Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    ma się bardzo prosto: nosimy ją niezbyt długo w ciagu dnia bo ona dłużej nie potrzebuje. Nie domaga sie wiecej, nie placze. A na usypianie mamy inne sposoby.

    Po prostu współczuje matkom, które noszą dziecię kilka godzin wieczorem (kazdy kregoslup ma swoja wytrzymalosc), a jak tylko odkładają to jest ryk. Ja tego nie znam z autopsji, moje dziecko zwyczajnie nie jest przyzwyczajane do długotrwałego noszenia. I póki co jest radosne i szczesliwe.
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Mk, zastanow sie. Dostalas chocby jedna odpowiedz na Twoje pytania od tej babki? Czytam, ze raczej zasiala watpliwosci niz je rozwiala. Skoro sie martwisz odwiedz sensownego pediatre lub doradce laktacyjnego, s babe olej.
    Jak mnie wkurzaja takie wizyty :devil: Glownie szkodza i czas zajmuja:confused:
    --
    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    nana81: Czytam, ze raczej zasiala watpliwosci niz je rozwiala.


    to jest specjalnosc wielu poloznych, nastraszyc, nastraszyc... dobry pediatra prawde ci powie Mk :)
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Ely, a nie zal Ci chwil, ktore moglybyscie spedzic razem a nie obok siebie... Emilie nosilam, tulilam, nie obawialam sie juz slawnego przyzwyczajania sie. Nie musialam jej nosic non stop, malo tego, to ona zrezygnowala. Dzis jest pewna siebie, smiala i mysle, ze wie, iz zawsze moze liczyc na nasza bliskosc i otwartosc, co nie jest bez znaczenia :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorMk28dni
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Masz rację nana... Namieszała mi w głowie, popsuła humor i tyle mam z jej wizyty. Jeszcze ten jej grobowy ton, no porażka po prostu. Mała przybiera, nie ma żadnego uczulenia. Fakt, kupa brzydka, zgadzam się, czasami kręci ją w kiszkach bo to widać i słychać. Ale zaraz skaza? Pogadam z lekarzem.
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Elyanna: Po prostu współczuje matkom, które noszą dziecię kilka godzin wieczorem (kazdy kregoslup ma swoja wytrzymalosc), a jak tylko odkładają to jest ryk. Ja tego nie znam z autopsji, moje dziecko zwyczajnie nie jest przyzwyczajane do długotrwałego noszenia. I póki co jest radosne i szczesliwe.

    To nie jest przyzwyczajenie, to potrzeba. Może Twoje dziecko tego nie potrzebuje, a nie "nie jest przyzwyczajone"? Są różne dzieci. Ja współczuję matkom dzieci chorych, a matki dzieci wymagających rozumiem.
    --
    •  
      CommentAuthorElyanna
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    hm, nie jest mi żal, bo nie ma czego byc żal. Mamy wszystko czego obie potrzebujemy (wiem, nie mogę odpowiadać za dziecko, ale widzę jak się zachowuje i naprawdę jest jej dobrze), rozmawiam z nia caly czas, obcałowuję brzuszek przy przewijaniu, noszę ją na brzuszku bo lubi tak oglądać świat, oczywiscie tulę na rękach kilka razy w ciagu dnia tez dla wlasnej przyjemnosci :D , gugamy sobie, piszczymy razem, ćwiczymy, spędzamy czas razem w różny sposób, uspokajam ją w razie placzu tez w rozny sposob. Ja mimo wszystko do noszenia uspokajajac do snu przyzwyczajac nie chce, moze patrze ze swojej perspektywy, bo u mnie sie tak da. Moze sa dzieci, ktore trzeba nosic niemalze ciagle, bo inaczej placza, inaczej im zle, inaczej nie zasna. I to bywa dla matek frustrujace.
    --
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Mk28dni: a jak nie pomoże to wg niej chyba trzeba będzie odstawić małą od piersi.



    MK, a ta położna to jest doradcą laktacyjnym, czy kurde lekarzem, że takie wyroki stawia!?? No normalnie aż mnie krew zalewa jak słyszę takie teorie i pewnie jeszcze wygłaszane tonem eksperta!! Moja położna środowiskowa też gadała takie bzdury, że jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam.
    Masz swój rozum, nie chcesz odstawiać od piersi, to tego nie rób. Mleczko jest najlepszym lekarstwem na wszystko i jak masz z tego zrezygnować?
    Znajdź dobrego,najlepiej poleconego przez kogoś pediatrę i z nim skonsultuj te kupy.
    --
    •  
      CommentAuthorW_P_Gosia
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Moja położna ode mnie brała sposoby i przekazywała innym rodzicom... Nie pamiętam juz o co chodziło ale rozumiecie same ... Wkurzała mnie tylko i tyle!!!
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja rozumiem o co chodzi Elyannie, bo mój Misiek nigdy nie uspokoił się kołysany na rękach, co najwyżej płakał jeszcze głośniej....teraz też nie ma takich sytuacji, że on chce na ręce itp. (oczywiście zdarza nam się go nosić kilka razy w ciągu dnia, a jak przychodzą dziadkowie to noszą go prawie cały czas) a jak już jest noszony to nawet często okazuje swoją irytację jeśli trwa to za długo, no i po odłożeniu nigdy nie płacze, tylko normalnie zaczyna się bawić na podłodze itd.
    Także w naszym przypadku noszenie uważam za bezsensowne i wolę się z nim np. bawić na podłodze :)
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Sardynka, fajnie, że masz takie dziecko :smile: ja mam inne i nie robię z tego powodu z siebie matki polki wiecznie umęczonej, że muszę swoją latorośl nosić jeszcze :wink: Nigdy nie zasnęła sama w łóżeczku i jakoś się tym nie przejmuję :wink: miałabym powody do zmartwienia, jakby była chora. Ona po prostu taka jest i ja ją taką akceptuję. Potrzebuje towarzystwa, głośno (bardzo :wink:) domaga się mojej uwagi i pomocy w zaspokajaniu potrzeb, w tym bliskości, bo przylepa na maksa. Jest otwarta, jasno się ze mną komunikuje. Wyrośnie po prostu na wygadaną dziewczynę :wink: Jeszcze raz podkreślam, że dzieci są różne, my nie wybieramy sobie charakteru dziecka, które się urodzi, nie? Trzeba przyjąć z dobytkiem inwentarza i nie walczyć, bo można się nieźle przejechać na własnych emocjach :wink:
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Dla zainteresowanych, bo widzę że żywa dyskusja nt noszenia :-), polecam artykuł "jesteśmy noszeniakami " w polityce. Wujek google pomoże znaleźć .
    Po tej lekturze zmieniłam nastawienie i do kaski mówię ty noszeniaku :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorZebra82
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Mk moja Łucja ma skazę i stosowaliśmy Delicol. Skórę ma trochę suchą, ale tylko łydki z przodu takie lekko szorstkie w dotyku, miała lekką wysypkę na twarzy, a później na czubku główki.Kupy strzelające, wodniste i śluzowate, ale to akurat nie przeszło do końca, co któraś kupa jest rzadsza, albo bardziej śluzowata. Mała płakała przed zrobieniem kupki, prężyła się... Po Delicolu przeszła wysypka i kłopoty z brzuszkiem.
    Co do położnej to nasza była bardzo fajna chociaz z niektórymi jej poglądami nie zgadzałam się do końca. Jak była ostatni raz powiedziała, że Łucja mało przybiera, ma wysypkę (stosowaliśmy Delicol już 3 tygodnie, a krostki czasem się pojawiały na kilka godzin i znikały) i że powinnam przejść na mm. Powiedziałam jej, że nie zrezygnuję z karmienia. Wysłała nas do pediatry jako kogoś z większym autorytetem :bigsmile: Pediatra powiedziała, że mamy nadal stosować Delicol i czekać i ani słowa na temat za niskich przyrostów wagi czy zmiany sposobu karmienia. No i wysypka i problemy z brzuszkiem, tak jak napisałam, przeszły.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    cestmoi89: Ona po prostu taka jest i ja ją taką akceptuję. Potrzebuje towarzystwa, głośno (bardzo :wink:) domaga się mojej uwagi i pomocy w zaspokajaniu potrzeb, w tym bliskości, bo przylepa na maksa. Jest otwarta, jasno się ze mną komunikuje. Wyrośnie po prostu na wygadaną dziewczynę :wink: Jeszcze raz podkreślam, że dzieci są różne, my nie wybieramy sobie charakteru dziecka, które się urodzi, nie? Trzeba przyjąć z dobytkiem inwentarza i nie walczyć, bo można się nieźle przejechać na własnych emocjach :wink:

    cestmoi muszę Cię opierdzielić tu troszkę... otóż piszesz, jakbyś się troszkę tłumaczyła i przyznawała, ze masz dziecko, które musisz akceptować, bo troszkę niedoskonałe jest (bo potrzebuje, byś Je utuliła etc.). A jest doskonałe! A Ty w tym wszystkim postępujesz najlepiej, jak można postępować wobec dziecka w tym wieku. Jest Twoim dzieckiem i po prostu... potrzebuje Twojej bliskości, potrzebuje Cię czuć a z doświadczenia wiem, że wyjdzie to Wam na dobre. Ja moją córeczkę do 5 miesiąca jakoś, miałam przy sobie po 18h na dobę. I nie chciałam wykorzystać tych pierwszych miesięcy na to, by uważać, by przypadkiem mi się dziecko nie nauczyło noszenia na rękach, czy nadmiernej uwagi. Ja Jej chciałam to dać, bo wiem, jaka dobroczynna jest taka ciągła niemal bliskość z takim maluchem, na przyszłość. Tak, jak ktoś wyżej napisał, chyba nana, takie dzieci w późniejszym życiu są pewne siebie, dowartościowane, śmiałe i bardzo blisko związane z rodzicami... To procentuje w przyszłości. Poza tym, bardzo szybko przychodzi taki moment, gdzie dziecko coraz bardziej staje się samodzielne (pełza, zaczyna chodzić -> chodzi) i samo rezygnuje z takich rzeczy, o których mowa. Z własnego doświadczenia... moja Misia była non stop przy mnie, była ogromnie dużo tulona (piszę "ogromnie", bo to, co wypisała Elyanna to tylko namiastka), całowana, miała mnie na wyłączność. Z biegiem czasu sama zaczęła z tego wyrastać, choć nadal bardzo mnie potrzebuje. Dziś ma 14 miesięcy i jest spokojnym, wrażliwym dzieckiem, uwielbia się tulić - sama przychodzi i np. kładzie mi główkę na kolanach, sama się przytula, no jest przekochana :))) I mogę śmiało powiedzieć, że to jest właśnie rezultatem tego, że ten krótki okres (bo teraz, z perspektywy czasu wspominam i chętnie bym wróciła do tej bliskości, bo był to cudowny okres) poświęciłam małej. Czas szybko leci, dni mijają a każdy jest inny i nie da się go powtórzyć. Ten okres jest niezwykle istotny... Dajemy dziecku to, co jest obecnie całym jego światem, swoją bliskość. I nie szczędźmy Mu tego :)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    katka_81: Tak, jak ktoś wyżej napisał, chyba nana, takie dzieci w późniejszym życiu są pewne siebie, dowartościowane, śmiałe i bardzo blisko związane z rodzicami...



    A ja właśnie zawsze sobie myślę - kiedy czytam takie rzeczy - czy to nie troszkę na siłę wymyślane teorie, przez rodziców dzieci lubiących noszenie i przytulanie.
    I że co ?
    Dzieci, takie jak Mikołaj Sardynki czy moja Nina [która zawsze zasypiała sama w łóżeczku bo tak chciała - na rękach się wierciła, wyła, buczała do momentu aż jej nie położyłam do łóżeczka] będą niedowartościowane, nieśmiałe et cetera ?
    Bo nie śpią z rodzicami, bo nie są noszone cały dzień, bo coś tam.


    Kurde wg mnie to ściema.
    Z resztą zapytajcie się swoich rodziców, ile z Was z nimi spało, ile było noszone w chustach [albo jakkolwiek] i karmione cycem na żądanie ?
    Obstawiam, ze mniej niż 10 %.
    A przecież wyrosłyśmy na fajne babki co nie ? :cool:

    Do czego zmierzam - sama jestem zdania, że jak dziecko chce i potrzebuje to z nim leżmy, nośmy się itp
    W końcu od tego jesteśmy matkami :wink:

    Ale nie wymyślajmy historii, że tylko to jest w stanie im zapewnić fajną przyszłość.
    Bo wg mnie to bezedura do kwadratu :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    TEORKA: czy to nie troszkę na siłę wymyślane teorie, przez rodziców dzieci lubiących noszenie i przytulanie.

    No widzisz, równie dobrze można wymyślić teorię o rodzicach, którym po prostu nie chce się nosić, bo wygodniej położyć dziecko na macie i udowadniać, że tak woli :wink:
    -
    A poważnie- jakoś trudno mi uwierzyć w to, że to wybór dziecka w przypadku, gdy mama OD POCZĄTKU stara się je brać jak najmniej na ręce, tłumacząc to obawą o to, że dziecko się przyzwyczai...
    A od tego własnie zaczęłyśmy dyskusję.

    Treść doklejona: 28.11.13 17:40
    żeby nie być gołosłowną:
    Elyanna:
    venus87: U Nas Lesiu w ciągle wymusza płaczem podnoszenie, staram sie Go nosić ale nie chce Go przyzwyczajać, wiadomo jak to pozniej się skończy wieczne noszenie na rękach


    dlatego my od poczatku małą nosimy niezbyt dlugo w ciagu dnia
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    sushka: jakoś trudno mi uwierzyć w to, że to wybór dziecka w przypadku, gdy mama OD POCZĄTKU stara się je brać jak najmniej na ręce


    Ano widzisz trudno uwierzyć, ale u nas tak właśnie było.
    Ja jej nie brałam ale tylko dlatego, że ona nie wykazywała żadnych zupełnie chęci.
    No chyba, że to trzeba nawet niepłaczące dziecko brać i nosić, żeby tylko nosić ? :cool:


    Moja Ninka jak była maleńka dostawała cyca, przy nim zasypiała, odkładałam ją do łóżeczka [na początku w sumie ze strachu, że jej coś zrobię, zgniotę ją czy tam coś], gdzie spała kilka godzin, po czym budziła się na cyca, jadła, zasypiała i tak w kółko.
    To było wtedy, jak jeszcze była takim niekumatym noworodkiem co nie ?

    Potem było tak, że jak już kumała to jadła cyca ale nie zasypiała, tylko leżała na moich rękach, chwilę była spokojna a potem zaczynała się wiercić, lekko marudzić a uspokajała się tylko położona w łóżeczku, kiedy mogła się położyć tak, jak jej było wygodnie.


    Więc ja uważam, że nie tyle co ograniczałam jej bliskość, ile starałam się odpowiadać na jej potrzeby.
    Chciała leżeć sama to leżała, chciała szybko zjeść i iść do łóżeczka - tak też robiłam :wink:



    Dużo więcej była noszona jak była starsza, zanim zaczęła raczkować i chodzić - niż w tych pierwszych najważniejszych dla dziecka miesiącach.




    sushka: równie dobrze można wymyślić teorię o rodzicach, którym po prostu nie chce się nosić, bo wygodniej położyć dziecko na macie i udowadniać, że tak woli :wink:


    No, ale czy rodzice nienoszący szerzą w książkach i innych poradnikach tez głoszące, że te noszone dzieci będą kiedyś zakompleksionymi, mamusinymi cyckami ?
    Wydaje mi się, że nie.
    I nie rozumiem po co w drugą stronę takie teorie...

    No chyba, że to chodzi o rodziców zostawiających swoje dzieci w łóżeczkach aż do wypłakania.
    To już prędzej, zgodziłabym się całkowicie, że takie dziecko może jakoś to kiedyś odczuć.
    Ale skoro dziecku nie przeszkadza brak noszenia i leżenia przy cycku cały dzień [to kolejna rzecz, która nigdy się u mojej Niny nie pojawiła] to ja bym się tu od razu patologii nie doszukiwała raczej :bigsmile:

    Treść doklejona: 28.11.13 17:50
    Edit.
    Ano chyba, że chodziło o postawę taką jak Venus zaprezentowała, że dziecko wyje a ja mam je gdzieś i nie reaguje, niech ryczy.

    No to jasna sprawa, że tego również nie popieram.

    Ale podkreślić trzeba, że nie zawsze "nienoszenie" równa się "nienoszeniu" :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Tak,chodziło właśnie o postawę Venus i to,jak się do tego odniosła. Elyanna. Zacytowałam zresztą odpowiednie fragmenty.
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Eee, no dziewczyny, chyba się zgadzamy, że powinnyśmy reagować na potrzeby dziecka, nie? :wink: Widzisz, Teo, mnie się przytrafiło takie dziecko, Tobie taka Ninka :smile: ja Tobie nie zazdroszczę, ty mi nie współczujesz, no bo obie normalne są, nie? Mojej siostry córka jest zupełnie pomiędzy, nosiła się tylko do zasypiania. I to najlepiej przez Tacika, bo Mama to do zabawy. Ma dwa lata z okładem i przez cały ten czas nie zjadła od niej mleka prawie nigdy, chyba, że Tata poza domem był. No i nie da się przetłumaczyć, nie bo nie, bo gradobicie w Czadzie i koniec :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorMk28dni
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Bąblasku, czyli ty nadal karmisz piersią? w jaki sposób zdiagnozowaliście skazę? Mała od wczoraj puszcza mega bąki, co na to moja położna? "z tak małej pupki za duże są te gazy".
    --
    •  
      CommentAuthorDorit
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Sardynko z tym przesypianiem nocek to mnie pocieszylas!
    Oby tak było i u nas.:)
    Nano witaj!!
    Co do noszenia- myslalam ze bedziemy wiecej nosic,....a najczesciej spedzamy czas na macie siedzac obok Agatki i chichrajac sie z nią, noszenie troche tylko
    przy usypianiu.
    Aga placze tylko jak jest glodna, lub domaga sie uwagi.
    Dzis juz jestem mniej zmeczona i bardziej kumam.:)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    sushka: Zacytowałam zresztą odpowiednie fragmenty.


    No, no :wink:
    Ale w sumie po tym jak ja już się naprodukowałam jak głupia :wink::wink::wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Dostrzegam roznice miedzy dwojka starszych. Pawla balam sie brac na rece, bo sie przyzwyczai :wink: Lezal sobie w bujaczku, lozeczku, nawet kiedys przetrzymalam go ryczacego w lozeczku :shamed::confused: Zawsze chcialam go tulic, nosic, karmic, ale uleglam obiegowym opiniom i przestraszylam sie. Moze tak, jak przy NHN, potrzeba komunikowana na poczatku i niezaspokojona przestala byc sygnalizowana...nie wiem, tak tu gdybam. Emilie nosilam na rekach i w chuscie, karmilam i po jedzeniu tulilam, ile wlezie. Robilam to z cala premedytacja i swiadomoscia swej dzialalnosci :wink: Rozkoszowalam sie kazda chwila. Moglam, bo Pawel byl juz duzy. Emilka, podobnie jak Misia, dzis przybiega nagle, oderwana od zabawy, by sie przytulic i po chwili leci dalej. Spala od urodzenia z nami, teraz spi w swoim lozku. Z moich rak poszla w swiat :tongue: Ciesze sie, ze jest nam dana taka bliskosc.
    Z Mikolajem powoli wciagamy sie w podobna relacje. Dzis pietwszy raz siedzial w chuscie, czyt. spal:wink: Uwielbiam to.
    Nie wiem...jednak dziecko od pierwszej chwili swego istnienia jest blisko matki, dlaczego po urodzeniu mialoby nagle nie miec takiej potrzeby? Nienaturalne mi sie to wydaje. Bardziej, jak dla mnie, pasuje do nas teoria noszeniakowa jednak. Chociaz moze tak jak od kazdej reguly sa wyjatki tak i tutaj one wystepuja...
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja tam też nikomu nie współczuję, że nosi i tuli, czasami przy gorszym humorze Miśka (np. przy ząbkach) sama bym chciała, żeby kołysanie w ramionach na niego działało kojąco, bo jak już się rozedrze (co zdarza się rzadko), to intuicja podpowiada mi, żeby go wziąć na ręce i tulić, ale ponieważ wiem jaki będzie skutek to po prostu zaczynam go zabawiać, ew. głaskać po główce, śpiewać itp...wiecie na początku to miałam nawet poczucie winy, że on nie bardzo lubi być na rękach itd. tzn. bałam się, że może to objaw autyzmu albo coś w ten deseń, ale chyba po prostu tak ma i też musiałam nauczyć się z tym żyć...bo poza tym na szczęście jest bardzo radosnym dzieckiem, prawie cały dzień się cieszy, no i lubi okazywanie czułości ale bardziej jak np. leżymy obok siebie na łóżku, podłodze itp.
    No i zasypianiem to jak u Teorki, chociaż przez pierwszy miesiąc spał ze mną na cycku prawie non stop, później z zasypianiem w naszym łóżku było już coraz gorzej (a na rękach wcale nie chciał zasnąć) i właśnie uspokajał się dopiero sam w łóżeczku...teraz to już praktycznie nie ma mowy, żeby zasnął z nami, ewentualnie udaje się to po długich bojach...a u siebie w łóżeczku zasypia natychmiast albo prawie natychmiast także no po prostu cieszę się i korzystam z tego, że tak ma (bo jakby nie patrzeć często jest to mega wygodne :devil:) :wink:


    No i właśnie ja chciałam być tak mega blisko dziecka, bo się naczytałam i nasłuchałam jakie to ważne itp. no i od samego początku próbowałam Miśka trzymać na cycku prawie cały dzień a on się darł biedny w niebogłosy, pluł tym cyckiem dalej niż widział itp. oczywiście ja już siwiałam ze strachu, że coś nie tak, zmieniałam piersi do karmienia, pobudzałam laktację (ale w sumie mleko miałam ciągle) a pewnego dnia okazało się, że jak mąż go wziął na ręce i zabrał od piersi to dopiero się uspokoił :wink: no i przestałam tak z nim polegiwać przy piersi, po karmieniu zamiast usypiania na piersi był odkładany do łóżeczka/ na leżaczek i dopiero spokojnie zasypiał...także ja nie wierzę już w to, że każde dziecko potrzebuje non stop bliskości, widocznie rodzą się też takie, które potrzebują tego wszystkiego trochę mniej :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Nie,Teo,ja cytowałam najpierw:tongue:
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    akirka: Mleczko jest najlepszym lekarstwem na wszystko i jak masz z tego zrezygnować?


    Akirko tutaj chyba się nie zgodzę. Mam dwie bliskie znajome, których dzieci mają nietolerancję laktozy, strzelające kupy, odbyt aż naderwany, prócz tego wycie z bólu, jedynym sposobem było odstawienie dzieci od piersi i przepisanie specjalnego mleka.
    I uwierz mi , że jednej znajomej przyszła ta decyzja z trudem i łzami... (wcześniej troszkę czasu walczyła o kp)
    Ale trzeba było stanąć przed decyzją, że są sprawy ważne i ważniejsze a w tym wypadku trzeba było ulżyć dziecku.

    MK , ale u Was wygląda to też na kolki? Dziecko pręży się niedługo po jedzeniu? bo to też jeden z głównych objawów nietolerancji...

    I jeszcze widzę żywa dyskusja o potrzebach dziecka i wypłakiwaniu się.
    To muszę skrobnąć, ponieważ mi akurat trafił się "ciężki" przypadek.
    Ninka jest "nieszczęśliwym dzidziusiem"- i czekam dnia aż będzie mobilna.
    Nie wiem czy wszystko zaczęło się od kolek czy bez nich teraz też tak by było, ale w tym ryku człowiek nosił, stawał na rzęsach a jak usnęła to chodził na palcach aby tylko już spała i nie wrzeszczała...
    Do tej pory potrzebuje cycusia, przytulenia... nie ma mowy , że odłożę ją i zaśnie bądź padnie w zabawie ze zmęczenia...
    A jeszcze jak się nie wychwyci "tego" momentu to jest ryk na amen
    Wiec wyłapujemy, przytulamy, usypiamy... nie bede już wspominać , że sypia porażająco mało
    Ja jestem nieraz zirytowana , bo cały dzień z nią sama nie mogę zrobić kompletnie nic, a zdarza się usłyszeć docinki mamy czy teściowej- przecież one też miały dzieci co nie...
    ale akceptuję to, jak ktoś ładnie napisał "z całym dobrodziejstwem inwentarza" , bo przecież urośnie, przecież kiedyś będzie lepiej
    Nie walczę, po prostu odpowiadam na jej potrzeby.

    Teo , ale chyba nikt nie pisał , że nienoszenie jest złe i dzieci będą takie i owakie - przynajmniej nie zarejestrowałam
    Generalnie chodzi o fakt odpowiadania na potrzeby i naprawdę tylko się cieszyć jak ktoś ma dziecko , które nie buczy cały boży dzień i nie trzeba co chwile prostać tym potrzebom, ale to nie oznacza braku bliskości przecież.

    Mi niestety się wydaje , że często osoby , które tak nie miały po prostu nie wierzą , że tak może być, nie wyobrażają sobie , że nie można zwyczajnie ugotować obiadu , bo dziecko buczy, jak to buczy i nie możesz? Czasem wśród znajomych odnoszę takie wrażenie jak opowiadam, bo przecież oni też mają/mieli małe dziecko i wypłucowały przy nim całą chatę i obiad ugotowały.
    A mnie szlag trafia jak nie skończę ziemniaka obierać i już mi buczy.... nie ma mowy oczywiście by bawiła się w drugim pokoju, na krzesełku w kuchni posiedzi przy mnie, ale też nie za długo, no bo jak można w tym jednym miejscu spędzić tyle czasu , a gdzie jeszcze ubić kotleta (z resztą jakie ubić jak tłuczkiem nie można walnąć bo buczy), obrobić i usmażyc? a ta już siedzi i się wygina mało nie wyjdzie z krzesełka...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    sushka: Nie,Teo,ja cytowałam najpierw:tongue:



    Cytowałaś owszem.
    Edytując posta po tym, jak mój już był napisany i wysłany :tongue::tongue::tongue::wink::wink::wink:


    NANA o jesteś.
    No i powiedz mi teraz - starszego syna jak sama mówisz nie nosiłaś, nie tuliłaś tyle co Emilkę.
    I czy on teraz [ ma już prawie 8 lat, więc możesz niejako ocenić ] jest przez to dzieckiem z brakiem pewności siebie, niedowartościowanym, nieśmiałym i niezwiązanym z rodzicami...
    No bo zgodnie z tym, co Katka napisała cytując Twoje słowa, tak właśnie być powinno....

    Kurcze nie wierzę, żeby takie cechy dziecka miały być kształtowane jedynie przez fakt noszenia/nie noszenia; spania/niespania z rodzicami, wiszenia/niewiszenia na cycku całymi dniami.

    Treść doklejona: 28.11.13 20:00
    eveke: Teo , ale chyba nikt nie pisał , że nienoszenie jest złe i dzieci będą takie i owakie - przynajmniej nie zarejestrowałam


    No kilka razy już tu padały słowa, że dzieci nienoszone są później.......... <---- i tu sobie wstaw jakie.

    Podobnie jak kilkanaście miesięcy temu była tu zagorzała dyskusja na temat wspólnego spania z dziećmi.
    I dowiedziałam się wtedy m.in że moje dziecko będzie miało problemy natury psychicznej w przyszłości, bo z nami w łóżku nie spi, tylko sama.
    I jeszcze w swoim pokoju o zgrozo - od urodzenia :cool::cool::cool:
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    No ja też nie wyobrażam sobie, że pozostawiam płaczące dziecko samo sobie i nie robię czegokolwiek żeby mu pomóc tylko dlatego żeby się nie przyzwyczaił itp. dlatego do Mikołaja od zawsze biegłam jak tylko zakwilił ale po prostu musiałam opracować nieco inne metody, żeby go uspokoić, bo standardowe typu cycek i noszenie na rękach działały w takich momentach jak płachta na byka :wink:
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Teo ja mam wrażenie , że są tu przytaczane fragmenty RB jedynie...
    A to chyba jednak spełniona musi być całość , a mało tego, RB nie mówi wcale , że dzieci MUSZĄ spać z rodzicami by wszystko zagrało później.
    Generalnie wszystko rozchodzi się o rozpoznawanie potrzeb, reagowanie.
    Ok są filary RB, ale nie są one sztywne.

    I tak właśnie moim zdaniem jeśli Twoja Ninka nie chciała/nie potrzebowała wspólnego spania czy noszenia i jest dobrze to jest dobrze.

    Moja Ninka np potrzebuje być przytulona i nieraz jak ją mąż usypia wieczorem a ona nadal płacze, charakterystycznie, to ja wiem , że nie ma co... wiem , że ona w tej chwili potrzebuje mojej obecności i tak jest- uspokaja się w kilka sekund i zaraz zasypia.

    A ja zaczynam być głucha na opinie "uwiążesz ja do siebie" itp
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    eveke: Generalnie wszystko rozchodzi się o rozpoznawanie potrzeb, reagowanie.


    No ja też tak uważam, ale wtedy pamiętam jasno i wyraźnie padały tu stwierdzenia, że dzieci nieśpiące z dziećmi są narażone na psychiczne w przyszłości problemy.
    I nie było rozgraniczenia czy one chcą spać same, czy nie. Po prostu to kiedyś przyniesie negatywne skutki i tyle.
    Nawet jeśli im obecnie dobrze, kiedy śpią same :smile:




    eveke: A ja zaczynam być głucha na opinie "uwiążesz ja do siebie" itp


    No i bardzo dobrze :wink::wink:
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Też uważam że chodzi o reagowanie na potrzeby dziecka, a nie robienie czegoś na siłę. Z tym że raczej większość niemowląt ma potrzebę noszenia,tulenia etc. Dzieci teorki i sardynki to raczej wyjątki. A reszta powinna słuchać głosu serca a nie rad poprzedniego pokolenia że dziecko się przyzwyczaji , że coś wymusza.
    Widział ktoś nastolatka śpiącego z rodzicami albo ssacego cyca :tongue:

    Katka , 18 godzin , tylko ? :wink: U mnie to 23 godz i już 8 miesiąc minął. A ten czas szybko leci. Za szybko.

    Kasia ostatnio raczkuje w moją stronę, biorę ją na ręce a ona kładzie główkę na moich piersiach.:shocked: To takie słodkie.

    Eveke, pociesze cię . Jak moja zaczęła raczkowac to nagle okazało się że trochę się sobą zajmie. A wcześniej jak u ciebie. I najgorsze te teksty rodzinki .
    Ostatnio nawet ciasto zrobiłam. Pierwsze od 8 mcy :-)
    --
    •  
      CommentAuthorZebra82
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Mk u nas zaczęło się od płaczu mniej więcej w 2. tygodniu, już nie pamiętam czy bezpośrednio po jedzeniu, bo ja w tym czasie wracałam z butelki na pierś i mała mocno protestowała, że musi ssać, a nie leci samo:wink: Było prężenie i płacz dopóki nie puściła bąka, albo nie zrobiła kupy, po tym od razu wyraz ulgi na buźce. W tym czasie była u nas moja mama, co ja się nasłuchałam, że nie mam mleka, że za chude, złe i w ogóle dziecko się pręży i powinno pić herbatki takie tam. A ja twardo nie i nie odpuściłam karmienia ani pojenia czymkolwiek poza piersią...
    Podawaliśmy Dicoflor i Espumisan. Nie pomagało.
    Później doszły te drobne krosteczki na twarzy. Suchą skórę na nogach miała jakoś od początku, więc tego nie łączyłam ze skazą. Zaczęły się strzelające kupy. Zawsze jak szła kupa o od razu było wiadomo, bo wszyscy słyszeli:tongue:
    Poszliśmy do lekarza, zanim weszliśmy do gabinetu zaczepiła nas położna ze szkoły rodzenia i po opisie stwierdziła, że niepotrzebnie przyszliśmy, bo wysypka, sucha skóra (była też lekko sucha w okolicach brwi), strzelające, śluzowe kupy to wszystko to nietolerancja laktozy. W gabinecie się potwierdziło. Mieliśmy kupić Delicol, zmiana diety.
    Piersią karmię cały czas, konsultowałam to z doradcą laktacyjnym i usłyszałam, że skaza białkowa nie jest wskazaniem do zmiany piersi na mm. Przez miesiąc nie jadłam nabiału, wysypka zeszła. Strzelające kupy są, ale nie wywołują u małej płaczu i prężenia się. Zresztą od kilku dni zdarzy jej się cicha kupa i to dla nas śmierdząca niespodzianka :wink:
    -- ;
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    O! Eveke - jak tak czytam o Twojej Nince i o tym, ze nic nie jesteś w stanie w domu zrobić - to tak jak bym o własnej córce i życiu czytała :devil:
    hmmmm tylko u mnie się niewiele zmieniło :cool: bo z mobilnością u niej słabo :tongue:
    .
    Ale zgadzam sie w 100% z każdą z Was, która napisała, ze najważniejsze to reagować na potrzeby danego dziecka! Potrzebuje przytulania - przytulać, nie potrzebuje spać znami - nich śpi samo itp itd. Wtedy i rodzice i dzieci są szczęśliwe :bigsmile: a oto przeciez nam wszystkim chodzi!
    --
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    eveke: Generalnie wszystko rozchodzi się o rozpoznawanie potrzeb, reagowanie.


    No właśnie chciałam to napisać zanim dotarłam do końca dyskusji:)
    Ja już też teksty typu "będziesz miała kłopot z tym niespaniem w łóżeczku", albo "przyzwyczaisz" totalnie ignoruję i robię swoje. Najważniejsze, by potrzeba dziecka była właściwie odczytana i zaspokojona.

    A tak w ogóle, to Venus, czasem mam wrażenie, że Ty w ogóle nie czytasz tego co tu piszemy, bo nie raz dziewczyny dają sobie naprawdę cenne rady i wskazówki,a Ty chyba tylko wpadasz, by napisać o sobie i nie zwracasz uwagi na to o czym jest mowa na forum. Czasem to, aż mam wrażenie, że to co piszesz to prowokacje. Pamiętam, że kupiłaś jakieś nosidło? Nie sprawdziło Ci się, że nosisz Leszka na rękach, a nie w nim?

    eveke: akirka: Mleczko jest najlepszym lekarstwem na wszystko i jak masz z tego zrezygnować?


    Akirko tutaj chyba się nie zgodzę. Mam dwie bliskie znajome, których dzieci mają nietolerancję laktozy, strzelające kupy, odbyt aż naderwany, prócz tego wycie z bólu, jedynym sposobem było odstawienie dzieci od piersi i przepisanie specjalnego mleka.


    W sumie zgadzam się z Tobą, napisałam zbyt ogólnie, bo też już słyszałam o takich przypadkach. Ale z drugiej strony moja doradczyni laktacyjna uważa właśnie, że mleko jest lekarstwem np. na kolki czy inne dolegliwości. Wiedzę ma popartą badaniami itp. Znajoma, która ma synka, który drze się wniebogłosy niemal 24h na dobę też zalecała dalsze karmienie. A kilku lekarzy, u których była twierdzi, że to niedojrzałość układu pokarmowego i minie.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Ulcia :)
    ja mam wielkie nadzieje, bo moja już stoi na czworaka i się kiwa, prawie siada z czworaków bokiem, odpycha się do tyłu i przesuwa a od wczoraj podsuwa się do przodu , że jak dość niedaleko zabawka leży to już potrafi do niej podpełznąć wiec mam duże nadzieje na dość szybką mobilność.

    Akirko no widzisz tylko kolka a nietolerancja to dwie, kompletnie inne sprawy. Moja Ninka miała kolki i absolutnie przez myśl mi nie przeszło odstawianie, a to dlatego że i żadne mm nie pomoże...
    a przy nietolerancji mleko apteczne tak

    Co do MK to wiem , że są po prostu badania , które stwierdzają bądź wykluczają nietolerancję wiec najlepiej by było nad takimi pomyśleć i nie szarpać się z myślami...

    Co do venus mam to samo wrażenie.
    --
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Mk u nas w Opolu jest Pani Jola doradczyni laktacyjna, może spróbuj zadzwonić i umówić się z nią na spotkanie, bo szkoda by było rezygnować z kp.
    Dziś byliśmy na usg bioderek, wszystko okey, ale profilaktycznie kazał kłaść na brzuszku z nogami na żabkę i jak zapytałam czy mogę nosić w chuście, to powiedział, że jak najbardziej bo ona dobrze robi na biodra, więc od jutra pierwsze próby motania.

    Jeśli chodzi o noszenie, to ja ma dwa różne egzemplarze w moim domu, córka nie była noszona, nie potrzebowała tego, bo dwoje poczucie bezpieczeństwa zaspakajała będąc 23 godz na cycku, ale za to jak ten okres cycozwosu minął potrafiła godzinę na macie leżeć.
    Syn mój osobisty, też jest cycoholikiem, ale nie takim jak siostra, napije się a potem wypluje, le rączki uwielbia, patrzy się wtedy na mnie i uśmiecha, ogląda świat, wiadomo z takiej perspektywy wszystko lepiej widać. Jak po jedzeniu zostawię go w sypialni, bo myślę że zaśnie, to on zaczyna marudzić, płakać, wystarczy że wezmę go do salonu, gdzie jesteśmy z córką i mężem i jest spokój, leży patrzy się, słucha, przecież nie będzie jak ciołek sam leżał w sypialni, skoro tam w pokoju obok jest tak fajnie :bigsmile:

    A jeszcze mam taki problem i proszę was o opinię, otóż tydzień temu była u mnie z wizytą kuzynka z 5-letnią córką, wiadomo, głaskała młodego, pocałowała w czólko i dziś do mnie zadzwoniła, że córka ma ospę, dziś ją wysypało, ja oczywiście cała w nerwach, bo boję się o Dominika, nawet dzwoniłam do położnej, mówiła że są małe szanse że się zarazi bo karmienie piersią powinno go uchronić, ale pewności nie ma, jeszcze 10 dni będę żyła w nerwach. Miałyście jakieś doświadczenia, boję się, nie wiem jak taki maluch mógłby znieść taką ospę. Pluję sobie w brodę, bo wiem żę nie powinno się wpuszczać do domu przedszkolaków do takiego maluch, zwłaszcza że jednej koleżance odmówiłam jak chciała wpaść z synem a tu się zgodziłam i teraz sram w gazie

    Treść doklejona: 28.11.13 21:24
    Ps mimo iż moja córka nie była noszona, jest mega tulakiem, przychodzi się tulić, ale myśmy się zawsze dużo tulili, spała z nami w łózku
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Teo, ja tam sądzę, że ważniejsze od spania/niespania i noszenia/nienoszenia jest słuchanie dziecka. Trochę się wywnętrznię, a co. Jak byłam mała, to miałam problemy z żołądkiem na tle nerwowym (znaczy wymiotowałam w nocy raz za czas kilka-kilkanaście razy). Kiedy byłam z mamą u lekarza, to mu powiedziała "a jakie problemy może mieć pięcioletnie dziecko?" Pamiętam tę sytuację bardzo dokładnie. Czułam się zupełnie pominięta i nieważna, a to przecież o mnie chodziło. No i do teraz mam problemy z kontaktami międzyludzkimi, z wyrażaniem emocji i swoich potrzeb. Założę się, że większość osób z mojego/naszego pokolenia wychowywana w sposób nieuwzględniający potrzeb dzieci ma jakieś problemy ze sobą. Taka jeszcze refleksja... Psychologowie mają co robić, myślę, że to wzgląd wychowania. I na pewno nie chodzi o spanie w jednym łóżku, tylko o stosunek rodzica do dziecka, nie o to CO robi, tylko DLACZEGO i w jaki sposób. Bo dziecko to też człowiek, tylko mniejszy. I dlatego, że wiem po sobie, jakie to może mieć konsekwencje dla zdrowia psychicznego dziecka, tak bardzo mierzi mnie, że dorośli ludzie tak lekko do tego podchodzą. "Nie noszę, bo się przyzwyczai. Karmię co 3 godziny. Bo tak robiła moja mama."... Może tutaj, na tym forum, jakoś mniej to widać, ale taka jest rzeczywistość.

    Treść doklejona: 28.11.13 21:45
    No i jeszcze jedno... RB jest o tyle fajne, że jedyną zasadą, jaka obowiązuje jest "słuchaj dziecka swego jak siebie samego":wink: reszta to tylko wskazówki. Jeśli nie stosujesz się do wskazówek, to nadal możesz być blisko dziecka. Ważne jest czemu nie co :smile:
    --
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Cały dzień się powstrzymuję, żeby nie wziąć udziału w tej dyskusji, ale nie mogę bo pęknę po prostu. Ale nie chcę pisać o swoich doświadczeniach, bo nijak się mają do tych opisywanych przez Was (noszę, bo ja tego potrzebuję - Hania jest spokojna, radosna, mogłaby leżeć na macie godzinami i jest zadowolona, ale ja strasznie tęsknię za jej bliskością, no to sobie ją zapewniam póki mogę, póki mi nie powie "mama nie rób obciachu").

    Ostatnio widziałam, jak koleżanka karmiła dziecko (mm). Położyła je bokiem na kanapie, obok ułożyła pieluszkę tetrową w takie jakby gniazdko, w nim umościła na leżąco butlę. I dziecko leżało i dudniło z tej leżącej butli, ona siedziała obok i patrzyła albo coś tam sobie robiła i popatrywała czy jedzenie idzie zgodnie z planem.
    I przypomniała mi się wtedy historia, którą przeczytałam kiedyś na forum chusty.info - jakaś dziewczyna opisywała tam sytuację z ośrodka adopcyjnego, zajmującego się małymi dziećmi (niemowlakami), które były karmione właśnie w taki sposób przez opiekunki z ośrodka (na leżąco, butla na stelażu z pieluchy). Te dzieci, gdy zostały przydzielone (że tak to brzydko nazwę) do jakiejś rodziny adopcyjnej, przez jakiś tam okres (chyba tydzień) były w tym ośrodku z jednym ze swoich nowych rodziców, najczęściej chyba mamą. Nowa mama uczyła się zajmować się dzieckiem, poznawała je, do jej obowiązków zaliczało się między innymi karmienie. Autorka tej opowieści na forum pisała, że dzieci były w stanie zjeść każdą ilość mleka z butelki, gdy były karmione w czyichś ramionach. Mnie ta historia wzruszyła do łez i serce mi się krajało, gdy patrzyłam na moją znajomą... Dzieci naprawdę potrzebują bliskości i dotyku - ja wiem, że wiecie, jednak musiałam to napisać.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Kurde ULCIA!!!!
    dopiero mi suwak mignął!
    GRATULACJE :crazy:
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Mówi się, że niemowlaki w domach dziecka nie płaczą. Warto pomyśleć, dlaczego...
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Moja mala darla się przez pierwsze 3m-ce. Bylam nawet na diecie o chlebie i wodzie,bo polozna powiedziała,ze corka ma skaze i nietolerancje. nic to nie pomoglo. Sugerowano także odstawienie od piersi.
    ale trafilam na moja pania doradczynię :bigsmile: I Ona wszystko mi wyjasnila,powiedziala,ze przejdzie i ...przeszlo. Najgorzej było do 6 tygodnia(taki szczyt tych dolegliwosc
    Mk, poszukaj dobrego certyfikowanego doradcy laktacyjnego.
    Zapisuj wszystko co jesz czy pomidor,czy ser etc. Czasem nietolerancje powoduje produkt uznawany za bezpieczny np.jablko!,marchewka. Ziola jakies pijesz? Popijaj rumianek,on uspokaja układ pokarmowy . Możesz tez popijać meliske. Zrezygnuj z herbatek laktacyjnych,kopru itp. bo one podrazniaja.
    •  
      CommentAuthorDorit
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    O rety, serce mi sie kraje jak to przeczytałam.:cry::cry:
    To o domu dziecka.:(
    Monti- nowy awek.:)
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeNov 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Teo, odpisze pewnie jutro. Zezarlo mi wszystkie wypociny.
    Aneta, skojarzylo mi sie. Na oddziale, na ktorym lezal Mikolaj, puelegniarki pokazaly mi jak nakarmic z butli mojego spiocha tak, by nie zasnal a wypil swoja porcje. Kladlam go na kolanach, prostopadle do siebie i poilam. Okropne to, ale skutkowalo. W moich ramionach mlody mial od razu odloty, przy piersi juz zupelnie. Nie potrafil jeszcze ssac, ale tulil sie po prostu do cyca. Zadne z moich dzieci az tak sie nie przytulalo. Widac bylo, jak mu tego brakuje. Teraz wystarczy, ze go dotkne i od razu sie uspokaja.
    Biedne maluchy....
    --
  1.  permalink
    Co do noszenia to ja tez bylam z tych "nie nos bo sie przyzwyczai"... I chwile dzialalo, ale pozniej moj dziec bardzo duzo marudzil, plakal wiec jednak nosilam bo tylko na rekach bylo mu blogo. Ale zasypial nie kolysany na rekach, siedzialam obok lozeczka, trzymalam za raczke, glaskalam po glowce i tak zasypial (no chyba ze plakal to wtedy siup na raczki, uspokoic i do lozeczka). Ogolnie moje dziecko tolerowalo jedynie pozycje w pionie (za pozno weszlam na forum by doczytac jakie to nie dobre dla dziecka). Oczywiscie nie obylo sie bez tekstow moich kolezanek "przyzwyczailas do noszenia to masz..." Nigdy nie przyzwyczajalam, On tego chcial to mu to dawalam. Teraz juz jest dosc duzy i nie musze go tyle nosic, potrafi chodzic, bawi sie, a jak chce na rece by swiat z gory poogladac to tez go biore i nie ma tragedi, wiec tez nie uwazam, ze jest cos takiego jak przyzwyczajenie. Niewiem jak to do konca z usypianem jest bo u mnie to jest 2-3 minuty wtulenia w mamusie badz tatusia (jak mama w pracy) i do lozeczka, kolysanka gra i mlody zasypia. Czasem ow akcja jest po 2-3-4 razy (bo nie od razu zasypia i marudzi w lozeczku) ale nie nosze go dluzej niz pare minut bo juz 10 kg wazy :P
    --
  2.  permalink
    Hej Ja co do dyskusji powiem krótko zwięźle i na temat:bigsmile:
    Tak jak pisała tu niejedna z Was trzeba reagować na potrzeby dziecka,chce bliskości.... przytulaj je i noś:bigsmile:Nie ważne czy robisz to cały dzień czy tylko czasem gdy dzieciątko da Ci znać przecież i tak ,tak samo kochamy Nasze dzieci bez względu na to ile się je nosi:bigsmile::bigsmile:

    Moja np.od urodzenia śpi w łóżeczku,i czasem jak np.nie chciało mi się latać do niej do łóżeczka i wzięłam Ją do Nas do łóżka to za chiny ludowe nie chciała spać.Nasze łóżko było i jest be do tej pory:bigsmile::bigsmile: Nigdy też nie lulałam jej do spania, bo odkładając Ją do łóżeczka usypiała sama.Teraz usypia po kąpaniu na cycu i ją odkładam. No a zmieniło jej się pod względem drzemek w dzień.Kiedyś usypiała sama a teraz potrzebuje żeby ją polulać i to nie znaczy że skoro jej nigdy nie lulałam to teraz też nie lulam,właśnie lulam i sprawia mi to wielką przyjemność,ona usypia mi na rękach i czuje się taka bezpieczna u mamusi.Uwielbiam na to patrzeć.Jak ją odkładam do łóżeczka to czasem się przebudza i zaczyna płakać bo nie czuje mn ie i biorę Ją znów na rączki a Ona kima :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    --
    • CommentAuthormamakasi
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Cestmoi, ja też miałam problemy z żołądkiem na tle nerwowym. I też mam problemy w kontaktach międzyludzkich więc coś w tym jest....

    Odkąd dowiedziałam się że jestem w ciąży postanowiłam że wychowam swoje dziecko inaczej, za każdą cenę. Krytyki,docinek ,uwag. I z tym nastawieniem puszczam i zamierzam puszczać wszelkie uwagi mimo uszu.
    I tylko w tej sferze nie mam problemu z wyrażeniem swoich potrzeb. Bo wiem że to chodzi nie o mnie a o moją ukochaną córeczkę .

    Aneta.....:cry:
    --
    •  
      CommentAuthorbilia
    • CommentTimeNov 28th 2013
     permalink
    Boszzzzz! Ale czytania! :shocked:
    Ale nadrobiłam! :bigsmile:
    .
    Nie będę się powtarzała bo już praktycznie wszystko zostało napisane...
    Powiem tylko że mój Karol jest bardziej typem Ninki Teo... Nie śpi z nami, noszony jest od czasu do czasu... Ale odpowiadamy na jego potrzeby i jak ma dzień na pieszczoty i przytulanki - to spełniamy te pragnienia. Zresztą już teraz jest z niego niezły pieszczoch.
    Ale nie o tym chciałam...
    Jak mały miał cztery miesiące pojechaliśmy nad morze i w drugim tygodniu wczasów dojechała do nas moja mama.
    Karol praktycznie nienoszony - stał się noszony przez babcię. A bo tu coś mu chciała pokazać, a to wyjść na ogród, a tu kawałek podejść do zabawki, do karmienia...
    Uwierzcie mi że po dwóch dniach własnego dziecka nie poznawałam! :devil: No był taki ryk przy odkładaniu że z mężem oczy ze zdziwienia przecieraliśmy.
    Babcia dostała zakaz noszenia wnuka :wink:, przy odkładaniu zajmowaliśmy go zabawkami... Kolejne trzy dni i wszystko wróciło do normy.
    Do dziś nie wiemy czy on "wyczuł" że z babcią może sobie pozwolić czy po prostu coś mu się na tamten moment odwidziało...
    Ale nie powiem - miałam myśl - że można dziecko do czegoś takiego hmmmm "przyzwyczaić".
    Przynajmniej moje dziecko bo jakby nie było - maluszki są różne i nie ma co wszystkich wrzucać do jednego worka.
    --
    •  
      CommentAuthormilka1984
    • CommentTimeNov 29th 2013
     permalink
    dziewczyny mam pytanie, co mozna kupic na gwiazdke 10mies dziecku? co warto? cos takiego co czegos uczy a nie jakies tam grajaco -swiecace rzeczy :)
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 29th 2013
     permalink
    TEORKA: Kurcze nie wierzę, żeby takie cechy dziecka miały być kształtowane jedynie przez fakt noszenia/nie noszenia; spania/niespania z rodzicami, wiszenia/niewiszenia na cycku całymi dniami.


    Oj Teo, toż tysiąc razy już było o tym, że to nieprawda, bo liczy się raczej całokształt podejścia. Ale do rzeczy. Chciałaś przykładów.

    Przykład pierwszy. Moje starsze dziecko poszło do przedszkola we wrześniu. Zaadaptowała się bez problemów. Zdecydowana większość grupy też. Na dzień dzisiejszy jest jedno dziecko, które nadal kompletnie przedszkola nie ogarnia - jeśli spotykamy ją rano w szatni, to zanosi się płaczem, jeśli przychodzi wcześniej i przy odprowadzaniu Hani widzę ją już na sali, to zawsze siedzi z boku i płacze, podczas gdy reszta dzieci zachowuje się całkiem swobodnie. Jakbym nie znała jej rodziców, to bym po prostu pomyślała, że jakaś wyjątkowo wrażliwa jest czy coś. Ale niestety ich znam :sad: Oni są z frakcji "dzieci i ryby głosu nie mają" i od kiedy pamiętam, zawsze mieli obsesję na punkcie uczenia dziecka samodzielności. Czyli - samodzielne zasypianie przez wypłakanie się w łóżeczku od pierwszych dni w domu, "nie noś, bo się przyzwyczai" itd. Po prostu terror na całego. I oto efekt. Teraz się zastanawiają, jaki błąd popełnili, że ich dziecko sobie nie radzi, przecież tak bardzo się starali, żeby była samodzielna... A mnie jest autentycznie żal tej małej, bo nawet teraz, jak kolejny dzień płacze w tej szatni, oni nie są w stanie jej jakoś wesprzeć, tylko jeszcze ją opieprzają, że im wstyd przynosi...

    Przykład drugi. To ja. Tak, tak :wink: Skończyłam 4 miesiące, moja mama poszła do pracy, więc mną większość dnia zajmowała się babcia. Nie będę się wdawać w szczegóły, bo nie chce mi się uzewnętrzniać za bardzo. Wystarczy napisać, że przy mojej babci wymiękają wszystkie Tracy Hogg i inne "treserki dzieci". Orzekłyśmy kiedyś z moją siostrą, że ona w zasadzie nie powinna nigdy mieć dzieci. Efekt? Chorobliwa nieśmiałość przez całą podstawówkę i pół ogólniaka. Potem jakby lepiej, ale do dziś muszę się starać mocno, co by w jakieś czarne dziury nie wpadać w związku z poczuciem własnej wartości.
    •  
      CommentAuthorMk28dni
    • CommentTimeNov 29th 2013
     permalink
    Kachaw, gdzie znajdę tą panią Jolę? w Zdrowej Rodzinie?
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.