Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Jestesmy w Otwocku bo w calej warszawie dziekanowie nowym dworze i Piasecznie nie bylo miejsc. Niby wszystko Warszawa a do domu mam 50km wiec"wyskoczyć sie nie da"warunki slabe chyba ze sie od razu wykupi ta sale z,lozkiem(jak mnie przyjmowali wszystko bylo zajęte)ro wtedy warunki dochodza do standardowych.

    Treść doklejona: 31.01.15 08:51
    Za to personnel i cala diagnostyka swietna a podejście personelu zdecydowanie holistyczne wiec polecam.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Dziewczyny zdrówka dla Waszych chłopców! kurcze wierzyć się nie chcę w to co piszecie o szpitalach :(


    U nas w mieście też pewnie ten sam wirus, masa dzieci chorych na zapalenie oskrzeli (często kończy się płucami), atakuje nagle...
    Mojego młodego też złapało no ale już wyszliśmy z tego... no i on wiadomo dużo starszy. NIe wyobrażam sobie takiej choroby u noworodka:(
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Ja pierdziele, wspolczuje dzieczyny...

    Ja tez bym nie powiedziala, ze to chamstwo. W duzej mierze to pozostalosci po poprzednim ustroju... warunki lokalowe itd... np na dzialdowskiej sa tak malutkie pokoiki, ze chocby chcieli dac rodzicom cos do spania to sie da rady wcisnac.... dlatego spalam na karimacie bo ta sie akurat miescila. ale na szczescie buduja nowy...

    Jak ja lezalam z Bianka w ciechanowie na urazowce to dostalam duze lozko, ona takie dzieciece. Ale bylo male oblozenie. Nie wiem jak by bylo gdyby bylo wiecej pacjentow. No i do roku czasu nie podlegalo oplacie ale Bianka byla tydzien po pierwszych urodzinach... w pozostalych szpitalach zawsze spalam z nia na jednym...

    Mkd, jezeli lekarze i pielegniarki nie robia problemow to probuj.. choc ja bym wolala sie przemeczyc niz klasc sie z maluchem na podlodze...
    Teo, kurcze, faktycznie neonatologia bylaby lepsza... az dziwne....

    Tak czy siak sily dziewcxyny Wam zycze.. ja wiem, ze to nic nie da ale jestem z Wami calym sercem:hugging:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Dziewczyny u nas w szpitalu nie ma oddziału neonatologicznego. Tzn chyba jest przy porodówce, ale to osobnh budynek jest. Nowy, pięknie wyremontowany. No ale tam to po porodzie tylko. Nas przyjęli na pediatrię. Są tu niemowlaki i nastolatki też....
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Ja nie wiem dlaczego księża potrafią uzbierać na remont koscioła czy parafii, pisać podania o darowizny do firm budowlanych, potrafią dyrektorzy szkół, a szpitale nie.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    TEORKA: Dziewczyny u nas w szpitalu nie ma oddziału neonatologicznego. Tzn chyba jest przy porodówce, ale to osobnh budynek jest. Nowy, pięknie wyremontowany. No ale tam to po porodzie tylko. Nas przyjęli na pediatrię. Są tu niemowlaki i nastolatki też....


    Raczej niemożliwe jest, żeby przyjęli na oddział noworodkowy malucha z zewnątrz, chorego. Te oddziały są przecież dla maluchów urodzonych dopiero. To standard, że ląduje się na pediatrii. U mnie w mieście po prostu na pediatrii jest taki pododdział jakby przeznaczony dla noworodków i niemowląt. Tam są lepsze warunki, sale jedno- i dwuosobowe.

    A z tym wirusem, to chyba po prostu taki sezon. Rok temu trafiłam z Natalią na oddział, miała zapalenie płuc. I też wtedy była masa malutkich dzieci z zapaleniami oskrzeli albo płuc i mówili o konkretnym wirusie.
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Azja, a ich nie ograniczaja przepisy przypadkiem,np te skostniale o zbiorkach i (strzelam) ustawa o zamowieniach publicznych? Np na czd zbierala fundacja tvn
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Elfika - czy te przepisy są inne dla szpitali a inne dla szkol publicznych?
    --
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    U nas w szpitalu łóżka polowe dla rodziców zostały zakupione z pieniędzy za wynajem tych łóżek.
    --
    • CommentAuthorigni
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Dziewczyny ja tez współczuje strasznie. Moj mąż byl ze starszakiem na Nieklanskiej i maluszki to mialy tam raczej pojedyncze pokoje. Znajoma z polroczniakiem pierwszą noc spedzila na korytarzu, nastepnego dnia taka zadyme zrobila, ze pojedynczy pokoj dostała.
    Tam gdzie byl moj mały to takie dwulatki byly i rodzice na karimatach, materacach spali.
    Moj szwagier w swieta byl z synkiem w Bielanskim i tam dostał łóżko, ale opieka bardzo kiepska.
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Azja, nie mam bladego pojecia...
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Na szczęście u nas dobre wiesci,zmiany sie cofają,gutek tyje,a lóżko juz dla nas szykują.bedzie mnie to kosztowalo 150zl czyli miesięczny karnet na silke. Oczywiscie nie o kase chodzi, tylko gdzieś znów mi źle ze trzeba za to placic a powinno byc dostepne dla wszystkich.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    mkd: Za to personnel i cala diagnostyka swietna a podejście personelu zdecydowanie holistyczne wiec polecam.


    Otwock ma właśnie bardzo dobre opinie, koleżanka tam zawsze jeździ jak się coś z maluchem dzieje...

    mkd: gutek tyje,a lóżko juz dla nas szykują


    Gosza, cieszę się! NIe z wydanej kasy, ale z Gucia :) Niech dochodzi do pełni sił mały zuch!
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Mkd, super wiesci!
    Z tym placeniem to slabo jest wszedzie....
    -- [/url]
    • CommentAuthoradda78
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    u nas w rypinie NIE MOZNA MIEC KARIMAT ALBO MATERACY,ANI LOZEK POLOWYCh, tylko krzesla rozkladane,takie ogrodowe... jak jest wolne lozko to jak z malym lezalam to polozyli na duzym,a maly w lozeczku..a jak nie to krzesło..nibty ze sanepid im zakazal..jakos nigdy nie mam sily(bo maly w szpitalu to przeciez nerwy),zeby sprqawdzic ich przepisy..
    -ciesze sie,ze malenstwa wracaja do zdrowia :) pozdrawiam :)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Gosia super, że zmiany się cofają ! U nas też po obchodzie wieści dobre, bo na oskrzelach ciszej. Hug bardzo dobrze zareagował na antybiotyk, poza tym my trafiliśmy z bardzo wczesnym stadium zapalenia.

    Mnie pobyt kosztuje 15 zł za dobę plus posiłki, w sensie obiady.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Adda, sanepid nie ma tu nic do rzeczy. To sa wewnetrzne regulaminy oddzialowe/szpitalne. Np na litewskiej w wawie tak maja. Oczywiscie zapis sobie, rzeczywistosc sobie. Jak bylam z Mloda na endo na litewskiej to mialam ze soba karimate, ale nie byla potrzebna bo sie zmiescilysmy we dwie na lozku (tez zakazane;)). Bylo na tyle duze, ze sie nawet wyspalam:wink:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthormarta50000
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Mkd to dobre wiesci ze Gutek przybiera i zdrowieje,jeszcze troche i wrocicie do domku bo chlopaki to pewnie tesknia za toba!!!:neutral:
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Teo, super! :bigsmile:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 31st 2015 zmieniony
     permalink
    Do kompletu Szpital miejski w Bydgoszczy, oddział ITN, pobyt trzytygodniowy.
    Oddział czysty, zamkniety z reżimem sanitarnym, czego nie mozna powiedzieć o bydgoskim bizielu ;/ Matki są wypisywane najszybciej jak to tylko możliwe.Mnie się udało być z synem cały czas 2 tygodnie. W trzecim dojeżdżałam co drugi dzień do Bydgoszczy, śpiąc u rodziców mieszkających w mieście. Krążyłam między domem a Bydgoszczą (ponad 90km) wszystko w połogu :/
    Personel pielęgniarski raczej ciepły, pomocny, czuwający. Lekarze hmmm...ordynator ok, ludzki chłop z dobrym podejściem, zachęcający mamy do kp, kontaktu z dzieckiem, kangurowania, tulenia. Najchętniej widziałby model skandynawski u siebie w szpitalu, czyli matka ma łóżko obok inkubatora dziecka.
    Nasza doktor. Kontakt trudny. Przekaz informacji o stanie zdrowia niepełny. Przykład jeden z wielu: naciskano na zaszczepienie małego. W drugiej dobie zycia okazało się, że syn miał wylewy dokomorowe drugiego stopnia, o których zostałam poinformowana przy moim wyjściu ze szpitala, czyli w 14dobie życia Mikołaja. Na moje pytania o cokolwiek (np. zlecone badania, wyniki) zostałam oskarżana o atak. Pani przekazywała (nie tylko mnie, ale tez i innym rodzicom) to co uważała za stosowne. Na pytania nie odpowiadała. Ja akurat z tych dociekliwych, więc pytałam ponownie - to były ataki O_O Wspomniana pani zakazała mi dziecko przystawiać do piersi O_O Miałam pokarm, Mikołaj był przystawiany do piersi, potem pojony moim mlekiem z butli lub sondy. Zakaz, jak sie dowiedziałam od doradcy laktacyjnego, był niezgodny z prawem. Przestałam go respektować. Nie spotkałam się z żadnym komentarzem w tym temacie, więc faktycznie wyglądało na to, że tylko ja decyduje o tym, w jaki sposób jest karmione moje dziecko (stan zdrowia umozliwiał kp,byliśmy pod opieką doradcy, ordynator cały czas zachęcał, zgrzyt był na linii pani doktor i moje kp).
    Ogólnie wspominam okropnie. Oddział położniczy syf, kiła i mogiła, choć warunki lokalowe dobre. Łazienka za mojego pobytu była sprzątana dwa razy O_O

    Pozostałe pobyty w szpitalu powiatowym w Tucholi na oddziale dziecięcym
    Pierwszy z dwuletnim Pawłem i rotawirusem na pokładzie. Mieliśmy jedno, wspólne łóżko. Dla mnie ok. Dbano o nas. Pielęgniarki raczej uczynne. Minus - wyproszono mnie przy zakładaniu wenflonu. To jedyny raz, kiedy na cos takiego pozwoliłam. Wiadomo, pierwsze dziecko, brak doświadczenia.
    Lekarze...non stop zmieniający się, brak prowadzącego. O informację ciężko.
    Było, minęło.


    Drugi z dwumiesięcznym Mikołajem. Jutro bedzie rocznica naszego przyjęcia.
    Trafiliśmy częściowo zdiagnozowani z kompletem badań (krew, mocz x2 w powtórce rosnące wyniki wskazujace na infekcję). Przy przyjęciu nasłuchaliśmy się o szczepieniach, dlaczego nie szczepiony itp., itd. Pan doktor - półbóg ściągnął Miko cały napletek (zaniemówiłam) i na widok mastki stweirdził, że badania są nieprawidłowo pobrane, dziecko niedomyte (tzn. o ta mastkę chodziło, jałową zresztą :P). Spokojnie powiedziałam, jak pobierałam próbki (pobudka rano, mycie dokładne chłopca, octenisept, worek, co chwilę sprawdzane, mocz od razu razem z woreczkiem do kubka, do lodówki i jak tylko labo otworzyli na miejscu). Przy przyniesionych wynikach doktor stwierdził, że gdyby były wiarygodne, powinien wcale ze mna nie rozmawiać, tylko od razu antybol podawać. Pytam doktora, dlaczego odciągnął napletek zupełnie, że przecież się tak nie robi, wręcz zakazywano tak postepować (mam starszego syna i nigdy nie odciągaliśmy, wszystko i z pierworodnym i napletkiem ok). Dowiedziałam się, że gdyby M tego nie robił każdego dnia (M obecny w gabinecie) to od razu bym wiedziała, dlaczego powinien - żarcik taki. Tylko chłopiec ma siusiaka do siusiania, mężczyzna penis do różnych innych rzeczy jeszcze, nie? Tak więc straciliśmy kolejną dobę. Miko gorzej i gorzej. Dostaliśmy salę z łóżeczkami i niedogrzewającym kaloryferem - było zimno po prostu. Rano wyszłam na nawiedzoną, przewrażliwioną matkę, która przybiegła z gorączką do szpitala. Padło pytanie od czego siusiak czerwony, więc poinformowałam o działalności doktora. Pobrali posiew i mocz na zwykłe badanie do worka (worek założony bez mycia, źle przyklejony, odkleił się rzecz jasna, była powtórka, dzieciak odparzony od kleju). W posiewie wyszły e- coli i inne cuda. Wyniki proporcjonalnie gorsze od ostatnich, robionych przeze mnie. Wniosek - infekcja spowodowana złą pielęgnacją. Nooo luz :cool: Cycki opadają.
    Wiecie...mam do siebie żal do dziś, że pozwoliłam temu draniowi ściągnąć napletek Mikołajkowi.
    Musieliśmy czuwać cały czas, by czegos nie spieprzyli. Wiedza w temacie kp ŻADNA, ŻADNA.
    I najgorsze, gdyby posłuchali nas, z czym przychodzimy, zerknęli na poważnie w wyniki badań (można je było pobrać zaraza po przyjęciu i nie czekać do rana, bo rozumiem, że chcieli mieć swoje), bylibyśmy na pewno krócej w szpitalu, Mikołaj szybciej dostałby pomoc.
    Nie rozumiem, dlaczego nie słucha się rodziców i traktuje jak idiotów. Jakby lekarze monopol na wiedzę mieli, nieomylni...przede wszystkim niedouczeni...niestety.

    O tyle więcej doświadczeń mamy, że trzeba patrzeć na ręce i znać woje prawa.

    Teo, mkd kciuki za szybkie zdrowienie i powroty do domu.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    No u nas pomijając warunki to personel - w sensie pielęgniarki - dramat straszny :confused:
    Nie znają zupełnie pojęcia pt "przekazanie dyżuru".
    W środę 30 min masakrują mi dziecko, wbijają wenflon w rączki, nóżki, łokcie aż w końcu kończy się na główce.
    Nazajutrz pęka żyła i wenflon jest do zmiany. Nowe pielegniarki zaczynają od nowa próby w kazdej części ciała. Proszę, żeby od razu w główkę wbijały bo gdzie indziej się nie da - przytaczam słowa poprzedniej zmiany.
    Złe, wyrzucają mnie z zabiegowego, zamykają drzwi i przynoszą po 20 min upłakane dziecko z wenflonem w głowie.
    Wydaje mi się, że w karcie powinna się znaleźć adnotacja o zapadających się żyłach. Oszczedziło by to dziecku bólu i stresu.

    To samo z lekami. Ordynator zleca inhalacje z pulmicortu, na drugi dzień dostajemy samą sól fizjologiczną. Więc pytam grzecznie czemu tak. Po 15 min pani donosi lek i stwierdza, że nie doczytała.

    Odśluzowywanie porażka.
    Jedna pielegniarka super sobie radzi, inna stwierdza że nic nie ściągnie bo dziecko ma niedojrzałość układu nosowego (?), po godzinie idę raz jeszcze bo Hug sie dusi flegmą i nagle, inna pielegniarka ściąga pół litra glutów.

    No masakra.

    Dobrze, że lekarze w miarę sensowni.
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    U nas dla dzieci do 4 tygodnia jest oddział septyczny. W wyremontowanej części szpitala, warunki przyzwoite.
    Ale po 4 tygodniu to już pediatria, na którą trafić bym nie chciała - bez remontu, przepełniona, rodzice na krzesłach lub materacach.

    Co do wirusów - koleżanka urodziła przez cc wcześniaka w 30tc. @ m-ce w szpitalu, walka o zdrowie, samodzielny oddech bez wspomagania, karmienie piersią.
    W końcu ich wypuścili. Pobytem w domu cieszyła się niecałe 2 dni - wrócili z zapaleniem płuc i wirusem rsv?
    Mała na respiratorze wywieziona do Łodzi na Sporną, leżą już 2 tygodnie. Nie znam rokowań, ale koleżanka napisała, że ciekawie nie jest...
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Teo, powiem krotko. Pisz skarge. do dyrekcji, do oddzialu nfz i do rzecznika praw pacjenta.
    Ja bym sie jeszcze zastanowila nad wypisem na zadanie...
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 31st 2015 zmieniony
     permalink
    Teo u nas też nie ma czegoś takiego jak przekazywanie dyżurów. I nie mieści się to w mojej głowie. A dowody na to już 4 lata dostrzegam - zebrane na własnym tyłku.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Teo, nie mają prawa Cię wyrzucać. Elfika ma rację, pisz skargi gdzie się da.
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 31st 2015 zmieniony
     permalink
    azniee: Teo, nie mają prawa Cię wyrzucać. Elfika ma rację, pisz skargi gdzie się da.


    Ja bym nie traciła energii na pisanie. W chorobie dziecka się o tym nie myśli, to nie czas. Ten jeszcze się znajdzie. Nie opuściłabym zabiegowego i tyle. Pytałabym lekarza prowadzącego, dlaczego dziecko nie dostało tego czy tamtego. Jak zobaczą, że nie przelewki, zaczną się bardziej starać.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    A ja bym poprosiła o decyzję na piśmie. Dziewczyny, to działa. Nagle nikt nie chce się podpisać pod papierkiem dowodzącym, że coś podziało się niezgodnie z zasadami.
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    hydrozagadka: A ja bym poprosiła o decyzję na piśmie.

    W tę stronę tak.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Tak Nana, ja nie mówię, że teraz, jak wyjdą. Ale nie należy odpuszczać, bo nigdy nie przestaną się tak zachowywać.
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    azniee: nie należy odpuszczać, bo nigdy nie przestaną się tak zachowywać


    Pełna zgoda.
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Hydro ja byłam z Gajką (zapalenie płuc) właśnie na normalnym oddziale noworodkowym, oczywiście w osobnej sali (leżałam w dwuosobowej z inną mamą z chorym noworodkiem). Za to Miki leżał na typowej neonatologii w prywatnym szpitalu położniczym (tam gdzie zresztą rodziłam Gajkę) bo neonatologia ma akurat kontrakt z nfz. Oczywiście w obydwa te miejsca odesłano nas z sor szpitala pediatrycznego bo tam na neonatologii to chyba nigdy nie ma miejsc
    --
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    No to się melduje z lóżka,znów karmimy sie nalezaco i jest bosko zupelnie jakbym zmieniła szpital a nie korytarz.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Gosza, jednak łóżko to łóżko...

    Teo, dobrze, że i u Was się poprawia!
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Bardzo przydatny ten tekst odnośnie urazów głowy. Przeczytałam, zapamiętałam i uspokoiłam się, bo kiedyś Młoda zleciała ze schodów i walnęła głową w jakąś krawędź, nabiła sobie sporego guza, a ja myślałam, że oszaleję ze strachu o nią. Praktycznie do dziś dnia bałam się, czy nie zrobiłam głupoty, że nie pojechałam z nią od razu na pogotowie.

    Proponuję także wydrukować sobie opis pierwszej pomocy. Dzieciom udziela się troszkę inaczej niż dorosłym. U nas takie rysunki wisiały na ścianie w przedpokoju. Nigdy nie wiadomo, czy i kiedy może się to przydać.

    Ja byłam z moją córeczką około 2 tygodni na neurologii w Prokocimiu w Krakowie. Wiele rzeczy mnie wkurzało, choćby obowiązek posiadania własnych rozkładanych łóżek (zakaz karimatek), ale osobiście miałam takie przepisy gdzieś. Karimatkę rozkładałam jak już wszyscy poszli spać, a składałam przed rannym obchodem. Dowiedziałam się, że zwolnienia lekarskiego nie dostanę, bo nie muszę wcale być z dzieckiem w szpitalu. Mała miała wówczas roczek, zapewne gdybym rzeczywiście ją tam zostawiła to leżałaby w posranej pieluszce cały dzień i wyła tak niemiłosiernie, że chyba by ją zakneblowali. Ale nie zostawiłabym jej nawet na 15 minut. Też byłam z nią przy usypianiu przed TK, niosłam ją, stałam przy niej napromieniowując się, pal licho, bałam się, że się obudzi w trakcie i przeżyje traumę. Przy pobieraniu krwi i zakładaniu wenflona wyrzucili mnie z zabiegowego. Stałam pod drzwiami i ryczałam bardziej niż ona tam. Ech, nigdy więcej.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    mkd: No to się melduje z lóżka,znów karmimy sie nalezaco i jest bosko zupelnie jakbym zmieniła szpital a nie korytarz.



    Gratuluję! Oby tak zostało :)
    Znam tę ulgę :)
    --
    • CommentAuthortamaja
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Eh,az wrocily mi wspomnienia z pobytu w centrum zdrowia dziecka...
    tam na oddziale noworodkowym mamy nie moga spac z dziecmi w sali tylko w pokoiku socjalnym,a wlasciwie kuchni,z ktorej wieczorem trzeba powynosic na korutarz wszystkie meble...
    jak tam bylam to w malenkim pokoju lezalysmy w 12 mam,jedna na drugiej doslownie..nie miescily sie lozka polowe wiec wszystkie na karimatach.
    jak sie dziecko budzilo w nocy to pielegniarka przychodzila i wolala "kowalska dziecko sie obudzilo",to w takiej lepszej wersji bo byly tez takie co wolaly pojsc po butelke dla dziecka zamiast wolac mame mimo ze dziecko piersia karmione.
    koszmar.
    Jedna mama mieszkala tam juz z przerwami 6 miesiecy.
    --
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeJan 31st 2015
     permalink
    Wiem od koleżanki, że w Niemczech było kilka procesów związanych właśnie z wypraszaniem rodziców w czasie zabiegów. Teraz opiekunowie MUSZĄ być przy tym obecni. W Polsce też by się im przydała taka "terapia wstrząsowa".:devil:
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    Musi się pan schować pod łóżko
    art. o pobycie rodzica z dzieckiem w szpitalu
  1.  permalink
    teo a w którym ty szpitalu leżysz?
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    Dziewczyny z Warszawy, jaki szpital polecacie w razie konieczności? Wiadomo, w takiej sytuacji nie ma się głowy do szukania w necie.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    zalezy w razie jakiej koniecznosci...
    jezeli chodzi o dusznosci wszelakiej masci to dzialdowska. li i tylko. wg mnie.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    Też wśród znajomych mam opinie, że Działdowska.
    --
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    Trochę poczytałam i Dziekanow Leśny ma dobre opinie. To poza Warszawą co prawda, ale i tak siedzi się z dzieckiem 24/7. Gorzej jest pewnie jak ma się drugiego malucha w domu... Oby nigdy nie było konieczności sprawdzenia tego na wlasnej skórze.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    Dziekanów ti ten słynny szpital? To tam się dostać chyba potwornie ciężko... jeszcze Otwock ma dobry szpital - Gosza (MKD) tam w tej chwili jest to może wiecej powiedzieć, ale też znajomi go chwalą za specjalistów...
    --
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeFeb 1st 2015
     permalink
    A ja nie mam pojęcia, czy to słynny szpital. Ja bym go nie znała, ale jako dziecko jezdzilam tam do poradni chorob zakaźnych. Pamietam, że raz lezalam na oddziale i puelegniarki chlopca z porazeniem mozgowym przywiazywaly na noc do łóżka, bo wstawal i odkrecal wodę. Dlatego z koleżanką z sali czuwalysmy przy nim na zmianę. Ale to bylo jakies 15 lat temu...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeFeb 2nd 2015
     permalink
    Gosia jak u Was ? Lepiej z Guciem?

    U nas od soboty przyjęto ośmioro dzieci z zapaleniem płuc. Ponoć jakiś combo wirus. Pani ordynator dzisiaj na obchodzie powiedziała, że jeszcze dzień dwa i będziemy uciekać, bo z Hugiem lepiej a ryzyko złapania czegoś gorszego rośnie.
    Także może jutro/w środę wyjdziemy.
    Mam nadzieję.


    Co do skarg/zażaleń.
    Uwierzcie mi, że jak się tu jest, patrzy na cierpiące dziecko zanoszące się od płaczu to ostatnim o czym się myśli jest się wykłócanie i zwracanie uwagi pielęgniarkom, które potem dopiero by się na mnie i Huga uwzięły.
    Ale jak wyjdziemy to myślę, że gdzieś coś napiszę.
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaMW
    • CommentTimeFeb 2nd 2015
     permalink
    Teo bardzo dobre wieści że już bliżej wyjścia!!!
    ja też bym sobie wrogów nie robiła w czasie pobytu ale po wyjściu jak najbardziej !!!
    u nas na dolnym śląsku też panuje wirus masakryczny :(
    -
    a jak Ninka znosi rozstanie??
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeFeb 2nd 2015
     permalink
    może biri sama się odezwie - oni z Matim też uniknęli szpitala, mieli fart, bo dzień wcześniej skończył 3 m-ce i już się nadawał na zastrzyki.
    @ tygodnie temu mały miał podejrzenie zapalenia oskrzeli i dostał antybiotyk w syropie. Brał kilka dni i na kontroli lekarka stwierdziła, że już dobrze i kazała odstawić.
    Pomogło na 2 dni, znów kaszel, gluty, szpital o 7 rano w niedzielę. Mały dostał zastrzyki, inhalacje i czekają, na razie potwierdzone oskrzela.
    Biri mi pisała, że więcej takich maluszków było w przychodni.
    Także ten paskudny wirus to wszędzie panuje.
    --
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeFeb 2nd 2015
     permalink
    U nas tez lepiej w srode o 8 dostajemy ostatni antybiotyk. I spadamy.jeszcze wieczorem mamy badanie refluksu.
    ja będę polecać Otwock choć teraz na oddziale jest masakra. Brak miejsc i pełna izba przyjec.
    generalnie rota leżą z zapaleniem pluć i wszystko razem sie miesza.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeFeb 2nd 2015 zmieniony
     permalink
    Teo, wierze. niemniej jednak trzeba cos z tym zrobic...
    my akurat mielismy lajtowy pobyt na dzialdowskiej a i tak sie poskarzylam na rezydentke. nie bedziem i tu zadna siksa swiezo po studiach fochy strzelac.
    po tamtym pobycie w szpitalu wdrukowalam sobie najwazniesza rzecz

    LEKARZ PEDIATRA (i kazdy inny) BEZ MATKI NIE ISTNIEJE.
    -- [/url]
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.