Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Witam,

    jeśli chodzi o NPR to jestem +- początkująca. Nawet nie wiem jak można mnie dokładnie określić ;) Jakiś czas temu miałam złe doświadczenia z antykoncepcją hormonalną, ale podejście do NPR mam nieco inne niż większość osób tutaj, bowiem odideologizowane (co nie znaczy, że uważam wybór NPRu z powodów np. religijnych za coś złego, wręcz przeciwnie).

    No ale do rzeczy:
    mam bardzo silny wyraźny ból owulacyjny odkąd pamiętam. Zapisuję cykle z tym bólem od zawsze (poza czasem na pigułkach). Moje cykle są wyjątkowo regularne (co do dnia i pory dnia).

    I teraz się zastanawiam: po co mam mierzyć temperaturę, jeżeli celem jej pomiaru jest wyznaczenie owulacji retrospektywne, o której to owulacji ja wiem na podstawie mojego bólu owulacyjnego. Dokładnie ów dzień pokrywa się z obrazami śluzu i szyjki. Przyznaję, że nie mierzę i nie mierzyłam temperatury, nie jestem osobą na tyle zorganizowaną i śpię do bardzo różnych godzin itp. Ja nie wierzę w te wybitne zakłócenia cyklu przez tryb życia, ale wierzę w dobowe wahania temperatury ciała.

    Czy jestem w stanie "wiarygodnie" funkcjonować stosując tylko objawy śluzu + ból owulacyjny + szyjka i nie prowadząc pomiarów temp?
    Jaki one miałyby sens w moim przypadku?
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Większość osób tutaj ma "odideologizowane" podejście do NPR. Co wymusiło na Tobie wymyślenie takiej ideologii wyboru i tłumaczenie się z niego? ;-)
    Istotną cechą NPR jest możliwość wyboru objawów, które są Ci potrzebne do rozpoznania płodności. Możesz polegać na wszystkich, jeśli zależy Ci na maksymalnej możliwej skuteczności metody, lub jednym z nich.
    Jednoobjawowa metoda Billingsa (tzw. owulacyjna) jest bardzo skuteczna i wiele osób ją stosuje z powodzeniem, rozpoznając płodność na podstawie samych zmian śluzu w celu odłożenia poczęcia i doprowadzenia do niego. To może być rozwiązanie dla Ciebie.
    Szczęśliwcy, którzy mają superregularne cykle, mogą stosować nawet kalendarzyk - zupełnie bez obserwacji objawów płodności, jeśli im to odpowiada.

    Zakłócenia cyklu przez tryb życia i dobowe wahania temperatury ciała nie są kwestią wiary, lecz doświadczenia.
    --
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Chodzi mi tylko o to, że nie chcę razić czy gorszyć kogokolwiek, mam do osób wierzących ogromny szacunek, a nie oszukujmy się - chyba jednak to wiara jest częstszą przyczyną sięgania po metody naturalne niż decyzje podyktowane skutecznością itp. :) Nie chcę generalizować, po prostu nie chcę komuś robić przykrości.

    Trochę czytałam o metodach, jestem też po kursie embriologii i biologii rozwoju na uczelni, zastanawiam się tylko czy przyczynami mniejszej skuteczności np. metody Billingsów jest trudność w wyznaczeniu momentu owulacji względem skoku temperatury? I ile dni tak właściwie trwa płodność po tym moim bólu owulacyjnym? Bo tego nigdzie znaleźć nie mogę, wiadomo że skok i śluz są przesunięte względem owulacji :/ A ból?
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Używanie NPR wbrew pozorom chyba nikogo nie gorszy. Przynajmniej nie powinno.
    U mnie i u innych decyzja była podyktowana skutecznością.

    Na uczelni nie poruszaliście tematu korelacji objawów płodności z owulacją?
    Jeśli w bibliotece masz "Zentralblatt für Gynäkologie", przeczytaj tę pracę oryginalną lub inne tych autorów:
    Czy objawy płodności dostępne samoobserwacji korelują z owulacją?

    Ból owulacyjny jest tylko dodatkowym objawem płodności (występuje u części kobiet), a nie głównym (występuje u wszystkich kobiet). Jeśli mu ufasz, to możesz się na nim opierać, choć we wszystkich metodach on jest traktowany jedynie pomocniczo, bo niczego nie dowodzi, ani o niczym nie przesądza. Masz podręcznik i kontakt z instruktorem metody Billingsa? Możesz zwrócić się do kogoś z ekspertów 28dni.
    --
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Używanie NPR nie, gorzej może być z podejściem do spraw związków, małżeństwa itp, raczej to miałam na myśli. Generalnie atmosfera na tym forum jest zupełnie niesamowita :)

    Co do uczelni - no niestety, promowana była jedynie słuszna pigułka ;) Więc objawy były traktowane tak trochę po macoszemu.

    Bardzo dziękuję za link do publikacji!
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 4th 2007 zmieniony
     permalink
    Irja, zatem u Ciebie też tak jest? :-( Zaraza jakaś.
    O traktowaniu po macoszemu objawów płodności masowo przez lekarzy poczytasz tu: Dlaczego niektórzy lekarze śmieją się z NPR?
    To jest niestety powszechna bolączka użytkowników NPR, choć Federa uważa, że jest odwrotnie.
    --
    •  
      CommentAuthorAtis
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Pośród użytkowniczek 28dni są dziewczyny żyjące w różnych formach związku :grouphug::hugging::threesome::twosome::whorship:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    A nawet samoobserwatorki-teoretyczki żyjące bez związku. :-)
    --
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    :bigsmile: i teoretyczki w związkach też
    --
    •  
      CommentAuthorAtis
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Krótko mówiąc pełen przekrój :peace:
    •  
      CommentAuthorWiurzyca
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Kurs biologii i embriologii? Było to u mnie na pierwszym bodajże roku. Nudy....przynajmniej u mnie siermiężne książki i nic ciekawego, choć ciekawe to jest. Co do nieregularnego trybu życia-ja taki prowadzę i mam normalne wykresy-tzn dość łatwe do interpretacji. Ja tez już przestaję wierzyć, że nieregularny tryb życia mocno zaburza cykl- powiedziałabym, że mało. To trochę ściema na niekorzyść npr. Ale jak nie praktykujesz, to nie wiesz.
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Odradzalabym traktowanie bolu owulacyjnego jako objawu, ktory mialby zdecydowac o rozpoczeciu fazy nieplodnej. Jak juz napisala Amazonka, to tylko objaw pomocniczy. Nawet kobiety, ktore go doswiadczaja, nie zawsze w kazdym cyklu.

    Na razie doswiadczasz bo, ale plodnosc moze sie zmienic... Np. w trakcie zycia kobiety zmianie ulega dlugosc cykli. Polecam jednak normalna obserwacje. No chyba ze jestes bardzo otwarta na nowe zycie, a poczecie nie bedzie tragedia.
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 4th 2007
     permalink
    Nie oceniam generalnie tego kursu źle, bo to z resztą nie miał być kurs NPRu, tylko biologii rozwoju, nastawiony bardziej na rozwój dziecka niż cykl matki, ale mimo wszystko - gadki o anty były, a NPR traktowany jako "wymysł moherów" czy jak zwał tak zwał ;) Ale wracając do sprawy - wtedy jeszcze byłam nastawiona bardzo propigułkowo i nie widziałam w nich nic złego.

    Pigułki zaczęłam brać w wieku lat 17, no, niecałych 18. Oczywiście "zdrowe", bezpieczne i niskodawkowe. Pomijając już fakt, że nikt nie miał prawa mi ich przepisać - pochodzę z rodziny żylakowej, nowotworowej i zakrzepicowej, moja babcia w latach '60 po pigułkach miała wylew, z powodu konsekwencji którego cierpi do dzisiaj. Nikogo jednak nie interesował mój wywiad, a prawda jest taka, że chociaż zdawałam sobie sprawę z tych obciążeń, to przecież antykoncepcja niskodawkowa to nie to, co w latach '60.

    Jako młoda dziewczyna (zaczęłam miesiączkować w 16 roku ·życia) byłam jeszcze "niedorozwinięta" do pigułek, pani doktor zdawała sobie z tego sprawę. No ale co z tego, zaczęłam brać tabletki. W pewnym momencie moja mama (też lekarka) zaczęła zwracać uwagę na to, że zaczęłam niewyraźnie mówić. Ja czułam się coraz gorzej, tyłam w oczach (a naprawdę nie jadłam dużo więcej, ok, wcześniej miałam niedowagę, ale co z tego), ale nic to, przecież to drobnostki. Zaczęłam studia medyczne (wiek się zgadza, bo byłam młodsza znacznie od swojej klasy). Po pierwszym, zaliczonym jeszcze sensownie, semestrze wpadłam w poważną depresję, zawaliłam rok studiów. Rozwinęły się problemy naczyniowe związane z zakrzepami. Pomijając już fakt zwyczajnych problemów ginekologicznych, które towarzyszą niemal każdej kobiecie stosującej pigułki (ja na ich konsekwencje cierpię do dzisiaj :/).

    Myślę, że to nie jest tak, że ogólnie antykoncepcja hormonalna to zło, chociaż myślę, że tak jest w części przypadków. Nikt mi nie powiedział, że jako młoda dziewczyna, współżyjąca rzadko, mogę spokojnie postawić na obserwacje + prezerwatywę na przykład. Uważam, że również o takich "bzdurach" jak zakażenia grzybicze czy nawracające infekcje układu moczowego również powinno się być informowanym. A jest się o tym, że regulują cykl (?!) i są wygodne. Przyznaję, na pigułkach nie miałam potwornego bólu menstruacyjnego, który mi normalnie towarzyszył, ale myślę, że to bardziej była kwestia wieku i dojścia do równowagi hormonalnej.

    Mam o tyle szczęścia, że w końcu trafiłam na wyśmienitą panią doktor, która chociaż jest pigułkowcem, to nie w moim przypadku i jest otwarta na to, jak działam teraz.

    Prezerwatyw nie chcę, bo nie. Takie moje prawo. Uważam je za sensowną ochronę przed chorobami STD, ale jakoś nie mam na nie ochoty w stałym związku.

    Czy jestem "otwarta na życie" cóż... Trudno orzec ;) Myślę, że gdybym zaszła, to pewnie po chwili bym się z tego ucieszyła. Pewnie bym nie żałowała, ale nie palę się do tego bynajmniej. Nie mam świra na punkcie dzieci, ale ja generalnie jestem trochę stonowana i mam problemy z okazywaniem uczuć.

    Można powiedzieć, że stosuję metodę Billingsów. Tzn nie do końca, ale tak +-. Obserwuję się od kiedy pamiętam tak mniej więcej i cośtam zapisuję, ale nie mierzę temperatury, bo nie umiem się do tego zmobilizować. Jeśli chodzi o wierzenie -nie wierzenie... Cóż, jako student kierunku ścisłego (zmieniłam studia) słowo wierzę traktuję jako "wnioskuję na podstawie doświadczenia" ;) Wiem,że to kłóci się ze słownikową definicją słowa wiara, ale jakoś już tak mi zostało. Po prostu chodzi mi o to, że na mnie nieregularność trybu życia nie wpływa w żaden sposób.Zdaję sobie sprawę z tego, że płodność będzie się zmieniać ale na razie od dłuższego czasu moja regularność jest wręcz przerażająca ;) oczywiście żartuję.

    Cały czas się tylko zastanawiam nad tym, czy rzeczywiście mogę coś zyskać mierząc temperaturę.
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorAtis
    • CommentTimeOct 5th 2007
     permalink
    Możesz uzyskać obraz czy Twoje cykle są naprawdę dwufazowe cyklu i sprawdzić czy masz dobry poziom progesteronu, który wpływa na wysokość temperatury po skoku.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 5th 2007
     permalink
    Atis - sorki ale z tym się nie zgodze - u mnie skok był a progesteronu malutko. Raczej uzyskujemy obraz czy dane fazy cyklu są prawidłowej długości
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 8th 2007 zmieniony
     permalink
    Irja, sporo przeszłaś. Nie czułaś się jak królik doświadczalny?
    Zaczęłaś się obserwować zaraz po erze tabletek czy już przed nią?

    Współcześnie seksedukatorzy pod żadnym pozorem nie zalecają młodym samoobserwacji z powodu ryzyka błędu i nie chcą brać odpowiedzialności za te ciąże. Zupełnie jak gdyby brali odpowiedzialność za ciąże powstałe w czasie stosowania polecanej przez nich anty... :-)
    O regulacji cyklu słyszy się wszędzie.
    Wyjątkowo charakterystyczna odpowiedź "Dziewczyny" czytelniczce, która odważyła się nie chcieć tabletek Zastanawiam się, jak ktoś z pozycji eksperta mógł to pytanie tak zbyć...

    Billings uważał, że pomiar temperatury do planowania rodziny jest niepotrzebny. Masz podręcznik do tej metody?
    Nawet aptekarka użytkowniczce pytającej o termometr owulacyjny poleciła zgłosić się do salki katechetycznej, a nie do apteki, więc stereotyp "wymysłu moherów" trzyma się dobrze w społeczeństwie, he he.
    --
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 9th 2007
     permalink
    Oczywiście, że tak!
    Tak w ogóle to zaczęłam się obserwować po pierwszej miesiączce z taką cieniutką książeczką "Kiedy jestem płodna a kiedy nie" ale napoczątku tak czysto "bezsensownie" (głównie śluz i takie ogólne objawy, + liczenie dni żeby wiedzieć, czy jestem regularna) bo mi wpojono, że te metody są zacofane i zwodnicze. Przy anty miałam więcej co obserwować, hehe ;) bo miałam jakieś krwawienio-plamienia, plamienia przez 20 dni itp ;) kilka "zmian" tabletek też przeszłam. Oczywiście żartuję, ale nawet przy anty zapisywałam przynajmniej krwawienia/plamienia.

    Zaraz po anty chciałam wrócić do normalnej obserwacji, ale nie mogłam do końca, bo ciągnęły się za mną stany zapalne. To co zauważyłam dziwnego (nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy jak) że ze stanów zapalnych wykaraskałam się dopiero, gdy przestałam stosować nawet prezerwatywy. Ale może to kwestia jakiegoś podrażnienio-uczulenia, bo (znów) na anty rozwinęły mi się jakieś alergie i dziwne stany skóry. Od rękawiczek lateksowych mam jakieś "zmiany" na dłoniach więc może po prostu lateks mi nie służy.
    Z tymi alergiami to też dziwne, bo jestem jedyną alergiczką w rodzinie, a alergie rozwinęły mi się po 17 roku życia.

    Generalnie już czuję się b. dobrze - chudnę, mam cykle regularne jak w zegarku, poziom hormonów mam przyzwoity, inne wyniki w normie, infekcji też już nie mam.

    Mam e-booka, zastanawiam się nad "papierowym" podręcznikiem. Coś polecasz?
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 9th 2007
     permalink
    Historia Twojej współpracy z anty mogłaby posłużyć za kanwę ciekawej pracy kazuistycznej do np. "Advances in Contraception". :-)

    Jakie miałaś szczęście, że w tak młodym wieku trafiła do Ciebie książka Lichtarowicz! Obecnie nadal służy do zapoznawania nastolatek z samoobserwacją cyklu i własną płodnością. Minęło tyle lat, lecz nie wydano żadnej nowej książki wprowadzającej do NPR dla nastolatek. Wśród książek wprowadzających do anty można za to przebierać. :-)

    ABC podręczników Jako pierwsze są spisane podręczniki do metody Billingsa. Polecam pozycję nr 2, ale mam tylko tę jedną książkę o tej metodzie.

    Może jesteś uczulona na lateks? Prezerwatywy też nie są dla wszystkich.
    --
    •  
      CommentAuthorAtis
    • CommentTimeOct 9th 2007 zmieniony
     permalink
    Lilka masz rację. Trochę nieprecyzyjnie się wyraziłam.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Irja, coś specjalnie dla Ciebie: Nowoczesne metody rozpoznawania płodności
    Zapotrzebowanie na tę książkę jest ogromne.
    --
    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    Zamówiłam... Zobaczymy co to będzie.
    -- Irja
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    Świetnie. Jak przeczytasz, opisz swoje wrażenia w: Podręczniki i kursy NPR
    --
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 27th 2007
     permalink
    Dużą część tego numeru BMJ z 1993 r. poświęcono dyskusji o NPR, którą wywołała praca endokrynologa Rydena ze szpitala w Birmingham przedstawiająca NPR w bardzo korzystnym świetle, jako metodę skuteczną i dobrą alternatywę dla państw trzeciego świata. Pojawiło się kilkanaście głosów za i przeciw oraz komentarz od redakcji.
    Guillembaud nie zostawił na artykule Rydena suchej nitki.
    Tak samo Trussell, autor podręczników o anty, na których bazuje WHO, stwierdził, że metody okresowej abstynencji nie są dla zwykłych ludzi, lecz są skuteczne tylko w użytkowaniu idealnym.
    Anne Jewell, lekarka i matka z Bristolu, uważa, że NPR jest dużym obciążeniem dla kobiety.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.