Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Żłobek jest dla mnie najgorszą opcją dla malutkiego dziecka. Nie będę się rozpisywać, bo nie chcę nikogo urazić, wiem, że jak nie ma wyjścia to nie ma...ale mam dwie bliskie osoby, które pracują w żłobkach i podzielają tę opinię, mimo, że opieka i warunki w obu miejscach są bardzo dobre. Jakbym miała wybierać między żłobkiem a zostawieniem dziecka z jego babcią, to bym się nie zastanawiała, chyba, że z babcią byłoby coś bardzo nie halo
.ale mam dwie bliskie osoby, które pracują w żłobkach i podzielają tę opinię, mimo, że opieka i warunki w obu miejscach są bardzo dobre.
akbym miała wybierać między żłobkiem a zostawieniem dziecka z jego babcią, to bym się nie zastanawiała, chyba, że z babcią byłoby coś bardzo nie halo
W_P_Gosia czemu nie chcesz spróbować że żłobkiem ?
ZALEZY CZY TESCIOWA NIE WALNIE FOCHA
Ale zadna matka nie nauczy dziecka tyle piosenek i nie zapewni takich roznorodnych zajec, ze juz o spolecznym wychowaniu w grupie nie wspomne.
I osobiscie wole publiczna placowke nad ktora jest dozor, niz prywatna nianie, nad ktora nie ma zadnej kontroli.
Oczywiscie, ze nie ma to jak babcia, czy mama, ale takie dziecko uczy sie samodzielnosci i nie histeryzuje pozniej jak ma isc do przedszkola po 3 latach spedzonych z matka. Zreszta - obowiazku przedszkolnego tez nie ma, mozna zawsze dac dziecko dopiero do szkoly.
Ale zadna matka nie nauczy dziecka tyle piosenek i nie zapewni takich roznorodnych zajec, ze juz o spolecznym wychowaniu w grupie nie wspomne.
I nie bardzo rozumiem w jakim wieku dziecko nie potrezbuje interakcji spolecznuych i roznorodnych zajec? pewnie zaczerpniete to z poradnikow, ze dzieci do 3 roku zycia bawia sie obok siebie a nie ze soba. Bzdury...
praca była dla mnie zawsze bardzo ważna, czasem nie wychodziłam z biura od świtu do zmierzchu. Teraz jestem z córką, wiem, że ten etap w jej i moim życiu już się nie powtórzy i nie mam z tym problemu, przeciwnie, to jest dla mnie najważniejsze. Jeśli dla kogoś jest to męka, to jasne, że powinien szukać innego rozwiązania.
Ja na przykład nie chciałabym wysyłać dziecka do żłobka. Dopiero do przedszkola. I gdybym nie miała z kim znajomym zostawić Maksa to do pracy bym nie wróciła. Niestety. Ale nie każdy ma taką sytację finansową, że może sobie na to pozwolić.
Jedna dzasti zrozumiala moj wpis.dzieki
nad wszystkim czuwa sanepid, reguly sa bardzo restrykcyjne w takich panstwowych zlobkach.
Zreszta - obowiazku przedszkolnego tez nie ma
oj mają, porozmawiaj szczerze z paniami w przedszkolu, od razu wiedza, ktore dzieci chodzily do zlobka, a ktore nie, nawet jak rodzic jeszcze o tym nie wspomni.
5. kontakt z dziecmi - nie wierzcie w to co pisza, ze dopiero 3 latki bawia sie ze soba
7. szybciej ucza sie mowic
więc w ten dzień jest wielki bum na sprzątanie, wymiana ręczników, rozsuwanie leżaczków, by stały od siebie w przepisowej odległości, ścieranie kurzy, chowanie kubków od herbaty, którą panie piją itp.itd. Zresztą papier wszystko przyjmie o jak np. jest nakaz mycia nocników po każdym dziecku, to w "moim" żłobku salowa łaskawie raz na tydzień wypsikała środkiem dezynfekującym. Nie mówię już o spaniu w żłobkowych piżamach, dziecko codziennie w innej i na innym leżaczku, mimo, że są podpisywane.
wiem, ze panie wycieraja jedna husteczka kilka nosow, na bank karmia jedna lyzka kilkoro dzieci.
Co do tego "brudu' w zlobkach niespecjalnie mi to przeszkadza. Dzieci musza sie stykac z innymi zarazkami, biore pod uwage ewentualne zarazenie owsikami, czy lambliami (niestety), wiem, ze panie wycieraja jedna husteczka kilka nosow, na bank karmia jedna lyzka kilkoro dzieci.
Kazdy ma prawo do własnego zdania;-D
z wroclawia, gdzie u nas w miescie byla ta afera w jednym z prywatnych "zlobkow", ktory jak siepozniej okazalo nawet zlobkiem nie byl.
ogladalam ten reportaz wtedy i az sie poryczalam, bo naprawde to co te baby wyprawialy to włos sie na glowie jezy.
ale tez dziwne, ze rodzice nic nie zareagowali na to, ze dzieci w nocy sie budzily, plakaly, nie chcialy chodzic do zlobka.
Myslmy mieli pamietam raz sytuacje,ze mojsyn chodzil, chodzil, bylo ok, a nagle przestal chodzic chetnie. jakos to 2 tygodnie trwalo, ale juz wzielam babki na dywanik, wzmogam czujnosc,pogadalam z rodzicami, jeden z rodzicwo mi wtedy powiedzial, ze jego dziecko tez tak mialo, ze taki "bunt" trwal ok 2 tyg, i faktyczniepo 2 tygodniach przeszlo jak reka odjal. No ale warto byc czujnym.