hehehe... A ja przypomnę, że niedawno pisałam, że mój syn nie zdążył pozbyć sie mleczaków nim wyrosły zęby stałe (dwie dolne jedynki). Mleczaki się ruszały, ale trfafilismy do dentysty (na termin czekalismy dobry miesiąc) :P. Dentysta spojrzał i powiedział, że nic sie z tym nie robi, że samo ma wypaść. No i przedwczoraj wieczorem wypadł pierwszy ząbek. Ta druga jedynka tez się już mocno chwieje... Ogólnie powiedział, że synek ma bardzo zdrowe zęby. Żadnej oznaki próchnicy. Chociaż coś moje dziecko ma zdrowe ;)
Pamiętajcie dziewczyny, ze między 5 a 6 jest spora przerwa w czasie. 6 to juz zeby stale, wiec nie ma się co spieszyć do nich. Poza tym one zwykle wychodzą niezauważalnie i bezbolesnie.
Karolcia jak tam Krysia? Bo chciałam Ci powiedzieć, że Ninke też coś zlapalo (a nie pamiętam kiedy ona ostatnio chorowala pomijając jelitowke) i też właśnie gorączka, katar, kaszel. Ale po raz pierwszy ma przy tym jakieś dziwne zawroty głowy i ze dwa razy jej się równowaga zaburzyła. W piątek i wczoraj, bo dzisiaj już się lepiej czuje i zawrotów nie ma. Ciekawe co to za wirus...
E nie martw się, może nie będzie tak źle. Zobacz moja Nina od września ani raz chora nie była. A to przecież ponad trzy miesiące W ogóle w jej grupie tych starszakow to wyraźnie widać, że dzieci już dużo mniej chorują niż na początku.
Bym się nie martwiła, gdyby nie to, że on ma niedobór tych dopełniaczy C3 i C4... Niestety nie ma funkcji obronnych... Ale zaszczepiony na grypę i zobaczymy co to za cud (ale obawiam się, że żaden)...
Teraz byliśmy u immunologa i porobiła nowe badania. Generalnie była w szoku jak zobaczyła ile razy leżeliśmy w szpitalu od grudnia zeszłego roku do września... Oby nawet jesli cos złapie dał rade bez szpitala, bo chyba to mnie najbardziej przeraża...
Teo, lekarka nam mówiła, ze te zaburzenia równowagi i zawroty głowy to od gorączki mogą być. I faktycznie jak rosła to się skarżyła, ze jej się kręci, ale najgorzej było pierwszego dnia. Potem mówiła, że już mniej jej się kręci. A dziś już po gorączce- 37,2-37,6. Wyszliśmy na światełko do nieba i na sanki- mieliśmy po drugiej stronie ulicy, więc się zgodziłam. Zwłaszcza, że chciała mieć "swoje" serduszko. A jutro już się panna do przedszkola wybiera. Na pewno to było jakieś paskudne wirusisko- w piątek okraszone jeszcze paskudną kupą. Ale potem już było lepiej. Wczoraj prawie cały dzień miała kolo 39, ale mąż uznał, ze jest w formie, ona się nie uskarżała na nic, więc nie zbijał. Podałam jej dopiero na noc, jak wróciłam ze szkoły... Mam nadzieję, ze już będzie dobrze i że na Wojtka nie przejdzie, bo póki co się dobrze trzyma. Za to na mnie przeszło i umieram z bólu i tkliwości ciała. A gorączki brak. Zdrowiejcie szybko!
U nas też chyba ten wirus paskudny. Lekki kaszel, katar i gorączka, a jesteśmy na nartach w górach. Zaczęło się wczoraj wieczorem. Na szczęście gorączka szybko spada po lekach, do tego dałam jej neosine. A wszystko zaczęło się brzydka kupą w piątek. Oby przeszło, bo przed nami tydzień, a dziecię spędzi go w pokoju.
No właśnie zapomniałam dodać, że Nina wczoraj dwa razy kupę robiła, z czego jedna dość luźna. A ona robi zwykle raz na 3-4 dni więc coś na rzeczy było.
karolciat: Teo, lekarka nam mówiła, ze te zaburzenia równowagi i zawroty głowy to od gorączki mogą być.
moja 2 tygodnie temu miała ten wirus z zawrotami głowy. I ja nie powiedziałabym, że u nas to od gorączki, bo moja już wiele gorączek miała i nigdy jej się w głowie nie kręciło. To był pierwszy epizod.
Katka, u nas też to dziwne było, bo Krysia gorączki też dobrze znosiła, nigdy wcześniej tak się nie działo. Teraz pierwszy raz. I faktycznie 3 dnia mimo 39 stopni już nie narzekała na zawroty. Myślicie, że wirus to powodował? Ja jeszcze myślałam, że to od bólu brzucha- że nie potrafi dobrze opisać i nudności myli z zawrotami głowy. Ale może faktycznie. Na szczęście już za nami, mam tylko nadzieję, że jak Wojtek nie załapał do tej pory, to go już nie dopadnie... W naszym mieście mnóstwo dzieci w domach z gorączką leży. Całe rodziny kładło na raz.
Ja jestem świeżo po grypie i też mi się w głowie kręci. Lekarka mówiła, że to norma. U was też jest taki pogrom? W moim mieście epidemia grypy dosłownie, z kim nie rozmawiam, to każdy chory. My całą rodziną padliśmy i okrągły tydzień nas trzymało paskudztwo.
U nas też coś się chce wykluwać, po roku i 2 m-cach spokoju od chorób, na razie leczymy się w domu, młoda ma katar i kaszel od kilku dni, ale dziś w nocy 38,6 stopni :/ wypiła 2 kubki wody, dostała ibufen i od 5 rano po podaniu leku tempka nie rośnie, dziecię pełne energii, ale zobaczymy po południu... Ja muszę ją wyjątkowo expresowo wykurować, bo za ok 2 tyg. mam termin porodu. A dziecko chore, bez mamy u boku... wiadomo jak to jest. Tym bardziej, że dla niej istnieje tylko mama, tata to tylko z doskoku. Mycie zębów, podawanie witaminy D czy choćby obcinanie paznokci to dla niego abstrakcja, a co dopiero podawanie leków.
Tak, ja już świrowałam z prześwietleniem głowy, to mnie pediatra uspokajała, że nawet dorośli teraz przychodzą z gorączką i zawrotami głowy. Także norma. Przeszło.
Bylam dziś z dziewczynami u lekarza i stwierdził u Natali trzaski w płucach. Dostała antybiotyk, ale oczywiście zgodnie z brytyjska norma, lekarz nie widzi powodu trzymania jej w domu... jak w Polsce postępuje się przy zapaleniu płuc? Dodam, ze poza mega wstrętnym, suchym kaszlem innych objawów brak. Ale jakoś wysyłanie jej do szkoły wydaje mi się kiepskim pomysłem
Ja bym raczej też w domu zostawiła bo zapalenie płuc może dać niefajne powikłania. Jak się je przeziębi.
A powiedzcie mi jakie mogą być powody tego, że Nina kilka dni temu nagle, ni z gruszki ni z pietruszki zaczęła obgryzac paznokcie? Nigdy tego nie robiła a od dwóch dni non stop jej muszę uwagę zwracać tak chrupie.... Od piątku siedzi w domu, bo chora więc nie podejrzewam żadnego stresu etc.
u nas stres zapoczątkował obgryzanie (też nie podejrzewałam stresu, bo jaki? A jednak) i tak już w nawyku zostało Ale mogła podpatrzyć w przedszkolu równie dobrze.
U mnie Krysia miała dwa epizody, ale od ponad roku jest ok. Brałam pod uwagę stres, ona mówiła, że robi to z ... nudów...
w każdym razie pokazałam zdjęcia w necie tego, co się może z paluszkami stać jak się bedzie ogryzać. I miałam kartę przetargową- jak wyrównałam paznokcie i odrosły nieogryzione, malowałam lakierem. Kiedyś nawet dostała własny lakier. Nie wiem czy to zadziałało czy czas, ale póki co problemu nie ma.
Maks wczora mial goraczke i mowi ze brzuch go boli.. dzisiaj nie ma goraczki ale brzuch boli dalej. Nie ma biegunki ani nie wymiotuje. Dalam syrop przeciwbolowy... Jakies pomysly? Bo niewiem czy jechac do lekarza i siedziec iles godzin na pogotowiu...
Madzik, u bas tez wirus. Zaczęło się luźną kupa, na następny dzień były już zwroty głowy i ból kości. Teraz kaszle jak szalony i goraczkuje. Przy okazji ja mam zawalone gardło. Masakra...
Dziewczyny jak to z grypa zaladkowa.... maly wymiotowal w niedziele cala noc, od wczoraj lezy i duzo spi, troche pije i sika. nic niechce zjesc, goraczkuje ale nie bardzo wysoko i zbijam ale martwie sie strasznie ze on tak nic nie je..
Najważniejsze żeby pił, by nie odwodnił organizmu. Najlepiej woda z jakimś elektrolitem. Jedzeniem się nie przejmuj bo to że nie je przy jelitówce to normalne.
No wlasnie wolno pije i po malych lykach. wypil jakies 100 ml orsalitu i okolo 50 wody. Ale w zyciu mojego dziecka jeszcze nie zmogla zadna choroba.. normalne lezy i steka albo spi, nawet bajek na komorce niechce ogladac.. Zjadl 3 lyzeczki delikatnego rosolku.
moje dziewczyny też miały w tamtym tyg takiego wirusa najpierw Wika całą noc wymiotowała, na drugi dzień spała, nic nie jadła, trochę piła. na trzeci już było troszkę lepiej ale dopiero po ok 5 dniach apetyt wrócił U Amelki to samo, wymioty całą noc, na drugi dzień tylko trochę piła nic nie jadła.tez ok 5 dni po apetyt wrócił ale i tak nie jest jeszcze taki duzy jak wczesniej
U nas od gorączki i rozwolnienia Filip zaczął mieć jelitowke. Ból brzucha,dwa razy tylko wymiotowal. Jemu przeszło w domu.
Za to Anula 13 razy miała rozwolnienie,doszedł ból brzucha. Diagnoza rotawirus. Szpital.
Wszystkie te infekcje zaczynały się u nas gorączką.
W piatek wyszliśmy ze szpitala,już tam coś pokasływała. Leżała z dzieckiem które miało rota i zapalenie płuc..
W niedzielę diagnoza zapalenie oskrzeli,dostała antybiotyk,ale M właśnie z nią pojechał znów do lekarza bo moim zdaniem nic nie przechodzi. Czuję ze znów szpital nas czeka...
No to wspolczuje.... No Maks biegunki nie ma.. wczoraj dwa razy byl na wc i kupa wodnista, dzisiaj jeszcze nie byl. Tez obserwuje czy jakis rota sie nie przyplatal...
Ostatnio rozmawiałam z pediatrą przy okazji grudniowego obesranego wirusa. I z tego co zrozumiałam, to kazdy nieżyt żołądkowy - wymioty, żołądkowo jelitowy - wymioty i biegunka oraz nieżyt jelitowy - biegunka, to wynik zakażenia wirusem czy to rota czy adeno (przy adeno jeszcze dochodzi ból głowy). Potocznie mówi sie jelitówką, ale ogólnie to rotawirus.
Dzieki Iwonka. My mielismy w zeszlym roku jelitowke. Zlapalismy na Slowacji, syn w dzien przed wylotem mial, goraczke, wymioty i rozwolnienie. To byla masakra, bo w ciagu dnia wyszlo a z rana nastepnego dnia lecielismy do Londynu. Pamietam, jak sie wtedy balam. Pozniej przetrzepalo mnie i Meza. Strasznie sie wtedy czlowiek czuje.
U Nas teraz było tak, że kazdy miał inna "reakcje". Generalnie wszystkie jakie wymieniłam Abkiedys w dniu wylotu do Newcastle miałam taki nieżyt żołądkowy, że do dziś nie pamietam jak tam dotarłam, jak wyglądał lot, odprawa, nic... Przed wylotem byłam na Pogotowiu i dostałam zastrzyk przeciwwymiotny. Ale z dziecmi jest o tyle cieżko, że nie kontrolują swoich reakcji...i bidy biedne nie wiedza jak sie zachować i co się dzieje Zdrówka!
Jelitówka to potoczna nazwa. Najczęstszym patogenem jest adenowirus, rotawirus, norowirus. I milion innych, np kalicynowirus. Biegunki i wymioty wywołuje też campylobacter, salmonella, gronkowiec, e.coli,ale one mniej są zaraźliwe niż wirusy raczej pochodzą z jedzenia. Wirusy przenoszą się z człowieka na człowieka, zwłaszcza łatwo o nie w skupiskach ludzkich oraz tam gdzie trudno o higienę.
A rosół z ryżem albo manną? Moje dzieci tak jedzą jak są chore. Do rosołu kroję marchewkę jeśli mam i gotuję na nim ryż albo kaszę mannę i taka grysikowa zupa wychodzi. My bardzo lubimy. Najważniejsze niech pije- w końcu sam zacznie prosić o jedzenie. Krysia po prawie dwóch dniach poprosiła o jedzenie.
No wlasnie niby mowi ze glodny ale na kazda propozycje odpowiada "niechem".. ech.. martwie sie bo straaszna chudzina.. Dzisiaj juz sroda a wymiotuje od niedzieli nocy :(