Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Ja bede rodzic w Piasecznie, ale wiekszosc kobiet z mojej SR wlasnie miały rodzic na Żelaznej.

Na IP zbadali mnie, sprawdzili jakimś odczynnikiem, powiedzieli, że to nie wody. Lekarka powiedziała, że pessar zostawia, skoro za dwa dni będzie zdjęty. No i wróciliśmy do domu. Później pojechaliśmy na cmentarze, połaziliśmy. Ciągnął mnie dół brzucha, myślałam, że to po badaniu ;)) Po powrocie zasnęłam na 3h. Później się jeszcze pokręciłam po domu, cośtam obejrzeliśmy i o 23:40 spać. Zgasiliśmy światło, m. się położył i w tym momencie delikatnie zabolał mnie brzuch, jak na okres....i czuję, że płyyyynie :usmiech: No to zapalamy światło... "kurde, jak mi powiedzą, że to nie wody, to uwierzę w krasnoludki" :usmiech: Ogarnęliśmy się szybko i do samochodu. M. zbierał torby, a ja odruchowo za kierownicę- "yyyy, ty zamierzasz prowadzić..?
"- "tak, tak, nic mi nie jest, chodź" :usmiech: No to jedziemy, jakieś 4km, po drodze miałam dwa skurcze, ale mało bolesne :usmiech:
Głupio mi się było przyznać o co chodzi, ale jak zapytałam czy możemy wyjść gdzieś na korytarz ale razem, to się chyba zjarzyła i powiedziała, że ona jest z IP i póki tu się nikt nie przyczepi to może zostać,ona jak coś to powie, że widziała, że wyszedł :okokok:: No to już luz, podłączyliśmy to urządzenie TENS (okazało się, że nie musiałam kupować, bo mają na oddziale takie cuda) i łaziłam po sali, skurcze co 2-3 minuty, co mnie bardzo cieszyło, ale coraz boleśniejsze, co mnie cieszyło znacznie mniej :P Kucałam, kręciłam biodrami, różne rzeczy robiłam, w każdym razie siedzenie i leżenie odpadało. Poszłam pod prysznic i tam stałam, bo to pomagało najbardziej. W końcu słyszę, że przyszła położna i pyta m. czy chcę na salę porodową do wanny, bo wszystko gotowe. "BARDZO CHCĘ" :usmiech: No to idziemy- było pewnie ok. 2.
Twarz zapuchnięta i wylewy na całej twarzy (popękane naczynka)- w życiu czegoś takiego nie widziałam :usmiech:
Wszystkie położne z którymi miałam styczność były bardzo miłe/uprzejme/fachowe, wydaje mi się, że taka "kultura" po prostu panuje na oddziale i każda się do tego dostosowuje. A w moim przypadku były dwie na IP, dwie przy porodzie (bo zmiana) i jeszcze na końcu ze dwie do pomocy- no i później na oddziale. Warunki świetne, nawet muzyczka nam grała całą noc 
pociechy, że aż byłam zaskoczona 

(rozumiem, że chodzi o takie prezentowe z próbkami kosmetyków i poradnikami)


W końcu przenieśliśmy się na właściwą salę porodową i słynny fotel porodowy. Było już pełne rozwarcie i w końcu mogłam przeć. Podczas parcia synek co chwilę przesuwał się w dól i cofał, więc położna stwierdziła, że muszą mi pomóc wyprzeć dziecko, uciskając brzuch na skurczu, bo akcja zaczyna zwalniać. Podłączono mi wtedy również kroplówkę z oksytocyną i skurcze były naprawdę bolesne. Powoli opadałam z sił, nogi zaczynały mi się trząść, miałam problem by utrzymać głowę w jednej pozycji, bo co chwile opadała mi do tyłu...Czułam, ze to są naprawdę ostatnie rezerwy moich sił i jeśli to się za chwilę nie skończy to zwyczajnie zemdleję ze zmęczenia...
te fotele dają wiele mozliwości, i można też na kucka rodzić- wiem bo próbowałam.
może nie byłoby wtedy aż takiej utraty sił, kroplówki z oxy i uciskania brzucha (co zresztą jest ponoć od dawna zakazane!)
Kurcze też nie wiedziałam, że to to wypychanie dziecka poprzez ucisk brzucha jest zabronione...
3 m-ce temu mojej koleżance wyciskali dziecko z brzucha na Inflanckiej.
Normalka. Inflancka nie wie, co to normalny poród, zawsze cudują.
[/url]