Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.



wiec moge coś skrobnąć...
po pregnylu w romantycznych okolicznosciach przyrody - stało się! :-)
i nic... poniewaz nie lubie panikować to stwierdziłam, ze moze śpi itp.. ale mój mąż zaczął wpadać w lekkie zdenerwowanie ;) dla jego swietego spokoju zadzwoniłam do szpitala, do położnych z informacją, ze jestem po terminie, dzidzia się nie rusza od jakiegoś czasu - o co kaman? Położna powiedziała, żebym słodkie zapodała (ha, ja już po!), potem prysznic, jak nic się nie rudzy to gorącą herbatę, położyć się na boku - nie pamietam juz na którym - jak nic - to przyjechać do nich. Wykonałam całą tę gimnastykę i nic... no to juz ja sama zaczęłam się martwić, a mój mąz już od 15 minut i tak w drzwiach stał z kluczykami od samochodu w ręku, więc pojechaliśmy. Ja oczywiscie nie mam żadnych skurczy ani nic - tylko ta cisza w brzuchu.
uffff... wszystko OK, tylko leniwiec pewnie w brzuchu zasnął. Potem mnie podłączyli pod KTG - oczywiscie skurcze max do 20, więc lekarz wziął mnie "na warsztat" bardzo szybko zbadał - w moim odczuciu to było ledwie włożenie i wyjecie ręki ;-) Zero rozwarcia, szyjka cała, trzyma - wszystko ładnie i pyta się na kiedy teraz mam przyjsć na KTG - ja mu na to, że generalnie jutro (poniedziałek) a następne przypada mi na środę - bo umówiłam się z Młodą, że skoro nie wyszła w poprzednią sobotę to ma wyjsć w następną - 25 sierpnia :-)
pytam, a skąd pan wie, skoro nic sie nie dzieje? - po to sie uczyłem, nie i puścił mi oko, a na koniec obsztorcował, że na wysokich obcasach chodzę w 41 tygodniu ciąży
i mam sobie nabyć inne buty bo mnie na porodówkę nie wpusci ;-)) I tak o godzinie 23 wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do domku.
dla przyspieszenia porodu - w spiżarce, bo tam sobie akurat "intymne" miejsce znalazłam 
, badanie palpacyjne - rozwarcie na dwa palce, ale ciasne.... generalnie jeszcze długa droga przed nami - wiec moge sobie jechać do domu...
Dzwonię do nich i warczę do telefonu żeby się sprężyli - okazało się, że tata w tym zdenerwowaniu (córeczka przecież rodzi!) chciał pojechać skrótem i w rezultacie jechał nie godzinę a 1,45 minut.... a mojego męża z kolei w drzwiach w pracy wszyscy łapali na pilne "słówko" służbowe i wyjść nie mógł....
no więc skoro mnie to nie ominie, to mówię OK - znieczulenie na ten tychmiast proszę! O znieczuleniu powtarzałam dosłownie każdemu kogo widziałam w między czasie - na wszelki wypadek gdyby ktoś nie zrozumiał
mąż zajął się formalnościami, zakwaterowaniem itp - ja miałam ze sobą komplet aktualych wymaganych badań (łącznie z morfologią z wczoraj), wszystkie niezbędne ankiety i formularze już wcześniej wypełnione i przygotowane były w szpitalu - no co? lubię być przygotowana
nic tylko robić wkłucie...
im do śmiechu - mi troszkę mniej... ;) mija ok 8 minut i faktycznie - gęba mi się nie zamyka ku uciesze lekarza i mojego m
zarzyczyłam sobie zdjęcie specjalnie dla moich e-koleżanek = prosto z frontu :) załączyłam zdjęcie na forum na ipadzie - czekamy aż coś się zacznie dziać - jest miło, fajnie - co prawda nic nie jadłam, ale głodna nie jestem, mąż pije redbulla, którego schomikowałam dla niego w torbie porodowej. Dopytali kiedy jadłam, podlaczyli kroplówę z 'kolacją' - nic się nie dzieje - ktg pokazuje, że skurcze się wyciszyły
genralnie skutek uboczny ZZo, wiem o yum, więc się nie denerwuj
ile można czekać... godz 16 zmiana zmian w szpitalu, żegnam się z położną i lekarzem, witam z nowym zestawem ludzi ;) i nadal nic.. nowy lekarz ogląda zapis ktg i nie podoba mu się tetno małej - od 60 do 180 i tak już od jakiegoś czasu... macają mnie ciągle a to lekarz, a to położna.. główka nie chce zejść niżej. Położna pyta czy mi wody odeszły - ja na to, że nie, maca mnie i mówi że nie ma pęcherza płodowego bo czuje włosy dziecka... WLOSY??? Jakie włosy? przecież moje dziecko jest łyse i grube więc to na pewno nie moje dziecko - położna patrzy na mnie jak na walniętą - to czyje dziecko teraz czuję? pyta trzymając rękę w moim kroczu... 
patrzę czy żyje, czy się rusza... tak... Zabrali ją szybko, całujemy się z mężem i czekamy na pierwszy krzyk... chyba najdłuższe sekundy w życiu - JEST!!! 
Zapomnieli mi powiedzieć płci, więz grzecznie zapytuję cz dziewczynka - po przygodach koleżanki z forum wszystko jest możliwe - tak, dziewczynka :)
przedstawiłam się jej ładnie, przedstawiłam tatusia :) a lalunia zgłodniała i ciągnie do cyca
Złapała pięknie (ja nigdy żadnej siary nie miałam ani nic) i pije (słyszę)
i tak jak się przyssała tak wisi do teraz 

Ja ogladam na YT One Born Every Minute i tam tez czesto po znieczuleniu spada tetno dziecka, rownie czesto (robilam statystyki z ogladanych odcinkow i w 50%) pomagaja kleszczami by dziecko wyszlo na swiat.



trenować jogę bo słyszałam,że to bardzo pomaga zwalczyć strach.
Nie wiem, myślę, że u nas to nie adrenalina zaczęła się wydzielać, jak to bywa na początku, ale endorfiny pomieszane z oksytocyną ;))) W każdym razie ja to wspominam jako najpiękniejszy (pomimo bólu) dzień w moim życiu.
