Generalnie to chyba jest tak,że jak jesteś na L4 to teoretycznie masz jakiś powód bo jest jakieś ryzyko związane z ciążą, gdzie wysiłek mógłby zaszkodzić. Mój gin powiedział,że wystawi mi zaświadczenie do szkoły rodzenia z adnotacją,że nie mogę ćwiczyć i dodał,że to co będę robiła podczas zajęć to moja sprawa... My same w końcu wiemy z jakiego powodu jesteśmy na L4... Po prostu widać,że jak jesteś na zwolnieniu to lekarz nie może Ci oficjalnie pozwolić na wysiłek....
A ja od mojego gina dostałam pozwolenie na ćwiczenia w szkole rodzenia. Tylko miałam uważać i się nie przemęczać. Zresztą u mnie na zajęciach były tylko ćwiczenia pokazowe jakie można wykonywać a nie zajęcia takie jak w klubach fitness. A samo chodzenie do szkoły rodzenia polecam można się dużo dowiedzieć i nie trzeba wykonywać ćwiczeń jeżeli się ktoś źle czuje lub nie ma ochoty.
Jak byłam z Tomkiem w ciąży na zwolnieniu byłam od 4 miesiąca (najpierw grypa żołądkowa, a potem plamienia). Do szkoły rodzenia chodziłam i ćwiczenia wykonywałam. Zapytałam jedynie mojego lekarza, czy mogę ćwiczyć. Żadnego zaświadczenia nie potrzebowałam, ale może od 2008 coś się zmieniło? Nie wiem.
Byłam u lekarza. Ogólnie wszystko jest ok, jedynie z ta tarczycą jest problem bo prawdopodobnie mam niedoczynność. Jutro jadę powtórzyć wszystkie badania (TSH, fT3, fT4). Piątkowe wyniki ft3 4,46 (norma 3,1-6,8) ft4 12,81 (norma 12-22). Maluszek na usg tak się wiercił, że lekarz w żaden sposób nie mógł uchwycić jego noska (jakieś badanie genetyczne), mówił do niego, pukał i nic. Małe tak się obracało, żeby tylko buzi nie pokazać. Może następnym razem się uda. Następna wizyta 23 marca O i jeszcze słyszałam serduszko. Gdy byłam w pierwszej ciąży w gabinecie nie było takich cudownych urządzeń
W szkole, do ktorej sie zapisalam (nie wiem czy tak jest wszedzie, ale podejrzewam, ze tak) zajecia skladaja sie z cwiczen przygotowujacych cialo do porodu oraz z wykladow. Zeby moc brac udzial w cwiczeniach (badz co badz) fizycznych trzeba doniesc podpisane przez lekarza zaswiadczenie o braku przeciwwskazan do wykonywania tych cwiczen. Moj lekarz powiedzial, ze jesli bede na zwolnieniu nie bedzie mogl mi takiego zezwolenia podpisac, chociazby ze wzgledu na ewentualna kontrole z ZUSu. Jest to dla mnie calkiem logiczne. Niestety spotkalam sie z kilkoma historiami o kontrolowaniu ciezarnych przebywajacych na zwolnieniu przez ZUS. Nie sadze, zeby w szkole rodzenia byly zajecia podobne do tych w fitness klubach Pewnie chodzi raczej o wzmacnianie miesni, moze rozciaganie... Za pare tygodni bede mogla sie dopiero powymadrzac ;-)
Stokrotka, chodizlo pewnie o tzw genetyczne usg, na ktorym doktorek sprawdza przeziernosc karkowa i obecnosc kosci nosowej. Z tego co sie orientuje ma na celu wykluczenie wad genetycznych (zespolu Downa). Ale spoko loko, nastepnym razem pewnie tez bedzie mogl to sprawdzic. Ja pamietam, ze moja kropka tez sie wtedy strasznie wiercila i lezalam taka rozkraczona i lezalam i myslalam, ze sie nie doczekam konca tego badania ;-))))))) Skubane te nasze male :-))))
Gatta, a jeśli nie zwolnienie, to może jakaś poważna rozmowa z szefową? Tzn. nie wiem, jaką masz szefową, ale może ona po prostu widząc, że "dajesz radę" uważa, że jest ok tak, jak jest? U mnie w pracy też był taki moment, że chciano mi dołożyć obowiązków, to był koniec 5 miesiąca, ja czułam się świetnie, normalnie pracowałam cały czas. Ale nie chciałam zobowiązywać się nie wiedząc, jak długo będę jeszcze tak dobrze się czuć. Wtedy po prostu poszłam do mojego szefa, powiedziałam jak jest, że chcę pracować, ale muszę sobie rozsądnie tę pracę dawkować, bo inaczej szybko się męczę. Zrozumiał. Spróbuj pogadać. Czasem jest tak, że jak nie powiesz czegoś głośno, to reszta tego nie widzi (albo nie chce widzieć).
Mówi się, że ciąża to nie choroba, ale kto był w ciąży, ten wie, jak jest - w 7 miesiącu też już czułam się coraz bardziej zmęczona, miałam coraz większe problemy z koncentracją i po prostu przestałam już dawać radę. A mimo to chciałam dalej pracować. Na szczęście (tak teraz uważam), gin uziemił mnie w domu z powodu skróconej szyjki i teraz, z perspektywy czasu uważam, że taki "odpoczynek" bardzo dobrze mi zrobił. Bo kiedy masz odpocząć, jak nie teraz? Potem już długo nie będzie na to czasu.
Powiem wam szczerze, że facet - szef sprawę chyba prędzej zrozumie niż kobieta - szef. U mnie było tak, że jak powiedziałam dyrekcji, a to była juz moja druga ciąża gdzie pierwsza zakończyła się poronieniem i dyr. o tym wiedziała, że znów plamię mam zagrożoną ciążę i idę na L4 to mnie najpierw wyśmiała i powiedziała, że mam nie przesadzać bo ona do 9 miesiąca z całą trójką swoich dzieci chodziła do pracy i przeżyła, a potem się tak wk.... że wolałam uciekać z gabinetu zanim czymś we mnie rzuci. Pracowałam jednak w drugiej szkole, gdzie dyrektorem jest facet i powiedziałam mu teraz, że jestem w ciąży - też wiedział o moich dwóch poronieniach i że muszę leżeć, to nie było najmniejszego problemu. Kazał się kłaść w domu i nie ruszać. A czasem nawet zadzwoni zapytać jak się czuję. Także ja wiem jacy potrafią być ludzie. A ja wczoraj byłam na kolejnym usg w związku z plamieniami z zeszłęgo tygodnia. Plamienia przeszły chociaż ginka pokazała mi jakąś tam małą przestrzeń z której to plamienie mogło być. Dzidziuś urósł, miał już 8mm i serduszko mu pięknie biło ;]
U mnie nie było problemów z L4. Po prostu, ordynator i kierowniczka wystąpili o przyjęcie kogoś na zastępstwo w trybie pilnym. 2 dni temu plamienia ustąpiły, ale nadal leżę plackiem i chyba tak zostanie do 10.03 (USG). Odliczam dni...tak bym chciała już zobaczyć czy z moim maleństwem, jest wszystko dobrze.
Lily26- to straszne jak ludzie (i w dodatku to kobieta) potrafia potraktowac kobiete z zagrozona ciaza. Naszczescie u mnie w pracy nie ma problemu z L4. Pracuje na produkcji i Panie z kadr to jeszcze namawiaja zeby isc na L4. Ja jestem od 5 tygodnia ciazy w domu mimo ze sie swietnie czuje (nie wyobrazam sobie poprostu kobiety w ciazy na moim stanowisku pracy). Uwazam, ze ciaza jest czasem kiedy kobieta ma czas zeby odpoczac- bo pozniej szybko nie bedzie miala takiej okazji. A moj synek wg OM urodzi sie 28.07.2011r.
Ja też wszystkie przyszłe mamusie witam i życzę szczesliwego roziazania.Ja też tak gdzieś za miesiac mam zamiar wybrać się na zwolnienie czyli bedzie to prawie 3 miesiac i już myslę siedzieć do końca to nam sie należy aby troszkę odpoczać :):)
Dzieki za gratulacje.Stokrotka jeszcze nie wiem na kiedy będę miała termin bo jeszcze nie byłam u lekarza ale myslę żę koło 16 pazdziernika ale dopiero bedę wiedzieć na 100 % po wizycie ale narazie jeszcze się nie wybieram.Myslę jeszcze poczekać
Pierwsza wizyta potwierdzająca (na której nic nie było jeszcze widać) u jednego lekarza, potem wrócił ze szpitala mój lekarz, więc po tygodniu poszłam do niego i już było pięknie widać pęcherzyk ciążowy:) W przyszły piątek kolejna wizyta żeby zobaczyć czy jest tętno (tego się najbardziej boję) i pokazać wyniki morfologii itd. Potem już będzie rzadziej:) Poza tym to nie mam żadnych plamień, czasem tylko pobolewa mnie brzuch, więc jestem dobrej myśli :)
Każdy mi mówi żę mam cierpliwość ale wcale tak nie jest.Poprostu chciałabym poczekać przynajmniej do 10 tyg ciązy potem na wizycie powinnam już zobaczyć więcej rzeczy a teraz pójdę i co?Ja nawet nie chcę myslęć żę coś złego może się z dzieckim dziać ma być dobrze i koniec.Z pierwszą ciązą poszłam w 12 tyg i już ślicznie maluszek się ruszał i serduszko też ślicznie biło i to był dla mnie super widok więc może i dlatego się tak nie palę iść już w 6 tyg.A wy chodzicie dziewczyny prywatnie na wizyty?
Witam! Ja dziś po raz kolejny zaliczyłam gina :/ To już drugi raz w tym tygodniu. Dziś zaczęłam plamić krwią więc wsiadłam od razu w auto i pojechałam do lekarza. Z dzidzią wsio ok. Nie wiadomo skąd to plamienie, bo nic się nie odkleja nic się nie dzieje, żadnych krwiaków nic. Mam oczywiście leżeć i czekać na rozwój wydarzeń. Dziś jestem tak zestresowana że cały czas nawala mi żołądek. Momentami już nie mam sił. Jedyne co mnie dziś zastanowiło to rozmiar maluszka. W poniedziałek na usg (w drugim gabinecie mojej gin, bo ma dwa i w tym ponoć ma lepsze usg) wyszło że dziecko ma 8mm. Dziś jak przyszłam czyli 3 dni później też wyszło 8mm (tylko że ponoć to usg które ma w tym gabinecie jest gorszej jakości. Czy to jednak możliwe żeby fasolka nie urosła ani trochę przez 3 dni? Trochę mnie to zmartwiło chociaż ginka powiedziała że nie ma się czym martwić. Ale jakoś mnie to nie uspokoiło :/
Iwcia, a jakies badania sobie robilas? No wiesz morfologie, moze progesteron np, mocz, tak zeby ogolny stan orgaznizmu ocenic? Troche racji moze i masz, ale badania sobie zrob. Jakby co to pojdziesz chocby po to, zeby jakies niedobory uzupelnic. Ja chodze prywatnie. _________________________ Lily, sluchaj lekarza. Sama i tak nic nie wydumasz, a tylko sie jeszcze bardziej zdenerwujesz. Jak mowi, ze w porzadku to znaczy w porzadku. Lez, oszczedzaj sie i odpoczywaj. Trzymam kciuki, zeby sie wszystko ulozylo jak najlepiej. ___________________________ A ja mam zapieprzu c.d. Nie zamierzam tu grac meczennicy. Za tydzien gino i do tego czasu musze zdecydowac czy czekam do konca marca czy sie zmywam z roboty. No, chyba, ze 'los' za mnie zdecyduje.
Lily, weź też pod uwagę niedoskonałość pomiaru - w końcu usg wykonują ludzie, a nie roboty. Jakby coś było nie tak, to lekarka na pewno by o tym Ci powiedziała.
agi pewnie masz rację :) Leżę i męczę ten mój tyłek :P Już pleców nie czuję tak mnie bolą. A jak na bok się przerzucę to nie wiem czy się cieszyć czy płakać z bólu pleców :) Ale dam radę :)
Gatta ja w sumie to robiłam sobie badania ostatnio do pracy z 3 tyg temu krew i mocz i były ok wiec myślę żę badania są wporzadku.A jeszcze troszkę poczekam aż moja dzidzia się w miarę rozwinie i idę na wizytęi mam nadzieję zę będzie ok wszystko.
Założyłam nowy watek o ponizszej tresci, jednak doszlam do wniosku ze bardziej pasuje tu. chciałam zapytac o wasze doswiadczenia z poziomem iprzyrostem b HCG na samym początku ciąży. W 16d fl byłam u lekarza i oczywisie nie widzial jeszcze ciazy co zupelnie mnie nie zdziwilo, zrobilam wiec 2 razy test na HCG z krwi.w 16 d fl wynik był 771 a 3 doby pozniej w 19 d fl 2036. Powinnam raczej zapytac lekarza czy jest to prawidlowy wynikno ale jakos teraz nie moge sie dostac do zadnego. jesli taki watek juz byl to dajcie znac. W poprzedniej ciazy wiedza o hcg nie byla mi potrzebna bo juz na usg bylo widac pecherzyk. Interesuje mnie ten temat dlatego, ze lekko martwie sie czy moj organizm da rade z kolejna ciaza, bo dopiero co skonczylam karmienie starszego (rok i 2 mies.) malucha,po ciazy schudlam do 48 kg i ogolnie czuje sie oslabiona.
Moim zdaniem przyrost HCG masz prawidłowy, ale lekarzem nie jestem:)
Cytuję: "Przy ocenie wczesnej ciąży od bezwzględnych wartości HCG ważniejsze są przyrosty jego stężenia w czasie. W prawidłowej ciąży poziom HCG wzrasta przynajmniej o 66 % w ciągu 48 godzin i o 114 % w ciągu 72 godzin"
Gatta ja w pierwszej ciąży tak jak ty zasuwałam w pracy jak dziki bawół, chciałam być w porządku.. nie wysypiałam się i tak na dobrą sprawę nie miałam nawet kiedy się przygotować do porodu, bo jak przychodziłam z pracy to nie miałam siły nawet jeść... okazało się że pracowałam do końca ciąży i z pracy pojechałam rodzić... mąż w panice kupował wszystkie niezbędne rzeczy, tyle co było stresu to głowa mała. I co? medalu nie dostałam za sumienną pracę... okazało się, że jak wróciłam z macierzyńskiego pracy dla mnie i tak nie było. Cóż wtedy mogłam zrobić? tylko sobie cicho popłakać i dalej szukać pracy. Teraz widzę, że nikt nie doceni twoich wysiłków, każdy patrzy tylko na własne korzyści. Rozumiem że są dobrzy ludzie, ale z tego co wyczytałam to u ciebie nie ma mowy o takiej kategorii. A zdrowotnie... całe wycieńczenie organizmu wyszło dopiero po porodzie, ogromny spadek odporności, bardzo złe wyniki badania krwi, silna anemia i tak naprawdę to wszystko ciągnie się aż do tej pory. Mówią że ciąża to nie choroba... ja powiem tak: owszem to nie choroba, lecz znacznie gorzej, ponieważ odpowiadasz nie tylko za własne zdrowie tylko również za zdrowie i życie przyszłego człowieka. Pamiętaj o tym, iż ciągły stres w ciąży wpływa na przyszłe życie maleństwa. To też uważam, że jak jest wszystko w porządku z ciążą i sytuacja w pracy pozwala na dalsze jej spokojne wykonywanie to jak najbardziej (bo i czas szybciej mija) ale jeśli jest tak jak u ciebie to nie ma sensu narażać siebie i dziecka... uwierz mi że nikt tego później nie doceni... będzie co ma być i tym że będziesz teraz harowała nie zmienisz przyszłości a możesz tylko zaszkodzić, ponieważ w otoczeniu współpracownicy zauważą że nie masz szacunku do siebie i skoro w ciąży sobie pozwalasz na takie traktowanie to jak już w niej nie będziesz można sobie pozwolić na jeszcze więcej... Ja teraz jestem w 3 mies ciąży i jestem na zwolnieniu, z czego się bardzo cieszę ponieważ mam czas na to, aby wyjść na spacer, poczytać książkę, czy posłuchać dobrej muzyki. Pamiętaj że jak już urodzisz to już przez długi czas nie odpoczniesz więc to ostatni moment żeby to zrobić.
Majka GRATULACJE!!! Co do bólu jajnika to mnie gin powiedziała, bo mnie boli bardzo lewy, że teraz jajniki pracują na pełnych obrotach ze względu na zmiany hormonalne jakie zachodzą w organizmie więc raczej to ok. Ale jeśli zauważysz, że ból się nasila to dobrze to skonsultować z lekarzem. U mnie okazało się, że mój jajnik tak intensywnie pracował, że sobie "wyprodukował" torbiel ;) Ginka kazała się nie martwić, bo on się i tak wchłonie więc tym się nie martwię, ale przynajmniej wiem skąd ten ból :) Co do twojej bety - ja w obecnej ciąży robiłam już chyba 6 czy 7 razy. Przyrost masz jak najbardziej prawidłowy :)
a ja dalej leżę. Plamienie dziś zrobiło się prawie czarne :/ Raz jest takie właśnie koloru gorzkiej czekolady a za chwile jest koloru kawy z mlekiem. Staram się nie martwić ale ciężko mi to przychodzi. A następna wizyta dopiero 10 marca
oo to wiem skąd moja torbielka, bo też mi się zrobiła na lewym jajniku...Lily, mamy ten sam termin wizyty, damy rade!! Też dzielnie leżę. Plamień od poniedziałku nie mam, ale boję się bardziej ruszać, żeby nie wróciły. Te 2 tyg ciągłego stresu mi wystarczą, choć nadal czuję się niepewnie i chcę zobaczyć maleństwo. Najchętniej już zrobiłabym to USG, a do 10.03 daleko...
Mi pomaga woda z cytryną. Mój ginekolog, na razie kazał mi brać tylko kwas foliowy, bo ponoć preparaty witaminowe mogą powodować większe nudności. Imbir podobno u wielu osób się nie sprawdza, osobiście nie próbowałam.
majka na pocieszenie powiem,że wymioty same ustąpią za jakiś czas. Mi pomaga łyk coli, ale podobno skuteczna jest też woda z cytryną. No i nie dopuszczam, żeby żołądek był pusty, bo to u mnie potęguje mdłości. W najgorszych przypadkach, lekarze przepisują jakieś czopki, hydroksyzynę i inne świństwa. Co do witamin, to też zacznę brać dopiero w II trym. Ciesz się, że masz mdłości, bo to oznaka, że maluszek szybko się rozwija :) Niedługo same miną, zobaczysz!
Swiete slowa venika... Fakt faktem, ze mam dosc, a im wiecej robie tym wiecej przybywa Pogadam z ginem, moze odpusci mi chociaz on troche i da to zaswiadczenie do szkoly rodzenia mimo wszystko. Bardzo mi zalezy na tych cwiczeniach. Zawsze sie zarzekalam, ze jak zajde w ciaze to na nastepny dzien sie zmywam z pracy. Ale to nie takie proste. No ale 7 miesiac to juz najwyzszy czas chyba, zeby sobie odpuscic.
A mnie mdłości już przeszły :( A kończę dopiero 7tc :/ Czy to możliwe żeby były tydzień i już sobie poszły? Dla mnie to oczywiście kolejny powód do zmartwień :(
Ja raz je mam, raz nie...przez ostatnie kilka dni było super, a dziś co chwilę mdli. Moja koleżanka w ogóle ich nie miała...wszystko zależy od organizmu kobiety. Głowa do góry!