Śmieszko ... mocno daleko masz męża? Mój jeździ sobie po całej Europie Zachodniej i kurcze z tygodniowych wyjazdów zrobiły sie ostatnio prawie dwa.... i cud będzie jak uda się nam "wstrzelić" w odpowiedni moment...
U nas na szczescie juz koniec rozstan, ale od poczatku malzenstwa dwa razy w roku moj M wyjezdzal na 3 miesiace do Indii. Nie bylo lekko i wy na pewno doskonale o tym wiecie :) okrutny ciezar na sercu zwlaszcza kiedy planuje sie dziecko,..
hej hej:) Widzę że nie jestem sama jeśli chodzi o wyjazdy mężów Ja też mam swojego tylko od piątku do poniedziałkowego poranka ale zawsze jakoś trafia na dni płodne hmm... tak jakoś mi się układały do tej pory te cykle. Chociaż czasem mogło być za późno i właśnie tak mi ginka wytłumaczyła ,że w ciągu tych 10 miesięcy jak się staramy to tylko kilka mogłoby być owocnych. Tak więc trochę się uspokoiłam - w sensie że nie mam się co dołować bo na pewno będziemy mieć kruszyneczkę. Ale humor mi dopisuje dzisiaj i to dlatego min. że strasznie mi ładny wykresik wychodzi jak nigdy. To forum chyba mi szczęście przynosi
ale się jeszcze zdenerwowałam na tego mojego powiedział mi, że nie pojdzie na to badanie, bo nie ma takiej potrzeby i pójdzie dopiero wtedy jak się dowiem czy ze mną wszystko ok
bo uznał, ze jeśli ze mna jest ok, to wtedy zrobi, a jak ze mną coś nie tak, to on nie musi robic badania... no i się uparł...
Myszka jak bedziecie razem to go namowisz.A sama zaniesiesz wiem,ze ciezko idzie to naszym mezczyzna bo Oni sa idealni chociaz Moj zgodzil by sie..... Ale mysle ,ze bedzie dodrze pewnie sie wstydzi....
Myszko to w takim razie podpytaj go dlaczego tak nagle zdanie zmienił? Może jakiś kolega go źle nastwił, powiedział że badanie jest nieprzyjemne albo coś podobnego, no i teraz Tobie mówi, że nie ma potrzeby, że najpierw Ty. Na spokojnie go podpytaj, bo wydaje mi się że ktoś musiał mieć na to wpływ , że nagle zdanie zmienił. Może wytłumacz na czym to badanie polega. A może poproś, że w prezencie urodzinowym chcesz aby zrobił badania
Mój M też na początku miał obiekcje co do tego badania..... wszystko było żle i nie tak... w końcu zrobiłam oczy jak ten kot w butach ze szreka.... a potem sama zaniosłam do lab. ostatnio mu powiedziałam że w marcu trzeba powtórzyć badanie... znowu się wściekał "przecież już robiłem i było dobrze" więc mu powiedziałam że tamte już się nie liczą... pójdzie ;) nie ma wyboru ha ha
Oczywiście nic na siłę, ale wydaje mi się, że nie powinnaś opierać się na domysłach czy się wstydzi czy nie, tylko na spokojie spytać dlaczego zmienił zdanie. A potem delikatnie namówić na badanie
Ha, ja jeszcze mojemu chłopu nie proponowałam badania, ale gdyby do tego doszło, podejrzewam, że będzie sie wściekał przednio Cudowny jest, ale białych fartuchów unika jak ognia i na nic moje całe gadanie. Jak to dobrze, że to my kobiety rodzimy dzieci, oni by zeszli przy pierwszym boleśniejszym okresie, nie mówiąc juz o porodzie!
Myszka, może to zachęci Twojego faceta - powiedz mu, że kompleksowe przebadanie kobiety jest o wiele droższe, więc z reguły dobrzy ginekolodzy radzą rozpoczęcie inwigilacji od partnera.
Myszka, sądzę, że on (i cała chmara innych facetów) wstydzi sie po prostu operacji "pobrania materiału". W sumie nie jest to jakaś super komfortowa sytuacja i ja to rozumiem, ale z drugiej strony do kroćset, czy wszystkie zabiegi którym poddajemy sie my aby tego upragnionego potomka się dorobić, są przyjemne?? Takie hsg na przykład. W życiu tego nie miałam i mam nadzieję że mieć nie będę ale jak się naczytałam różnych historyjek to mi się słabo zrobiło. A przecież to jedno z częstszych badań służących do sprawdzenia drożności jajników...
A czy ktos sie pyta kobiety czy sie ona wstydzi jak jej obcy facet wsadza paluchy w pochwe i wyciska jajniki? Romantycznie bynajmniej nie jest na tym lotniczym fotelu z lampa prosto miedzy rozkraczone nogi. Wezcie mnie nie wkurzajcie bo mi od razu ping-pong wylazi na mysl o facetach i sie mojemu bogu ducha winnemu zaraz dostanie.
Nam na razie ginek nie kazal robic zadnych badan nasienia, ale jakby moj M pisnal, ze sie wstydzi (ludzie trzymajcie mnie!) to bym go chyba smiechem zabila