Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthoraravls
    • CommentTimeSep 6th 2012
     permalink
    Ceri, myślałaś o tym, żeby pisać gdzieś do szerszego grona? Porodowe historie są oczywiście wszystkie bardzo osobiste, ale Tobie udało się z gracją i finezją ubrać ją w piękny język i reporterski styl.
    Dzięki za ten opis!
    --
  1.  permalink
    Justynko - tez czytając Twoją relację z przed 2 lat miałam łzy w oczach ze wzruszenia i zgadzam sie, że masz talent dziennikarsko - reporterski.
    -- ___
  2.  permalink
    Piękny opis, dziewczyny mają rację super się czyta :bigsmile::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorsliwson
    • CommentTimeSep 11th 2012
     permalink
    Ceri siedzę i ryczę.
    --
    •  
      CommentAuthoraravls
    • CommentTimeSep 11th 2012
     permalink
    Dziewczyny, na wątku Mamuś Rozpakowanych wrzuciłam informację o zbieraniu materiałów (historie, wiersze, wspomnienia) do wystawy dotyczącej porodu i pierwszych chwil macierzyństwa.
    Wystawę organizują dwie doule. Może któraś z Was chciałaby się włączyć, podaję link do tamtego posta: Wystawa Urodziłam Życie.
    --
  3.  permalink
    No to teraz kolej na mnie, minął już ponad miesiąc odkad Mati jest z Nami.... przepraszam, może być chaotycznie, ale ja nie umiem pisać opowiadań :))

    7.08 rano, ze skierowaniem na cesarkę stawiłam się na IP. Położna z izby, jak jej wytłumaczyłam o co chodzi, kręciła nosem że chyba mnie nie przyjmą, bo miejsc na patologii nie było już w ogóle, a ja mogę z tym poczekać. Przyszła lekarka, kazała podłączyć mnie pod KTG i poczekać na rozwój sytuacji. Gdyby nie to, że skurcze się zapisywały, nieregularne, ale jakieś były, to odesłaliby mnie z kwitkiem do domu. Przyjęli mnie na oddział, tam po raz kolejny badanie, usg, i ordynator stwierdził, że szyjka zgładzona ( chociaż od 25 tyg. już jej prawie nie było ;)), po konsultacjach i wynikach z usg powiedział, że rodzimy naturalnie.\, bo on nie widzi wskazań do cesarki ( u mojego ginekologa wyszła zbyt duża różnica miedzy obwodem brzuszka a główki i dlatego skierował mnie na cesarkę). Ucieszyłam się z tego powodu, bo broniłam się rekami i nogami przed chlastaniem. 8.08 o godzinie 12 wygonili mnie na porodówkę na obserwacje. Podłączyli pod KTG i trzymali ponad godzinę. Skurcze zapisywały się silne, ale w dalszym ciągu nieregularne. Odesłali powrotem na oddział. O 14:30 położna z oddziału po raz enty podłączyła mnie pod KTG... leżałam tak podpięta do16, bo o tej godzinie odeszły mi wody. Wysłałam (trzęsącymi się rękami) kilka smsów, że rodzę. Mąż przyjechał prosto z pracy. Czekałam 45 minut na lekarza, chodziłam już z bólu po ścianach, lekarz przed badaniem powiedział, że dostanę znieczulenie, ale okazało się, że jest już za późno, bo rozwarcie na 7cm. Poszłam na porodówkę, mąż został na oddziale, żeby mnie spakować. Położyli mnie na łóżku, podpięli zaś pod to cholerne KTG (tak bardzo mi przeszkadzało, a trzymali je do samego końca). Dostałam zastrzyk przeciwbólowy w tyłek, ale co z tego, jak skurcze diabelnie bolały. O godzinie 17 zaczęłam przeć, podłączyli mnie pod oxy bo Malutki nie chciał się wstawić w kanał. Trafiła mi się wspaniała położna i lekarz, gdyby nie oni, ich pomoc i instrukcje, pewnie skończyłoby się albo cesarka, albo kleszczami, ewentualnie vacum. A tak o godzinie 18:25 na świat przyszedł (i tu uwaga! Przez całą ciąże potwierdzane było, że będzie dziewczynka) nasz Synuś Mateuszek - 4450 gram, 58 cm długości. Nie mogłam wyobrazić sobie piękniejszego prezentu na naszą trzecią rocznicę ślubu (tak, tak, Mati przyszedł na świat w dniu naszej rocznicy) 
    W książeczce mam wpisane, I faza porodu 3h, druga – 1h25’ – więc jak na wyparcie takiego klocuszka to niedługo 
    Nacięcia krocza niestety nie uniknęłam.
    --
  4.  permalink
    uwielbiam czytać te wsyzstkie opisy porodów :)
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeSep 13th 2012
     permalink
    no kuleczko ten Wasz chłopaczek to już nie taka kruszynka ;)
  5.  permalink
    Kuleczko piekny porod. Taki klocuszek tak szybko na swiecie. Stworzona jestes do rodzenia. Gratulujje jeszcze raz
    --
  6.  permalink
    Kuleczko - no to mieliście podwójną niespodziankę... jedna to prezent na rocznice slubu, a druga to synuś a nie córeczka. Wyobrażam sobie, jak sie musiałaś zdziwić kiedy powiedzieli po wyjęciu "chłopczyk" ;-)))
    -- ___
  7.  permalink
    Spidermanka, lekarz zamiast chlopczyk, powiedzial " Jaja jak berety" ja nie skumalam, a jak zobaczylam to oczy mi z orbit prawie wyszly, szok w tramkach, ale to nie mialo znaczenia:) teraz klocuszek juz ponad 5g ma :)
    --
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeSep 14th 2012
     permalink
    kuleczko jestes kolejna babka, ktora potwierdza teorie: kobiety z problemami szyjkowymi maja szybkie porody :D
    Ja to chyba z lozka bym spadla, jakby okazalo sie, ze Nadia to facet :D
    --
    •  
      CommentAuthorCaris
    • CommentTimeSep 14th 2012
     permalink
    Kuleczko, też bym nie skumała, gdybym usłyszała "jaja jak berety"... Podejrzewam, że mąż musiałby mi potwierdzać, że to na pewno nasz dzieć :crazy:
    --
  8.  permalink
    Vsti, dokladnie :) dlatego nie ma tego zlego coby na dobre nie wyszlo ;) Ola meza w ostatnim momencie juz nie bylo, musial wyjsc bo mu od mojego wrzasku sie slabo zrobilo i zostalam z tym szokiem sama :P
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    No dobra, chyba na mnie kolej - uśpiłam własnie najcudowniejsza dziewczynkę na świecie :cool::wink: wiec moge coś skrobnąć...

    Zaszliśmy w ciążę - hurra, tyle starań, badań itp - w końcu z zegarkiem w ręku :devil: po pregnylu w romantycznych okolicznosciach przyrody - stało się! :-)
    Ciążę przeszłam bajkowo - zero dokuczliwych objawów (no moze oprócz refluksu w 2 trymestrze i cukrzycy ciazowej w 3 trymestrze - ale to pikuś), w ciaży generalnie schudłam sama w sobie - wiec nic tylko chodzić w ciąży następny rok ... - i tak sie właściwie zanosiło, bo przyszedł mój wymarzony termin - 18 sierpnia, a tu ani widu ani słychu objawów porodowych.
    Pojechaliśmy do szpitala w dniu terminu (sobota) na umówione KTG aby obadać leniwca w brzuchu - KTG spoko - tętno maluszka prawidłowe, skurczybyków brak, ja zero objawów, zadnego czopa odchodzacego, żadnych bóli itp, więc umowiłam się na następne KTG w poniedziałek.
    W niedzielę wieczorem siedzimy sobie przed telewizorem ogladamy jakiś serial kryminalny albo inne bardzo rozwijające cudo i mój małżonek zapytuje grzecznie "Jak tam malutka, kopie?" na co ja po chwili zastanowienia mówię, "a wiesz, jakoś tak jej wogóle nie czuję...." co mnie samą zaskoczyło bardzo, bo generalnie ADHD w brzuchu zazwyczaj mieszkało i wzmagało się szczególnie wieczorami - no wiec ja jako wyrodna matka wogóle nie zorientowałam się, ze cisza od jakiegoś czasu nastała, zaczęłam się "przygladac", "nasłuchiwac" i po 10 minutach stwierdziłam, ze jednak jakos dziwnie spokojnie - wogóle nie czuje dzidziusia... zjadłam kawałek czekolady - bo na forum e-ciotki zawsze mówiły, ż epo słodkim młodzież skacze w brzuchu :bigsmile: i nic... poniewaz nie lubie panikować to stwierdziłam, ze moze śpi itp.. ale mój mąż zaczął wpadać w lekkie zdenerwowanie ;) dla jego swietego spokoju zadzwoniłam do szpitala, do położnych z informacją, ze jestem po terminie, dzidzia się nie rusza od jakiegoś czasu - o co kaman? Położna powiedziała, żebym słodkie zapodała (ha, ja już po!), potem prysznic, jak nic się nie rudzy to gorącą herbatę, położyć się na boku - nie pamietam juz na którym - jak nic - to przyjechać do nich. Wykonałam całą tę gimnastykę i nic... no to juz ja sama zaczęłam się martwić, a mój mąz już od 15 minut i tak w drzwiach stał z kluczykami od samochodu w ręku, więc pojechaliśmy. Ja oczywiscie nie mam żadnych skurczy ani nic - tylko ta cisza w brzuchu.
    Przyjeli nas szybciutko, zawołali lekarza - on mnie na kozetkę i pod usg - a tam pięknie bijące serduszko :-) lekarz zrobił głośniej - na cały regulator i woła, czy tam przy konsoli (gdzie był mój mężu) słychać :wink: uffff... wszystko OK, tylko leniwiec pewnie w brzuchu zasnął. Potem mnie podłączyli pod KTG - oczywiscie skurcze max do 20, więc lekarz wziął mnie "na warsztat" bardzo szybko zbadał - w moim odczuciu to było ledwie włożenie i wyjecie ręki ;-) Zero rozwarcia, szyjka cała, trzyma - wszystko ładnie i pyta się na kiedy teraz mam przyjsć na KTG - ja mu na to, że generalnie jutro (poniedziałek) a następne przypada mi na środę - bo umówiłam się z Młodą, że skoro nie wyszła w poprzednią sobotę to ma wyjsć w następną - 25 sierpnia :-)
    Lekarz mi na to - eeee do srody pani nie wytrzyma - zobaczymy się szybciej... Ja na to oczy:shocked: pytam, a skąd pan wie, skoro nic sie nie dzieje? - po to sie uczyłem, nie i puścił mi oko, a na koniec obsztorcował, że na wysokich obcasach chodzę w 41 tygodniu ciąży :devil: i mam sobie nabyć inne buty bo mnie na porodówkę nie wpusci ;-)) I tak o godzinie 23 wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do domku.
    Poniedziałek - wizyta, KTG - nic.... drażnie sutki w spiżarce :cool: dla przyspieszenia porodu - w spiżarce, bo tam sobie akurat "intymne" miejsce znalazłam :crazy:
    Wtorek rano czuje, że zaczyna mnie boleć troszkę jak na okres, cały czas krwawie po badaniu przez milego pana doktora, który nie lubi obbcasów (uprzedził mnie o tym krwawieniu, więc nie panikuję), boli coraz bardziej - mąż zarządza - jedziemy do szpitala na badanko...
    ok. godz 8:30 jestesmy w szpitalu - mówię, ze mnie już zaczyna boleć, więc może się coś zacyzna... KTG - skurcze max 20 :tooth:, badanie palpacyjne - rozwarcie na dwa palce, ale ciasne.... generalnie jeszcze długa droga przed nami - wiec moge sobie jechać do domu...
    No dobra - trochę zdziwiona jestem,ze mam jakiegolwiek rozwarcie, a skurczy nie mam - myśle sobei - ooo jak tak bedzie wyglądał poród, to ja moge rodzić! bez skurczybyków, jest cool... :cheer:
    Dojechaliśmy do domu, i zaczyna mnie boleć - no tak właściwie łamie mnie już w pół.... ale b. nieregularnie... Poneiważ jestem pierwowódką, to myślę sobie, ze w takim razie potrwa to jeszcze kilkanaście godzin. Więc spoko, z emąz musi jechać do pracy załatwić jakąś sprawe - pojedzie i wróci do mnie i wtedy pojedziemy sobie do szpitala.... (na razie jest godzina ok 10). Na wszelki wypadek dzwonimy do moich rodziców, bo jestesmy umówieni, że przyjadą posiedzieć z córka mojego meża, która specjalnie przyjechała do nas aby uczestniczyć w przyjściu na swiat siostry ;-) (Młoda ma 11 lat).
    Wszystko ustawione - idę sobie do sypialni cierpieć na osobności - bo po co Młoda ma słuchac jęków i patrzec na zbolałą kobitę ;-)
    No i skurcze, które bolały ku...sko (sorry, ale tak właśnie było) i były nie regulane, w miarę szybko zaczęły się stabilizować na poziomie co 8, 7, 6 minut... już sąco 5 minut, a tu cholera nikt jeszcze nie dojechał... ani rodzice, ani mój m.... kuźwa, a tak pięknie wszystko miało być utawione, a jak przychodzi co do czego to w końcu będę rodzić w taksówce :devil: Dzwonię do nich i warczę do telefonu żeby się sprężyli - okazało się, że tata w tym zdenerwowaniu (córeczka przecież rodzi!) chciał pojechać skrótem i w rezultacie jechał nie godzinę a 1,45 minut.... a mojego męża z kolei w drzwiach w pracy wszyscy łapali na pilne "słówko" służbowe i wyjść nie mógł....

    Treść doklejona: 28.09.12 13:40
    ja w między czasie wzięłam gorący prysznic, który podobno ma coś łagodzic - nie wiem jak Wam, ale mi nic nie pomógł tylko mnie wkurzył, że w tych bólach jeszcze gimnastykę ubierania, rozbierania i wycierania muszę wykonać.... - wzięłam 2 nospy i czekam ... skurcze cały czas co 5 minut, krwawię, ale nie wiem czy to przypadkiem nie po badaniu, więc cierpię dalej...
    wpadają do domu - wszyscy hurtem oczywiście! i wszyscy do mnie na raz - jak się czujesz?. boli? itp... no żesz cholera.... BOLI!...
    szybko w samochód, torba, jedziemy - ostatni raz we dwoje :smile:
    Do szpitala weszłam zgięta w pół - było ok 14:20. Pani w rejestracji jak tylko mnie zobaczyła pobiegła po p. doktor, która szybko mnie zbadała - mówi mamy 7 cm - rodzimy... hmmm wolałabym żeby to ona rodziła bez mojego udziału, ale tego w pakiecie nie było :wink: no więc skoro mnie to nie ominie, to mówię OK - znieczulenie na ten tychmiast proszę! O znieczuleniu powtarzałam dosłownie każdemu kogo widziałam w między czasie - na wszelki wypadek gdyby ktoś nie zrozumiał :devil: mąż zajął się formalnościami, zakwaterowaniem itp - ja miałam ze sobą komplet aktualych wymaganych badań (łącznie z morfologią z wczoraj), wszystkie niezbędne ankiety i formularze już wcześniej wypełnione i przygotowane były w szpitalu - no co? lubię być przygotowana :tongue: nic tylko robić wkłucie...
    Zainstalowali mnie w pokoju porodowym, przyszedł anestezjolog i działamy - boli jak skurczybyk ale jestem dzielna jak cholera! o 15 znieczulenie podane, jeszcze chwila i zacznie działać - anestezjolog pyta się mojego męża czy wie po czym poznać, że znieczulenie już dziła? Po ilości słów wypowiadanych przez kobietę :devil: im do śmiechu - mi troszkę mniej... ;) mija ok 8 minut i faktycznie - gęba mi się nie zamyka ku uciesze lekarza i mojego m :wink: zarzyczyłam sobie zdjęcie specjalnie dla moich e-koleżanek = prosto z frontu :) załączyłam zdjęcie na forum na ipadzie - czekamy aż coś się zacznie dziać - jest miło, fajnie - co prawda nic nie jadłam, ale głodna nie jestem, mąż pije redbulla, którego schomikowałam dla niego w torbie porodowej. Dopytali kiedy jadłam, podlaczyli kroplówę z 'kolacją' - nic się nie dzieje - ktg pokazuje, że skurcze się wyciszyły :confused: genralnie skutek uboczny ZZo, wiem o yum, więc się nie denerwuj:crazy: ile można czekać... godz 16 zmiana zmian w szpitalu, żegnam się z położną i lekarzem, witam z nowym zestawem ludzi ;) i nadal nic.. nowy lekarz ogląda zapis ktg i nie podoba mu się tetno małej - od 60 do 180 i tak już od jakiegoś czasu... macają mnie ciągle a to lekarz, a to położna.. główka nie chce zejść niżej. Położna pyta czy mi wody odeszły - ja na to, że nie, maca mnie i mówi że nie ma pęcherza płodowego bo czuje włosy dziecka... WLOSY??? Jakie włosy? przecież moje dziecko jest łyse i grube więc to na pewno nie moje dziecko - położna patrzy na mnie jak na walniętą - to czyje dziecko teraz czuję? pyta trzymając rękę w moim kroczu... :wink:
    Położnej też się b. nie podoba zapis ktg i dzwoni znowu po lekarza.. - nie możemy dłużej czekać bez skurczy bo tętno maluszka wariuje - podajemy trochę oxy. Skurcze są, ale teraz za to na skurczu tętno małej zanika zupełnie... wołają lekarza, aktualnego i tego z poprzedniej zmiany.... obserwują, macają, badają - główka troszkę zeszła, ale nie jest jeszcze gotowa, rozwarcie 9cm... ttno zanika coraz częściej - ja już zaczynam czuć skurcze - to oznacza, że nadchodzą parte... Po woli zaczynamy przeć - nic, mała nie chce wyjść za chiny ludowe - tętno cały czas jej znika - mnie boli jak cholera.... Mąż blady słyszy zjak lekarze z boku rozmawiają, o cesarce... Lekarz z drugiej zmiany wkurzony na maxa na poprzednika, że wcześniej nic nie zadziałał a widział to ktg... Dłużej nie możemy czekać bo dziecko nie przeżyje... JEZU... na cesarkę za późno bo główka nisko, a wyjść nie może...
    lekarz nr 2 mówi, że sytuacja jest bardzo poważna i pomogą mi, ale musimy razem b. szybko działać - oni mi obaj wyciskają małą z brzucha a ja prę - nic.. - ponownie to samo - nic - jezu, czy mała przeżyje? Jestem b. skupiona na tym co do mni mówią, co mam robić, boli jak skurczybyk, ale muszę dać radę... ostatni raz - skurcz tętna brak - oni cisną, ja prę - jest głowka - jeszcze raz i siny, duż "robal" ląduje na moim brzuchu ... O Boże ! to moje dziecko? Ma włosy i nie jest grube! :wink: patrzę czy żyje, czy się rusza... tak... Zabrali ją szybko, całujemy się z mężem i czekamy na pierwszy krzyk... chyba najdłuższe sekundy w życiu - JEST!!! :heartsabove::whorship: Zapomnieli mi powiedzieć płci, więz grzecznie zapytuję cz dziewczynka - po przygodach koleżanki z forum wszystko jest możliwe - tak, dziewczynka :)
    Przychodzi do mnie neonatolog i mówi, że nie wie czy będą mogli mi dać malutką teraz czy jej na oddział nie wezmą bo jest poważnie niedotleniona i w złym stanie 6 pkt Apgar - no! teraz mi w końcu łzy popłynęły - zadanie rodzenia skończyło się i emocje wróciły - Co z moją maleńką?????
    Ale OK, podali tlen, i mogli mi ją dać :) O jej - jaka śliczna :rainbow: przedstawiłam się jej ładnie, przedstawiłam tatusia :) a lalunia zgłodniała i ciągnie do cyca:shocked: Złapała pięknie (ja nigdy żadnej siary nie miałam ani nic) i pije (słyszę) :shocked: i tak jak się przyssała tak wisi do teraz :devil:
    Teraz szycie - żartuję sobie, że poproszę jakiś ładny hafcik - ale lekarz nie w humorze, sobie myślę - gbur - ale szybko sie okazało, że nie do śmiechu mu bo szyjka potrzaskana i trzeba ją ratować... dużo krwi poszło, już po!
    I w ten oto sposób 21 sierpnia o godz. 20:23 ten piękny świat przywitała moja cudowna córeczka Martynka - 56 cm i 3070 g szczęścia!

    Oczywiście pod drzwiami już czekali moi rodzice z Julką :) Pojechaliśmy do naszego pokoju, pozachwycaliśmy się - wszyscy w szoku, że ani ja ani mała 2 h po porodzie wogóle nie wyglądałyśmy na zmęczone :)
    Wypiliśmy szampana (bezalko) i uczciliśmy nasz cud :heartbounce:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    Oj! przepraszam, że takie długie:shamed: nikt pewnie przez to nie przeczyta :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    ja przeczytałam jednym tchem :) Gratuluję jeszcze raz Ulcia :) dobrze, że Malutka zdrowa :*
    --
    •  
      CommentAuthorisiula
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    Przeczytałam:bigsmile:
    Dobrze zrozumiałam, że to przez znieczulenie Martynce spadało tętno?
    •  
      CommentAuthorleneczka8484
    • CommentTimeSep 28th 2012 zmieniony
     permalink
    ULCIA Kurde jakie sprawozdanie:)wspaniale:)przejrzyste aż sie łezka kręci:)poród to coś wspaniałego mimo tych bóli i późniejszych powikłań...
    Ja tez cos skrobne-odrazu wybaczcie jak to będzie opis chaotyczny,ale tylko ze wzgledu,że spieszę się zanim mały sie obudzi:)
    Wiec tak:11.09.2012 godz 11:00 krwisto-brązowa wydzielina na wkładce i lekki ból brzucha skłonił mnie bym zadzowniła do przychodni w celu zbadania:)Okazało się,że jeszcze lekarz jest-poszłam gin stwierdził,że to raczej nie wody a czop więc zdjął pessar gdyż jak to powiedziała zaczyna się coś dziać więc nie będziemy temu przeszkadzać passarem.
    Godz 13 "przyjemności"z mężem:) ach jak miło bo tylu miesiącach:)
    Godz 14 wyszlismy na spacerek z córką i mężem:)od 16 skurcze co 6-8min,ale nie bardzo się tym przejmuje gdyż cała ciążę je miałam.
    godz 19 dzwonie do mojego gin i mówię co i jak-a on,że natychmiast mam jechać do szpitala bo to raczej juuż:)więc pędem do domu spakowałam co potrzebne dla mnie i dla męża i córki bo jechali do teściów.
    godz 20 przyjęcie na porodówkę-bo zbadaniu stwredzono,że to na poród się nie zapowiada gdyż skurczy brak(ucichły)i do tego szyjka WOGÓLE NIE PRZYGOTOWANA do porodu rozwarcie tylko na jeden ciasny palec.
    godz 21:30 zaczynaja się skurcze co 6min regularnie-badanie:szyjka skrócona i miękka.
    godz 22:00 odejście wód skurcze bardzo silne rozwarcie 4,5cm
    Ból staje się nie do zniesienia podano mi SCOPOLAN+gaz.darłam sie jak oszałała.
    Rozwarcie staneło na 9cm a tu bardzo silne bóle parte-podano oksytocynę gdyż skurcze nie są skuteczne po 50min bóli partych o 1:20 ur synka dostał 8 pkt APGAR ze względu na zmęczenie gdyż godz był w kanale rodnym.
    Niestety popekała szyjka,pochwa i do tego nacięcie:(ech...godz szycie+łyżeczkowanie gdyż błony płodowe poszarpane i wszystko nie usunięto,po2 godz na oddziale położniczym dano mi mojego synka:)
    Dziś mija juz 16dni od porodu-a ja wracam do pełni sił:)Jedynie co noce mnie męcza i dnie gdyż mały tylko chce cyca albo do mnie na ręce,ale dajemy radę choć przy dwójce dzieciaków+obowiązki domowe jest bardzo cięzko;/
    -- ,
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    Ul_cia - ja rowniez przeczytalam jednym tchem :) troszke przygod mialyscie, ale najwazniejsze, ze sie wszystko dobrze skonczylo.

    Ja ogladam na YT One Born Every Minute i tam tez czesto po znieczuleniu spada tetno dziecka, rownie czesto (robilam statystyki z ogladanych odcinkow i w 50%) pomagaja kleszczami by dziecko wyszlo na swiat. :neutral:
    --
  9.  permalink
    Ul_cia, dla mnie jesteś Mistrzyni świata, uwielbiam Twoje teksty, zawsze ubawię się do łez :) już niedługo ja będę rodzić tam gdzie Ty :)
    -- [url=http://www.suwaczki.com/][img]
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    Ulcia zdążyła przeczytać a tu już tyle postów...
    Super opis - wart przeczytania :)
    Najlepsze to to z włosami :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorisiula
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    madziauk: Ja ogladam na YT One Born Every Minute i tam tez czesto po znieczuleniu spada tetno dziecka, rownie czesto (robilam statystyki z ogladanych odcinkow i w 50%) pomagaja kleszczami by dziecko wyszlo na swiat. :neutral:

    O to całe szczęście, że nie skończyło się zabiegowo albo cc i że Martynka zdrowa panna..

    Ul_cia gratuluję raz jeszcze przepięknej córci!! :flowers:
    •  
      CommentAuthorDii
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    leneczka8484 krótko, zwięźle i na temat :bigsmile:
    Ja to się obawiam, ze będzie tak samo - rozwarcia brak, wyślą mnie do domu a po godzinie się rozkręci...
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    Dzięki dziewczyny :bigsmile:
    W sumie nie wiem czy przez ZZO tętno zanikało, ale na pewno przez znieczulenie akcja porodowa wyhamowała nieco - to podobno standard, a tętno może być następstwem... także trudno powiedzieć..
    Cieszę się, że po tylu męczarniach udało się jednak sn a nie cc!
    I powiem Wam, że mimo wszystko cieszę się, że miałam znieczulenie, bo ja nieodporna na ból jestem na maxa :wink:

    CiastoMilości - kciuki :wink:
    Leneczka - boleśnie, ale szczęśliwie - gratuluję :cool:
    --
  10.  permalink
    Ulcia ja tez jednym tchem przeczytalam, nawet watek o mnie sie znalazl hihi. Widac, ze zapadlo to w pamiec ;) Dla otuchy powiem Ci, ze moj tez na okraglo przy cycu by lezal ;)
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    kuleczka_69: nawet watek o mnie sie znalazl hihi. Widac, ze zapadlo to w pamiec ;)

    Kochana, Ty byłaś bohaterką tygodnia na każdym rodzinnym spotkaniu! :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    Ulcia,piekny opis.
    U mnie po zzo i oxy tetno spalo do 40 i juz nie wzroslo. mialam nagla cesarke. Mala niedotleniona byla,ale ok jest teraz.
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeSep 28th 2012
     permalink
    I jeden i drugi poród po ingerencji lekarskiej skończył się patologią - "kocham mundrych lekarzy " :devil:
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Ul_cia piękny opis .
    Ciekawe jak to będzie z moim porodem ?mam zamiar nie brać żadnego zzo i trenować jogę bo słyszałam,że to bardzo pomaga zwalczyć strach.
    --
  11.  permalink
    Ul_cia: Kochana, Ty byłaś bohaterką tygodnia na każdym rodzinnym spotkaniu!


    :shamed:
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Anula85: trenować jogę bo słyszałam,że to bardzo pomaga zwalczyć strach.


    strach?! a czego tu się bać... rozumiem, że w ciąży każda boi się porodu nieznanego(nawet przy kolejnym porodzie nie wiesz jak się wszytsko potoczy), ale jak już akcja się zacznie to nie myślisz o strachu tylko o tym, żeby jak najszybciej zobaczyć maleństwo:) przynajmniej ja miałam takie odczucia...

    dla mnie zoo to był strzał w 10, no ale zawsze jest ryzyko... co do jogi to fajna sprawa, pomaga w panowaniu nad oddechem:)

    Ulcia z szampanem na koniec mnie rozbroiłaś:tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorAddictive
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Ulcia i Leneczka - czekałam na wasze opisy porodów!!!
    Cieszę się, że udało Wam się rodzin sn!!
    Tez tak bym chciała!!
    :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    flavia mimo wszystko paraliżuje mnie mały strach o dziecko i o jakieś komplikacje co mogą się Nie daj Boże wydarzyć.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Anula, to przy tym joga nie pomoże ;) Ale faktycznie jest świetna do różnych pozycji przy porodzie i do oddychania. A ze strachem... Ja się bałam aż do momentu jak odeszły wody. Odeszły, a na mnie spłynął taki spokój jakiego nigdy w życiu nie doświadczyłam. Wiedziałam, że nie ma czego się bać, wiedziałam co robić.
    --
    • CommentAuthorzozolek
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    I to są słowa pocieszenia ,mnie uspokoiły :) termin mam na 17 grudnia.Codziennie mysle o tym dniu jak to bedzię,oswajam mysli hmm iii pomaga.Rodze w Norwegii jak do tej pory same plusy jesli chodzi o podejscie do mnie czyli kobiety w ciazy :).
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Ooo, Norwegia - przepiękny kraj, zazdroszczę!

    Ja sama byłam zaskoczona, że poprzedniego dnia jeszcze się tak bardzo bałam, a po kilku godzinach, jak wszystko się zaczęło to byłam oazą spokoju. Mąż też :bigsmile: Nie wiem, myślę, że u nas to nie adrenalina zaczęła się wydzielać, jak to bywa na początku, ale endorfiny pomieszane z oksytocyną ;))) W każdym razie ja to wspominam jako najpiękniejszy (pomimo bólu) dzień w moim życiu.
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Mam nadzieję,że w czasie porodu moje odczucia będą takie same jak u was a teraz tak sobie myślę,że może niepotrzebnie się nakręcam i sama powoduje ten głupi strach.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 29th 2012 zmieniony
     permalink
    Anula, mi się wydaje, że ten strach jest naturalny. Na SR każda z dziewczyn przyznała się, że się boi - każda z nas rodziła po raz pierwszy. Boimy się, bo to nieznane, nie wiemy, co się będzie działo, czy ten ból zniesiemy, czy damy radę. Irracjonalne lęki, bo skoro inne daję radę, to czemu nie my? Ale np. ja sie tego bałam. Że nie będę potrafiła urodzić, że nie będę wystarczająco silna i nie dam rady. A potem tak jak mówię - wszystko nagle przeszło. W dzień porodu jak się zaczęły skurcze to byłam tak podekscytowana myślą, że już zaraz zobaczę moje maleństwo, że w ogóle nie myślałam, że mogę nie podołać :)

    Anula, a gdzie rodzisz? Bo to chyba Ty o Piaseczno pytałaś?
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Tak dokładnie Piaseczno

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 29.09.12 21:57</span>
    Proszę piszcie o tym szpitalu jak najwięcej co tylko wiecie bo bardzo mnie to interesuje.Ja tam byłam prywatnie na usg 10 sierpnia i trafiliśmy z mężem na takiego lekarza przez którego myślałam,że ze śmiechu zaraz tam urodzę.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Anula, jak masz jakiekolwiek pytania to wal śmiało na priv albo w wątku o porodzie w Warszawie, żeby tutaj nie zaśmiecać ;))

    Ja tylko powiem, że cieszę się, że do nich trafiłam, najlepsze miejsce na pierwszy poród - żeby był marzeniem, a nie koszmarem. Ostatnio przeczytałam wpis douli, która tam "rodziła" ze swoją pacjentką i wypowiadała się w samych superlatywach.
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    The Fragile opisywałaś tutaj swój poród w Piasecznie??? Jak tak to na której jest stronie żebym nie musiała długo szukać? Wiesz z takim brzuszkiem ciężko się długo siedzi dlatego wolę widzieć wszystko na bieżąco żeby długo nie szukać.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Anula, na 18 :)
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    The Fragile przeczytałam i Boże jak ja bym chciała mieć taki poród jak ty.Mam nadzieję,ze my tez trafimy na takie super położne i moja akcja porodowa się rozpocznie tak samo jaku ciebie ze spokojem i bez paniki.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 29th 2012
     permalink
    Życzę Ci tego :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorAnula85
    • CommentTimeSep 30th 2012
     permalink
    Od dzisiaj zaczynam myśleć o tym z dużą radością bo chcę przegonić niepotrzebny strach i niepokój bo nie ma o co .Dziecko jest często badane i na każdym usg wychodzi wszystko super i tak ma być.
    --
    •  
      CommentAuthorQuelle
    • CommentTimeSep 30th 2012 zmieniony
     permalink
    Oktawie urodzilam w swoje 33 urodziny i zamiast swietowac lezalam na porodowce.To byl moj najpiekniejszy prezent urodzinowy:smile:


    16 sierpnia termin porodu a u mnie nic się nie dzieje.Wizyta w szpitalu i KTG na którym zero skurczy i mała malo się rusza,tętno 140-150.Usg i złe wiadomości,za dużo wód płodowych i muszą wywoływać poród.Lekarka karze zgłosić się na salę ale ja się nie zgadzam i mówię że przyjadę następnego dnia.
    Wróciłam do domu i dotarło do mnie że już jutro będę tuliła mała.Ogarnął mnie strach.W domu wszystko dopiełam na ostatni guzik i grzecznie poszłam spać.
    17 sierpnia 5:00 silne bóle krzyża,które po godzinie się nasilają.Biorę ciepły prysznic i dostaję skurcze,regularne co 3-4 min.O 7:00 odchodzi czop z krwią,a o 8:00 jesteśmy już na porodówce.
    Położna bada szyjkę i jest rozwarcie 2cm.Wychodzę na taras i spaceruję a skurcze coraz mocniejsze.
    O 9:00 rozwarcie 3cm,skurcze bolesne ale da się wytrzymać.Po godzinie położna sprawdza rozwarcie i 4:00 cm,myślę fajnie szybko pójdzie.Godzina 11:00 skurcze co minutę i nie jest już tak ciekawie ale jakoś się trzymam,rozwarcie 7cm.Skurcze są już mocne.Godzina 11:20 pełne rozwarcie i położna przebija pęcherz płodowy.Informuje nas że o 12:00 najpózniej o 13:00 urodzę.I tutaj się zaczęło.Mała nie chce się przekręcić i wejsc w kanal a ja mam skurcze parte.Podłączają Oxy.Położna zabrania przeć ale długo nie wytrzymuje i w końcu mówi że jeśli muszę to niech prę.Mała utknęła więc próbujemy różnych pozycji a ja jestem już tak wykończona że chwilami mdlałam.Godzina 15:30 przychodzi lekarz i spokojnie informuje nas że musi zrobić vacum.Podają środek uspokajający,przywiązują nogi i lekarz próbuje wyciągnąć małą ale nic się nie dzieje.W pewnym momencie na sali znajduje się pełno lekarzy,informują że muszą robić cesarkę bo mała utknęła i nie chce wejść w kanał.Podpisuję dokumenty,położna mnie przygotowuje i zabierają na OP.Tam dostaję znieczulenie miejscowe i kładą mnie na stół.Znieczulenie już działa a Anestezjolog informuje mnie że za chwilę wyciągną małą.
    16:29 i nagle słyszę krzyk a po policzkach płyną łzy.Położna pokazuje małą i zabiera ją do taty.
    O 17:00 jestem już z mężem i moją Oktawią.Jesteśmy najszczęśliwsi a ja zapominam o bólu i tym co przeżyłam.
    Jestem wdzięczna mojej położnej,mężowi i lekarzom za wspaniałą opiekę a swojej córci dziękuję że sprawiła mamie najpiękniejszy prezent urodzinowy.
    Oktawia urodziła się w tym samym dniu i miesiącu co ja,a najlepsze jest to że to też był piątek :)))

    Poród odbył się w LKH-Universitätsklinikums Graz Austria
    -- http://wwwsuwaczki.com/tickers/p655ybbha8ok1b4a.png[/img][/url]
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 30th 2012
     permalink
    gina1511: tym samym dniu i miesiącu co ja,a najlepsze jest to że to też był piątek :)))


    Ale numer!!! Gratuluję!
    --
    •  
      CommentAuthorQuelle
    • CommentTimeSep 30th 2012
     permalink
    The_Fragile
    dziekuje:smile:
    -- http://wwwsuwaczki.com/tickers/p655ybbha8ok1b4a.png[/img][/url]
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeSep 30th 2012
     permalink
    gina - no prosze, urodzinki macie w tym samym dniu :) super :)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.