Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 16th 2008
     permalink
    Naprotechnologia jest metodą leczenia niepłodności, która w ciągu dwóch lat gwarantuje zdiagnozowanie przyczyny i wyleczenie jej jeśli to możliwe z pomocą chirurgii i leków. Opiera się na obserwacji kobiecego cykłu wg. Modelu Creighton'a. Okazuje się, że jednak udało się, i pełną parą rusza w Polsce :cheer:

    Dla zainteresowanych:
    Polska strona na ten temat (narazie w budowiue więc jest przede wszystkim ew. kontakt z polskimi przedstawicielami)
    Ogólnoświatowy adres

    A ten artykuł właśnie znalazłam:
    W debacie o refundacji metody sztucznego zapłodnienia in vitro rzadko podaje się przykłady alternatywnych metod, które są naturalne i zgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.

    Jedną z metod walki z niepłodnością, która w Polsce jest bardzo mało znana, jest naprotechnologia – leczenie w zgodzie z indywidualnym, naturalnym cyklem kobiety. Niskie koszty leczenia i wysoka skuteczność – ponad 70 proc. – zyskały tej metodzie zwolenników na całym świecie. Szacuje się, że w Polsce niepłodnością dotkniętych jest ok. 2 mln osób.

    Naprotechnologia to stosunkowo młoda metoda walki z chorobą niepłodności - liczy sobie zaledwie 25 lat. Opracował ją ginekolog, chirurg i specjalista chorób kobiecych – Amerykanin prof. Thomas W. Hilgers wraz ze współpracownikami. Prof. Hilgers jest dyrektorem Instytutu Naukowego im. Papieża Pawła VI z siedzibą w Omaha (USA). Za swoje zasługi i osiągnięcia został uhonorowany przez Jana Pawła II członkostwem w Papieskiej Akademii Życia oraz nazwany „Lekarzem Roku” (1997) przez stanową organizację rodzinną (Nebraska Family Council).

    W Europie naprotechnologia stosowana jest od 10 lat, zaś pierwsze polskie małżeństwo zdecydowało się na rozpoczęcie leczenia niepłodności za pomocą tej metody dopiero w zeszłym roku. – Informacje o naprotechnologii znaleźliśmy w internecie – opowiada Agnieszka Pietrusińska. – Mieliśmy już wtedy jedno dziecko, o które staraliśmy się bardzo długo, ale chcemy mieć kolejne. Lekarze proponowali nam in vitro, na które my z kolei nie chcieliśmy się zgodzić.

    Pietrusińscy nawiązali kontakt z farmaceutką Janiną Filipczuk, jedną z pionierek naprotechnologii. Nie poprzestali jednak na podjęciu leczenia, postanowili przyczynić się do upowszechnienia tej metody leczenia w Polsce. Agnieszka Pietrusińska rozpoczęła specjalne szkolenie instruktorskie. W zdobyciu pieniędzy na kurs (który wymaga m.in. dwukrotnych wyjazdów do ośrodka szkoleniowego, w jej przypadku był to Nowy Jork, ale szkolenia odbywają się także w Irlandii i kosztują wówczas ok. 4,5 tys. euro) pomogli jej sponsorzy.

    Obecnie jest jedyną w Polsce instruktorką-stażystką, do uzyskania pełnych uprawnień brakuje jej egzaminu końcowego. Szkolenie polega m.in. na nauce podstaw fizjologii, działania antykoncepcji, znajomości metod naturalnego planowania rodziny. Instruktorów i lekarzy naprotechnologii obowiązuje też kodeks etyczny – jeśli lekarz przepisuje pacjentkom środki antykoncepcyjne, nie może być naprotechnologiem, instruktor zaś nie może stosować takich środków.
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 16th 2008
     permalink
    Para, która zdecyduje się na naprotechnologię w leczeniu niepłodności, musi spotkać się z instruktorem, który nauczy małżonków obserwacji i prawidłowego wypełniania kart, które potem zinterpretuje lekarz. – Naszą instruktorką, a jednocześnie opiekunką Agnieszki jako instruktorki-stażystki jest Janina Filipczuk, a nasz lekarz-naprotechnolog pracuje w Irlandii – opowiada Michał Pietrusiński. Dla polskich par, które teraz decydują się na leczenie metodą naprotechnologii jest już jednak dobra wiadomość – pod koniec kwietnia tego roku skończy kurs pierwszy polski lekarz naprotechnolog, dr Piotr Klimas. Małżeństwa, dla których instruktorką jest Agnieszka Pietrusińska, będą mogły zgłosić się właśnie do niego.

    Obserwowanie cyklu kobiety w naprotechnologii stosowane jest wg metody Creightona (będącej modyfikacją metody Billingsa). – Te obserwacje wymagają od kobiety na początku dużej dyscypliny, ale wiem z doświadczenia, że po jakimś czasie przestają być uciążliwe – dodaje Pietrusińska. Obserwowanie śluzu odbywa się kilkakrotnie w ciągu dnia i ważne jest, by kobieta zapisywała wyniki swojej obserwacji od razu. – Amerykańscy instruktorzy są bardzo skrupulatni i wymagający pod tym względem. To dlatego, że lekarz, który zapoznaje się z wykresami, musi otrzymać pełną informację, a taka może pochodzić jedynie od samej kobiety – podkreśla Pietrusińska.

    Po kilku miesiącach obserwacji – zwykle 2-3 cyklach – lekarz może już zacząć szukać przyczyny niepłodności, zlecając testy i przepisując leki – ale zarówno badania, jak i leki dobierane są zgodnie z indywidualnym cyklem konkretnej kobiety. – Różnica podstawowa naprotechnologii i metody in vitro polega na tym, że lekarze proponujący sztuczne zapłodnienie nie badają cyklu kobiety – mówi intruktorka. A według naprotechnologów, przy leczeniu bezpłodności najważniejsza jest współpraca z naturalnym cyklem kobiety.

    – Z doświadczenia wiem, że lekarze, którzy proponują parom borykającym się z bezpłodnością metodę in vitro, nie podają przyczyn bezpłodności. – Lekarze naprotechnolodzy gwarantują, że w ciągu pierwszych dwóch lat odnajdą i jeśli jest to możliwe wyleczą przyczyny bezpłodności – podkreśla Pietrusińska. W zależności od wykrytych przyczyn niepłodności lekarze zlecają terapię hormonalną, ale również zabiegi chirurgiczne, np. w przypadku niedrożności jajników.

    Obecnie Pietrusińska jest instruktorką-stażystką, która ma pod swoją opieką kilka par z Poznania, Łodzi, Gdańska i Zielonej Góry. Praca z parami jest wymagana w procesie uzyskania uprawnień, a przed nią jeszcze egzamin państwowy.
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 16th 2008 zmieniony
     permalink
    Koszty dla pacjentów naprotechnologii są nieporównywalne z cenami zastosowania metody in vitro (które liczy się w dziesiątkach tysięcy złotych), i nie można ich jednoznacznie z góry określić. Konsultacje z instruktorem, których w pierwszym roku jest 8, a w kolejnych latach stopniowo jest ich coraz mniej – kosztują 100 zł za spotkanie, które trwa ok. 2 godzin. Kolejne wydatki to konsultacje z lekarzem oraz leczenie, które zależy od wymaganej terapii: operacji chirurgicznej lub samych leków. Końcowy koszt naprotechnologii jest więc tak różny, jak różne są indywidualne przypadki.

    Skuteczność naprotechnologii jest także konkurencyjna wobec metody in vitro. Szacuje się, że ok. 70 proc. par, które zostały przez innych lekarzy uznane za niepłodne, doczekało się potomstwa. – Naprotechnologia to program leczenia, który obejmuje również rozmowy z terapeutą i duchownym – opowiada Pietrusińska. – Pary, dla których nie da się nic zrobić, przygotowywane są także do adopcji dzieci. Po kilku latach leczenia, są gotowe, by przyjąć dziecko do swojej rodziny.

    Stosując naprotechnologię, która jest metodą naturalną i ekologiczną – para borykająca się z niepłodnością może uniknąć niekorzystnych skutków zdrowotnych, jakie niesie za sobą metoda in vitro. Przy sztucznym zapłodnieniu zdarzają się ciąże mnogie (na skutek wprowadzenia do macicy kilku zarodków). Ciąża mnoga oznacza ryzyko dla dzieci – wcześniejszy poród, niska masa ciała. Przy zapłodnieniu in vitro występuje też ryzyko ciąży ektopowej, czyli pozamacicznej.

    Pacjentki muszą liczyć się także z zespołem hiperstymulacji jajników, z dalszymi powikłaniami zakrzepowo-zatorowymi, potencjalnie nawet śmiertelnymi, jak zawał serca. - Opisywano możliwość wyidukowania tocznia trzewnego, pęknięcie wrzodu dwunastnicy, endometriozę – wylicza w rozmowie z KAI prof. dr hab. Krzysztof Marczewski, specjalista chorób wewnętrznych, nefrolog-endokrynolog. - Powikłania związane z laparoskopią, od możliwości zakażenia, aż do gastropatii polaproskopowej. Są też pojedyncze przypadki uszkodzenia pochwy, zamknięcia cewki moczowej.

    Prof. Marczewski zwraca tez uwagę, że odrębnym problemem jest, co trzeba podkreślić, dość rzadkie zaniedbywanie diagnostyki u pacjentek. - Przypominam sobie pacjentkę po próbie zapłodnienia, gdzie przegapiono gruczolaka przysadki – powiedział lekarz.

    Osoby, które są zainteresowane naprotechnologią, moga nawiązać kontakt z pierwszą w Polsce instruktorką Agnieszką Pietrusińską za pośrednictwem strony http://www.naprotechnologia.pl

    Warszawa, 21.01.2008

    KAI
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
  1.  permalink
    Naprotechnologie postrzegam jako interesujaca, cenna, potrzebna probe wciagniecia lekarzy i naukowcow, usystematyzowania, sformalizowania, skomercjalizowania tego co dotad odbywa sie w oparciu o zapal, deteminacje, entuzjazm, upor nielicznej gropy zapalencow, hobbystow zajmujacych sie NMRP. Przyznam ze duzym zadowoleniem witam proby przeszczepienia naprotechnologii na nasz krajowy rynek, ktore obserwuje od kilku lat. Osobiscie nie widze sie w tej dziedzinie ale powtorze -kibicuje z oromna zyczliwoscia. Mam tylko uwage by mowiac o naprotechnologii, promujac ja nie przesadzic w entuzjazmie bo to moze calej sprawie bardziej zaszkodzic niz pomoc.
    Sadze np ze sformulowanie "Naprotechnologia jest metodą leczenia niepłodności, która w ciągu dwóch lat gwarantuje zdiagnozowanie przyczyny i wyleczenie jej" jest jednak nieco przesadzone. Mysle sobie ze formulujac takie deklaracje czy obietnice warto pamietac ze dotycza one bardzo powaznych, czesto dramatycznych historii konkretnych ludzi i w zwiazku z tym wypadaloby w tych obiectnicach zachowywac pewna rozwage i ostroznosc co niektorzy nazwaliby po prostu odpowiedzialnoscia.
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeOct 17th 2008 zmieniony
     permalink
    Zgadzam sie z Tomem. Naprotechnologia to w sumie polaczenie tradycyjnego leczenia z samoobserwacja (sa jakies szczegolne leki, procedury medyczne nie stosowane dotad w standardowym leczeniu nieplodnosci?). I nie przesadzajmy, ze taka to znowu nowosc. Sa lekarze, ktorzy stosuja ja od lat, nie nazywajac naprotechnologia. Niestety sa w miejszosci, ale zdarzaja sie takie rodzynki, ktore zlecaja pacjentkom prowadzenie kart obserwacji, potrafia je interpretowac i dostosowywac do nich terapie. Jezeli upowszechnienie naprotechnologii mialoby zwiekszyc liczbe tych cudownych przypadkow to tylko cieszyc sie trzeba.
    Ale niestety zadne leki, nawet w polaczeniu z samoobserwacja nie wylecza nikogo z azoospermii albo nieodwracalnie zablokowanych jajowodow. Nie ma co obiecywac ludziom gruszek na wierzbie... A szkoda :sad:
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    A co z chirurgicznymi metodami leczenia, jakie oferuje naprotechnologia?
    --
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    A bez naprotechnologii ich nie bylo? Jakie to metody?
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 17th 2008 zmieniony
     permalink
    Niestety muszę się zgodzić z Konwalijką. Jakiś czas temu gdy pierwszy raz przeczytałam wzmiankę o tej "nowoczesnej" metodzie, też byłam zachwycona. Teraz już nie wierzę,że mogłaby mi pomóc. No i te dwa lata czekania, żeby się dowiedzieć najprawdopodbniej tego co już wiem, to trochę długi okres. Jednak jeśli faktycznie zwiększy to grono lekarzy znających się na npr i chcących się nim kierować, to czemu nie? Mam tylko nadzieję, że będa potrafili pomóc pacjentkom działającym wg różnych metod a nie tylko Modelu Creighton'a.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    Ja jestem jak najbardziej ZA. Prosze mnie zle nie zrozumiec. Uwazam, ze wsluchiwanie sie we wlasny organizm i sygnaly przez niego wysylane nie tylko przez 'nawiedzone' pacjentki, ale i przez ich lekarzy to nieoceniona pomoc w leczeniu nieplodnosci. Chodzi mi tylko o to, ze sa przypadki nieuleczalne i nie mozna twierdzic, ze naprotechnologia pomoze wszystkim i kazdemu.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    Ja też jestem "za" ze względu na to, że wreszcie pojawia się alternatywa dla tych, którzy z powodu osobistych bądź religijnych przekonań nie decydują się na np ICSI.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorKonwalijka
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    No wlasnie to chyba nie do konca tak prosto z ta alternatywa. ICSI jest np. dla par z bardzo slabym nasieniem. Chocby sie kobita zaobserwowala na smierc i wybrala wspolnie z lekarzen idealny czas wspolzycia (wliczajac jakis rozsadny poscik na podbudowanie charlakow) a maz stanal na rzesach zeby poprawic swoje parametry to i tak moze nie wystarczyc. I tutaj zostaje jedynie in-vitro. Albo adopcja. Albo niesienie swojego krzyza... Nie na prozno ma byc przynajmniej 20 mln. Jak ktos ma pare tysiecy to sobie moze... pomarzyc :confused:
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    No tak, zapomniałam dodać, że to alternatywa w problemach niepłodności kobiecej - niektórych problemach.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    Ciekawią mnie jeszcze leki w tej metodzie, bo rozumiem, że to nie hormony...
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    Ups, przepraszam, nie doczytałam wcześniej... a jednak terapia hormonalna. To w takim układzie nie rozumiem zarzutu, że po in-vitro pacjentki muszą się borykać z problemem hiperstymulacji jajnków itp... :-/
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    Może leki stosowane w naprotechnologii nie grożą takimi działaniami ubocznymi?
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    "W zależności od wykrytych przyczyn niepłodności lekarze zlecają terapię hormonalną, ale również zabiegi chirurgiczne" - to w naprotechnologii. Sądzę, że nie wynaleziono innych postaci hormonów niż dotychczas dostępne na rynku, więc nie widzę różnicy, no chyba, że się mylę :)
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeOct 17th 2008
     permalink
    No super - ciekawe, jak spece od naprotechnologii poprawią parametry nasienia, jeżeli akurat taka jest przyczyna niepłodności? Kobieta może sobie prowadzić obserwacje organizmu aż do bólu io mierzyć tempararurę pięc razy dziennie, tylko co z plemnikami??
    •  
      CommentAuthorJosaris
    • CommentTimeOct 18th 2008
     permalink
    Samiro, ale tu przecież nikt nie mówi o 100% skuteczności! Dla mnie w tym wszystkim najważniejsza jest duża skuteczność. s_biela przytoczyła ogólne informacje na ten temat i chyba nie należy oczekiwać, że wśród nich będzie wyliczanka dla kogo bezwzględnie nie ma szans na poczęcie.

    Często piszą do mnie dziewczyny, którym lekarze dosłownie po paru miesiącach nie dają szans na naturalne poczęcie. Całkiem niedawno pisała do mnie załamana userka, że lekarz powiedział jej, że nigdy nie będzie w ciązy. I co? Zaszła w ciążę w tym cyklu.
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeOct 18th 2008
     permalink
    Josaris - mojej osobistej siostrze spece od endokrynologii (w państwowej klinice zresztą, gdzie nie wykonują in vitro, więc nie mieli w tym żadnego interesu) powiedzieli, że nigdy nie będzie naturalnie w ciąży, bo nie ma owulacji. No i po tamtym "werdykcie" nie minęły trzy miesiące, kiedy zaszła w ciążę. Dziś ma już dwoje dzieci....
    Nie oczekuję od żadnej metody leczenia 100-procentowej skuteczności, tylko mój opór budzi ukazywanie naprotechnologii jako alternatywy dla in vitro. A wskazaniem dla in vitro (w szczególności metodą ICSI) są właśnie słabe parametry nasienia i konieczność mechanicznego "wciśnięcia" plemnika do komórki jajowej. Wskazaniem do in vitro jest również niedrożność jajowodów. Czy tutaj naprotechnologia może pomóc, jeśli sa one zatkane na amen? (wiem, że w lżejszych przypadkach odblokowanie jest możliwe nawet jako skutek "uboczny" HSG, natomiast nie słyszałam o żadnej metodzie mikrochiruricznej, która byłaby skuteczna w przyoadku totalnego "zapchania" )
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeOct 18th 2008
     permalink
    Kodama - hormony to hormony, masz rację I skutki uboczne będą miały, niezależnie czy łykamy je na "uregulowanie cyklu", antykoncepcyjnie, przed in votro czy przy okazji poddania się naprotechnologii.
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 18th 2008 zmieniony
     permalink
    po pierwsze specjaliści od na-pro gwarantują zdiagnozowanie przyczyny i wyleczenie jej jeśli to możliwe z pomocą chirurgii i leków.

    Nie znam szczegółów leczenia tą metodą, ale rozmawiałam z parą, ktora jako pierwsza w Polsce z niej kożystała, i kiedy usłyszałam w jaki sposób m.in. wyglądała ich terapia to opadła mi kopara, bo nigdy o tak niekonwencjonalnym i radykalnym stosowaniu witamin i hormonów nie słyszałam... zapoznam się bliżej z tematem to może wypowiem się nieco szerzej... dla sceptyków i zainteresowanych odsyłam na szkolenie i polską stronę:wink:

    Jeśli hodzi o mniejsze ryzyko hiperstymulacji, to w in-vitro celem jest wychodowanie jaknajwiększej ilości komórek jajowych na ew. kolejne implantacje, a w na-pro chodzi o pobudzenie jajeczkowania w ogóle. Nie wiem też czy stymulacja odbywa się za pomocą tych samych substancji...
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 20th 2008
     permalink
    byłam na polskiej stronie, ale póki co jest tam niewiele, nie zmieniła się chyba od pół roku :-/, lub nie potrafię korzystać z internetu :)
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 20th 2008
     permalink
    Przy okazji myślę, że nie warto generalizować. Każda dziedzina się rozwija. Dla tych, którym grozi hiperstymulacja powstała inna metoda pozaustrojowego zapłodnienia IVM.

    in vitro maturation (IVM) - metoda polegająca na prowadzeniu wspomaganego wzrostu niedojrzałych komórek jajowych (oocytów) poza organizmem kobiety. Nie wymaga wcześniejszej stymulacji hormonalnej, gdyż pobiera się niedojrzałe komórki.
    Okres dojrzewania oocytów w warunkach laboratoryjnych trwa 29-30 godzin. Następnie wykonywana jest mikroiniekcja plemnika do dojrzałej komórki jajowej (ICSI). Od tego momentu postępowanie z zarodkami jest identyczne jak w przypadku zarodków z tradycyjnych cykli ivf.

    IVM stosuje się głównie u pacjentek ze skrajnym zespołem policystycznych jajników (PCO) oraz u pacjentek z ciężkim zespołem hiperstymulacji (OHSS), u których nie można przeprowadzić stymulacji hormonalnej. IVM znajduje zastosowanie również u pacjentek, które słabo reagują na podawane leki do stymulacji hormonalnej, bądź też mają cechy przedwczesnego wygasania funkcji jajników.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 21st 2008
     permalink
    Z tego co wyczytałam, dla mnie plus naprotechnologii polega przede wszystkim na tym, że jest ona nakierowana przede wszystkim na ustalenie przyczyn niepłodności i ich usunięcie, faktyczne wyleczenie i umożliwienie zajścia w ciążę. Jeśli nie jest to możliwe, to oczywiście, że naprotechnologia to nie magia i cudotwórstwo.
    In vitro czy inseminację trudno nazwać leczeniem, choć tak się o tym mówi.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 21st 2008
     permalink
    No tak. Choć dochodzi kwestia tego, co uważamy za wyleczenie. Dla mnie np "wyleczenie" = trwały powrót do zdrowia. Wywnioskowałam z powyższego artykułu (z części o kuracji hormonalnej), że tak jak w przypadku invitro celem jest spowodowanie ciąży. No chyba, że naprotechnolodzy korzystają z jakichś super hormonów, które powodują naturalną owulację po zakończeniu ich brania. Druga rzecz to taka, że w przypadku ustalenia przyczyny niepłodności (w ciągu dwóch lat obserwacji) i rozpoznaniu, że nie kwalifikuje się ona do leczenia, taka kobieta ma 2 lata w tzw plecy i musi zacząć od początku gonitwę po lekarzach, no chyba, że jest to osoba wierząca, nie akceptująca metod pozaustrojowego zapłodnienia, to wówczas jak wyżej napisano, po tych dwóch latach, po rozmowach z psychologiem będzie przygotowana na decyzję o adopcji.
    Mimo mojego stanowiska w dyskusji, jestem jak najbardziej za tym aby naprotechnologia faktycznie weszła i pomogła jak największej ilości par. Denerwuje mnie tylko promocja w/w metody kosztem wytykania błędów czy ryzyka innej, która dla wielu osób może być JEDYNą szansą na rodzicielstwo.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 21st 2008 zmieniony
     permalink
    Kodama, dla mnie in vitro i metody jemu podobne są nie do zaakceptowania ze względów etycznych, nawet nie religijnych.
    Dlatego z możliwości skorzystania z naprotechnologii cieszę się przede wszystkim ze względu na te pary, które również mają taki pogląd, a nie miały dotychczas medycznej alternatywy, bo lekarze - mam wrażenie - nie chcą zgłębiać problemu, tylko mają skłonność do zakładania wybranej opcji wydarzeń.
    Oczywiście, każde wprowadzające w błąd, czy nierzetelne informacje są godne potępienia, zwłaszcza jeśli kierowane są do osób, które znajdują się w trudnej sytuacji emocjonalnej i są bardziej podatne na "chwytanie się" wszystkiego, co może im dać nadzieję na stanie się rodzicami. Mam jednak nadzieję, że naprotechnologia tego uniknie. Ciekawa jestem kosztów, związanych z podjęciem takiego leczenia.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 21st 2008
     permalink
    Kosztów nie da się oszacować, ale napewno są znacznie nizsze niż koszty invitro (jak czytamy w artykule). Jak dla mnie kolejne przekłamanie, bo skoro nie można powiedzieć ile, to skąd wiadomo, że mniej? ale cóż... reklama dźwignią handlu.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 21st 2008 zmieniony
     permalink
    właściwie tak się składa, że już jakiś czas temu porównano te koszta....

    Porównanie zysków i kosztów naprotechnologii i in vitro

    Temat in vitro znów stał się głośny. Nowy rząd ustami premiera zapowiedział podjęcie starań o refundację tej techniki z pieniędzy podatników. W mediach ponownie podjęto temat par przeżywających dramat niepłodności, wskazując, że in vitro jest dla nich jedynym ratunkiem.
    Niewiele osób wie jednak, że istnieje alternatywa - oparta na naturalnym planowaniu rodziny, którą jest naprotechnologia - system pomocy niepłodnym małżeństwom, wymyślony i działający w Stanach Zjednoczonych, w Europie i docierający również do Polski.

    Pozornie in vitro i naprotechnologia niewiele się różnią. Obie metody mają dać ten sam efekt - doprowadzić do urodzenia upragnionego dziecka. Jednak to naprotechnologia chce znaleźć i leczyć skutecznie przyczyny niepłodności, chce pomóc parom w normalnym poczęciu dziecka, a w przypadku niepowodzenia w leczeniu niepłodności wskazuje małżeństwu, że już uczynili wszystko, co mogli. Naprotechnologia jest całościowym systemem leczenia, który wykorzystuje wszelkie możliwości medycyny, i chroni małżonków od niepokoju, który sprawia, że podejmują wyczerpujące wędrówki do kolejnych specjalistów i stają się przy tym tak bardzo podatni na przekraczanie własnych granic. Natomiast in vitro świetnie wykorzystuje niepokój sfrustrowanych małżeństw, obiecuje szybkie definitywne "załatwienie sprawy" i zakłada poczęcie dziecka w warunkach laboratoryjnych. Dziecko staje się przedmiotem zamówienia. In vitro przy tym często dopuszcza pobranie materiału genetycznego od dawców spoza małżeństwa, a w ekstremalnych przypadkach nawet "wypożyczenie" macicy innej kobiety do czasu urodzenia dziecka. Naprotechnologia traktuje małżeństwo jak pacjentów, których należy rzetelnie zdiagnozować i wyleczyć, jeśli to tylko możliwe; in vitro zaś traktuje ich jak klientów, którym wszelkimi sposobami należy zapewnić "produkt" - dziecko, którego tak pragną.
    Wiele osób jednak nie zastanawia się nad etyczną stroną całego przedsięwzięcia, natomiast zwraca uwagę na stronę ekonomiczną - spore koszty procedury in vitro są przecież bezpośrednim powodem starań o refundowanie zabiegu ze środków budżetowych. Tym bardziej osoby odpowiedzialne za służbę zdrowia w Polsce powinny zainteresować się naprotechnologią. Autor podstawowego podręcznika tej metody (dr Thomas W. Hilgers M.D. "The Medical and Surgical Practice of NaProTechnology", Omaha, 2004) porównał koszty postępowania w procedurze in vitro i naprotechnologii i podaje wyniki, które godne są rozważenia. Przeanalizujmy.

    Przebieg procedur można podzielić na następujące etapy:
    Naprotechnologia:
    1. Przygotowanie (w tym leczenie farmaceutyczne, zabiegi chirurgiczne, konsultacje itp.) do prób poczęcia w kolejnych naturalnych cyklach miesiączkowych.
    2. Kolejne cykle miesiączkowe, w których para podejmuje próby poczęcia (zazwyczaj 12).
    3. Koszty dodatkowe w przypadku ciąży mnogiej.

    In vitro:
    1. Przygotowanie pary (terapie hormonalne, pozyskanie komórek jajowych, plemników, sztuczne zapłodnienie itp.) do transferu zarodków do macicy kobiety.
    2. Kolejne transfery zarodków do macicy.
    3. Koszty dodatkowe w przypadku uzyskania ciąży mnogiej.

    Teraz porównamy koszty poszczególnych etapów. Jeśli nie podano inaczej, koszty obliczone są w dolarach na 100 pacjentek w kontekście amerykańskim.
    Porównanie kosztów pierwszego etapu przysparza najwięcej trudności, gdyż różnice jakościowe są tak wielkie. Naprotechnologia zakłada pełne wykorzystanie wszystkich możliwości współczesnej medycyny dla zdiagnozowania i leczenia przyczyn niepłodności. Pozwala często na usunięcie takich przyczyn niepłodności, które również odbijają się na zdrowiu ogólnym kobiety - czyli przywraca do zdrowia. Stąd ten etap ma wartość dodatnią same w sobie. Przygotowanie do in vitro natomiast nie uwzględnia prób leczenia przyczynowego, lecz jedynie procedury potrzebne do sztucznego pobrania gamet. Przy tym in vitro zamiast leczyć, dodatkowo szkodzi małżonkom cierpiącym na problem niepłodności - zwłaszcza w obszarze ich godności. Uwzględniając natomiast jedynie poziom fizjologii, procedury prowadzące do in vitro same w sobie niosą tylko wartość ujemną dla potencjalnych rodziców, gdyż są szkodliwe dla gospodarki hormonalnej, uciążliwe i niosą ze sobą ryzyko ciężkich powikłań, jak na przykład zespół hiperstymulacji jajników.
    Etap 1. Przygotowanie/leczenie (wykres 1.)
    Etap 1. Przygotowanie/leczenie (wykres 1.)
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 21st 2008 zmieniony
     permalink
    Gwiazdka oznacza, że nie wszystkie koszty in vitro są ujęte. Ujęto koszty: kształcenia pacjentów (naprotechnologii), kuracji hormonalnych, biopsji endometrialnej (in vitro), USG, SFA, laparoskopii, laparoskopii laserowej z SHSG (naprotechnologia), operacji chirurgicznych oraz wynagrodzenia pracowników. Jak widać na wykresie, ten etap jest tańszy w przypadku in vitro. W tym aspekcie korzyści płynące z tego etapu w naprotechnologii wielokrotnie przewyższają korzyści tego etapu przy in vitro - ale koszty te należy interpretować w relacji do wartości i korzyści, jakie ten etap niesie dla pacjentów. W tym aspekcie, korzyści płynące z tego etapu w naprotechnologii wielokrotnie przewyższają korzyści tego etapu przy in vitro.
    Wyniki zestawienia dokonanego przez prof. Hilgersa też powinniśmy interpretować, mając na uwadze, że uwzględniają kontekst amerykański. W Polsce wynagrodzenia pracowników są zdecydowanie niższe w relacji do cen rzeczowych, stąd ekonomiści szacują, że różnica pomiędzy kosztem tego etapu w naprotechnologii, która wymaga większego nakładu czasu, aby zastanowić się nad każdym pacjentem z osobna, a procedurą in vitro, która jest techniczną rutyną, może się wręcz wyrównać. Jest też kilka innych czynników przemawiających za tym, że naprotechnologia byłaby relatywnie tańsza, jeśli zostanie rozpowszechniona w Polsce. Amerykański system zdrowia jest prawie całkowicie w rękach prywatnych, pozbawiony dotacji państwowych, więc silniejsze są działania rynku, a sieć klinik in vitro w USA jest niestety o wiele gęstsza niż sieć naturalnych klinik opierających się na systemie naprotechnologii, co znacznie zmniejsza koszty in vitro w Stanach Zjednoczonych. Ponadto koszty wysokodawkowych preparatów hormonalnych do stymulacji jajeczkowania na potrzeby in vitro są relatywnie mniejsze w USA. Wysokospecjalistyczna chirurgia korekcyjna, która jest niekiedy zalecana w systemie naprotechnologii, prawdopodobnie też będzie w Polsce znacznie tańsza. W naszym kraju odbywa się w klinikach państwowych, a nie w ramach prywatnego biznesu, i już jest refundowana.
    Etap 2. Kolejne próby transferu zarodków/kolejne próby poczęcia w cyklach (wykres 2.)
    Etap 2. Kolejne próby transferu zarodków/kolejne próby poczęcia w cyklach (wykres 2.)

    W tym przypadku podano koszt 1 cyklu/transferu na jedną pacjentkę. Niżej podamy, jak policzyć średni koszt uzyskania poczęcia i urodzenia dziecka, gdyż musi być przeprowadzonych 1 lub więcej prób, żeby osiągnąć zamierzony efekt.
    Etap 3. Koszty dodatkowe w przypadku ciąży mnogiej (wykres 3.)
    Etap 3. Koszty dodatkowe w przypadku ciąży mnogiej (wykres 3.)

    Należy zaznaczyć, że do ciąży mnogiej dochodzi w 44 proc. przypadków w in vitro oraz 3,2 proc. w przypadku naprotechnologii, dlatego koszt na 100 pacjentek w przypadku in vitro jest taki duży.
    Teraz porównajmy koszty urodzenia 1 dziecka (wykres 4.):
    Teraz porównajmy koszty urodzenia 1 dziecka (wykres 4.)
    *) Koszt bez rozpoznania problemów i ich wyleczenia
    **) Koszt uwzględnia rozpoznanie problemów i ich wyleczenie

    Jak widać, koszt urodzenia 1 dziecka jest w zależności od kuracji w naprotechnologii (w kontekście amerykańskim) od 19 do 36 proc. niższy niż w przypadku in vitro. Wynika to też z tego, że naprotechnologia jest skuteczniejsza od in vitro. (Naprotechnologia nie osiąga celu w około 40 proc. przypadków, a w in vitro aż w 70 procentach). Ponadto przy każdej kolejnej próbie poczęcia koszt in vitro pozostaje w całości taki sam, natomiast w naprotechnologii radykalnie maleje lub w ogóle nie ma potrzeby podejmowania kolejnego leczenia - ponieważ problem został już raz zdiagnozowany i wyleczony.

    Teraz spójrzmy na koszty tych, którym się nie udało. Jak podano wyżej, w naprotechnologii nie udaje się osiągnąć urodzenia dziecka w 40 proc. przypadków, a w in vitro w 70 procentach. Dlatego chociaż koszty jednostkowe w przypadku jednej pacjentki w naprotechnologii i in vitro, w kontekście amerykańskim, są porównywalne, to patrząc na skuteczność obu metod, łącznie z kosztami w grupie 100 pacjentek, którym się nie udało uzyskać poczęcia, są prawie 2 razy większe w in vitro niż w naprotechnologii (wykres 5.).
    wykres 5
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 21st 2008
     permalink
    Gdyby sieć naturalnych klinik oferujących naprotechnologię się powiększyła, byłaby ona znacznie tańsza. Można też prognozować, że w Polsce różnica na korzyść naprotechnologii, zwłaszcza po pierwszym okresie wdrożeniowym, byłaby jeszcze większa niż w kontekście amerykańskim. Zestawiając koszty obu metod, można obliczyć, ile można zaoszczędzić na 1 osobie posiadającej problem z niepłodnością, biorąc pod uwagę aktualne osiągnięcia w obu dziedzinach. W obliczeniach założono, że w 80 proc. przypadków stosuje się stymulację owulacji, a w 20 proc. kurację FSH/LH.
    napro6.jpg
    Z tabeli wynika, że oszczędność przy stosowaniu naprotechnologii w przypadku osiągnięcia ciąży wynosi 15 361, a w przypadku niepowodzenia - 1371 na osobę.
    Podsumowując: za stosowaniem naprotechnologii jako optymalnego rozwiązania przemawia wiele czynników. Naprotechnologia uczy pacjentów naturalnych metod rozpoznawania płodności, precyzyjnie diagnozuje i leczy schorzenia według zasad wiedzy lekarskiej. Naprotechnologia promuje wierność małżeńską i szanuje godność dziecka, które ma się począć. Leczenie niepłodności jest tu rzeczywistym leczeniem, przywraca dobrostan oraz jest relatywnie mniej kosztowne w stosunku do procedury in vitro.
    Fakty te powinny skłonić osoby mające problem z płodnością do wyboru odpowiedniej drogi do posiadania dzieci, natomiast osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji o dotacjach ze Skarbu Państwa do głębszej refleksji, zanim zaczną wydawać publiczne pieniądze.
    Na koniec pozostaje jeszcze pytanie natury ogólnej: czy w ogóle dotować tego typu działalność. Doświadczenie ogólnoświatowe uczy, że gdy zaistnieje możliwość dofinansowania z budżetu państwa jakiejś procedury czy działania, koszty jej zostają zawyżone, aby wyciągnąć z państwowych pieniędzy jak najwięcej. Tak z pewnością stało się w Berlinie, gdy zaczęto częściowo refundować koszty in vitro. Niewiele firm czy producentów jest w stanie oprzeć się takiej pokusie. Dlatego najlepiej nie stosować pomocy państwowej tam, gdzie może ona generować korupcję i marnotrawienie publicznych pieniędzy. Niezależnie od polityki naprotechnologia dostarcza ważne argumenty medyczne, etyczne i ekonomiczne przeciwko praktykom in vitro.

    Tomasz Chyra - informatyk, przedsiębiorca, autor programu wspomagającego naturalne planowanie rodziny CTLife - www.ctlife.com.pl
    Anna Chyra - teolog
    Małżonkowie są doradcami życia rodzinnego, nauczycielami NPR, animatorami Domowego Kościoła
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 21st 2008
     permalink
    Okej, dzięki :). Muszę się zagłębić, i chętnie zrobię to jutro...
    Uderzyło mnie jednak takie zdanie "Przy tym in vitro zamiast leczyć, dodatkowo szkodzi małżonkom cierpiącym na problem niepłodności - zwłaszcza w obszarze ich godności." Hmmm wciąż nie podoba mi się taka promocja własnych usług. Wiadomo , że zdania są podzielone, ale to osobista sprawa każdej pary, czy in vitro szkodzi jej w obszarze godności. Wg mnie na takich propagandowych artykułach sama naprotechnologia może wiele stracić, a szkoda :(.
    Pozdrawiam.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 21st 2008
     permalink
    No przepraszam, ale to to już mi się wcale nie spodobało :(

    "Na koniec pozostaje jeszcze pytanie natury ogólnej: czy w ogóle dotować tego typu działalność. Doświadczenie ogólnoświatowe uczy, że gdy zaistnieje możliwość dofinansowania z budżetu państwa jakiejś procedury czy działania, koszty jej zostają zawyżone, aby wyciągnąć z państwowych pieniędzy jak najwięcej. Tak z pewnością stało się w Berlinie, gdy zaczęto częściowo refundować koszty in vitro. Niewiele firm czy producentów jest w stanie oprzeć się takiej pokusie. Dlatego najlepiej nie stosować pomocy państwowej tam, gdzie może ona generować korupcję i marnotrawienie publicznych pieniędzy. Niezależnie od polityki naprotechnologia dostarcza ważne argumenty medyczne, etyczne i ekonomiczne przeciwko praktykom in vitro."

    Czyli najlepiej biednemu wiatr w oczy, niech go cierpienie uszlachetnia...
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 26th 2008 zmieniony
     permalink
    Wiesz co, zastanawiam się nad tym ostatnio calkiem intensywnie, i to chyba jednak nie jest to osobista sprawa. Czytalam dużo informacji dotyczących preparatów do stymulacji wykożystywanych nie tylko przy in-vitro, i zamarłam kiedy zobaczylam jakie są tego skutki uboczne. Przeraziło mnie to do tego stopna, że sama na taką stymulację chyba jednak nigdy się nie zgodzę, a może być to dla mnie jedyna szansa na zostanie mamą...
    Co więcej każde podejście do in-vitro zmniejsza szanse na następną ciąże. Jakby nie patrzeć na sprawę to jednak szkodzi:sad:
    Sama nie wiedząc jeszcze o moich problemach z płodnością zadałam sobie kiedyś pytanie: "co bym zrobiła gdyby in-vitro było moją jedyną szansą?" Nie byłam wtedy przekonana do stanowiska Kościoła, pomimo, że sama jestem katoliczką. Zastanowiłam się przez chwilę, i stwierdziłam, że nigdy w życiu!
    Pomyśl: te kobiety muszą praktycznie codziennie chodzić w tym czasie do lekarza (monitoring usg, zastrzyki których nie można zrobić samemu, itd.) czyli praktycznie zero czasu wolnego -nic tylko żyjesz in-vitro. a jeszcze do tego dochodzi stan do którego doprowadzają Cię stymulanty... nie mam pojęcia jak te kobiety chodzą do pracy!?!? Nawet jeśli bym nie zwariowała przechodząc przez to wszystko, to decydując się na taki krok tylko po to żeby zajść w ciąże, a nie np. zwalczyć utrudniającą mi życie ciężką chorobę, czułabym się jak jakiś inkubator. Nie wyobrażam sobie w jakim skrajnym stanie psychicznym musialabym się znaleść żeby podejść do in-vitro:confused:
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeOct 27th 2008
     permalink
    "Pomyśl: te kobiety muszą praktycznie codziennie chodzić w tym czasie do lekarza (monitoring usg, zastrzyki których nie można zrobić samemu, itd.) czyli praktycznie zero czasu wolnego -nic tylko żyjesz in-vitro. a jeszcze do tego dochodzi stan do którego doprowadzają Cię stymulanty... nie mam pojęcia jak te kobiety chodzą do pracy!?!? Nawet jeśli bym nie zwariowała przechodząc przez to wszystko, to decydując się na taki krok tylko po to żeby zajść w ciąże, a nie np. zwalczyć utrudniającą mi życie ciężką chorobę, czułabym się jak jakiś inkubator."

    Po pierwsze - to "zero czasu wolnego" to wielka przesada.
    Po drugie USG nie robi się codziennie, tylko co dwa, trzy dni.
    Po trzecie - zastrzyki robi się samemu albo z pomoca małżonka (aplikowane są w brzuch, więc żadna sztuka, nawet dla kogoś, kto nigdy nie miał strzykawki w ręku)
    Po czwarte - stan po "stymulantach" nie musi być jakiś kosmiczny - do pracy chodziłam zupełnie normalnie, a mam pracę, która polega na permanentnym kontakcie z ludźmi - nie gryzłam ani nie histeryzowałam, zapewniam.
    Po piąte - nie zwariowałam jak dotąd.
    Co prawda drugi raz podchodzić do in vitro nie zamierzam, ale to akurat z powodu niechęci do zwiększania sobie prawdopodobieństwa zachorowania na nowotwór jajnika, a nie z uwagi na "uciążliwości" procedutry in vitro.

    Jeśli procedura in vitro, trwająca około trzech tygodni, to dla Ciebie taka droga przez mękę, to jak zniesiesz 9 miesięcy ciąży?? Będziesz żyła tylko ciążą (więc zero czasu wolnego), będziesz chodzić na badania kontrolne, wymiotować, tyć na potęgę i mieć rozchwianą gospodarkę hormonalną no i dopiero będziesz czuła się jak inkubator. No po prostu koszmar! Jak te kobiety to wytrzymują...Muszą być bardzo zdesperowane, jeżeli zachodzą w ciążę nie z chęci wyleczenia się z ciężkiej i utrudniającej życie choroby, tylko z chęci posiadania dziecka.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeOct 27th 2008 zmieniony
     permalink
    No tak, to kwestia podejścia do tematu,siły pragnienia dziecka, stopnia zdesperowania itp. Ja nie podchodzę do in-vitro i póki co mam nadzieję, że nie będę musiała, ale to nie dlatego, że jest niegodne (tfutfu) i uciążliwe, tylko liczę jeszcze na "naturalną" ciążę. Napisałam w cudzysłowie, bo czeka mnie stymulacja, równie "uciążliwa" jak ta do in-vitro i jak sądzę równie uciążliwa jak naprotechnologia (jeżdżenie na spotkania w celu poznania kolejnej metody objawowo-termicznej, badania, no i również najprawdopodobniej w moim przypadku stymulacja hormonalna) i równie uciążliwa jak dotychczasowe moje całkowicie naturalne starania, bo jak się okazało, że nie wychodzi to też miałam zero czasu wolnego (bieganie na monitoring równie często jak przy in-vitro i innych, badania hormonalne itp itd). Teraz przynajmniej wiem na czym stoję i szczęśliwie nie zajęło to dwóch lat, mam określony plan działania i choć czeka mnie jeszcze mnóstwo "pracy" to zrobię wszystko, żeby w naszym życiu pojawił się ten niezastąpiony, jedyny namacalny i żywy Owoc Miłości, który powie do nas Mamo, Tato. Nie wiem czy walcząc ze śmiertelną chorobą miałabym w sobie tyle siły i zapału ile mam teraz. A jeśli ostatnią deską ratunku okaże się in-vitro to chwycę się tej "brzytwy" i będę próbować dalej.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorzupazgryzoni
    • CommentTimeOct 29th 2008 zmieniony
     permalink
    Znalazłam coś takiego: http://wiadomosci.onet.pl/8532,1474945,1,5,temat.html
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeOct 29th 2008
     permalink
    Wbrew temu co napisalaś mam nadzieję, że ciążę jakoś zniosę:wink: może dlatego że to jednak znacznie bardziej "naturalny" stan? nie wiem, ale napewno przeraża mnie tak dramatyczny spadek masy kostnej jak przy osteroporozie, po przyjmowaniu stymulantów, uderzenia gorąca, problemy z krążęniem, i to podwyższone ryzyko raka, któtre już i tak mam w związku z PCO :confused: To prawda, że zastrzyki mozna robić sobie samemu i że to żadna filozofia, ale nie każdy środek i nie w każdej klinice możesz aplikować sobie w domu. W sytuacji gdy mam dla siebie i dla męza codziennie 3 godziny czasu, to in-vitro było by wtedy naprawde moim jedynym "hobby", i obawiam się że jestem w większości :confused: Wybacz, ja sobie poprostu tego nie wyobrażam. Odrazu dodam, że nie chciałam nikogo obrazić... Sama stoję przed decyzją o stymulacji i dla odmiany ciężko jest mi powiedzieć "nie", bo otacza mnie duża presja na dziecko, i obawiam się, że prędzej czy później rodzina mnie będzie naciskać, bo Oni nie widzą w życiu kobiety nic ważniejszego niż macierzynstwo:confused: ehh... trudne to jest i trudny to temat....
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 5th 2008
     permalink
    Zupa - ciekawy artykuł :), niestety utwierdza mnie w mojej postawie.
    Znalazłam do niego taki oto komentarz, z którym się w pełni zgadzam.

    "1) "Instruktorka "leczenia" niepłodności nie jest lekarzem, wątpię w kwalifikacje jej "nauczycieli".
    2) Badanie i leczenie przyczyn niepłodności oraz rutynowy i dokładny pomiar tzw. "biomarkerów" jest standardem w lekarskim postępowaniu, od tego się zaczyna - USG, HSG, histeroskopia z laparoskopią, badania hormonalne itd.
    3) Niektóre przyczyny niepłodności ( endometrioza ) leczy samo zajście w ciążę, ale ta pierwsza ciąża musi być wystymulowana. Do następnej ciąży dochodzi już zwykle naturalnie.
    4) Samoobserwacja kobiet (temperatura, śluz, itd.) to też nic nowego - odsyłam na tzw. "różowe strony www" -nie wymaga więc szkoleń za 4500 euro.
    5) Stymulowana ciąża to ostateczność - najpierw inseminacja a potem ewentualnie in vitro.
    6) Tzw. "naprotechnologia" to nic nowego, to nic innego jak powszechnie znane i od dawna stosowane metody, dzięki którym in vitro stosuje się jako ostateczność. Niestety ta OSTATECZNOŚĆ NIE MA ŻADNEJ ALTERNATYWY i dla części par jest JEDYNYM WYJŚCIEM, a nie każdą przyczynę niepłodności da się obecnie wyleczyć.
    7) IN VITRO nie upośledza płodności wbrew herezjom pani Pietrusińskiej. Są metody in vitro nie zabijające zarodków - bo nie powstaje ich nadwyżka. NAUKA MUSI PRZESTAĆ SŁUŻYĆ IDEOLOGII, IDEOLOGIA NIE MOŻE FAŁSZOWAĆ NAUKI.

    ~LEKARZ KATOLIK , 16.03.2008 18:58"
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeNov 6th 2008 zmieniony
     permalink
    kodama od razu cie przepraszam ze nie jestem w stanie odpowiedziec szerzej bo zwyczajnie jestem na bardzo glebokim minusie czasowym ale chocby w skrocie chce sie odniesc do tego co wyzej. Oczywiscie to moje " w skrocie " nie oznacza jak znam siebie ze zamkne sie w 3 zdaniach :-)))))Rozumiem ze skoro sie zgadzasz z autorem komentarza to moge traktowac go jak twoj. Przyznaje tez ze nie czytalem artykulu i raczej nie dam rady do niego zajrzec wiec to moze rodzic jakies tam nieporozumienia.
    ad1. nic nie wiem o wspomnianej "instruktorce" ale moje doswiadczenie kaze mi niestety dosc powsciagliwie myslec o fachowosci wielu, wielu lekarzy z ktorymi spotykaja sie kobiety z jakimi mam kontakt. Wielu z nich choc podpisuje sie dumnie lekarz, ginekolog, endokrynolog, specjalista od czegos tam wykazuje wrecz dramatycznie razaca niekompetencje w podstawowych elementach dotyczacych plodnosci, fizjologii cyklu itp. Ja, inni funkcjonujacy na 28 dni "byli i aktualni eksperci", wiele doswiadczonych uzytkowniczek ktore sluza tu rada swoim mniej doswiadczonym przyjaciolkom z uporem mula powtarzamy ze nie jestesmy lekarzami , ze nie odwazylibysmy sie leczyc itp ale jesli chcesz to przepytaj dziewczyny jak oceniaja nasza "fachowosc" w porownaniu z lekarzami z ktorymi przyszlo im sie w zyciu spotykac.
    Ja watpie w kwalifikacje wielu lekarzy w obszarze fizjologii cyklu, w obszarze diagnozowania i leczenia problemow z plodnoscia. Czesto to wynika jak sadze z powodow od nich czesciowo niezaleznych np z powodu skandalicznego poziomu wiedzy o kobiecej plodnosci wykladanej na AM. Czesto jednak wydaje sie byc to skutkiem, ze tak sie oglednie wyraze, wrazliwosci na bodzce ekonomiczne czy byc moze niewystarczjacych kwalifikacji moralno-etycznych.
    ad2. Nie zgadzam sie. Twierdze ze to nieprawda. Byc moze rozmawiam ze specyficzna, niereprezentatywna grupa kobiet ale moje naprawde spore doswiadczenie w poradnictwie rodzinnym kaze mi twierdzic ze rzetelna diagnostyka, poszukiwanie dysfunkcji, rozpoznawanie ich przyczyn a nastepnie mozliwie najmniej inwazyjna, idywidualnie dobrana do konkretnej kobiety, jej fizjologii, jej rzeczywistych problemow, takze mozliwie tania terapia niestety nadal nie jest standardem w postepowaniu naszych lekarzy.
    Chyba ze zyje w innym niz ty swiecie. mozesz wiec podac w jakim wojewodztwie, w jakim miescie tego typu dzialanie jest "standardem lekarskiem"? - to warto oglosic bo na taki standard bezskutecznie czeka tysiace malzenstw.
    ad3. Niektore przyczyny nieplodnosci, niektore dysfunkcje organizmu wplywajace negatywnie na plodnosc rzeczywiscie ustepuja po ciazy i porodzie ale oczywiscie to ze tak bywa zupelnie nie oznacza ze to jest jakakolwiek regula. Niestety nie jest tak ze ciaza leczy kazda endometrioze czy inne zaburzenia. Oczywiscie wszem i wobec trabie ze ciaza to nie choroba, ze cudownie wplywa na kobiete, na malzenstwo, na rodzine ale niestety to nie oznacza ze jest lekiem na wszystkie czy chocby niektore schorzenia.
    Co to znaczy ze po stymulowaniu do nastepnej ciazy dochodzi zwykle naturalnie??? O jaki stymulowaniu myslisz? Zanasz jakies badania czy powazne opinie potwierdzajace to twierdzenie? Czy np jakies badania potwierdzaja ze pierwsza ciaza usuwa np problemy z synteza LH czy FSH?
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeNov 6th 2008 zmieniony
     permalink
    ad4. Oczywiscie kobiety obserwuja sie pewnie od stuleci i w tym sensie to nic nowego. Dlaczego w takim razie ja mam ciagle wrazenie ze dla naszych lekarzy to kompleta nowosc? Dlaczego oni ciagle w swojej masie baranieja lub sila sie na zenujace komentarze nieudolnie skrywajace ich zwyczajna niekompetencje gdy kobieta probuje z nimi porozmawiac o obserwacjach zwiazanych z cyklem? Dlaczego na tym forum, w komentarzach, w skrzynce pocztowej dostaje setki pytan o sensownego lekarza w tym czy innym rejonie ktory przynajmniej udawalby ze sie nie dziwi ze dziewczyna prowadzi obserwacje?
    Nie wiem co to sa "rozowe strony www" ale jesli znasz jakies strony na ktorych lekarze w sposob kompetenty, przyjazny i bezinteresowny odpowiadaja na pytania zwiazane z obserwacjami, z analiza objawow plodnosci to podziel sie ta wiedza albo moze podpowiedz tu nam i oczywiscie Damazemu namiary na takiego lekarza. Z pewnoscia chetnie pojawi sie takze na 28dni - w koncu mialby tu naprawde spore pole do popisu i odciazylby "nauczycieli i instruktorow o watpliwych kwalifikacjach".
    Slowo jeszcze o tym niby duzym koszcie szkolenia. Wyobrazam sobie ze moja skromna osobe nalezaloby sklasyfikowac znacznie nizej niz owa "instruktorke" czy jej "nauczycieli" wspomnianych w p-cie 1. Mysle ze ja dosc realnie oceniam swoja wiedze i doswiadczenie i wydaje mi sie ze zwykle ich nie przeceniam. Nie mam zludzen -ekspertem moglby mnie nazwac wylacznie ktos kto z niewiedzy wyolbrzymia moje kwalifikacje albo ktos kto z powodow niemerytorycznych, calkowicie nieprofesjonalnie, nieobiektywnie ma do mnie niewytlumaczalnie duza slabosc czy sympatie.... A jednak jesli mnie spytasz ile godzin roznego typu szkolen, wykladow, warszatow, ile godzin praktyk, rozmow, lektur mam za soba i sprobujesz te godziny pomnozyc przez stawke godzinowa ktora sama gotowa jestes uznac za sensowna to zapewniam cie ze przy kwocie ktora uzyskasz owe 4500 euro wypadnie bardzo skromnie :-)
    ad5 ???????? Nie rozumiem co nazywasz "stymulowana ciaza". Skoro najpierw inseminacja, potem ew. in vitro a stymulacja to ostatecznosc... Coz to wiec jest ta "stymulacja" ?
    Generalnie tresc tego punktu jest opowiadaniem sie za pewna ideologia, za pewnym systemem wartosci w ktorym inseminacja jest akceptowana, in vitro akceptowane jest warunkowo a stymulacja traktowana jako ostatecznosc. Trudno mi to komentowac bo jak czesc czytelniczek tego forum zapewne wie opowiadam sie za nieco innym systemem wartosci.
    ad6 Pisalem o tym wczesniej ale powtorze - podaj prosze w ktorym rejonie naszego kraju, w ktorym panstwie europejskim podejscie do problemow z plodnoscia jakos opisane terminem "naprotechnologia" to , cytuje: "nic nowego", "to [...] powszechnie znane i od dawna stosowane metody"?
    Twierdze ze in vitro nie jest jedynym wyjsciem dla jakiegokolwiek malzenstwa.
    Zgadzam sie ze nie kazda przyczyne nieplodnosci daje sie zdiagnozowac i wyleczyc.
    Twierdze ze ani in vitro, ani inseminacje nie sa technikami ktore cokolwiek lecza, ktore zwalczaja jakiekolwiek przyczyny nieplodnosci.
    • CommentAuthortom_lukowski
    • CommentTimeNov 6th 2008 zmieniony
     permalink
    ad7 Niestety nie wiem kim jest pani Pietrusinska ale wiem ze w odroznieniu od Lekarza Katolika ma przynajmniej nazwisko :-))
    Mam niesmiale wrazenie ze autor punktu 7 slabo rozumie stosowany przez siebie termin "herezja".
    Nie znam pogladow pani Pietrusinskiej ale in vitro doslownie "w szkle" a szerzej "poza ustrojem, poza organizmem" w waskim zanczeniu nie moze miec zadnego wplywu na organizm no bo odbywa sie poza nim, bez jakiegokolwiek oddzialywania. Jesli wiec rozumiec in vitro jako sam akt zaplodnienia pozaustrojowego to oczywiscie nie ma on zadnego wplywu na organizmy dawcow zarowno nasienia jak i oocytow. Tym samym nie moze ani negatywnie ani pozytywnie wplywac na czyjakolwiek plodnosc.
    Jesli jednak jako "in vitro" rozumiec zespol wszystkich dzialan podejmowanych zarowno przed jak i po zaplodnieniu to one juz w sposob oczywisty oddzialuja na organizm, na plodnosc kobiety. Mysle ze nie trzeba byc lekarzem - wystarczy wiedza na poziomie zawartosci broszury mozliwej do uzyskania nieodplatnie czy za kwote nie przekraczajacej jednego euro zeby wiedziec ze stymulacja owulacji ma oczywisty wplyw na plodnosc, ze ja uposledza chocby z tego prostego powodu ze wplywa na rezerwe jajnikowa co dla wielu kobiet , takze obecnych na 28dni ma krytyczne wrecz znaczenie.
    Co to znaczy "Są metody in vitro nie zabijające zarodków - bo nie powstaje ich nadwyżka"? Ktore polskie kliniki w praktyce stosuja techniki nie generujace "nadwyzki zarodkow" czyli jak rozumiem dokonujace zaplodnienia jednej jedynie komorki jajowej (lub ewentualnie dokladnie tylu ile dzieci pragnie za 9 miesiecy urodzic dana kobieta)?
    W ktorych ploskich osrodkach takie postepowanie jest "powszechnie stosowana norma" ? Gdzie w Europie obowiazuja takie procedury? Przyznam ze rozmawialem na tym forum z dziewczynami majacymi osobiste doswiadczenie z in vitro w Polsce i w kilku krajach europejskich i one twierdza jednak ze w praktyce procedury in vitro prowadza do dania zycia ogromnej liczbie "nadprogramowych" istnien ludzkich. Jesli interesuja cie jakosc blizej dane o ilosciach i dalszych losach tzw. "mrozaczkow" to mysle ze moge ci ulatwic dostep do stosownych informacji. Powtorze, coz wiec w praktyce oznacza ze "Są metody in vitro nie zabijające zarodków"?
    Nie wiem co to znaczy ze "NAUKA MUSI PRZESTAĆ SŁUŻYĆ IDEOLOGII"? Np moim zdaniem w medycynie nikt jeszcze nie odwazyl sie glosno i oficjalnie postulowac odstapienia od niewatpliwie ideologicznej zasady "Primum non nocere". Czy wg ciebie medycyna powinna przestac sluzyc tej ideologii? Ja uwazam ze kazde ludzkie dzialanie w tym dzialanie lekarza czy naukowca podlega ocenie moralnej tzn moze i powinno podlegac ocenie roztrzygajacej czy jest dobre czy zle. (Ty uwazasz ze naukowcom wolno wszystko?)
    Jesli tak, to taka ocena powinna odwolywac sie do konkretnego systemu etycznego, do konkretnego systemu wartosci czyli mowiac popularnie do jakiejs tam ideologii. Nie wyobrazam sobie zeby bylo inaczej. Co wiecej twierdze ze to technicznie niemozliwe. Co prawda czesto spotykam sie w rozmowach takze na tym forum ze poglad ktory domaga sie szacunku dla ludzkiego zycia od poczecia jest ideologiczny ale juz opinia ze prawo do takiego szacunku ma ludzkie zycie np od 13 tygodnia niby jest wolny od ideologicznych wplywow. Ja w tym logiki zadnej nie widze. Moj prosty, inzynierski umysl kaze mi twierdzic ze to takze ideologia, tyle ze inna.
    Zgadzam sie natomiast ze ideologie ktore mialyby miec jakiekolwiek znaczenie spoleczne powinny opowiadac sie za prawda. Nie powinny wiec niczego falszowac, w tym takze prawd odkrywanych przez nauke. To oczywiscie nie oznacza ze zaden poglad ktorego autor oglosil sie naukowcem, ze zaden swiatopoglad nazywany przez jakichs ludzi z jakiegos powodu naukowym ma nie podlegac ocenie czy krytyce.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 6th 2008 zmieniony
     permalink
    Tom, dziękuję za obszerną odpowiedź. Nie do końca, można traktowac wypowiedź lekarza jako moją, ponieważ ja lekarzem nie jestem i się nie znam na leczeniu. Pani Pietrusińska jest instruktorką naprotechnologii, a lekarz bez nazwiska wyraził swoje zdanie na temat przewartościowywania tej "nowoczesnej" metody i z tym się zgadzam.
    Co do tego, że lekarze są rózni i nie wszyscy działają wg pkt 2, to wiemy jak sądzę wszystkie doskonale i jest to poważny problem. Mnie jednak jak dotąd, mimo moich problemów żaden lekarz na in-vitro nie skierował, więc śmiem twierdzić, że takie działanie nie jest regułą.
    Jeśli zaś chodzi o metody nie zabijające zarodków, to nie wiem czy słyszałeś, że "mrozaczki" nie są koniecznością. Można zdecydować o mrożeniu samych komórek jajowych, a nie zarodków. To zależy od woli kobiety - jak sądzę, bo doświadczenia w tym temacie szczęśliwie jeszcze nie posiadam. Nie sądzę aby w klinikach lekarze postępowali wbrew woli małżonków.
    Różowe strony gwoli wyjaśnienia, to także nasza, gdzie kobiety mogą liczyć na pomoc ekspertów, skorzystać z porad innych użytkowniczek itd, więc dodatkowe płatne szkolenie wydaje się być faktycznie niepotrzebne.

    Nie jestem przeciwko naprotechnologii podkreślam jeszcze raz. Nie podoba mi się tylko jej bardzo inwazyjna promocja porównawcza.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeNov 6th 2008
     permalink
    Naprotechnologia jest b. słabo znana. Nie jest tak promowana jak in vitro.
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 6th 2008
     permalink
    Ama, takie wrażenie odnoszę ze względu na treść, a nie ilość artykułów.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    • CommentAuthorsamira
    • CommentTimeNov 6th 2008
     permalink
    "Naprotechnologia jest metodą leczenia niepłodności, która w ciągu dwóch lat gwarantuje zdiagnozowanie przyczyny i wyleczenie jej jeśli to możliwe z pomocą chirurgii i leków."
    Nam zdiagnozowanie przyczyny zajęło tydzień - wystarczyło jedno badanie nasienia i wszystko stało się jasne. Niestety, nikt jak do tej pory nie wynalazł takiej metody chirurgicznej ani takich leków, które poprawiłyby parametry nasienia. Nawet operacja żylaków powrózka nasiennego nie przyniosła w tym względzie żadnych rezultatów. JEDYNĄ alternatywa na genetycznie własne potomstwo jest dla nas in vitro.
  2.  permalink
    samiro dla mnie jest oczywiste ze sformulowanie "w ciągu dwóch lat gwarantuje zdiagnozowanie..." oznacza ze 2 lata to maksymalny czas. Jesli ja gwarantuje ze odpowiem na mail w ciagu tygodnia to przeciez zupelnie nie oznacza ze nie moge, czy nie nie odpowiadam wczesniej. Serio, dla ciebie to sformulowanie przesadza ze kazda diagnoza musi trwac 2lata?
    Ja mam tu inny problem, odwrotny. Otoz obawiam sie ze ta deklaracja jest jednak na wyrost tzn nie podoba mi sie slowo "gwarantuje". To wyglada na manipulacje typowa w dzialaniach marketingowych. Boje sie ze target do ktorego zwacaja sie zwolennicy naprotechnologii nie najlepiej znosi tego typu zabiegi marketingowe.
    Chyba ze zwrot "jesli to mozliwe" ma zlagodzic wymowe owego "gwarantuje". Wtedy jednak to jest bez sensu. Kogo satysfakcjonuje gwarancja z dopiskiem ze bedzie zrealizowana tylko wtedy jesli gwarant te realizacje uzna za mozliwa.
    Ja jednak jestem za jasnym, czytelnym, odpowiedzialnym, majacym pokrycie w faktach i jednak pokornym przekazem jesli informacja kierowana jest do ludzi zmagajacych sie z doswiadczeniem trudnym, bolesnym, dramatycznym.
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeNov 7th 2008
     permalink
    No to postaram się rozwiać kilka wątpliwości...
    Jednym z założen Naprotechnologii jest całościowe intesywne zajęcie się daną parą. Na samą wizytę u lekarza poświęca się jeśli dobrze pamiętam godzinę jak nie więcej... No wlaśnie, naprotechnologia uwzględnia współpracę ginekologa, psychologa, i instruktora, czyli zajęcie się problemem całościowo, tak więc jak najbardziej obejmuje to specjalistyczne badania labolatoryjne. instruktor zajmuję się np. nauką obserwacji wg. modelu kreightona, o którym na polskich "różowych stronach" niewiele znalazłam, a różni się on od typowych obserwacji np. pomiarem ilości wydzielanego śluzu. jak to wzbogaca obserwacje nie wiem, bo ani nie znam metody, ani nie byłam na szkoleniu z tego tematu... Obserwacje są potrzebne np. do określenia dnia cyklu (wiele kobiet myli krwawienie śródcykliczne z miesiączką) i na tej podstawie robi sie badania diagnostyczne w określonym czasie, oraz w dobranym indywidualnie czasie podaje się leki, a nie wg. szablonu, co często powoduje mijanie się z celem... Całe leczenie jest tak intensywne, że właśnie dlatego naprotechnologia gwarantuje znalezienie przyczyny niepłodności w ciągu maksimum 2 lat i wyleczenie jej, jeśli to możliwe.

    Z tego co wiem to naprotechnologia uwzględnia również leczenie niepłodności męskiej. zamiast z góry stwierdzać, że to niemożliwe, albo że napewno tego problemu nie uwzględniono, proponiję najpierw zapytać o szczegóły Panią Pietrusińską, bo jak już pisałam -ja się nie znam....
    http://www.naprotechnology.pl/maleinfertility.php

    kodoma, przyznaję, że to prawdziwa żadkość, spotkać takiego lekarza, na jakiego Ty traiłaś... Zarówno Pani Pietrusińska jak i ja miałyśmy wątpliwą przyjemność trawić na stado konowałów i ignorantów, z tym że mi zamiast na siłę wciskać in-vitro jako jedyną formę leczenia, proponowano mi za wszelką cenę antyki albo odprawiano mnie z kwitkiem (ja akurat nie leczyłam się na niepłodność tylko dotyczy mnie nieco inny problem). Historii dyrastycznie pokazujących bezczelność tych "dyplomowanych specjalistów" mam na pęczki, i mogła bym napisać o tym książkę, więc wybacz, ale nie będę publikować części z nich w necie zanim nie ukaże się w księgarniach ;)

    Jeśli chodzi o nie zabijanie zarodków, to uwierz mi że dochodzi do takich nadurzyć w klinikach, że musiala byś dosłownie patrzeć lekarzom na ręce, bo potrafią np. mnożyć zarodki w porzywkach zawierających minimalne wartości odrzywcze i zbijać kasę jak się da, a Ty o tym nie musisz wiedzieć jako pacjętka, i nawet z zewnątrz mogą sprawiać wrażenie takich altruistycnych... jak to się odbija na późniejszym rozwoju dziecka nie muszę mówić... Naprawdę myślisz że tak łatwo jest znależć lekarza przejmójącego się etyką?? po rozmowach z kobietami, które poroniły w szpitalu mam wrażenie, że jest zaledwie kilka takich osób w Polsce, i raczej nie zajmóją się one in-vitro.... nie wiem, może mam wyjatkowo brutalne doświadczenia, i naprawdę chciała bym wierzyć, że jestem jedyna, ale w zbyt wielu szpitalach byłam i ze zbyt wieloma ginekologami rozmawialam...
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeNov 7th 2008 zmieniony
     permalink
    "Badanie i leczenie przyczyn niepłodności oraz rutynowy i dokładny pomiar tzw. "biomarkerów" jest standardem w lekarskim postępowaniu, od tego się zaczyna - USG, HSG, histeroskopia z laparoskopią, badania hormonalne itd."

    Nie wiem co to za idylla, ale napewno nierealna... mam dokumentację medyczną z nazwiskami wielu lekarzy, których wiedzę powinien poświadczać dyplom ukończenia Akademii Medycznej, i w ciągu 6 lat zaden z nich nie kierował się takimi standardami....

    "Niektóre przyczyny niepłodności ( endometrioza ) leczy samo zajście w ciążę, ale ta pierwsza ciąża musi być wystymulowana. Do następnej ciąży dochodzi już zwykle naturalnie."

    Czytalam o wielu metodach leczenia endometriozy, ale tego to jeszcze nie grali... że jak?? przez ciążę niby?? chciała bym zobaczyć uzasadnienie medyczne lakiego leczenia :/ Endometriozę to się wycina, bo taki sposób leczenia jest najbardziej skuteczny, a że idzie ona często w parze z niepłodością, to po takiej operacji zakłada się, że do ciązy powynno dojść naturalnie. Ja osobiście wole operację niż stymulację... Za miesiąc akurat bedę ją miała, więc o wrażenia w realu napiszę później ;)

    A dlaczego niby stymulowana ciąża to ostateczność to już zupełnei nie rozumiem. Osobiście uważam, że jest odwrotnie, ot np. ze względu na mniejsze ryzyko skutków ubocznych... poza tym jeśli in-vitro miło by być najpierw i się nie udaje, to jakie jest wtedy uzasadnienie do stymulacji??

    "7) IN VITRO nie upośledza płodności wbrew herezjom pani Pietrusińskiej. Są metody in vitro nie zabijające zarodków - bo nie powstaje ich nadwyżka. NAUKA MUSI PRZESTAĆ SŁUŻYĆ IDEOLOGII, IDEOLOGIA NIE MOŻE FAŁSZOWAĆ NAUKI."

    Każde podejście do invitro wiąże się z obniżeniem płodności i każda kolejna próba to mniejsze szanse... dlatego ot choćby nie należy decydować się na ten krok zbyt szybko i pochopnie.
    Nie widzę logicznego związku pomiędzy upośledzeniem płodności, a zabijaniem zarodków...

    No to się napisałam... jak to się człowiem czasem namęczyć musi ;)
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 7th 2008
     permalink
    Okej ja już napisałam co mi się w napro nie podoba (a właściwie nie w samej napro, a w artykułach), mimo iż jestem za :) więc powtarzać się nie będę.
    Kilka słów na koniec w odpowiedzi na niektóre Twoje:
    "wiele kobiet myli krwawienie śródcykliczne z miesiączką" - no ale chyba nie te, które obserwują się wg jakiejkolwiek metody?

    "Badanie i leczenie przyczyn niepłodności oraz rutynowy i dokładny pomiar tzw. "biomarkerów" jest standardem w lekarskim postępowaniu, od tego się zaczyna - USG, HSG, histeroskopia z laparoskopią, badania hormonalne itd." - może lekarz bez nazwiska powinien dodac "powinno być standardem"?

    "Jeśli chodzi o nie zabijanie zarodków, to uwierz mi że dochodzi do takich nadurzyć w klinikach, że musiala byś dosłownie patrzeć lekarzom na ręce, bo potrafią np. mnożyć zarodki w porzywkach zawierających minimalne wartości odrzywcze i zbijać kasę jak się da, a Ty o tym nie musisz wiedzieć jako pacjętka, i nawet z zewnątrz mogą sprawiać wrażenie takich altruistycnych..." - to dla mnie zatrważający news, ale to chyba nie jest problem in-vitro, a etyki lekarskiej? Jeśli takie masz informacje, potwierdzone, to czemu tego gdzieś (nie wiem gdzie) nie zgłosisz?

    "Z tego co wiem to naprotechnologia uwzględnia również leczenie niepłodności męskiej. zamiast z góry stwierdzać, że to niemożliwe, albo że napewno tego problemu nie uwzględniono, proponiję najpierw zapytać o szczegóły Panią Pietrusińską, bo jak już pisałam -ja się nie znam...." - no cóż a ja dotąd nie słyszałam o skutecznym leczeniu niepłodności męskiej. O poprawie zachwianych lekko parametrów nasienia owszem. No nic, poczekam sobie na polską wersję, bo mój angielski jest zbyt słaby do czytania fachowych stron. A Pani Pietrusińska swoimi artykułowymi wypowiedziami jakoś nie zachęciła mnie do nawiązywania kontaktu :-/.

    A co do rzadkości mojego lekarza, to ja jakoś nie podchodzę do tego aż w takich ochach i achach. Poprostu mając problemy z hormonami, na które mój poprzedni machał ręką i twierdził, że wszystko będzie okej nie proponując mi żadnych rozwiązań, udałam się do specjalisty czyli ginekologa-endokrynologa. Po wielu badaniach rozpoczęłam aktualnie stymulację i mam nadzieję. Co do konowałów, to jest ich oczywiście całe mnóstwo, ale tylko rodziny się nie wybiera, więc wierzę, że te kobiety, które na takowego trafią, szukają właściwego aż do skutku. Niestety wiąże się to ze zmarnowanym czasem i nadziejami, ale co zrobić? Są białe listy ginekologów, takich, którzy są pro NPR, więc dla wielu mogą być pomocne w wyborze.

    Pozdrawiam.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    • CommentAuthors_biela
    • CommentTimeNov 8th 2008
     permalink
    oj, boleśnie przypomniało mi się jak sprawdzalam w realu tych specjalistów z białej listy... tak boleśnie to dobre określenie, ale fakt z eoboje z mężem jesteśmy uparci i chyba mieliśmy też odrobinę szczęścia, a dobry lekarz się znalazł:bigsmile:

    Czemu nie zgłoszę takich nadurzyć? prawdę mówiąc nie zdążyłam jeszcze dowiedzieć się jak to zrobić, ale przymierzam się przymierzam... sęk w tym że tyczy się to prawie każdego ginekologa u którego bylam, czyli jest tego naprawdę sporo... uf uf!!:shocked:
    -- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.