Tinkerbell, tak, wstawanie na siusiu zazwyczaj zakloca PTC. Gdzies mi sie obilo o oczy, ze pomiedzy wstaniem a pomiarem powinno byc jakies 3-4 godziny. A jak jest u Ciebie to juz Ty musisz wiedziec, poeksperymentowac. Z czasem sie dowiesz. Sa dziewczyny, ktorych PTC bardzo latwo zaklocic (siusiu wlasnie, lampka wina wieczorem). A sa takie, ze byle co ich nie wzrusza (ja np. ). A jesli chodzi o prolaktyne to nie dojdziecie z tym do ladu. Moj gin mowi, ze dc nie ma znaczenia. Natomiast jak sie poczyta co moze zaklocic wynik to mozna go zobie zawyzyc samym tym stresem zeby sie nie stresowac
dera Tak,na czczo,rano (jak wspomniałam najlepiej coś koło 9-tej).Pobierają Ci krew,bierzesz tabletkę (ja dostałam zalecenie na dwie od razu,żeby nie robić powtórnie po 120 min.) i po godzinie pobierają ponownie.Wynik jest w normie,jeśli po podaniu wielokrotność pierwszego (bez obciążenia) wyniku wzrosła o 2 do 5 razy.Jeśli ponad,to jest to hiperprolaktemia czynnościowa,jeśli nie wzrosło lub niewiele (1 do 2 razy),to może być gruczolak (potwierdzenie tylko przez badanie rezonansem).
Konwalijka-dokładnie Człowiek od samego czytania może oszaleć,że o stresie nie wspomnę
sangoire dzięki wielkie za odpowiedź,mój endokrynolog dał mi skierowanie na test MTC 2 punktowy więc chyba pobiorą 2 razy,niestety nie powiedział jak mam się przygotować itd. Ale najpierw zalecił staranka przez 2 miesiące i jak nic z tego nie wyjdzie to mam się zgłosić na ten test. Wolałabym się od razu zbadać i mieć spokój, nie jestem zbyt cierpliwa
dera-nie ma za co W końcu trzeba się wspomagać,szczególnie jeśli lekarze tego nie robią Tak,przy 2 punktowym oznaczą Ci prl zerową a potem po obciążeniu. Można założyć, że gin nie chce Cię denerwować badaniami,ale często my (starankowiczki) mamy na to "nieco" odmienne spojrzenie
Ha-ja też z tych niecierpliwych Dlatego sama zrobiłam sobie pierwsze badania (w przywitaniach jest o tym trochę ).Ponieważ nie wiadomo dlaczego u mnie podwyższony prl,zrobiłam dziś również badania krwi i moczu,żeby dodatkowo wykluczyć problemy nerkowe oraz wątrobowe i jutro z pakiecikiem wędruję do mojego gin i będę go męczyć .
dera doczytałam,że masz problemy z tarczycą.Poczytałaś sobie w ABC wiedzy interpretacje wyników laboratoryjnych? Przy niedoczynności występuje podwyższenie prl (podobnie jak przy chorobach nerek i wątroby).Jednak podstawa to leczyć tarczycę a potem zbijać prl.
dera - ja dodam kilka uwag. Test jeśli wyjdzie jeden to już coś mówi. Ale znam osobiście dziewczynę, której w kilku cyklach nie wyszedł żaden, a urodziła potem dwukrotnie dziecko! Więc testami nie zamartwiaj się.
Poza tym jest parę spraw, które mogą na wynik testu wpłynąć - jak za dużo pijesz, jak zrobisz test z porannego moczu to tak na przykład.
Na pewno tylko z samoobserwacją testy mają sens, same w sobie nie mówią za wiele.
Sangoire współczuje utraty ciąży-poczytałam w przywitaniach-ja też to przeszłam pół roku temu :(. Jeżeli chodzi o badania to mój lekarz także nie chętnie mnie wysyłał bo uważa że dopiero po 3 latach nieudanych prób należałoby się głębiej przyjrzeć problemowi. Tak więc sama chodziłam i nalegałam, w końcu zlecił mi tarczyce i badania ogólne krwi i moczu,tarczyca wyszła w normie więc niby wszystko ok, ale znajoma mi poleciła mi mimo wszystko endokrynologa no to poszłam a ten zlecił usg i okazało się ze mam dużo za małą tarczycę niż przeciętny człowiek a hormony też nie są tak jak powinny być i od maja 2008 biorę leki (Euthyrox).W grudniu endokrynolog przyjrzał się prl i wyszła podwyższona, w marcu być może będę robiła ten test MTC.Ech to taka moja historia
dera Pozbierałam się już dawno po stracie (w końcu 10 lat minęło),ale do dziś mam żal i pretensje do lekarzy,że nie zlecili żadnych badań i stwierdzili,że "może się każdemu przydarzyć" Niby może,nawet bardzo zdrowej osobie,ale jest to jakiś sygnał,że coś może być nie tak.Rozmawiałyśmy o tym z endo (Ona też kiedyś poroniła) i stwierdziła,że powinno się w jakiś czas po przeprowadzić szczegółowe badania,nawet jeśli człowiek wydaje się zdrowy. Cóż-wniosek jest taki,że najlepiej być upartym i dociekliwym. Masz może wyniki tych badań hormonalnych? Z chęcią się zapoznam,jeśli to nie problem.W każdym razie trzeba wierzyć,że będzie dobrze i też się u nas zaplusuje na cyklu
talka-dokładnie to dostałam w odpowiedzi przy wypisie ze szpitala od pana ordynatora Jedyne badanie,które miałam to na konflikt serologiczny (mój szanowny małżonek nie miał jeszcze robionej nigdy grupy krwi ) i podstawowe morfologia,ob i HcG-to wszystko.
sangoire mam wyniki,jak będę w domku to je podam. Mi też tak tłumaczyli że to się po prostu zdarza i ponoć co druga ciąża tak się kończy. Mojej koleżance-poroniła w styczniu-w szpitalu kazali czekać tydzień na zabieg bo nie było wolnych miejsc ponoć robią po kilka zabiegów dziennie, normalnie szok.
Też tak myślę że nadzieję trzeba mieć i nie należy się poddawać.
Wstyd się przyznać ale ja nie znałam swojej grupy krwi, mój małżonek to już od dawien dawna wiedział bo oddaje krew i w końcu mnie przycisnął to zrobiłam
dera Prawdziwy szok z tą znajomą Mnie by chyba szlag trafił po czymś takim... A to,że się często zdarza tym bardziej powinno być dla lekarzy sygnałem,że coś się dzieje i to już na większą skalę...Bo nie można tego raczej nazwać normalnym zjawiskiem-przynajmniej jak dla mnie
no właśnie, moim zdaniem jak przychodzi kobitka do swojego gina i mówi że stara się o dzidzie to sami powinni od razu kierować na podstawowe badania-chociażby krew,mocz i hormony tarczycy itd.
Co do poronień to mi lekarz powiedział jeszcze coś takiego że kobiety ronią od lat, tylko kiedyś dużo później dowiadywały się że są w ciąży więc jak poroniły to nawet nie wiedziały o tym i uznawały to po prostu za spóźnioną miesiączkę, ale i tak uważam że lekarze powinni się temu przyjrzeć,dla mnie to też nie jest normalne zjawisko
Oczywiście,że poronienia były zawsze,ale tym bardziej teraz,kiedy dostęp do badań i postęp medycyny jest znaczny,powinno się zalecać choćby podstawy. Niestety tak nie jest (a może raczej bywa rzadko).Moja śwp.prababcia zawsze mówiła,że aby mieć coś dobrze zrobione,trzeba się tym zająć samemu.Gdyby nie nalegała (w wieku 98 lat w pełni sił!)na zrobienie badań,nie dowiedziałaby się,że ma czerniaka i to już dość zaawansowanego niestety. Ja dziś będę przyciskać gina na pełne możliwe badania,jakie jeszcze mogę wykonać,póki jestem w Polsce.Niestety czas ucieka i wiekowo i do wyjazdu
No-dość zrzędzenia kobitki-dziś tłusty czwartek,więc stawiam pączki na poprawę humoru
Talka Z moją grupą to w ogóle numery były Moja mama ma ARH+, mój tata ABRH+ a ja minusową zerówkę Trzykrotnie mi sprawdzali,bo taka kombinacja zdarza się bardzo,bardzo rzadko,chociaż jest możliwa.Gdyby nie mój charakterek ojca i podobieństwa dość charakterystyczne,można by w pierwszej chwili posądzić moją mamę o skoki w bok
Sangoire - pod względem czynnika Rh jest to możliwe. Co do grupy AB0... z moich informacji wynika, że nie jest to możliwe. Ale możliwe jest, że u ojca wystąpiła jakaś nietypowa sytuacja, skoro to sprawdzano, to pewnie wiedzą, o co chodzi. Normalnie jest tak, że osobnik o grupie AB daje albo A albo B. Może doszło do spontanicznej mutacji wyłączającej jeden z alleli - jest to możliwe, chociaż bardzo rzadkie. Ale w kocńu same grupy też w taki sposób powstały, więc na pewno jest to możliwe.
A co do poronień, okazuje się, że około 50-60% zarodków powinno i jest usuwane, często bez implantacji. Nawet, jeśli nie istnieje żaden problem. Tutaj lekarze mieli rację, mówiąc, że może to tego typu przypadek. Ale - skąd mogli to wiedzieć bez badań?! W końcu poza tymi przypadkami istnieje wiele, gdzie poronienie "zdrowego" zarodka wywołane było innymi przyczynami! A to druga strona medalu. Lekarze mogli powiedzieć, że tak mogło się po prostu stać, i mogli mieć rację, ale powinni koniecznie przeprowadzić badania, aby wykluczyć ewentualne inne możliwości. Kompletne niechciejstwo z ich strony i aż nóż się w kieszeni otwiera!
Aniu Dokładnie tak powiedzieli mamie w laboratorium-wystąpiła prawdopodobnie spontaniczna mutacja
W moim przypadku zarodek był widoczny na usg,doszło do implantacji,ale też i było widoczne z jednej strony odklejanie się kosmówki...Po usg trafiłam do szpitala,niestety już z krwawieniem i niestety w trakcie poronienia.I badań,zaleceń zero
Sangoire, nie moge znalezc wieku poronionej ciazy. Chcialam tylko napisac, ze w wiekszosci poronien nie da sie ustalic przyczyny. Wiekszosc badan histopatologicznych stwierdza, ze rzeczywiscie byla ciaza. I tyle.
Konwalijka wiek około 8 tydzień,ale mogło być później-niestety pamięć już zawodzi,tym bardziej,że chciałam zapomnieć. Racja,ciężko ustalić przyczyny poronienia,ale gin mógłby chociaż zasugerować jakieś podstawowe badania już po-tylko podstawowe.
Czytałam na wielu forach o straconych ciążach i to wielokrotnie,gdzie gin nie zalecił badań hormonalnych w połączeniu z ogólnymi,co dałoby jakikolwiek obraz tego,co się tam w środku może dziać.To w połączeniu z UGS,wywiadem oszczędziłoby wielu rozczarowań i łez. Nie proponuje się też najczęściej npr,co może mieć również niebagatelne znaczenie w poznaniu samej siebie i być naprawdę niezłym wskaźnikiem a do tego tanim,prostym i bezbolesnym. Jak już wspomniałam,rozumiem lekarzy-nie chcą niepotrzebnie stresować i nakręcać pacjentki,ale jeśli już się coś przydarzyło,warto by się temu bliżej przyjrzeć-dla spokoju wszystkich zainteresowanych.Nie od razu z ciężką artylerią,ale minimum podstawy.
Spoko nie marudzisz sangoire, nie jedna z nas przez to przeszła i dobrze o tym pogadać. U mnie też było widać zarodek i bijące serduszko też było,miałam silne bóle brzucha ale mój gin cały czas twierdził że to normalka bo mam tyłozgięcie macicy a w 14tyg okazało się że ciąża obumarła i zatrzymała się na 9 tyg Badanie histopatologiczne faktycznie potwierdziło ciąże i coś ponoć napisali o zakażeniu-piszę ponoć bo napisali po łacinie i tak mi przetłumaczył to lekarz. Potem zlecił mi badanie na cytomegalię i na listeriozę, toksoplazmozę, które nic nie wykazały.
A co do tłustego czwartku to ja stawiam faworki :-), właśnie kupiłam, mniam mniam
hej mi w wyniku histopatologii po poronieniu napisano, że brak wykładników ciąży - nie mam pojęcia, dlaczego tak się skończyło... ale nos do góry i trzeba myśleć optymistycznie
Nie Sangoire, ja nie uwazam, ze marudzisz. Nawet nie wiem co ja bym zrobila gdybym stracila dziecko. Ja tez bym sie spodziewala jakiejs reakcji lekarza. Ale obiektywnie rzecz biorac najprawdopodobniej nic nie stracilas. Nic bys sie nie dowiedziala.
NPR właściwie nikomu się nie proponuje w żadnej sytuacji. Zdarza się zachęta do pomiaru temperatury pod pachą itp. Częściej niż bezpłatną domową samoobserwację zaleca się drogie testy owulacyjne.
Mnie się NPR (a raczej jego kontynuację) zaproponowało (-> zaleciło-> zażądało) w sytuacji ustalenia dnia rozpoczęcia zażywania duphastonu. Dostałam receptę pod warunkiem, że będę kontynuować obserwacje i wezmę D.w 7dmym dniu wyższych temperatur.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Hmm mnie nigdy nie proponowano wręcz zawsze odradzano,zetknęłam się trochę z npr w szkole i na kursach przedmałżeńskich ale jakoś nie zainteresowałam się tym bliżej. Dopiero teraz zaczęłam więcej czytać na ten temat,cóż może dojrzałam....A szkoda że nie nie zachęca się młodych kobiet do samoobserwacji tylko od razu przepisuje hurtowo pigułki-tak było u mnie
Amazonka-w ósmej klasie szkole podstawowej miałam jakieś szczątki kursu,gdyż moja wychowawczyni się przejęła po tym jak jedna z dziewczyn zaszła w ciąże i postanowiła omówić z nami metodę Roeztera i sprowadziła dwie panie,które prowadziły wykłady na temat npr-nie pamiętam już nawet co było na tych wykładach bo to było przecież baaaardzo dawno temu :-). Po kursie koledzy z klasy mieli ubaw i rysowali wykresy dziewczyn na tablicy, dzieciaki.
Na kursach przedmałżeńskich mieliśmy kilka zajęć z npr, instruktorka dała każdej parze książeczkę z przykładowymi wykresami ( gdzieś go zgubiłam) i dostaliśmy zadanie domowe-badać swoje cykle, obserwować się i mierzyć tempkę. Potem omawialiśmy indywidualnie z instruktorką. Zwróciła mi wówczas uwagę na moje zębate wykresy i krótkie miesiączki i spytała czy mam problemy z tarczycą. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam,ok rok później się dowiedziałam o niedoczynności. Gdybym się przyjrzała temu wcześniej to wcześniej rozpoczęłabym leczenie. Nie mogę powiedzieć ze były one na niskim poziomie, po prostu jakoś tak wyszło. Do tego gin mi powiedział :a po co to pani,ma pani regularne cykle i wystarczy że będziecie z mężem "pracować" 3 dni przed 14dc i 3 dni po
Naprawdę miałaś szczęście, że spotkałaś się z tymi instruktorkami. A gin to poza kalendarzykiem świata nie widzi? wrrrr... Dzięki samoobserwacji miałaś szansę na wcześniejsze wykrycie choroby i leczenie, gdyby tylko je zobaczył gin-endo. 90% woli je zlekceważyć. :-(
Mój gin nie demonizuje tabletek, ale z zadowoleniem obejrzał moje wykresy i polecił skrzętnie mierzyć dalej. Wcześniej nie proponował niczego, bo widziałam się z nim dość dawno i polecenie brzmiało - wyluzować się :)
zrobilam prolaktyne mam 13-14 - taki wynik w 21 dniu cyklu.
Ogolnie cykle mam 23,24 dni a ten chyba przez nerwy sie przedluza bo mam 30 dzien cyklu okresu brak. Dzisiejszy test wykazal ze w ciazy nie jestem. Od ostatniego stosunku minelo 16 dni wiec test sie nie myli.
Mam luteine w domu i zastanawiam sie czy zaczac ja brac bo jak pojde do lekarza to tak czy tak mi ja przepisze. Moge tak zaczac brac bez konsultacji??
Kameleonka, twoje cykle były dość mocno krótkie - powiedziałabym, że może za krótkie. Bez samoobserwacji czy odpowiednich badań nie możesz powiedzieć nawet, czy były owulacyjne, kiedy następował skok. Teraźniejszy cykl - 30 dni, nie oznacza niczego strasznego, taka długość jest normalna, nawet bliższa "podręcznikowej średniej" niż 23 dni. Samo w sobie nie stanowi powodu do obawy.
Skąd nagła zmiana? Nie możemy tego wiedzieć. Wizyta u lekarza jest wskazana, bo jest parę problemów medycznych, które mogą zakłócić cykle. Ale nie oznacza to że na pewno u ciebie dzieje się coś złego, jedynie warto wykluczyć taką możliwość (ryzyko nie wydaje mi się duże, ale lekarzem nie jestem). Lekarz może uznać, że powinnaś poczekać jeszcze kilka dni lub przyjąć leki na wywołanie okresu - być może luteinę. Na moje oko powinnaś poczekać z suplementacją hormonów jeszcze z tydzień. Warto rozpocząć pomiary temperatury i obserwacje szyjki / śluzu, żeby mieć jakiekolwiek informacje o twoim organizmie.