Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Miałam to w domyśle stawiając cudzysłów. Ale tak jak napisałaś to temat rzeka, a wiadomo też, że medal ma zawsze dwie strony. Tak jak często można spotkać na porodówkach bezdusznych służbistów/służbistki, tak często pewnie spotyka sie "wszystkowiedzące" rodzące, które chcą o wszystkim decydować samodzielnie. A czy ja wiem czy da się w 100% i rodzić i odbierać własny poród jednocześnie?
Ale może to jednak zależy od rozmiaru nacięcia/pęknięcia? Bo może przy większej ilości szwów te nierozpuszczalne są konieczne???
A ja uważam, że gdyby kobietom zaufać, ich intuicji i naturze, to porody wcale nie byłyby aż taaaakie okropne. Lew czy sarna nie ma żadnej wiedzy jak rodzić, a rodzą. Przepraszam za porównanie, ale wkurza mnie częste podejście położnych i lekarzy: traktuje się kobietę jak niedorozwiniętą i chorą , robiąc wszystko za nią, często w pośpiechu, bo następna czeka w kolejce. Uważam, że traci się przez to pewność siebie, a już zdania szantażujące typu : "No jak Pani chce, ale chyba chce pani by dziecko było zdrowe".... i tu pies jest pogrzebany. Taki tekst robi swoje, kobieta głupieje i godzi się na wszystko.
Dajecie sobie wmawiać, że to lekarz wie lepiej, a poród jest śmiertelnym zagrożeniem. Takie podejście to najkrótsza droga do ubezwłasnowolnienia w takiej ważnej chwili, jaką są narodziny dziecka
*penny* Mogę poprosić o szwy rozpuszczalne w przypadku nacięcia? Nie chcę by po porodzie położona mi je ściągała..
Mam wrażenie, że nadinterpretujesz część dyskusji. Popadanie w skrajności też niczemu nie służy.
W przeciwnym razie sama zdecydowałabyś się na poród na łonie natury w domu etc.
W przeciwnym razie sama zdecydowałabyś się na poród na łonie natury w domu
Tak na marginesie, bo mi się przypomniało coś: mojego kolegę, jego mama urodziła na łące, jakieś 2o pare lat temu
hydrozagadka: całkowicie bezwolne i pozbawione refleksji poddanie się rutynowym szpitalnym procedurom
To właśnie postrzegam jako nadinterpretację. Chyba, że faktycznie w którejś z wcześniejszych wypowiedzi dostrzegłaś aż tak dalece idącą spolegliwość.
Nie mam zaufania do lekarzy, ale brak wiedzy na tak szeroki temat spowoduje, że będę wierzyła, że wszystko co robią i ze mną i z dzieckiem jest słuszne i konieczne...a niestety często tak nie jest...
To właśnie postrzegam jako nadinterpretację. Chyba, że faktycznie w którejś z wcześniejszych wypowiedzi dostrzegłaś aż tak dalece idącą spolegliwość.
Z czego to wynika? Może z niewiedzy, może z tego, że kobiety uwielbiają straszyć się nawzajem?
Mnie jedynie chodzi o to, że jeżeli decydujemy się na opiekę szpitalną, nie możemy oczekiwać, że będą jedynie wykonawcami naszej woli, bo na to żaden lekarz ani położna przypuszczam sobie nie pozwoli.
ylko odnoszę wrażenie, że w takich przypadkach próba egzekwowania swoich praw vs. beznadziejny personel, kończy się nawet przy najlepszych chęciach porażką.
Tylko piszę jakie są realia, może wojującym uda się to zmienić. Mam nadzieje. Ja tam jestem w opcji peace,love&rock&roll.
Ja jestem raczej z tych merytorycznie podchodzących do zagadnień ze mną związanych, niemniej z uwagi na nadmienioną w poprzednim poście opcję peace skargi i awantury odpuszczam. Niekoniecznie ze strachu.
Czy chodziło Ci o skargi i awantury z lekarzami
Ale co to właściwie znaczy, że nawet jeśli wiesz, że coś nie jest dla ciebie dobre, to odpuszczasz dla świętego spokoju? Dlaczego?
Chodziło mi raczej o następne pokolenia rodzących. Chyba za słówka się próbujemy łapać.
Nie musi to od razu oznaczać wszczynania wojen i kłótni
i o peace&love także. A o dbaniu o swój i mojej rodziny dobrze pojęty interes NA BIEŻĄCO też już napisałam Koleżanka ostatnio złożyła skargę na lekarza
Akurat tutaj miałam na myśli i to mnie nie postawi w najlepszym świetle, że w takich przypadkach jednorazowych (dla mnie bo dwa porody szału ni robią) nie jestem społecznicą. Raczej dbam wyłącznie o swój interes