Mam dopiero 19 lat,a już na nogach obserwuję początek żylaków. Ponadto są tam też pajączki. Jak sobie z tym radzić ? Zauważyłam to jakoś rok temu.. ostatnio zaczęłam się tym bardziej interesować, w końcu 19 lat i posiadanie nóg 'babcinych' to niezbyt pożądane. Czy znacie jakieś 'domowe' sposoby ? A właśnie - kiedy udać się z tym do lekarza ? W internecie doczytałam, że najlepiej dość wcześnie, kiedy tylko je zauważymy, a w Encyklopedii zdrowia, że dopiero jak zaczną dokuczać.
najlepiej nosić rajstopy p/żylakowe (zakładamy je przed wstaniem łóżka), nogi układać wyżej kiedy tylko się da, robić masaż nóg pod prysznicem raz ciepłą,raz zimną wodą, unikać długiego stania i siedzenia, dbać o utrzymanie prawidłowej wagi.
Ja tez zauwazylam u siebie poczatki zylakow mniej wiecej w tym samym czasie, ale od 10 lat wlasciwie sie nie zmienily... Tez mam problem z pekajacymi naczynkami:( Odziedziczylam po mamie;) Podobno zalecane jest branie rutinoscorbinu. Co do unikania dlugiego stania i siedzenia to nieraz nie do unikniecia niestety, ale wtedy robie sobie przerwy lub majtam nogami:) Moja zmora to zakladanie nogi na noge czego nie moge sie oduczyc niestety:(
w czasie długiego siedzenia warto wykonywać ćwiczenia np. wyciągnąć nogi tak aby kolana były wyprostowane i przyciągnąć palce stóp, przytrzymać i puścić, ok 10razy. ćwiczenie powtarzać w ciągu dnia po kilka razy. pierwsze słyszę to rutinoscorbinie. nie widzę w tym sensu, bo on wzmacnia ścianki naczyń, a żylaki powstają od osłabienia zastawek żylnych.
dzięki za rady :) nogi unoszę kiedy tylko mogę. pończochy uciskające mam-babcia dostała, ale nie nosi.. a ja pod spodnie w sumie mogę. co mi szkodzi :)
Warto sprawdzić, czy to naprawdę żylaki. Ja też tak myślałam, ale przy innej okazji wykonano mi badanie usg żył w nogach (tzw Badanie Dopplerowskie) i okazało się, że żyłki zdrowe, że hej:-). Czyli to co mam, to też raczej pajączki i inne takie, mniej groźne. Ale szczególnie dekoracyjne to to nie jest:-(. A lekarza pierwszego kontaktu zawsze możesz o to zahaczyć "przy okazji"
Witam serdecznie. Bardzo chciała bym się zapytać. Z tego co wyczytałam o żylakach są trzy skuteczne metody leczenia. Laser, skleroterapia i krioterapia. Czy ktoś z was zdecydował się na któryś z tych wariantów. Jeśli tak to jakie były koszta, w jakim mieście, no i jak efekty?
wymoderowano reklamę
Treść doklejona: 17.10.13 18:18 Jesteście śmieszni z tą moderacją reklam . Dodałam źródlo do bloga w którym jest artykuł o żylakach (zresztą bardzo porządny) Przecież nie sprzedaję, żadnych maści lub leków. Paranoja
Hi Dominika ja mam problemy z pajączkami troszke juz sie dowiadywałam w tym temacie i ja zdecyduje sie na skleroterapię :) ( laser niekoniecznie jest skuteczny a droższy niż skleroterapia ) Zabieg z jednej ampułki - 400 zł i będę to robić w Poznaniu na razie jednak muszę poczekać ale jak będe "po" zdam relację
Ja mam powazne obciazenie genetyczne,jeszcze w liceum mialam zabieg usuniecia zyly udowej. O pajaczkach to juz nawet nie wspominam. Niestety zakladanie nogi na noge i gorace kapiele toto czego nie potrafie sie oduczyc. To co dziala na moja korzysc to codzienny ruch. Niestety pewnie przy kolejnej ciazy nie obejdzie sie bez clexanu, w drugiej musialam robic zastrzyki w brzuch codziennie.
Po wizycie u naczyniowca - okazało się że mam delikatną skoliozę oraz zwężony jeden kręg. W związku z czym pekają mi naczynka. Nie ma to wcale związku z gorącą np kąpielą , choć na pewno nie jest wskazana ;) o rajstopkach fakt - wspomniał :D Lekarz skierował mnie na rehabilitację + przepisał leki ( zwężony kręg uciska nerw ). Dodatkowo zalecił : basen i areobik wodny, dopiero po tej terapii mam się zgłosić na skleroterapię. Pozdrawiam :)