Tak jak w temacie wątku proszę Was o podzielenie się: 1 jaką metodę NAturalnego Rozpoznawania Płodności stosujecie 2 w jakim celu (poczęcie czy odłożenie poczęcia)? 3 dlaczego taka metoda? 4 czy interesowaliście się innymi?
To może na początek ja się wypowiem :) Stosuję metodę niemiecką Odkładamy z mężem poczęcie dziecka, jednak gdy uważamy że jesteśmy sobie bardzo potrzebni, kochamy się w dniach ryzykownych (ale zdaża się to żadko, dlatego raczej jesteśmy odkładający) Najpierw zainteresowałam się tą metodą, bo słyszałam, że jest najskuteczniejsza w celu odkładania, i łatwiej określa się w niej drugą fazę (jak dla mnie) niż u Rotzera. Oprócz tego interesuję się też innymi metodami. Angielska bardzo mi się nie spodobała (jak dla mnie bez składu i ładu...), o Rotzerze jeszczę się nie wypowiadam, bo właśnie czytam Sztukę planowania rodziny... Wiem jednak, że pierwsza faza jest dość ryzykowna u niego... ale np. Wnikliwą obserwację chętnie bym wcieliła w życie :) Kipleyrów jeszcze nie odważyłam się przeczytać i chyba zbojkotuję tą książkę ;)
Czekam niecierpliwie na Wasze wypowiedzi
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
1. Metoda angielska, choć nieraz przypomina mi się interpretacja metodą Rotzera, z którą jako pierwszą miałam kontakt. 2. Odłożenie poczęcia (NPR służy do planowania rodziny w ogóle, więc zazwyczaj w życiu wykorzystuje się wszystkie cele, do których został stworzony: odkładanie i staranie). 3. Najwięcej informacji o niej znajduje się w inecie. W czasie narzeczeństwa miałam utrudniony kontakt z instruktorem rzeczywistym, dlatego inet. 4. Tak.
Wnikliwą obserwację czuję, ale metoda angielska jej nie przewiduje. :-( Uważam, że oba dostępne podręczniki są cenne: Rotzer i Kippleyowie. Nie ma sensu odrzucać z góry żadnego z nich - to zamykanie się na wiedzę, a wiedza to klucz do sukcesu w NPR. Poradnik medyczny do metody niemieckiej to coś dużo więcej niż podręcznik - jest bezkonkurencyjny. To i tak cud, że PWN coś takiego wydał.
1. Roetzera 2. obserwacyjnym 3. wydaje mi się jasna i klarowna i coraz bardziej mi się podoba :) 4. trochę czytałam, ale postanowiłam najpierw zgłębić jedną a ewentualnie później dowiadywać się szczegółów innych metod
1. Angielska 2. Bawię się w ryzykantkę 3. Bo można korygować pomiar (a śpioch jestem), bo najwięcej informacji znajduję w internecie. 4. Tak, poznałam dodatkowo metodę Roetzera.
1. Kippley'ów 2. w celu odłożenia poczęcia (przez ok. rok), a następnie w celu zajścia w ciążę - w obu przypadkach z powodzeniem 3. wybrałam ją dlatego, że wydała mi się najprostsza w stosowaniu, i bardzo sobie cenię część "szkoleniową" podręcznika (część "ideową" mniej) 4. tak: Roetzera, niemiecką, angielską - orientuję się
Swego czasu ekspert na forum - Petomasz, robił ankietę na temat, który zadała s_biela. Może warto mu się przypomnieć, powinien mieć już zgromadzone całkiem spore ilości danych.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
1. angielska 2. w celu odlozenia poczecia 3 lata (prawie ), pozniej w celu poczecia 3. zaczynalam od Kramarek i Roetzera, zrobilam kurs nauczycielski wg angielskiej i bardzo mi przypadla do gustu, przede wszystkim ze wzgledu na jasne zasady 4. tak
Ama, gdzie mozna dorwac ten podrecznik do niemieckiej? chcialabym go miec.
Metoda niemiecka (Grupa Robocza NPR, Duesseldorf, Niemcy)
(praca zbiorowa) - Naturalne planowanie rodziny - wyd. Diogenes, Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media, Warszawa 2001; ISBN 83-7311-139-5; stron 128, format A5 [dobry podręcznik przygotowany przez autorów metody]
(dr) Elizabeth Raith, (dr) Petra Frank i (prof.) Guenter Freundl – Naturalne metody planowania rodziny. Poradnik medyczny – Springer i PWN, Warszawa 1997; ISBN 83-86637-16-1; stron 264, format A5 [bardzo dobry poradnik opracowany przez współautorów metody; obszerna część naukowa i spis literatury naukowej]
Niestety nie ma opcji "druk na żadanie" w przypadku książki "Naturalne metody planowania rodziny -poradnik medyczny" PWN Springer :( ale ja dysponuję tą książką więc jak ktoś jest zainteresowany to wystarczy dac znać...
szkoda, że tej książki nie ma w sprzedaży: http://www.mareno.pl/prod/MIDN/83-7311-139-5 Wrzuciłam ja jako stronę startową w swojej przeglądarce, to może jak zobaczą że jest popyt to zrobią dodruk, więc przyłączajcie się dziewczyny!!! żeby nie było, że tylko moje IP im się wyświetla ;)
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Europejska organizacja popularyzująca NPR Na pierwszym planie tabela skuteczności poszczególnych metod. Robi wrażenie. Kiedy ludzie ją poznają? Błąd może tkwić tylko w Billingsie.
dziewczyny, czym się różnią te metody między sobą? angielska i niemiecka... i jak to się ma do metody Rötzera? swoja wiedzę czerpię tylko z netu i dla mnie te metody są identyczne. czy jeśli moją obserwację oprę na temperaturze i śluzie (bez szyjki) to w wykresie powinnam wpisać "metoda własna"? na stronie http://embrion.pl/npr/metroetz.htm#interpretacja (metoda Rötzera) nic nie ma o szyjce i tym się zasugerowałam.
przyznaję, jestem zielona w kwestiach NPR (na spotkaniach przedmałżeńskich odczytywałam wykresy dość sprawnie, a teraz wszystko mi się miesza. nikt nie mówił nam wtedy jaką metodą interpretujemy. analiza wykresów odbywała się w tempie ekspresowym (10 minut na kilka wykresów)). niuansów między metodami nie dostrzegam.
przydałoby się jakieś zestawienie stron internetowych o metodach interpretacji (a może coś takiego już tu jest?) czy któraś z was mogłaby mi to krótko wyłożyć, albo odesłać do jakiejś strony?
Najlepiej przeczytaj ebooka o podstawach rozpoznawania płodności i przejrzyj bazę wiedzy (link na górze strony). Jeśli interpretację śluzu i PTC oprzesz na metodzie Rotzera, to śmiało możesz zaznaczyć metodę Rotzera. Szyjka to dodatkowy wskaźnik.
Może czas na mikroinwestycję w podręcznik, który usystematyzuje Twoją wiedzę? W księgarni Tolle masz wybór.
Myszkam79, dziwisz się użytkowniczkom odkładającym? Każda jest skuteczna w celu poczęcia. Dopiero aby odłożyć, trzeba się nagłówkować i poznać metodę dobrze.
szukalam ostatnio czy jest taki watek na forum i dzisija postanowilam go odswiezyc. sporo dziewczyn jest nowych i moze tez zechca sie podzielic swoimi wyborami
na poczatek ja 1 metoda angielska 2 odkladamy 3 wydaje mi sie najbardziej klarowna i czytelna, jasne zasady interpretacji. poza tym czuje sie z nia najpewniej ze wzgledu na 3czlonowosc obserwacji i swiadomosc ta daje mi niejako kompfort psychiczny... a no i jeszcze cos - na poczatku stosowania wlasnie angielska dawala najwiekszy margines I fazy :)) 4 orientuje sie w met. Rotzera i niemieckiej
1. Głównie Roetzera, czasami analizuję wykres zgodnie z metodą niemiecką, żeby rozpatrzeć osobno wskaźniki (kiedy np. brakuje kilku pomiarów i ułatwia to interpretację). 2. W celu odłożenia poczęcia. 3. Z metodą Roetzera zetknęłam się na początku nauki NPR. Udało mi się zdobyć akurat podręcznik "Sztuka planowania rodziny". Jest dla mnie jasna i zrozumiała. 4. Orientuję się w regułach metody niemieckiej, angielskiej oraz termicznej ścisłej w stopniu podstawowym.
1. angielska 2. do odkładania, 1 mc do starania, teraz znów do odkładania 3. bo można korygować temperatury, a przede wszystkim dlatego, że to metoda dla matoła, wprost stworzona dla mnie 4. tak - roetzerem, ale on jest ambitniejszy, a mi się nie chce myśleć
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
1. Głównie Rotzera, czasem niemiecką 2. Do odkładania (czasem mniej, czasem bardziej rygorystycznego) 3. Bo to pierwsza metoda, z jaką się zetknęłam, prosta, czytelna :) 4. Tak, angielską, chciałabym poznać Kippleyów (kiedyś kupię sobie książkę)
1 Niemiecką 2 Zarówno do odkładania, jak i do dwukrotnego planowanego zajścia w ciążę. 3 Pasują do mojego organizmu używane w niej oznaczenia. No i mieszkam w Niemczech 4 Tak, mam podręczniki do Roetzera i Kramarek, interesowałam się angielską, ale nie zgłębiłam
1. angielska 2. naukowo, wkrótce do pełnoprawnych starań o dziecko 3. jest czytelna, dopuszcza korekcję temperatury (weekendowy śpioch we mnie to docenia) 4. nie, ale chętnie poznam, choćby z ciekawości poznawczej ;)
w tym kontekście "naukowo" rozumiem jako *w celu zdobycia wiedzy, ani się nie staram, ani nie odkładam*, nie sądzę, by ktoś poza tobą potrzebował wyjaśnień, Amazonko, czasem wystarczy pomyśleć a nie zadawać pytania które z całą pewnością można odczytać jako zaczepkę :/
1. Roetzera 2. Odkładanie - docelowo. Ale obecnie jestesmy w okresie przejściowym - niedługo zaczniemy się starac, a teraz czasem kusimy los w okresie płodnym. Docelowo jednak zamierzam z Roetzerem odkładać - tzn. zdecydowałam się na NPR po to, by nie stosować antykoncepcji (powody religijne i etyczne). 3. Być może dlatego, że szukając informacji w sieci znalazłam najwiecej o Roetzerze, poza tym dla mnie jest czytelna, a kategoryzacja objawów jest dla mnie jasna i pasuje do moich odczuć. 4. Troszeczkę. Własciwie zadziałał syndrom pierwszego kontaktu. Poznałam najpierw Roetzera, zgłębiłam wiedze na ten temat, a pozostałe potraktowałam pobieżnie. Może kiedyś z ciekawości spróbuję innej metody. Ale na razie zostaje przy Roetzerze.
1. angielska 2. interesuje mnie i odkładanie i staranie w zależności od etapu życia w którym jestem lub będę się znajdować 3. ją miałam w poradni i wydaje mi się najprostsza 4. pobieżnie interesowałam się innymi ale chętnie poznam inną bardziej dogłębnie
Czy ktos pokusil sie moze o analize z ktorej metody jest najwiecej ciaz?
A propos tematu: 1 jaką metodę NAturalnego Rozpoznawania Płodności stosujecie >> chwilowo żadnej, jeszcze nie wybrałam 2 w jakim celu (poczęcie czy odłożenie poczęcia)? >> poczęcie 3 dlaczego taka metoda? >> patrz pkt. 1 4 czy interesowaliście się innymi? >> patrz pkt. 1 - będę czytać o wszystkich.
Witaj. Jesli staracie sie o dziecko to jakies szczegolnie wysublimowane metody analizy obserwacji nie sa wam potrzebne. Wybierz sobie dowolna metode po to zeby mozna bylo poczytac o niej w konkretnej ksiazce, zeby zapozyczyc symbole, zeby nie narazac sie na zlosliwosci zwolenniczek wiernego trzymania sie regul :-)) Moim baaardzo skromnym zdaniem w poczatkowej fazie staran po prostu sie starajcie, mozliwie naturalnie, radosnie, skupiajac sie na waszej relacji a nie na tym ze cos tam musicie czy powinniscie. Obserwacje prowadzic warto. Warto przekonac sie czy wykres temperatury ma charakter wyraznie dwufazowy, czy faza wyzszych temperatur jest dluzsza niz 10 dni, czy potrafisz zidentyfikowac na podstawie obserwacji i oczuc wyrazna poprawe jakosci sluzu szyjkowego przed szacunkowym terminem owulacji i pogorszenie jakosci sluzu na koniec fazy okoloowulacyjnej. Po prostu warto tak wstepnie ustalic czy obserwacje objawow plodnosci nie powinny budzic jakiegos tam niepokoju co do prawidlowej pracy twojego ukladu hormonalnego. Jesli zas idzie o odrobine bardziej zniecierpliwionych malzonkow to ja zwykle radze im abstynencje na poczatku cyklu i wspolzycie nie czesciej niz co 2 dni od zaobserwowania objawow podwyzszonej plodnosci (np od zauwazenia wyraznej poprawy jaksci sluzu) do powiedzmydrugiego dnia wyzszych temperatur. Warto tez zainteresowac sie standardowymi krokami ktore warto podjac w ramach przygotowan do poczecia dziecka typu jakies zmiany w diecie, badania, szczepienia, zalecenia co do trybu zycia itp. To wszystko co nazywamy prekoncepcja. Z konkretnymi metodami rozpoznawania plodnosci te zalecenia maja jednak dosc luzny zwiazek :-))
Tomie, z tym raz na dwa dni to juz od dawna nieaktualne. Posluze sie cytacikiem: "A widely held misperception is that frequent ejaculations decrease male fertility." Nowe badania (tzn. z jakis ostatnich 10 lat) wskazuja, ze ogolnie im czesciej, tym lepiej. Codziennie jest optymalnie. Co prawda przy czestej ejakulacji maleje liczba plemnikow w ml, ale poprawia sie morfologia i ruchliwosc. Poza tym ustalono, ze od ok. 40 mln plemnikow na ml w gore szansa na ciaze juz nie rosnie. U wiekszosci zdrowych mezczyzn czeste wspolzycie nie obniza liczby plemnikow ponizej tego progu (to, ze w normie nasienia jest 20 mln to jest jedynie minimum). Jest tez szkola, ze nawet jesli jest mniej to jest swieza dostawa a wiadomo ze ze zwiekszona czestotliwoscia latwiej utrafic w ten najidealniejszy moment. To jest oczywiscie dla fanatykow, ktorzy chca celowac. Bo fakt faktem, ze przy staraniach u zdrowych par zadne "wysublimowane metody", jak to pieknie ujales, nie sa w ogole potrzebne. Wystarczy 2-3 razy w tygodniu i ciaza bedzie. Jak nie w tym, to w nastepnym cyklu. Ale dzisiaj ludzie chca miec dzieci DOKLADNIE wtedy, kiedy sobie zaplanuja wiec wtedy rzeczywiscie warto sie przylozyc do maksymalizacji szans. Oczywiscie zupelnie inna kwestia jest czestosc wspolzycia u mezczyzn z nasieniem ponizej norm. Niestety nie ma zadnych strategii, ktore by mialy udowodniona skutecznosc. Ani 3 razy dziennie ani raz na miesiac moze nie pomoc. Okazuje sie jednak, ze nawet u oligozoospermikow (czy ja wlasnie wymyslilam nowe slowo?) codzienny seks poprawia liczbe i ruchliwosc (ale niekoniecznie szanse na ciaze). Generalnie poszczenie na poczatku cyklu nie sluzy nikomu (ja caly czas tylko o szansach na ciaze ;-)). Nie ma na to dowodow. Abstynencja dluzsza niz 5dniowa moze jedynie pogorszyc parametry (co prawda w czasie produkcja sie kumuluje do jakiegos stopnia, ale niestety nie ma tak, ze im dluzej tym lepiej bo plemnikom data waznosci wychodzi ;-)). Zrodla: Stanford et al. (2002) "Timing intercourse to achieve pregnancy: Current evidence."; Practice Committee of the American Society for Reproductive Medicine (2008) "Optimizing natural fertility."; Andersson et al. (2008). "Adverse trends in male reproductive health: we may have reached a crucial ‘tipping point’." (pisali tez o tym na "kolorowych" portalach)
W moim pytaniu nie bylo podtekstow i dylematow, jaka wybrac metode. Pytanie czysto statystyczne... "Czy ktos pokusil sie moze o analize z ktorej metody jest najwiecej ciaz (planowanych)?"