I w ogole sie mega przylepka zrobil, ale to chyba ten wiek... Natomiast bylam pewna, ze jak zajde w ciaze to odrzuci piers. A gdzie.... Nie cycozwisek :wink:
    --
  3.  permalink
    migg: Mnie natomiast zastanawia, co może zrobić roczniak, żeby dostać karę

    mam 2,5 latkę i dalej nie znam odpowiedzi na to pytanie :wink:
    migg: I nie wiem, czy mam takie grzeczne dziecko, czy taki luz wychowawczy?

    to chyba kwestia nawet nie tyle luzu wychowawczego, co świadomej decyzji (a przynajmniej tak jest w moim przypadku i kilku mam, które znam)- nie chcę karać moich dzieci, więc stawianie ich do kąta, odsyłanie do innego pokoju (takie przykłady, bo akurat o tym pisałyście) odpada, dlatego nawet nie wiem co musiałoby zrobić moje dziecko, żeby na to "zasłużyć" i zupełnie nie wyobrażam sobie tego, tzn wyobrazić to może mogę, ale chyba nie chcę :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    I tak jeszcze jedno - czy taki roczniak postawiony do kąta wie za co to i po co? Któraś z Was napisała, że najlepszą karą jest konsekwencja czynu, czyli oblanie się wodą, zniszczenie zabawki. Wydaje mi się, że to bardziej do dziecka przemówi, bo widzi co się stało przez jego zachowanie. A kąt to... No nie wiem, na mnie to nigdy nie działało, jak rodzice wstawiali mnie do kąta to robiłam dziurki w tapecie albo liczyłam kwiatki na niej, jakoś nigdy mi ten kąt nie dokuczał za bardzo ;)))
    --
  4.  permalink
    Nie pamiętam już co to było, ale wiem, że tłumaczenie jej nie przekonało i widać było, że dalej robi to celowo, więc ją posadziłam. Poskutkowało. Maja bardzo szybko rozumiała, że robi coś czego nie wolno a przede wszystkim bardzo szybko była mobilna (zaczęła chodzić pod koniec 9 miesiąca), więc psociła. Ale nigdy w kącie nie płakała (no i nie musiałam jej często sadzać jak była taka mała) Dopiero po 2 urodzinach było częściej, szczególnie gdy był napad histerii aby tam się wyciszyła.
    I tak jak piszecie dużo zależy od temperamentu dziecka, bo u mojej koleżanki córcia traktuje kąt jak zabawę, a moja Maja jako miejsce, gdzie się wyciszam i analizuję swoje zachowanie. Wiem że krzywdy jej tym nie robię a ona ma czas na przemyślenia, szczególnie teraz jak ma już 4 lata.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja jestem matką wciąż poszukującą złotego środka i przyznam, że w pewnym momencie postanowiłam wprowadzić właśnie system kar typu oddelegowanie do swojego pokoju czy ten nieszczęsny kąt właśnie. Skutki były opłakane. Więc porzuciłam ten zamysł szybko. Raz, że nie działało. Dwa, że uznałam, że w ten sposób nie daję sobie i młodej szansy na to, żeby się dogadać i wyjaśnić, o co w danej sprawie chodziło. To jest takie coś w stylu "koniec dyskusji,ja tu rządzę, a ty nie masz nic do powiedzenia" - pokazanie dziecku, że faktycznie jego zdanie się nie liczy. A że zdanie moich dzieci jest dla mnie ważne, to nie mogę ich traktować w ten sposób.
  5.  permalink
    The_Fragile: czy taki roczniak postawiony do kąta wie za co to i po co?

    Powiem Ci tak (ale uczciwie przyznaję, że stawianie do kąta to nie moja bajka, więc... :wink:)- Ewunia ma 2,5 roku, sporo rozumie, ale ze stawiania w kąt zapewne zrozumiałaby tyle, że z nie do końca zrozumiałego dla niej powodu nagle jest odepchnięta i na tyle na ile ją znam, to raczej byłaby w niej rozpacz i niezrozumienie sytuacji, a nie szczery żal z powodu popełnionego "występku".
    The_Fragile: Któraś z Was napisała, że najlepszą karą jest konsekwencja czynu, czyli oblanie się wodą, zniszczenie zabawki. Wydaje mi się, że to bardziej do dziecka przemówi, bo widzi co się stało przez jego zachowanie

    Ja też tak myślę. Np maluchy rysują kredkami po podłodze, a ja tego nie chcę. Mówię, daję gąbki, wycierają. Jak mazną jeszcze raz niechcący, to mówię,że chciałabym, żeby uważali bardziej, albo jak mam, to daję im jakąś większą podkładkę, żeby im było łatwiej nie brudzić podłogi. Ale jak " z premedytacją" będą mazali po ścianie/po podłodze to przerwę zabawę i zabiorę kredki- to jest logiczna konsekwencja tego, co zrobili. Nie chcę,żeby malowali po ścianie i po podłodze, jeśli uparcie tak robią- to chowam kredki, mogą rysować kredkami tylko przy mnie, itp. I tu nie chodzi o ukaranie dziecka, pokazanie mu, że robi źle,że jest niegrzeczny itp, itd, tylko o "ochronę" granicy tego, ci przestaję akceptować- no bo nie lubię ścierać świecówek z podłogi i ścian, już tak mam :wink:

    Treść doklejona: 08.04.13 09:33
    misia-ludek: miejsce, gdzie się wyciszam i analizuję swoje zachowanie

    pewno zależy od dziecka. Moje najlepiej wyciszają się mocno przytulone do mnie/do męża :wink: a do analizy swojego zachowania chyba jeszcze nie dojrzały :tongue:
    --
  6.  permalink
    hydrozagadka: Dwa, że uznałam, że w ten sposób nie daję sobie i młodej szansy na to, żeby się dogadać i wyjaśnić, o co w danej sprawie chodziło. To jest takie coś w stylu "koniec dyskusji,ja tu rządzę, a ty nie masz nic do powiedzenia" - pokazanie dziecku, że faktycznie jego zdanie się nie liczy.

    Ja zawsze najpierw tłumaczę, że tak nie należy patrząc w oczy mówiąc spokojnie, kąt jest teraz wtedy kiedy jest ewidentna histeria i nic nie pomaga. Posiedzi 3 minuty i znowu tłumaczę, wtedy słucha co do niej mówię i się tuli do mnie.

    hydrozagadka: do analizy swojego zachowania chyba jeszcze nie dojrzały

    Dlatego napisałam, że teraz jest analiza jak ma już prawie 4 lata:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    A ja się wam muszę wyżalić po weekendzie....

    Wpadli do mnie rodzice oraz babcia. Moja babcia ma przykry zwyczaj, że robi wokół siebie straszne zamieszanie i tylko wpadła jeszcze się nie rozebrała do końca, a już poleciała po Gabę, bo będzie ją karmić (kupiła chyba milion słoiczków różnych). Moja mama stoi z młodą na rękach, a ona z łyżeczką za nimi biega i próbuje wepchnąć młodej zawartość w buzię. Gaba wyraźnie jej daje znak, że NIE CHCE JEŚĆ, to babcia się uparła, że do fotelika ją trzeba wsadzić i na pewno zje. Moje protesty to w ogóle rykoszetem się odbijały jak od grubej, dźwiękochłonnej bariery, na szczęście Gaba jest już na tyle duża, że jak czegoś nie chce to nie i koniec, więc nie będę się szarpać i dziecka wyrywać. Oczywiście na nic się zdały moje komentarze, że Gabrysia JE JUŻ SAMA i nie lubi być karmiona ostatnimi czasy. Przestała dopiero jak Gaba się rozryczała i zaczęła wstawać w foteliku krzycząc NIE NIE NIE. Po tej akcji był wreszcie względny spokój do momentu gdy nie zaczęłam się Gabą bawić w sensie podrzucać, obracać, przechylać głową w dół.... takie tam zabawy ulubione nasze :wink: Młoda jak zawsze zachwycona, natomiast babcia weszła na poziom silnego wzburzenia i zaczęła młodą wołać do siebie, bo cytuję "mama cię zamęczy dzieciaku, chodź do babci" i tego typu tonacja szła przez kilka minut naszej zabawy. Tak usłyszałam, że: wytrząchnę młodej mózg, zamęczę ją, upuszczę, przewrócę, że młoda jest bidakiem, chodź babcia cię pocieszy.... Na szczęście moje dziecko było ucieszone od ucha, do ucha i ani jej w głowie było przerywanie zabawy, więc po jakimś czasie babcia przestała komentować, siedziała jednak naburmuszona. Biegała za Gabrysią, sadzała ją na nocnik po czym nie dała się nawet jej porządnie skupić, a już ją po 20 sekundach ściągała z nocnika i ubierała tylko po to żeby za 2 minuty czynność powtórzyć... Zmęczona byłam po tej wizycie przeokrutnie...
    Ja rozumiem, że babcia kocha Gabrysię i chce dla niej najlepiej ale jak czasem słucham tego co mówi i jak mówi go młodej to włos mi się na głowie jeży. Teraz jest jeszcze mała, więc nie wszystko kuma ale jak będzie starsza i usłyszy, że matka podczas zabawy to jej mózg może wytrząchnąć? Nie przestraszy się? Czasem babcia zostaje z młodą w domu jak np młoda jest chora ale naprawdę ostro się zastanawiam co one robią same, bo po wizycie babci Gaba jest potem taka nieznośna, że to się w głowie nie mieści...
    Jak się komuś to chciało przeczytać to gratuluję, ale musiałam się wyżalić.

    Co do kary, hmmm nie wiem czy na tym etapie kara ma sens jednak jak zabieram młodej pilota, którym rzuca i nie oddają mimo lamentu, tłumacząc dlaczego tego nie robię, jest pewnego rodzaju karą w moim odczuciu...

    Odniosę się jeszcze na szybko do pacania po łapkach. Nie demonizuję tego i dla mnie jest to czynność adekwatna do przytrzymania wyrywającego się dziecka za rękę tylko po to żeby nie wpadło pod samochód np.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    misia-ludek: Ja zawsze najpierw tłumaczę, że tak nie należy patrząc w oczy mówiąc spokojnie, kąt jest teraz wtedy kiedy jest ewidentna histeria i nic nie pomaga. Posiedzi 3 minuty i znowu tłumaczę, wtedy słucha co do niej mówię i się tuli do mnie.


    A to u nas to wygląda tak, że Hania jak jest bardzo już wyprowadzona z równowagi, to chce się do nas przytulić (mówi: "teraz trzeba mnie nakochać!" :wink:). Wtedy w momencie odzyskuje kontrolę i możemy porozmawiać spokojnie.
  7.  permalink
    hydrozagadka: A to u nas to wygląda tak, że Hania jak jest bardzo już wyprowadzona z równowagi, to chce się do nas przytulić

    u nas to samo :smile:
    i nawet lepiej- jak Ewka widzi, że zaczynam wchodzić w fazę, że liczę do 10, żeby się uspokoić, to podchodzi i pyta "Pszytulić Cie?" :tooth: ciśnienie schodzi w 2sekundy :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    cerisecerise: jak Ewka widzi, że zaczynam wchodzić w fazę, że liczę do 10, żeby się uspokoić, to podchodzi i pyta "Pszytulić Cie?"


    To tak, jak u nas - ostatnio się wkurzyłam na męża o coś tam, a H., podchodzi i pyta "czy mogę cię nakochać, maminko?" :smile: I od razu mi lepiej :smile:
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    misia-ludek: Ja zawsze najpierw tłumaczę, że tak nie należy patrząc w oczy mówiąc spokojnie, kąt jest teraz wtedy kiedy jest ewidentna histeria i nic nie pomaga. Posiedzi 3 minuty i znowu tłumaczę, wtedy słucha co do niej mówię i się tuli do mnie.

    Misia, może teraz to tak działa, ale myślisz, że jak miała roczek to też zrozumiała wszystko co jej tłumaczyłaś? Dla mnie dawanie kary rocznemu dziecku niewiele się różni od dawania jej 4-miesięczniakowi. Nie ważne ile dziecko już rozumie, jak bardzo jest mobilne itd... Na 200% nie zrozumie po co w tym kącie stało, co najwyżej, jak pisała Ceri, poczuje się z niezrozumiałych powodów odepchnięte.
    A tak na marginesie ja też nie popieram systemu nagród i kar :tongue:
    ---
    A mój Adaś na razie jest mega grzeczniakiem :peace:
    Tzn. wystarczy jak mu powiem żeby np. czegoś nie dotykał i tego nie robi, a jak dodam, żeby uważał, to w ogóle zmyka z miejsca brojenia jak pocisk, bo zazwyczaj mówię tak też jak widzę, że może się uderzyć albo upaść, a że kilka razu mu się to zdarzyło, to kojarzy słowa "uważaj" z czymś niebezpiecznyn :tooth: Także jak widzę, że młody sunie do gniazdka wystarczy że powiem: Adasiu, uważaj! Nie! - i już mam spokój :bigsmile:
    Na razie, bo jak podrośnie to, jak znam życie, to mu się zmieni :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorsysiajaw
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Moja starsza córka 7-letnia na prawdę potrafi dać w kość i ja na prawdę nie wiem co mam z nią zrobić, czasem się zastanawiam czy nie iść z nią do psychologa, często jest cudna i kochana ale jeśli musi coś zrobić co akurat jej nie pasuje to jest po prostu okropna, zaczyna się krzyk, proszę ją umyj się a ta siedzi jakby nic nie słyszała, zawsze musi być tak jak ona chce, rano np. mówię ubierz się umyj i zejdź na śniadanie, ona protestuje i krzyczy najpierw śniadanie.. nic do niej nie dociera ani tłumaczenie, ani często karanie choć jak dostanie karę np. na komputer to faktycznie nie tknie go ale po karze wszystko zaczyna się od nowa... i tak jest od zawsze ona do tej pory broi.... typu dziury w ścianach draży ołówkiem... ja myślałam że w wieku 7-lat takie rzeczy już ją nie będą interesować, zajęć ma dużo żeby jej się nie nudziło, ale mimo to zawsze coś zbroi.. ja już nie wiem co mam zrobić żeby mnie zaczęła słuchać... czasem już krzyknę na nią bo już nie wiem jak do niej dotrzeć... i tak jest od małego ona swoje ja swoje i mimo kar ona dalej potrafi być wręcz nieznośna, macie jakiś pomysł? Bo ja już nie wiem co mam robić czasami.. wiem to nie wątek dla mnie bo to tycze dzieci 1-3 ale może macie jakiś pomysł?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    sysiajaw: i tak jest od małego ona swoje ja swoje i mimo kar ona dalej potrafi być wręcz nieznośna, macie jakiś pomysł? Bo ja już nie wiem co mam robić czasami..

    Ja nie mam doświadczenia z tak dużymi dziećmi więc nie pomogę, ale nasunęła mi się refleksja, czy takie zachowanie nie jest właśnie następstwem stosowania systemu kar i nagród... od małego. Czy dziecko nie traktuje wtedy tego jak jakiejś... bo ja wiem próby sił? Rywalizacji? Bo jeśli tak, to nic dziwnego, że nie chce się poddać i dalej psoci....
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    sysiajaw: i tak jest od małego ona swoje ja swoje i mimo kar ona dalej potrafi być wręcz nieznośna


    No właśnie, mimo kar... Czyli one jednak NIE działają...

    sysiajaw: macie jakiś pomysł?


    Ja niestety doświadczeń nie mam żadnych z dziećmi w tym wieku (no, poza siostrzeńcami i bratankami, ale to inna bajka, jak się ich widzi raz na jakiś czas). Ale jest taka fajna książka "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" - sporo jest poświęcone właśnie dzieciakom w takim wieku.

    Treść doklejona: 08.04.13 11:04
    vitani_82: Jak się komuś to chciało przeczytać to gratuluję, ale musiałam się wyżalić.


    Przeczytałam i pierwsze, co mi się nasuwa - rozmawiałaś o tym z babcią i mamą? Chyba bym od tego zaczęła - powiedzieć, co mi się nie podoba i dlaczego nie chcę, żeby tak robiły/mówiły.

    vitani_82: Odniosę się jeszcze na szybko do pacania po łapkach. Nie demonizuję tego i dla mnie jest to czynność adekwatna do przytrzymania wyrywającego się dziecka za rękę tylko po to żeby nie wpadło pod samochód np.


    Ja też nie twierdzę, że to zawsze musi prowadzić do gorszych form w przyszłości, ale warto mieć się na baczności. Żeby nie było tak, że teraz jest pac po łapach, a potem klaps, bo pacnięcie przestało działać, a potem... Dlatego jestem zwolennikiem postawienia ostrej granicy, co jest dozwolone, żeby po prostu nie zostawiać sobie otwartej furtki na przyszłość...
    •  
      CommentAuthorsysiajaw
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Kary są od jakiś 3-ech lat, więc nie wiem czy to to ale nie mówię też że nie, przecież nie mogę patrzeć jak moje dziecko wierci kolejną dziurę w ścianie, ja nie mogę tego pochwalać, i tłumaczenia były wertowane setki razy, że tak nie wolno, żeby zobaczyła jak jej pokój wygląda, czy jej się podoba że ma tyle dziur w pokoju, ostatnio tłumaczę jej, że chciałabym jej wyremontować pokój kupić nowe meble, żeby było ślicznie, ale też mówię, że tego nie zrobię bo boję się iż wszystko zniszczy, ona twierdzi, że nie i robi się błędne koło. W sierpniu kupiłam jej nową komodę na książki, zeszyty i co .... już szuflady się rozpadają, nie wspomnę o tym że jest popisana... ech taki to nam się trafił ciężki egzemplarz... do jakieś 1,5 roczku to był anioł... później coraz częściej pokazywała różki.. Kinga jest odwrotna daje nam w kość teraz więc mam nadzieję, że będzie inna bo z dwoma takimi diabełkami nie wiem czy wytrzymam heh:devil:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    sysiajaw: nie mogę patrzeć jak moje dziecko wierci kolejną dziurę w ścianie, ja nie mogę tego pochwalać, i tłumaczenia były wertowane setki razy, że tak nie wolno, żeby zobaczyła jak jej pokój wygląda, czy jej się podoba że ma tyle dziur w pokoju, ostatnio tłumaczę jej, że chciałabym jej wyremontować pokój kupić nowe meble, żeby było ślicznie, ale też mówię, że tego nie zrobię bo boję się iż wszystko zniszczy, ona twierdzi, że nie i robi się błędne koło. W sierpniu kupiłam jej nową komodę na książki, zeszyty i co .... już szuflady się rozpadają, nie wspomnę o tym że jest popisana...


    Wiesz co... Nie znam się, ale chyba w tej sytuacji nie zrobiłabym remontu. Jeśli sama zniszczyła - jej problem, niech teraz mieszka w takim pokoju. Po prostu niech poniesie konsekwencje tego, co zrobiła. Bo na razie to wygląda tak - ona niszczy, a ty naprawiasz/kupujesz nowe/itd. To tak, jakbyś nagradzała złe zachowanie.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Sysia, ja nie wiem, może na Twoją małą to zadziała - w "moich" czasach nie było takich tablic do rysowania jak są teraz, a miałam manię dłubania w ścianie, rysowania po ścianach. I rodzice wyznaczyli mi jedną, najmniejszą ścianę do moich bazgrołek - mogłam sie na niej "wyżywać"... Potem naklejali inną tapetę i tak przez kilka miesięcy aż mi sie znudziło. Ale nie wiem, czy to na każde dziecko zadziała to raz, a dwa, że ja chyba jakaś niewyżyta artystycznie byłam ;)))))
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    cerisecerise: to chyba kwestia nawet nie tyle luzu wychowawczego, co świadomej decyzji (a przynajmniej tak jest w moim przypadku i kilku mam, które znam)- nie chcę karać moich dzieci, więc stawianie ich do kąta, odsyłanie do innego pokoju (takie przykłady, bo akurat o tym pisałyście) odpada, dlatego nawet nie wiem co musiałoby zrobić moje dziecko, żeby na to "zasłużyć"

    Chyba masz rację, Ceri, bo mam takie podejście, jak opisała Hydro:
    hydrozagadka: Wolę, żeby moje dzieci robiły coś / nie robiły czegoś dlatego, że rozumieją, o co chodzi, a nie dlatego, że boją się kary albo oczekują nagrody.

    Jeszcze się zastanawiałam, co miałby zrobić ten roczniak, żeby "zasłużyć" na karę. Bo np. gdy zrzuca coś ze stołu, to robi to dlatego, że zostawiłam to w miejscu, do którego dosięga. Jak wyciąga mokre pranie z pralki, to dlatego, że ta pralka jest otwarta. Gdy wyrzuca jedzenie, które jej nie smakuje, to dlatego, że ja jej takie daje. Więc w zasadzie musiałabym ją karać za wlasną głupotę tudzież niefrasobliwość...

    sysiajaw: zawsze musi być tak jak ona chce
    Sysia, moja Lila ma prawie rok, ale zazwyczaj działamy tak, jak ona chce. I jeśli to nie zagraża jej zdrowiu i życiu, to nie mam presji, żeby robić coś wbrew niej, bo ja tak chcę.
    sysiajaw: mówię ubierz się umyj i zejdź na śniadanie, ona protestuje i krzyczy najpierw śniadanie
    A nie może najpierw dostać tego śniadania? Co Ci szkodzi? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    Sysia, a z tym śniadaniem to ja bym poszła za dzieckiem. Krasnal jeszcze mały, ale rano musi od razu po przebudzeniu zjeść banana i kanapkę, bo inaczej jest płacz. Ma to chyba po mnie, bo ja przed ubraniem się lecę coś zjeść, po prostu muszę, bo inaczej jest mi niedobrze... Pewnie, że jak maluch robi coś złego albo szkodliwego to trzeba oponować, ale w takich błahostkach "poszłabym" za dzieckiem.

    EDIT - u nas jedzenie śniadania kończy się tym, że mały i ja jemy śniadanie w łóżku. Może niewychowawczo, ale co z tego, jak jesteśmy głodni jak tylko jedno oko nam się otworzy? Nikomu tym krzywdy nie robimy, sobie też nie ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    migg: Jeszcze się zastanawiałam, co miałby zrobić ten roczniak, żeby "zasłużyć" na karę. Bo np. gdy zrzuca coś ze stołu, to robi to dlatego, że zostawiłam to w miejscu, do którego dosięga. Jak wyciąga mokre pranie z pralki, to dlatego, że ta pralka jest otwarta. Gdy wyrzuca jedzenie, które jej nie smakuje, to dlatego, że ja jej takie daje. Więc w zasadzie musiałabym ją karać za wlasną głupotę tudzież niefrasobliwość...


    Otóż to. Przecież większość zachowań dziecka w tym wieku wynika z ciekawości świata. Karanie za ciekawość świata to przecież absurd.
    •  
      CommentAuthorsysiajaw
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Kochane ona ma tablicę do rysowania, co do kupowania ja jej kupiłam tą komodę bo jej się rzeczy szkolne nie mieściły do szafek, dlatego jej wyraźnie powiedziałam, że nie będzie miała nowego pokoju do póki tak traktuje swoje rzeczy.

    The_Fragile: Sysia, a z tym śniadaniem to ja bym poszła za dzieckiem. Krasnal jeszcze mały, ale rano musi od razu po przebudzeniu zjeść banana i kanapk


    no tu właśnie jej ulegam i robię jej to śniadanie, tylko później nie zawsze i tak chce się ubrać :neutral:, dobrze ze chodzi już do szkoły, bo wtedy wie że nie ma cackania sie tylko wstać zjeść umyć się ubrać i do szkoły..
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Z jedną rzeczą chyba się nie zgadzam - oczywiście z zastrzeżeniem, że dotyczy to kapkę starszych dzieci. Mianowicie uważam, że nie powinno być tak, że do dziecka należy decyzja, co będzie jadło. Przy czym nie chodzi mi o robienie na siłę potraw, których maluch nie akceptuje, ale o sytuację humorzastego odrzucania wg filozofii dziś mi to nie pasuje, zrób drugi obiadek. Chcę, by mój dziecko uczyło się tego, że przygotowując posiłek ktoś poświęcił czas, kupił produkty. Nie chodzi mi o wdzięczność, ale o szacunek do cudzej pracy. I oczywiście wiem, że roczniak tego nie ogarnie, ale kiedyś trzeba położyć granicę rzucaniu jedzeniem. Dotyczy to też innych sfer. U nas mąż większość czasu pracuje w domu. Marta musiała zrozumieć i nauczyć się szanować to, że ojciec jest, ale nie może się teraz bawić.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 08.04.13 12:58</span>
    Gdy wyrzuca jedzenie, które jej nie smakuje, to dlatego, że ja jej takie daje. Więc w zasadzie musiałabym ją karać za wlasną głupotę tudzież niefrasobliwość...
    - dopiszę , że do tego fragmentu się odnosiłam:-)
    --
  8.  permalink
    Witajcie dziewczyny,
    znowu duża przerwa minęła odkąd do Was zaglądałam. A teraz od razu na ten wątek wskakuję, ponieważ mój Michaś awansował do tego wątku - 4 dni temu skończył roczek. Kiedy to zleciało?? :shocked: :bigsmile:

    Widzę, że poruszyłyście ciekawy temat. Nasz Michaś, jak to dziecko ciekawe świata, wszędzie chciałoby wejść, wszystkiego dotknąć. My mamy niezabezpieczoną lodówkę i od czasu do czasu podejdzie, żeby otworzyć. Ostatnio wyjął jaja. Ale jaki był przy tym ostrożny - wziął w łapki pierwsze, poszedł na dywan i odłożył, wrócił po następne i znowu na dywan. Odłożył. Usiadł. Wziął oba w ręce i PUK. :smile: Generalnie, to byłą pod naszą obserwacją bo byliśmy ciekawi na czym się to skończy. Ale powoli, gdy robi coś nie tak (niebezpiecznego), np. kręci kurkami od kuchni (na szczęście mamy elektryczną) to zwracam wyraźnie uwagę, że nie wolno tego robić, tłumacząc. Nie wiem ile trafia do niego, ale słucha uważnie. :smile:

    The_fragile, nie wiem czy Ci gratulowałam cudownego stanu, więc GRATULUJĘ i życzę szczęśliwego rozwiązania.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Katarzynah, dzięki! No i gratuluję Michasiowi-roczniakowi!

    A my mamy problem jedzeniowy. Od kilku dni krzesełko jest "be". Nie usiądzie nawet na sekundę, musi biegać, latać i część z żarełka jest w stanie dostać w "ręki" (banany, kanapki), ale kurka olek, do zupy powinien usiąść. A jest histeria, wrzask, nie da się włożyć do krzesełka, nawet Barney nie działa. Ryczy jak syrena, zaciska usta i nie zje... Co robić drogie matki, co robić?
    --
  9.  permalink
    Jeszcze dopowiem cosik. Ostatnio miałam taką historyjkę z Michasiem. Były urodzinki chrześniaczki męża. Przyjechali goście. Michaś pierwszy raz Ich na oczy widział. Wśród nich był niespełna dwuletni maluch, też chłopiec. Było wesoło, wszyscy się śmiali, a jak jest śmiech to Michaś też się śmieje. Więc Michaś zaczął się chichrać, biegał wokoło roześmiany, aż ten maluch, który przyjechał zaczął panicznie płakać, bo wystraszył się mojego wesołego, roześmianego łobuziaka. No, aż w końcu goście zaczęli się irytować i sugerować czy nie mogłabym "uciszyć" dziecka. I zaczęto mu wpychać smoczek. Michałkowi rzecz jasna. Poczułam się urażona, nie powiem, i wiecie co, wyszłam z domu, wzięłam Michasia na spacer. I wróciliśmy na chwilę jak towarzystwo się rozchodziło. Nie wiem, może głupio zrobiłam. Z resztą, przyjemny spacer nie jest zły...

    Treść doklejona: 08.04.13 13:24
    Hmm, my co prawda jeszcze takiej sytuacji nie zaliczyliśmy ale może przez "moment" - dopóki Mu nie przejdzie awersja do krzesełka, sadzać Krasnala na swoich (tudzież męża) kolanach do jedzenia zupek?
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Ja bym chyba też wyszła. Nasz Krasnal się boi jak młodsze dzieci piszczą, ale co z tego? To nasz problem, a nie tych dzieci. Bierzemy wtedy Krasnala na ręce i czekamy aż mu przejdzie.

    Na kolanach też nie da rady, on po prostu nie chce siedzieć :( A próbowaliśmy za nim latać z łyżką - efekt opłakany...
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Frag, a może chwilowo zrezygnować z zup?
    Tylko zaproponować mu takie rzeczy, które można w łapki wziąć?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Frag, a czy Krasnal od początki jadał w krzesełku? Bo to może być kwestia przyzwyczajenia.... skoro śniadania może jeść w łóżku... wiesz o co mi chodzi :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    brombap: Z jedną rzeczą chyba się nie zgadzam - oczywiście z zastrzeżeniem, że dotyczy to kapkę starszych dzieci. Mianowicie uważam, że nie powinno być tak, że do dziecka należy decyzja, co będzie jadło. Przy czym nie chodzi mi o robienie na siłę potraw, których maluch nie akceptuje, ale o sytuację humorzastego odrzucania wg filozofii dziś mi to nie pasuje, zrób drugi obiadek. Chcę, by mój dziecko uczyło się tego, że przygotowując posiłek ktoś poświęcił czas, kupił produkty. Nie chodzi mi o wdzięczność, ale o szacunek do cudzej pracy. I oczywiście wiem, że roczniak tego nie ogarnie, ale kiedyś trzeba położyć granicę rzucaniu jedzeniem.


    Zgadzam się. Ale jestem zdania, że jeśli od początku w domu panuje zdrowa atmosfera wokół tematu jedzenia (czyli właśnie pozwolenie dziecku, żeby jadło gdy jest głodne, a nie jadło gdy glodne nie jest, nie zmuszanie do jedzenia nielubianych pokarmów, nie robienie z posiłków jakichś durnych przedstawień, nie robienie z jedzenia nagrody itp.), to do czegoś takiego, o czym piszesz nie powinno w ogóle dojść. Tak to przynajmniej u nas wygląda. Są przejściowe wymysły, ale wszystko po jakimś czasie wraca do normy. Ale ja się nie spinam i nie robię z jedzenia sprawy z życia i śmierci.
    Z tym, że tłumaczę na bieżąco. Rzucanie jedzeniem, wylewanie picia już za nami. Teraz tłumaczymy Hani dlaczego nie jest dobrze, gdy się marnuje jedzenie. Już widzę postępy, a nigdy nie kazałam jej zjadać niczego do końca. Może też w ogóle nie zjeść posiłku, jeśli nie chce - ale już wie, że u nas nie ma podjadania między posiłkami i musi czekać np. do kolacji.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Winnie, od początku - śniadania razem w łóżku, ale reszta posiłków była pięknie w krzesełku... A odkąd chodzi z prędkością światła to zrobił się koszmar, jak widzi krzesełko to krzyczy i ucieka. Na kolanach też sie nie da... I calusieńki dzień chodzi, usiądzie może na 15-30 minut w sumie, w ciągu całego dnia, a tak chodzi, chodzi, chodzi, chodzi... Czekam aż mu się znudzi ;)

    Jahe, no chyba nie mamy innego wyjścia. TYlko mogę mu dawać coś z łyżki/widelca, bo on jedzenia nie dotknie (brudne łapki = histeria).
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Co ciekawe, u nas to wszystko działa, ale gdy Hanią zajmuje się moja mama jest zupełnie inaczej. Samej mi się nieraz wierzyć nie chce, jak moje dziecko potrafi tam wymyślać sobie kartę dań :devil: No ale babcia tak ma, że potrafi i trzy obiadki ugotować, jak wnuczce nie smakuje, a nawet kiedyś posłała mojego ojca do sklepu, bo Hania zażyczyła sobie kanapki z szynką, a takowej właśnie na stanie nie było :devil:
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeApr 8th 2013 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny mam pytanie. Nie chcę wyjść na jakąś dziwną i szukającą dziury w całym, ale... ile śpią w dzień Wasze dzieci w wieku podobnym do Adasia?
    Bo on mi sypia coraz dłużej, wcale nie zarywając przez to nocy...
    No dziś np. spał do 7:00 potem od 9:30 do 12:30 drzemka i teraz wciąż śpi od 16:00....
    A w nocy śpi zazwyczaj około 11 godzin.
    Czy to nie za dużo w tym wieku? Czy on nie jest zbyt zmęczony? Ja mam niedoczynności tarczycy i mały w styczniu miał niby dobre wyniki TSH, ale teraz mi się lampka zapaliła, bo przy niedoczynności bardzo chce się spać.... i zaczęłam no.... szukać jakby dziury w całym :neutral:
    Nie to żebym narzekała, bo wiecie, fajnie jest mieć dużo czasu dla siebie, ale jakoś tak wydaje mi się podejrzane takie mega długie spanie w dzień u 10-miesięczniaka.
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Hydrozagadko, moja Marta jest z gatunku niejadków, jedzenie u nas to temat ciężki. Teraz jest już lepiej, zdarza się jej powiedzieć, że jest głodna, lub na coś konkretnego ma ochotę (najczęściej ogórek, rybka i ziemniaczki lub zielony makaronik - pesto:-). Ja już wyluzowałam, nie żyję od posiłku do posiłku, choć z drugiej strony mam w głowie jej zbyt niski poziom hemoglobiny. Może właśnie przez to wszystko jestem wyczulona na sytuację "przy stole".
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    brombap: uważam, że nie powinno być tak, że do dziecka należy decyzja, co będzie jadło. Przy czym nie chodzi mi o robienie na siłę potraw, których maluch nie akceptuje, ale o sytuację humorzastego odrzucania wg filozofii dziś mi to nie pasuje, zrób drugi obiadek. Chcę, by mój dziecko uczyło się tego, że przygotowując posiłek ktoś poświęcił czas, kupił produkty. Nie chodzi mi o wdzięczność, ale o szacunek do cudzej pracy. I oczywiście wiem, że roczniak tego nie ogarnie, ale kiedyś trzeba położyć granicę rzucaniu jedzeniem.


    Brombap, oczywiście, gdy Lilka będzie trochę starsza, zacznie zapewne rozumieć, że np. my nie wyrzucamy tego, co nam nie smakuje. ;) Chodziło mi o roczniaka, który nie zawsze pokaże, co by chciał zjeść - gdy np. mamy tzw. szwedzki stół na śniadanie czy kolacje.
    Ja mam osobiste doświadczenia z bycia niejadkiem, dlatego bardzo się staram nie tworzyć presji na jedzenie u mojego dziecka, które obecnie zjada ilości mikroskopijne a do tego bardzo niewiele rzeczy mu pasuje (a jestem raczej kreatywna w tej kwestii). Choć zielony makaronik też uwielbia ;) Dlatego może nie rusza mnie to, co ona robi przy stole. Jeśli je - to fajnie, jeśli wyrzuca, to nic się nie dzieje - jej prawo.

    Treść doklejona: 08.04.13 18:46
    Winni, moja Lilka tak miała jeszcze niedawno, przez ok. miesiąc - spała dwa razy po 2 godziny i potem normalnie spała w nocy 12 godzin. Od paru dni widzę, że przestawia sie dopiero na jedną drzemkę.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    Jaaaa, Winnie, ale luksus! Krasnal od urodzenia nie przespał więcej niż 2h w ciągu dnia (ze dwa czy trzy razy zdarzyło mu się w sumie 3h spać ;)). W nocy śpi 11 - też w sumie od urodzenia (od 19 do 6). Ale Spidermanki maluch tak dużo śpi, taki urok chyba :D
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    WINNICA a może to chwilowy etap ?
    ciśnienie nie sprzyja albo wiosenne przesilenie ? :wink:
    albo od zębów ?

    jak Nince górne jedynki szły to też mi spała w dzień po 3-4 godziny.....

    także póki co ja bym się aż tak nie martwiła
    no chyba, że mu nie przejdzie to wtedy warto zbadać to TSH...
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeApr 8th 2013
     permalink
    no ja też zazdroszczę Milka w dzień zawsze mało spała teraz 2h to jest luksus przeważnie 50min 1h...... a w nocy tak 10-11 zawsze tak spała....
    -
    ale rozumiem twoje zmartwienie każda skrajność jest sygnałem dla matki!
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.