Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    A jak żona masturbuje męża? To źle mu jest? :wink: Trudny temat zaczęliśmy... bardziej pasuje do tematu o przetrwaniu okresu płodności... no ale co tam. Niech się dalej kręci.
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 29th 2006 zmieniony
     permalink
    Każdy ma swoją receptę na życie. I niech żyje swoim życiem nie zmuszając innych do zmiany poglądów wg siebie. A będzie dobrze ;)
    Ja wychodzę z założenia, że "nic, co ludzkie, nie jest mi obce" - i tym się kieruję ;)
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    w małżeńtwie Ania ? chyba nie o to chodzi w tym wszystkim

    Chodzi o to, aby było dobrze. Jesli jedna strona nie może, to druga może i chce to nie jest łatwe.
    Wolę masturbację (swoją/meża) jesli się nie da inaczej od rozdrażnienia, pretensji, czy natarczywego myślenia o seksie.
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    w ogóle nie wyobrażam sobie żeby MM się masturbował, co innego robić to we dwoje
    --
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    Zuza, czy masturbacja partnera, kiedy nie ma on możliwości zaspokojenia potrzeb z tobą (długa choroba, rozłąka, wstrzemięźliwość spowodowana NPR) jest dla ciebie czymś w rodzaju "zdrady" z Renią Rączkowską? :wink:
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    zuza jakoś nie bardzo mogę uwierzyć że Twój MM nigdy tego nie robił.
    Ciężko mi jest wyobrazić sobie, że kobieta tego nigdy nie robi, no ale powiedzmy, że są takie przypadki, ale faceci!!!
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeOct 29th 2006 zmieniony
     permalink
    Temacik sie rozkreca ;) A co powiesz Zuza na masturbacje Twego meza w Twojej obecnosci? Totalna, wzajemna akceptacji seksualnosci? Brzmi zbyt perwersyjnie? A jednak masturbacja to nie jest temat tabu i tym bardziej problem z innej planety. Czy jest moralnie poprawna to juz inny problem.
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    jeden z moich eks się przy masturbował, czułam się tym upokorzona, nie zaspokajałam go :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 29th 2006
     permalink
    słuchajcie jestem raczej z tych kobiet wyluzowanych, nie zwracam uwagi na kościół, który wszystkiego zakazuje i uważa za zgorszenie, jesli mam ochotę to się kochamy, i robimy co chcemy w sypialni, a nie w stylu nie dziś nie bo trzeba by było gumke założyć a co by na to ksiądz powiedział :wink:, co innego masturbacja w wolnych związkach a co innego w małżeństwie, tak jak blady kot czułabym sie po prostu zgorszona, bo dla mnie to znak że męża nie potrafię zaspokoić, skoro "robi" to sam,a masturbacja przy mnie ? :shocked: nie to nie w moim stylu, są inne sposoby na rozładowanie napięcia, zresztą widok samotnie masturbującego się faceta napawa mnie odrazą :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Ciekawe.. odrazą? No jasne, że macie do tego, zuza i bladykocie, prawo. Kwestia skojarzeń, doświadczeń, wychowania.
    Dla mnie odrażający jest masturbujący się ekshibicjonista w parku, ale nie osoba, którą kocham. W pewnych sypialnianych sytuacjach ten widok mnie podnieca ;-)
    Nie robię problemu z masturbacji w małżeństwie (co to za różnica, w małżeństwie, czy w konkubinacie?). Nie czuję się niepotrzebna, ani upokorzona wiedząc, że mąż robi "to", kiedy seks nie jest z różnych powodów możliwy. On mi się z tym nie narzuca- żeby było jasne. Akceptuję tę stronę seksualności męża, a on robi to samo w stosunku do mnie.
    •  
      CommentAuthorKes
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    A gdzie w tym wszystkim jest miejsce na jedność? - tak ważną w małżeństwie.
    Chyba nie w egoistycznej chęci zaspokojenia samego siebie...
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    właśnie nie wyobrażam sobie tego , że ja siedzę sobie w salonie i pije kawę a MM siedzi w łazience i TO robi, Ania a jak MM chciałby iść do innej baby bo sam nie lubi TEGO robić a ty akurat nie masz ochoty, to byłoby ok ?
    --
    •  
      CommentAuthorkwiatuszek
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Kesuś- dokładnie o tym samym pomyślałam!
    Nie wyobrażam sobie masturbacji, sorki, ale ani ja, ani MM tego nie robimy uważam, że teoria, że wszyscy to robią jest całkowicie zła! Jak was czytam to mi oczy wychodzą:shocked: Co więcej, jak MM musiał oddać nasienie do badania to musieliśmy sobie pozwolić na mały petting, bo MM stwierdził, że sam, bez mojej pomocy może sobie nie dać rady:bigsmile: Ja się ucieszyłam! Nie wyobrażam sobie, że miałby to robić sam!
    •  
      CommentAuthorKes
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    kwiatuszku, dobrze że jesteś! Już myślałam, że tylko mi :shocked: oczy wychodzą :shocked:
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Jedność wtedy, kiedy oboje chcemy i możemy.
    Miłośc i tolerancja za to jest cały czas.

    Tu można gdybać, co jest egoizmem...
    Masturbowanie się, kiedy seks nie jest możliwy czy...
    Zabranianie komuś masturbacji (czynne, lub bierne np. poprzez dezaprobatę), w sytuacji, kiedy "ja nie mogę, to tobie tez zabronię"
    To drugie zachowanie przypomina mi trochę powiedzenie o psie ogrodnika.

    Na naszym przykładzie- kiedy mam pierwszy i drugi dzień okresu, kiedy jestem chora, wybitnie nie mam ochoty na seks. Nie traktuję penisa i ręki męża jako moich własności. Jesli tego chce, może pieścić się sam.
    Analogicznie- nieraz mąż jest tak zapracowany, że wieczorem ani ręką ani nogą, a mnie się bardzo chce. Zamiast męczyć się z tymi niespełnionymi potrzebami, zaspokajam je sama. Nie jakoś ostentacyjnie, ale też nie robię z tego tajemnicy.
    Myślę, że dla nas zrozumiałe jest, że ponad wszystko przekładamy seks we dwoje, więc nie ma w nas konfliktu czy jakieś zazdrości "o rekę".
    •  
      CommentAuthorkwiatuszek
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Kesuś:bigsmile:
    Aniu, a co z sytuacją, kiedy ty chcesz a nie możesz, czy wówczas jeśli on sam to robi to jest to w porządku?
    W ogóle dziwi mnie takie podejście: wieczór, jest potrzeba, to rączka i już po krzyku:shocked:Tu jest chyba różnica pomiędzy nami - ja uważam seks za coś, co jednoczy małżonków i wzmacnia ich relacje, a nie jest przyczyną egoistycznego małżeństwa. I jeszcze jedno, odpowiedź na pytanie Ani, ale dla osób wierzących. Ciało twoje jest własnością małżonka, a nie twoją!
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Ania a jak MM chciałby iść do innej baby bo sam nie lubi TEGO robić a ty akurat nie masz ochoty, to byłoby ok ?


    Innej baby? zuza, chyba jednak naprawdę uosabiasz rękę ze zdradą. Jesli dla ciebie nie ma róznicy między masturbacją, a kontaktem intymnym z "inną babą" to chyba rzeczywiście mamy całkiem inne pojęcie o masturbacji.

    uważam, że teoria, że wszyscy to robią jest całkowicie zła!


    Nie napisałam nic takiego. Nie obchodzi mnie, co robią inni. Ważne jest, co robimy ja i mąż, co akceptujemy i co nam to daje. Ja nie narzekam.
    Proszę nie pisac, że to, co robimy jest złe. Bo mogłabym odpowiedzieć tym samym, ale nie o to mi chodzi, żeby przerabiac kogoś na swoją modłę. Mówię tylko, jakie jest nasze podejście do tematu i zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób taka liberalność to "kosmos".
    •  
      CommentAuthorKes
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Jak w wielu tematach i tutaj dyskusja schodzi na obszar światopogladu, wiary (?)...
    Ludzie, którzy przyrzekali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską przed Bogiem (i przyrzekali szczerze, bo inaczej to dziękuję za takie przyrzeczenie), wiedzą co to takiego czystość małżeńska!
    A stawianie jedności warunków? Jedność - tak, ale tylko gdy... ? To jak stawianie warunków miłości. A przecież prawdziwa miłość jest bezwarunkowa :)
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Aniu, a co z sytuacją, kiedy ty chcesz a nie możesz, czy wówczas jeśli on sam to robi to jest to w porządku?

    No, dla mnie to w porządku. Powtarzam- nie traktuje jego ręki, jak rywalki. Upraszczając... jeśli męża swędzą plecki, a ja nie mogę go podrapać, to czy mam mu całkiem zabronić podrapania się samemu i kazać chodzić ze swędzącymi plecami? :wink: To uproszczony przykład, ale niech posłuzy za wyjasnienie.

    Ciało twoje jest własnością małżonka, a nie twoją!

    Nie zgodzę się. Według tej teorii, jakby mąż mi kazał, to bym musiała sobie przekłuć łechtaczkę, albo wytatułować coś, bo on mi tak każe, to to jego ciało? Bzdety!
    Teraz to ja wytrzeszczam oczy, że w XXI wieku kobieta uważa swoje ciało (jakby siebie wręcz) za własność swojego męża. takie niewolnictwo XXI wieku. :shocked:
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Aniu dziewczynom chodziło o to że nie "małżonka" a współmałżonka - czyli dbacie o nie nawzajem twoje należy do niego a jego do ciebie taka totalna wzajemność
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Dobra :bigsmile: Lily- w takim razie, powiem tak: Ponieważ z wielkiej miłości do męża troszczę się o jego(nasze) ciało i jego dobre samopoczucie, nie przeszkadza mi jego autoerotyzm. Z tych samych względów jemu nie przeszkadza mój. Tylko dlaczego tak trudno niektórym pojąć, że to także jest dla nas akt miłości (i tolerancji) a nie akt egoizmu.
    •  
      CommentAuthorKes
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Zawierając zwiazek małżeński kobieta i mężczyzna oddają się sobie nawzajem. Ważne, by małżonkowie dobrze to oddanie się rozumieli - wtedy nie ma mowy o żadnym niewolnictwie! Wręcz przeciwnie, wtedy obie strony nastawione są na miłość, na dawanie, nie tylko na branie!
    Można zgłębić ten temat - a nawet powinno się - "Dawacze, bracze, i inne rodzaje kochaczy" Josh McDowell :)
    •  
      CommentAuthorkwiatuszek
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    Oczywiście, Lily chodziło mi o współmałżonka, mały błąd a już Ania wysnuwa teorie o niewolnictwie, Aniu, trochę weź na wstrzymanie, nie domyśliłaś się o co mi chodziło?:shocked:
    Aniu, po prostu dla mnie miłość, ciało współmałżonka i wszystkie obszary w małżeństwie są wspólne i powinny być czyste. Mamy zupełnie inny obraz małżeństwa. My staramy się zawsze myć, jeść, bawić, spacerować,....razem, wszystko staramy się robić razem, nie potrafię sobię wyobrazić, więc, że seks uprawiamy osobno:shocked: Spytałam, czy jeśli ty nie możesz, to chciałabyś, aby on sam... Ciekawe, czy jak po urodzeniu dziecka kilka miesięcy nie będziesz mogła się kochać(a będziesz bardzo tego chciała), to czy będziesz chciała, aby on sobie sam robił przyjemność. Ja nie rozumien twojego podejścia, bo wraz z moim mężem ja również odczuwam jego doświadczenia. Ale wierz mi, że jakby jego i mnie bardzo swędziały plecy i ja mogłabym się podrapać, a on nie, to wolałabym się nie drapać!(dotyczy twojego przykładu). Podobnie, jakbym ja nie mogła mieć dzieci a on tak, to wolałabym zaadoptować dziecko, niż żeby MM dał nasienie innej kobiecie.
    Takie przyklady można mnożyć, ja po prostu uznaję jedność w małżeństwie i nie rozumiem po co rezygnować z niej w seksie!
    A dlaczego masturbacja w małżeństwie jest wyrazem egoizmu, bo oznacza ona dla mnie to samo co pojechać w podróż poślubną samemu. (Ja sobie nawet wakacyjnego wyjazdu nie potrafię wyobrazić bez MM!)
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Kesuś, lubię Cię za Twoje mądre wypowiedzi :smile:

    Woody Allen w jednym z filmów bodaj powiedział kiedyś: "nie mów mi, że mastrubacja jest zła! to seks z kimś, kogo naprawdę kocham":wink: Dobry żart, ale moim zdaniem obnaża istotę rzeczy - kocham siebie, swoje potrzeby, i ich zaspokojenie jest dla mnie tak ważne, że nie będę z tym czekać na drugą osobę, jeśli ona nie może, lub nie chce spotkać się ze mną.

    A miłość przecież cierpliwa jest, czyż nie?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorkwiatuszek
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    pani_wonko czekałam na Twoją wypowiedź - piękne podsumowanie dyskusji...znowu:wink::bigsmile:
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Ja Woody Allena zrozumiałabym całkiem inaczej. Ale każdy ma prawo do swojej interpretacji. Kwiatuszek, skoro tak wszystko robisz z MM, to też sobie nie weźmiesz kanapki, czy nie zrobisz herbaty, tylko czekasz, aż on wróci z pracy?
    :)
    Egoizm jest naturalną cechą człowieka konieczną ewolucyjnie do zachowania go przy życiu. Zwierzęta i małe dzieci też sa egoistyczne. To jest naturalne, a co naturalne, to przecież zdrowe, co nie, orędowniczki NPRu? :wink:
    Masturbacja nie jest wymysłem współczesnym, lecz zjawiskiem starym jak świat. W naszej kulturze zakorzeniony jest jej obraz, jako czegoś "nieczystego" i grzesznego. A innych kulturach, np. u Eskimosów matki uczyły swoje dzieci masturbacji, po to by łatwiej im było zasypiać. :bigsmile:
    To dopiero byłby szok w Polsce i MOLESTOWANIE.
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    Ja to widzę tak:
    Wolę, by mój Połówek się masturbował - niż żebym miała czuć się zmuszaną do "uprawiania seksu". Każdy ma swoje potrzeby i nie widzę powodu dlaczego miałabym dawać sobie prawo do "nie dam i nie pozwalam". Nie mam ochoty na seks, On ma, to ma siedzieć jak kołek na krześle i ze wszystkich sił starać się myśleć o warcabach?
    Nie gorszę się myśląc o tym, że mój Połówek może się dotykać. Gorzej, gdybym miała świadomość, że nie myśli wtedy o mnie, hehe ;-)
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Moja wypowiedź po cytacie Allena była komentarzem, a nie interpretacją.

    Rozszerzanie wypowiedzi kwiatuszka poza to, co powiedziała, jest nadinterpretacją. Dość prześmiewczą ponadto, zupełnie niepotrzebnie.

    Nie zgodzę się z twierdzeniem, że egoizm jest naturalną cechą człowieka, ani też, że jest konieczny do przetrwania. Nie zgodzę się z twierdzeniem, że dzieci i zwierzęta są egoistyczne - skąd te tezy, Aniu? Z chęcią zapoznam się z ich źródłem. Jeśli są to Twoje osobiste przekonania, poprzedź je czymś, co pozwoli nam je jako takie ocenić. Np. sformułowaniem "uważam, że".

    ngL - a nie uważasz, że założenie, że każda potrzeba zawsze musi być zaspokojona, jest niebezpieczne? że umiejętność panowania nad sobą - lub przynajmniej próba jej wypracowania - to wcale nie taka tragedia? i dlaczego mówisz, że miałabyś się czuć zmuszona do "uprawiania seksu"? Może problem tkwi w podejściu: wiadomo, że nie zawsze nasze potrzeby się pokrywają, nie tylko w tej sferze. Jednak przecież tak samo jak Ty możesz od czasu do czasu kochać się, mimo że np. jesteś zmęczona, bo wiesz, że jemu na tym zależy, tak samo on może poczekać na Ciebie bez konieczności zaspokajania się samemu. Gdzie tu zmuszanie, jeśli czynisz coś z miłości dla tej drugiej osoby?
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorkwiatuszek
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    Uważam, że argumentów, dlaczego nie popieramy masturbacji padło już wystarczająco i nie będę powielać wypowiedzi Kesusia i pani_wonki. Reszta to wasze podejście i wasze decyzje. Ja uważam to za egoizm, wy za dobry uczynek(bo was partner nie zmusza albo nie zdradza), każdy ma prawo do swoich poglądów. Aniu - odpowiem ci na twoje pytanie, na które chyba sama znasz moją odpowiedź:bigsmile:Kanpkę jem sama ale z obiadkiem i seksem oczywiście czekam na męża:bigsmile::bigsmile:
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    pani_wonka - mój Połówek nie jest dla mnie "każdą osobą". Bo ze zdaniem, że ze zaspokajanie każdego jest niebezpieczne - zgodzę się. Mogłabym się nabawić jakichś choróbsk od tych każdych ;))
    A tak bardziej serio - potrzeby fizyczne traktuję serio. Uważam, że osoba może nad sobą panować ale gdy zastanowię się "po co" - dochodzę do wniosku, że panować powinno się tylko w sytuacji (z akcentem na "powinno"), kiedy może to zaszkodzić drugiej połowie.
    I taki przykład - osoba zachowuje się jak świnka, mlaszcze, chlipie, beka przy stole. O ile nie przeszkadza to innym - niech robi sobie tak ile wlezie. ALE jeśli przeszkadza to uczestnikom posliłku - osoba ta powinna zachować umiar. Tą samą zasadę kieruję do mojego Połówka - nie uważam, by masturbacja była czymś złym. Jeśli czuje się naładowany - to niech się człek rozładuje - dlaczego nie? Mnie to nie przeszkadza.
    I to, co piszę - piszę właśnie z szacunku do Niego - a nie odwrotnie. Takie układy mamy w związku i uważam, że nic nie jest chore, dopóki odpowiada to obu stronom. I nie przeszkadza sąsiadom ;-)

    Nie zawsze mam ochotę się kochać. Ogólnie mam duży temperament ale bywają miesiące, w których nie mam ochotę przez np. 2 tygodnie. Wszelkie umizgi Połówka odbieram wtedy bardzo negatywnie - nia mam ochoty się ani przytulać, ani dotykać ani tym bardziej kochać. Tak bywa. I owszem, czasem jest tak, że jedno kocha się z drugim gdy tylko jedno ma ochotę. Ale to jest rzadkość - jeśli nie czuję żadnej ochoty na miłość to nie podnieci mnie to, co będzie robił Połówek. W związku z czym nie wyobrażam sobie "poświęcenia w imię miłości", jeśli mam potem chodzić cała poobcierana ;-)

    Moje spojrzenie jest takie - masturbacja jest czynnością natura;ną. Nie widzę w związku z tym powodu, dlaczego miałabym się czuć źle wiedząc, że mój Połówek bawi się sam ze sobą. Nie gorszy mnie to, nie sprawia mi przykrości.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    ngL - czyżbyś nie doczytała? nie pisałam o każdej osobie, lecz o każdej potrzebie...

    Traktowanie potrzeb serio moim zdaniem nie stoi w sprzeczności z panowaniem nad nimi. Pytanie "po co", to bardzo dobre pytanie i ono właściwie chyba stanowi clou tej dyskusji.

    Jeśli chodzi o Twoją tezę, że granicą naszej wolności jest wolność innych osób, to pozostajesz w bardzo dobrym towarzystwie jej wyznawców, m.in. Rousseau:wink:
    Myślę jednak, że Twoje stwierdzenie, że "nic nie jest chore, dopóki odpowiada to obu stronom" idzie za daleko - abstrahując od tego, czy masturbacja jest chora. Dla mnie bycie z innym człowiekiem ma być powodem do wzrastania, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, a nie gnuśnieniem we własnych przywarach, nawet jeśli obojgu to odpowiada. To akurat nie stanowi dla mnie usprawiedliwienia.

    Nie rozpatruję masturbacji w kategorii tego, czy jest naturalna czy nie. Natomiast ważna jest dla mnie intencja: nie chcesz/nie możesz, to obsłużę się sam/sama. Czy mnie to gorszy? Raczej nie. Natomiast budzi negatywne odczucia, nawet jeśli moja osoba miałaby być inspiracją w trakcie.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    "Natomiast ważna jest dla mnie intencja: nie chcesz/nie możesz, to obsłużę się sam/sama. Czy mnie to gorszy? Raczej nie. Natomiast budzi negatywne odczucia, nawet jeśli moja osoba miałaby być inspiracją w trakcie."

    No. I tym się właśnie różnimy. U mnie nie budzi to negatywnych odczuć.
    Tak samo - jeśli ktoś wyznaje wolny związek i zdradza drugą osobę z kimś innym (obustronnie) - czy jest to powód wdo wzrastania (jak piszesz)? i czy koniecznie MUSI nim być?

    Btw. nie widzę nic złego w zaspakajaniu każdej potrzeby, pod warunkiem, który już został wymieniony - byle nie szkodzić innym.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    No to faktycznie się różnimy. Chyba, że zgodzimy się na wspólne znaczenie tego kryterium, jakim jest nieczynienie szkody innym.

    Twoje porównanie z osobami żyjącymi w wolnym związku i obustronnym zdradzaniem, oraz pomieszanie tego ze wzrastaniem, jest dla mnie niejasne. Możesz to jakoś sprecyzować? Miała to być jakaś przeciwwaga dla mastrubacji w sensie "lepiej się masturbować niż zdradzać"? Raczej Cię nie podejrzewam o takie proste argumenty:wink:

    Co do samego wzrastania natomiast, to nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem - wiadomo, że nie wszystko może być jego powodem. Chodziło mi o to, że nawet jeśli oboje zgadzamy się na to, że np. palimy trawę i nam to nawzajem nie przeszkadza, to sama ta zgoda nie powoduje, że coś obiektywnie szkodliwego staje się czymś ok.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorngL
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    Dobra, precyzuję. Wzrastanie skojarzyło mi się automatycznie z tworzeniem "lepszego ja" czyli stawania się lepszym człowiekiem. lepszym dla bliskiej osoby.
    Idąc dalej - zdrada (bo połączyłam te 2 tematy celowo) nie jest takowym powodem, nie tworzy mocniejszej więzi między Partnerami - ALE - ta więź nie wszystkim służy, nie wszyscy do tego dążą a przynajmniej nie w każdym etapie swojego życia. I nie znaczy to od razu, że coś jest "fe". To Ich sposób na życie i to Oni z tym żyją.

    Napisałaś, że związek powinien być powodem do wzrastania a ja twierdzę, że wcale nie "powinien" tylko "może" - być tym powodem.

    Teraz widzę, że miałaś jednak trochę coś innego na myśli - nie, nie piszę, że lepiej się masturbować niż zdradzać, nawet mi to przez myśl nie przeszło podając taki przykład ;-) Gdybym zakładała, że mogę zostać zdradzona - trochę inaczej próbowałabym rozwiązać ten problem niż zasadą "zgadzam się na wszystko, tylko mnie nie zostawiaj". Nie związałabym się z człowiekiem, który nie dałby mi poczucia bezpieczeństwa. Czy inaczej - nie trwałabym z taką osobą w związku. W takiej sytuacji też nie mogłabym pwoiedzieć, że coś jest dla mnie ok - przymuszenie nie jest ok a wychodzą z założenia "zrobię wszystko, tylko mnie nie zostawiaj" nie jest szczerą odpowiedzią "nie, nie przeszkadza mi to". A u mnie taka odpowiedź jest dobrowolna - nie, nie przeszkadza mi to, uważam, że to jest ok.

    Wg mnie właśnie fakt, że obie osoby manifestują swoją (szczerą) zgodę na coś - znaczy to automatycznie, że coś jest ok. Jest ok dla Nich obojga. Nie musi być natomiast czymś ok w oczach innych ludzi, bo nie tych "innych" związek dotyczy. Wówczas zdanie innych się nie liczy (nie liczy się dla Tych ludzi i to jest najważniejsze, bo przecież dotyczy to ICH związku). I dodam, że stale mam tu na myśli porozumienie dwóch stron, porozumienie dot. ICH związku.
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Ja zawierając małżeństwo nikomu się nie oddawałam ani nikogo nie brałam(na własność). Tworzymy związek małżeński. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, które uwielbia się kochać. Nie traktuję seksu jako obowiązku małżeńskiego, ale jako coś, co po pierwsze jest potrzebą fizjologiczną (czekam na gromy;)) po drugie dopełnia nasz związek.
    Jestem w tej wspaniałej sytuacji, że mój T nadąża za moim libido, ale ani ja nie mam nic przeciwko temu gdy on zaspokoi się sam, ani on nie ma nic przeciwko temu, gdy ja zrobię to sama. Nie zdarza się to często, bo jak zaznaczyłam mamy podobne potrzeby, ale się zdarza i nie widzę w tym ani niczego dziwnego ani tym bardziej złego.

    Ach i jeszcze nasuwa mi się coś takiego. Kwiatuszku napisałaś, że wraz ze swoim mężem staracie się razem jeść i pić (nie wspominając o innych czynnościach), czy mam rozumieć, że jak jedno z was byłoby spragnione a drugiego nie byłoby w pobliżu to będzie usychać z pragnienia, póki współmałżonek nie będzie mógł uczestniczyć w zaspokajaniu tego pragnienia? No ale o tym już Ania napisała;)
    Tak samo jak wspomniała o masturbacji dzieci, przy czym dzieci nie trzeba uczyć masturbacji, istnieje coś takiego jak onanizm dziecięcy i wcale nie jest rzadkością, szczególnie wśród dziewczynek (przygotujcie się na to przyszłe matki ;)).
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    podejście do męskiego samozadowalania się zmieniło się u mnie wraz z początkiem starania się o dziecko, strasznie mnie wkurza, jak marnuje cenne plemniczki; ja to co innego :tooth:
    •  
      CommentAuthorkwiatuszek
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Paulo- jeśli chcesz wyśmiać czyjeś wypowiedzi to chociaż postaraj się je przeczytać ze zrozumieniem.
    Napisałam "...dla mnie miłość, ciało współmałżonka i wszystkie obszary w małżeństwie są wspólne i powinny być czyste. Mamy zupełnie inny obraz małżeństwa. My staramy się zawsze myć, jeść, bawić, spacerować,....razem, wszystko staramy się robić razem, nie potrafię sobię wyobrazić, więc, że seks uprawiamy osobno:shocked:"
    Na co odpisała Ania "Kwiatuszek, skoro tak wszystko robisz z MM, to też sobie nie weźmiesz kanapki, czy nie zrobisz herbaty, tylko czekasz, aż on wróci z pracy?"
    Ja odpisałam "Kanpkę jem sama ale z obiadkiem i seksem oczywiście czekam na męża"
    Pani_wonka "Rozszerzanie wypowiedzi kwiatuszka poza to, co powiedziała, jest nadinterpretacją. Dość prześmiewczą ponadto, zupełnie niepotrzebnie."
    Po czym pojawił się twój błyskotliwy post "Kwiatuszku napisałaś, że wraz ze swoim mężem staracie się razem jeść i pić (nie wspominając o innych czynnościach), czy mam rozumieć, że jak jedno z was byłoby spragnione a drugiego nie byłoby w pobliżu to będzie usychać z pragnienia, póki współmałżonek nie będzie mógł uczestniczyć w zaspokajaniu tego pragnienia?"

    Poza tym, że nie czytasz ze zrozumieniem i nie potrafisz wyciągać wniosków z wcześniejszych postów, twój post mnie nie zdziwił, bo nie oczekiwałam, że osoba, stawiajaca znak "=" pomiedzy seksem w małżeństwie a masturbacją zrozumie, że ktoś inny WOLI i STARA SIĘ np. kąpać się ze współmałżonkiem.
    Straciłam, niepotrzebnie czas, ale może teraz zrozumiesz o co chodziło... a jeśli nie to przeczytaj jeszcze raz, zwłaszcza słowa pani_wonki:bigsmile:
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeOct 30th 2006 zmieniony
     permalink
    Kwiatuszku czy ja nie czytam ze zrozumieniem, cóż nie będę dyskutować, ale…
    Ja zauważyłam post Ani (co w swoim zaznaczyłam). Wypowiedź pani_wonki celowo zignorowałam, bo jak każdy na forum uważam, że mam prawo donosić się do wszystkich zamieszczonym na nich wypowiedzi (bądź je pomijać).
    Kąpać się wolę sama, bo taka zachłanna i egoistyczna jestem.
    Seks z moim T. po tysiąckroć wolę od masturbacji. Nigdy nie postawię między seksem a masturbacją znaku równości. Seks to COŚ co dzieje się między mną a moim T., masturbacja to zwykła fizjologia, jak zaspokajanie pragnienia czy głodu.
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Zanim poznałem Lilke, masturbacja była dla mnie jedynym sposobem na etoryczne uniesienia i fantazje. Lilka była moją pierwszą dziewczyną w sensie seksualnym. A ja jej pierwszym facetem. Do dziś pamiętam nasz pierwszy raz. Od tamtego czasu masturbacja stała się nic nie warta... w ogóle bez porównania do seksu z żoną. A jednak zdarza się mi nadal... co raz mniej i mniej... co raz rzadziej... u mnie to proces. Nie stało się tak, że wzięliśmy ślub i zaczęliśmy się kochać jak króliczki... uczę się wstrzemięźliwości i dobrze mi z tą myślą. I nie mam zamiaru się biczować czy katować myślą, że już nigdy.. przenigdy. Miłość cierpliwa jest... Lilka jest cierpliwa i myślę, że wierzy we mnie... a ja wychodzę na przeciw i uczę się panować nad sobą. Temat trudny... przyznaję. Jednak mi bliska jest prawda, że człowiek to dusza i ciało.. czasami prowadzi to do rozdarcia...
    Bo mówienie o masturbacji można jakoś odnieść do palenia papierosów zdaje się... tak mi się teraz jakoś skojarzyło. Gdy obie osoby palą, to im to nie przeszkadza... ale ich to niszczy, choć może im to nadal nie przeszkadzać... tak po prostu chcą... tak lubią. Gdy jedna ze stron pali... to już jest gorzej.. dwa fronty i dwie siły się zcierają. Jedna mówi nie pal! A druga że chce i będzie... itp. Najlepiej gdy obie osoby w ogóle nie palą. Tak to sobie właśnie przed chwilką naiwnie wytłumaczyłem... z racju nałogu, jaki wywołuje nikotyna. Masturbacja również może stać się takim czynnikiem uzależniającym, prawda? Tak słyszałem... a wyjść zawsze trudniej niż wpaść... trzymajcie za mnie kciuki!
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 30th 2006
     permalink
    Kris - gratuluję odwagi, to było na pewno niełatwe wyznanie. Życzę wytrwałości:wink:

    ngL - w pewien sposób się jednak zgadzamy. Ty mówisz, że zgoda obojga powoduje, że dla nich pewne rzeczy są ok. W tym sensie tak - subiektywnie, od wewnątrz. Ja pisałam raczej o obiektywnym spojrzeniu. Eskalując moje porównania: pamiętasz tą sprawę z Niemiec, gdzie jeden koleś zabił i zjadł drugiego, a ten się na to wcześniej zgodził:devil:? Przyjąwszy Twój punkt widzenia wszystko jest ok - trudno jednak powiedzieć, żeby to miało być społecznie akceptowane:cool:

    A co wzrastania (w rozumieniu jakie podałaś - stawania się lepszym), to tak - moim zdaniem dobry związek powinien być jego powodem.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    Kris.. powrównanie masturbacji do palenia to grube nadużycie. Palenie jest szkodliwe, zabija- powoduje raka i choroby serca, o czym informuje sam minister zdrowia. :wink: A masturbacja? Np. w XIX wieku "powodowała" ślepotę, padaczkę, wyniszczenie organizmu i włosy od tego rosły między palcami. :wink:
    Nawet nie chce mi się zbijać argumentów porównujących palenie do masturbacji. Śmieszne to, wiesz, Kris?

    Ja zgodzę się z Paulą

    Seks to COŚ co dzieje się między mną a moim T., masturbacja to zwykła fizjologia, jak zaspokajanie pragnienia czy głodu.

    właśnie taki stosunek mam do masturbacji.

    Jesli dla kogoś masturbacja staje się nałogiem, to już trudno. Właściwie wszystko może stać się nałogiem wyniszczającym związek: telenowele, internet, zakupy, szydełkowanie, a są nawet ludzie uzaleznieni od jedzenia marchewki. Czy to powód by powiedzieć, że internet i robienie zakupów, tudzież jedzenie marchewki jest złe?
    Seks we dwoje też potrafi stać się nałogiem. Wówczas nie ma mowy o "zespalaniu", "jednoczeniu" "okazywaniu miłości" a staje się to zwykłym piep...
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeOct 31st 2006 zmieniony
     permalink
    Witam pieknie. Wszedlem w 28dni dla mezczyzna a tu co? - masturbacja. Mysle sobie ze kazdy powazny temat jest mocno osadzany w swiecie wartosci, w swiatopogladzie. Mozna oczywiscie starac sie unikac tych watkow i probowac pisac tylko o np masturbacji ale moim zdaniem w tle i tak gdzies czai sie swiatopoglad. Np mozna naturalnie twierdzic ze dobre jest to co ja uwazam za dobre a szkodliwe jest to co moim zdaniem szkodzi. Mozna tez byc przekonanym ze istnieje obiektywne, niezalezne od naszych opinii dobro i prawda. Zwolennikom obu tych pogladow trudno moim zdaniem bedzie w ramach dyskusji na forum przekonac sie wzajemnie do swoich racji.
    Nie przejrzalem wszystkich wypowiedzi i nie bede sie madrzyl zeby nie powielac argumentow ktore juz tu padly ale napisze tylko o smiesznosciach.
    Aniu uzywajac twojej stylistyki wspomne ze mnie twoja argumentacja sklania do lekkiego usmiechu, choc to usmiech nie z tych ktore sa oznaka wesolosci. Nie wiem czy porownywanie masturbacji do palenia jest najtrafniejsze - pewnie jak kazde porownanie ma wady. Mozesz slusznie twierdzic ze masturbacja nie znieswieza oddechu, nie powoduje zazolcenia zebow, nie wplywa znaczaco na wzrost zachorowan na raka krtani czy pluc ale jesli twierdzisz ze nie wyniszcza, ze nie szkodzi, ze nie skutkuje powaznymi konsekwencjami w zyciu prywatnym i w malzenstwie to delikatnie mowiac rozmijasz sie z prawda. Znam wielu palaczy ktorzy to samo twierdza o paleniu.
    Tak jak napisalem wyzej, nie sadze zeby udalo mi sie ciebie przekonac o tym ze masturbacja wyniszcza, i to nie tylko tego kto ja uprawia, tak jak raczej nie przekonam w paru zdaniach 85 letniego nalogowego palacza o tym ze papieros zabija. Moge tylko zaproponowac ci zebys porozmawiala z ludzmi ktorzy od wielu lat, z uporem i wielkim wysilkiem zmagaja sie z masturbacja o tym dlaczego chca przestac i jaka cene placa za to co niektorzy porownuja do oddychania i jedzenia.
    •  
      CommentAuthorKes
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    "Mysle sobie ze kazdy powazny temat jest mocno osadzany w swiecie wartosci, w swiatopogladzie. Mozna oczywiscie starac sie unikac tych watkow i probowac pisac tylko o np masturbacji ale moim zdaniem w tle i tak gdzies czai sie swiatopoglad. Np mozna naturalnie twierdzic ze dobre jest to co ja uwazam za dobre a szkodliwe jest to co moim zdaniem szkodzi. Mozna tez byc przekonanym ze istnieje obiektywne, niezalezne od naszych opinii dobro i prawda. Zwolennikom obu tych pogladow trudno moim zdaniem bedzie w ramach dyskusji na forum przekonac sie wzajemnie do swoich racji."

    tom, trudno się z Twoimi słowami nie zgodzić! Warto oczywiście wyrazić swoje zdanie, ale przekonywanie kogokolwiek i przeciaganie go na jedną czy drugą stronę nie ma sensu (zresztą po co?), bo i tak się nie uda, a dalsze wymienianie "argumentów" sprowadzi się do jałowej dyskusji i łapania się za słówka (egoizm, jedność, nałóg).
    •  
      CommentAuthorAnia
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    tom_lukowski -> to o paleniu, to Kris najpierw napisał, a nie ja, w życiu bym nie porównała obu rzeczy.
    Szkoda mi tych ludzi, którzy od lat "zmagają się' z masturbacją. Bo tak naprawdę od lat zmagają się ze swoją naturą. Współczuję im cierpień.
    Im więcej myślą by ją (cholerę jedną) zmóc, tym większą obsesją to się dla nich staje.
    Ja się nie zmagam ze sobą, żyję spokojnie, nie toczę wewnętrznych walk, nie mam wyrzutów sumienia, chcę seksu z mężem i mogę go mieć, suuuper. Nie mogę, mam własny palec i też na jakiś czas zaspokaja to mój popęd. Nie zaspokoi to potrzeby bliskości, ale potrzebę orgazmu owszem. To tak jak można zaspokoić głód wykwintną ucztą (seks z ukochanym) jak i kanapką z masłem (autoerotyzm). Nie jestem masochistką, która będzie miesiąc pościć czekając na tę ucztę i znosić w pokorze nieznośnie ssanie w żołądku, podczas gdy chleba z masłem mam pod dostatkiem. Traktuję to bardzo naturalnie- tak jak każdą inną potrzebę, jedzenie, sen itp.

    Agrumentowanie, że masturbacja jest zła, grzeszna, wyniszczająca, plugawa jest tak samo niedorzeczna, co przesadzanie w drugą stronę, tj. przedkładanie masturbacji nad seks we dwoje, masturbowanie się nałogowe, impulsywne idt.

    Czy nie lepiej znaleźć złoty środek?
    •  
      CommentAuthorPaula
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    Aniu myślę, że problem tkwi w tym, że wiele osób deklarujących proekologiczne nastawienie do życia (czego objawem jest stosowanie npr) ma problem z zaakceptowaniem prostej i fundamentalnej prawdy o tym, że popęd seksualny jest tak naturalną sprawą jak uczucie głodu czy pragnienia. I te osoby, które z jednej strony tak zachwalają npr jako życie w zgodzie z naturą bez mrugnięcia okiem dowodzą, że ujarzmianie własnej natury, sprzeciwianie się potrzebom własnego ciała jest naturalne, mało tego wg nich jest dowodem na wyższość nad tymi zwykłymi marnymi ludzikami, które biedne i nieświadome swej barbarzyńskości ulegają instynktom.

    To tyle. Obiecałam sobie, że więcej nie będę uczestniczyć w ideologiczno-światopoglądowych dyskusjach na tym forum, bo nie widzę w tym sensu i celu.
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    ja sie zgadzam tak ogolnie z Paulą, ngl i Anią(o dziwo, heh)
    wiecej nie komentuję.bo nie widzę sensu.
    swiata nie nawróce.
    i nie chce by swiat nawracal mnie:)
  1.  permalink
    Ja oczywiscie mysle zupelnie inaczej niz Paula i Ania. Grzech jest kategoria silnie zwiazana z konkretnym systemem wartosci i dlatego o nim nie wspominalem. Proponowalem tylko kontakt z kims kto probuje zrezygnowac z masturbacji bo doswiadcza w swoim i nie tylko w swoim zyciu konkretnych jej skutkow i te skutki jednoznacznie ocenia jako negatywne. Z masyrbacja tak jak z wieloma innymi problemami daje sie uporac choc bywa ze sama chec tu nie wystarczy. potrzeba z pewnoscia silnej motywac no i czase troche wiedzy o tym jak sie do tego zabrac.
    Uwaga o uczcie i kanapce z maslem w zasadzie mi odpowiada. Nie chce tu oceniac ludzi ktorzy przed uczta zaspokajaja glod chlebem z maslem albo i bez masla - nie mam nic przeciwko zjadaczom chleba - ale w kazym razie nie nazwalbym tych ktorzy czekaja masochistami.
    Dlaczego mialbys znosci zsanie w zoladku? Moglbym na to odpowiedziec ale wlasnie - musialbym wiedziec co jest dla ciebie wazne, co uwazasz za dobro a co za zlo, co wpisalas w swoja recepte na szczescie a co odrzucasz i takie tam rozne. bez tego jak sadze sie nie da.
    Nie jestem zdeklarowanym zwolennikiem tego co naturalne. Niby dlaczego naturalne mialoby byc dobre czy chocby bezpieczne? W zasadzie najbardziej bolesne, najtrudniejsze do zaakceptowania zachowania moznaby jakos tam uznac za naturalne. Zabojstwo, niewiernosc, ludozerstwo, gwalt nie sa w koncu obce naturze. Jedne z grozniejszych trucizn jakie znamy tez wypada uznac za naturalne, podobnie choroby, kalectwo, eliminowanie jednostek slabszych, slabiej przystosowanych. Naturalne jest ze robie to co mi sie chce ale dla mnie pewna miara czlowieczenstwa jest robienie nie tego co mi sie chce ale tego co chce zrobic, co w wolnosci i swiadomie wybieram.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    Poronienia też są naturalne.
    --
    •  
      CommentAuthorKris
    • CommentTimeOct 31st 2006
     permalink
    Ano.. temat się mocno rozkręcił :) Widać już skrajności i przeciwstawne "obozy" w dyskusji. Faktycznie do porozumienia może trudno dojść. Z racji, że dość ważny fragment mojej wypowiedzi został pominięty, pozwolę sobie przytoczyć ponownie...
    Porównanie do papierosów przyszło mi do głowy tak spontanicznie i jestem świadomy, że mocno kuleje.. dlatego napisałem : "Tak to sobie właśnie przed chwilką naiwnie wytłumaczyłem... "

    I teraz ta końcówka, na którą nikt nie zwrócił na razie uwagi... cytuję zatem ponownie:
    "Masturbacja również może stać się takim czynnikiem uzależniającym, prawda? Tak słyszałem... a wyjść zawsze trudniej niż wpaść..."

    To kolejna wypowiedź, która może wzbudzić trochę kontrowersji, ale ciekaw jestem waszych opinni na ten temat.
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeFeb 14th 2007
     permalink
    Rozmawialiśmy wcześniej tu o środkach plemnikobójczych.
    Używanie środków plemnikobójczych a wynik ciąży
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/query.fcgi?db=pubmed&cmd=Retrieve&dopt=AbstractPlus&list_uids=3341493&query_hl=1&itool=pubmed_DocSum
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.