Caottko tak jak powiedzaiły dziewczyny powyzej, mysle że smialo mozna sobie kapiel zrobić, nalezy tylko pamietać żeby woda nie była za goraca, no i może nie siedzieć w niej też za długo. Osobiscie wybieram prysznic, bo w wannie sie poprostu nudze
Odnośnie kąpieli - wklejam wypowiedź eksperta z forum Dobry poród: Gorąca kąpiel, czyli od około 39-40st.C może być niebezpieczna, ponieważ podnosi temperaturę ciała, co może wywołać skurcze, oraz (w sprzyjających warunkach) spowodować krwawienie. Podniesienie temperatury Pani ciała może też być niebezpieczne dla dziecka, które nie uruchomiło jeszcze własnych mechanizmów termoregulacyjnych, więc jest w tym względzie całkowicie zależne od mamy. Dlatego właśnie lepiej pilnować, żeby temperatura wody w wannie nie była zbyt wysoka. Można sobie pozwolić na szybki rozgrzewający prysznic, bo działa on bardziej miejscowo nie podnosząc tak mocno temperatury całego ciała - proszę tylko wziąć pod uwagę, że niektóre kobiety mają pod koniec ciąży tendencję do zasłabnięć.
No właśnie kilka tygodni temu na forum któraś dziewczyna (chyba Talinka, nie pamiętam dokładnie) mi napisała, że nie powinno się brać ciepłych kąpieli. Pytałam mojej mamy i powiedziała to samo. Że gorąca kąpiel rozluźnia mięśnie i to może być jedną z przyczyn poronienia. Więc jak narazie się wstrzymuję. Możliwe, że zakaz kąpieli dotyczy tylko pierwszego trymestru. Jak będę u lekarza za tydzień zapytam się co i jak
No czyli wiadomo, że w gorącej wodzie nie wolno [taka kąpiel z resztą nie jest dobra nawet i bez ciąży.....] ale żeby się w ogóle w wannie nie pomoczyć to jakiś bezsens
ja też uwielbiam wannę :) ale częściej korzystam z prysznica ze względu na oszczędność czasu. W wannie potrafię zginąć na głuuugi czas, zwłaszcza jak wezmę sobie jeszcze jakąś książę.
Carottko można jeść krewetki w ciąży sama je uwielbiam i jak byłam w ciąży to nawet gina zapytałam pozwolił, najedz się teraz na zapas bo jak już urodzisz i będziesz karmić piersią to będą zakazane bo mogą silnie uczulać pozdrawiam
Kachaw, to nie jest prawda. To, ze Tobie się nic nie stało ie oznacza, że co można jeść. Krewetki jak i wszystkie owoce morza są na liście zakazanych, ponieważ nawet wygotowanie ich w wysokiej temperaturze nie niszczy drobnych bakterii i drobnoustrojów, któe mogą być dla płodu szkodliwe. nie chodzi o jakieś paranoje, tylko plis, przestańmy obalać naukowo udowodnione rzeczy teoriami "ja jadłam i nic mi nie było", bo sie robi zamieszanie. ps: i ja też uwielbiam krewetki, ale na ten rok naprawdę jakoś bez nich przeżyję;)
ANNALENA a moim zdaniem to wynika ze sprzecznych informacji, które można znaleźć w książkach, internecie, gabinecie lekarza itp
z czystej ciekawości wpisałam właśnie w google wyrażenie "krewetki w ciąży" [ z ciekawości bo sama ich osobiście nie cierpię ] i w pierwszych trzech linkach znalazłam takie oto informacje:
"Dla prawidłowego rozwoju dziecka najważniejsze jest tak naprawdę to, aby niczego mu nie brakowało. Białka i węglowodany, witaminy i minerały – wszystkie są niezbędne. Ale istnieje też grupa składników, które szczególnie przyczyniają się do rozwoju mózgu nienarodzonego dziecka. To niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), zwłaszcza kwas tłuszczowy z rodziny omega-3. Gdzie szukać kwasów omega-3? W rybach (stąd wnioski z Harvardu). Dobre są: łosoś, śledź, sardynki, krewetki, tuńczyk w sosie własnym. Unikaj ryb surowych (sushi), mięsa rekina, miecznika, makreli – zawierają dużo związków szkodliwej rtęci."
oraz:
"Cynk: jest składnikiem wielu enzymów, a zatem jego brak wywołuje zaburzenia metabolizmu oraz procesu wzrostu, rzadko jednak występują objawy niedoboru tego pierwiastka. Jego bogatym źródłem są np. ryby morskie, małże, ostrygi, krewetki, kraby, ziarna dyni i słonecznika, kiełki pszenicy, ciemne mięso indyka i wątróbki kurze, cielęca, warzywa strączkowe"
oraz:
"Przez długi czas uważano, że kobiety w ciąży powinny znacznie ograniczyć spożycie ryb i owoców morza, ponieważ niektóre ich gatunki zawierają zbyt dużo rtęci i to może szkodzić dziecku. W Ameryce naukowcy stwierdzili, że kobiety tak mocno przejęły się zawartością ciężkich metali w rybach, że wyeliminowały je całkowicie ze swojej diety. Brytyjscy naukowcy dowiedli jednak, że to błąd - ich dzieci miały znacznie mniejsze IQ niż te, których matki jadły w czasie ciąży ryby i owoce morza. Jednak nie wszystkie ryby są tu wskazane. Naukowcy zalecają jedzenie łososia, śledzi, sardynek, tuńczyka w sosie własnym i krewetek. Przestrzegają natomiast przed mięsem rekina, makreli królewskiej, miecznika oraz ryb surowych, wędzonych i smażonych."
i ani słowa o ich szkodliwości dla płodu więc nie wiadomo do końca jak to jest z tymi krewetkami
inne owoce morza faktycznie niezalecane ale krewetki z tej grupy wyłączone jakby
Annaleno ja nie napisałam że jadłam i nic mi się nie stało tylko byłam zapytać się gina i on dał zielone światło, a wiesz mi że bardzo uważałam na to co jem w ciązy sera pleśniowego nawet z daleka nie powąchałam, chipsy poszły w odstawkę bo za dużo soli i chemii jedynie kawy nie mogłam porzucić bo chyba bym się nie obudziła. Więc to nie są moje teorie, najlepiej niech się zapyta swoje ginekologa a on jej doradzi.
Hej dziewczyny:) Od jakiegoś czasu przyglądam się Waszym dyskusjom i postanowiłam, że tym razem coś skrobnę. Chodzi o kąpiel w wannie (w ciąży oczywiście;)). Jako że chucham i dmucham na naszego Młodego, kupiłam sobie termometr dla dzieci - taki do wanienki i wrzucam go sobie do wanny:). Uśmiechnięta buźka wskazuje właściwą temperaturę. Odpadł stres, że może szkodzę maleństwu, że może woda za ciepła i dostanę skurczy. Leżę sobie i pachnę i super się czuję:). Po 15 minutach jednak grzecznie wychodzę z wody, co by się za bardzo nie wymoczyć;). Termometr kosztował mnie dosłownie kilka złotych, a komfort psychiczny ciężarnej wart jest dużo więcej
Nie dziwne - organizm się umęczył, osłabł po wyrzuceniu jedzenia i o. To może teraz się jeszcze prześpij? Ja na razie uciekam - o 10:00 mam wizytę u gina, ciekawe jak się ta moja mała córcia miewa :)
Książka jest bardzo fajna (wesołe podejście do tematu), ale mało konkretna. Polecam też "W oczekiwaniu na dziecko" - dużo info i odpowiedzi na nurtujące pytania.
Jeśli chodzi o kompleksowe info w przystępnej formie, to ja polecam "Ciąża. Poradnik dla rodziców" wyd. Muza. Kupiłam sobie na allegro i jest super! Tyle, że kosztuje pare dyszek, nawet używana, więc nie dla każdego pewnie taki wydatek. Po pierwsze, nie pieprzą tam głupot jak w większości amerykańskich ksiażek (kojarzycie ten ton: "Kiedy byłam dziewczynką, moja babcie opowiadała... blebleble" i tona pierdół, zero konkretów). Po drugie, nie jest też przeteoretyzowana, czyli przeciętny smeirtelnik kuma, co czyta. Wszystko ładnie opisane, tygodnie ciazy od strony dziecka, osobno od strony mamy (co się z nami dzieje), wszystkie badania w ciazy, możliwe choroby i infekcje, dieta, ćwiczenia - no ful wypad. Jesli zatem chcecie wydac kase na coś pożytecznego, to polecam. ja nie żałuję i caly czas korzystam.
Ja zakupiłam tę samą książkę co bladykot i jest bardzo zadowolona. Podoba mi się jej lekki, żartobliwy styl, fajnie się to czyta, no i co ważne, są wstawki korygujące oryginał na polskie realia. Polecam.
Ja osobiście polecam "Język Niemowląt" i "Język dwulatka" Tracy Hogg. Jak dla mnie rozwiewa wszystkie wątpliwości i nawet w promocji można ją kupić. Dwie w cenie 1 :) Za 22zł :) http://www.kdc.pl/jezyk-niemowlat-jezyk-dwulatka_p3645512.html
Wiesz Lily, ta książka jest świetna w teorii, w praktyce okazuje się, że część dzieci po prostu "nie pasuje" do zaleceń tej pani... Wiele z moich znajomych miało podobne odczucia, także uważam, że polecać można dopiero, jeśli faktycznie się sprawdzi
a ja żadnej nie kupiłam i kupić nie mam zamiaru postanowiłam, że będę działać instynktownie a nie kierować się tym, co ktoś napisał....
dlaczego ? a między innymi dlatego, że moja bratowa całą ciążę czytała 600 stronicową książkę na temat ciąży właśnie a potem Maluszka i non stop tylko porównywała - a bo w książce napisali, że dziecko w wieku 2-óch tygodni powinno to i to i to a Iwko tego nie robił a w wieku 4 tygodni powinno to i tamto a Iwko tego też nie robił no i zaczęła w jakąś psychozę popadać w związku z powyższym, nie mogąc zrozumieć, że każde dziecko jest indywidualnością i rozwija się inaczej niż to ktoś w swej książce opisał
dlatego ja nie kupuję bo się, że tak powiem, zraziłam
No wiesz, Teo, ze sie tak dosadnie wyraze, jednostki wrażliwe na popadanoe w paranoje powinny sie chronic ;) Mnie sie krzywda nie dzieje, jak przeczytam, co to jest chlamydioza, ani nie wariuje, bo moje dziecko ma 10 cm zamiast 12 ;) Jak komus to szkodzi, no to jasne, niech nie czyta. Jak widze ile lasek schizuje z powodu tego, ze cos im tam odstaje od normy, to nawet sie nie dziwie. My z mezem uwielbiamy czytac opisy kolejnych tygodni ciazy, Mezowi dodatkowo podobaja sie wizualizacje i zdjecia, wiec ksiazka nas cieszy i nam sluzy.
No moja bratowa bardzo podatna na takie rzeczy więc pewnie jest tak jak Ty mówisz, że dla niej każdy 1 cm różnicy to była tragedia no bo "przecież w książce napisali......"
a ja lubie książkę Zawitkowskiego. Tam jest ogólnie napisane co dziecko powinno osiągnąć. Warto jednak wiedzieć jeśli są jakieś mocne odstępstwa od tego co dziecko dokonało, a tego co powinno. I jest kilka wskazówek odnośnie hustowania czy wypadów na wczasy z malutkim brzdącem. Mi była bardzo pomocna.
Ja kupiłam Zaklinaczkę dzieci Tracy Hogg i się strasznie rozczarowałam, dla mnie jej teorie są często nie do zrealizowania z uspakajaniem dzieci, nie udawało mi się moja córka praktycznie cały czas wisiała na cycu, pokarm był ale ona popiła parę minut, napiła się glukozy, zaspokoiła głód i w kime, po godz ryk bo głodna a ona nawet do przysłowiowego schabowego się nie dokopała bo to właściwe mleko dopiero po jakimś czasie leci. Co do nocnikowania to również próbowałam ale się nie udawało. A potem tłumaczenia autorki, że to wszystko się super sprawdza, ale jak nie jesteś w stanie postępować tak jak ona pisze krok po kroku to ona nie daje rezultatu, dla mnie kupa kasy wyrzucona w błoto, ale może u którejś z Was się sprawdzi. U mojej koleżanki też się nie udało żadnych z rad Tracy wprowadzić Dałam za nią 37zł plus przesyłka na allegro Jak któraś chce to mogę odsprzedać za 15 zł :)
ja tez lubie rady Zawitkowskiego tak jak katy222 czesto ogladam go w ddtvn i na youtube gosciu wie co mowi i zgadzam sie z nim we wszystkim:) prosto ale z głowa:) super mowi o tych wszystkich bajerach dla dzieci ktore tak naprawde nie sa dla dzieci tylko po to zeby zaspokoic nasz proznosc. tlumaczy sensownie czego unikac itp:) fajny gosciu
Ja podobnie ja Wy cenię Zawitkowskiego , mam jego ksiązkę co nie co o rozwoju dziecka, bardzo fajna, pomogła mi przy wielu rzeczach. Nigdy nie zapomnę programu, w którym wypowiadał się, że najlepsze zabawki dla dzieci można znaleźć w sklepie dla zwierząt, bo są kolorowe, szeleszczą, piszczą a do tego są wytrzymałe bo muszą posłużyć psu który je tarmosi, a u nas większość zabawek, które robiły chińskie rączki. Jak ostatnio w Lidlu były takie myszki dla kotów, że się pociąga za sznurek a one biegają, to kupiłam dla mojej córki 3 myszki za 11zł taka inna wersja chomiczków zuzu, a radochę ma do tej pory, pociągnie za sznurek, a one po całym pokoju zapierniczają. Jak moja córka trafiła na patologię noworodków, bo miała zapalenie dróg moczowych to tam była rehabilitantka, która się zajmowała wcześniaczkami i innymi maluszkami i ona poleciła mi książkę masaż dziecka, super, po skończeniu 3 m-ca przed kąpielą masowałam córkę a ona to lubiła, była bardziej zrelaksowana i szybciej zasypiała.
A ja korzystałam z rad Tracy Hogg nie bezmyślnie tylko słuchając własnego dziecka i wiele z jej pomysłów u nas się sprawdziło. Tu nie chodzi o robienie wszystkiego jak autor napisze, tylko o pokazanie różnych sposobów na rozwiązanie problemu. Ze swojej strony polecam książki "W głębi kontinuum" (J.Liedloff), "Warto karmić piersią" (M. Nehring-Gugulska), "Bobas lubi wybór" (G. Rapley), "Pożegnanie z pieluszkami" (K.Cherek). Rady z tych książek są naprawdę cenne i moim zdaniem warto się zapoznać z tymi pozycjami, żeby uniknąć niepotrzebnych błędów. A najbardziej podoba mi się rada autorki "W głębi kontinuum", żeby słuchać swojego instynktu a nie porad babć, dziadków i jakichś obcych kobiet i mężczyzn, którzy nie znają naszych dzieci tak dobrze, jak my. Warto poczytać, ale wprowadzać w życie rozsądnie i wsłuchując się w swoje dziecko.