Nie znalazłam wcześniej nigdzie tego tematu, a jeśli przeoczyłam i juz jest, to poprawcie mnie
Chcialam Was zapytać, jak zmieniło się Wasze życie w ciąży i po porodzie. Zapraszam do rozmowy wszystkich, ale szczególnie młode kobietki (między 20-24 rokiem życia). Czego Wam najbardziej brak, z czego musiałyście zrezygnować, co macie w zamian za to.
życie po porodzie zmienia się o 180 stopni jak nie 360:D Jest całkiem inaczej praktycznie brak czasu dla siebie,na spotkania ze znajomymi gdy dziecko jest całkiem malutkie przynajmniej w moim przypadku tak jest,teraz minimalnie lepiej maly wytrzymuje wiecej czasu bez karmienia to i na dłużej można wyjść ale z nim oczywiście Brakuje czasami takiej chwili tylko dla siebie samej,na wyjscie ze znajomymi nie zawsze jest z kim zostawic malucha,nie zawsze maluch grzeczny a czasem jak wyjde to mam wyzuty sumienia ze go zostawilam i wracam do domu. Kamil po czesci zastepuje mi tamto zycie jest nawet lepiej.Choc nie powiem czasem mam ochote gdzies wyskoczyc SAMA:d
Witam nie mieszczę sie w przedziale wiekowym 20-24, późno zaczęłam rodzić dzieci, ale chciałam dołączyć się do tej rozmowy. Ponieważ mimo, że urodziłam go 4,5 roku temu to pamiętam jak życie nasze domowe stanęło na głowie. Skończyły się wieczorne spacery, porządek w domu, spotkania i niespodziewane wypady ( w ciemno) w góry, czy nad morze i wiele innych rzeczy.Ale mimo rezygnacji z przyjemności teraz mamy wesoło. Dzieci dają tyle radości, że te obowiązki jakoś idą. 23 miesiące temu przeżyliśmy kolejną rewolucję w domu pojawiła się nasza niunia. Rywalka naszego synusia. Teraz to już jest wesoło na maksa. Są jednak chwile, że podrzucam moją szarańczę teściowej, albo siostrze i robie sobie dzień dla siebie. Pozdrawiam.
Ja musiałam zrezygnować z pracy ktora polegala na ciaglych wyjazdach. Ale teraz kiedy moje malenstwo ma juz rok stwierdzilam ze pora juz sie zabrac za sama siebie i zalozylam wlasna dzialalnosc.Rafalek jest prawie na codzien z niania ale ja tez pracuje w domu. Natomiast jak jeszcze byl maluszkiem staralam sie wszedzie go ze soba zabierac zeby nieczego sie nie bal i poznawal swiat. Kiedy mial 4 miesiace wyszlam za maz. I nie bylo by nic w tym dziwnego ale ja i moja rodzina mieszkamy pod bialymstokiem a slub bralam pod zakopanem. Nic mi nie przeszkodzilo w realizacji moich marzen. Uwazam ze dziecko to nie jest zaden problem jesli sie bardzo chce. Zgadzam sie tez z dagaa czasem trzeba zrobic dzien dla siebie. Ale generalnie bardzo dobrze wszystko wspominam, dzieki temu ze moj groszek poznawal ze mna otaczajacy go swiat teraz niczego sie nie boi. Jest odwazny i wiem ze jak wychodze do pracy to nie bedzie wielkiego placzu :)
No faktycznie zmienia się bardzo dużo, ale w moim odczuciu jest to mega pozytywna zmiana. Uwaga będę sentymentalna . Przede wszystkim ta wszechogarniająca miłość, to jest coś czego nie da się doświadczyć nie mając dziecka (tego rodzaju miłości). Poza tym trzeba z wielu rzeczy zrezygnować, ale to ma swoje plusy, bo pozbywam się egoizmu już w zalążku, czego wcześniej nie znałam, a co sprawia mi wiele radości. Trzeba rano wstawać, ale jak widzę tą uśmiechniętą buźkę gibającą się na nóżkach, opartą o szczebelki łóżeczka, te oczka jak pięć złotych wpatrzone w nas jak śpimy z nadzieją że zaraz się obudzimy i weźmiemy go do siebie to od razu wychodzi słońce. A nagroda jest przesłodka Dodam że mam naprawdę cudowne, łątwe w obsłudze dziecko,prawie nie płaczące, które nie marudzi, a wiecznie się śmieje. Ma prawie 12 miesięcy.
Jak urodziłam piewrsze dziecko mialam 18 lat, wiec w wieku 17 lat zaszlam w ciazę ale bylo to planowane nie jakas wpadka z byle kim... Wiem teraz bedzie kazanie ze strony tych ,,doswiadczonych"... z czego zrezygnowalam wiadomo imprezy, znajomi ale nie zaluje bo oni teraz piją co piatek sobote i wydawają kase i niszcza zdrowie a ja mam cudowna corcie:)i okazalo sie ze wcale nie musialam rezygnowac po porodzie raz na jakis czas moge wyjsc na impreze... a teraz mam 20 lat i jestem ponownie w ciazy z czego bardzo sie ciesze bo od 2 lat stanowimy cudowna rodzine.