To też róznie z tym napletkiem wygląda, bo czasami nie daje jakiś powikłań, a problem zostaje. tata Dawidka do dzis ma sklejony napletek. Za dziecko decyduje mama czy tata. I jak coś wyleczy w dzieciństwie to potem nie ma problemu. Dorosły facet ze stulejką nie bardzo chce iść... A wiadomo, że u dorosłego faceta zrośnięty napletek to różne problemy...
A co ciekawe, że młodszy brat mojego ex miał stulejkę "robioną", więc nie wiem czemu u niego rodzice nie przypilnowali.
No, pielęgnuję, ale nie wiem czy im więcej tam nie grzebię tym nie gorzej. Mam wrażenie, że siusiak spuchł... Dawidek coraz bardziej płacze jak mam mu tam coś robić... Nawet lekką gorączkę ma. U nas ten problem jest, że on ma te niedobory odporności i już mam schizę, że zaś coś...
Natomiast co mnie zaskoczyło, to wszędzie na forach czytałam, że problem z sikaniem po zabiegu... Mój sika... Troszkę się krzywi, ale sika. Po cystografii było o wiele gorzej. Nie chciał sikac i koniec.
Jeżeli Twoje dziecko bawi się, jest zajęte samym sobą i robi to oczywiście w bezpieczny dla siebie sposób, to nigdy, przenigdy mu nie przeszkadzaj:
po raz 24 w tym tygodniu przegląda katalog zabawek Playmobil? – niech ogląda, ja za każdym razem jak leci w telewizji Zakonnica w przebraniu to oglądam, bo lubię, bawią się Twoimi brystolami i robią z nich zjeżdżalnię lub po prostu je rozwija i zwija z powrotem – niech się bawią, nie oszukujmy się, ja nie zrealizuję wszystkim moich planów artystycznych, a oni maja zabawę, urządza maraton wokół kuchennej wyspy, a mała siedzi w przedpokoju i bije mu brawo – bosko, jest szansa na wypicie ciepłej kawy, bawią się na farmie zwierzątkami, jedno wkłada zwierzątka, drugie wyjmuje… cóż… nigdy nie przerywam, tylko ukradkiem podpatruję, jak budują wspaniałą bratersko-siostrzaną więź.
To jedna z najważniejszych zasad, jakie należy sobie przyswoić będąc rodzicem. Nie wszystko musi być zorganizowane, poukładane. Nie podtykajmy dzieciom ciągle nowych zabawek skoro rolka papieru jest w tym momencie najciekawsza. Nie wyciągajmy kolejnej książki, gdy po raz enty dziecko przygotowało Kicia Kocia poznaje strażaka.
Madzik, popieram... Ja mój syn się bawi, szczególnie kreatywnie, to się cieszę, nie przeszkadzam... tym bardziej, że jak przychodzi mi do głowy włączenie się w zabawę, to Dawidek mówi "Możesz iść do salonu?". Czasami do tych zabaw wykorzystuje moje rzeczy... Własnie będę kupować nowe sztućce, bo mi łyżeczki pogubił, ale jaki to mały koszt, gdy człowiek się cieszy, że autysta się bawi ;).
dziewczyny.a kiedy kończy sie etap przelewania cieczy?? moj 3 latek jak ma tylko jakies 2 naczynia to prelewa w nieskończonosc..;-/ wiem,ze ćwiczy mala motorykę,ale ile można.. moj m.tez miał zabieg na stulejke po swojej 18-tce dopiero..
Adda, mój do dziś lubi. Ale mnie to nie przeszkadza. Jedynie z czasem ograniczyłam mu "pole" tych działań. W ogrodzie mu wolno, w łazience (szczególnie podczas kąpieli), nad zlewem... w kuchni na blacie (jeśli rozleje, to wyciera po sobie). Nawet kupiłam mu dystrybutorek na wodę i sam ma możliwość wlewania wody do kubeczka, bo pokazuję mu że ta chęć nalewania wody może mieć tez stronę praktyczną. Jak on wyczuł, że mi to nie przeszkadza to tez rzadziej mu się chce bez celu coś przelewać :P.
a ja dziś byłam z Milcią u dentysty... miała leczoną 4 i 5 ma to samo co ja dziurki się robią na łączeniach ale donoszę iż była bardzo dzielna jestem z niej dumna oczywiście ząbki robione na znieczuleniu cała robota 10 min ale dumna jestem strasznie:D tym bardziej że mojej kuzynki syn ostatnio musiał zostać uśpiony do leczenia zębów
Gratulacje dla dzielnej Córci. Krysia też od dłuższego czasy chodzi na leczenie- ma plomby w czwórkach i 5 i też robią jej się na styku dziurki. Do tego ma 1 i 2 u góry pokryte lapisem. Ale u nas nie ma znieczulenia. Stomatolog ma dobre podejście i Krysia daje sobie robić co trzeba. Ostatnio byliśmy z Wojtkiem to nawet sama na fotelu zasiadła (zwykle trzymalam ją na kolanach do leczenia). A wczoraj córka moja straciła pierwszego mlecznego zęba i jest bardzo dumna!
My myjemy i elektryczną i zwykłą- zależy od sytuacji. Jak na wyjazdach to zwykłymi- nie taszczymy elektrycznej. W domu mąż zwykle elektryczną, ja zamiennie. Krysia ma końcówki swoje, był czas że myła elektryczną, ale ostatnio wróciła to tradycyjnej.
my mamy oralB, chyba najbardziej popularna tak pytam bo u nas zero ubytkow, a piter ma prawie 6 lat. odpukac. i nie wiem na ile genetycznie bo my zeby mamy raczej slabe... no ale ja z myciem zebow od zawsze bardzo pilnuje.
Ewa, powiem Ci, że ja jako dziecko elektrycznej szczoteczki nie miałam, bo nie było. Genetycznie u mnie w rodzinie słabe zęby. Ja długo nie miałam żadnych problemów. Mało tego, byłam oporna do regularnego mycia zebów. Siostra szczotkowała jak Bóg przykazał, ja raczej nie. Ona dziura na dziurze, a ja zero ubytków. Z tym, że ona duzo słodyczy wcinała, a ja duzo mniej... Dla mnie mogły by nie istnieć.
U mnie uwarunkowania genetyczne. Sama mam bardzo słabe zęby, pierwsze plomby przed 3 urodzinami, choć słodyczy nie dostawałam. Ale diety super też raczej nie miałam. Chodziłam na regularne przeglądy i fluoryzacje, ale nie za wiele pomogło. Z dzieciństwa pamiętam stwierdzona jakąś wadę szkliwa, występuje też na stałych zębach. Bardzo chciałam, zęby Krysia odziedziczyła zęby po tacie, ale chyba wyszło inaczej. Niemniej dbamy i i reagujemy możliwie szybko na zmiany. Wojtek też zaczął jeździć na regularne przeglądy przy okazji wizyt Krysi. Moja siostra ma zęby idealne (po tacie :) ) - proste, białe i zdrowe, choć u niej z higieną w wieku dziecięcym było różnie a i do słodyczy zdecydowanie większy dostęp. W wieku lat 30 ma jedną plombę a dentystę odwiedza raz w roku na kontrolę i usunięcie kamienia, bo z tym wszyscy mamy problem- osadza się dziad razem z osadem bardzo szybko.
Milka też na zmianę elektryczna ze zwykłą.. ale bywają dni że omija mycie ząbków niestety... myślę że ostatnio przegięła z babcią z cukierkami i lizakami a że lubi je rozgryzać to pewnie szkliwo pękło i ząbek się zepsuł nic na razie pilnuje mycia ząbków mam nadzieję że jej tak zostanie ja mam dużo plomb w sumie wszystkie tyle zęby nie raz nie dwa a kilka razy leczone tatuś najlepszych też nie ale ten zaś słodkie bardzo lubi
Kala wstała dzisiaj z lekką temperaturą , tj. 37,3 i bólem gardła przy przełykaniu. Psiknęłam jej Tantum Verde, podałam Eloprine i Calcium, zastanawiam się czy zrobić jej dodatkowo inhalacje z soli, żeby trochę nawilżyć gardło.
Dzisiaj lekarza sobie jeszcze daruję, ale jutro najwyżej się przejadę, żeby obejrzała gardło, bo z niedzieli na poniedziałek wyjeżdżamy nad morze i wolę, żeby lekarz ją zobaczył jeszcze przed wyjazdem.
Kurcze, ona mi w ogóle nie choruje / nie chorowała w taki sposób, były jakieś epizody z wymiotami czy biegunką, albo złamana noga etc., ale gardło? Stan podgorączkowy? Nie pamiętam kiedy ostatni raz...
Teraz pytanie, czy w taki upał, taką duchotę mogę z nią wyjść na dwór, np. na rower, na spacer, do ogródka, do piaskownicy? Na dwie godziny przed południem, na dwie po południu? Czy lepiej w ogóle sobie darować wychodzenie...?
Dziecko bez gorączki może wychodzić. A 37,3 to prawie "normalna" temperatura. Obserwuj, bo u Krysi zaczęło się od lekkiego bólu i braku gorączki a następnego dnia już galopująca angina wyszła. A gorączka pojawiła się dopiero po nalocie na gardle.
Kuźwa, przed samym wyjazdem nad morze- dziecko będzie widzieć morze pierwszy raz i nawet z tego nie skorzysta... Dół na maksa.
Jadę dzisiaj z nią do lekarza i biorę od razu młodą, żeby ją obejrzała, na wszelki wypadek...
Nie wychodziłam z nią wczoraj, temperatura maksymalna to 38 stopni, więc nie jakoś tragicznie, ale boję się powikłań i innych, tym bardziej, że jak wspomniałam nie miałam do tej pory doświadczeń z chorobami tego typu, a na pewno nie u swoich dzieci...
Krysia nad morze pojechała zaraz po anginie, a dzień przed wyjazdem zaczęło się coś kluć u Wojtka. I ze względu na wyjazd młody dostał antybiotyk, trochę "na wyrost", ale dla spokoju urlopu właśnie. I oboje korzystali z plażowania, za przyzwoleniem pediatry. Pogoda nas nie rozpieszczała, kąpać się nie dało, ale łapki i stopy moczyli- nie odbierałam i tej przyjemności.
karolcia, dajesz nadzieję. Podawałaś młodemu ten antybiotyk na wczasach, czy nie było potrzeby?
Pogoda u nas też nie zapowiada się jakoś szczególnie upalnie, ale nie chciałabym spędzać czasu na kwaterze, więc myślę, że nawet jak starsza dostanie antybiotyk, a raczej na pewno dostanie, bo mówi z gulą w gardle, a migdały już z nalotem są, to chociaż posiedzą na plaży i się pobawią trochę w piachu i może da się coś pozwiedzać przy słabszej pogodzie.
Środa, podawałam. Gardło pogorszyła się z dnia na dzień, nie było co czekać. Znaczy, gdybyśmy byli na miejscu to bym czekała co dalej, ale nie widziało mi się jechać do szpitala w Wejherowie... A na kwaterze mieliśmy ładny kawałek placu i dzieci od rana do wieczora na podwórku były. Po to wyjechaliśmy. Z resztą nasza pediatra z tych, co zalecają wyjazdy, nawet w chorobie (oczywiście nie mówimy o poważnych stanach czy chorobach zakaźnych). W góry też jechaliśmy z gilem i inhalatorem. Jeżeli dziecko nie wygląda na cierpiące, nie słabnie, jest skore do zabawy (moje takie były, nie licząc dnia wysokiej gorączki), to czemu odbierać im radość wakacji? Oczywiście wszystko z rozsądkiem i zaleceniami. Daj znać po wizycie.
Treść doklejona: 29.07.16 13:27 My zwiedzaliśmy latarnie (dzieci bardzo lubią), spacerowaliśmy plażą, byliśmy na Helu u Fok. Tylko jeden dzień był tak kiepski, że prawie cały przesiedzieliśmy w domku, bo lało. A jak tylko wiało czy słabo padało to nad może w kurtkach i kaloszach jod łapać. Krysi podobała się burza nad morzem :)
My po wizycie zniesmaczeni...., byliśmy nie u naszej lekarki, tylko u pierwszej lepszej , bo nasza na urlopie... Dziewczyna chyba młodsza ode mnie..., zastanawiała się nad antybiotykiem, w końcu przepisała, ale kazała nie podawać już dzisiaj, tylko wstrzymać się do jutrzejszego popołudnia, bo jest szansa, że się poprawi stan gardła i stan podgorączkowy zniknie, ale póki co się nie zanosi.
Jakoś słabo jestem przekonana co do jej kompetencji..., fakt, że nie pakuje antybola od razu, tylko daje szansę działa na jej korzyść, ale w grę wchodzą wczasy i to w dodatku nie jedziemy sami tylko w cztery rodziny, każda po dwoje dzieci- nie wiem, czy nie lepiej by było dać jej ten antybiotyk, żeby już była w dobrym stanie. W sumie czuje się dobrze, tylko ten stan podgorączkowy i bolące, zaczerwienione i z nalotem gardło... No i ten głos- jakby mówiła z tą gulą... Na razie podaję jej Nurofen, psikam Tantum Verde, no i podaję już probiotyk, niech już się wzmacnia... Ech..., jak pech to pech... Wstrzymam się do jutra do rana z podaniem antybiotyku, zobaczę jak nocka, ale przeczucie mam, że jednak to się antybiotykiem skończy...
Środa jak taka temperatura to wygląda wg mnie raczej na wirusowe zapalenie gardła, Miki miewa anginy i za każdym razem ma wtedy 40 stopni którego nie daje się zbić. A zaglądałaś do gardła? Przy anginie na bokach są typowe białe naloty, które sama zobaczysz
Sroda, a kiedy Wy nad to morze jedziecie? Jeśli ten "ostry stan" anginy nie minie, to bym chyba zrezygnowała. Niestety angina musi być "chuchana i dmuchana", gdyż łatwo nabawić się powikłań, które niekoniecznie ujawnią się teraz, już, natychmiast, a nawet po latach.
Naloty są na migdalkach bardzo widoczne, Kala narzeka na gardło, ewidentnie ją boli. Gorączka się utrzymuje na poziomie ok 38 stopni, ale przy mojej nie goraczkującej starszej córce to jest wysoka temperatura, dlatego postanowiłam juz dzisiaj dać jej pierwszą dawkę antybiotyku- wole jej dać drugi antybiotyk w życiu niż patrzeć jak się męczy - tak mi jej żal...
Kurcze Środa przy anginie antybiotyk po prostu TRZEBA. MÓJ pediatra też czeka z antybiotykami , często gęsto po paru dniach wracamy po antybiotyk. Ale jak Nina miała anginę, a ja zapytałam blagalnym wzrokiem czy antybiotyk, bo akurat ona to się nabierze biedna tych leków, to mówił że nawet dyskusji nie ma. Angina jest po prostu nie bezpieczna, niesie szereg powikłań i bez dwóch zdań trzeba podać antybiotyk.
Szkoda ze tak tuż przed urlopem, u nas (i nie tylko) zawsze chorobami na wyjazd.
Ja ostatnio (w przypadkach spornych czy podać antybiotyk czy nie) robię dzieciakom crp i morfologię z rozmazem (u nas jest tak że jak pobierze się rano krew to wyniki są po 15 a online jeszcze szybciej) i wtedy mam pewność że bakteryjne a nie wirusowe...no ale pediatrzy u mnie potrafią zapisać antybiotyk na byle g... za to ostatnio przy bakteryjnym zapaleniu uszu u Gajki (na sor nas nawet sepsa straszli bo crp w ok 100 wyszło) pani doktor na rejonie twierdziła że wirusówka :/
I nie zawsze crp oraz leukocyty sa gwarancją, że dobrze określimy typ zakażenia. Mojemu dziecku ostatnio wykonano crp i leuko, które były w normie, ale jeszcze coś tam dobadali i wyszło, że bakteria.
A z kolei raz przy adenowirusie miał parametry wysoko- i crp i leukocyty.
Dziwię się, ze przy nalocie kazała czekać? Na co? Dorosły niekoniecznie sobie sam z tym poradzi, a dziecko? Krysia po 2 dawce wróciła do życia, po 4 zapomniała co to ból gardła. Nie słyszałam opinii o anginie, ze to taka poważna i groźna choroba i że trzeba "chuchać i dmuchać". Ale grypę też się u nas bagatelizuje, więc... Zdrowia życzę, mam nadzieję że do pn się poprawi. Ja bym z wyjazdu nie rezygnowała, jak nic się nie pogorszy- też wierzę w zbawienny wpływ morskiego powietrza.
Tak, ja też wierzę w zbawienny wpływ morza i już sam pobyt tam, okay, ale przy anginie jeśli stan ostry, gorączka, to bym rozważała podróż, bo to gdzie ostatecznie dziecko choruje to już mniej istotne. Ale podróż przy anginie może być już ryzykowna.
Natomiast teraz jest antybiotyk i miejmy nadzieje, że stanu ostrego już nie będzie.
dziewczyny , synek wczoraj w płdo 12 dostał gorączki, spał już ... ale przebudził się i stwierdził ze mu zimno żeby go przykryc - zaniepokoiło mnie to bo on nawet lekkim kocykiem nie da sie prykryć bo zaraz odkopany a u nas w sypialni upał na dodatek /// patrzę a on jak piecyk cały rozpalony, nie dał zmierzyć do końca ale miał pond 39 ,,,, zwymiotował od płaczu chyba , dałam mu czopka ,,, dospał do 6 rano , potem powtórka z gorączką ... innych objawów brak. rano mąż pojechał z nim do lekarza i oprócz lekko czerwonego gardła nic nie stwierdził ... o 11 znowu była gorączka 38 - poszedł spać , mierzę na trochę i jest 39,5... znowu nurofen w czopku... jak minie gorączka dziecko zupełnie zdrowe .. nic absolutnie nic mu nie jest, biega bawi się ... dostał antybiotyk , ale żeby się wstrzymać do wieczora ... no i nie wiem czy jest sens podawac czy przeczekać do rana i rano jechać sprawdzić ?
Dzięki dziewczyny, Kala juz po drugiej dawce dzisiejszej poczuła się lepiej, od wczorajszego wieczora stan podgorączkowy nie wrócił- dzisiaj już tylko antybiotyk jej podałam , probiotyki i gardło psikałam na zmianę dwoma preparatami. Głos tez juz lepszy i przede wszystkim samopoczucie dziecka już jak w najlepszym porządku- wróciła do siebie.
Co go podróży, to jedziemy nocą jak dziewczyny będą spać. , bo Jaśma to średnio lubi dłuższe dystanse w samochodzie pokonywać. , więc nie mieliśmy wyjścia za bardzo, wiec i chłodniej będzie i spokojniej tę podróż zniosą, a to tylko w sumie ok 4 godzin, wiec myślę, że nie zaszkodzi. Teraz się bardziej martwię o to czy Jaśmina mi nie złapie tego badziewia na wczasach, zapas leków biorę i inhalator na wszelki wypadek, ale modlę się, żeby nic nie było potrzebne...
Else a u Was nie ma zaburzeń odporności? Bo przy zaburzeniach obraz krwi w czasie i infekcji może znacznie odbiegać od obrazu krwi dziecka bez zaburzeń...u Gajki to wręcz książkowo widać typ infekcji bo nie dość że przy bakteryjnych kosmiczne temperatury to i crp bardzo wysokie, leukocyty ok 20 no i typowe przesunięcie bakteryjne wrozmazie k
Ma i to typ, który nie broni Dawidka własnie przed bakteriami, ale lekarka nam tłumaczyła, że to do rzeczy nic nie ma, bo ze swojego doświadczenia wie, że nie zawsze organizm reaguje od razu, bywa, że z opóźnieniem. A dwa, że crp i leukocyty mogą być podwyższone od stanu zapalnego, a wówczas nie trzeba mieć bakterii. Dlatego ona jako pierwsza wykonała nam te badania dodatkowe, które czulej wykrywają narastanie bakterii.
W Grudniu mój syn pojechał w takim ciężkim stanie do szpitala, karetką na sygnale i przez kilka dni crp i leukocyty miał w normie, dopiero na 4 dzień urosły, a winowajca było zapalenie płuc atypowe... Także jak już się idzie z dzieckiem potwierdzić infekcje bakteryjną to można poprosić o testy, które są bardziej czułe.
Treść doklejona: 30.07.16 20:01 Cos takiego znalazłam, może sie przyda
"Ad a). Wartości CRP w granicach normy najczęściej wynoszą poniżej 5 mg/l. W przypadku infekcji wirusowych wartości osiągają kilkanaście do 30 – 40 mg/l. Przy infekcjach bakteryjnych otrzymujemy wyniki z reguły powyżej 100 mg/l. W naszej praktyce najwyższe wartości wynosiły ponad 400 mg/l Oczywiście, może się zdarzyć, że otrzymujemy wynik pośredni, pomiędzy 40 a 100. Należy wówczas pamiętać, że wzrost CRP następuje nie tylko w przypadku infekcji lecz także w uszkodzeniu tkanek (zranienia, zmiażdżenia, owrzodzenia), stanach zapalnych stawów, zakrzepicy itp."
Aczkolwiek tez nie zawsze się sprawdza, bo Dawidek przy pałeczce ropy błękitnej , a także przy zapaleniu płuc i oskrzeli wywołanym zakażeniem bakterią e coli (wyszło z badania wydzieliny) miał crp 40 własnie. Ale leukocyty faktycznie wówczas miewa koło 20.000
Else to pewnie PCT Wam robili, bo to wskaźnik dużo bardziej czuły od crp ale go to chyba tylko w szpitalach zlecają przy podejrzeniu szybko rozwijającej się infekcji bakteryjnej (np sepsy), raczej w przychodni nie ma co liczyć na to badanie :) (z ciekawości sprawdziłam cenę- koszt badania ok 100zł, także nie ma się co dziwić że raczej standardowo stosowane póki co nie jest ;) )
Odszperałam wypis (a mam w czym szperać) i tak PCT było podwyższone. A szkoda, że nie standardowo, bo w sumie ileż by to kłuć zaoszczędziło, bo przecież crp "dziś" może być w nornie, a "jutro" podwyższone. I co znowu kłuć dziecko? A mnie już te igły przerażają. Dawidek obecnie ma dość. Długo był dzielny, ale obecnie wpada w panikę ;(
_Fragile_ na lekko czerwone gardło właśnie ... ale kazała się wstrzymać do wieczora... antybiotyku nie podałam bo nijak mi nie pasowały objawy i dobrze. wieczorem pojechaliśmy jeszcze raz i gardło czyste ... tylko ta gorączka ... w przychodni spotkałam znajomą , jej synek też tylko gorączka innych objawów brak i podobno kilkoro dzieci było z tymi objawami,,, zobaczymy dziś
dziewczyny z angina to nie ma zartow wielu lekarzy bagatelizuje, np moj rodzinny 13lat temu :/ co przecierpialam przez niedoleczona angine to moje - rumien guzowaty zaatakowal mi nogi, nie dosc ze dostalam guzow ktore od stop szly w gore (w ciagu zaledwie kilku godzin doslzy do ud) i sparalizowalo mi nogi na 2tygodnie; oprocz tego paciorkowiec zaatakowal mi stawy i bylo bardzo bardzo zle; od reumatologa uslyszalam ze cale szczescie guzy poszly od nog bo w wielu przypadkach angina pada na serce; w sumie siedzialam na zwolnieniu lekarskim 3miesiace ale bole stawow nigdy nie minely