Zyziu, okłady z lodu i uniesienie nogi do góry. Lód trzymasz na nodze (przez ścierkę albo pieluszkę) do momentu gdy skóra zrobi się czerwona albo gdy zacznie podszczypywać. Powtarzaj kilka razy dziennie. Kobieto, uważaj na siebie!!
Voltarenu nie można w ciąży jest na ulotce jak byk!
Proponuję okłady z zimnej wody, boli pewnie dlatego że naciągnęłaś sobie jakieś ścięgno, powinno przejść w ciągu 2-3 dni. Uważaj na siebie i Maluchy !!!
U mnie wczoraj wizyta z ostatnim USG : Moje Szczęście jest długie a chudeeeee.... Po kości udowej to 38 tydz a po brzuszku 37 tydz więc spoko loko!!! Waga Małego 2820g (dziś jest mój 37 tydz i 3 d ). Tak więc nie zapowiada się jednak kolos i mi ulżyło bo łatwiej go urodzę, niestety ma Bidulek szalik z pępowinki, ale się nie martwię na zapas bo ponoć co drugie dziecko tak ma.
Tak czy owak ja się nastawiam na poród 4-5 maja, chyba że mnie coś wcześniej weźmie czego nie wykluczam,
Szyjka na razie średnio wysoko, zamknięta, lekko rozpulchniona. Minimalnie skrócona. Łożysko II st dojrzałości więc w normie. To tyle.
aga, ja zobaczyłam moje maluchy z bijącymi serduszkami dokładnie w 6 tygodniu i 3 dniu, każdy miał caaałe 4 mm :D a tydzien wcześniej w szpitalu widzieli tylko ciałko żółte, jeszcze bez widocznych zarodków :]
Jak juz poinformowała was Aine moja córeczka urodziła się 10.04.2010r ma 3590g,59cm,10 pkt w skali Apgar. Urodziłam 8 godzin po terminie :)) ale mała ma wyczucie czasu :)))
A jak było..... O 2.55 w nocy z piątku na sobote odeszły mi wody (czyste) i miałam skurcze juz dośc silne, o 3.30 byliśmy w szpitalu, pierwsze wypełnianie papierów a potem na salę porodową. Poród mieliśmy rodzinny, mój mąż cały czas ze mną był. O 4 nad ranem podłaczyli mi KTG i tak przez ok poł godziny był zapisik a wczesniej mnie zbadali, mialam juz 7 cm rozwarcia i juz mnie bołało nieżle. NIestety wtedy z zapisu okzało się po jakims czasie ze małej spada tętno i spada i tak do 60, zawołali lekarza a mnie załozyli wenflon w razie czego gdyby tzreba było robic cesarke, lekarz powiedział ze daje kilka munut i jak sie nie zmieni to jedziemy na cesarkę, ale mała nagle iodezwala sie i tętno wróciło do normy i juz do konca było ksążkowe !!! Po zapisie zaczełam swoje marsze po sali porodowej, a potem wybrałam się pod prysznic gdzie mój M polewał mnie po plecach i po brzuchu wodą a po każdym skurczy mierzył tętno małej. Po siedzeniu pod prysznicem gdzie oczywiscie oodychałam jak mnie na skzoe rodzenia uczyli (bardzo pomaga kontrolowany oddech) kazali mi sie położyc na łóżko i zacząc przec, i zaczełam ale niestety mała gdzieś mi uciskała na tętnice lub żyły i dwa razy miałam taki odlot że myslałam ze zemdleje, cały pokój wirował mi dookoła. Położna która była ze mną powiedziała ze musze wstac i pochodzic i dotlenic sie, wiec zaczełam chodzic i przy kazdym skurczy przykucałam i parłam i to mi bardzo pomagało, pozycja leżąca do parcia niestety dla mnie nie była dobra a wręcz najgorsza z mozliwych. I tak to trwało do godziny 7, o 7 zmienił się personel i lekarz drugi zadecydował że jak się nic nie zmieni to maja mi podlaczyc kroplówkę no i nie zmieniło się i m podlaczyli mi gdzies kolo 7.30 a o 8.05 urodziła się moja córeczka. Połozyli mi ją na brzuszku (do mie pleckami) a mała juz krzyczała w niebogłosy !!!! Tata przecinał pępowinkę. Potem mała wzięli do kącika maluszka i tam zbadali a potem przyniosła ja doktorka pokazać, kazała mi zobaczyc na dupię ze to dziewczynka i na rączkę ze ma juz założona obroczkę z dobrymi danymi, potem ja znowu zabrali i badali (chyba to w 5 min życia sie bada a potem jeszcze w 10 min tez) a potem znowu przyniesli i wtedy to juz płakałam jak bóbr, ze szczęscia :))) Potem ją wzieli a ja musiałam urodzic łożysko (jakie ono było strasznie duze, chyba z 1,5 kg miesa) a potem połozna mi zaczeła szyc. Szwy w środku nie bolały wogóle mnie ale te na zewnatrz strasznie bolały. Następnie lezałam jeszce na tej sali przez dwie godziny a mała probowała juz jesc z cycusia a ja starałam się ja dobrze przystawic, ciezko nam to szlo ale troche jej wykapałam siary na usteczka. Musze jeszce dodac ze nieoceniona była pomoc mojego męża, cały czas przy mnie był, nie musiałam sie obawiac ze nagle spanikuje i ze wbedzie chcial wyjsc ze sali, nie wypytywał głupio czy bardzo boli ale powtarzal ciągle że dobrze sobie radzę, ze jest ze mnie dumny i to bardzo, to dodawało mi otuchy !!!! Wiem ze moge na nim polegać.....dziekuje Paweł.....
jak u Was jest z kawą ???? w poprzedniej ciąży miałam kawo wstręt a teraz ciągnie mnie do małej słabej kawki z dużą ilością mleka - chyba nie powinno zaszkodzić?
Ja w każdej ciąży miałam kawo wstręt przez pierwsze miechy , więc nie pomogę ale jak Ci smakuje to chyba nai zaszkodzi, niektóre laski piją od początku do końca i nic nie jest.
ja pije kawke naturalna :] i przez nia się wygrzałam własnie ostatnio hehe ale na poczatku mnie odrzucalo od niej :] potem jak przeszly mdlosci to zaczelam pic :] mi gin mowila, ze mozna jedna pic na dzien, lepsze to niz mega zaparcia trwajace kilka dni :] ja teraz glownie po to ja pije :P
W poprzednich ciążach po kawie sypanej mnie mdliło. Teraz zupełnie nic się nie dzieje. Piję tylko że słabszą i najczęściej z mlekiem. Ta ciaża jest inna... w poprzednich szybko się czułam ciążowo i mdliło muliło i wstręt zapachowy i ogólnie czułam sie inaczej. Teraz może raz mnie zemdliło w autobusie i wcale nie czuje się ciażowo. Jedynie co to ciśnie mnie brzuch czasami jak na @, jest taki ciężki i dziwny
A właśnie mnie teraz krocze pobolewa - ale dzwoniłam do ginki w innej sprawie i zapytałam przy okazji - ale ponoć tak może być - pytała tylko czy przy tym brzuch nie boli - ale nic mnie nie boli. Agunia a Ty w którym tyg jesteś bo nie widze suwaczka??
Ja kawe rozpuszczalna pije 1 na 2 dni, bez mleka, slodzona, taka z 1 lyzeczki. wlasnie na zaparcia ja stosuje bo dziala bezblednie :) wg badan wieksza dawka moze podwyzszac ryzyko poronienia ale to byly dawki kilku filizanek dziennie
dziewczyny podczytuję Was tak od jakiegoś czasu, tylko nie chcialam sie wcinać ;) ale dołączę sie do Was, a co! moze nie jako nowa-stara ciężaróweczka ale bardziej stara-nowa :)
Aga ja też byłam tym razem u gina dopiero po skończonym 6tc, po co sie stresowac że jeszcze nie widać maluszka.... pobolewanie krocza miałam w pierwszej ciąży, coś jakby mnie szyjka bolala w środku. Tym razem w 5tc miałam bardzo silne bóle jelit, bardzo mocny skórcz, praktycznie jakoś tak na wysokości kości łonowej/pęcherza, też promieniowalo to jak od szyjki, ale zdecydowanie były to jelita, a ile sie nadenerwowałam to moje... Wszystkim dziewczynom na początku ciąży bardzo gratuluję i zyczę dużo spokoju i dobrego samopoczucia :)
ja na samiutkim poczatku mialam tez takie bole ale w pochwie, kłucia takie, a teraz takie kłucia w odbycie mam, to normalne? zaznaczam ze zaparc nie mam zadnych, hemoroidow poki co tez nie, wiec skad to sie moze brac?
:) wiesz w oknie idzie wpisać ale co z tego jak go nie widać hehe No trudno - narazie będę bez ciążowego suwaka - ale może i dobrze bo moje dzieci nie wiedzą i dopóki im nie powiemy to nie chcę by dowiedzieli się np zaglądając mi przez ramię
Ja o teraz piję kawusię codziennie rano z dużą ilością mleka właśnie jak latte, bo z ekspresu ale np po południu mi kawa już nie wchodzi, i to chyba nie zaszkodzi. Ale wiecie co nie wiem jak to robią w moim szpitalu i czy w waszych też, u mnie najlepszą zbożówkę robią właśnie w szpitalu, nigdzie takiej nie piłam. Po prostu super mniam.......
Hmm u nas w szpitalu nie ma kawy. Jest wstrętna herbata. Ogólnie jedzenie jest wstrętne... Śniadanie to miseczka zupy mlecznej - mleko plus np 3 kluski do tego to jest słone i 2-3 kromeczki kawiarki z cm masła ... Gdyby nie jedzenie z domu to tam idzie schudnąć w trybie błyskawicznym
hehe u nas tez kawe w szpitalu serwuja taka jak na koloniach czy wczasach-tak mi sie kojarzy :] a sniadania mega szybko po 7, obiad o 12 a kolacja o 16 haha :D no ja to w ogole sie niczego nie najem w szpitalu bo nie jem miesa a tu nagminnie serwuja jakies mielonki, szynki i inne tego typu badziewia :P wiec maz musial mi dostarczac prowiantu do szpitalnej lodowki :]
Zyziaczkowo to u nas byś mogła jeść :/ Mięso jest czasami na obiad ale i nie codziennie Ale ilość jedzenia pewnie by Cię nie zadowoliła. Moja córa jak zobaczyła kilka razy co dają jeść to sama stwierdziła że "umarnęłaby" z głodu
Melduję się już po :-) Hania urodziła się w poniedziałek, 12.04., 3590 g i 56 cm :-) Poród szybki i bezproblemowy w świetnym szpitalu - zdecydowaliśmy się jechać 80 km i uważam, że naprawdę było warto (wbrew całej rodzinie, która strasznie histeryzowała, zupełnie jakby porody naprawdę wyglądały, jak w filmach ;-)). Jesteśmy w domu, Mała jest grzeczna jak aniołek, jak trochę odpoczniemy, to wrzucę jakąś relację :-) P.S. Wkleiłam fotkę na Naszych Dzidziach :-)
czesc dziewczyny. jestem w 17 tygodniu ciazy, chcialabym zaczac uzywac kremu na rozstepy ale nie wiem ktory jest najlepszy. prosze napiszcie co stowalyscie i czy jestescie zadowolone. dzieki.
13 lat temu używałam Fissana to była pierwsza ciaża i mam masę rozstępów po niej - uda, pupa, cycuchy. w ciaży z snem nie używałam nic - jakoś nawet o tym nie myślałam i zrobił mi się 1 na brzuchu. Potem też nie smarowałam niczym, chyba ze skóra robiła sie mocno sucha (np w szpitalu) to jakiś balsam Rozstępów nowych brak
Wg mnie warto smarowac wczesnie zeby przygotowac skore ale jesli geny "przewiduja" rozstepy to mozna tylko zmniejszyc zniszczenia i zredukowac te ktore sie zrobia. Ja uzywa musteli od poczatku, potem dodalam do niej oliwke. Jak trafilam do szpitala i nie chcialam masowac za mocno brzucha mustela (rozprowadza sie ok ale jest malo lejaca) i ciapkac sie oliwka to uzywalam kupionego przypadkiem przez emka rossmanowego balsamu na rozstepy babydream. Jak na razie sie spisuja te specyfiki a mialam 2 tyg przerwy od smarowania w szpitalu.
ja ziajkę używałam z oliwką w pierwszej ciąży, ale ziajkę to w zasadzie chyba z 3 tyg. To fakt ze decydujący głos mają geny, jak juz ktoś ma skłonności to chyba nie ma zmiłuj... ale warto się smarowac choćby żeby zapobiec swędzeniu jak już skora naciągnie się mocno. Teraz uzywam Pharmaceris (ale tylko dlatego ze dostałam) na zmianę z czerwonym balsamem garniera, bo dla mojej suchej skóry to najlepszy balsam z mozliwych
garnier jest super :) a pharmaceris moja kolezanka bardzo chwalila Newstar nie takie wazne czym bo tutaj dobierz sobie cos co ci wygodnie kupic i popatrz ile chcesz na to wydac. Wazne zeby regularnie i wczesnie smarowac, no i dodatkowo lepiej uwazac na nadmierne skoki wagi bo to zawsze szybsze i mocniejsze rozciaganie i trudniej skorze zniesc(tylko tutaj tez pewnie od genow i gromadzenia wody zalezy ile sie przybiera na wadze i jak szybko).
Dokładnie. To wszystko geny, a dokładnie stopień elastyczności skóry. Jeśli przed ciążą skóra nie była elastyczna, a wysuszona i wymęczona, to nawet najdroższy kremik nie pomoże. Najważniesze to regularne smarowanie (dokładniej masowanie/bo to bardzo dobrze uelastycznia skórę) No Aine ma rację można dzieki temu chociaż zmniejszyć rozstępy, ale to wszystko zależy od genów i elastyczności skóry. Ja w pierwszej ciąży smarowałam się regularnie mustellą a przed ciążą byłam aktywna fizycznie i mam pełno rozstępów. Nie są jakieś głebokie i wielkie, ale jest ich dużo. Zobacz na co Cię stać i kup ten najbardziej dostępny i przyjazny dla Ciebie :)
No to fakt ja już też wcześniej pisałam co używałam i co teraz używam i wg mnie to tak jak dziewczyny pisza sprawa indywidualna. A co do jedzenia szpitalnego to mój brat widział kiedyś obiad i stwierdził że to chyba przekąska była bo dali zupę - lurę z pulpetem. On się pyta czy to już wszystko? a baba go zmierzyła i poszła nie powiedziawszy słowa. Myślałam ze go uduszę, ale on tak ma....hihihi musi zjeść żeby żyć..
u nas kawa też najlepsza na świecie :))) ale mi to w szpitalu wszystko smakowało, albo adrenalina zmienila mi smaki albo byłam faktycznie tak wyglodzona, bo ostatni posiłek zjadlam w poniedzialek o 15, potem zaczeły sączyć sie wody więc o 19 pojechalam do szpitala, tam już "nie załapałam się" na kolacje, a rano jak wzięli mnie na ktg to już zostawili na porodowce i zabronili jeść bo to juz poród. A że rodzilam kolejne 10h... tak wiec jak przed 20 we wtorek przywieźli mnie na moją sale po wszystkim i zobaczylam suchą bulke z kolacji, to była to najpyszniejsza bulka jaka jadlam :) chociaz pamiętam ze jak nigdy smakowala mi zupa mleczna z makaronem :/ albo kasza z jakimś mięsem przypominającym żolądki...:/ teraz bym tego nie tknela!